Gość
<Patrząc na jego czyny otwiera lekko zdziwiona usta, ale nie komentuje i znika>
Gość
<Pojawia się na środku ulicy i upada, tracąc siłę w nogach. Podczołguje się do najbliższej ławki i siada na niej. Trzęsąc się chowa głowę w dłoniach, uspokajając umysł. Była w Niebie, tyle lat po wygnaniu... I Pan pozwolił ją skrzywdzić... Oddycha głęboko i zamyka oczy, licząc do dziesięciu. Nie, to teraz nie jest ważne. Zostawiła tam Aleksandra.
Po chwili wstaje na chwiejnych nogach i patrzy ze strachem w Niebo, po czym znika>
Gość
<Dusza Alexandra, wraca do jego ciała, a w jednym momencie staje się ono tak pokaleczone, jakie było w niebie. Uchyla powieki i niewidzącym wzrokiem, rozgląda się po niebie. Rozchyla lekko wargi i zanosi się kaszlem, wypluwając krew. Nie mogąc się zbytnio poruszyć, zamyka oczy i oddycha niespokojnie, czekając aż to cierpienie dobiegnie końca>
Gość
<Pojawia się przy Aleksandrze i upada przy jego ciele. Dotyka jego nadgarstka, sprawdzając puls, po czym przesuwa dłonią po jego czole, uleczając wszystkie rany. Łapie go za bark i znikają.>
Gość
*Po wyjeździe z motelu wkurzona krążyła samochodem po mieście. Keidy zatrzymała się na czerwonym świetle sięgneła pod siedzenie po butelkę wody i napiła się trochę a resztą zmyła z twarzy resztki sadzy. Po zmianie świateł ruszyła dalej i w końcu zatrzymałą się na krawężniku rzadko uczęszczanej uliczki. Wyszła z samochodu, podeszła do bgażnika, wyjeął z torby stanik sportowy i z powrotem wsiadła do samochodu. Pod bluzkę założyła stanik sportowy i dopiero wtedy zdjeła koszulkę. Związała włosy, wysiadła z auta trzaskajac drzwiami i ruszyła biegiem po mieście niemal do granic możliwosci.*
Gość
*Po biegu wróciła do samochodu i wsiadła do niego. Przez dobre dziesięć minut leżała na rozłożonym fotelu i odpoczywała, co właściwie nie było jej potrzebne, jednak chciała się wyciszyć. Mimo to serce nadal uderzało zbyt szybko. W końcu podniosła oparcie do normalnej pozycji i rozpuściła włosy. Sięgnęła po tablet i przejrzała akta Deana. Zakreśliła jego adres, po czym odpaliła samochód i ruszyła.*
Gość
*Diana zatrzymała się niedaleko parku i czekała jeszcze kwadrans. W między czasie załozyłą z powrotem t-shirt i spojrzała w lusterko. W końcu podjechało czarne auto i zaparkowało tuż za nią. Agentka wysiadła z auta i oparła się o klapę bagażnika. Uśmiechnęła się gdy dostrzegła kto siedział za kierownicą.* David. *przywitała znajomego agenta gdy ten wysiadł z auta i podał je torbę.* Diana. Nie powinnaś nawet tego nosić. W Quantico spędziłaś.. ile? Dwa miesiące? *zaptał z rozbawieniem, a Diana zabrała mu torbę z rąk.* Spadaj. Wszystko inne spłonęło razem z jedynym motelem w okolicy i teraz nie mam gdzie spać. *odparowała. Porozmawiali jeszcze przez chwilę, D. sprawdziła czy były też leki, po czym pożegnali się i David wsiadł do swojego samochodu, a Diana do swojego. Agent pojechał z powrotem do Waszyngtonu, a Diana skierowała się do jedynego znanego jej lokalu, czyli MG.*
Gość
*Obudziła się w samochodzie cholernie niewyspana. Przeciągnęła się i wyprostowała oparcie fotela. Spojrzała na zegar w samochodzie i po chwili odpaliła silnik. Przejechała się po mieście i po jakimś czasie wysiadła z samochodu z tabletem w ręku i berettą oraz odznaką wetknięta za pasek*
Gość
