Jessica Love - 12-04-14 16:36:21

http://37.media.tumblr.com/tumblr_m53xoc0gx11r3vgtso1_500.png
http://37.media.tumblr.com/tumblr_m53xmd2flp1r3vgtso1_500.jpg
http://37.media.tumblr.com/tumblr_m53y64ULKD1r3vgtso1_500.jpg
http://24.media.tumblr.com/tumblr_m53xhrVVYH1r3vgtso1_500.jpg

Red Coat - 12-04-14 19:30:09

*weszła do domu i rozejrzała się po nowym i czystym wnętrzu. Uśmiechnęła się szeroko i wyciągnęła nóż. Ręką zwaliła wszystkie szklane rzeczy z półki w salonie i wbiła nóż w kanapę. Przesunęła wzdłuż całości i poszła do kuchni. Pootwierała wszystkie szafki i wyrzuciła z niej wszystkie talerze i szklanki rozbijając je. Kiedy cały dół był zdemolowany, poszła na górę i zrobiła podobnie. Zatkała odpływy w umywalce, toalecie, pod prysznicem i w wannie. Puściła wodę i patrzyła jak zalewa podłogę wylewając się aż do sypialni. Wysłała smsa i wyszła pewnym siebie krokiem z domu *

MIRANDA napisał:

Cześć, suko. Ładne mieszkanko. Mam nadzieję, że tym razem będziesz mieszkać pod mostem.. Mogę ci pożyczyć karton, w razie czego. Trzymaj się z dala od Alexandra. Zapamiętaj to sobie. xoxo, Miranda :)

Jessica Love - 12-04-14 23:12:51

< Po drodze do swojego nowego domu dostała SMSa zignorowała go bo obie ręce miała zajęte przez torby. Już stała przy drzwiach kiedy zorientowała się, że są otwarte. Przestraszona delikatnie popchnęła drzwi żeby otworzyć je szerzej. To co zobaczyła ją przeraziło owładnęły ją wszystkie negatywne emocje, widząc wszędzie wodę nie wytrzymała i po policzkach spłynęły jej łzy. Rozpłakała sie nie wiedząc co teraz zrobić, po chwili stania w bezruchu nie wiedząc czemu wyjęła z kieszeni telefon. Z zaszklonymi przez łzy oczy z trudem przeczytała SMSa który jeszcze bardziej pogrążył ją w rozpaczy lecz poczuła też gniew. Zacisnęła mocno dłoń na telefonie który po kilku sekundach jej wypadł. Walizki dołączyły do telefonu na ziemi, a dziewczyna pobiegła w stronę ulicy.>

Jessica Love - 13-04-14 19:48:14

< Przyszła pod dom z Mirandą kiedy stały przy drzwiach Jessi schyliła się i wzięła do ręki swój telefon. Stała cicho wpatrzona w wyświetlacz nie wiedząc co powiedzieć. Źle zachowała się w stosunku dziewczyny i bardzo dobrze o tym wiedziała.>

Miranda McGuinness - 13-04-14 19:58:40

< Miranda bystrym wzrokiem ogarnęła wszystko w około. Musiała być teraz maksymalnie skupiona, ale w jej sercu siedziały bardzo duże wyrzuty sumienia. Nie wazne co się działo, nie powinna była podnosić głosu na Jessie. Zatarła ręce i zaczęła mruczeć pod nosem celtyckie formuły pomagające jej naprawić wszystko w domu. Machnęła parę razy dłońmi, aż wszystko wyglądało tak samo jak w dzień kupna. > Naprawiłam wszystko co te suki zepsuły. I jednak mam za co przepraszać ... < przygryzła wargę i spuściła oczy > gdybyś mnie nie poznała to byś nie miała takich problemów. One mnie nienawidzą, bo mają powód, na tobie się zemściły bo zadajesz się ze mną...

Jessica Love - 13-04-14 20:06:57

< Uniosłam wzrok i spojrzałam na dom.> Ja... to ja przepraszam ogarnęło mnie tyle emocji, że... wybacz. < Wzięłam głęboki oddech i zdenerwowana przegryzłam dolną wargę.> Może i teraz będę mieć dużo problemów, ale nie żałuję, że cię poznałam < Wzruszyła delikatnie drobnymi ramionami.> Dziękuję, że mi pomogłaś nie tylko za naprawę domu. Nie wiem czy nie będzie to zbyt dziwne ale chcesz wejść? < Uniosła lekko kacik ust.>

Miranda McGuinness - 13-04-14 20:09:18

Nie mam ci niczego za złe. Zareagowałaś jak każda normalna osoba < Miranda postarała się uśmiechnąć, ale nie była pewna czy to jej wyszło. Spojrzała na nią i przytaknęła głową > Jasne, chętnie zobaczę co znalazłaś. Bardzo mnie ucieszyła ta wiadomość.

Jessica Love - 13-04-14 20:17:38

< Weszła z dziewczyną do środka i udały się do salonu.> Wybrałam pierwszy lepszy dom < Wzruszyła ramionami.> Pewnie nie raz zostanie zniszczony < Szepnęła jakby sama do siebie po chwili usiadła na kanapie.> Ta RC i GG nie dają nikomu spokoju? < Zapytała zaciekawiona.>

Miranda McGuinness - 13-04-14 20:24:12

< Miranda rozejrzała się po wnętrzu i usiadła obok Jessie na kanapie. Założyła ręce na oparciu > Są zmora nas wszystkich. Wysyłają dziwne sms, zdjęcia, nagrania. Niszczą domy, kradną samochody < na jej twarzy pojawił się grymas, kiedy przypomniała sobie o swoim Porshe > ale to tylko czasami. Głównie sprzedają plotki i niepozwalają nam żyć tak jak chcemy. Ja na przykład ciągle dostaję informacje z kim sypia Alexander. No i przypomnienia jaką to ja suką nie jestem... < zagryzła wargę i spojrzała prosto w jej oczy > Czasem ujawiniają się twarzą w twarz. A wtedy robią różne "kawały", czasami torturują. < Czarownica przez cały czas obserwowała jej zachowanie bojąc się że może ją wystraszyć > Ale nie można zwariować. zycie musi się toczyć... < złapała ją za bark aby dodac otuchy >

Jessica Love - 13-04-14 20:29:56

< Uniosła wysoko brwi i otworzyła szeroko oczy słuchając uważnie dziewczyny. Pokręciła głową nie dowierzając, że w tym mieście mogą być takie okropne osoby. Teraz jeszcze bardziej nie czuła się bezpiecznie w sumie nigdzie nie było bezpiecznie, ale to miasto było inne. Na ułamek sekundy pomyślała o wyjechaniu z tego miasta lecz zamierzała coś zmienić coś w swoim życiu. Ciągła ucieczka nic by jej nie dała, patrzyła jeszcze przez chwilę w ciszy na dziewczynę aż w końcu się odezwała.> Trzeba przebrnąć przez przeszkody zastawiane przez te dwie. Masz mnie razem będzie raźniej. < Uniosła kącik ust.>

Miranda McGuinness - 13-04-14 21:00:43

< Miranda nie spodziewała się usłyszeć takich słów. Na jej twarzy pojawił się szczery uśmiech > Nawet nie wiesz ile znaczą dla mnie takie słowa. Wiele osób tutaj nie ma o mnie dobrego zdania, ale potrafię docenić szczerość i dobre serce < czarownica puściła jej oczko > Niech tylko ktoś będzie chciał ci wyrządzić krzywdę, a przeklę go na wieki . < zaśmiała się perliście >

Jessica Love - 13-04-14 21:08:14

Ja nie poznałam jeszcze większości osób w tym mieście. < Westchnęła.> Dzięki, a jeśli tobie ktoś coś zrobi to zamienię się w tygrysa i rozszarpie go na kawałki. < Uśmiechnęła się zdziwiła ją jej otwartość postanowiła się nie zamykać ponownie tylko od teraz bardziej otwierać. Skoro zamierzała się zmienić to był to duży krok w dążeniu do tego.> Masz jakieś plany na dzisiaj? Bo jeśli tak to nie będę cię przetrzymywać. < Spojrzała nieśmiało na Mirandę.>

Miranda McGuinness - 13-04-14 21:20:44

To jest dobry pomysł. Nikt tu chyba w życiu nie widział tygrysa na wolnosci < zaczesała palcami opadające kosmyki za uszy i spojrzała na zegarek > Z chęcią bym z tobą dłużej posiedziała, ale mam umówioną rozmowę z matką... Do zobaczenia następnym razem < puściła jej oczko i rozpłyneła się w powietrzu >

(ja już znikam, nie będę cię blokować :D )

Jessica Love - 13-04-14 21:23:58

Trzymaj się < Powiedziała po czym udała się do kuchni gdzie zrobiła sobie herbatkę o smaku cytrynowo-limonkowym. Wzięła kubek i wóciła z powrotem do salonu. Usiadła na kanapie, włączyła TV i zaczęła oglądać jakiś serial.>

Jessica Love - 15-04-14 07:06:44

< Spędziła cały wczorajszy dzień w domu. Dzisiaj od razu gdy wstała poszła wziąć prysznic, przebrała się w czarne rurki i jakąś ładną koszulę. Potem oczywiście zjadła śniadanie oraz wypiła kawę. Gdy była gotowa wzięła torbę i wyszła z domu.>

Jessica Love - 15-04-14 17:31:51

< Po jakimś czasie wróciła do domu. Zrobiła sobie obiad który od razu zjadła po czym zajęła się czytaniem książki.>

Alexander Kahn - 15-04-14 19:52:28

<poprawia poły kurtki i staje przed drzwiami. Puka kilka razy i opiera się dłonią o framugę drzwi>

Jessica Love - 15-04-14 19:59:25

< Kiedy dziewczyna usłyszała pukanie do drzwi zerknęła na zegarek i pokręciła oczami. Wstała z kanapy, wyłączyła TV i poszła otworzyć. Kiedy otworzyła spojrzała na chłopaka i przegryzła dolną wargę.> Miałam nadzieję, że jednak nie przyjdziesz. < Powiedziała cichutko ale pewniej siebie niż zawsze.>

Alexander Kahn - 15-04-14 20:04:17

Też czasami mam złudne nadzieje. To bardzo zgubne, tak na przyszłość. <http://24.media.tumblr.com/tumblr_m7e2mmcG5b1ryvicno1_500.gif. Lustruje ją wzrokiem i uśmiecha się pod nosem, aż w końcu wchodzi do środka mijając ją i rozgląda się po wnętrzu> Sama urządzałaś? <unosi brew i przesuwa opuszkami palców wzdłuż ściany, aż chwyta figurkę postawioną na komodzie i uśmiecha się lekko> Przyniosłem wino. <odwraca się w jej kierunku, unosząc w dłoni butelkę drogiego i porządnego wina; uśmiecha się figlarnie> Może uczcimy twoją przeprowadzkę? <przechyla lekko głowę w bok patrząc jej przeciągle w oczy>

Jessica Love - 15-04-14 20:08:48

< Zmarszczyła brwi kiedy chłopak wszedł do środka nie podobało jej się to lecz nie mogła wyrzucić go z domu bo nie była taka. Wzięła głęboki oddech i zamknęła drzwi po czym powoli odwróciła się przodem do Alexandra.> Nie pijam alkoholu. < Skrzyżowała ręce pod piersiami i opuściła wzrok.> I nie urządzałam tego domu. < Dodała po chwili ciszy.>

Alexander Kahn - 15-04-14 20:22:03

Wiem. Dlatego przyniosłem wino. Czerwone. Powinnaś spróbować, nie jest takie jak whisky.. <uśmiecha się lekko i opuszcza dłoń w której trzyma butelkę> Ale wybrałaś go między innymi. To coś znaczy. <unosi kącik ust i patrzy jej w oczy> Wszystko w porządku?

