Gość
* Zmarszczył brwi chciał coś powiedzieć ale dziewczyna się rozłączyła, wsadził telefon do kieszeni. Założył kurtkę i wyszedł z domu*
Gość
*Wrócił do mieszkania od razu poszedł pod prysznic. Kiedy już się umył i założył garnitur poszedł do biura. Tam wykonał kilka telefonów aż w końcu po jakimś czasie opuścił mieszkanie*
Gość
*Wrócił szybko do mieszkania był zmieszany przez to wszystko. Górowała w nim złość/wściekłość ale także i strach. Usiadł na chwilę na kanapie i schował twarz w dłoniach. Nie mógł uwierzyć w to, ze praktykant który kiedyś zniszczył życie Gideona znowu powrócił i wszystko rujnuje. Nie mógł pozwolić na to, że On dopadnie i Gabi. Jedyne co mógł zrobić w tej chwili to wyjechać z miasta odszukać go i zabić tak jak on zabił jego rodzinę. Złapał się mocno za włosy i myślał. Mijały minuty w końcu minimalnie zluzował, był strasznie spięty ale musiał zabrać kilka rzeczy. Wstał i poszedł do sypialni chwycił za torbę którą miał w szafie i wsadził do niej ubrania oraz ważne dokumenty. Kiedy miał już wszystko zamknął dokładnie drzwi i udał sie na lotnisko*
Gość
SMS: Co to za żarty? Wracaj tu, Gideonie.. Potrzebuję cię.
Gość
SMS: Nie pierdol, tylko wracaj.. Błagam cię, wróć. Co się dzieje, Gideonie? Martwię się o ciebie. Bądź, proszę.. Bądź.. Cokolwiek się dzieje, wiesz, że ci pomogę. Za wszelką cenę, zawsze.
Gość
Gabrielle napisał:
Czuję cię, ale.. tak bardzo chciałabym cię teraz przytulić. Tylko ja? Gideonie.. Nie podejmuj pochopnych decyzji. I to ty na siebie uważaj, bo właśnie umieram główkując nad tym, co mogłoby ci się stać, kiedy nie ma mnie blisko. Wiesz czym jestem. Oprócz tego, że potworem, to mam też jakieś plusy. Zawsze mogę pomóc, proszę pamiętaj o tym i pilnuj się..
Gość
SMS: Po prostu daj adres. Potrzeba mi kilku minut i znajdę się przy tobie. Zaufaj mi, rozwiążemy to.. Odjeżdżając, zabrałeś ze sobą część mnie.
Gość
SMS: Jestem nieśmiertelna, Gideonie. Chcę być tam z tobą! Chcę tego, za wszelką cenę i przestań się upierać. Lubię niebezpieczeństwo, jak mam cię przekonać do tego, abyś w końcu podał mi ten cholerny adres?
Gość
*Przyjechał taksówką pod mieszkanie; był uwalony w cztery dupy ale udało mu się wyciągnąć portfel i zapłacić taksówkarzowi. Wywlókł się z trudem z pojazdu i powoli próbując się nie wywalić co szło mu okropnie szedł do domu. Oparł się plecami o drzwi i poklepując się szukał kluczy; kiedy w końcu je znalazł odwrócił się przodem do drzwi i próbował wcelować klucz do dziurki. Po jakimś czasie wszedł do mieszkania nie obeszło się od wywalenia o coś, przywalił w kilka rzeczy po drodze do salonu przez co miał teraz trochę pokaleczoną twarz (gif). Z trudem w końcu zatrzymał się w salonie. Upadł na podłogę oparty plecami o ścianę i patrzył się w jakiś punkt bez celu (gif). Siedział tak chwilę aż zaczął się bez powodu śmiać, później coś tam mówił do siebie uśmiechając się (gif). Trochę minęło aż postanowił wykonać jakiś ruch, wyciągnął z kieszeni iphona i napisał coś po czym oparł głowę; siedział nie ruszając się*
Gość
*będąc niedaleko, odczytuje smsa. Przełyka ślinę, odgarnia z twarzy niesforne kosmyki włosów i w mgnieniu oka znajduje się tuż przed drzwiami domu Gideona. Puka kilka razy czując, jak jej tętno przyspiesza. Opuszcza wzrok i mruga kilka razy starając się powstrzymać pieczenie powiek.*
Gość
*Crossowi przysnęło się na chwilkę, może nawet dwie. Ocknął się z bólem głowy akurat w tym momencie zapukał ktoś do drzwi. Przetarł twarz dłońmi i powoli ale to bardzo powoli wstał. Po drodze zatrzymał się przy lustrze zerknął na swoje odbicie i syknął kiedy dotknął małego rozcięcia przy wardze. Pokręcił oczami po czym podszedł do drzwi i je otworzył* Hm?