<Po jakims czasie postanowiła przestać się błąkać i wrócić do domu. Skierowała się w jego strone w milczeniu mijając wszystkich ludzi i nie zaszczycając ich nawet jednym spojrzeniem. Przeciez i tak nie zwracają na nia uwagi. Wchodząc do domu obejrzała sie jednak za siebie. Zobaczyła zatłoczoną ulicę pełna samochodów. Matka z dzieckiem właśnie przechodziły przez pasy. Jacyś dwaj mężczyźni zawzięcie się o cos kłócili. Zwykły dzień, niczym nie różniący się od pozostałych. Westchnęła i otworzyła drzwi swojego domu, po czym weszła do środka.>
Gość
<zaparkował samochód i wysiadł z niego, wcześniej wyłączając muzykę; idzie po mieście z dłońmi w kieszeniach kurtki>
Gość
<Miranda pojawila sie na skraju ulicy. Zamyslona zapalila papierosa i zaczela isc przed siebie >
Gość
*Wybiegła ze Starbucksa i po kilku minutach dopadła do samochodu. Prawie wyszarpneła drwiczki, wsiadła do auta i zamknełą je za soba. Siegneła po tabletki, wzieła dwie i po jakimś czasie zasneła w aucie.*
Gość
<W nocy wsiada w samochód i odjeżdża>
Gość
Diana Hall napisał:
*Wybiegła ze Starbucksa i po kilku minutach dopadła do samochodu. Prawie wyszarpneła drwiczki, wsiadła do auta i zamknełą je za soba. Siegneła po tabletki, wzieła dwie i po jakimś czasie zasneła w aucie.*
*Diana obudziła się nieco przymulona po podwójnej dawce leku. Podniosłą oparcie i spojrzała na swoje ramię. Przedarta ulubiona bluza, rękaw t-shirtu i draśnięta skóra. No cholera jasna! Już nawet nie miała swoich kajdanek. Pokręciła głową i sięgnęła po tablet. Po chwili znalazła adres Deana - pierwszej osoby, która jej przyszła do głowy. Odpaliła silnik i ruszyła w tamtym kierunku*
Gość
< wróciła do domu >
Gość
<Clarisse jechała swoim samochodem przez ulice miasteczka rozglądając się. Po jakimś czasie zaparkowała gdzieś na uboczu i rozejrzała się. No cóż, w końcu dojechała! Westchnęła i wyjęła z torebki telefon, planując wejść na internet i znaleźć jakiś hotel w pobliżu. Wtedy dostrzegła że ma jedno nieodebrane połączenie. Od Sama, oczywiście! Kogo by innego interesował jej los..? Clare wcisnęła odpowiedni przycisk i odsłuchała wiadomość głosową, parskając śmiechem. No cały on... Szybko napisała do niego SMSa i usadowiła się wygodnie w fotelu, włączając radio i czekając na odpowiedź.>
Gość
<Przez chwilę esemesowała z Samem, a kiedy zaprosił ją do Grilla, westchnęła, rozejrzała i wysiadła z auta. Krążyła przez chwilę po ulicach, aż dostrzegła lokal o którym mówił chłopak: Mystic Grill. Weszła tam od razu.>
Gość
<Wyszła z Grilla i skierowała się do samochodu... nie za bardzo pamiętała gdzie go zostawiła ale po chwili krążenia po ulicach dostrzegła go. Ušmiechnęła się lekko i wsiadła do samochodu. Odchyliła głowę i włączyła cicho radio przymykając powieki... no cóż, będzie musiała spać w aucie. Po kilku minutach rzeczywiście zasnęła.>
Gość
<Uśmiechając się do siebie szła dalej, nie zwracając uwagi na nic. Skupiała się jedynie na muzyce w jej uszach. Wiedziała, że to głupie, czuła, że ludzie, którzy ja mijają słyszą głośne dudnienie, ale Elva uśmiechnęła się tylko szerzej. Trudno. Przeciez i tak uważają ją za jakiegoś popaprańca. Idąc zaczęła się zastanawiać czy nie byłoby cudownie żyć ze słuchawkami w uszach, jednak gdy tylko to do niej dotarło zaczęła się głośno śmiać. Wyobraziła sobie miny ludzi, gdy weszłaby wraz z AC/DC do kościoła, szpitala czy innego tego typu miejsca. Nie mogąc przestać sie śmiać i zachowując się jakby była na prochach, zaczęła się zataczać, co jeszcze bardziej ją rozśmieszyło. W pewnym momencie postanowiła się opanować. Stanęła prosto, wzięła kilka głębokich wdechów. Rozglądając sie dookoła stwierdziła, że stoi na środku ulicy. Nie zdążyła jednak zobaczyć nic więcej. Samochód uderzył w nią z tyłu. Elva zatoczyła się i upadła. Lewa słuchawka wypadła z jej ucha. Usłyszała krzyki i odgłos zatrzaskiwanych drzwi samochodu. Ktoś do niej podbiegł, poczuła jego rękę na ramieniu. Była jednak zmęczona, zmęczona życiem, swoją nieudolnością i przede wszystkim śmiechem. Usnęła na środku ulicy, przywołując na twarz uśmiech. Poczuła jeszcze jak ktoś próbuje ją podnieść, ale myślami była juz daleko.>