Jessica Love - 15-04-14 20:26:53

Wino zalicza się do alkoholu. < Uniosła wzrok i oparła się plecami o drzwi.> Może sama nie wiem < Wzruszyła lekko ramionami i opuściła luźno ręce.> Ta znajomość nie skończy się dla mnie dobrze Alexandrze. < Powiedziała to co siedziało w jej głowie od wczorajszego dnia gdy chłopak do niej napisał. Luźny kosmyk włosów spoczywający na jej czole odgarnęła za ucho.>

Alexander Kahn - 15-04-14 20:35:20

Ma tyle procentów co sok. <kręci głową i po chwili odkłada wino na komodę, po czym podchodzi bliżej i marszczy lekko brwi> Więc mam sobie pójść i udawać, że nigdy cię nie poznałem? <spogląda w jej oczy stając tak, że czubkami butów dotyka jej butów i owiewa jej czoło ciepłym oddechem>

Jessica Love - 15-04-14 20:42:55

< Kiedy chłopak do niej podszedł jej oddech przyśpieszył, a serce waliło mocniej. W ułamku sekundy poczuła strach w sumie zawsze tak miała próbowała uspokoić swój oddech przez kilka głębokich oddechów.> Nie wiem < Nie mogąc dłużej patrząc w oczy Alexandra przeniosła wzrok na jego tors. Był o głowę od niej wyższy i przez to zaczęła się czuć trochę nieswojo.> Przy ostatnim spotkaniu było miło i nie chcę Cię wyganiać.

Alexander Kahn - 15-04-14 20:47:07

Nie chcesz mnie wyganiać, ale jednak chcesz żebym poszedł. <przechyla lekko głowę w bok przyglądając się jej> No przyznaj to, Love. Bo zaraz uruchomię swoją nową opcję czytania w myślach. <unosi kącik ust i układa palce na jej podbródku, aby wyciągnęła szyję i spojrzała mu w oczy unosząc głowę>

Jessica Love - 15-04-14 20:53:51

< Przełknęła z trudem ślinę słysząc jego słowa oderwała się od niego i poszła w stronę salonu. Była zdziwiona, ze nóg nie miała jak z waty przez tą bliskość jaka była przed chwilą między nimi. > Zostań < Powiedziała i usiadła na kanapie zastanawiajac się czy to na pewno dobry pomysł.> Czemu tak na prawdę przyszedłeś? < Spytała zaciekawiona i oczekiwała odpowiedzi patrząc w wyłączony telewizor.>

Alexander Kahn - 15-04-14 20:59:03

<uśmiecha się pod nosem gdy słyszy odpowiedź i kreci głową powoli odwracając się w jej stronę> Chciałem wyjaśnić z tobą.. trójkącik ty, ja, Miranda. <zabiera wino idąc pewnym krokiem przed siebie, wchodzi do kuchni zabierając otwieracz, dwa kieliszki z głębokim dnem, aż kieruje się do salonu i siada obok Jessici.> Nawet gdyby miała coś przeciwko tej przyjaźni, ty znasz ją może tydzień, a mnie nie obchodzi co ona będzie o tym myśleć. Dlatego.. <otwiera wino odkładając korek na bok i spogląda w jej oczy> chcę żebyś to zrozumiała, bo cię lubię. I nie mam zamiaru stracić kontaktu. <nalewa wina do kieliszków> Czego się boisz? <odkłada butelkę i podaje jej kieliszek patrząc w jej oczy>

Jessica Love - 15-04-14 21:08:42

Trójkącik? < Uniosła zdziwiona brwi do góry.> Czemu zacząłeś temat Mirandy? Ją też nie obchodzi to czy z tobą się zadaję. < Powiedziała cicho i odsunęła się troszeczkę od chłopaka.> Lubisz mnie? Po jednym spotkaniu ciekawe. < Spojrzała na chłopaka i przymrużyła lekko powieki.> Nie licz na to, że powiem to samo jednakże też nie chcę zrywać z nikim kontaktów. < Zacisnęła usta w cienką linię.> Niczego się nie boję, czemu myślisz, że jest inaczej?

Alexander Kahn - 15-04-14 21:14:56

Więc o co chodzi? Bo.. nie rozumiem. Wspominałaś coś o jakimś niebezpieczeństwo, czy jakoś tak. <przygryza lekko policzek od środka> Okay, więc nie lubię cię bo cię nie znam. Odpowiada ci? <unosi brew spoglądając w jej oczy> Bo mówiłaś. Chyba sama gubisz się w swoich wyznaniach. <uśmiecha się szelmowsko i opiera o oparcie kanapy, układając też na nim rękę>

Jessica Love - 15-04-14 21:21:28

Cóż RC czy tam GG znalazły sobie nowy cel i teraz z pewnością nie będę miała spokoju < Powiedziała spokojnie nawet się nie jąkając przelotnie spojrzała w oczy chłopaka potem na usta aż w końcu patrzyła na swoje dłonie> Tak bardzo mi odpowiada. < Mimo lekkiego zdenerwowania zachichotała.> Powinnam sobie zapisywać to co mówię, a więc Alexandrze niczego się nie boję < Skłamała z trudnością ale uśmiechnęła się lekko nie dajac poznać po sobie tego.>

Alexander Kahn - 15-04-14 21:27:08

Daj spokój. One? <uśmiecha się szeroko> Są nieszkodliwe, wierz mi. <kręci głową> Nie ma sytuacji bez wyjścia, w razie czego. <wzrusza lekko ramionami i unosi nikle brew> Niczego się nie boisz, i do tego kłamiesz. <nachyla się w jej stronę patrząc jej przeciągle w oczy z bliska> Tak się składa, że za każdym razem gdy ktoś kłamie, ciśnienie nieco wzrasta, a tętno przyspiesza. Mam idealny słuch, więc jakby to powiedzieć.. <cmoka i unosi kącik ust> Nie da się przede mną nic ukryć. <puszcza jej oczko odsuwając się, wstaje i zmierza do drzwi. Ogląda się na moment przez ramię i unosi leniwie kącik ust> Daj znać kiedy już mnie polubisz. <uśmiecha się pod nosem i wychodzi pewnym siebie krokiem>

Jessica Love - 15-04-14 22:23:10

< Kiedy wyszedł odetchnęła z ulgą, pokręciła oczami i poszła do swojej sypialni gdzie zasnęła po jakimś czasie.>

Jessica Love - 16-04-14 20:43:53

< Spędziła cały dzisiejszy dzień siedząc w domu dopiero teraz postanowiła wyjść na krótki spacer.>

Alexander Kahn - 18-04-14 00:36:06

<pojawiają się w domu i Alexander puszczając Charlotte, układa Jessie na kanapie> Jesteś u siebie, bezpieczna. Zostanę tu i zajmę się tobą, a teraz śpij. <oświadcza nieco chłodno, z ukrytą troską. Sięga po koc i okrywa ją, po czym wykonuje telefon po jakiegoś lekarza i odkładając go przenosi wzrok na Char> Zostajesz, czy zmywasz się?

Charlotte Hall - 18-04-14 00:40:17

*Zaraz po tym jak się zmaterializowali, Charlotte odeszła od nich na dwa kroki. Obserwowałą ich uwarznie, a kiedy Alexander dzwonił po lekarza, Charlotte poszła do kuchni po szklankę wody. Wróciła do salonu i wsunęła w dłonie Jess szklankę wody.* Napij się. To woda. *poinformowała dziewczynę i spojrzała na Alexandra.* Wrócę do domu. Cenię sobie własne łóżko. *usmiechneła się i podeszła do niego. Pocałowała go w policzek.* Dobranoc. *usmiechneła się lekko z wyraźnie malujacym się na twarzy zmęczeniem, po czym rozpłyneła się w powietrzu.*

Alexander Kahn - 18-04-14 00:42:18

Dobranoc Aniele. <uśmiecha się lekko patrząc jak znika i przenosi wzrok na Jas. Zaciska lekko wargi i siada na stoliku opierając przedramiona na rozstawionych nogach> A miałem tu nie wrócić.. <mruczy pod nosem i uśmiecha się lekko>

Jessica Love - 18-04-14 00:46:15

< Kiedy dziewczyna znalazła się w swoim domu poczuła się o wiele bezpieczniej jednakże wiedziała, ze nawet w będąc w domu może jej się coś stać. Próbowała tą myśl zastąpić czymś miłym na przykład obecnością chłopaka i dziewczyny. Słysząc jego słowa chciała zacząć protestować, że nie potrzebuje pomocy, ale byłoby to kłamstwo. Ciągle była przerażona i gdyby została tu sama pewnie dostałaby zawału> Dziekuję wam < Powiedziała po dłuższej chwili. Upiła łyka wody i skierowała twarz w stronę chłopaka słysząc jego kolejne słowa> Czemu?

Alexander Kahn - 18-04-14 00:49:40

Nie ma sprawy. Zanieść cię do łóżka, czy chcesz zostać na kanapie? Mam po kogoś zadzwonić? <przygląda się jej> Bo ostatnim razem mnie wyrzuciłaś. <uśmiecha się szeroko> i powiedziałem, że nie wrócę.

Jessica Love - 18-04-14 00:54:06

Wolę już zostać na kanapie < Westchnęła i przetarła twarz dłonią> Nie mam nikogo do kogo mógłbyś zadzwonić < Wzruszyła ramionami> Przepraszam Cię za tamto po tym jak opowiedziałeś mi o swojej siostrze nie powinnam Cię przy naszym ostatnim spotkaniu tak się zachowywać. < Powiedziała cicho>

Alexander Kahn - 18-04-14 00:59:31

<przez chwilę milczy i zaciska wargi opuszczając wzrok> W porządku. I tak nie mam uczuć, nie przejmuj się. <kręci głową ciesząc się, że dziewczyna go nie widzi. Przeciera twarz dłonią i wzdycha cicho. Kiedy rozbrzmiewa dzwonek do drzwi, wstaje i otwiera. Wciska lekarzowi jakąś naciągniętą historyjkę i kiedy zajmuje się Jes, chłopak przez moment się wszystkiemu przygląda, aż wychodzi na taras i opiera się przedramionami o barierkę. Patrzy przed siebie myśląc nad czymś i po chwili zapala papierosa. Odchyla głowę w tył, wydmuchuje wolno dym, aż zatrzymuje wzrok na bezgwiezdnym niebie>

Jessica Love - 18-04-14 01:08:00

Każdy ma uczucia ty też < Szepnęła, słysząc dzwonek do drzwi mało nie podskoczyła ze strachu. Lekarz zajął się jej oczami trochę to potrwało i było dość bolesne. Kilka razy pisnęła z bólu w.końcu lekarzowi udało się odkleić powieki dziewczyny. Przepisał jej jakieś krople do oczu i w końcu opuścił dom. Dziewczyna powoli przetarła powieki nie widziała jeszcze dość wyraźnie, ale udało jej się zauważyć Alexandra stojącego na tarasie. Wstała z kanapy i poszła do.niego, stanęła obok tak, że lekko.stykali się ramionami> Dziękuję < Spojrzała na.niebo spod przymróżonych powiek> Gwiaździste niebo to coś pięknego mogłabym patrzyć na niegodzinami.

Alexander Kahn - 18-04-14 01:16:39

Mylisz się. <odpiera krótko na jej pierwszą uwagę i prostuje się spoglądając na nią> Nie dziękuj. <zaciska wargi i podąża za jej wzrokiem> Jest.. uspokajające. Moim azylem jest.. woda. Morze, szum fal.. <przymyka powieki wyobrażając to sobie i zatapiając się w tamtym świecie>

Jessica Love - 18-04-14 01:23:18

Nie mylę się Alexandrze jeśli posiadasz serce oraz duszę to musisz mieć też uczucia. Zająłeś się mną chociarz nawet Cię o to nie prosiłam. Wtedy gdy rozmawialiśmy o twojej siostrze to też odczuwałeś uczucia. < Niepewnie przegryzła dolną wargę zastanawiając się czy brnąć w to dalej> Morze jest cudowne chciałabym kiedyś nad nie pojechać. < po chwili wzrok przeniosła na chłopaka>

Alexander Kahn - 18-04-14 01:34:22

Mam serce, ale nie bije. Więc uznajmy, że mam uczucia w połowie, okay? Wygrałaś. <unosi kącik ust i kręci głową rozbawiony> Nie byłaś nad morzem? <unosi brwi będąc w szoku i rozchyla lekko wargi chcąc coś powiedzieć, ale zaciska je po chwili> Jest to.. tak przyjemne jak deszcz. Jak chwila, kiedy wchodzisz do domu, siadasz przed rozpalonym kominkiem opierając się o kanapę i patrzysz.. obserwujesz jak krople deszczu lekko uderzają o szybę i skapują po niej. Wokół jest ciemno i cicho, dlatego możesz się skupić na tym co widzisz. <mówi ciszej, aż opuszcza wzrok na swojego papierosa. Obraca go między palcami i gasi zgniatając w dłoni>

Jessica Love - 18-04-14 01:46:52

< Pokręciła oczami> Nie zależało mi na wygranej tylko na uświadomieniu Cię, że nie masz racji < Słuchała go uważnie przez cały czas i po chwili stanęła na przeciwko niego oparta plecami o barierkę> Jak deszcz... < Powtórzyła i opuściła lekko wzrok.> Coś pięknego.

