Bethany Wexler - 08-06-14 20:59:05


http://24.media.tumblr.com/495829ffafa1b710b1cd291ed76b4551/tumblr_musddqPGDd1qm29d1o1_500.jpg
http://31.media.tumblr.com/f1ca8c4660730ec328b2f7ee7ec56fe2/tumblr_n3aplpDm9x1t07sxbo2_500.jpg
http://37.media.tumblr.com/9ed6e0e12c0c3b8e0eea8792fd6e9505/tumblr_n3aplpDm9x1t07sxbo3_500.jpg
http://24.media.tumblr.com/d8efa010d4256099f981518bc43fb8bb/tumblr_n3aplpDm9x1t07sxbo1_500.jpg
http://www.dominacollection.com/wp-content/uploads/2013/12/2014-Lexus-GS-350-Review-500x330.jpg

Bethany Wexler - 08-06-14 21:23:14

<podjeżdżam pod wskazany adres i wjeżdżam na podjazd. Biorę torebkę i wychodzę z samochodu, oglądając dom od zewnątrz. Dopiero po chwili zauważam agentkę nieruchomości stojącą przy drzwiach wejściowych. Podchodzę do niej i po krótkiej wymianie uprzejmości wchodzimy do domu i kobieta zaczyna oprowadzać mnie po pomieszczeniach. Dom nie był duży, chociaż wydawał się większy niż na zdjęciach w sieci. Spodobał mi się. Najlepszy był dodatkowy pokój za przesuwnymi drzwiami imitującymi białe panele na ścianie. Od razu postanowiłam, że tam będzie miejsce na cały sprzęt. Wraz z kobietą od nieruchomości przechodzimy do kuchni, gdzie podpisuję wszystkie potrzebne papiery i po chwili dom już był mój. Pożegnałam kobietę i wyszłam na zewnątrz do samochodu, skąd wniosłam do domu torbę z ubraniami. W pierwszej kolejności przebrałam się w coś luźniejszego, czyli koszulkę na ramiączkach, spodnie dresowe, swobodnie wiszące na biodrach i trampki. Przyniosłam z samochodu większość pudeł, w której zawartości można było się doliczyć kilka książek, których szkoda mi było spalić oraz przenośne nowinki techniczne. Ostatnie były dwie szare walizki na kod, których nie lubiłam najbardziej. Znajdowała się w nich broń. Zawsze mam nadzieję, że nie będę musiała jej używać, ale różnie może się zdarzyć. Było tam też jedno, cenne anielskie ostrze. Te walizki od razu umieściłam za drzwiami szafki w "ukrytym pokoju". Tam też zaniosłam książki wujka Bobby'ego. Po chwili zadzwoniłam do zaufanego przyjaciela, który miał podrzucić mi z Chicago większy sprzęt w postaci komputerów i dysków. Okazało się, że będzie za godzinę. Postanowiłam więc dokończyć pakowanie i zrobić sobie kawę.
Po nieco ponad godzinie usłyszałam dzwonek do drzwi. Chłopak wniósł cały sprzęt do salonu, nie komentując niczego. To było w nim najlepsze, że nie zadawał zbędnych pytań. Drugą najlepszą rzeczą było to, że pojechał równie szybko jak przyjechał, zostawiając mnie samą z komputerami. Przeniosłam wszystko do wiadomego pokoju i podłączyłam. Byłam dumna z efektu. Moja własna baza operacyjna. Pokręciłam rozbawiona głową i skierowałam się do łazienki, gdzie wzięłam prysznic, a potem do sypialni. Byłam wyczerpana podróżą i całą tą przeprowadzką, więc zasnęłam praktycznie w tym samym momencie, w którym moja głowa opadła na poduszki>

Bethany Wexler - 09-06-14 13:59:38

<wstaję rano i przecieram powieki. Wolnym krokiem kieruję się do łazienki, odbywając poranną toaletę i robiąc makijaż, po czym wracam do sypialni, gdzie ubieram się w prostą, przylegającą sukienkę do połowy uda i wysokie, dziewczęce koturny. Schodzę na dół do kuchni, gdzie jem niewielkie śniadanie w postaci mussli z jogurtem i robię sobie kubek kawy, który biorę do ręki i przechodzę do pokoju z komputerami. Odkładam kubek na podstawkę i siadam na krześle obrotowym, oddalając jedną z maszyn. Wpisuję w wyszukiwarkę nazwiska łowców, których poznałam wczoraj i czytam dokładnie dane na ich temat. Po niecałej godzinie wiem już... hmm... wszystko. Kończę kawę, zanoszę kubek do kuchni i wychodzę z domu, zarzucając wcześniej torebkę na ramię>

Bethany Wexler - 14-06-14 20:06:08

<przychodzę do domu i kładę torebkę na szafce. Ściągam buty i siadam na kanapie, kładąc na niej nogi i krzyżując je w kostkach. Nie wiedziałam, co ze sobą zrobi, więc włączyłam telewizor i przeleciałam wszystkie programy. Na jednym z kanałów leciał maraton jakiegoś serialu. Jeden odcinek już się skończył i leciały reklamy, ale za kilka minut miał być kolejny. Odłożyłam więc pilota i oparłam głowę o oparcie kanapy. W końcu nie doczekałam się serialu. Zasnęłam>

Bethany Wexler - 17-06-14 16:59:24

<budzi się, marszcząc lekko brwi i rozglądając się dookoła. Nie była w łóżku. Wyłączyła telewizor i wstała z kanapy, od razu kierując się pod prysznic. Ubiera się w spódniczkę do kolan i białą bokserkę, a na wierzch zarzuca jeansową kurtkę. Zakłada buty na wysokich obcasach, bierze do ręki torbę i wychodzi>

Bethany Wexler - 19-06-14 12:05:42

<wracam do domu, ściągam koturny i łapię je palcami za paseczki, po czym kieruję się na górę do sypialni. Rozbieram się i idę do łazienki, gdzie biorę długi prysznic. Wychodzę po pół godziny, wycieram się i przebieram w luźne ciuchy, na które składają się szare spodnie dresowe, swobodnie wiszących na biodrach oraz różową bokserkę. Wiążę włosy w kitkę i kładę się na brzuchu na łóżku, biorąc do rąk książkę i zaczynając ją czytać>

