Gość
<idą uliczkami Brooklynu> Kiedyś bardzo lubiłam tu przychodzić <uśmiechnęła się lekko> Miałam takie miejsce na dachu jednego z opuszczonych budynków, z którego był widok na połowę miasta.
Gość
Annabeth Blake napisał:
<idą uliczkami Brooklynu> Kiedyś bardzo lubiłam tu przychodzić <uśmiechnęła się lekko> Miałam takie miejsce na dachu jednego z opuszczonych budynków, z którego był widok na połowę miasta.
Mieszkałaś tutaj? *spogląda na nią spod uniesionej brwi i ostrożnie otacza ją ramieniem* Spędziłem tutaj kilka lat około 1940 roku. Było dużo ładniej. Zwłaszcza powietrze.. *bierze głęboki oddech* powietrze było czyste i świeże.
Gość
SamuelBlackwood napisał:
Annabeth Blake napisał:
<idą uliczkami Brooklynu> Kiedyś bardzo lubiłam tu przychodzić <uśmiechnęła się lekko> Miałam takie miejsce na dachu jednego z opuszczonych budynków, z którego był widok na połowę miasta.
Mieszkałaś tutaj? *spogląda na nią spod uniesionej brwi i ostrożnie otacza ją ramieniem* Spędziłem tutaj kilka lat około 1940 roku. Było dużo ładniej. Zwłaszcza powietrze.. *bierze głęboki oddech* powietrze było czyste i świeże.
Urodziłam się tutaj <uśmiechnęła się lekko> I masz rację, powietrze jest straszne. Gdziekolwiek się pójdzie, wszędzie czuć kurz i spaliny samochodowe <zmarszczyła lekko nosek>
Ostatnio edytowany przez Annabeth Blake (08-07-13 20:23:41)
Gość
Annabeth Blake napisał:
SamuelBlackwood napisał:
Annabeth Blake napisał:
<idą uliczkami Brooklynu> Kiedyś bardzo lubiłam tu przychodzić <uśmiechnęła się lekko> Miałam takie miejsce na dachu jednego z opuszczonych budynków, z którego był widok na połowę miasta.
Mieszkałaś tutaj? *spogląda na nią spod uniesionej brwi i ostrożnie otacza ją ramieniem* Spędziłem tutaj kilka lat około 1940 roku. Było dużo ładniej. Zwłaszcza powietrze.. *bierze głęboki oddech* powietrze było czyste i świeże.
Urodziłam się tutaj <uśmiechnęła się lekko> I masz rację, powietrze jest straszne. Gdziekolwiek się pójdzie, wszędzie czuć kurz i spaliny samochodowe <zmarszczyła lekko nosek>
*unosi brwi i uśmiecha się do niej* Odpowiedziałem Ci na wiele trudnych pytań.. *zaczął, uważnie się jej przyglądając* Czemu wiec mi nie odpowiedziałaś na moje pytanie?
Gość
SamuelBlackwood napisał:
Annabeth Blake napisał:
SamuelBlackwood napisał:
Mieszkałaś tutaj? *spogląda na nią spod uniesionej brwi i ostrożnie otacza ją ramieniem* Spędziłem tutaj kilka lat około 1940 roku. Było dużo ładniej. Zwłaszcza powietrze.. *bierze głęboki oddech* powietrze było czyste i świeże.Urodziłam się tutaj <uśmiechnęła się lekko> I masz rację, powietrze jest straszne. Gdziekolwiek się pójdzie, wszędzie czuć kurz i spaliny samochodowe <zmarszczyła lekko nosek>
*unosi brwi i uśmiecha się do niej* Odpowiedziałem Ci na wiele trudnych pytań.. *zaczął, uważnie się jej przyglądając* Czemu wiec mi nie odpowiedziałaś na moje pytanie?
<patrzy na niego ze zdziwieniem> Na które?
Gość
*idą uliczkami Brooklynu* podobno to jest ta gorsza część NY *spojrzała na Chris'a*
Gość
Alison napisał:
*idą uliczkami Brooklynu* podobno to jest ta gorsza część NY *spojrzała na Chris'a*
Spokojnie, ze mną nic ci się nie stanie *unosi kąciki ust w szerokim uśmiechu. Rozgląda się, dostrzega znajomą dziewczynę* O, cześć Ann. Co za spotkanie.
