PARIS LAS VEGAS

Hotel, kasyno, zakupy, restauracje

<zaparkował Ferrari niedaleko "wieży Eiffla". Wysiadł z samochodu, otworzył Alice drzwi z szarmanckim uśmiechem na ustach. Zanim schował kluczyki do kieszeni spodni, odruchowo obkręcił je raz na palcu. Spojrzał najpierw na Al, a potem na "wieżę Eiffla", pod którą praktycznie stali> Ten Paryż nie bardzo różni się od tego francuskiego Paryża, huh? <uniósł szelmowsko kącik ust>

<prychnęła pod nosem> Ten Paryż jest tylko namiastką tego prawdziwego <pokręciła głową z rozbawieniem i popatrzyła się na chłopaka. Pocałowała go delikatnie w usta> Tam też cię kiedyś porwę <uniosła kąciki ust, przygryzając delikatnie wargę> Tylko jeszcze muszę pomyśleć jak znieczulić cię na podróż samolotem.

Nie wyobrażam siobie siebie w Europie. <przewrócił oczami> Ani nigdzie indziej niż w Stanach. <dodał, kiwając powoli głową z przekonaniem i krzyżując ręce na klatce piersiowej> Powodzenia. <puścił jej oczko, uśmiechajac się kątem ust. Podniósł wzrok na replikę wieży Eiffla> Bardzo się różni od tej orginalnej? <uniósł brew spoglądając kątem oka na Alice>

Tamta jest dwa razy większa <pokiwała głowąi spuściła lekko wzrok w dół. Dużo czasu minęło odkąd była ostatni raz w rodzinnych stronach. Przysunęła się bliżej bokiem do Deana i popatrzyła na niego> Zgłodniałam od tych wrażeń w kasynie. Idziemy na kolację? <uśmiechnęła się kątem ust>

(przepraszam, że będę zmulać przez najbliższe dni ale jestem poza domem ;) )

Jasne. <powiedział, rozglądając się> Wolisz zjeść w najlepszej restauracji pięciogwiazdkowej, czy hamburgera w fastfoodzie? <zapytał, uśmiechając się do niej szeroko>

(Luz ✌ ja wyjeżdżam 10-ego i nie jestem pewna, czy będę miała internet/czas odpisywać :/ )

W takim ubraniu to chyba nie pasuje chodzić do fastfoodu <uśmiechnęła się, przejeżdżając palcami po jego krawacie. Przeniosła wzrok do jego oczu> Poza tym to jedzenie jest wszędzie takie  samo,  dlatego proponuję jednak restaurację <pokiwała powoli głową i przeniosła wzrok na atrakcje, wodząc po wszystkich po kolei wzrokiem>

Okay, okay... chodźmy do tej twojej restauracji, Rothschild. <uniósł lekko dłonie w geście poddania się, a z jego ust nie schodził nikły uśmieszek. Rozejrzał się, a kiedy zauważył odpowiedni dla nich lokal, wszedł do środka razem z dziewczyną. Z rezerwacją trudno nie było dzięki gotówce z kasyna. Zajęli miejsca przy stoliku dla dwóch osób i zaczęli przeglądać menu. Dean czuł dość nieswojo w takim lokalu, co jakiś czas zerkał zza karty rozglądajac się po restauracji>

<wzięła kartę do ręki i powoli zaczęła przeglądać jej strony. Gdy po chwili przyszedł kelner z pytaniem, czy dokonali wyboru, Alice kiwnęła głową> Więc dla mnie foie gras w cieście francuskim na sosie Porto i do tego czerwone wino półwytrawne, a na deser creme brulee z marakują <uśmiechnęła się wdzięcznie do kelnera i zamknęła kartę, po czym mu ją oddała. przeniosła wzrok na Deana, przekrzywiając lekko głowę i czekają aż on złoży zamawianie>

<Patrząc na te wszystkie dania wypisane w karcie, ledwo zrozumiał ich nazwy, więc postanowił po prostu zamówić hamburgera czy coś. Kiedy usłyszał zamówienie Alice, uchylił niezauważalnie usta i uniósł brwi> Dla mnie to samo. <powiedział pewnie i uśmiechnął się szeroko, kiedy kelner odszedł> Więc co to jest to... fo-gas <zapytał, opierając dłonie na stole i unosząc pytająco brew>

<popatrzyła się na niego i po chwili uśmiechnęła szeroko> Czasem lepiej nie wiedzieć dokładnie co się je <puściła mu oczko i po chwili przeniosła wzrok na kelnera, który przyniósł wino i nalał im do kieliszków. Wzięła swoją i upiła łyk> Nie zniechęcaj się od razu. Najwyżej jeśli nie będzie ci smakować skoczymy potem na cheeseburgera <pokiwała głową z uśmiechem, kładąc palce na podstawce kieliszka> Ale zapewniam, w creme brulee się zakochasz.

Okay, chyba zaczynam żałować swojej decyzji. <potrząsnął lekko głową i uśmiechnął się nerwowo, odchylając się do tyłu na krześle i krzyżując ręce> Zdaję się na twój gust. <kiwnął głową z przekonaniem. Wyprostował się i wziął do ręki kieliszek, z którego upił kilka łyków> Nie pamiętam, kiedy ostatnio piłem wino. <przewrócił oczami, odkładając kieliszek na stól. W tym samym momencie, poczuł wibracje telefonu w kieszeni. Wyciągnął komórkę i przeczytał treść smsa, ściągając brwi> To Sam. <powiedział, zamykając klapkę telefonu> Przeprasza. <prychnął z kpiną> Dupek. <mruknął pod nosem, chowając komórkę do kieszeni>

Nie żałuj, spróbuj <uśmiechnęła się i przeleciała wzrokiem po sali. Po chwili przeniosła go z powrotem na Deana> Ja też nie, ale do tego obiadu pasuje idealnie <pokiwała głową i upiła łyk z lampki. Odłożyła ją na stół> On... nadal jest demonem, prawda? I przeprasza? To chyba do nich nie podobne <zmarszczyła brwi, zastanawiając się nad czymś i nie spuszczając wzroku z chłopaka. Obserwowała go przez chwilę> Nie za bardzo czujesz się w takich miejscach, co? <spytała, przekrzywiając lekko głowę> Możemy iść, jeśli chcesz.

Wiem. <potrząsnął lekko głową> Pewnie się zgrywa, czy coś. <wzruszył lekko ramionami> Nieważne. Nie chce mi się teraz o tym myśleć. <skrzywił się lekko. Słysząc jej kolejne słowa, uśmiechnął się powoli> Al, jest okay. Zostajemy. <powiedział przekonująco. Po jakimś czasie kelner przyniósł ich zamówienie. Dean spojrzał z powątpiewaniem na danie, wydymając na moment usta> Boję się. <wyznał, ponosząc wzrok na Alice i zaciskając usta w cienką linię>

<zjedli obiad, a właściwie kolację, potem pochodzili jeszcze po mieście, a potem wsiedli do samochodu i wrócili do hotelu>