Red Coat - 19-06-14 15:17:21

<pojawia się ze śpiącą Juliette na rękach. Kładzie ją na kanapie i idzie na górę, gdzie znajduje się Bethany. Zachodzi ją od tyłu i przykłada do twarzy chusteczkę nasączoną chloroformem, zasłaniając nos i usta. Gdy dziewczyna traci przytomność, przekłada ją na plecy i bierze z szafki nocnej kartkę i długopis. Pisze coś ładnym, ukośnym pismem i gniecie kartkę, zamykając ją w dłoni i szepcząc pod nosem kilka słów. Gdy ponownie ją otwiera, kartka spala się jasnym płomieniem, aż nie zostaje nic. Słowa które na niej były, zostają wyryte w skórze wewnętrznej strony lewej ręki dziewczyny. Unosi jej rękę na nadgarstek, przypatrując się temu krwawemu dziełu i znika>

Napis:
Raz w życiu zasmakuj co to macierzyństwo, mała lesbijska dziwko

Bethany Wexler - 19-06-14 16:22:12

<czytam spokojnie, będąc w swoim świecie, aż słyszę czyjeś kroki. Odwracam się gwałtownie, lecz jest już za późno. Czując na twarzy chustkę, wstrzymuję powietrze, starając się oderwać rękę napastnika od swojej twarzy. Po chwili nie wytrzymuję i wciągam powietrze, zaciągając się zapachem chloroformu. Po sekundzie obraz rozmazuje mi się, aż w końcu zanika całkowicie>

<budzę się po jakimś czasie rozkojarzona. Bolała mnie głowa, a ręka piekła niemiłosiernie. Przekręciłam głowę na bok i zauważyłam krew na pościeli. Otworzyłam szerzej oczy i gwałtownie usiadłam. Byłam już całkowicie rozbudzona. Odnalazłam wzrokiem źródło bólu i przeczytałam napis na ręce czując, jak dopadają mnie mdłości. Nie znosiłam zapachu ani widoku krwi, nawet własnej, a do tego jeszcze ta treść. Kto i czemu to zrobił? I o co mu chodziło? Zsunęłam się z łóżka i pobiegłam do łazienki, jedną ręką szybko grzebiąc w pudełku w poszukiwaniu bandaża. Oczyściłam ranę i opatrzyłam ją. Czułam się paskudnie. Popatrzyłam się w lustro. Cera na twarzy przybrała blady, niezdrowy kolor. Westchnęłam i przemyłam ją wodą. Po chwili usłyszałam coś, co jeszcze bardziej zbiło mnie z tropu. Płacz? Zbiegłam na dół, do salonu, potykając się nieco i popatrzyłam się na dziecko w różowych śpioszkach. Dotknęłam dłonią bandaża. Chyba już wiedziałam o co chodziło, co nie zmienia faktu, że było to straszne. Podeszłam do dziecka i wzięłam je na ręce> Hej, mała, nie płacz <powiedziałam, za bardzo nie wiedząc, co zrobić. Przytuliłam dziecko i zaczęłam chodzić z nim po pokoju, uspokajając je> Spokojnie, małpeczko <uśmiechnęłam się delikatnie czując, jak mała powoli przestaje płakać> Skąd się tu wzięłaś, co? <wymruczałam pod nosem, idąc do swojego pokoju z komputerami. Usiadłam za dużym biurkiem, cały czas trzymając dziecko na rękach. Włączyłam nagranie z monitoringu i obejrzałam je szybko, krzywiąc się, gdy doszłam do sceny w sypialni. Co to za kobieta w czerwonym płaszczu? Skopiowałam jej posturę, twarz, cechy szczególne - wszystko, co mogłam wyciągnąć z nagrania i zaczęłam przeszukiwać internet w poszukiwaniu jej. Zacisnęłam usta w cienką linię, gdy nie znalazłam nic. Jak to do jasnej cholery było możliwe? Kobieta na pewno nie była człowiekiem, widziałam przecież, jak pojawiła się na środku mojego salonu. Może tutejsi łowcy będą coś wiedzieć? Wzięłam komórkę do ręki i wybrałam numer Deana, pisząc do niego smsa>

Dean Winchester - 19-06-14 18:29:08

<Przyjechał pod wskazany adres i zaparkował samochód. Wysiadł z Impali, podszedł pod drzwi i zapukał w nie parokrotnie>

Bethany Wexler - 19-06-14 18:39:21

<słysząc pukanie do drzwi wstaję z miejsca, cały czas mając na rękach dziecko. Podchodzę do drzwi i otwieram je> Cześć Dean <uśmiecham się delikatnie, przenosząc wzrok na małą> To wasza zguba? <pytam, unosząc brew ku górze> Wejdź tak w ogóle <mówię, cofając się o krok i przepuszczając go w drzwiach>

Dean Winchester - 19-06-14 18:47:27

Hej. <mówi na przywitanie i lustruje wzrokiem małą> Tak, tak to ona. <mówi, a na jego ustach pojawia się nikły uśmiech> Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że to tobie Czerwona podrzuciła to dziecko. <potrząsnął lekko głową. Po jej ostatnich słowach wszedł do środka, zamykając za sobą drzwi> Nazywa się Julia, tak w ogóle. <dodał, wskazując głową na swoją bratanicę>

Bethany Wexler - 19-06-14 19:00:50

Julia. Ładnie <wzruszyłam lekko ramionami, kładąc małą na miękkiej poduszce na kanapie w salonie> Nie wiesz, co mówisz. Nie mam ręki do dzieci <pokręciłam lekko głową, zaciskając palce na bandażu. Usiadłam na kanapie, a chłopakowi wskazałam miejsce na fotelu> Więc chcesz się pozbyć łaski... znam na to dwa sposoby. Jeden bardzo niebezpieczny, drugi trochę mniej. W każdym razie nie znam nikogo, kto wyszedłby z tego bez szwanku <zmarszczyłam brwi, przygryzając lekko wargę> Jesteś pewny, że chcesz to zrobić? No bo wiesz, niby anioły nie są za bardzo przyjazne, ale ty nie pochodzisz z nieba, więc taka moc to chyba nic złego, prawda? <pytam, unosząc lekko brew>

Dean Winchester - 19-06-14 19:08:04

To nawet nie o to chodzi. Lepiej, że masz je ty, niż ktoś po drugiej stronie kraju. <wzniósł oczy ku górzej. Po chwili usiadł na fotelu wskazanym przez Bethany, opierając łokcie na kolanach i pochylając się lekko do przodu> Nie wyszedł bez szwanku, czyli...? <powtórzył, mrużąc oczy> Nie chcę mieć w sobie nic związanego z aniołam, z Niebem, czy czymkolwiek nadnaturalnym. <odpowiedział, ucinając temat>