Gość
Christian Lewis napisał:
Alison napisał:
*idą uliczkami Brooklynu* podobno to jest ta gorsza część NY *spojrzała na Chris'a*
Spokojnie, ze mną nic ci się nie stanie *unosi kąciki ust w szerokim uśmiechu. Rozgląda się, dostrzega znajomą dziewczynę* O, cześć Ann. Co za spotkanie.
<słyszy, jak ktoś wymawia jej imię. Odwraca się> Chris. Hej <mówi lekko zaskoczona> A my się chyba jeszcze nie znamy <zwraca się do dziewczyny> Jestem Ann <podaje jej rękę>
Gość
Annabeth Blake napisał:
Christian Lewis napisał:
Alison napisał:
*idą uliczkami Brooklynu* podobno to jest ta gorsza część NY *spojrzała na Chris'a*
Spokojnie, ze mną nic ci się nie stanie *unosi kąciki ust w szerokim uśmiechu. Rozgląda się, dostrzega znajomą dziewczynę* O, cześć Ann. Co za spotkanie.
<słyszy, jak ktoś wymawia jej imię. Odwraca się> Chris. Hej <mówi lekko zaskoczona> A my się chyba jeszcze nie znamy <zwraca się do dziewczyny> Jestem Ann <podaje jej rękę>
Ali *uśmiecha się i podaje jej rękę*
(ja uciekam, zajmijcie się Ali )
Gość
Alison napisał:
Annabeth Blake napisał:
Christian Lewis napisał:
Spokojnie, ze mną nic ci się nie stanie *unosi kąciki ust w szerokim uśmiechu. Rozgląda się, dostrzega znajomą dziewczynę* O, cześć Ann. Co za spotkanie.<słyszy, jak ktoś wymawia jej imię. Odwraca się> Chris. Hej <mówi lekko zaskoczona> A my się chyba jeszcze nie znamy <zwraca się do dziewczyny> Jestem Ann <podaje jej rękę>
Ali *uśmiecha się i podaje jej rękę*
(ja uciekam, zajmijcie się Ali )
Więc, co cię tu sprowadza? *pyta Ann z uśmiechem, spoglądając na jej towarzysza*
(okej )
Gość
Christian Lewis napisał:
Alison napisał:
Annabeth Blake napisał:
<słyszy, jak ktoś wymawia jej imię. Odwraca się> Chris. Hej <mówi lekko zaskoczona> A my się chyba jeszcze nie znamy <zwraca się do dziewczyny> Jestem Ann <podaje jej rękę>Ali *uśmiecha się i podaje jej rękę*
(ja uciekam, zajmijcie się Ali )Więc, co cię tu sprowadza? *pyta Ann z uśmiechem, spoglądając na jej towarzysza*
(okej )
Przyjechałam z Samuelem <mówi przedstawiając tym samym chłopaka> Stwierdziliśmy, że opuszczenie na trochę Mystic Falls dobrze nam zrobi.
Gość
Annabeth Blake napisał:
Christian Lewis napisał:
Alison napisał:
Ali *uśmiecha się i podaje jej rękę*
(ja uciekam, zajmijcie się Ali )Więc, co cię tu sprowadza? *pyta Ann z uśmiechem, spoglądając na jej towarzysza*
(okej )Przyjechałam z Samuelem <mówi przedstawiając tym samym chłopaka> Stwierdziliśmy, że opuszczenie na trochę Mystic Falls dobrze nam zrobi.
Jestem Chris *niechętnie ściska chłopakowi rękę* My już będziemy szli. Trzymaj się Ann *mówi i posyła jej czarujący uśmiech. Na pożegnanie kiwa głową w stronę Samuela i razem z Alison odchodzą*
Gość
Christian Lewis napisał:
Annabeth Blake napisał:
Christian Lewis napisał:
Więc, co cię tu sprowadza? *pyta Ann z uśmiechem, spoglądając na jej towarzysza*
(okej )Przyjechałam z Samuelem <mówi przedstawiając tym samym chłopaka> Stwierdziliśmy, że opuszczenie na trochę Mystic Falls dobrze nam zrobi.