Gość
Gabrielle;
*unosi wzrok i lustruje go nim. Zaciska wargi i kręci głową, po czym uderza go w twarz* Nigdy więcej nie waż się odchodzić. *bierze oddech i po chwili przytula się do niego mocno*
Gość
Gideon:
*Spojrzał zdziwiony na dziewczynę chciał już się odezwać ale został spoliczkowany. Głowa od kaca bardziej go bolała niż policzek więc nawet go nie potarł dłonią. Przytulil mocno dziewczynę i schował twarz w jej włosach* Nigdy
Gabrielle:
Dupek. *szepcze i obejmuje go w pasie chowając twarz w zagłębieniu jego szyi.* Gdzie byłeś? *pyta cicho i patrzy w jakiś punkt chcąc powstrzymać łzy*
Gideon:
Tak jestem dupkiem* Szepnął cicho , oddychał głęboko* Ważne, że wróciłem kochanie. Gdybym nie musiał to bym Cię nie opuścił. *Poglaskal ją po plecach i szeptał cicho słodkie słówka*
Gabrielle:
Miałeś mnie wziąć ze sobą. *zaciska dłonie na jego koszulce i bierze oddech pozwalając łzom spłynąć. Unosi głowę i patrzy mu w oczy* Kocham cię. *szepcze cicho i unosi dłoń. Gładzi jego policzek delikatnie i całuje go czule*
Gideon:
Chciałbym ale nie mogłem* Otarł jej wpływające łzy.* Proszę nie płacz przeze mnie. *Szepnął po czym odwzajemnil pocałunek którym go obdarzyła.* Też cię kocham, jesteśmy już razem.
Gabrielle:
*odrywa się i muska jego wargi delikatnie.* Zostajesz? Nie puszczę cię już samego. Nie ma opcji. *wzdycha cicho i oblizuje wargi czując krew. Przeciera je opuszkiem kciuka* Krew? *marszczy brwi i spogląda na jego usta* Krwawisz. *bierze oddech* Ugryzłam cię? *koniuszkiem języka dotyka swoich zębów i wpycha go do domu zamykając drzwi. Widząc, że jest pijany kieruje go na kanapę i idzie po apteczkę. Wraca, siada mu okrakiem na kolanach i wygładza sukienkę z dekoltem. Otwiera apteczkę i moczy gazę wodą utlenioną, po czym chwyta jego podbródek i dotyka delikatnie rozcięcia*
Gideon:
Nie zostawie cię już nigdy* Patrzy na nią zdziwiony* Nie ugryzłaś mnie * Wzruszył lekko ramionami,przyglądał się jej poczynanią* Co robisz? *zapytał lecz szybko poznał odpowiedź, syknal przez zaciśnięte zęby czując pieczenie* To nic takiego* Westchnął*
Gabrielle:
Więc co zrobiłeś? *marszczy lekko brwi spoglądając mu w oczy i wzdycha przecierając delikatnie jego rankę* Jak to co? Opatruję. *wzdycha cicho i kręci głową. Po chwili nachyla się i całuje go delikatnie. Odsuwa się powoli i nakleja mu malutki plaster* Gotowe. *uśmiecha się lekko*
Gideon:
Pewnie o coś przywaliłem chociaż tego nie pamiętam * Powiedział patrząc się w oczy dziewczyny marszcząc przy tym brwi * Nie musiałaś ale dziękuję. *Nachylił się i złożył buziaka na jej czole* Przepraszam * Pogłaskał Foxy po policzku* Mogłem poczekać wtedy na ciebie
Gabrielle:
*przymyka powieki, kiedy całuje jej czoło i uśmiecha się lekko* Mogłeś. *wzdycha cicho* Gdzie się tak schlałeś? Aż oczy ci się świecą. *śmieje się krótko i całuje go powoli po całej twarzy* Cieszę się, że wróciłeś. Tylu innych chłopaków już chciało wskoczyć mi do łóżka.. *zaciska wargi i teatralnie odgarnia włosy z twarzy starając się nie roześmiać*
Gideon:
*Koniuszkiem języka obliczał swoje wargi* Gdzieś po drodze nawet nie wiem gdzie dokładnie. *Uniósł kącik ust słysząc jej śmiech, kiedy usłyszał jej ostatnie słowa zdenerwowany napiął mięśnie* Przywaliłbym któremuś jakby tego spróbował
Gabrielle:
Jechałeś autem i piłeś? *uderza go w ramię* Cross! *zirytowana zakłada ręce na piersiach i kręci głową* Nieodpowiedzialnie. *oblizuje delikatnie wargi i porusza się niespokojnie na jego kolanach* Tak? *uśmiecha się zadziornie*
Gideon:
Spokojnie, głupi nie jestem.* Prychnął pod nosem* Nigdy nie jechalbym po pijaku samochodem. Przyjechałem taksówką* Mruknął cicho* Tak jesteś tylko moja.