Alexander Kahn - 18-04-14 01:49:15

Właśnie. Coś.. pięknego. <mówi cicho i kiwa powoli głową. Spogląda na nią i wzdycha> Pokażę ci. Nie bój się. <chwyta jej dłoń i znikają> (ja dam posta)

Alexander Kahn - 18-04-14 09:44:45

<pojawia się z dziewczyną w domu. Układa ją na łóżku, zdejmuje jej buty i okrywa ją. Przez chwilę przygląda się jej, a następnie znika>

Jessica Love - 18-04-14 12:25:12

< Obudziła się, zmarszczyła brwi widząc, że jest w swoim domu. Westchnęła i pokręciła głową po czym w końcu wstała. Wzięła prysznic, przebrała się, zjadła śniadanie i wyszła z domu.>

Jessica Love - 18-04-14 18:45:31

< Przyjechała z Mirą pod jej dom, rozmawiały jeszcze chwilę aż w końcu Jessi się pożegnała i wysiadła z samochodu, a dziewczyna odjechała. Po chwili weszła do domu i zajęła się sprzątaniem.>

Jessica Love - 18-04-14 22:26:11

< Po jakimś czasie opuściła dom dobrze go zamykając.>

Jessica Love - 20-04-14 15:44:58

< Wróciła do domu, torebkę położyła na szafce i udała się w stronę kuchni. Zrobiła sobie tam herbatę z cytryną i wyjęła z lodówki sałatkę. Wzięła kubek oraz miskę; poszła do salonu gdzie usiadła na kanapie. Włączyła TV i zaczęła jeść.>

Alexander Kahn - 20-04-14 21:13:31

<uderza w drzwi, które otwierają się z hukiem, podchodzi do Jessicy, chwyta jej nadgarstek i nawet na nią nie patrząc, kieruje się na dach. Kiedy znajdują się tam w kilka sekund, popycha ją tak, że staje na skraju i robi zdecydowany krok w jej stronę zagradzając jej drogę do drzwi na dół> Jakie masz wyjście? <pyta chłodno i patrzy jej w oczy>

Jessica Love - 20-04-14 21:19:58

< Gdy usłyszała huk przerażona podskoczyła. Czując i widząc jak Alexander złapał ją za nadgarstek przełknęła z trudem ślinę. Wszystko działo się tak szybko w jednej chwili siedziała w salonie, a w drugiej stała na krawędzi dachu. Nie wiedziała co zrobić czuła sie bezradna, spojrzała kątem oka w dół i momentalnie owładną ją strach. Zapomniała o swojej mocy, o wszystkim zapomniała skupiła sie tylko na tym co działo sie teraz.> Nie wiem. < Szepnęła, próbowała stać prosto, z trudem utrzymywała równowagę.>

Alexander Kahn - 20-04-14 21:23:38

Zła odpowiedź. <odpowiada zwięźle, bez emocji i popycha ją tak, że spada dobre 3 metry w dół. Obojętnie, powoli schodzi na dół i wychodzi na taras. Opiera się przedramionami o barierkę i patrzy jak dziewczyna wygrzebuje się cała z basenu; unosi kącik ust>

Jessica Love - 20-04-14 21:28:34

< Pisnęła gdy chłopak ją popchnął, chciała żeby to był tylko zły sen. Zamknęła oczy i zacisnęła mocno wargi, ku jej zdziwieniu wpadła do basenu pełnego wody która była cholernie zimna. Była przez chwilę pod wodą aż w końcu się wynurzyła. Jej serce waliło jak szalone, powoli wyszła z basenu i przełknęła z trudem ślinę.>

Alexander Kahn - 20-04-14 21:32:08

<unosi brew i przygląda się jej> Oblałaś. A skoro już zadomowiłaś się ze swoim basenem, wykąpmy się. <prostuje się i rusza w jej stronę. Łagodnie układa dłoń na jej plecach kierując ją do basenu, kuca na skraju, a kiedy dziewczyna również to robi, wpycha ją do środka i podtrzymuje jej głowę pod wodą. Po chwili rozgląda się po podwórku i spogląda na zegarek.> Trzy, dwa.. <mruczy i uwalnia ją. Kiedy się wynurza, uśmiecha się szelmowsko> Walcz, albo zginiesz. <układa dłoń na jej głowie i znowu wpycha ją pod wodę>

Jessica Love - 20-04-14 21:39:15

< Spojrzała na Alexandra spod uniesionych brwi, była na niego zła za to co zrobił lecz przypomniała sobie, że jest to pierwsza lekcja walki i obrony. Gdy przytrzymywał jej głowę w wodzie próbowała się mu wyrwać ale nic to nie dawało. Nigdy nie stosowała przemocy i dlatego nie dawała sobie rady. Wstrzymywała powietrze przez cały czas, kiedy jej głowa nie była już w wodzie wypuściła powietrze z płuc.> Ni... nie potrafię. < Za jąkała sie, szamotała się gdy znowu była pod wodą>

Alexander Kahn - 20-04-14 21:43:09

<chcąc ją wkurzyć, chwyta ją za włosy i wynurza. Pomaga jej wyjść i kiedy stoją na przeciwko siebie, okrąża ją powoli i zgina jej przednie kolano, a drugą nogę daje do tyłu. Nachyla ją nieznacznie do przodu i unosi jej ręce na odpowiednią wysokość. Zaciska jej dłonie w pięści, z kciukami na wierzchu, chwilę się jej przygląda i staje na przeciwko> Uderz mnie. Jesteś słaba, pokaż w końcu, że nie jesteś cieniasem. <unosi brew kpiąco> Chyba, że jesteś. <prycha i śmieje się gardłowo> Na takiego wyglądasz.

Jessica Love - 20-04-14 21:50:00

< Poczuła ból gdy chwycił ją za włosy, przegryzła mocno wargę zębami. Patrzyła na to jak ją okrąża, była bezsilna mimo iż groziło jej niebezpieczeństwo. Pokręciła głową słysząc jego słowa.> Ja.. ja < Wzięła kilka głębokich oddechów próbując się uspokoić, cała drżała.> Nie uderzę cię. < Zrobiło jej się przykro kiedy skończył mówić.> Nie stosuję przemocy, nigdy nie stosowałam.

Alexander Kahn - 20-04-14 21:58:14

<przewraca oczami i wzdycha podchodząc bliżej> A ja nigdy nie chowałem swoich przyjaciół, aż musiałem zacząć wyciągać noże z ich piersi i odkładać zwłoki. <zaciska wargi> Mieszkasz w Falls, a ryzyko że ktoś cię zaatakuje i zabije, jest jak 8 na 10. Jestem pewien, że wolisz bić się ze mną tak o, niż na śmierć i życie z kimś innym. <kręci głową> Wal w końcu.

Jessica Love - 20-04-14 22:01:55

< Zmarszczyła brwi przez chwilę nie docierały do niej słowa chłopaka. Patrzyła prosto w oczy Alexandra myśląc nad tym co powinna teraz zrobić. Nie chciała go uderzyć, to była ostatnia rzecz którą mogłaby w tej chwili zrobić. Po chwili uniosła kącik ust i zmieniła się w tygrysa żeby wyrwać się z ucisku chłopaka.>

Alexander Kahn - 20-04-14 22:09:17

<usmiecha się triumfalnie na widok tej zmiany i sam zamienia się w hybrydę. Kuca jak do skoku opierając się opuszkami palców o podłogę i wydaje z siebie ryk, aż rzuca się na tygrysa>

Jessica Love - 20-04-14 22:14:28

< Obserwowała uważnie Alexandra gdy zmienił się w Hybrydę stał sie jej przeciwnikiem. Jego przemiana ją przeraziła, ale była zmieniona w tygrysa więc nie było tego widać. Kiedy hybryda na nią skoczyła, ryknęła i zaczęła z nią walczyć. Gdy była przemieniona inaczej sie zachowała, pewność siebie wzrastała. Jednakże nie chciała zrobić chłopakowi krzywdy więc gdy odepchnęła go zamieniła się szybko w słonia mając nadzieję, ze on odpuści już tą walkę.>

Alexander Kahn - 20-04-14 22:19:30

<odbija walkę, a kiedy dziewczyna zmienia się w słonia, sam powraca do ludzkiej postaci i uśmiecha się szeroko> Koniec. <oświadcza krótko i przeczesuje włosy palcami spoglądając gdzieś w bok> Nie tak źle. <mruży oczy>

Jessica Love - 20-04-14 22:23:13

< Słysząc, że to koniec powróciła do własnej postaci. Zadrżała z zimna, objęła się mocno ramionami.> Nie zrobiłam ci krzywdy? < Spytała po chwili, była oszołomiona tym co się stało.> Nie chciałam z tobą walczyć. < Przełknęła z trudem ślinę, jej dolna warga drżała. Zamknęła oczy lecz po kilku sekundach je otworzyła.> Powinnam się przebrać.

Alexander Kahn - 20-04-14 22:27:03

Skończ z wyrzutami sumienia. Nie mam uczuć, nie dałabyś rady mnie zranić. <kręci głową i wzrusza ramionami> Nadal chcesz te lekcje? <unosi brew i uśmiecha się lekko>

Jessica Love - 20-04-14 22:30:09

< Zacisnęła usta w cienką linię.> Każdy ma uczucia już o tym rozmawialiśmy. < Przekrzywiła lekko głowę zastanawiając się.> Tak < powiedziała cicho i wpatrywała sie w chłopaka.> Powiesz mi co sie stało? < Spytała >

Alexander Kahn - 20-04-14 22:33:40

I to już jakiś krok w dobrą stronę. <kiwa powoli głową i po chwili unosi kpiąco brew> Wyglądam, jakby coś mi było? <mruga kilka razy>

Jessica Love - 20-04-14 22:38:40

Byłeś wściekły jak tu tak nagle wparowałeś. < Zrobiła kilka kroków w stronę chłopaka i stanęła bliżej niego.> Nadal jesteś, więc musiało sie coś stać. Jeśli nie chcesz się zwierzać nie musisz. < Uśmiechnęła się przyjaźnie, objęła sie ramionami jeszcze mocniej.> Chcesz wejść na chwilę?

Alexander Kahn - 20-04-14 22:41:54

Wiem, że nie muszę. Dlatego tego nie robię. <mruczy, układa dłoń na jej plecach i kieruje ją do domu. Zamyka za sobą drzwi tarasowe i lustruje ją wzrokiem> Idź się przebierz. Rozchorujesz się. <przygryza lekko policzek od środka, podchodzi do barku i otwiera go; rozchyla wargi> Boże Święty.. gdzie jest alkohol? <unosi brwi zszokowany i spogląda na nią>

Jessica Love - 20-04-14 22:46:02

< Pokręciła rozbawiona głową.> Nie pijam alkoholu dlatego go tu nie znajdziesz. Alkohol jest niezdrowy. < Wzruszyła lekko ramionami u udała się na górę, przebrała się w jeansy i jakiś top z dekoltem. Mokre ubrania wsadziła do kosza w łazience po czym wróciła do chłopaka.> Zostało tu tylko twoje winno które przyniosłeś. < Wskazała na szafkę przy lodówce.>

Alexander Kahn - 20-04-14 22:49:52

Niezdrowy dla ludzi. <kręci głową i siada na poręczu kanapy> To twoje wino. <wzdycha cicho i opiera się o oparcie> Powinienem już pójść.

Jessica Love - 20-04-14 22:55:34

Jesteś w połowie człowiekiem. < Usiadła na fotelu.> Nie wypiję tego winna. Wiesz co Alexandrze.... < Uśmiechnęła sie lekko.> Powinien mieć jakiegoś anioła stróża, jesteś dzisiaj przybity. < Stwierdziła.> Jak chcesz możesz isc.

