Gość
<czując że ktoś siada obok, odwraca lekko głowę w bok i podobnie, kiedy chłopak nie patrzy, ona lustruje wzrokiem jego, obracając szklankę w dłoniach. Następnie prostuje się utkwiając wzrok w alkoholach i po chwili wahania wyciąga z kieszeni skórzanej kurtki którą ma na sobie paczkę papierosów. Wyciąga jednego chwytając go między palce i przechyla lekko dłoń w ktorej ma paczke w stronę chlopaka> Fajkę? <przygryza lekko filtr i spogląda na niego niespiesznie>
Ostatnio edytowany przez Melanie Kahn (28-06-14 20:26:15)
Gość
<spojrzał najpierw na papierosa, a chwilę później przeniósł spojrzenie na twarz dziewczyny> Nie, dzięki. <mruknął, chwytając szklankę z trunkiem do lewej dłoni i przenosząc wzrok na alkohol w niej> Nie jesteś stąd. <było to bardziej stwierdzenie niż pytanie. Upił łyk whisky i odstawił szklankę z powrotem na blat, obracając się na hokerze nieco w stronę dziewczyny>
Ostatnio edytowany przez Dean Winchester (28-06-14 20:35:38)
Gość
Spostrzegawczy. <unosi kącik ust i powoli zapala papierosa, chowając paczkę do kieszeni> Przyjechałam przed wczoraj, jeszcze nie wiem na jak długo. Na razie remontuję dom. Cholernie dużo z tym roboty. <kręci głową i spogląda mu w oczy> Miejscowy, huh? <odwraca wzrok na barmana i spogląda na szklankę> Miło mi, ale niczego nie zamawiałam. Mam jeszcze wodę. <unosi szklankę z napojem>
Gość
So... Powodzenia. <powiedział, układając usta w podkówkę i uniósł nieznacznie szklankę z trunkiem, z której po chwili upił łyk> Niech ci będzie. <wzruszył lekko ramionami, wciąż trzymając szklankę w dłoni> Nie jestem stądd, ale mieszkam tu dość długo. < Słysząc słowa barmana > Może lepiej weź tego... drinka. <powiedział bez przekonania>
Ostatnio edytowany przez Dean Winchester (28-06-14 21:02:35)
Gość
Dzięki. Przyda mi się, zdecydowanie. <uśmiecha się lekko i mruży oczy w zastanowieniu> Ale nie jesteś świeżakiem jak ja. A to nie jest najpopularniejszy bar w Falls. Więc dlaczego jesteś tutaj, a nie tam, gdzie spotkasz pewnie z 10 znajomych osób, fajnych kumpli od butelki i.. tak dalej? <przechyla lekko głowę w bok przyglądając się mu> Gdzie pracujesz? <pyta z zainteresowaniem i prostuje się przenosząc wzrok na barmana> Kurka wodna.. <powtarza po nim i kiwa głową> Tak. <odpowiada w końcu> Niezłe ziółko z tego szefa. <zaciska lekko wargi i wzdycha> Okay. Daj i wracaj do pracy. <sięga po tą szklankę i upija trochę, aby kolejno przenieść wzrok na chłopaka>
Gość
Hm. <mruknął, przez chwilę zastanawiając się nad odpowiedzią na pytanie> Jestem z tych, którzy nie mają "kumpli"? <uniósł sceptycznie brew przy ostatnim słowie i roześmiał się krótko, cicho i ponuro pod nosem> No wiesz, tu i tam... Nie robię w jednym miejscu. Jestem bardziej... <zmrużył oczy, zastanawiając się nad odpowiednimi słowami>... Wolnym strzelcem. <powiedział, uśmiechając się kątem ust i kiwnął lekko głową z przekonaniem> A ty... zgaduję, że nie przyjechałaś do Falls do pracy. <spojrzał na nią pewnie i wziął jeden z ostatnich łyków whisky>
Gość
