Gość
<rozglądnął się> Nie sądzę <wzruszył lekko ramionami> Więc, prowadź do swojego domu <uśmiechnął się>
Gość
Nie musisz mnie odprowadzać, dam sobie radę, jestem już dużą dziewczynką
<uśmiechnęła się dumnie i podeszła do niego przytulając go lekko>
Dziękuję Ci za to, że ze mną tutaj przyszedłeś
<odsunęła się i spojrzała na niego>
Do zobaczenia w kościele
<wywróciła oczami>
To tak strasznie brzmi!
<zachichotała i wyszła z parku>
Gość
<chciał jeszcze coś powiedzieć, ale ona już wyszła, sam także wyszedł kierując się do swojego domu>
Gość
Sama nie wiedziała czego szuka. Te wszystkie decyzje są takie skomplikowane. Aż ją głowa rozbolała.
Po prostu, musiała mieć jakikolwiek... początek jakkolwiek optymistycznie to nazwać.
Unikała ludzi, nie chciała się wystawić na jakąkolwiek pokusę krwi.
Choć sam zapach... ciężko czasami wytrzymać, pomyślała pesymistycznie. Od zawsze była pesymistycznie nastawiona do życia.
Umknęła jak sam cień w las, jak zwykle. Obserwując i próbowała nie podejmować pochopnych decyzji. <Wyszła.>