Bethany Wexler - 19-06-14 19:23:31

Czyli że w najgorszym wypadku umrzesz lub będziesz jak taka roślinka, przykuty do szpitalnego łóżka, pod kroplówką, bez kontaktu ze światem. W najlepszym wylądujesz w szpitalu psychiatrycznym z postradanymi zmysłami <objęłam się ramieniem, zerkając kątem oka na dziecko. Złapałam Julię za rączkę, pozwalając jej bawić się palcami swojej ręki> Od jak dawna masz tą łaskę? Wszystko zależy od czasu, przez jaki jest ona w tobie. Im szybciej się jej pozbędziesz, tym większe będą twoje szanse <pokiwałam powoli głową, przenosząc na niego wzrok>

Dean Winchester - 19-06-14 19:29:57

<przetarł oczy palcami, słysząc jej słowa> Jesteś pewna? W końcu... to tylko łaska. <spojrzał na nią spod uniesionej brwi> Może kilka godzin? <wzruszył lekko ramionami> A jakie są te sposoby? To jakieś, no nie wiem, zaklęcia? Rytuały? Dałoby się przeprowadzić je jeszcze dziś? <zadał kolejne pytanie, nie spuszczając z niej wzroku>

Bethany Wexler - 19-06-14 19:44:28

Wszystko zależy od człowieka. Sama łaska robi duże spustoszenie w organizmie. Gdyby opętał cię anioł, byłaby to zupełnie inna sytuacja. Byłby on czymś w rodzaju bariery między tobą a łaską, ale w tym wypadku... <westchnęłam cicho, przygryzając delikatnie wargę> Kilka godzin... to nie jest jeszcze tak źle. Im szybciej ją z ciebie wyciągniemy tym lepiej <kiwnęłam głową i wstałam z kanapy, idąc do przedpokoju. Z torebki wyciągnęłam swój tablet i wróciłam do salonu, wyszukując opisu całego rytułału. Usiadłam na swoje miejsce> Do tego bezpieczniejszego sposobu potrzebujemy czarownicy, anioła, którego łaskę masz i serii znaków, które wzmocnią efekt. To ostatnie mam, z czarownicą też chyba nie będzie problemu <powiedziałam, wygaszając ekran urządzenia> A jak z aniołem? Wiesz kto to?

Dean Winchester - 19-06-14 19:56:44

<kiwnął powoli głową, słysząc o rytulale> Nie. Nie mam pojęcia. <potrząsnął głową i westchnął cicho.> Ale na to też chyba jest rytuał, mam rację? <uniósł brew i  odchylił się wygodnie na fotelu, krzyżując ręce na klatce piersiowej> A jak jest z tym niebezpieczniejszym sposobem? <zapytał, marszcząc brwi>

Bethany Wexler - 19-06-14 20:07:54

Na wszystko chciałbyś rytułał <prychnęłam pod nosem i pokręciłam głową> Jesteś teraz aniołem, do jasnej cholery wykorzystaj to <powiedziałam, wzruszając lekko ramionami> Łaska musi mieć jakieś informacje o poprzednim właścicielu. Ściągnij go tu i po sprawie <westchnęła, a słysząc kolejne pytanie skrzywiłam się lekko i szybko wyszukałam na tablecie odpowiednich skanów z różnych ksiąg. Wstałam z kanapy, przeszłam przez pokój i kucnęłam obok fotela Deana, pokazując mu ekran, na którym widniały średniowieczne zdjęcia z nacinaniem skóry na szyi i wypływającą łaską> Teraz używają do tego takich wielkich igieł <przełknęłam cicho ślinę i popatrzyłam się na chłopaka>

Dean Winchester - 19-06-14 20:27:01

Nie, nie mam zamiaru być aniołem, ani tego wykorzystywać. <podniósł uparcie głos> Okay, ale jak mam go tu niby ściągnąć? Pstryknąć palcami? <uniósł brew z powątpiewaniem i pstryknął palcami, przez co spalił żarówkę jednej ze świecących się teraz lamp, zacisnał wargi w cienką linię> Wybacz. <wymamrotał; nachylił się w stronę Beth i spojrzał na zdjęcia, ściągajac stopniowo brwi> Wolę igły od rytuałów z czarownicami. <kiwnął głową z przekonaniem>

Bethany Wexler - 19-06-14 20:34:43

Ale ty jesteś uparty <wywróciłam oczami i usiadłam na fotelu obok> Skup się. Musi tam coś być, jakieś wspomnienia... cokolwiek, co nakieruje cię na tego anioła <kiwnęłam głową z przekonaniem, a słysząc jego słowa, popatrzyłam się na niego poirytowana> Jak chcesz, ale sam będziesz się kuł, bo ja nie mam zamiaru tego robić. Mdli mnie na widok krwi <powiedziałam cicho, zaciskając usta w cienką linię i zaplatając ramiona na piersi>

Dean Winchester - 19-06-14 20:51:23

Taa, chyba coś wspominałaś... <zmrużył oczy, wracając myślami do ich pierwszej rozmowy. Po chwili pokręcił lekko głową, odpędzając od siebie zbędne rozmyślania> Mam się skupić. Okay. To chyba nie może być trudne. <wydął na moment usta. Wziął oddech i wypuścił powietrze ze świstem. Przymknął powieki i siedział tak przez dłuższą chwilę> To głupie. Czuję się jak  Dynamo. <powiedział z irytacją, otwierając oczy>

Bethany Wexler - 19-06-14 21:06:53

<przekrzywiłam głowę, patrząc się na niego z narastającym rozbawieniem. Odchrząknęłam, maskując śmiech i częściowo zasłoniłam usta dłonią> Nie przestawaj <pokiwałam głową i ponownie zamilkłam, nie chcąc mu przeszkadzać> Więc sprężaj się, Dynamo, bo czas leci <wzruszyłam lekko ramionami>