Nie masz? Jesteś z tego typu, co lubują się w towarzystwie kobiet? Jakkolwiek dwuznacznie to brzmi. <unosi ręce w obronnym geście i uśmiecha się lekko> Wolnym? Skoro tak, to dlaczego wciąż trzymasz się Falls? Jest tu coś godnego uwagi? <spogląda na niego nawet zainteresowana tym faktem co takiego mogłaby tu spotkać> Nie, ja.. <przymyka powieki czując jak coś kotłuje się jej w głowie> Uhm.. <przełyka ślinę i otwiera po chwili oczy> Mój przyjaciel tu mieszkał. Zmarł niedawno i zostawił dom do którego właśnie się wprowadziłam. <kiwa zdecydowanie głową i upija niepewny łyk drinka nie do końca będąc pewną czy to migrena czy upojenie alkoholowe, ale po chwili czuje buziaka w policzek i odsuwa się jak oparzona> Wiem, że całusy są bardziej higieniczne jak podawanie rąk, ale jednak zaryzykuję tym przeziębieniem. <posyła barmanowi spojrzenie i pociera policzek, spoglądając na to co robi Deanowi, po czym patrzy raz na jednego a raz na drugiego zastanawiając się czy to ona już jest pijana, czy barmanowi odbiło>
Gość
<uśmiechnął się pod nosem i potrząsnął lekko głową> W tym mieście nie można narzekać na brak towarzystwa kobiet, to na pewno. <kiwnął lekko głową. i puścił jej oczko. Słysząc pytanie wydął na moment usta> Może na pierwszy rzut oka to zwykłe, nudne zadupie, ale... Mystic Falls ssie. <dosłownie dodał w myślach. Ściągnął lekko brwi, widząc reakcje dziewczyny.> Przykro mi. <mruknął. Czując, że dostaje całusa od barmana, odsuwa się gwałtownie, patrząc na niego ze złością> Co do cholery? <warknął cicho i wyrwał rękę barmanowi> Chyba spasuję. Wracaj pan do roboty. <potrząsnął lekko głową, po chwili się rozluźniając i usadawiając wygodniej na hokerze, zerknął na dziewczynę, której imienia wziąż nie znał>
Gość
Poznałam jedną i chyba mnie nie polubiła. Miałam wrażenie że wybiegła stąd z płaczem. W każdym bądź razie, wyglądała na nieszczęśliwą. <kręci głową zastanawiając się jak można się tak czuć i ile nieszczęścia w kupie potrzeba, aby tak bardzo się złamać> Ssie? Masz na myśli, że to jedno wielkie zadupie z aż trzema barami i nadmierną ilością lasek, czy nieco stukniętymi barmanami ma w sobie coś.. No wiesz. Demonicznego, czy coś? Czego mam się trzymać z dala? <unosi brew trochę zdezorientowana i chcąc poddać się kolejnym myślom, zaczyna czuć się niekomfortowo, jakby traciła grunt pod nogami, który zaczął się przesuwać, więc chwyta się dłonią blatu, a drugą siedzenia i zaciska palce, aż bieleją jej knykcie, przy czym stara się oddychać normalnie, ale jej tętno przyspiesza> Cholera <szepcze do siebie> Przykro? Niepotrzebnie. Nie jestem wrażliwa w ten sposób. Alex to kawał skurczybyka, więc nie sądzę, żeby nie dał sobie rady w piekle. <uśmiecha się pod nosem, co wychodzi jej dosyć krzywo, niczym grymas> Masz powodzenie. <spogląda na barmana i na chłopaka, luzując trochę uścisk dłoni i biorąc oddech> Czujesz.. jak tu gorąco? <rozgląda się jakby sprawdzała czy ktoś podkręcił ogrzewanie jak na złość i zsuwa kurtkę w ramion>
Gość
Taa, wiesz to miasto może niektórym trochę zniszczyć psychikę. <kiwnął głową z przekonaniem, układając usta w podkówkę. Zaczął obkrecać w dłoni pustą już szklankę> Mniej więcej. <potwierdził, nikłym uśmieszkiem pod nosem> Czy powinnaś się trzymać z daleka... Zależy. Zależy, czy lubisz adrenalinę, trochę ryzyka i... jak szybko biegasz. <parsknął cichym śmiechem. Chwilę później patrzy na nią badawczo. Dosypali jej czegoś do tego drinka, czy co?> Alex... Kahn? <zapytał retorycznie> Więc jego znajomą jesteś. <zmrużył na moment oczy, okładając szklankę na blat i zamawiając to samo. Z pewnością da sobie radę w piekle... pomyślał z powątpiewaniem, jednak nie powiedział tego na głos. Usłyszawczy słowa barmana, przeniósł na niego pewłen irytacji wzrok , by po chwili wrócić nim do dziewczyny> Wszystko okay?
