Gość
Gość
<parkuję samochód pod budynkiem i wychodzę z Wandy, mojego starego garbusa, zamykając drzwi biodrem, ponieważ ręce zajęte miałam ostatnim pudłem z rzeczami osobistymi. Reszta moich gratów spoczywała już bezpiecznie we wnętrzu nowego mieszkania. Zadzieram głowę do góry, patrząc się na okna domu i wzdycham cicho. W tym mieście będzie inaczej, zobaczysz, pocieszam się w duchu, ale dość słabo wychodzi mi kłamanie, gdy nawet siebie nie umiem przekonać. Kręcę zdegustowana głową i wchodzę do budynku, idąc schodami na drugie piętro. Zatrzymuję się przed drzwiami z numerkiem 5 i wsadzam kluczyk do zamka, przekręcając go. Gdy słyszę charakterystyczne kliknięcie, popycham drzwi i wchodzę do środka. Mieszkanie wydawało się większe niż na zdjęciach ze strony, co było miłym zaskoczeniem, biorąc pod uwagę niską cenę czynszu. Zaczęłam iść w stronę sypialni, rozglądając się i w tej samej chwili wylądowałam na kolanach, potykając się o jedno z pudeł i rozsypując rzeczy po podłodze. Ja i moje dwie lewe nogi. Ponownie kręcę głową, użalając się nad własną niezdarnością. Sprzątam z ziemi graty, zatrzymując się przez chwilę na starym zdjęciu, przedstawiającym mnie, mamę i Reya podczas wycieczki na ryby. Nie lubiłam tego, ale wyprawy sprawiały ojcu tyle radości, że raz na jakiś czas byłyśmy z mamą w stanie się poświęcić. A potem mama wyszła za mąż po raz trzeci. Wzdycham i kładę zdjęcie na półkę, a pudło odstawiam na szafkę. Z walizki leżącej obok wyciągam kosmetyczkę, ręcznik i kilka ciuchów na zmianę, po czym kieruję się do łazienki, gdzie odświeżam się po podróży i przebieram w jeansy i koszulę, a nie chcące się układać włosy związuję w koński ogon. Kolejne pół dnia zajmuje mi rozpakowanie się i znalezienie dla każdej rzeczy odpowiedniego miejsca w domu. Gdy wreszcie kończę, chowam do kieszeni listę zakupów, które powinnam zrobić, ubieram płaszczyk i wychodzę z domu>
Gość
<wracam do domu i od razu idę pod długi, gorący prysznic. Myję dokładnie włosy szamponem o przyjemnym, truskawkowym zapachu i przebieram się w spodnie dresowe oraz koszulkę, w której zazwyczaj spałam, po czym idę do sypialni, wsuwam się pod pierzynkę i zmęczona, prawie od razu zasypiam>
Gość
<wstaje rano i leży chwilę w łóżku, patrząc się w sufit i rozmyślając. Po chwili jednak decyduje się wstać i wolnym krokiem kieruje się do kuchni, gdzie zjada na śniadanie kanapkę z serkiem i sałatkę. Gdy kończy, zmywa po sobie naczynia i odkłada je do szafki, po czym wraca z powrotem do sypialni i ubiera się w jeansy i lekko workowatu, beżowy sweterek, wkłada na nogi kozaki a na plecy zarzuca płaszczyk i wychodzi z domu>
Gość
Wcześniej: <przychodzi do domu, rozmyślając nad tym, co słyszała. Kładzie woreczek z werbeną od Deana w kuchni, a sama kieruje się do łazienki, gdzie bierze długi prysznic. Po pewnym czasie wychodzi i kładzie się do łóżka. Zasypia dopiero po dłuższym czasie>
Teraz: <budzi się gwałtownie, wciąż widząc przed oczami twarz chłopaka ze wspomnień. Leży chwilę, rozmyślając po czym siada po turecku na łóżku i pierwszy raz od owego zdarzenia próbuje użyć swoich mocy, starając się przesunąć szklankę, która stała na stoliku nocnym. Gdy po kilku próbach jej się to nie udało, skierowała się do kuchni, gdzie zaparzyła herbatę z werbeny i powoli ją wypiła. Potem ubrała się w jeansy, koszulkę i sweterek, narzuciła na plecy płaszczyk i wyszła a domu>
Gość
<przychodzi do domu i od razu kieruje się do łazienki. Bierze długi prysznic, przebiera się i idzie do kuchni. Gdy zauważa woreczek z werbeną, patrzy się na niego przez chwilę, po czym chowa go do szuflady. Idzie do sypialni i kładzie się do łóżka, zatapiając na kilka godzin. Gdy wstaje ubiera się, je szybkie śniadanie i wychodzi>