Gość
Nie jestem 'każdy'. Spędziłem noc w barze, a dopiero zaczynam. Widzisz połączenie z jakimś psychopatycznym dupkiem, który właśnie dostał się do psychiatryka? <uśmiecha się lekko nieszczerze i kręci głową> Bo ja tak, zdecydowanie. <rozkłada bezradnie ręce i po chwili słucha jej z uwagą> Zrobimy to.. jakoś. Pomogę tobie, Alice również. Napewno będzie chciała.. zrobić coś z tym. <zaciska wargi>
Gość
Psychiczni często się wyróżniają. <mruczy cicho i unosi niemrawo kącik ust> Alexander Kahn Bohater? Nie pasuje mi to. <zaciska wargi i opuszcza wzrok na ich dłonie> Chcę pomóc. Oczywiście, że chcę. Myślałaś, że się nie przejmę? <marszczy brwi i unosi wzrok do jej oczu> Jesteś bardziej szurnięta niż ja, w takim razie. <uśmiecha się lekko, żeby dodać jej otuchy>
Gość
Jestem niczym witaminki na dziewczynki. <uśmiecha się lekko z opuszczoną głową i przełyka cicho ślinę. Kiedy słyszy zdanie, że widziała jego reakcję, zamiera na chwilę i powoli unosi głowę> Poniosło mnie. <mruczy i zaciska wargi> Doczekanie, bo to.. już się wydarzyło. <unosi kącik ust niemrawo i spogląda w jej oczy> Wiesz.. jaki jest plus tego wszystkiego? Może jesteś chłodna w dotyku, niewidzialna dla większości i.. martwa. Ale w zamian za to, możesz robić co tylko chcesz. <przygryza lekko policzek od środka> Zniknij i załatw to, co miałaś załatwić wcześniej. <patrzy jej przeciągle w oczy> Masz swoją przewagę. A potem pojaw się w miejscu, gdzie chcesz być najbardziej, o którym zawsze marzyłaś. Osobiście stawiam na ocean, lub morze. <uśmiecha się słabo> A potem wróć do nas, i będzie tak jak dawniej.
Gość
Oczywiście, że możesz. Musisz tylko chcieć. Bo wiedz, że kiedy wrócisz do żywych, oboje z Alice nie pozwolimy ci.. walczyć z tamtą dziewczyną. Rozumiesz? Nie będzie takiej opcji. <kreci głową> W snach też. <uśmiecha się pod nosem>
Gość
Owszem, tak będzie. Nie masz.. nic do gadania. <rozkłada bezradnie ręce> Wykorzystaj to teraz. I nie bądź taka. <kręci głową, wstaje i nakłada jej na ramiona swoją kurtkę, tą, którą dał jej wcześniej.> Muszę iść. <mówi ciszej i muska wargami jej czoło> Przepraszam. w razie czego znajdziesz mnie. <przesuwa dłonią wzdłuż jej ramienia i wychodzi ze ściśniętym żołądkiem>
Gość
*Weszła do środka, usiadła przy barze i zamówiła czystą podwójną whisky z lodem.*
Gość
*po dwóch godzinach siedzenia w barze i whisky, która dzisiaj z pewnoscią nie była dobrym pomysłem, wstała i wyszłą z Bookworm, keirując się do parku.*
Gość
<Weszła do środka, usiadła przy barze i zamówiła kawę>
Gość
<Wyszła>
Gość
<przyjechał po długiej podróży do Mystic Falls. Zmęczony podróżą zatrzymał się przy barze , którego mijał. Wysiadł z samochodu, rozejrzał się po okolicy, po czym wszedł do środka. Usiadł na hokerze i zamówił sobie drinka>
Gość
<posiedział trochę, ale znudził się. Zapłacił i wyszedł>
Gość
< Miranda weszła do baru i usiadła w ulubionym miejscu. Zamówiła herbatę z prądem i zaczeła czytać przypadkową książkę >
Gość
< Wszedł do środka i zajął miejsce obok Mirandy, zamówił sobie kamikadze i uśmiechnął się lekko pod nosem obserwując kątem oka dziewczynę.>
Gość
< Miranda trzymała w rękach kubek aby ogrzać zimne dłonie. Nogi oparła o sąsiednie krzesło, a kiedy chłopak się do niej przysiadł spojrzała na niego spod parującego napoju > Cześć Logan... < uśmiechnęła się sensualnie > Nie możesz beze mnie wytrzymać? < poruszyła zabawnie brwiami chcąc rozruszać atmosferę >
Gość
< Przekręcił się na hokerze tak, ze teraz plecami opierał się o bar.> Jak widać przyciągasz mnie do siebie jak magnes < Wzruszył ramionami> Nic nie poradzę na to, że jesteś jak narkotyk < Uśmiechnął się łobuzerko i też poruszył brwiami.> Nie napisałaś w końcu do mnie. < Wyciągnął rękę i położył dłoń na kolanie dziewczyny.>
Gość
Zbyt długo myślałam o naszej nocy, a tu proszę ty już przy mnie... < zaśmiała się pod nosem i wzięła łyk herbaty rozkoszując się posmakiem rumu > Zostawiłeś po sobie malutki bałagan, chyba należy ci się kara < położyła dłoń na jego dłoni, a szare spojrzenie utkwiła w jego oczach > Pojawiłeś się w dobrym momencie, akurat wtedy kiedy zaczęłam sobie wszystko układać w życiu.