Gość
Padłeś już ofiarą Falls, czy jeszcze jakoś się trzymasz? Wyglądasz na twardego. Jestem ciekawa ile sama wytrzymam. <uśmiecha się pod nosem nieco niemrawo i czując jak ją suszy, nawet nie ma zamiaru wołać barmana, bo nie miała ochoty słuchać po raz kolejny jego gadki o tym jak Dean rzekomo robi sobie dobrze, czy o zwierzętach z Alaski> Lubię adrenalinę. Jestem twarda i.. <uchyla wargi chcąc coś dodać i spogląda na niego czując jak wzrok jej się rozmazuje, więc mruży oczy> Eem.. <bierze oddech próbując się skupić> Biegać? Masz na myśli hybrydy i te sprawy? Więcej ich tutaj? <unosi brew> Tak. Kahn był moim ojcem. Przybranym ojcem. <poprawia się szybko> Wychował mnie. Więc trudno określić naszą znajomość. <kręci głową i zaciska palce na blacie> N.. nie do końca w porządku. Czuję jakby.. <przeciera twarz dłonią> Jakbym traciła zmysły. Dotyku, słuchu, wzroku. Wszystko jest takie ruchliwe. <szepcze >
Gość
Bywają gorsze przypadki ode mnie. Można się przyzwyczaić do między innym takich sytuacji jak ta. <wskazał głową w stronę zaplecza, w którym zniknął tament barman. Słysząc o "hybrydach i tych sprawach", uchyla usta, żeby coś powiedzieć, jednak wtedy dziewczyna mówi, że Kahn był jej ojcem. I wszystko jasne.> Więcej tu nadnaturalnych niż ludzi, tak jak w przypadku lasek i facetów. <powiedział, mierząc ją badawczym wzrokiem. Czym była dziewczyna?> Chyba jednak nie powinnaś była brać tego drinka... <stwierdził, zaciskając wargi w cienką linię>
Gość
To było bardziej żenujące, niż dołujące. Ciężko mnie złamać, ale czuję, że przekonam się tu o tym. <mruczy masując skroń powoli> Mhm.. A ty? Nie śmierdzisz jak wilk, czy inne obrzydliwe stworzenie pijące krew. To takie okropne. <przymyka powieki kręcąc głową i nie mając praktycznie ochoty ich otwierać, bo traciła już panowanie nad swoim wiotczejącym co raz bardziej ciałem> Kurwa. Jeśli mi czegoś dosypał, to wrócę tu i go zabiję. <oświadcza praktycznie spokojnie, mimo przekleństwa i otwiera oczy> Muszę wyjść. <szepcze i zsuwa się powoli z hokera zostawiając kurtkę, której nie miała nawet siły sięgnąć i lekko chwiejnym krokiem ruszyła do wyjścia. Właściwie zmęczyła się już przy samych drzwiach i oparła się o nie, nie zwracając uwagi, że ktoś może je otworzyć, a ona poleci do tyłu. Po prostu nie miała siły żeby ruszyć dalej, a nogi odmawiały jej posłuszeństwa, tak jak reszta ciała, dlatego zaczęła zsuwać się co raz bardziej w dół i omdlewać>
Gość
<odprowadził ją wzorkiem, a kiedy zobaczył, że zaczyna omdlewać, westchnął cicho, wyciągnął z kieszeni pierwszy-lepszy banknot, kładąc go na barze i poszedł za nią, a wstając z hokera wział do ręki jej kurtkę. Objął ją ręką w talii, a jej ramię zarzucił sobie na szyję> Hej, hej, hej! Zostań ze mną, słyszysz? <drugą ręką starał się przytrzymać jej głowę w pionie> Nawet nie wiem gdzie mieszkasz. <dodał i posadził ją na najbliższym krześle, przytrzymując ją tak, żeby nie zsunęła się z krzesła. Oby nie zasłabła, oby nie zasłabła...>
Gość