Gossip Girl - 20-04-14 22:59:13

< Gossip girl zmaterializowała się w niewidocznym dla pary miejscu, jednocześnie widząc każdy ich ruch. Z uśmiechem na ustach stała się niewidzialna i niesłyszalnym krokiem podeszła do Jessi > Teraz wiesz co zrobić... Rzuć mu się kotku na szyję i pokarz pazury. Masz go zacząć całować, a twoje ręce niech się zajmą rozporkiem, co moja droga ? < z łatwością wydała jej polecenie tylko słyszalne w jej głowie. Dziewczyna nie będzie mogła się niemu oprzeć > A i jeszcze jedno. Z twoich ust mogą się wydobywać tylko dźwięki rozkoszy < zaśmiała się wrednie i wróciła do poprzedniej pozycji czekając na bieg wydarzeń. >

Alexander Kahn - 20-04-14 22:59:16

Ja.. kogo? <unosi brew> Tylko dobre osoby mają anioła stróża. <mówi ciszej, wyciąga z kieszeni kurtki paczkę papierosów i zapala jednego chowając ją po chwili> Nie palisz, huh?

Jessica Love - 20-04-14 23:07:58

( No chyba nie :o )
Nie tylko, każdemu powinien się taki przydać. < Wzruszyła ramionami, nagle usłyszała w swojej głowie czyjś głos. Słysząc rozkaz pokręciła głową nie mogła tego zrobić, nie chciała lecz musiała. Wstała i podeszła do chłopaka czuła jakby ktoś nią kierował. Chciała cos powiedzieć lecz zacisnęła wargi. Usiadła na kolanach chłopaka i wpiła się w jego usta. Krzyczała w myślach, że tak nie można jej dłonie przeniosły sie na rozporek chłopaka. A gdy już miała się odezwać z jej gardła wydobył się dźwięk rozkoszy. Próbowała coś z tym zrobić, ale bez skutku.>

Alexander Kahn - 20-04-14 23:13:13

Masz rację, dosyć wypadkowy ze mnie człowiek. <uśmiecha się lekko i śledzi ją wzrokiem. Kiedy siada na jego kolanach, lekko zdezorientowany się cofa, a kiedy go całuje, nie odwzajemnia, tylko odsuwa ją od siebie z nieodgadnioną miną> Przepraszam, nie dzisiaj. <mówi powoli i ostrożnie układa dłonie na jej biodrach, po czym odkłada ją na miejsce obok i wstaje> Po prostu.. Nie dzisiaj. <mówi cicho i przełyka ślinę> Do zobaczenia. <uśmiecha się lekko, puszcza jej oczko i gdy się odwraca, jego twarz powraca do poprzedniej ponurej miny; wychodzi>

Gossip Girl - 20-04-14 23:13:40

< GG wniebowzięta zmaterializowała się nad całującymi i klasnęła w dłonie. Obydwoje mogli ją zobaczyć, a ona z wyszczerzonymi zębami, przyglądała się swoim paznokciom > Widzisz kochany? Malutka J. nigdy by nie zaczęła tego robić gdyby nie mój rozkaz < pstryknęła palcami i momentalnie dziewczyna znów miała wolną wolę > Ona cię nie chce i jeśli ją do siebie przekonasz to okaże się największą idiotką tego świata < poczochrała jej blond włoski i uśmiechnęła się do niej przerażająco > Słyszałaś? Będziesz bardziej żałosna niż twoją kumpelka Miradznia. Ale nie martw się, ja uwielbiam takie ofiary losy < zaśmiała się w niebogłosy i najspokojniej w świecie wyszła >

Jessica Love - 20-04-14 23:51:48

< Oszołomiona tym co się stało odprowadziła wzrokiem chłopaka.> Ale.. ale < Schowała twarz w dłoniach próbując to sobie poukładać. Przełknęła z trudem ślinę i w końcu wzięła się w garść. Położyła się na kanapie i zamknęła oczy leżała tak rozmyślając.>

Oliver Twist - 21-04-14 00:49:06

*Przyszedł pod dom i zapukał.*

Jessica Love - 21-04-14 00:52:39

< Słysząc pukanie do drzwi wstała z kanapy i poszła otworzyć.> Hej, wejdź < Uśmiechnęła się przyjaźnie i otworzyła szerzej drzwi żeby Oliver mógł wejść do środka.>

Oliver Twist - 21-04-14 01:02:03

*Wszedł, rozejrzał się i odwrócił w stronę Jess.*Ładnie mieszkasz. Jak minął Ci dzień?*Uśmiechnął się.*Samotnie niszczyłaś sobie psychikę?

Jessica Love - 21-04-14 01:05:40

Dziękuję < Zamknęła za nim drzwi.> Okropnie, a tobie? < Przegryzła dolną wargę, udałą się z chłopakiem do salonu i Jessi usiadła na kanapie.> Tak bardziej chyba nie mogę jej już zniszczyć.

Oliver Twist - 21-04-14 01:17:11

Mnie nie tak źle, nawet w miarę.*Wzruszył ramionami i usiadł obok niej.*Co się stało?*Zmarszczył brwi przyglądając się jej.*Możesz mi opowiedzieć jeśli chcesz, lubię słuchać.

Jessica Love - 21-04-14 01:19:42

Wyszłam na napaloną laskę. < Wzruszył swoimi drobnymi ramionami.> Nie ważne < Westchnęła.> Chcesz coś do picia, jedzenia? < Spytała, uniosła lekko kącik ust.>

Oliver Twist - 21-04-14 01:39:59

Na napaloną laskę?*Zapytał zdziwiony.*Nie spodziewałbym się po Tobie.*Uniósł kącik ust.*Coś do picia, cokolwiek.

Jessica Love - 21-04-14 01:50:24

Cóż, a jednak GG mnie zmusiła do zrobienia czegoś i teraz cóż... < Nie dokończyła zdania, wstała i poszła do kuchni. Nalała do kubka soku pomarańczowego po czym wróciła do salonu. Podała chłopakowi kubek i usiadła obok niego.> Jak będziesz chciał mam wino i nie zamieram go wypić więc możesz go sobie wziąć.

Oliver Twist - 21-04-14 02:00:14

Zmusiła Cię?*Przyjrzał się dziewczynie.*Ta suka zaczęła się coraz bardziej rozkręcać w uprzykrzaniu wszystkim życia.*Pokręcił głową, wziął od dziewczyny szklankę i napił się soku.*Dzięki, nie chcę wina. Nie chcę pić w Twoim towarzystwie.*Uśmiechnął się.*Nie przejmuj się GG.*Odstawił szklankę i przytulił dziewczynę.*Jest wariatką, nie ma swojego życia i dlatego miesza u innych.

Jessica Love - 21-04-14 02:07:21

W tym mieście dzieje sie strasznie dużo okropnych jak i przykrych rzeczy < twierdziła.> Ciągle zastanawiam się czemu nadal tu mieszkam. < Uśmiechnęła się słysząc kolejne słowa wypowiedziane przez chłopaka> I dobrze będę Cię pilnować zebyś przestał pić. * Zdziwiła się gdy chłopak ja przytulił lecz było to strasznie miłe z jego strony.> Masz rację, nie powinnam się nią przejmować. Chociaż teraz przyjaciel pewnie ma o mnie złe zdanie przez nią.

Jessica Love - 21-04-14 18:31:49

< Rozmawiali jeszcze przez jakiś czas aż w końcu Oliver wyszedł. Jass wtedy gdy chłopak opuścił jej dom zaczęła sprzątać gdy skończyła wyszła na spacer.>

Jessica Love - 22-04-14 16:50:04

< Wróciła do domu, wzięła książkę usiadła na kanapie i zaczęła czytać.>

Jessica Love - 23-04-14 10:41:29

< wyszła z domu>

Jessica Love - 25-04-14 19:54:36

< Wróciła do domu, udała się do łazienki gdzie wzięła długą kąpiel. Gdy już wyszła z wanny i wytarła się porządnie założyła czerwoną podkreślającą jej talię sukienkę do połowy ud. Ułożyła fryzurę i po chwili wyszła z łazienki. Wzięła z sypialni sukienkę, założyła czarne szpilki po czym opuściła dom.>

Jessica Love - 26-04-14 01:33:56

< Przyszła pod dom z Avery, stanęły pod drzwiami i Jessi zaczęła szukać w torbie kluczy. Mijały minuty, a dziewczyna ciągle nie mogła ich znaleźć trochę jej zajęło zanim zorientowała sie iz ma je w kieszeni kurtki. Pokręciła oczami i otworzyła w końcu drzwi> Oto mój teraz nasz dom. Twój pokój bedzie na górze. < Weszły do środka i Jess zamknęła za nimi po czym udała się do salonu.> Padam < Usiadła na kanapie.>

Avery Saltzman - 26-04-14 02:02:09

<kiedy podchodzą pod dom, od razu opiera się plecami o ścianę i cierpliwie czeka na odnalezienie się kluczy, próbując nie zjechać w dół> Jak to fajnie brzmi... Znowu mam współlokatorkę! <klaszcze uradowana w dłonie, ciągle będąc pod wpływem narkotyków zaserwowanych na imprezie Kahna. Co jak co, ale towar miał niezły... Zresztą jak wszystko> Okay, dzisiaj chyba nie zajdę do swojego pokoju. Trzeba się wspinać po schodach. <mruczy jak małe, obrażone dziecko pod nosem, wchodząc do środka i momentalnie zaczynając się śmiać. Jakby miała jakieś wahania nastrojów, a to tylko prochy. Drepcze za Jessicą do salonu, gdzie pada na jeden z foteli> Ty też? W takim razie dobranoc, j... ja... <zasłania usta dłonią, kiedy ziewa> Już idę spać. <dodaje cichutko, przymykając powieki i nie przejmując się tym, że jest cała mokra, że jej torebka z komórką i portfelem została w domu Alexa, zasypia w miarę wygodnej pozycji>

Jessica Love - 26-04-14 10:34:19

< Obudziła się dopiero teraz z mega kacem którego nigdy nie przeżywała. Może i nie tak strasznie dużo wypiła ale za to naćpała się dużej ilości Extazy i koki. Mając jeszcze zamknięte powieki położyła dłoń na czole i jęknęła z bólu. W końcu uchyliła powoli powieki i czekała wszystko będzie widzieć wyraźnie. Po chwili gdy już obraz się jej wyostrzył  wstała z trudem nie mogąc na początku złapać równowagi i udała się do łazienki, po drodze minęła Avery; na jej widok wzruszyła tylko ramionami i poszła dalej. Wzięła długi i dokładny prysznic po czym się przebrała w coś luźnego czyli dres. Potem zeszła na dół do kuchni wzięła proszka przeciwbólowego, popiła go wodą i zajęła się robieniem śniadania.>

Avery Saltzman - 26-04-14 13:06:43

<uchyla leniwie powieki, od razu się krzywiąc, kiedy czuje niemiłosierne pulsowanie głowy. Cholera... Kac morderca, nieźle. Przeciera twarz dłonią, podnosząc się ślamazarnie z fotela i opierając o niego bokiem. Chwilę trwała w takiej pozycji, czekając aż jej wzrok się wyostrzy, a świat przestanie wirować. Gdy w końcu to następuje, kieruje się do kuchni i widząc w niej Jessi, wysila się na słaby uśmiech. Dostrzegając leżący na blacie kuchennym proszek przeciwbólowy, dosięga go i połyka, następnie popijając go wodą> Dzień dobry. <mamrocze pod nosem, opadając na pobliskie krzesło> Jak bardzo głowa boli? <opiera się łokciem o stolik, a dłoń przylepia do policzka. Druga dłonią dotyka uda przez przypadek, zapominając o tym, że nie ma ubranych spodni, tylko nadal jest ubrana w wczorajszą sukienkę. Shit... skoro nie miała spodni, ani nie miała kurtki, to nie miała komórki... Została u Kahna w domu. Wraz z portfelem i zdjęciem Alice. Przeklina cicho pod nosem, przymykając powieki. Jakim cudem ona się tam doczołga, mając kaca?>

Jessica Love - 26-04-14 13:17:45

< Skończyła robić sobie śniadanie w tym samym czasie kiedy do kuchni weszła dziewczyna.> Hmm? < Zmarszczyła brwi lecz był to zły pomysł bo jeszcze bardziej ból głowy dał o sobie znać.> Hej < powiedziała cicho i po chwili zajęła miejsce na przeciwko Avery trzymając kubek z kawą w ręku.> Bardzo, że aż nie mogę myśleć... myślenie boli < Uniosła kącik ust i upiła łyka kawy.> Dla ciebie też zrobiłam. < Wskazała lekkim ruchem głowy na kubek stojący na blacie.> Chyba obie dzisiaj będziemy zmagać się z kacem.