Dean Winchester - 19-06-14 21:15:44

<przewrócił oczami i znów przymknął powieki> Wiem, że się ze mnie śmiejesz, blondie. <mruknął, krzywiąc się lekko. Po chwili wrócił do "skupiania się", stopniowo marszcząc brwi. Przeczesał wszystkie zakamarki swojego umysłu, intensywnie myślał nad łaską, aniołami itd. itp. W pewnym momencie mignął mu przed oczami obraz Gabriela. Gwałtownie otworzył oczy krzywiąc się z obrzydzeniem> Rany... czy to musiał być akurat on? <warknął pod nosem, przecierając twarz dłonia> To łaska Gabriela, tego archanioła. <powiedział z niesmakiem, znów czując się nieswojo>

Bethany Wexler - 19-06-14 21:28:19

Jak tylko to przeżyjesz, czeka cię dożywocie w pace tak, jak obiecałam <wzruszyłam ramionami i usiadłam przodem do niego, podwijając nogi pod siebie> O, udało się? <powiedziała z lekkim zaskoczeniem i zmarszczyła brwi> Serio, tego archanioła? <otworzyła lekko usta ze zdziwienia> Wow. Więc ściągnij go tu <powiedziała, jednak po chwili przeniosła wzrok na Julię> Ale zanim zaczniemy zabawę, może oddajmy ją tatusiowi, co?

Dean Winchester - 19-06-14 21:47:33

Nie ciesz się tak, jest niezłym dupkiem. <mruknął, ponownie się krzywiąc. Dlaczego akurat on?> Racja. <przyznał, podnosząc się z fotela. Podszedł do kanapy, na której spała Julia i ostrożnie wziął ją na ręce. Wyprostował się i spojrzał na Beth> Jedziesz ze mną? <uniósł brwi>

Bethany Wexler - 19-06-14 21:56:17

Ta, jasne, daj mi tylko dwie minuty <powiedziałam, wskazując na swój zakrwawiony w kilku miejscach podkoszulek. Zakrwawiony od rany zrobionej przez RC. Poszłam szybko na górę i przebrałam się jak zwykle w sukienkę i czółenka na wysokim obcasie. Wzięłam do ręki marynarkę i zeszłam na dół. Spakowałam tablet do torebki i założyłam ją na ramię> Możemy iść <pokiwałam głową, poprawiając bandaż> Masz w aucie fotelik czy wziąć ją na ręce?

Dean Winchester - 19-06-14 22:03:13

<Cierpliwie czekał na Beth, trzymając małą na rękach i nucąc coś pod nosem. Kiedy dziewczyna wróciła, zlustrował ją wzrokiem i uśmiechnął się z rozbawieniem pod nosem> Jedziemy tylko do mojego brata. Nie musiałaś się tak odstawiać. <rzucił z lekką kpiną i rozbawieniem> Weź ją na ręce. <zadecydował, podając jej dziecko. Wyszli przed dom i wsiedli do Impali. Dean przekręcił kluczyki w stacyjce i odjechali w stronę domu Sama>

Dean Winchester - 20-06-14 21:48:11

<Parkuje pod domem Beth. Wszyscy wysiadają z samochodu, a Dean niedelikatnie wypycha wręcz Gabriela z auta. Wchodzą do środka> Pozostaje czarwonica. <powiedział, patrząc wyczekująco na Bethany>

Bethany Wexler - 20-06-14 22:05:18

Tak, jasne, już się robi <mówię, kierując się do połączonego z salonem pokoju w którym miałam komputery i wszystkie inne rzeczy związane z moją 'pracą'. Odwracam się do Deana> Nie radzę za mną iść <ostrzegam> Pokój jest chroniony przed nadnaturalnymi wszelkiego rodzaju, również aniołami, więc jeśli nie chcesz wyparować lepiej zostań tam gdzie jesteś <uśmiecham się kątem ust i przyciskam lekko odpowiedni panel, a drzwi same się przesuwają. Siadam na fotelu, zakładając nogę na nogę. Wyszukuję w notesie numer i dzwonię. Po kilkuminutowej rozmowie rozłączam się i wstaję z miejsca, opierając się pośladkami o biurko, przodem do drzwi wychodzących na salon> Powinna być za jakieś pół godziny do godziny <uśmiecham się szerzej, nie spuszczając wzroku z mężczyzn>

Dean Winchester - 20-06-14 22:17:03

Jasne! <powiedział, słysząc jej ostrzeżenie i uniósł dłonie w obronnym geście. Oparł się plecami o ścianę i skrzyżował ręce na klatce piersiowej, nucąc coś pod nosem w ciągu tej nieco niezręcznej ciszy.> A jak się nazywa ta czarownica? <spojrzał w stronę Beth>

Bethany Wexler - 20-06-14 22:24:33

Sarah <powiedziałam, przygryzając delikatnie wargę. Odepchnęłam się lekko od biurka i weszłam do pokoju> Do dobra przyjaciółka i czarownica. Nie liczę, że jej zaufasz, ale zaufaj mi - zna się na rzeczy <pokiwałam głową, zerkając kątem oka na Gabriela>

Gabriel Queen - 20-06-14 23:09:36

<Cały czas tylko im się przyglądam. Siadam na fotelu i ich słucham. W końcu niewiele mogę robić. Wciąż nie rozumiem po co to zamieszanie z czarownicami. Wystarczy przeciąć mu trochę szyje i zabrałbym sobie z powrotem moją łaskę. Co z tego, że on może umrzeć? Niespecjalnie mnie obchodzi ten fakt. Ale ehh co tam. Nie obchodzi mnie jaki sposób wybiorą. Najważniejsze, żeby moja łaska była na miejscu.>

Dean Winchester - 20-06-14 23:19:42

Pewnie. <mruknął z powątpiewaniem, krzywiąc się lekko> Tak w ogóle, to dzięki, że mi pomagasz. <popatrzył jej w oczy i uśmiechnął się kątem ust> Serio. <kiwnął głową z przekonaniem i kątem oka zerknął na zegarek> W ogóle, jesteśmy prawie kuzynami. <zauważył po chwili, mrużąc oczy>

Bethany Wexler - 20-06-14 23:59:57

<materializuje się pod drzwiami domu, którego adres wskazała jej Beth. Pojawienie się od razu w środku byłoby niegrzeczne. Powinno dać się możliwość nie wpuszczenia kogoś do środka, chociaż w tym przypadku szanse na to byłyby marne, ponieważ dziewczyna  sama ją wezwała. Uśmiechnęła się szeroko i zapukała do drzwi>

