Gość
* Zaparkowałam samochód i podeszłam pod drzwi do gościnnego * Czeka nas długa noc * i usiadłam na podłodze *
Gość
*Przez całą noc leżała nieprzytomna. Teraz wolno się wybudzała. Usiadła i rozmasowała kark. Rozejrzała się i skrzywiła. W wampirzym tempie znalazła się przy otwartych drzwiach obok których siedziała Beth, ale coś ją zatrzymało. Rozejrzała się i uderzyła kilka razy w niewidzialną barierę, ale nic to nie dało.* Co to za szajs? *warknęła*
Gość
Spokojnie Tatio *Powiedziałam wyciągając rękę* Nic ci nie jest ?
Gość
*Cofnęła się i pokazała kły* Czego chcesz? *warknęła*
Gość
I tak nic nie z działasz w tym pokoju nie działa twoja hipnoza i niemożliwe jest to żebyś z niego wyszła no chyba że ja ci pozwolę ah no tak i ..*Pokazałam rękę a raczej jej pierścień * Słońce by ci trochę przeszkadzało . Masz *Rzuciłam jej krew * To cię uspokoji do tego że nie chcę cię zabić.
(Sory że tak wymyśliłam z tb historię jak chcesz to poczytaj wcześniejsze posty będziesz rozumieć )
Gość
*Chwyciła torebkę z krwią i spojrzała na Beth nieprzyjemnym wzrokiem* Tak, dla informacji: słońce nic by mi nie zrobiło. Nawet bez pierścienia. *warknęła. Uniosła głowę i uśmiechnęła się diabolicznie* Nie dałabyś rady mnie zabić, skarbie.
(Spoko. I czytałam tamte posty. Wszystkie. I te późniejsze z centrum i te w twoim domu ^^)
Gość
Oj kochana nawet nie miałam zamiaru *Uśmiechnęłam się i pochyliłam * Ja też mam parę sztuczek. Zabicie mnie jest nie możliwe osłabienie podobnie. Ale skarbie uwierz że chce od ciebie maluteńką przysługę ok ? *Zapytałam sarkastycznie*
Gość
*Usiadła pod ścianą i odchyliła głowę do tyłu* Więc mów o co chodzi i mnie wypuść *warknęła*
Gość
Zacznijmy od tego. Co robiłaś w 1279 z moim bratem ?! *Usiadłam przy krawędzi drzwi * Podobno coś planowaliście tylko co ? Bo jak mi wiadomo on powinien w ted od 100 lat nie żyć ! Kto go zamienił w wampira ?
Gość
Zaczekaj, kiedy? *zapytała i uniosła głowę* 1279? Twój brat? *uniosła brwi* Wybacz, skarbie, nie mam pamięci do dat. Przypomnij mi więc imię twojego brata?
Gość
Brooklyn *Przewróciłam oczami *
Gość
*Kąciki jej ust zadrgały* Poważnie? Rodzice nie mogli mu nadać normalniejszego imienia? *parsknęła śmiechem*
Gość
Nie rżyj tylko mów co się w tedy stało ! Zmieniłaś go w wampira? ! *Krzyknęłam *
Gość
Wybacz, Beth, ale nie za bardzo go pamiętam. *uśmiechnęła się krzywo* W 1279 byłam w Paryżu kupić sobie suknię. *powiedziała i wstała zwinnie. Stanęła naprzeciwko wyjścia, które było zablokowane magiczną barierą* Suknię pamiętam.
Gość
Oh tak nie wiedziałam *Zrobiłąm smutną minę * Nie kłam proszę wychowałam się w Paryżu Przebywałam tam 300 lat i obserwowałam moje rodzeństwo pewnego wieczoru widziałam cię z moim bratem a moja siostra was podglądała. I na pewno już byli wampirami !*Wstałam i oparłam się o ściane*
Gość
Dlaczego tak ci zależy żeby się dowiedzieć kto ich przemienił? *warknęła i skrzyżowała ręce na piersi* Nic ci nie powiem *oświadczyła*
Gość
*Zza pleców wyciągnęłam fiolkę z werbeną i rzuciłam płynę w nią * Jesteś pewna? Zależy mi ponieważ od 600 set lat nie miałam z kim rozmawiać, nie wiedziałam co się z nimi dzieje. Byłam sama i do tego nie wiedziałam co jest z jedyną rodziną która mi została ale ty nie zrozumiesz. *Powiedziałam znerwicowana *
Ostatnio edytowany przez Elizabeth Evans (10-11-13 12:10:46)
Gość
*Kiedy Beth rzuciła fiolkę z werbeną, Tatia w wampirzym tempie ją złapała i uśmiechnęła się. Otworzyła fiolkę i na raz wypiła całą zawartość. Otarła usta i nawet się nie skrzywiła.* Przykro mi, skarbie ale jestem całkowicie odporna na to gówno. *rzuciła fiolką o podłogę i zrobiła kilka kroków do przodu do samych drzwi* Ja nie zrozumiem? Czy ty znasz chociaż moją historię?
Gość
To mi ją opowiedz *Usiadłam i oparłam się o ścianę * Niezła jesteś prawie tak samo jak ja *Uśmiechnęłam się* Czekam opowiadaj .
Gość
*Skrzywiła się* Dlaczego miałabym ją opowiadać tobie? *zapytała*
Gość
Jeśli podobno nie rozumiem to mi opowiedz *Wyciągnęłam się *
Gość
*Uniosła ręce i przewróciła oczami* Jak chcesz. *powiedziała i usiadła na podłodze.* Około tysiąc lat temu byłam człowiekiem. Miałam nieślubne dziecko, córeczkę. Połowa mężczyzn z wioski chciała mnie za żonę mimo dziecka. Ale ja ich nie chciałam. Chciałam dwóch przystojnych braci... jednego porywczego, czasem okrutnego.... drugiego honorowego i odpowiedzialnego. *uśmiechnęła się wyniośle* Braci Mikaelsonów, jak pewnie się domyślasz. Kochałam obu, a oni kochali mnie. Pewnego dnia przyszła do mnie ich matka. Chciała porozmawiać. Zaprosiłam ją do środka.... a ona mi coś wstrzyknęła. Kiedy się obudziłam, miałam nacięty nadgarstek i było mi słabo. Esther zabrała moją krew. *mówiła zimnym głosem* Przemieniła swoje dzieci i męża w wampiry. Przerażało mnie to więc zerwałam kontakty z ich rodziną. Ale któregoś dnia Esther znów zapukała do mojego domu. Tym razem powiedziała o co chodzi. Chciała nałożyć klątwę na Klausa. Zgodziłam się. *uniosła rękę i pokazała Beth bliznę na nadgarstku, w kształcie półksiężyca, odbijającą światło* Prawie umarłam podczas rytuału. Na szczęście Esther miała jeszcze moją krew, dzięki której wcześniej zmieniła swoje dzieci. Przemieniła i mnie. Musiałam porzucić córkę.... jako wampir nie mogłam jej wychowywać. *spojrzała twardo na Beth.* Wiem co to znaczy być samotnym.
Gość
A więc to tak. Historia jest prosta i podobna do mojej. Czyli byłaś po prostu zakładnikiem za swoją krew *Prychnęłam * Czy rodzina Mikaelsonów zawsze była taka dziwna. Dlatego ty i Katherina jesteście mi tak bardzo cenne. Chyba rozumiesz dlaczego nie chce być na wieki sama oddałabym wszystko żeby wiedzieć coś o moim rodzeństwie.
Gość
*Prychnęła* To ich znajdź i sama zapytaj.
Gość
Oj uwierz chciałabym .