Avery Saltzman - 26-04-14 13:31:28

<bez pośpiechu otwiera oczy, a na jej twarz ponownie wchodzi grymas. Proszki, proszę... Zacznijcie działać. Najlepiej natychmiast. Ledwo co dosłyszała słowa Jess przez uporczywe szumienie w głowie, która nie chciało ustępować> Masz rację. Myślenie za bardzo boli, trzeba... nie myśleć. <mruczy pod nosem i dopiero teraz dostrzega drugi kubek z kawą> Dziękuję. <unosi nikle kąciki ust do góry i ujmując naczynie w dłonie, bierze mały łyk napoju> Tak, jak pewnie każdy imprezowicz. <bierze oddech i upija kolejny łyk z kubka> Mam nadzieję, że nie pogniewasz się, jak zniknę na chwilkę? Muszę... <pociera palcami powieki, wydając z siebie cichy jęk z powodu bólu głowy> Wziąć torebkę z domu Kahna. Mam tam komórkę i pieniądze.... oraz zdjęcie siostry. <mówi cicho, wzdychając>

Jessica Love - 26-04-14 13:46:44

< Wierzchem dłoni przetarła powieki i z powrotem przeniosła wzrok na dziewczynę.> Nie ma za co < Uśmiechnęła się przyjaźnie, upiła jeszcze kilka łyków kawy po czym postawiła kubek na przeciwko siebie.> Z pewnością < Westchnęła.> Ale impreza była udana < Dodała szybko i pokiwała lekko głową.> Nie, idź ja dzisiaj cały dzień przesiedzę w domu więc.. < Wzruszyła ramionami, po chwili wstała i odstawiła kubek do zlewu.> Idę jeszcze spać jak wrócisz to możesz mnie obudzic. , Uniosła kacik ust, udała się do salonu gdzie padła na kanapę i zasnęła.>

Avery Saltzman - 26-04-14 13:59:59

Jutro ja przygotuję kawę na rozbudzenie. <poszerza nieco swój uśmiech, biorąc kilka łyczków kawy> Tak, na imprezę nie można narzekać. Był świetny alkohol, jeszcze lepsza kokaina i oczywiście ekstazy. <przeczesuje dłonią włosy, przygryzając lekko policzek od środka. Słucha w ciszy dziewczyny, po chwili kiwając głową> Okay. Ale jeśli nie dotrę do czwartej, to nie przejmuj się. Możliwe, że się przewrócę i będę spać w krzakach. <mówi rozbawiona, po czym odprowadza ją wzrokiem i dopija do końca swój napój; odstawia kubek do zmywarki. Kątem oka zerka na resztki proszku przeciwbólowego i po chwili namysłu sięga po niego, zażywając go. No dalej, niech choć trochę uśmierzy kaca. Z ciężkim westchnięciem przechodzi do holu, gdzie wsuwa na nogi szpilki i wychodzi z domu, zamykając go>

Jessica Love - 27-04-14 16:14:56

< Obudziła się, czuła się juz o wiele lepiej niż wczoraj. Wstała z kanapy i poszła wziąć prysznic gdy już się umyła i przebrała wyszła z domu. Pod wycieraczką zostawiła zapasowy klucz jakby Avery miała przyjść po czym udała się w stronę miasta>

Jessica Love - 27-04-14 22:40:42

< Wróciła do domu, zjadła coś, wzięła prysznic po czym poszła spać w swojej sypialni.>

Jessica Love - 28-04-14 19:12:01

< Siedziała od rana w domu, posprzątała trochę zrobiła sobie obiad który zjadła po czym usiadła na kanapie i zaczęła czytać książkę.>

Jessica Love - 29-04-14 17:16:49

< Gdy przeczytała całą książkę, poszła wziąć prysznic potem przebrała sie w swoją ulubioną sukienkę i opuściła dom.>

Jessica Love - 29-04-14 18:03:27

< Wróciła na chwilę do domu i powoli wcale się nie śpiesząc udała się do swojej sypialni. Podeszła do łóżka i spod niego wyjęła niewielką sportową torbę. Z szafy wzięła spodnie dresowe i top w którym mogłaby ćwiczyć. Kiedy była już na dole wzięła butelkę wody po czym wyszła dobrze zamykając drzwi na klucz.>

Jessica Love - 01-05-14 21:36:00

< Weszła do środka, zjadła kolację, wzięła prysznic po czym poszła spać.>

Jessica Love - 09-05-14 20:40:16

< Siedziała przez ponad tydzień w domu wyszła może z dwa razy zrobić zakupy i szybko wracała z powrotem do domu. Dzisiaj gdy tylko wstała i wzięła prysznic postanowiła w końcu wyjść się przewietrzyć. >

Avery Saltzman - 19-05-14 21:23:59

<w końcu podchodzi pod dom, chodząc już prawie na czworakach z wycieńczenia. Drżącymi dłońmi odszukuje pod wycieraczką zapasowy klucz, którym otwiera sobie drzwi, niemalże padając od razu na podłogę w przedpokoju. Zaciska mocno wargi, starając się nie przejmować swoim stanem i podpierając się ściany, powoli wstaje na równe nogi; cały czas się czegoś podtrzymując, przechodzi w bardzo wolnym tempie do łazienki na piętrze, zamykając pomieszczenie dokładnie, pomimo tego, że nikogo oprócz niej nie ma w tej posiadłości. Podchodzi do umywalki, chwytając się jej kantu i unosi głowę, żeby zobaczyć swoje odbicie. Wygląda tak nędznie... Podkrążone oczy, blada i nieco wychudzona twarz, całym jej ciałem wstrząsają raz po raz drgawki. Przełyka cicho ślinę, po chwili łapiąc za brzuch, który domagał się normalnego posiłku, a nie tylko tabletek lub malutkiego kęsa suchej kromki chleba. Wait... właśnie, lekarstwa! Wybucha histerycznym śmiechem, zauważając niedomkniętą szafeczkę, więc otwiera ją szerzej i uśmiecha się jak głupia na widok wielu tubek z najróżniejszymi pigułkami. Bierze kilka z nich i opierając się plecami o ścianę, zsuwa się po niej w dół z opakowaniami w dłoniach. Odkręca pospiesznie wieka wszystkich buteleczek, wysypując po kolei z każdej po trzy pigułki; połyka wszystkie na raz, nie dbając o to, czy przypadkiem może przedawkować. Unosi kąciki ust w błogim uśmieszku, trwając w bezruchu przez kilka, a może kilkanaście minut? Sama nie wie, traci rachubę czasu, odprężając się.
Kiedy udaje jej się otrząsnąć z transu, przeciera twarz dłonią i zgarnia za ucho kosmyki włosów. Przed oczami nagle przeskakuje jej kilka momentów. Pieprzona klątwa, przez którą straciła wampiryzm, rytuał wykonany przez Crystal, symulacja Red Coat, momenty z Alexandrem przed swoją śmiercią, moment zgonu, łzy w jego oczach, gdy objawiła mu się w Bree's, załamanie Alice, a na końcu moment odejścia od Kahna. Nawet nie orientuje się, gdy nienormalny chichot zamienia się w żałosne szlochanie. Łzy wypływają spod jej powiek, znacząc oryginalne dróżki na jej policzkach, żeby następnie skapnąć na zimne kafelki. Rozsuwa wszystkie drzwiczki szafek, starając się dokopać do jednego, malutkiego przedmiociku... Jest! Uśmiecha się przez łzy, dostrzegając żyletkę. Nie miała zamiaru popełnić samobójstwa, nic z tego. Kiedyś usłyszała, że cięcie się pomaga. Wypadałoby się przekonać na własnej skórze, prawda? Już przystawia ostrze do skóry, lekko je przesuwając; gdy zdaje sobie sprawę z tego, co tak naprawdę robi, odrzuca gwałtownie ostrze w bok i podkurcza nogi pod samą brodę. Na szczęście opamiętuje się w samą porę, żeby nie zrobić głębszego nacięcia. Krew co prawda leci, ale cięcie nie jest poważne. Przecież tylko ledwo co przejechała... Kiwając się w tył i w przód, zamyka oczy, przyciskając drugą dłoń do małej rany. Chyba nawet nie było sensu tego bandażować, wystarczy, że się przyciśnie chusteczkę... Podnosi się na trzęsących nogach, odrywając kawałek papieru toaletowego, zamieniając go z lekko zakrwawioną dłoń i kierując powolutku do sypialni, o której wspominała kiedyś Jess. Niemalże od razu pada na łóżko, wtulając policzek w poduszkę i dokładnie się przykrywając, stara się zasnąć; po dość krótkim czasie jej starania otrzymują pozytywne skutki i dziewczyna pogrąża się w śnie, trzymając zranioną dłoń tak, że leży cały czas na papierze, żeby przypadkiem nie zabrudzić pościeli>

Avery Saltzman - 19-05-14 23:30:08

<kilkanaście minut temu budzi się przez dźwięk sms'a, będąc tym nieco podirytowana. Odpisuje na wiadomości, przygryzając boleśnie wargę, aż do krwi. Odrzuca komórkę na bok, przenosząc wzrok na zranioną rękę; dociska jeszcze przez chwilę papier, po czym nie przejmując się niczym, gniecie go w dłoni i nadal słabo krwawiącą część skóry układa na białej pościeli; ponownie opada na poduszki, z powrotem okrywając się kołdrą. Zaciska mocno powieki, nie pozwalając sobie na płacz, chociaż ma na to przeogromną ochotę w tym momencie. Kuli się, czując nieprzyjemny ucisk w żołądku. Cholera, na serio powinna coś zjeść. Ale to rano, teraz nie ma zamiaru opuszczać tego łóżka. Trzęsie się. Dlaczego? Przecież leży pod grubą pierzyną. Głowa pulsuje niemiłosiernie, pewnie od spożytych lekarstw. Nie przeczytała ulotek, łyknęła je w niezdrowej ilości. Musi się przyzwyczaić, na razie nie chce niczego zmieniać. Po kilku minutach rozmyślań, zasypia wykończona>

Avery Saltzman - 20-05-14 17:08:49

<rano budzi się z koszmaru, gwałtownie podnosząc do siadu. Ocierając czoło z kropelek potu, spogląda w bok na małą plamę krwi. To niemożliwe, żeby całą noc się sączyło. Kręci głową, zaciskając mocno wargi i nadal pozostając w szoku po złym śnie, na trzęsących się nogach wychodzi z łóżka; przechodzi powoli do łazienki, obejmując się ramionami. Wykonuje wszystkie poranne czynności, nawet robiąc prowizoryczny bandaż na rankę, nie do końca rozumiejąc po co. Naciągając mocniej rękawy swetra na dłonie, prostuje się i sięga po tubki z lekarstwami, odkręcając wieko jednej z buteleczek. Wysypuje na drugą dłoń dwie tabletki, następnie szybko je połykając i odchylając głowę do tyłu z uśmieszkiem na ustach. Wkrótce opuszcza łazienkę, schodząc na dół do kuchni z wplątaną we włosy dłonią. Gdy już tam dociera, zgina się, kiedy ściska się jej żołądek z głodu. Nieco pospiesznie kroi sobie kromkę chleba, po czym nalewając sobie szklankę wody, zaczyna ją powoli konsumować; zasiada na hokerze przy blacie kuchennym. Po skończonym, byle jakim posiłku, kieruje się do salonu i tam opadając na kanapę, uprzednio chwytając za pilot do wieży muzycznej, włącza po cichu piosenki; podkurczając nogi pod brodę, wsłuchuje się w słowa, trwając w takiej pozycji do teraźniejszego momentu>

Alexander Kahn - 20-05-14 20:13:05

<podchodzi pod dom i pociąga cicho nosem czując jak swędzi go od nadmiaru białego proszku. Unosi dłoń i puka kilka razy do drzwi, opierając się dłonią o framugę>

Avery Saltzman - 20-05-14 20:22:16

<słysząc pukanie, stopniowo marszczy brwi i dosięgając pilota, wyłącza muzykę. Obejmując się ramionami, powoli przechodzi do przedpokoju i uchyla drzwi; przygryza policzek od środka, widząc Kahna i otwiera nieco szerzej drzwi> Jeśli chcesz mnie gdzieś wyciągnąć, to od razu mówię 'nie'. <przełyka cicho ślinę, uciekając spojrzeniem gdzieś w bok>

Alexander Kahn - 20-05-14 20:24:52

<mruży oczy widząc dziewczynę i powoli opuszczając rękę, lustruje ją wzrokiem niczym jej własny ojciec. Wchodzi do środka szturchając ją ramieniem, a kiedy ta prawie potyka się o własne nogi, bez emocji kieruje się dalej i opada na kanapę w salonie rozkładając na stoliku chińskie żarcie. Po kokainie zawsze miał gastro, więc właściwie zgłodniał, co oznaczało, że dziewczyna także musi zjeść.>

Avery Saltzman - 20-05-14 20:30:08

<napotykając jego ojcowski wzrok, unosi nieznacznie brew do góry i gdy szturcha ją ramieniem, zatacza się lekko w bok, chwytając za krawędź drzwi; zaciska mocniej wargi, wkrótce zamykając dom i kierując się do salonu, przystaje w przejściu> Przyszedłeś tutaj, żeby sobie urządzić kolację? Mam być Twoją widownią? <krzyżuje ręce na klatce piersiowej, opierając się plecami o ścianę> Nie mogłeś zjeść u siebie?