Tak, można tak powiedzieć <mowie, a słysząc pukanie do drzwi od razu idę otworzyć. Serce bije mi mocniej, nie widziałam jej od tak dawna. Otwieram drzwi i od razu na moich ustach pojawia się uśmiech> Cześć <mówię, przygryzając lekko wargę i po chwili nie wytrzymuję. Robię krok w stronę Sary i składam na jej ustach delikatny  pocałunek, który po chwili pogłębiam. Zdając sobie z tego sprawę cofam się, przygryzając  lekkp wargę> Przepraszam. Mamy robotę. Jesteś pewna, że chcesz to zrobić? <unoszę brew, nie spuszczając oczu z dziewczyny>

<gdy ją całuje bez wahania odwzajemnia pocałunek. Słysząc jej słowa unosi kąciki  ust nie kryjąc rozbawienia i razem przechodzą do salonu> Więc zaczynajmy. Rozumiem, że ci tu są w stu procentach zdecydowani na to, tak? <unosi brew, lustrując wzrokiem mężczyzn. Po chwili wzdycha> No dobrze, niech będzie. Beth, bierz krąg dla anioła <poleciła, wyjmując z torby spray. Ruchem dłoni odsunęła wszystkie meble ze środka i zaczęła rysować na podłodze dwie obręcze - jedną większy a drugą mniejszą w środku a pomiędzy nimi ciąg znaków>

<biorę spray od Sary i kreślę na podłodze drugi krąg, stykający się z tamtym w jednym miejscu. Różniły się od siebie tylko znakami. Po chwili cofam się do tyłu, patrząc na swoje dzieło. Spray odkładam na stolik i poszłam po świece. Przynoszę tyle, ile mam i rozstawiam na podłodze. To mogło pomóc zwiększyć moc czarownicy>

<kończy pracę i prostuje się. Odrzuca puste opakowanie do torby i podnosić ręce, a z dwóch stron zaczynają podjeżdżać dwa krzesła, zagarniając Deana i Gabriela. Gdy oboje już siedzą pośrodku kręgów, czarownica pstryka palcami a sznury owijają się wokół ich nadgarstków, mocując je do podłokietników krzeseł> To po to, żebyście się za bardzo nie wiercili <wyjaśnia, kiwając lekko głową> otrzegam, że po wszystkim możecie być trochę osłabieni, ale to minie.

<cofam się jeszcze krok i siadam na fotelu w bezpiecznej odległości>

No to zaczynamy <uśmiecha się i zaczyna recytować formułkę zaklęcia. Świeczki zapalają się, a z każdej z nich idzie w górę kilkucentymetrowy słup ognia. Zamyka oczy, stojąc pomiędzy  Deanem i Gabrielem. W pokoju gwałtownie spada temperatura, ale nie przyjmuje się tym. Robi swoje. Po kilku długich sekundach usta Deana otwierają się i wylatuje z niego snop błękitnej mgły. Zatacza wokół niego koło, nie mogąc wydostać się poza krąg, aż wreszcie znajduje przejście w miejscu gdzie obręcze się stykały i przelatuje do strefy, w której znajdował się Gabriel. Otoczyła go raz, aż w końcu weszła do niego przez usta. Świece zgasły i zapadła głucha cisza, a czarownica oparła się o fotel, żeby nie upaść> Udało się <kiwnęła głową, uśmiechając się słabo>

<zaciskam wargi, obserwując cały rytułał. Gdy wszystko dobiega końca, biorę z kuchni nóż i przecinam liny na nadgarstkach Gabriela, a potem Deana. Odwracam głowę w stronę Sary> Dzięki, mam u ciebie dług <uśmiecham się lekko>

<unosi kąciki ust i kiwa głową> Jeszcze się odezwę <mówi, puszcza jej oczko i znika>

<gdy czarownica znika, wracam spojrzeniem do Deana. Kucam naprzeciwko niego> W porządku? <pytam, marszcząc brwi>

Dean Winchester - 21-06-14 00:32:06

<Obserwuje przygotowania do rytuału z dystansem. Nigdy nie ufał czarownicom. Kiedy czuje, że mimowolnie opada na krzesło, a potem liny krępujące mu nagdarstki, zaczyna się szarpać i klnie pod nosem. W co on się wpakował? Mimo wszystko, podczas rytuału stara się siedzieć spokojnie. Po wszystkim, głowa opada mu na ramię, ponieważ nie jest w stanie utrzymać jej w pionie. Czuje młości i zawroty głowy. Dopiero po dłuższej chwili dociera do niego pytanie Beth, więc podnosi na nią wzrok> Tak, tak. Zaraz... zaraz powinienem dojść do siebie. <powiedział, uśmiechając się blado i w miarę możliwości wyprostował się na krześle>

Gabriel Queen - 21-06-14 00:37:36

<Patrzę na wszystko. Niczemu się nie dziwię.  Wiem jak to wygląda. Przyglądam się całemu zdarzeniu. Rytuał nie bardzo na mnie wpłynął. Gdy jest już po wszystkim, od razu czuję potężny przypływ energii.> Mi też nic nie jest. Dzieki za troskę < Mówię i patrzę w stronę dziewczyny. Jestem trochę osłabiony. Wstaję z krzesła, lecz nie mogąc utrzymać równowagi opieram się o krzesło. Po chwili się prostuję i rozmasowuję nadgarstki. Chwilę później nie czując już osłabienia, wychodzę z kręgu. Pstrykam palcami by wypróbować moją moc i pojawiam się obok fotela, tak jak chciałem.> No chyba wszystko jest tak, jak powinno. <Mówię w stronę Bethany i Deana, po czym siadam na fotelu. Sprawiam, że w mojej ręce pojawia się szklanka wisky i wypijam ją szybko po czym sprawiam, że puste naczynie znika.> Jak tam Dean? Czujemy się dobrze? < Pytam z rozbawieniem na twarzy. Dzięki mojej łasce osłabienie szybko minęło. Więc teraz wszystko jest dobrze>

Bethany Wexler - 21-06-14 10:33:15

<słysząc słowa chłopaka uśmiechnęłam się> Mówisz. To dobry znak <kiwnęłam głową, po czym ściągnęłam mu z nadgarstków resztki lin i pomogłam przejść na kanapę. Przeniosłam wzrok na Gabriela> Przepraszam, nie zadaję pytań, na które odpowiedź wydaje mi się oczywista <wzruszam delikatnie ramionami i także siadam na kanapie> Chcecie coś do picia? <pytam, przekrzywiając lekko głowę> Chociaż widzę, że ty już o siebie zadbałeś <marszczę lekko brwi, patrząc się na znikającą w jego rękach szklankę po alkoholu>