<czując że nie może sama ustać, zawiesza się na jego ramieniu, bo jest jej jedyną podpórką. Uchyla powoli powieki i szybko je zamyka uciekając głową na boki, albo do przodu. Gdyby była w stanie, na pewno przeklęła by barmana, który podał jej pigułkę i poszła by bez zastanowienia pozbawić go czegoś, przez co zaczął by żałować, bo chyba nie wiedział z kim zadarł. Czując że siedzi na czymś twardym, nie była pewna czy to podłoga, czy raczej krzesło, ale oparła się jakby przebiegła maraton i po prostu zamknęła oczy> W domu Alexa <szepcze i odsuwa jego dłoń od siebie> Dam radę <mruczy słabo, pewnie strasznie cicho i chwyta się mocno oparcia otwierając oczy i wstając. Cholernie nienawidziła być tak bezradna, nie wspominając o przyjmowaniu od kogoś pomocy>
Gość
Mhm, już to widzę. <mruknął z powątpiewaniem, wciąż ją asekurując> Wywalisz się w drodze do domu, ktoś cię napadanie i sprzeda ruskim alfonsom. <dodał, uśmiechając się pod nosem> Wezwę taksówkę, która odwiezie cię bezpiecznie do domu, jasne? <zapytał nie oczekując odpowiedzi> Co prawda nie znoszę taksówek, ale jakoś to przeżyjemy. <mruknął pod nosem i wyprowadził ją przed bar. Może świeże powietrze postawi ją na nogi?>
Gość
<wchodzi do środka popychając dłonią ciężkie drzwi. Rozgląda się zadzierając lekko głowę i zsuwa kurtkę, ukazując nieco wiecej ukazującą koszulkę. Przerzuca ją sobie przez ramię i pewnym siebie krokiem, kołysząc biodrami zupełnie seksownie, zmierza do baru. Siada na hokerze i zakłada nogę na nogę, spoglądając na barmana, w trakcie gdy odrzucała swoje okrycie na miejsce obok> Whisky, słonko. <uśmiecha się leniwie i przeczesuje włosy palcami, w tym uwodzicielskim geście, którego nikt mógł nie zauważyć, ale był spowodowany chyba nadmierną ilością alkoholu, która uruchamiała jej drugie 'ja'>
Gość
<upija swojego whisky i leniwie unosi wzrok na chłopaka, lustrując wzrokiem jego pozę> O nie, znowu ze mną flirtujesz, Black. <uśmiecha się zadziornie i oblizuje delikatnie górną wargę, bawiąc się szklanką> Tak sobie myślę, że wypytujesz mnie jak swoją potencjalną ofiarę na podryw. <unosi znacznie brew i uśmiecha się rozbawiona>
Gość
Po co mi twoje imię, Blake? Wystarczy mi informacji. W razie czego mogę do znudzenia powtarzać ci Kotku Blake, Misiu Blake, Słonko Blake. <Zaciska wargi żeby się nie roześmiać i spogląda mu w oczy sącząc wolno whisky przez słomkę, bo lubiła rozkoszować się tym gorzkim smakiem. Po chwili prostuje się i odchyla lekko w tył, lustrując wzrokiem kolegę, z którym był Blake> Co to za ciacho, kotku? Powinnam go poznać, czy jestem jednak zbyt seksowna? <uśmiecha się zadziornie i kręcąc się wolno na hokerze tylko o 90 stopni, spogląda na Blake'a. Było widać, że chłopak coś chciał i zawzięcie się tego domagał, dlatego postanowiła mu tego nie dawać, przynajmniej nie teraz.>
Ostatnio edytowany przez Melanie Kahn (30-06-14 23:29:56)
Gość
