Gość
Jak najbardziej <na chwilę obrócił głowę w jej stronę, ściszył trochę muzykę>
Gość
< pokręciła głową i spojrzała przed siebie > Pierwszego dnia pojechałam na Stanford po to aby załatwić wszelkie formalności dotyczące mojej pracy naukowej. Doszłam do porozumienia z dziekanem i będę mogła prowadzić badania i pisać pracę magisterską tu w Mystic Falls < zaczęła bawić się końcami włosów. > Potem zawitałam do Los Angeles. I tam spotkałam moją matkę... Pierwszy raz od pięciu lat. To było bardzo emocjonujące spotkanie. Wyleczyła się z depresji. Chciała abym wróciła z nią do Grecji, ale odmówiłam < spojrzała na niego smutnymi oczami > tyle tak jej błędów nie da się naprawić w dwa dni. Niemniej jednak jesteśmy w dobrych stosunkach. Może kiedyś będzie między nami lepiej. < utwiła w nim swoje szare spojrzenie > Jesteśmy we dwoje, na pustej autostradzie, razem z Zeppelinami. Może opowiesz mi jak ty spędziłeś ten czas? Coś nie chce mi się wierzyć, że jeździeś bez celu.
Gość
<słuchał jej z uwagą> Ułoży się, zobaczysz. Zawsze się układa <uśmiechnął się do niej pocieszająco,a słysząc jej pytanie, westchnął> Pojechałem do brata. Kiedyś razem polowaliśmy, ale jakiś czas temu pokłóciliśmy się, nawet nie pamiętam już o co. No, to pojechałem do niego na Florydę. Pogodziliśmy się, ale cóż, Sam mnie olał, bo znalazł sobie jakąś panienkę na Florydzie. Nie powinienem mu mieć tego za złe, w końcu zawsze marzył o normalnym życiu <na krótką chwilę zacisnął usta w cienką linię> A wczoraj spotkałem jakąś napaloną wampirzycę i całowałem się z barmanem <zaśmiał się desperacko>
Gość
< przez cały czas słuchała go z uwagą > Może to nie brzmi wiarygodnie, ale na prawdę cię rozumiem. < zasłuchała się chwilę w dźwiękach muzyki i zaśmiała delikatnie > Panie Winchester, nie wiedziałam, że potrafi pan tak szaleć < spojrzała na niego figlarnie >
Gość
<ściął ją spojrzeniem, a po chwili skierował wzrok z powrotem na pustą jezdnię> Proszę cię, to była jakaś maskara... Teraz muszę omijać Grill'a szerokim łukiem <wzdrygnął się>
Gość
< założyła ręce na piersi i oparła się o szybę > przepraszam, że zapytałam... < przymknęła oczy i wsłuchała się w muzykę >
Gość
Dean... w Kalifornii stało się coś jeszcze. Obiecujesz dochować tajemnicy ? < spojrzała na niego zimnym wzrokiem >
Gość
Spokojnie, młoda, tylko żartowałem... <powiedział widząc jej reakcje, a po chwili spojrzał na nią z niepokojem> Co się stało?
Gość
< naburmuszyła się delikatnie, ale zaraz wypuściła z siebie zbędne powietrze > Miałam bliskie spotkanie z wampirami w Los Angeles. Bracia. Nic mi nie zrobili, ale chcieli ze mną współpracować < przygryzła wargę >
Gość
<ściągnął brwi patrząc na drogę> Zgodziłaś się? <zapytał beznamiętnym tonem głosu>
Gość
Oczywiście, ze nie. Nie spodobało im się to i chcieli się mną zająć < przełknęła głośno ślinę i westchneła > udało mi się na czas ich zahipnotyzować, ale nadal jestem tym zmartwiona.
Gość
<gwałtownie zahamował z piskiem opon> Co?! <obrócił się w jej stronę, po chwili wziął głęboki oddech> Okey, okey, dobrze, że mi o tym powiedziałaś... <kiwnął powoli głową> Wiesz, jak się nazywali? <uniósł brwi>
Gość
< poleciała lekko na deskę rozdzielczą i odwróciła się w stronę chłopaka > Nie przedstawiali mi się. Chcieli abym pomogła im się rozprawić z pewnymi hybrydami z naszego miasta. Chodziło im abym pozucała parę czarów. < zbliżyła lekko do niego swoją twarz > chodzi o jakieś stare porachunki.