Dean Winchester - 21-06-14 10:49:14

Idź do diabła. <mruknął w odpowiedzi na pytanie Gabriela> Powinieneś mi dziękować za to, że w ogóle oddałem ci tą głupią łaskę <dodał, odchylając głowę do tyłu i opierając ją na zagłówku. Słysząc pytanie Beth, spojrzał na nią kątem oka> Nie, dzięki. Zaraz się zwijam, nie będę ci zabierał więcej czasu. <uśmiechnął się nieznacznie>

Bethany Wexler - 21-06-14 11:17:27

<wzruszyłam lekko ramionami> Nie wyganiam cię. Możesz zostać jak długo zechcesz  <uśmiecham się kątem ust> Poza tym lubię  czuć się potrzebna. Między innymi dlatego robię to, co robię <puszczam mu oczko i opieram się wygodniej na kanapie>

Dean Winchester - 21-06-14 11:22:48

<kiwnął powoli głową ze zrozumieniem, jednak szybko przestał, ponieważ ta czynność wywołała ból w okolicach skroni. Skrzywił się niezauważalnie, a kiedy ból przeszedł, odezwał się> Na pewno nie zostawię cię samej z nim.<powiedział, siląc się na stanowczy ton głosu, wskazując na Gabriela>

Bethany Wexler - 21-06-14 11:34:12

<westchnęłam cicho i poszłam do łazienki po aspirynę i do kuchni po szklankę wody. Wróciłam do salonu i usiadłam obok Deana, podając mu to, co przyniosłam> Jak uważasz <powiedziałam, wzruszając lekko ramionami>

Gabriel Queen - 21-06-14 14:02:10

Wiesz,  Dean. Może i bym ci podziękował, ale fakt, że zrobiłeś to tylko po to, żeby się jej pozbyć mi na to nie pozwala. No bo w końcu nie widzę innego powodu, dla którego miałbyś to robić. <Mówię wstając z fotela. > O mnie się gołąbeczki nie musicie martwić. Zaraz sie zwijam. Ale mam jeszcze jedno pytanie.<Mówię podchodząc do kanapy na której siedzą.> Kto i czemu zrobił tą zamianę?  <Pytam chłopaka ukrywając zainteresowanie. To pytanie chciałem zadać na początku.  Ale wolę być pewny, że mi odpowie.>

Dean Winchester - 21-06-14 15:32:22

Dzięki. <rzucił, odbierając od niej szklankę i tabletkę, którą od razu przełknął i popił wodą. Przewrócił oczami z irytacją, na słowa Gabriela. Słysząc pytanie, przez chwilę się zawahał, czy mu odpowiedzieć, ale na prawdę chciał już mieć go z głowy...> To Red Coat. Taki zły, psychiczny i nawiedzony czerwony kapturek. Najpewniej zrobiła to dla zabawy. <wytłumaczył z lekką monotonią w głosie> Moglibyście przybic sztamę. <dodał  z przekonaniem>

Gabriel Queen - 21-06-14 15:52:07

<Red Coat hmm?> Nie kojarzę. <Mówię. Ciekawe kim ona jest. No ale jak lubi robić na złość Winchesterom, to już ją lubię. > No dobra < Dodaję po chwili.> To ja się zwijam i zostawiam was gołąbeczki samych. < Puszczam oczko Beth i znikam>

Bethany Wexler - 21-06-14 16:51:08

Gołąbeczki... <mruczę pod nosem i prycham  cicho> Już go nie lubię <mówię, ale po chwili uśmiecham się lekko i kręcę głową z rozbawieniem> Bo ty masz kogoś, prawda? <pytam, przekrzywiając lekko głowę> Nie żebym była zainteresowana, bo nie jestem, tak po prostu pytam... z ciekawości <wzruszam lekko ramionami, znowu się plącząc i znowu oczywiście zabrzmiało to tak, jak nie chciałam. Przygryzam lekko wargę, odwracając głowę w jego stronę>

Dean Winchester - 21-06-14 17:23:58

<unosi brew z rozbawieniem przysłuchując się jej tłumaczeniom> Wiem, że nie jesteś zainteresowana. <powiedział z szerokim uśmiechem na ustach> Ale tak. Mam kogoś. I mam z tym kimś dziecko. <powiedział i kiwnął powoli głową. Ból już powoli przechodził, tak jak osłabienie> A ta...<na moment zrobił przerwę, żeby przypomnieć sobie imię>...Sarah. Jest twoją...hm.. bliską przyjaciółką? <poruszył brwiami> Nie żebym był zainteresowany, jestem po prostu ciekawy. <dodał z niemałym rozbawieniem ją przedrzeźniając>

Bethany Wexler - 21-06-14 17:31:17

Tak, bliską przyjaciółką <uśmiecham się szeroko, kiwając głową. Nie widziałyśmy się dość długo <wzruszam lekko ramionami, a słysząc jego słowa śmieję się cicho i tracam go łokciem w bok> Bardzo zabawne, Winchester. Dobrze widzieć, że już ci lepiej <kręcę głową z rozbawieniem i pytam> Masz synka czy córeczkę?

Dean Winchester - 21-06-14 17:57:35

Syna. <odpowiedział krótko i zerknął kątem oka na zegarek, podniósł się z kanapy, tylko trochę się chwiejąc> Okay, będę się już zwijać. <powiedział, spoglądając z góry na blondynkę. Przełożył sobie przez ramię kurtkę, którą wcześniej zdjął> Dzięki. I... możesz podziękować ode mnie Sarze. <odpowiedział z zadziornym uśmieszkiem na ustach i puścił jej oczko. Wyszedł z domu Bethany, wsiadł w Impalę i odjechał>

Bethany Wexler - 21-06-14 18:12:50

Bardzo chętnie <uśmiechnęłam się i po jakimś czasie, gdy chłopak wyszedł,  posprzątałam pozostałości po rytułale, zmyłam farbę z podłogi itp, a potem poszłam na piętro, gdzie wzięłam prysznic i położyłam się spać>

Bethany Wexler - 28-06-14 22:00:52

<wszystkie te dni spędzam w domu, wychodząc tylko co jakiś czas do ogrodu. Teraz ponownie się budzę i ubieram w spódniczkę przed kolano i bluzkę z długim rękawem. Zakładam jak zwykle buty na obcasie, zapinając paseczek na kostce, a na plecy zakładam beżowy płaszczyk. Biorę torebkę do ręki i wychodzę z domu>