Gość
< Nachylił się bardziej w stronę dziewczyny.> Mi się należy kara? A będzie bolesna? < Spytał szepcząc na ucho dziewczyny.> Tobie też się należy za moją porwaną koszulkę. < Przegryzł seksownie dolną wargę.> Zaczęłaś sobie wszystko układać tak? I co postanowiłaś? Jestem twoim przyjacielem z przywilejami? < Spytał unosząc brwi.>
Gość
Czy będzie bolesna to zalezy już tylko i wyłącznie od mojej wyobraźni < oblizała górną wargę, a słysząc jego kolejne słowa uśmiechnęła się dwuznacznie niby w strachu, ale jednak z nutką ciekawości > Wiesz Logan, miałam dużo czasu by zebrać myśli. I o własnym życiu i o ludziach którzy zajmują w nim miejsce < upiła kolejny łyk i oparła się na łokciu, nadal nie spuszczając wzroku > I zdecydowałam, że jesteśmy zdecydowanie friends with benefits
Gość
Już nie mogę się doczekać tej kary < Opuszkami palców dotknął swojej wargi po czym sięgnął po kieliszek kamikadze i opróżnił całą jego zawartość.> I to mi pasuje kotku < Cmoknął ją w policzek po czym z powrotem odwrócił się przodem do baru> A wiec dzisiaj idziemy do mnie?
Gość
Tylko sobie nie myśl, kotku, że jestem na każde twoje zaufanie < spojrzała na niego sceptycznie > ale masz szczęście, że pod przykrywką dobrego kochanka jesteś wspaniałym człowiekiem. < nachyliła się nad jego uchem i musnęła je ustami > Pamietaj o tej części przyjacielskiej. Czasem będziesz musiał wysłuchac mojego paplania < dokończyła herbatę i postawiła szklankę z hukiem > Możemy do ciebie isć.
Gość
Jestem wspaniałym człowiekiem... < Zdziwił się, spojrzał uważnie na dziewczynę.> Nie jestem dobry < Pokręcił oczami.> Jeszcze się o tym przekonasz to kwestia czasu < Wzruszył lekko ramionami.> Natomiast lubię słuchać więc będziesz mogła paplać do woli ale najlepiej kiedy będziemy razem w łóżku. Wtedy najbardziej lubię słuchać. < Roześmiał sie po czym wstał z hokera i zapłacił za nich.> A wiec Madame idziemy. < Przerzucił sobie dziewczynę przez ramie i wyszedł z lokalu.>
Gość
<Parkuje samochód pod barem i wysiada z niego. Wchodzi do lokalu, gdy odnajduje wzrokiem Alice, dosiada się do niej z lekkim uśmiechem na ustach> Hej, wariatko. <mówi na przywitanie, przyglądając się jej> Co tam? <unosi brwi>
Gość
Po staremu... Sammy był w szpitalu, bo jakiś psychopata rzucił w nas sztyletami. <na krótką chwilę zacisnął wargi> Ale już wszystko okey. <kiwnął głową z przekonaniem> I jeszcze poluję teraz na taką jedną, która gwizdnęła mi mój nóż... który swoją drogą ty też kiedyś wziełaś. <uśmiechnął się szeroko na to wspomnienie> Naprawdę nie pamiętasz swojej paniki w psychiatryku? <uniósł brew z rozbawieniem>
Ostatnio edytowany przez Dean Winchester (03-05-14 13:34:02)
Gość
Nie wiem, może jakiś pomagier Czerwonej. <wzruszył lekko ramionami> Spokojnie, mam wszystko pod kontrolą. Nie zabije mnie byle pijawka. <puścił jej oczko, położył przedramiona na blacie stołu, nachylając się lekko nad nim> Ta... To były moje pierwsze dni w Falls, nie przepadaliśmy za sobą. <zmrużył oczy i wydął trochę usta, wracając pamięcią do tamtych dni> Wiem, wiem, nie tłumacz się. <uniósł lekko kątem ust> A jak z małym? Coś się już dzieje? <uniósł brwi, starając się choć trochę ukryć rosnący w nim entuzjazm>
Gość
Daj spokój. <przewrócił oczami> Jeśli to będzie dziewczynka, to też będę ją kochał. <kiwnął głową> Ale nie obrażę się, jeśli to jednak będzie chłopiec. <uśmiechnął się> No nie wiem, nie chciałabyś go... lub jej <poprawił szybko> nazwać po swoim ojcu albo matce?