To nie są czułe słówka. Sądzisz, że mówiłabym tak do kogoś gdybym była w związku? <uśmiecha się szeroko> Nie ma opcji. Brzmi.. zbyt słodko jak na mój gust. Zrobiłabym to jedynie po to, żeby kogoś wkurzyć. <unosi wymownie brew, spoglądając mu w oczy z przebiegłym uśmiechem, a potem spogląda na jego przyjaciela, opuszką kciuka delikatnie przesuwając wzdłuż swojej dolnej wargi> Mhm.. <mruczy cicho w zastanowieniu> Nie, spasuję. Jeśli będę chciała, to sama podejdę i się przedstawię. Uwierz, że kiedy mnie pozna, pokocha brunetki. <śmieje się pod nosem, pewnie z nadmiaru alkoholu i wyłapując wzrok Jim'a, puszcza mu oczko posyłając uroczy uśmiech. Wraca spojrzeniem do Blake'a i wzdycha spoglądając na bar i swoją szklankę> Niech będzie. Skoro tak bardzo chcesz mnie poderwać. <zaciska wargi rozbawiona, spodziewając się wybuchu irytacji i zawiesza na nim wzrok z całkowicie uśmiechniętym wyrazem twarzy>
Gość
Nie sądzę. Może wymyśliłabym mu jakieś urocze przezwisko. <mruczy zawijając kosmyk swoich włosów na palec i przygryza lekko dolną wargę> Nie mam karty kredytowej, łosiu. <uśmiecha się powoli i spogląda na niego> Zawsze możesz podać mi numer swojej. <unosi znacząco brew, całkiem rozbawiona> Nie wiem. Jestem urocza, zabawna, nieźle flirtuję i dobrze wyglądam. Zgrabna, wysoka, smukła, mam piękne oczy. <rozgląda się i widząc jakąś tlenioną blondie z cyckami rozmiar co najmniej f, które leżą jej na stole, a tak normalnie pewnie do pasa, Melanie popada w śmiech> Cholera, serio sądzisz, że faceci wolą to ode mnie? <unosi brew kręcąc głową z niedowierzaniem i wraca do niego wzrokiem, a potem spogląda na barmana> Właściwie, to był ten koleś. <celuje palcem w barmana, który chyba udaje że jej nie widzi, a tak praktycznie to przecież on nic nie wie, bo był pod wpływem RC> Gdyby nie przystojny chłopak z którym akurat rozmawiałam, pewnie wywlekł by mnie na zaplecze i zgwałcił, a potem zamordował. <kiwa zdecydowanie głową i kieruje wzrok na chłopaka> Widać lubię sprawiać sobie kłopoty, skoro tu przyszłam. <mruczy i przewraca oczami rozbawiona>
Gość
Nie wiem. Może Monkey. Myślę, że jest urocze. <uśmiecha się pod nosem> Kurde. A na ładne oczy może mi się uda? <przesuwa opuszkami palców po swoim udzie i wolno poprawia krawędź swoich krótkich spodenek rzucając mu przenikliwe, głębokie spojrzenie znad długich rzęs, po czym prostuje się ostentacyjnie i chwyta szklankę, upijając z niej niewiele> Mówisz? Szkoda, że nigdy się nie dowiesz. <śmieje się pod nosem i spogląda na niego rozbawiona. Kiedy nachyla się do niej, przez moment się nie porusza, a potem kieruje wzrok na dziewczynę. Przygląda się jej, aż nagle da się zauważyć, jak jej koszula zaczyna pęcznieć i rozrywać się> Chcecie zobaczyć jak wyglądają jej rozstępy? <zaciska wargi rozbawiona i spogląda Blake'owi w oczy, na razie hamując rozpadanie się koszuli dziewczyny, która pewnie spita nawet nie zwróciła na to uwagi> Może i nie. Ktoś mi ostatnio powiedział, że nie należy osądzać po okładce. <przenosi wzrok na barmana i przygląda się mu>
Gość