Alexander Kahn - 20-05-14 20:34:49

<otwiera jej danie, jak i swoje, po czym wstaje i podchodzi do niej znacznie naruszając jej przestrzeń intymną> Słuchaj kotku. Wyglądasz jak pół dupy zza krzaka, jesteś chuda jak patyk, a do tego widać że nic nie jadłaś. Nie miałaś nawet siły, potknęłaś się przy lekkim szturchnięciu. Dlatego teraz zjesz ze mną, albo nakarmię cię osobiście, przywiązaną do cholernego krzesła. <patrzy jej w oczy z zaciętą, niemożliwie zdecydowaną miną> Rozumiemy się? <uśmiecha się powoli, nieco łagodniej i siada obok niej na kanapie, układając na jej kolanach tackę z jedzeniem> Smacznego. <patrzy na nią wymownie, nawet jeszcze nie dotykając swojego jedzenia i czekając, aż dziewczyna zacznie>

Avery Saltzman - 20-05-14 20:47:26

<śledzi uważnie spojrzeniem to, jak otwiera dania i wstrzymuje powietrze, gdy ten zbliża się do niej znacząco. Słucha go w ciszy, nic nie mówiąc, jedynie zdobywając się na spojrzenie w jego tęczówki z na pierwszy rzut oka, beznamiętną miną> Jeśli myślisz, że zmusisz mnie do jedzenia, to grubo się mylisz. Poza tym zjadłam już dzisiaj kromkę chleba, w zupełności mi to wystarczy. <syczy przez zaciśnięte zęby, starając się zabrzmieć całkowicie poważnie. Od połkniętych leków chciało się jej z niewiadomych powodów śmiać, pewnie jakiś skutek uboczny. Żeby nie pozwolić uśmiechowi wniknąć na usta, zaciska jeszcze mocniej wargi i poprawiając ręce na piersiach, odwraca głowę w bok, kiedy Alexander się uśmiecha. Podchodzi powoli do kanapy, po chwili na niej siadając i przenosząc niewidzący wzrok na tackę z posiłkiem. Kątem oka spogląda na niego, wyłapując spojrzenie; przewraca oczami, opierając się wygodnie> Naprawdę sądzisz, że to zjem? <pociera drobnymi palcami powieki, czując w tym momencie ucisk w żołądku>

Alexander Kahn - 20-05-14 20:50:03

Naprawdę sądzę, że nie masz innego wyjścia. <oświadcza oschle i chwyta jej widelec nabierając na niego, a potem kierując do jej ust. Kiedy zjada kęs, uśmiecha się zadowolony> Jeśli zjesz wszystko, będziemy robić co będziesz chciała. Nie będę cię nękał, nawet pójdę sobie jeśli zapragniesz. O ile oczywiście wyjaśnisz mi najpierw czy masz okres, czy po prostu się pocięłaś. Znowu. <skina głową z przerażającym spokojem i serwuje jej kolejnego kęsa>

Avery Saltzman - 20-05-14 20:59:56

A ja naprawdę sądzę, że to jedzenie jest mi zbędne. <mruczy cicho pod nosem, obserwując to, jak nabiera na widelec trochę jedzenia i nakierowuje go w stronę jej ust; połyka kęs, następnie przegryzając do krwi wargę> Wszystko? Kpisz sobie ze mnie? <przerywa mu, niepewnie unosząc wzrok do jego tęczówek> Jest dużo rzeczy, które chcę zrobić, ale są niestosowne zważając na nasze relacje. <mówi szeptem, mając nadzieję, że pomimo hybrydziego słuchu, tego akurat nie dosłyszał> Jesteś dobrym detektywem, sam się domyśl. <naciąga rękawy, przytrzymując je palcami i zjada kolejny kęs, przymykając powieki>

Alexander Kahn - 20-05-14 21:20:07

<udając że nie słyszał, wyciera jej zranioną wargę serwetką i podaje kolejnego kęsa> Co słychać? Jak ci.. jest? <unosi brew>

Avery Saltzman - 20-05-14 21:38:05

<wzdryga się delikatnie, gdy ociera jej zranioną wargę i mimowolnie uchyla powieki, żeby na niego spojrzeć; zaciska wargi, dając mu do zrozumienia, że więcej nie przełknie> Wystarczy. <szepcze, zaciskając mocniej palce na krańcach rękawów swetra> Jest dobrze, nie widzisz? <wysila się na słaby uśmiech>

Alexander Kahn - 20-05-14 21:46:36

Wiem, że nie. <kręci głową i opuszcza widelec, aż przytula ją do siebie> Powinnas zjeść. Cokolwiek.

Avery Saltzman - 20-05-14 22:10:48

Nie, na serio. Jest w porządku, Alex. <mruga szybko kilkakrotnie powiekami, czując wzbierające się pod powiekami łzy. Cudownie, najpierw chce się jej śmiać, a teraz płakać. Gdy przytula ją do siebie, nieruchomieje i wstrzymuje powietrze, zaciskając zęby na dolnej wardze; po chwili wahania kładzie policzek, jak i dłoń, na jego torsie, wtulając się delikatnie. Pomimo tego, że podświadomość każe się jej natychmiastowo odsunąć i jeszcze go za to opieprzyć, nie potrafi> Jadłam już dzisiaj, mówiłam.

Alexander Kahn - 20-05-14 22:46:53

Kromkę chleba. Od dzisiaj będę cię codziennie dokarmiał. Bez dyskusji. <oświadcza tonem nieznoszącym sprzeciwu i lekko masuje jej plecy> Muszę się zbierać. Dasz sobie radę, Cavercius-Saltzman? <unosi brew spoglądając na nią i powoli się odsuwając>

Avery Saltzman - 20-05-14 22:57:50

Nie zmuszaj mnie do jedzenia, proszę. <uchyla bardzo powoli powieki, które nieświadomie przymknęła i opuszkami palców przejeżdża po jego klatce piersiowej> Daję sobie jakoś radę, Kahn. Nie masz się o co martwić. <również wolno się odsuwa, nie dbając już o to, czy bandaż jest zasłonięty; zauważając, że widać jego biały skrawek, zaczyna go nerwowo skubać>

Alexander Kahn - 20-05-14 23:07:48

Mhm.. Jak zapadniesz na anoreksję, tez mi tak będziesz mówić? <kręci głową i sięga po nóż, wbijając go w swój nadgarstek. Sięga po jej rękę, podciąga rękaw i odwiązuje bandaż, aby następnie upuścić kilka kropel swojej krwi na jej ranę, która praktycznie natychmiast się zabliźnia.> Okay. A to na poprawę kondycji. <nachyla nadgarstek nad szklanką z odrobiną wody w środku, która po chwili zmienia barwę na czerwoną> Wypij, wrócisz trochę no normy. <układa dłonie na jej policzkach i całuje ją w czoło> Jesteśmy w kontakcie. <posyła jej uśmiech i znika>

Avery Saltzman - 20-05-14 23:34:28

Będę to tak często mówić, póki w to nie uwierzysz. Podobno kłamstwo powtarzane wielokrotnie, staje się prawdą. To są Twoje słowa, Alexandrze. <zakłada drżącą dłonią kosmyk włosów za ucho, żeby nie opadał jej na oczy i obserwuje to, jak wbija sobie nóż w nadgarstek; krzywi się, chociaż wie, że to go nie zabolało. Czując jak chwyta ją za rękę, podciąga rękaw i odwiązuje bandaż, wzdryga się, przygryzając policzek od środka; spogląda na miejsce, gdzie jeszcze przed chwilą była rana i odwraca twarz w stronę hybrydy> Jestem w dobrej kondycji, nie wiem o co Ci chodzi. <mamrocze pod nosem, odsuwając od siebie szklankę z jego krwią> Wiem, że się martwisz, ale odpowiada mi taka norma, która teraz jest. <zamyka na moment oczy, kiedy składa na jej czole delikatny pocałunek, układając przy tym dłonie na jej policzkach. Kiwa niepewnie głową, z trudem odwzajemniając uśmiech w nikły sposób, po czym nie mając siły na pójście do góry, powoli kładzie się na kanapie. Obejmuje rękoma brzuch i kuląc się, wtula twarz w poduszki. Potrzebuje tabletek, po prostu ich potrzebuje. Powoli godziła się już z nieobecnością chłopaka w swoim życiu, aż nagle wszystko diabli wzięli. Zaciska mocno powieki, przygryzając boleśnie wargę; przez całą noc nie śpi, walcząc z żądzą lekarstw, która w końcu wygrywa i ok. 2 w nocy drepcze do łazienki, w której łyka kilka pigułek na raz, następnie wracając na sofę i leżąc w takiej samej pozycji, wpatruje się niewidzącym wzrokiem w wyłączony ekran telewizora>

Avery Saltzman - 21-05-14 21:25:21

<od samego rana krząta się po domu, oczywiście nieco przyśnięta z powodu zaledwie półgodzinnej drzemki w nocy. Decydując się coś z tym zrobić, wchodzi do łazienki i od razu dosięga do tubek z lekarstwami; całą ich zawartość wysypuje na blat i chwilę przyglądając się tabletkom, zgarnia na dłoń cztery z nich i połyka, jedna po drugiej. Krzywi się nieznacznie na twarzy, obejmując dłońmi brzuch, gdy żołądek ponownie zaciska się z głodu. Zasznurowując usta, schodzi na dół i nalewając sobie szklankę wody, jedną dłonią przeciera twarz. Wypija duszkiem ciecz, następnie odstawiając szkło na bok. Z czystej ciekawości zagląda do lodówki, żeby zobaczyć co jest; nie widząc nic dla siebie, wzdycha z rezygnacją i kolejny dzień kroi sobie jedynie suchą kromkę chleba, z którą i tak ma trudności, żeby zjeść. Po chwili zaczynają działać wcześniej połknięte leki; wybucha cichym śmiechem całkowicie bez powodu, swe kroki kierując na górę. Wchodzi do sypialni, w której spała i odruchowo otwiera szafę, marszcząc brwi. Była zapełniona ubraniami, ciekawe. Wzrusza bezradnie ramionami, wyciągając z niej jakiś sportowy zestaw; zrzuca z siebie wcześniejsze ciuchy, przełykając ślinę na widok swojego nadzwyczaj chudego brzucha. Przegryzając do krwi wargę, wdziewa na siebie ubrania na siłownię i związując włosy w wysoką kitkę, wyciąga jeszcze dużą torbę sportową, która również jakimś cudem się znalazła w tym pokoju. Nie ogarnia, jak to się tutaj znalazło, ale woli nie wnikać w szczegóły. Z łazienki zabiera jeszcze ręcznik i tubkę z pigułkami i wrzuca to do torby, po czym schodzi na dół do przedpokoju, zahaczając o kuchnię, z której zabiera małą butelkę wody i również pakuje ją do swojego bagażu. Chwyta w palce pęk kluczy, wychodząc z posiadłości i zamykając ją dokładnie; kieruje się w stronę centrum, nieczęsto podpierając o coś, żeby nie stracić równowagi>