Jestem Chris *niechętnie ściska chłopakowi rękę* My już będziemy szli. Trzymaj się Ann *mówi i posyła jej czarujący uśmiech. Na pożegnanie kiwa głową w stronę Samuela i razem z Alison odchodzą*
Do zobaczenia <mówi i odprowadza parę wzrokiem> To na czym stanęło? <odwraca się z uśmiechem w stronę Samuela> Na które z twoich pytań nie odpowiedziałam?
Gość
Christian Lewis napisał:
Annabeth Blake napisał:
Christian Lewis napisał:
Więc, co cię tu sprowadza? *pyta Ann z uśmiechem, spoglądając na jej towarzysza*
(okej )Przyjechałam z Samuelem <mówi przedstawiając tym samym chłopaka> Stwierdziliśmy, że opuszczenie na trochę Mystic Falls dobrze nam zrobi.
Jestem Chris *niechętnie ściska chłopakowi rękę* My już będziemy szli. Trzymaj się Ann *mówi i posyła jej czarujący uśmiech. Na pożegnanie kiwa głową w stronę Samuela i razem z Alison odchodzą*
*spacerują jeszcze przez jakiś czas, rozmawiają, potem wracają do hotelu*
Gość
Annabeth Blake napisał:
SamuelBlackwood napisał:
Annabeth Blake napisał:
Urodziłam się tutaj <uśmiechnęła się lekko> I masz rację, powietrze jest straszne. Gdziekolwiek się pójdzie, wszędzie czuć kurz i spaliny samochodowe <zmarszczyła lekko nosek>*unosi brwi i uśmiecha się do niej* Odpowiedziałem Ci na wiele trudnych pytań.. *zaczął, uważnie się jej przyglądając* Czemu wiec mi nie odpowiedziałaś na moje pytanie?
<patrzy na niego ze zdziwieniem> Na które?
Wymieniałaś się wcześniej krwią? *spojrzał na nią spod uniesionej brwi i odprowadził "znajomych wzrokiem, po czym znowu spojrzał na Ann*
Gość
SamuelBlackwood napisał:
Annabeth Blake napisał:
SamuelBlackwood napisał:
*unosi brwi i uśmiecha się do niej* Odpowiedziałem Ci na wiele trudnych pytań.. *zaczął, uważnie się jej przyglądając* Czemu wiec mi nie odpowiedziałaś na moje pytanie?<patrzy na niego ze zdziwieniem> Na które?
Wymieniałaś się wcześniej krwią? *spojrzał na nią spod uniesionej brwi i odprowadził "znajomych wzrokiem, po czym znowu spojrzał na Ann*
<odwróciła głowę zatrzymując wzrok na moście> Tak. Raz <powiedziała cicho> Ale to nic nie znaczyło <znowu spojrzała na Samuela>
Gość
Annabeth Blake napisał:
SamuelBlackwood napisał:
Annabeth Blake napisał:
<patrzy na niego ze zdziwieniem> Na które?Wymieniałaś się wcześniej krwią? *spojrzał na nią spod uniesionej brwi i odprowadził "znajomych wzrokiem, po czym znowu spojrzał na Ann*
<odwróciła głowę zatrzymując wzrok na moście> Tak. Raz <powiedziała cicho> Ale to nic nie znaczyło <znowu spojrzała na Samuela>
*pokiwal ze zrozumieniem głową i odwrócił wzrok, spoglądając na to samo miejsce co ona* To zazwyczaj nic nie znaczy. *wzruszył lekko ramionami*
Gość
SamuelBlackwood napisał:
Annabeth Blake napisał:
SamuelBlackwood napisał:
Wymieniałaś się wcześniej krwią? *spojrzał na nią spod uniesionej brwi i odprowadził "znajomych wzrokiem, po czym znowu spojrzał na Ann*<odwróciła głowę zatrzymując wzrok na moście> Tak. Raz <powiedziała cicho> Ale to nic nie znaczyło <znowu spojrzała na Samuela>
*pokiwal ze zrozumieniem głową i odwrócił wzrok, spoglądając na to samo miejsce co ona* To zazwyczaj nic nie znaczy. *wzruszył lekko ramionami*
Nie. Nie znaczyło w tamtym przypadku, bo nic nie czułam do tamtego chłopaka <stanęła przed nim i ujęła jego twarz w dłonie zmuszając do spojrzenia na siebie> Tym razem było inaczej.