Założę się o seks, że mówisz 'księżniczko' przynajmniej jeszcze do jednej, czy dwóch swoich koleżanek. <przewraca oczami i uśmiecha się pod nosem> Nie, skarbie. Przyzwyczaj się, że ze mną nigdy nie dostajesz tego co chcesz. <unosi wymownie brew i posyła mu przeciągłe, niemal seksowne spojrzenie swoich głęboko brązowych oczu. Pech chciał, że chyba miała na niego ochotę. Chwyta szklankę i upija z niej trochę, przysuwając już pustą do barmana> Nie? To logiczne, że ty wolisz mnie. On też w końcu zacznie, wierz mi. <uśmiecha się leniwie i spogląda na Jima chcąc wyłapać jego wzrok i stopą specjalnie przesuwa wzdłuż swojej zgrabnej łydki, mając nadzieję, że oboje to widzą> Wyglądam na caritas, skarbie? <wraca wzrokiem do Blake'a i unosi kącik ust> Musisz odpalić mi 300 dolców z tego co za to dostaniesz. <nachyla się do Blake'a tak, że niemal dotyka jego warg swoimi i szepcze żeby Jim nie słyszał, aż odsuwa się, kiwa głową na chłopaka i unosi znacząco brew dając mu do zrozumienia, że słyszała o zakładzie i pewnie dlatego nie podała mu ani numeru, ani nazwiska, ale przynajmniej miała okazję trochę go podroczyć>
Ostatnio edytowany przez Melanie Kahn (01-07-14 00:39:34)
Gość
Królowo? Damn it. Podoba mi się. <kiwa zdecydowanie głową rozbawiona> W takim razie faktycznie nie dostaniesz nic. Ani informacji, ani kasy. <wzrusza bezradnie ramionami i widząc zbliżającego się Jima, posyła mu delikatny uśmiech, całkiem uwodzicielski i uracza go długim spojrzeniem> Jim. Mnie również. <unosi brew i zaciska wargi, żeby nie popaść w śmiech> Celem? Bawicie się w podrywy? A jaki cel miał Blake? <unosi brew i spogląda na niego znacząco, jakby właśnie miała go wsypać> Jim. <wraca do niego spojrzeniem i kiwa powoli głową> Znasz się na rzeczy. Masz mnie. <rozkłada bezradnie ręce i uśmiecha się delikatnie, niewinnie, chociaż Blake chyba wiedział, co kryje się pod tą skromnością> Niesamowity błysk? Niepoprawny z ciebie podrywacz, wiesz? <śmieje się i kręci głową mimowolnie spoglądając na jego wargi, a potem w oczy Blake'a i na swoją szklankę, chwytając ją> Och, Monkey. Zapomniałam o numerze. Może od razu podrzucić ci adres? <unosi brew spoglądając mu w oczy i chwyta po serwetkę i długopis, zapisując na niej swój numer>
Gość
<kręci głową rozbawiona i śmieje się krótko> Faceci.. <mruczy pod nosem i opróżnia szklankę. Chyba była już wstawiona, bo miała ochotę przelecieć ich obu, dlatego odwróciła wzrok błądząc nim po barze, aż leniwie spojrzała na Jim'a> Dodaje odwagi, huh? Wiem co czujesz. <uśmiecha się szeroko i przygryza lekko dolną wargę, całkiem uwodzicielsko> Nie. Jednak mogę umówić się z tobą na mocną czarną kawę, bo jutro pewnie będę miała kaca i właśnie to mi się przyda. <przewraca oczami i śmieje się> Pewnie nie tylko mi. <unosi kącik ust i spogląda to na jednego, to na drugiego, zawieszając wzrok na tym młodszym> Chyba źle sformuowałam ten zakład. A niech mnie. <zaciska wargi w delikatnym uśmiechu, patrząc Blake'owi prosto w oczy, przez dłuższą chwilę, racząc go swoim uroczym spojrzeniem> Nie wiem. Byłam tylko ciekawa, skarbie. <przechyla lekko głowę w bok, zarówno pozwalając swoim włosom opaść na jedną stronę> A będziesz? Długo mam na to czekać? <unosi znacząco brew i uśmiecha się rozbawiona jego zirytowaniem, chociaż nie chciała go wkurzyć całkowicie. Po chwili spogląda to na jednego, to na drugiego, zastanawiając się który ma ją odprowadzić> Powinnam już pójść. <kiwa powoli głową i prostuje się zsuwając zgrabnie z hokera>