Avery Saltzman - 25-05-14 15:44:07

<kiedyś tam wraca i od tamtego czasu spędza czas w ten sam sposób - łykanie tabletek, małe porcje jedzenia, nieduże ilości snu, itd. Teraz opatula się cienkim swetrem, odgarnia niesforne kosmyki włosów z twarzy i wsuwając stopy do botek, wychodzi z posiadłości na drżących nieco nogach>

Alexander Kahn - 25-05-14 21:00:17

<pachołek Melissy uderza w drzwi nogą wchodząc do środka, rozrzuca na stole zdjęcia stopniowej 'maltretacji' (wiem że wymyśliłam to słowo haha) Alexandra, od lekkich nacięć, kończąc na samych flakach na wierzchu, aż zostawia karteczkę, którą pozwolili mu wyskrobać i odchodzi>

Zawartość kartki, na której słowa się zamazują od łez, kartka jest ubrudzona ziemią, a nawet krwią:

To moje ostatnie słowa. Ostatnie dla Ciebie, ostatnie dla kogokolwiek, dla Charlotte, której musisz powiedzieć.. Proszę, powiedz jej. Słowa ostatnie w ogóle. Nie wiedziałem do kogo napisać, bo tak naprawdę nie mam nikogo bliskiego oprócz Was. Char otaczała mnie wsparciem jak nikt inny. Mój jedyny, wymarzony przyjaciel. Dziękuję. Jednak.. jedyną osobą, która mnie kochała naprawdę, zawsze byłaś ty, Averio. Zawsze ty. Wiesz, niezależnie od tego co robiłem, jakim chamem byłem, dupkiem, z iloma innymi spałem.. Ty zawsze byłaś. Nigdy nie zdawałem sobie sprawy z tego jak cierpisz, aż ostatnio widziałem Cię w tym stanie. Ledwo żywa, łamało mi to serce. Starałem się jakoś pomóc. Z drugiej strony chciałem zapomnieć, żebyś ty zapomniała, ale miałem się też troszczyć.. a te dwie rzeczy jednak nie idą w parze. Cholerny paradoks. Co najmniej jak ja. Umierający tutaj.. Pewnie nie możesz się doczytać. Wybacz, ale moje dłonie trzęsą się tak bardzo, a oczy są tak zaszklone, że ledwo widzę czy celuję w kartkę. Wykrwawiam się. Melissa pozwoliła mi to napisać tylko dlatego gdyż wie, że tymi słowami złamię twoje serce. Że ona to zrobi, zabijając mnie. Proszę, niech tak nie będzie. Nie czuj nic, zapomnij o mnie. Po prostu zapomnij, mimo tego, że ja zawsze będę pamiętał. Każdą chwilę, kłótnię, każdy stosunek, dotyk, każdą czułość i opiekę, każde słowo, teraz cenne ponad wszystko inne.. Wspomnienia, które podtrzymują mnie na duchu, kiedy braknie mi sił. Podpieram się ramieniem na chłodnej posadce, bo nie mogę już ustać. Pozornie tak silny, praktycznie tak bardzo słaby. Mam życzenie. Chcę, żebyś coś dla mnie zrobiła, kiedy już umrę.
Żyj. A ja już zawsze będę cię kochał.
Alexander


Na drugiej stronie:

I see your blue eyes everytime I close mine. You make it hard to see where I belong to when I'm not around you.
But I never told you what I should have said. No, I never told you. I just held it in..

Avery Saltzman - 25-05-14 22:03:55

<podchodzi pod dom, zatrzymując się jak wryta na widok otwartych drzwi. Wchodzi ostrożnie do środka z ściśniętym sercem, bojąc się co może tutaj zastać. Instynktownie zapala światła w salonie, momentalnie przykładając dłoń do ust, widząc zdjęcia przedstawiające tortury Alexandra i jakąś karteczkę, na pierwszy rzut oka wyglądającą zupełnie niepozornie. Czując, jak nogi coraz bardziej zaczynają jej drżeć, spod powiek wypływają łzy, a przez całe ciało przebiega bolesny impuls. Podchodzi chwiejąco do pierwszych fotografii i upadając na krzesło obok, bierze je do dłoni; wydaje z siebie przepełniony goryczą, żalem i bólem jęk. Zrzuca z stołu wszystkie zdjęcia, zostawiając na nim jedynie skrawek papieru. Już wyciąga po niego dłoń, ale cofa ją i przeczesując nią włosy, rozgląda się bezradnie po pomieszczeniu, mając nadzieje, że to tylko jakieś żarty i chłopak zaraz wyskoczy zza rogu. Cały i zdrowy. Taki, jak zawsze. Uśmiechnięty w ten swój zadziorny sposób, biorący ją w swoje silne, męskie ramiona i całujący z początku delikatnie, a później coraz bardziej żarliwie. Boże, daj znak, że to nieprawda. Z nim wszystko w porządku, prawda? Błagam, powiedz, że tak. Powiedz, że wyleguje się gdzieś teraz na Karaibach i jest mu dobrze... proszę, Panie... Powtarza to kilkakrotnie w myślach, trzymając się za wszelką cenę tej małej iskierki nadziei, zakorzenionej gdzieś głęboko w jej podświadomości.
Trwając tak, w kompletnym bezruchu, płacząc jak małe dziecko, wkrótce przypomina sobie po kilku minutach o tajemniczej kartce. Trzęsącymi się dłońmi, bierze ją między palce i przyciąga do siebie, wodząc wzrokiem po przypadkowych słowach. Podnosi spojrzenie na pierwsze zdanie, przez które prawie przebije paznokciami i tak już zmaltretowany materiał. Mimo, że tak cholernie chciała wyrzucić teraz ten papier do kosza i łudzić się przez wszystkie dni dzielące ją z śmiercią, nie potrafi przestać.   
W końcu dobiega do końca, nie ma już nic do przeczytania. Obydwie strony wykute na pamięć. Całkowicie zniszczona nadzieja, jak i serce. On nie żyje. Osoba, którą kochała całym swoim pieprzonym sercem, została zamordowana. Osoba, za którą była w stanie w każdej chwili oddać swoje życie, byleby on był szczęśliwy i przede wszystkim bezpieczny. A teraz co? Zostawił ogromną dziurę w niej. Wraz z sobą, zabrał i ją. I jak on mógł pomyśleć, że kiedykolwiek o nim zapomni? Nie, to jest niemożliwe. Przyciska kartkę do swojej piersi, mając mocno zaciśnięte powieki i pochyloną do przodu głową. Dobitne lamentowanie o pomoc dla niego w tym momencie pomieszane jest z histerycznym śmiechem, który na nowo przeradza się w płacz. Kochał ją. Kocha ją. A ona jego. Jedyną przeszkodą do szczęścia jest śmierć, ta psychopatyczna suka, zabierająca od wieków wszelakie nadzieje. Wcześniej zdobiony łzami Alexa pergamin, teraz zalany również jej> Alexandrze... proszę, nie opuszczaj mnie. Proszę, wróć do mnie. <tylko tyle udaje jej się wydobyć z siebie zduszonym głosem, przed kolejną spazmą szlochu. Cóż za ironia losu. Przy ostatnim spotkaniu byli bliscy kłótni, bo nie chciała jeść. Bo się prawie wykończyła na śmierć. Na dodatek później jeszcze te sms'y... Nie, to za wiele. Zsuwając się powoli z krzesła na zimną, drewnianą podłogę, tuli do siebie brudną karteczkę, cały czas mając zamknięte oczy. Wyobraża sobie ich. Szczęśliwych. Leżą w wysokiej trawie na kocu, spędzających miło oraz uroczo czas. W końcu mogąc obustronnie okazywać sobie miłość. Krzyczy. Tak, teraz przyszła kolej na krzyki. Krzyki, które głównie prowadzą do jego imienia, wołanego w głuchą ciszę, która ją otacza. Byli... Są idealnym materiałem na dramatyczną książkę dla zdruzgotanych, zrozpaczonych swoim życiem nastolatek. Każda pewnie będzie uważać, że ich historia tak bardzo udziela się w ich prywatnych życiach. Ale to jedynie złudzenie. Bo każda miłość - i ta szczęśliwa, i tak zupełnie tragiczna - jest inna. Każda wyróżnia się czymś innym. Czymś, czego nie da się w żaden sposób podrobić nigdy więcej>

Alexander Kahn - 25-05-14 22:16:39

<opierając się o parapet pośladkami, przygląda się jej. Cały, zdrowy z zaczerwienionymi od płaczu oczami. Był niewidzialny, martwy. Widząc co się dzieje, stał się cholernie bezradny, nie mógł zrobić nic, kompletnie nic. Nie mogąc dłużej znieść jej cierpienia, które stało się jego własnym, spojrzał na zegarek i za okno. Jeszcze chwila. Miał jeszcze chwilę, jeszcze moment, aż będzie zmuszony całkowicie odejść. Do piekła, na sto procent. Pociąga cicho nosem i powoli podchodzi do dziewczyny ślęczącej na podłodze. Na początku kuca, bojąc się ją dotknąć w jakikolwiek sposób. Po chwili jednak układa się obok niej, przysuwając się i bierze ją w swoje ramiona. Nie miał pojęcia jak bardzo dziewczyna będzie to czuć. Może wcale, może trochę, może normalnie. W końcu mógł przesuwać przedmioty, jednak dotyk chyba nie różnił się od tego tak bardzo. Jedną dłonią powoli masuje jej plecy, przyciągając ją tylko blisko siebie. Drugą unosi i odgarnia z jej twarzy niesforne kosmyki włosów, które zawsze tak bardzo jej przeszkadzały. Muska wargami jej czoło chcąc aby przestała płakać. Aby przestała cierpieć. Nie mógł pozwolić sobie odejść, kiedy była w takim stanie. To było coś, co trzymało go twardo na ziemi.>

Avery Saltzman - 25-05-14 23:01:14

<cały czas leży na podłodze, kurczowo trzymając w swoich drobnych dłoniach list od Alexandra i nie szczędząc łez. Nagle odczuwa na swoim ramieniu chłodne muśnięcie... wiatru? Uchyla zaczerwienione od niekończącego się płaczu oczy i zamiera, widząc bardzo słabą poświatę rysującą zarys JEGO postaci. Leży obok niej, obejmując jej kruche i wyczerpane ciało. Czuje jego dłoń na swoich plecach, powoli jeżdżącą po nich i przyciągającą bliżej niego. Druga w tym czasie zajmuje się kosmykami włosów na jej twarzy, które w tym momencie stanowiły jej najmniejszy problem. Kiedy muska wargami jej czoło, przymyka powieki i zaciągając się jego zapachem, który z niewiadomych powodów, nadal było czuć. Odkąd tylko ujrzała go przed chwilą, nie potrafi powstrzymać się od dobitniejszego płaczu. Teraz tak pomieszanego z bólem i radością, że go widzi. Otwiera na nowo oczy, wpatrując się w jego twarz i przepełnione rozpaczą tęczówki> Dlaczego...? <szepcze, unosząc drżącą dłoń do policzka chłopaka i dotykając go opuszkami palców, czuje potężny ucisk w sercu> Alexandrze, wróć do mnie. Proszę, nie zostawiaj mnie. Proszę, wróć do mnie. <powtarza niczym modlitwę, nadal łkając. Wtula koniuszek nosa w zagłębienie jego szyi, jak to miała w zwyczaju, następnie obdarowując ją kilkoma muśnięciami ust. Nie pojmuje, jakim cudem mogła tyle zrobić, gdy był nieżywy. Może go dotknąć, poczuć, zobaczyć. Jednakże nie zaprząta sobie tym myśli, mając ważniejsze problemy na głowie> Kocham... Cię... <duka przez łzy, otulając się szczelniej jego ramionami> Tak bardzo... Zrobię wszystko... Wrócisz. <mamrocze, starając się opanować okropne drgania na ciele>

Alexander Kahn - 25-05-14 23:11:54

Shh.. <szepcze cicho i tuli ją uspokajająco do siebie. Nawet nie zwracając uwagi na to, że mogła go widzieć jako ducha, przyciska ją mocniej do siebie i przełyka z trudem ślinę, czując łzy na swoich policzkach> Jestem tutaj. Nie na długo. Na chwilę. Jestem i zawsze będę przy tobie. Okay? Kiedy tylko o mnie pomyślisz, kiedy będziesz szczęśliwa z kimś innym.. <mówi cicho> Ja i tak będę. <zakłada kosmyk jej włosów za ucho> Jestem twoim aniołem stróżem. I nie opuszczę cię. Obiecuję. <szepcze i przymyka na moment powieki> Nie wrócę. Ale kiedyś się spotkamy. Będę na ciebie czekał, gdzieś daleko. <gładzi jej włosy uspokajająco. Otwiera oczy, aby móc przyjrzeć się jej twarzy i posyła jej słaby, czuły uśmiech> Ja też cię kocham. Kocham cię, Averio. <mówi ciszej, gładząc jej policzek opuszką kciuka>