Gość
Annabeth Blake napisał:
SamuelBlackwood napisał:
Annabeth Blake napisał:
<odwróciła głowę zatrzymując wzrok na moście> Tak. Raz <powiedziała cicho> Ale to nic nie znaczyło <znowu spojrzała na Samuela>*pokiwal ze zrozumieniem głową i odwrócił wzrok, spoglądając na to samo miejsce co ona* To zazwyczaj nic nie znaczy. *wzruszył lekko ramionami*
Nie. Nie znaczyło w tamtym przypadku, bo nic nie czułam do tamtego chłopaka <stanęła przed nim i ujęła jego twarz w dłonie zmuszając do spojrzenia na siebie> Tym razem było inaczej.
Nie, ty nie rozumiesz. *powiedzial z rozbawieniem* To przeważnie nic nie znaczy. Nie jestem zły. *uśmiechnął się lekko* Ja też nie jestem prawiczkiem w tych sprawach, ale tego to sie chyba domyślasz. *unosi brew*
Gość
SamuelBlackwood napisał:
Annabeth Blake napisał:
SamuelBlackwood napisał:
*pokiwal ze zrozumieniem głową i odwrócił wzrok, spoglądając na to samo miejsce co ona* To zazwyczaj nic nie znaczy. *wzruszył lekko ramionami*Nie. Nie znaczyło w tamtym przypadku, bo nic nie czułam do tamtego chłopaka <stanęła przed nim i ujęła jego twarz w dłonie zmuszając do spojrzenia na siebie> Tym razem było inaczej.
Nie, ty nie rozumiesz. *powiedzial z rozbawieniem* To przeważnie nic nie znaczy. Nie jestem zły. *uśmiechnął się lekko* Ja też nie jestem prawiczkiem w tych sprawach, ale tego to sie chyba domyślasz. *unosi brew*
<zaśmiała się> Nigdy nie pomyślałabym, że jesteś prawiczkiem w tych, czy innych sprawach.
Gość
Annabeth Blake napisał:
SamuelBlackwood napisał:
Annabeth Blake napisał:
Nie. Nie znaczyło w tamtym przypadku, bo nic nie czułam do tamtego chłopaka <stanęła przed nim i ujęła jego twarz w dłonie zmuszając do spojrzenia na siebie> Tym razem było inaczej.Nie, ty nie rozumiesz. *powiedzial z rozbawieniem* To przeważnie nic nie znaczy. Nie jestem zły. *uśmiechnął się lekko* Ja też nie jestem prawiczkiem w tych sprawach, ale tego to sie chyba domyślasz. *unosi brew*
<zaśmiała się> Nigdy nie pomyślałabym, że jesteś prawiczkiem w tych, czy innych sprawach.
Uff całe szczęście. *powiedział z udawaną ulgą, po czym się zaśmiał* Chcesz zajść może do jakiegoś baru?
Gość
SamuelBlackwood napisał:
Annabeth Blake napisał:
SamuelBlackwood napisał:
Nie, ty nie rozumiesz. *powiedzial z rozbawieniem* To przeważnie nic nie znaczy. Nie jestem zły. *uśmiechnął się lekko* Ja też nie jestem prawiczkiem w tych sprawach, ale tego to sie chyba domyślasz. *unosi brew*<zaśmiała się> Nigdy nie pomyślałabym, że jesteś prawiczkiem w tych, czy innych sprawach.
Uff całe szczęście. *powiedział z udawaną ulgą, po czym się zaśmiał* Chcesz zajść może do jakiegoś baru?
O ile mają tam kawę, to tak <powiedziała z uśmiechem>
Gość
Annabeth Blake napisał:
SamuelBlackwood napisał:
Annabeth Blake napisał:
<zaśmiała się> Nigdy nie pomyślałabym, że jesteś prawiczkiem w tych, czy innych sprawach.Uff całe szczęście. *powiedział z udawaną ulgą, po czym się zaśmiał* Chcesz zajść może do jakiegoś baru?
O ile mają tam kawę, to tak <powiedziała z uśmiechem>
To Nowy Jork. *wywraca oczami; idą do baru*
Gość
<przychodzi, siada po turecku na murku, podziwia widok na miasto>