Gość
Mi ciebie... też <powiedziała po dłuższej chwili, biorąc głęboki oddech. Popchnęła ręką drzwi, które same się zamknęły i poszła za chłopakiem wgłąb domu. Oparła się bokiem o ramę drzwi i schowała rękę za siebie, w której po chwili pojawiło się anielskie ostrze. Przygryzła wargę> Więc to cię tu sprowadza? Chęć zobaczenia mnie? <spytała po chwili. Grała na czas. Musiała mieć lepszą pozycję, jeśli chciała to szybko zakończyć. Przekrzywiła lekko głowę nie spuszczając z niego wzroku. Jeszcze chwila..., usłyszała w głowie głos anioła. To nie mogło się tak skończyć. Musiała coś zrobić, skoncentrować się>
Gość
Zobaczyć, porozmawiać, pobyć z Tobą, cokolwiek *Wzruszył lekko ramionami i usiadł na kanapie w salonie, będąc tyłem do niej*
Może zaproponujesz.. kawe? *uniósł brew, mówiąc pewnym siebie tonem głosu*
Gość
Kawę? Czemu nie <powiedziała spokojnie, podchodząc do niego pewnym krokiem. Zbliżyła się do oparcia i nachyliła nad nim od tyłu, przystawiając mu ostrze do gardła> Ale przed tym coś załatwię <uśmiechnęła się i zbliżyła usta do jego ucha> Jeśli nie będziesz się wyrywać, może nawet nic nie poczujesz, chociaż nie obiecuję. Nie wiem, jak to jest, nigdy nie umarłam <zaśmiała się pod nosem>
Gość
*Czując ostrze na gardle westchnął ciężko i ostrożnie przekręcił głowę by spojrzeć na nią kątem oka*
Nie zrobiłabyś mi tego Mio, a nawet jeśli.. dobrze wiesz że *zawahał się i uśmiechnął cwaniacko, po czym wyszeptał* i tak powrócę.
Gość
Mio? No błagam. Ona w życiu nie umiałaby cię skrzywdzić <kręci powoli głową i przyciska mocniej ostrze go jego szyi tak, że pod jego końcówką pojawia się kropelka krwi> W przeciwieństwie do mnie oczywiście <uśmiecha się szeroko i ruchem ręki odwraca jego głowę w swoją stronę tak, żeby na nią spojrzał> Hmm, nie sądzę, żebyś wrócił. Jeśli przebiję tym sztyletem twoje serce umrzesz i to już na zawsze <mówi, kończąc zdanie niemalże szeptem>
Gość
Nemesis *powiedział pół-szeptem i wzniósł oczy ku górze, starając się wstrzymać oddech*
Jak ja Was nie znoszę. Święte aniołki a nic nie wiecie o byciu... przydatnym. *wzdrygnął się lekko*
Słuchaj, jesli mnie chcesz zabic to po prostu to zrób i nie przeciągaj tej chwili. Ze względu na twoją wewnętrzna dobroć nie torturuj mnie swoim towarzystwem *powiedzial z słyszalnym sarkazmem*
Gość
Przydatnym? Ja nic o tym nie wiem? <uniosła brew i pokręciła głową> Całe życie służyłam ludziom. Gdyby nie ja, nawet ta mała, w której ciele jestem nadal leżałaby w szpitalu lub ewentualnie na cmentarzu <powiedziała i prychnęła pod nosem> Wewnętrzna dobroć, też wymyśliłeś. Tacy jak ty nie zasługują nawet na to. Ludzie zresztą też. Są słabi <dodała z pogardą i obeszła dookoła kanapę, cały czas celując ostrzem w jego szyję> I głupi. Dostali wolną wolę a i tak wybierają źle <westchnęła i przeniosła ostrze w okolicę jego serca>
Gość
Robi sie dramatycznie *usmiecha się ironicznie i wzdycha cieżko*
No zrób to bo inaczej będziesz zaraz na moim miejscu, aniołku *wywrocil oczami*
Gość
Wedle życzenia <mruknęła i uniosła nieco ostrze, żeby mieć lepszy zamach i nagle.. zamarła. Co ty robisz?, spytała w jej myślach Nemesis. Nie mogła pozwolić, żeby ona go zabiła. Musiała ją wyrzucić, zanim będzie za późno. Zdajesz sobie sprawę, że kiedy to zrobisz, umrzesz? Wróci to, z czego cię wyleczyłam. Dziewczyna upuściła ostrze na ziemię. Czuła, że coraz bardziej odzyskuje nad sobą kontrolę. Nie zwracała uwagi na słowa Nemesis rozbrzmiewające w jej głowie. Skupiła się maksymalnie i po sekundzie cofnęła się i otworzyła usta, z których wyleciał biały obłok dymu, zatoczył koło nad sufitem i zniknął w kratce wentylacji.
Mia zamrugała oczami i popatrzyła się najpierw na leżące u jej nóg ostrze a potem na Charlesa> Ja.. ja przepraszam <wydukała tylko, oddychając szybko i płytko. Przeczesała włosy palcami, nadal nie mogąc się uspokoić> Nie zdawałam sobie sprawy, że to może zajść tak daleko.