Gabrielle:
Dzięki bogu. Już myślałam, że będę musiała cię ochrzanić. *przygryza lekko policzek od środka i uśmiecha się* Twoja? Brzmi dobrze. *opiera się policzkiem o jego tors, układa na nim dłoń i kreśli wzorki* Mamy jakieś plany na dzisiaj?
Gideon:
*Milczał, siedział cicho patrząc na nią dopiero po tym jak zadała pytanie to postanowił się odezwać.* Mialem zabrać cię na randkę* Uśmiechnął się lekko do Foxy* Jeśli jeszcze chcesz oczywiście ze mną.
Gabrielle:
Gdzie na nią pójdziemy? *uśmiecha się lekko i całuje go delikatnie w szyję*
Gideon:
To pozostanie moją słodką tajemnicą musisz się tylko pójść ze mna *Puścił do niej oczko* Ale teraz nie będziesz musiała się stracić.
Gabrielle:
Dasz mi chwilę? Muszę jakoś wyglądać.. *przygryza lekko wargę* Poza tym, jestem napalona. *mruczy cicho do siebie*
Gideon:
Ty zawsze pięknie wygladasz i nie potrzebna ci tona makijażu * Wzruszył ramionami uśmiechając się lekko. Złożył na jej ustach szybkiego buziaka* Napalona na mnie, hmmm. Muszę coś z tym zrobić czy wolisz może zaczekać? *Uniósł brwi do góry czekając na odpowiedź*
Ostatnio edytowany przez Gideon Cross (06-02-14 07:12:53)
Gość
Gabrielle:
Cross! *śmieje się i uderza go lekko w ramię* Idę się szykować, a ty siedź spokojnie i.. po prostu nie znikaj, okay? *uśmiecha się ciepło i całuje go w kącik ust. Schodzi z jego kolan i staje obok i zsuwa majtki. Obraca je chwilę na palcu z zadziornym uśmiechem, rzuca mu je na kolana i idzie pod prysznic. Kiedy kończy, robi delikatny makijaż, ubiera czarną koronkową bieliznę, krwistoczerwoną sukienkę przed kolano i wysokie czarne szpilki, a następnie perfumuje się i poprawia rozpuszczone fale, które spadają jej kaskadą na plecy* Zapniesz mi sukienkę? *woła, odgarnia włosy na bok i męczy się z zamkiem stojąc przed lustrem*
Gość
No co? * Uniósł brwi rozbawiony całą tą sytuacją* Przemyślę to * Uśmiechnął się szeroko ale kiedy zauważył co robi dziewczyna z trudem przełknął ślinę. Wziął do ręki majteczki i przyglądał im się chwile. Siedział na kanapie czekając na Foxy, kiedy usłyszał jak go woła wstał i poszedł do niej* A gdzie słowo proszę? * Poruszył brwiami i przyglądał się uważnie jak męczy się z zapiciem* Świetnie ci idzie. * Zachichotał i w końcu postanowił do niej podejść i jej pomóc zapiąć tą cudowną sukienkę* Jesteś przepiękna * Szepnął jej na ucho, złożył kilka pocałunków na jej szyi* Niepotrzebnie ją zakładałaś, zamierzam ją z ciebie zerwać i namiętnie się kochać. * Przegryzł seksownie swoją dolną wargę, wzrok utkwił w ich odbiciu w lustrze.* Kochanie, wspominałem ci może, że ta randka odbędzie się w jednej z restauracji Los Angeles? * Spytał zerkając na nią kątem oka* Samolot na nas czeka. * Uniósł kacik ust*
Ostatnio edytowany przez Gideon Cross (10-02-14 06:58:46)
Gość
*Stali tak i rozmawiali przez kilka minut w końcu postanowili wyjść z domu i polecieć na tą najwspanialszą randkę którą przygotował im Gilcio*