Ostatnio edytowany przez Elva Awaken (25-04-14 09:26:14)
Gość
Clarisse Woodley napisał:
<Wyszła z Grilla i skierowała się do samochodu... nie za bardzo pamiętała gdzie go zostawiła ale po chwili krążenia po ulicach dostrzegła go. Ušmiechnęła się lekko i wsiadła do samochodu. Odchyliła głowę i włączyła cicho radio przymykając powieki... no cóż, będzie musiała spać w aucie. Po kilku minutach rzeczywiście zasnęła.>
<Clarisse obudziła się w samochodzie, obudzona przez... właśnie, przez co? Wiedziała że śnił jej się koszmar, bo jak zwykle go pamiętała, ale już dawno to koszmary przestały ją budzić. Przetarła zmęczoja oczy i rozejrzała się. Po chwili jednym machnięciem nadgarstka wyłączyła radio, które grało całą noc i przeciągnęła się. Ziewnęła i przeczesała palcami włosy. Mogła nie siedzieć wczoraj z Samem tak długo... przygryzła wargę i odpaliła samochód. Musiała kupić jakąś nową sukienkę na tą imprezę... odjechała w stronę centrum.>
Gość
<Szła ulicą zadowolona z siebie. Wyprostowane plecy, kontakt wzrokowy z mijanymi ludźmi. Naprawdę się zmieniła. Mystic Falls ją zmieniło. I to w podejrzanie natychmiastowym tempie. Ona jednak nie do onca zdawała sobie z tego sprawę. Rozglądając się na boki zauważyła słup z ogłoszeniami. Impreza, impreza, tutaj ktoś umarł, impreza... Jedna nawet dzisiaj. Usmiechnęła się i szybkim krokiem ruszyła do swojego domu.>
Gość
<wychodzą na ulice i kiedy chłopiec rozgląda się zachwycony i chwyta Alexa za rękę, ten mruży oczy i patrzy na niego pytająco. Po chwili lekko się popychają przedrzeźniając, aż chłopiec zaczyna uciekać przebierając swoimi krótkimi nóżkami i woła coś głośno. Alexander klnie pod nosem i kręci głową.> Tak, idź sobie, wcale cię nie chcę! <woła i obserwuje go, aż nadjeżdża samochód i A. w mgnieniu oka rusza za chłopcem, aż go dogania i chwyta za kołnierzyk marynarki> Żartowałem, ale koniec uciekania. Kapisz? Czy nie bardzo? <pyta kucając przy nim i poprawia mu marynarkę> Teraz to nawet jesteś trochę podobny.. <przechyla głowę w bok i spogląda mu w oczy oceniając podobieństwo. Wzdycha cicho, aż kiedy A. tak kuca, maluch wspina mu się na plecy> Wyglądam jak jakaś taczka? <unosi brew i zrezygnowany sadza go sobie na barkach trzymając go za łydkę i idą dalej>
Gość
*szłam sobie ulicą oglądając miasto które tak dobrze znałam, obok przeszedł mężczyzna z chłopcem na barkach, maluchowi spadł bucik, po chwili zastanowienia podniosłam go i podałam ojcu* Chyba coś zgubiliście..
Gość
<odwraca się słysząc kobiecy głos i marszczy brwi spoglądając na stopkę chłopca, a potem na buta> Faktycznie.. Dzięki, nawet nie zauważyliśmy kiedy spadł. <uśmiecha się lekko, odbiera od niej buta i ubiera chłopcu, po czym przygląda się dziewczynie> Nie widziałem cie tu nigdy wcześniej. <unosi kącik ust>
Gość
Przyjechałam tu wczoraj *powiedziałam pewnie* Mam na imię Kate *uśmiechnęłam się do malucha* A ten słodziak jak się nazywa? *spytałam patrząc na chłopca*