Red Coat - 29-06-14 19:59:29

* Weszła do środka i rozejrzała się poprawiając czerwony płaszcz. Odgarnęła włosy do tyłu i ruszyła do przodu. Podeszła do lodówki, otworzyła ją i wyciągnęła całe jedzenie, oraz strzykawkę. Do każdego z kolei wstrzyknęła testosteron, viagrę, leki odurzające, amfetaminę, pigułki na porost włosów, leki na hemoroidy, wszy i inne. Przymknęła powieki skupiając się na tym, aby wszystko dobrze i bezzapachowo wsiąknęło się w jedzenie. Potem pochowała wszystko tak jak było i wyszła zostawiając dom w nienaruszonym stanie*

Bethany Wexler - 30-06-14 13:04:54

<podchodzę pod dom razem z Deanem. Zatrzymuję  się przez chwilę pod drzwiami, szukając kluczy, a gdy w końcu je otwieram, wchodzę z chłopakiem do środka i idę do salonu, gdzie dopilnowuję, żeby usiadł na kanapie> Potrzebujesz czegoś? <spytałam po chwili, siadając na rancie stolika naprzeciwko niego> Myślę, że powinieneś się przespać.

Dean Winchester - 30-06-14 13:12:36

<Przez cały czas nie stawia się, tylko posłusznie, trochę się zataczając, idzie z Beth. Nawet nie zastanawia się, jakim cudem trafił na kanapę, tylko od razu kładzie się na niej, wkładajac sobie poduszkę pod głowę> Jest okay... <mruczy niewyraźnie, przymykając powieki. Momentalnie zasypia>

Bethany Wexler - 30-06-14 13:34:39

<patrzę się na niego trochę rozbawiona, uśmiechając się lekko pod nosem. Widząc, że zasnął wstałam i po cichu poszłam do przedpokoju, gdzie zostawiłam torebkę oraz rozebrałam buty i płaszczyk. Przeszłam przez salon, wchodząc do sąsiedniego pokoju, w którym trzymałam wszystkie rzeczy związane z nadnaturalnymi i usiadłam przy komputerze, włączając go. W tym samym czasie wzięłam na kolana pudło z książkami i zaczęłam po kolei wykładać na biurko te, w których mogłabym znaleźć jakieś informacje na temat ducha o którym mówił Dean. Odstawiłam pudło i dopiero teraz zobaczyłam na ekranie otwarte okienko z informacją o włamaniu. Prześledziłam nagrania z kamer, aż doszłam do momentu, w którym w kuchni pojawia się Red Coat> A to suka <mruknęłam pod nosem, obserwując dokładnie, co robi. Nafaszerowała czymś jedzenie. Gdy zniknęła, sama wstałam od komputera i przeszłam do kuchni, gdzie otworzyłam lodówkę i bez namysłu pozbyłam się stamtąd całego jedzenia. Gdy skończyłam, wróciłam do biurka, przeszukując książki. Napisałam też do znajomej czarownicy, Sary, jednak na razie nie doczekałam się odpowiedzi. Wróciłam do zajęcia, aż zrobiłam się głodna. Dopiero po chwili zdałam sobie sprawę, że dzięki uprzejmości Czerwonej mam pustą lodówkę, więc chwyciłam za telefon i zamówiłam pizzę>

Dean Winchester - 30-06-14 14:05:01

<Po dłuższym czasie, powoli otworzył powieki. Zamrugał oczami i wyprostował się, zdając sobie sprawę z tego, gdzie się znajduje. Nie był to najlepszy pomysł, bo ten gwałtowny ruch kosztował go atak bólu głowy. Dean przeklął siarczyście pod nosem, przykłądając dłoń do prawej skroni i przymykajac oczy, żeby uchronić je przed dokuczliwym działaniem światła. Rany, dawno się tak nie nawalił. Co on w ogóle pił...? Postanowił przypomnieć sobie zdarzenia z nocy. Ostatnie co pamięta, to chyba ten facet... Jim, który podał mu swój numer telefonu. Potem już tylko przebłyski kolejnych wydarzeń. Wstał z kanapy, starając się ignorować tępe łupanie w skroni> Beth?! <przetarł twarz dłonią i idąc wciąż przed siebie, uderzył o coś barkiem> Auć! Beth!? <obrócił się na pięcie i wtedy zauważył ją w tym ukrytym pomieszczeniu, tym z komputerami> O, tu jesteś.. <mruknął, zaspanym i trochę zachrypniętym głosem>

Bethany Wexler - 30-06-14 14:16:22

Jestem, jestem <pokiwałam głową, podnosząc na niego wzrok> Szukam coś o tym twoim duchu, ale nic nie znalazłam <westchnęłam cicho, zamykając z irytacją kolejną książkę i odkładając ją na bok> Pisałam też do Sary, ale nie odpowiedziała. Wiedźmy i te ich fanaberie. Nikogo nie chcą dopuścić do swoich zasobów <pokręciłam głową i oparłam się wygodniej na krześle, omiatając chłopaka spojrzeniem> Kac morderca? <spytałam, unosząc brew z rozbawieniem>

Dean Winchester - 30-06-14 14:25:46

Jakim moim...? <zaczął, przekrzywiając lekko głowę i marszcząc brwi> No tak... powiedziałem ci. <zacisnął wargi, odwracając na moment wzrok. Przetarł oczy palcami, po momencie wracając spojrzeniem do Beth> Hej, blondie, nie musisz tego robić. Nie zawracaj sobie tym głowy. <powiedział, siląc się na uśmiech> Kac morderca. <potwierdził, wzdychając cicho> Podrywałem cię, prawda? <zapytał po chwili, marszcząc brwi. Może to mu się przyśniło? Chociaż sam dobrze wie, jakie głupoty gada po pijaku...>

