Gość
*roześmiał się i również poszedł się położyć spać*
Gość
<budzi się rano, bierze prysznic i czyta smsa> O kurwa... <przeklina pod nosem i zaczyna pakować swoje rzeczy>
Gość
<zaczyna walić pięściami w ścianę, po czym wychodzi z pokoju, zostawia klucze na recepcji inzamawia taksówkę>
Gość
*wyszedł z pokoju i zobaczył na korytarzu wściekłego Isaaca* Teraz sam uciekasz? *zaśmiał się*
Gość
<odwraca głowę w kierunku Jareda> Effy jest w szpitalu, musze wracać <oddycha cieżko by się uspokoić>
Gość
*natychmiast spoważniał* Jak to jest w szpitalu? Kurwa, Isaac co się stało! *powiedział wściekły*
Gość
<Słysząc dobrze znany głos brata w obawie, że znów gdzieś ucieka wychodzi na korytarz i kiedy słyszy słowa Isaaca automatycznie blednie>
W szpitalu...
<powtórzyła i schowała twarz w dłoniach>
Gość
Próbowała się zabić! <krzyknął rozpaczliwie i zobaczył taksówkę przed hotelem> słuchaj Jared, rób co chcesz okej? Ja wracam do Falls.
Gość
*zakrył dłonią usta i walnął pięścią w ścianę* Rose idź po swoje rzeczy, my też zaraz wracamy tylko musimy się wymeldować... Ja pieprze *znów uderzył w ścianę*
Gość
Możecie się pośpieszyć? <mruknął zniecierpliwiony>
Gość
<przygryzła swoją dolną wargę, szybko wzięła swoje rzeczy i klucz od swojego i Jareda pokoju, pobiegła ze swoją hybrydzią prędkością zostawić je na recepcji i sekundę później znów stała przy nich>
Gość
*wziął swoje rzeczy i wyszedł znów* To moja wina.. ja pierdole jak bardzo mogę być zespsuty? Isaac! Trzeba było tutaj nie przyjeżdżać!
Gość
Po prosty się zamknij, okej? <wsiadają do taksówki i jadą na lotnisko>
Gość
<Przyjeżdża do Nowego Jorku, bierze taksówkę i jedzie do pierwszego lepszego hotelu. Wynajmuje pokój i rozpakowuje się>
Gość
WCZEŚNIEJ: <Wyszedł, skierował się na stację kolejową>
Gość
<Wybudza się powoli. Rozgląda zdezorientowany po pomieszczeniu i zatrzymuje wzrok na dziewczynie> Kim ty kurwa jesteś? <pyta zirytowany>
Gość
<Unosi brwi> Pytałem poważnie <rzuca i zaczyna szarpać więzy>
Gość
<Nieruchomieje i tylko obserwuje dziewczynę> Chodzi o Annabeth? Dlatego mnie tu przywlokłaś? <pyta i marszczy brwi> Właśnie, co z nią?
Gość
<zmarszczył brwi> CO zrobiłaś? <pyta i obserwuje ją.> Dlaczego to robisz?
Gość
<Czuje jak coś mu się przewraca w żołądku, ale zachowuje całkowity spokój.> Działałaś spontanicznie <powtórzył i uśmiechnął się kpiąco> To musisz mieć niezłą wyobraźnię.
Gość
<Z rosnącym zdumieniem obserwuje ją. Gdy dziewczyna kończy wypowiadać zaklęcia,a jemu zaczyna lecieć krew z nosa, i pojawia się ból głowy spogląda na dziewczynę> Co ty zrobiłaś? <zapytał cicho>
Gość
<Unosi brwi> To znaczy?! Wyrażałabyś się jaśniej, co? <warknął, już nieźle wkurzony>
Gość
<Patrzy na nią oniemiały> Przywróciłaś mnie... do życia? <Potrząsnął głową> Żartujesz. <unosi brwi> A nawet jeśli, to niby jaki masz w tym interes?
Gość
<Potakuje, nawet nie wiedząc dlaczego się z nią zgadza. Jego źrenice trochę się powiększają.> Jak ty...? <nie kończy>
Gość
<Rozchyla lekko usta i kiwa głową, podczas jej przemowy. Kiedy kończy mówić, kręci lekko głową> Nie. Żadnych.