Gość
Nie Effy, kobiety mają pierwszeństwo *zaśmiał się* Czujesz coś do Isaaca? *zapytał wprost uśmiechając się lekko*
Gość
<Słysząc jego pytanie, lekko się rumienię i w końcu zdobywam się by spojrzeć mu w oczy> kocham go. <zaciskam zęby na dolnej wardze tam mocno, że tworzy się ranka, z której wypływa krew. Krew. Rano. Nagle robi mi się słabo więc mówię, by to ukryć> twoja kolej.
Gość
*wziął głęboki oddech i uśmiechnął się lekko* Więc to nie Twoja wina maleńka *puścił jej oczko i rozejrzał się po pokoju, zobaczył na biurku jej tabletki i podszedł do niego biorąc jedną do swoich ust*
Gość
Co robisz? <Mówię wyraźnie wystraszona i gwałtownie podnoszę się z krzesła, co powoduje, że zaczyna kręcić mi się w głowie. Chwiejnym krokiem podchodzę do Jareda i zabieram mu tabletki z ręki i chowam je do szuflady w biurku> co gdybym odpowiedziała, że nie czuję nic do Isaaca? < unoszę prawą brew do góry>
Gość
Biorę te tabletki tak jak ty *uśmiechnął się* Nie jesteś chora, ja też nie, więc czemu ty możesz je brać, a ja nie? *uniósł brew, a słysząc o Isaacu wzruszył ramionami* Nic, kompletnie nic, bo on i tak zawsze będzie lepszy ode mnie, troskliwy, opiekuńczy jest w stanie zrobić dla Ciebie wszystko *roześmiał się* Nawet już zapomniał o mojej siostrze, chociaż tylko wcześniej o niej gadał, serio Effy zawróciłaś mu w głowie *uśmiechnął się szeroko* Mam nadzieję, że Wam się ułoży, znaczy no kibicuje Wam
Gość
Mylisz się. <Powiedziałam nieuprzejmym tonem głosu. Ba. Nawet wrogim.> Jestem chora. Nie potrafię sobie poradzić z tym gównem. <Przez moje ciało przeszedł spazmatyczny dreszcz bólu. Wzięłam głęboki oddech i złapałam chłopaka za nadgarstek> Potrafisz dochować tajemnicy?
Gość
Jakim gównem? Sama sobie to wmawiasz *pokręcił głową, a słysząc jej pytanie uniósł brew* Potrafię, ale nie wiem czy będę chciał jeżeli to coś poważnego..
Gość
Nie znasz mojego życia. Nic o mnie nie wiesz. <Syknęłam i szybko puściłam jego nadgarstek, czując jak krew się we mnie gotuje. W oczach zalśniły mi łzy, których nawet nie próbowałam powstrzymać. Otworzyłam tę samą szufladę, w której schowałam przed chwilą tabletki i wyciągnęłam kopertę, która rano mi podrzucono i podałam ją Jaredowi>
Gość
Więc mi powiedz na czym polega Twój problem, bo te durne tabletki raczej Ci nie pomogą *powiedział oschle i otworzył kopertę, był zszokowany jednak zmusił siebie do udawanie rozbawionego, nie chciał jej o tym wszystkim mówić* Nie rozumiem, jakiś typek w przebraniu za Draculę... Co w tym strasznego Effy? Spotkałaś go kiedyś?
Gość
<Słysząc jego słowa, zacisnęłam mocno wargi i patrzyłam na niego ze złością i strachem. Z moich oczu zaczęły lecieć łzy. Odwróciłam się na pięcie i pobiegłam do mojej łazienki, zamykając się w niej. Twarz schowałam w dłoniach>
Gość
Cholera! *syknął pod nosem i pobiegł za nią stając pod łazienką* Możesz otworzyć te cholerne drzwi? Chciałbym Ci pomóc, a raczej trudno to robić kiedy nie wiem jak się czujesz.. Effy cholera jasna, nie zmarnuj sobie życia z powodu przeszłości, żyj chwilą, dniem dzisiejszym!
Gość
Odejdź stąd i tak Cię to nie interesuje! <Krzyknęłam i doczołgałam sie do kosmetyczki, z której wyciagnęłam dwie tabletki. Połknęłam je bez popijania i wróciłam na wcześniejsze miejsca> Chciałeś mnie tylko zaliczyć, ale Ci się nie udało. <Warknęłam, zanosząc się płaczem, po czym przymknęłam oczy i zaczęłam delikatnie kołysać swoim ciałem, co mnie uspokajało>
Gość
*słysząc jej słowa poczuł się jak sparaliżowany i nie mogąc wytrzymać uderzył pięścią w drzwi* Cholera jasna! Effy w tym momencie je otwieraj, albo za chwilę je wyważę! *krzyknął i w tym momencie podszedł do niego ojciec dziewczyny mówiąc, że ma już iść, spojrzał na niego rozbawiony* Spokojnie, zniknę jak tylko upewnię się, że nie robi nic głupiego! Effy otwieraj! *znów uderzył pięścią w drzwi*
Gość
Odejdź! <Powtórzyłam krzykiem, ale gdy tylko usłyszałam głos mojego ojca, zamarłam. Wstałam więc z podłogi i otworzyłam drzwi. Wyminęłam Jareda i poszłam do swojego pokoju, gdzie skuliłam się na łóżku>
Gość
*wzdycha słysząc jak jej ojciec go wyprasza i słyszy dźwięk telefonu, spogląda na ekran i wściekły zaciska pięści nie robiąc sobie nic ze słów jej ojca idzie do jej pokoju* Effy błagam, nie wiem nawet co zrobiłem... I nie, nie chciałem Ciebie przelecieć, nie zrobiłbym Ci tego, poza tym Isaac jest moim przyjacielem, nic Ci już z mojej strony nie grozi... Możesz mi powiedzieć co się stało? Dlaczego to zdjęcie tak na Ciebie wpłynęło?