Bethany Wexler - 30-06-14 14:38:58

Tak <potwierdziłam, kiwając głową i po chwili wzruszyłam lekko ramionami> Gdybym nie chciała, to bym tego nie robiła, poza tym umawialiśmy się w kwestii nazywania mnie "blondie" <popatrzyłam się na niego spode łba, a słysząc jego pytanie, zaśmiałam się pod nosem> Tak i szło ci jeszcze gorzej niż przy naszym pierwszym spotkaniu. Poza tym cały czas powtarzałeś, że jesteś zajęty <powiedziałam rozbawiona i w tej samej chwili usłyszałam dzwonek do drzwi> O, to pewnie pizza <powiedziałam, wstając od biurka> Red Coat mnie odwiedziła i nafaszerowała mi jedzenie lekami, czy czymś. Wyobrażasz to sobie? <prychnęłam pod nosem i poszłam otworzyć. Odebrałam pizzę, zapłaciłam i weszłam z nią do salonu, kładąc pudełko na stoliku i otwierając> Częstuj się. Nie wiem, ale ja po alkoholu zawsze głodnieję <uśmiechnęłam się i wzięłam jeden z trójkątnych kawałków do ręki, odgryzając sam czubek>

Dean Winchester - 30-06-14 14:58:20

Tak tak, wiem, wpakujesz mnie do paki i w ogóle... <kiwnął powoli głową, na znak, że rozumie. Od razu tego pożałował, bo ból w skroni się nasilił; skrzywił się lekko. Słysząc jej potwierdzenie, wydął na moment usta i http://37.media.tumblr.com/c71fe554a769e27852d4a3bec1499653/tumblr_n3j1jvhVp91s2xw7yo1_250.gif> Jesteś pewna? Ale tak w stu procentach? <zmrużył podejrzliwie oczy. Może ona jednak tylko go podpuszczała...> Pizza? <zapytał, wciaż nie kontaktując. Ach... Red Coat. I wszystko jasne> W sumie to... tak. To normalka, jeśli chodzi o nią. <wzruszył lekko ramionami i usiadł na kanapie. Podniósł na nią wzrok, po czym wziął kawałek i wziął dwa gryzy> Mnie na kaca pomaga piwo. Serio. <kiwnął głową z przekonaniem, uśmiechając się. Od razu tego pożałował, bo znów ból głowy dał się we znaki>

Bethany Wexler - 30-06-14 15:19:16

To się naprawdę zaczyna robić denerwujące.  Już drugi raz wchodzi tu sobie i robi co chce <westchnęłam, ponownie biorąc do ust kawałek pizzy. Całe szczęście, że miałam kamerki, bo inaczej najadłabym się nie wiadomo czego. Przeniosłam wzrok na Deana> Alkohol na kaca, genialne <wywróciłam oczami i przekrzywiłam lekko głowę> Jak mówiłam, musiałam opróżnić lodówkę. Chyba, że naprawdę chcesz się napić i jesteś gotów zaryzykować, wtedy cię nie zatrzymuję. W sumie to jestem nawet ciekawa, co RC tam wsypała <zaśmiałam się pod nosem, opierając wygodniej o oparcie>

Dean Winchester - 30-06-14 15:31:45

Nie chcę cię martwić, ale jestem pewien, że na tym się nie skończy. <wzruszył bezradnie ramionami i wziął kolejny kęs pizzy> Wiem, sam wymyśliłem ten sposób. <uśmiechnął się z dumą> W pewnym momencie po prostu uodparniasz się na kaca, bo jesteś nawalona 24/7 <dodał z przekonaniem i zaśmiał się pod nosem> Problem pojawia się dopiero kiedy odstawiasz alkohol. Ta... nieciekawie. <westchnął cicho z udawanym smutkiem i przeniósł na nią wzrok> Chyba spasuję <powiedział bez przekonania, zaciskajac wargi w cienką linię> Myślisz, że aspirynę też zatruła? <uniósł brew>

Bethany Wexler - 30-06-14 15:42:48

Dam ci lepszy sposób. Pogódź się z dziewczyną. Wtedy unikniesz topienia smutków w alkoholu a co za tym idzie i kaca <puściłam mu oczko i skończyłam jeść swój kawałek. Uśmiechnęłam się kątem ust> Nie, lekarstwa są bezpieczne <pokiwałam głową i poszłam do łazienki, przynosząc chłopakowi tabletki i wodę do popicia>

Dean Winchester - 30-06-14 15:58:15

Jasne... <mruknął, dokańczając swój kawałek. Zaraz, gdy dziewczyna wróciła, wziął tabletkę i popił ją wodą. Odstawił szklankę na stolik z charakterystycznym brzdęknięciem i podniósł wzrok na Beth> Woah, już nieługo zużyję cały twój zapas aspiryny. <potrząsnął lekko głową z rozbawieniem> Jestem twoim dłużnikiem... Znowu. <przewrócił oczami> I zgaduję, że dodatkowo za mnie zapłaciłaś. <wydął na moment usta. Ciekawe, ile w ogóle wypił... Zaczął grzebać w kieszeni w poszukiwaniu jakiś banknotów. Wyciągnął kilka, a jeden z nich okazał się studolarowy. Dean uniósł ze zdziwieniem brwi. No tak, ten facet dał mu tyle kasy... Schował pieniądze z powrotem, a na stół położył wyliczoną na oko należność za swoją wczorajszą libację> Dzięki. Jeszcze raz. <powiedział, uśmiechając się kątem ust>

Bethany Wexler - 30-06-14 16:49:46

Nie ma sprawy. Możliwe, że kiedyś też będę potrzebowała pomocy <pokiwałam głową i oparłam się wygodniej na fotelu> No bo wcześniej czy później w końcu znajdę Keller <wzruszyłam lekko ramionami i przeniosłam wzrok gdzieś w bok. Mimo to nadal zostawało jedno pytanie. Znajdę, i co dalej?>

Dean Winchester - 30-06-14 17:07:43

<kiwnął lekko głową> Od dawna jej nie widziałem. <Wzruszył lekko ramionami. Po chwili podniósł się z kanapy i westchnął ciężko, przeciągając się> Nie będę ci zabierał więcej czasu <powiedział, spoglądając na blondynkę> Dzwoń, jak będziesz czegoś potrzbować. Trzymaj się! <rzucił na pożegnanie, uśmiechajac się kątem ust i wyszedł>

Bethany Wexler - 30-06-14 17:18:30

Do zobaczenia <powiedziałam ze nim, zjadłam jeszcze kawałek pizzy a resztę schowałam do lodówki. Usiadłam na kanapie i włączyłam tv>

www.matin.pun.pl www.warzywaiowoce.pun.pl www.hamak-ots.pun.pl www.promesito.pun.pl www.horyzontzdarzen.pun.pl