Gość
<westchnął kiwając powoli głową> Najważniejsze, że żyjesz <stwierdził i ponownie ruszył samochodem; usłyszawszy kolejną piosenkę na jego twarzy pojawił się mimowolny uśmiech, podkręcił głośność i zaczął śpiewać refren piosenki> ...but I know I've got one thing I got to do...Ramble on! <szturchnął Mirandę w ramię> Dawaj, ...to sing my song...
Ostatnio edytowany przez Dean Winchester (28-12-13 14:08:03)
Gość
< zaśmiała się i zaczęła nucić znajome rytmy razem z chłopakiem > Dziękuję, że mogę ci zaufać. < powiedziała w przerwie pomiędzy zwrotkami i ruszała się rytmicznie do muzyki > Nie wiem czemu, ale jesteś dla mnie jak starszy brat < wyszczerzyła do niego zęby i zaczęła głośniej śpiewać. >
Gość
<uniósł brwi spoglądając na nią z uśmiechem> Czuję się zaszczycony <powiedział przerywając na chwilę śpiewanie, wciąż wystukując rytm na kierownicy> Wiesz, co? Ty jesteś dla mnie jak młodsza siostra, w sumie to nigdy nie chciałem mieć siostry, ale ty mi pasujesz <zaśmiał się krótko>
Gość
< uśmiech nie mógł zejść jej z twarzy. cieszyła się, że chłopak odwzajemnił jej uczucie > Moja nachalność robi swoje < uśmiechneła się pod nosem i połozyła głowę na desce rozdzielczej > chciałabym, abyś mógł mi bez problemu zaufać, tak jak robię to ja.
Gość
<spoważniał na chwilę spoglądając na nią kątem oka> Próbuję <powiedział tylko> Po prostu nie mam w zwyczaju opowiadać o swojej "mrocznej historii"
Gość
Wiem wiem i na prawdę, nie wazne jak nachalna się czasem wydaję, nie chcę abyś mówił mi coś bo cię do tego zmuszam < zawiesiła wzrok na drodze którą mieli przed soba i wsłuchała się w delikatny warkot silnika >
Gość
<kiwnął powoli głową skupiając się na drodze, po chwili ciszy zaproponował> Co powiesz na krótki postój? <spojrzał w jej stronę>
Gość
Chętnie rozprostuję nogi < uśmiechneła się delikatnie i przeciągnęła się podnosząc ręce do góry > poza tym mam dla ciebie małą niespodziankę
Gość
<uniósł brwi spoglądając na nią z zaciekawieniem> Niespodziankę, powiadasz... <zjechał na pobocze, wyłączył silnik i wyszedł z samochodu od razu kierując się do bagażnika, z którego wyciągnął dwie butelki piwa>
Gość
< złapała jedną butelkę i siłą woli zdjęła z niej kapsel. Spiła szybko wyciekającą piankę i westchnęłam. > Chciałam ci dać coś małego, a zarazem pożytecznego < wyciągnęła z kieszeni zgrabne pudełeczko na drodnej zawleczce którą można przyczepić choćby do kluczy > w środku jest trochę specjalnego płynu, coś jak werbena ale nie do końca. Ochroni cię dodatkowo przed niektórymi czarami ... < usmiechnęła się tajemniczo i upiła spory łyk piwa >
Gość
<uniósł brwi obracając w dłoni prezent> Wow, dzięki <podniósł wzrok na nią> Nie musiałaś <uniósł kącik ust> Nie chcesz powtórki ze strzelnicy, co? <zapytał próbując zachować powagę> Z tym... czymś <uniósł pudełeczko> nic już nam nie grozi.
Gość
< uśmiechnęła się promiennie i pokręciła butelką w dłoni > Jak tak dalej pojdzie to zbliżę swoje umiejętności strzeleckie do twoich < przygryzła wargę i ściągnęła z siebie kurtkę > nie obraziłabym się gdyby tak się stało.