Gość
<Słysząc słowa Jareda, obejmuję się jeszcze mocniej, a wzrok wlepiam w ścianę na przeciw mnie. Łamiącym sie głosem w końcu się odzywam i zaczynam mu opowiadać o tym, jak w wieku 14 lat poszłam do lasu i o tym, jak zostałam zaatakowana przez coś, czego nawet nie pamiętam. Mówię mu o tym, jak walczyłam o życie, gdy straciłam dużo krwi, a także o pierwszych koszmarach i terapeutach.> To dlatego zaczęłam brać tabletki. <Kończę historię ze wzrokiem nadal utkwionym w jakiś martwy punkt.>
Gość
Effy... nawet nie wiem co Ci powiedzieć teraz *wzdycha i siada obok niej jednak jej nie dotyka* To te tabletki przepisał Ci lekarz? Nie możesz ich brać tak dużo! Wiem, że to popieprzone i trudne, ale musisz spróbować się z tym zmierzyć, walczyć, a wtedy Ci się uda... Jestem pewien, że Isaac Ci pomoże..
Gość
Nikt mi nie może pomóc <Wyszeptałam i obróciłam głowę by spojrzeć mu oczy. W moich oczach nadal lśniły łzy, a ciało wciąż drżało. Nikt mi nie mógł pomóc i to była prawda, której bałam się tak bardzo... Teraz, teraz już wszystko przepadło. Przymknęłam oczy.> myślałam, że Isaac mnie z tego wyciągnie ale dwa dni temu przedawkowałam. Ledwo się obudziłam. <Mruknęłam i ponownie otworzyłam oczy, wpatrując się w chłopaka. Tak bardzo potrzebowałam teraz bliskości...>
Ostatnio edytowany przez Effy Mellark (11-08-13 16:54:45)
Gość
Effy *złapał ją za ramiona i zaczął potrząsać* Możesz przestać tak gadać? Nie ma takiej sytuacji z której nie dałoby się wyjść! To moja wina... *wzdycha* Oddałem Ci je, przepraszam, ale nie możesz się poddawać! Musisz walczyć i uda Ci się wygrać!
Gość
<Patrzę wymownie w sufit i nagle robię coś, czego tak bardzo potrzebuję. Wtulam się w klatkę piersiową Jareda tak mocno, że aż dziwi mnie jak dużo mam siły. Nic nie mówię tylko napawam się bliskością jego ciała i zapachem jego perfum>
Gość
*zaskoczony nie wie co robić, ale po chwili obejmuje ją i przyciska do siebie* Spokojnie Effy, wszystko się ułoży, zobaczysz, będziesz się jeszcze dobrze czuła *powiedział i w tym samym momencie w drzwiach znów stanął jej tato patrząc na nich dziwnie* Nie ma szans proszę Pana, nie wyjdę *powiedział pewnie, więc mężczyzna zrezygnowany odszedł*
Gość
Nie pozwól mi umrzeć, dobrze? <Szepczę, nadal przytulając się do niego z ogromną siłą. Jestem bezpieczna i czuję się cudownie. Moje usta unoszą się lekko, tworząc niezauważalny uśmiech. Zamykam oczy i już chcę coś powiedzieć, kiedy słyszę dźwięk, pochodzący z mojego telefonu. Opieram czoło o klatkę piersiową Jareda i wyciągam z kieszeni telefon, czytając wpis Gossip Girl. Zaczynam ciężko oddychać> gdzie one są? <zaczynam nerwowo rozglądać się za tabletkami>
Gość
Nie, pozwolę, prędzej sam bym umarł *zaśmiał się cicho i widząc jej reakcję na coś w telefonie przytrzymuje ją blisko siebie i zabiera jej telefon czytając wpis Gossip Girl* Effy... Chcę by Tobie i Isaacowi wyszło, rozumiesz? Więc nie przejmuj się głupimi plotkami i nawet się nie waż brać teraz tabletki.. To nie jest tego warte *powiedział pewnie przyciskając ją mocno do siebie by nie poszła po tabletki*
Gość
Jesteś wspaniały. <Mówię szczerze i wpatruję się w niego kątem oka. Nie mogę być egoistką. Muszę to zrobić. Biorę głęboki oddech i kontynuuję> Kocham Isaaca, a moje uczucia do Ciebie to... Czysta przyjaźń. <ostatnie dwa słowa dodaję po chwili przerwy i sama ni wiem dlaczego tak bardzo mnie one bolą>
Gość
<podchodzi pod dom, rodzice Effy wpuszczają go do środka. Idzie na góre i staje w drzwiach, patrząc na przytulonych Jareda i Effy> Co do cholery... <marszczy czoło>