Avery Saltzman - 25-05-14 23:35:41

<słucha go uważnie, chłonąc każde słowo wypowiedziane przez niego. Były dla niej jak tymczasowy balsam na jej głębokie rany pozostawione w jej sercu i psychice, w momencie jego śmierci. W momencie, kiedy tak bestialsko odebrano mu życie. Kiwa głową, łykając własne łzy, które jeszcze szybciej opuszczały jej powieki i wyznaczonymi przez siebie dróżkami spływały po jej policzkach, tak samo jak u niego. Opuszkami palców przeciera mokre ślady na jego twarzy, przegryzając boleśnie swoją dolną wargę> Wiem, że będziesz i mnie nie opuścisz. Ale nie możesz mówić, że będę szczęśliwa z kimkolwiek innym. <mówi cicho w jego szyję, wodząc po niej czubkiem noska> Znajdę Cię kiedyś. I wtedy już nie wypuszczę z swoich objęć, nawet o tym nie myśl. Nie pozwolę, żeby historia się powtórzyła. <wyłapuje jego uśmiech, przez który nieświadomie również unosi kąciki ust w lichy, ale przepełniony tym potężnym uczuciem, sposób> Nawet nie wiesz, jak bardzo chciałam to usłyszeć z Twoich ust. <jedną dłoń wplątuje w jego włosy i powoli je przeczesuje, wiedząc, że chłopak to uwielbia> Nie rozumiem czym sobie zasłużyłam na Twoją miłość. Ja - przeciętna, słaba dziewczyna, obiektem westchnienia takiego mężczyzny, jak Ty. <szepcze, po chwili składając na jego ustach niepewny pocałunek z odczuciem, jakby był to ich pierwszy>

Alexander Kahn - 25-05-14 23:59:01

Kiedyś zapomnisz o mnie. Zapomnisz, i będziesz najszczęśliwsza w świecie z kimś innym. Chcę tego, Averio. Chcę, żebyś kogoś miała, żebyś się zaręczyła, wyszła za mąż.. <mówi ciszej i bierze oddech, przełykając cicho ślinę pod wpływem jej dotyku> Nie powtórzy się. Nic nie zdarza się dwa razy. Nie ma jednakich spojrzeń w oczy, pocałunków.. <posyła jej nieco szerszy uśmiech patrząc w jej oczy> Wiem. Wiedziałem od zawsze. Od samego początku, jeszcze kiedy zobaczyłaś mnie po raz pierwszy - wiedziałem, że się we mnie zakochasz. Kiedy widzieliśmy się po raz drugi, byłem tego pewien. A potem, to że mnie kochasz było dla mnie tak samo naturalne jak to, że twoje serce bije. <unosi kąciki ust chcąc złagodzić jakoś jej uprczywy ból i wciąż dotyka jej smagnięciami dłoni, aby nie zapomniała, że tu jest> Bredzisz, Cavercius. <szepcze z lekkim uśmiechem i czując jej wargi na swoich, przymyka powieki, odwzajemniając przeciągły, czuły pocałunek, właściwie możliwe, że taki jak nigdy wcześniej. Wplątuje dłoń w jej włosy i po chwili odrywa się, patrząc w jej oczy> Bedzie mi tego brakować. Tego jak przeczesujesz moje włosy palcami, jak mnie całujesz, jak dotykasz.. Jak chowasz twarz w zagłębiu mojej szyi, kiedy tęsknisz, jak bierzesz oddech, aby chłonąć mój zapach, kiedy chcesz mieć mnie blisko.. <przesuwa opuszką kciuka wzdłuż jej policzka, wciąż patrząc w jej oczy> Nie bój się. Na zawsze będę z tobą. Przecież.. obiecałem. <kończy ciszej i po raz ostatni muska jej wargi swoimi> Kocham cię. Po prostu kocham. <wypowiada na ostatnim wdechu, stopniowo znikając, a jego ostatnie słowo zamazuje się razem z nim, jednak będąc w jakimś stopniu dosłyszalne, niczym echo.>

Avery Saltzman - 26-05-14 00:54:04

Nie, Alexandrze... Proszę, nie mów tak. Nie teraz, gdy to jest wszystko takie... świeże. Bo na razie jedyną osobą, z którą pragnę się zaręczyć i wyjść za mąż, jesteś właśnie Ty. <pociąga cicho nosem, gładząc delikatnie jego policzek i wpatrując się w udręczone oczy, które od pewnego czasu urzekły ją do końca> W takim razie szykuj się na nowe pocałunki, bo nie śni mi się Ci odpuścić, gdy w końcu Cię tam znajdę. <rozciąga wargi w nieco bardziej weselszym uśmiechu, pomimo wewnętrznego bólu, który nadal z niej emanuje> Ja natomiast nigdy nie pomyślałabym, że zakocham się w Tobie. Chociaż odkąd tylko Cię ujrzałam... Wiedziałam, że coś będzie nas łączyć. Coś cholernie silnego, trwałego. Ale nie przypuszczałam, że aż tak bardzo pięknego. <wolną dłoń układa na jego torsie, muskając go czubkami palców, bojąc się, że może mu coś zrobić> Kto jak kto, ale akurat Ty, panie Kahn, powinieneś być przyzwyczajony do tego, że bredzę. <mimowolnie parska cichutkim śmiechem i czując jak odwzajemnia pocałunek, również zamyka oczy i wlewa w to, co akurat robi, całe swoje serce. W ich ostatnich chwilach tak bardzo pragnie mu pokazać ile dla niej znaczy. Kiedy wplątuje dłoń w jej włosy, po chwili nieznacznie się odsuwając, powolutku, bez pośpiechu, uchyla powieki i przygląda mu się z lekkim uśmiechem, który skrywał jej ból> Tak, mi tego też będzie brakować. Będzie mi brak wszystkiego, co było związane z Tobą. <przełyka z trudem ślinę, gdy w jej gardle ponownie wzrasta gula; nie spuszcza spojrzenia swoich błękitnych tęczówek z jego> Wiem, że nie powinnam się bać, ale mimo wszystko... Wiem, że będziesz nade mną czuwał. Wiem to, że będziesz cały czas obok mnie. Ale obawiam się kolejnych dni bez Ciebie, z świadomością, że mnie kochasz, lecz... Nie ma Cię już ze mną, bo jesteś po drugiej stronie. <oddaje krótkiego całusa w czuły sposób, przeczuwając, że to ostatni raz, kiedy dane jej jest zasmakowanie jego warg. Idealnie dopasowanych do jej. Słucha jego słów, nie mogąc powstrzymać kolejnej dawki płaczu, gdy wraz z ostatnim słowem jego zarys postaci całkowicie znika> Ja Ciebie też, tak po prostu. Nie istnieje żaden powód do miłości. <mówi, kuląc się i mając blisko serca karteczkę z listem, który napisał przed swoją śmiercią, zatraca się w cierpieniu całą noc; wspomina wszystkie momenty, które z nim dzieliła, również te przed jego zniknięciem. W myślach cały czas krąży jego głos, mówiący Ja też cię kocham. Kocham cię, Averio. Już jej go brakuje, i brakować będzie zawsze. Ta cholerna tęsknota jest nieunikniona, ale odkrywanie w sobie na nowo nadziei, że on wróci, że dane będzie im jeszcze tworzyć szczęśliwą parę.. tą decyzję musi podjąć w najbliższym czasie, inaczej będzie na późno i trafi na samo dno, stając się kompletnym wrakiem człowieka>

Avery Saltzman - 26-05-14 15:46:30

(Ada, wiem, że to przeczytasz, więc szykuj już toporek na mnie :lol:)

<Rozsuwam ogromne chaszcze przed sobą, chcąc zlikwidować wszystkie przeszkody na swojej drodze. Biegnę. Nawet do końca nie wiem przed czym, po prostu biegnę. Nagle tracę równowagę, potykając się o wystający korzeń. Czuję wzbierające się pod powiekami łzy, usilnie próbujące się spod nich wydostać. Próbuję się podnieść, ale nie mogę. Czyiś obcas wbija mnie mocniej w ziemię, najbardziej dociskając klatkę piersiową. Z trudem oddycham, mając przymknięte powieki. Szepcze imię swojego ukochanego, na co napastnik reaguje... kobiecym chichotem, a raczej rechotem. Kuca przy mnie i chwyta za włosy, pociągając moją głowę do góry tak, że po chwili stoję już na równych nogach. Przenoszę spojrzenie do jej czarnych jak smoła oczu i przygryzając machinalnie dolną wargę, staram się nie okazywać swojego strachu. To ona zabiła Alexandra, wiem to. To ta zdzira, która pozbawiła mój świat kolorów> Och, no proszę. Kogo my tutaj mamy. <rozciąga usta w złośliwym uśmieszku, teraz przenosząc dłoń na moje gardło i zaciskając na nim palce; łapczywie próbuję nabrać powietrza do płuc> Averia Cavercius. Wiem o Tobie wszystko, sweetheart. <szepcze w specjalny przesłodzony, sztuczny sposób, zbliżając swoją twarz do mojej> Wiem nawet to, o czym Ty nie masz zielonego pojęcia. <spogląda złowrogo w moje tęczówki, przechylając lekko swoją głowę w bok. Po chwili czuję przeciągły ból w plecach. Rzuciła mną, znowu leżę na twardej, leśnej posadzce. Uchylam powieki, który wbrew mojej woli mi opadły. O czym ona myślała, mówiąc, że wie coś, czego ja sama nie wiem? Zakrywam usta dłonią, zaczynając kasłać. Ouch, boli. Słyszę, jak podchodzi do mnie. Powoli, w bardzo delikatny i kobiecy sposób> Może wytłumaczę Ci o co chodzi, honey. <rzuca jakby od niechcenia i ruchem dłoni zgarnia włosy na lewe ramię> Wróćmy pamięcią do nocy przed Twoją śmiercią. Do tej nocy, podczas której przespałaś się z Kahnem. <wzdryga się teatralnie, następnie parskając diabolicznym śmiechem> Zapłodnił Cię wtedy. Ale z racji tego, że później umarłaś, ciąża została wstrzymana. Tylko potężna czarownica potrafi ją... <zamyśla się na chwilę, pocierając szczupłymi palcami brodę> uaktywnić na nowo. Naprawdę zrobiłabym to z wielką chęcią, jednakże chciałabyś wychowywać brzdąca cholernie przypominającego swojego tatusia? Chciałabyś codziennie patrzeć w jego oczka, wiedząc, że takie sam miał Alexander? <udaje zatroskany ton głosu, gładząc mnie dłonią po policzku.
W jednej chwili mój świat rozpada się na jeszcze mniejsze kawałki, blednę na twarzy. Co... przecież to niemożliwe, nie mogłam być w ciąży. Nie mogłam nosić pod sercem jego dziecka. Przybieram beznamiętny wyraz twarzy, ukrywając pod tą maską wszystkie swoje emocje. Choćby nie wiem jak bardzo chciała, żeby to było kłamstwo, w głębi duszy wiem, iż to prawda. Zanim udaje mi się cokolwiek powiedzieć, opada na kolana obok mnie i mając wysunięte pazury z palców dłoni, wbija mi ją w brzuch i przekręca o 360°. Nie udaje mi się powstrzymać jęku przepełnionego bólem oraz rozpaczą. Zaciskam z całej siły wargi, opierając tył głowy o pień drzewa. Chcę coś z siebie wydusić, błagać, żeby przestała> Jeszcze mi za to podziękujesz, Cavercius. <syczy przez zaciśnięte zęby, po czym dobitnym głosem zaczyna wypowiadać różne niezrozumiałe dla mnie słowa. Urywa się potworna zawierucha, która kończy się tak szybko, jak się zaczęła. Patrzę przed siebie, na boki.. ale nie potrafię dostrzec nigdzie Melissy. Zostawiła mnie. Samą. Z krwawiącą od jej szponów raną na brzuchu. Z mętlikiem w głowie. Z mokrymi od łez policzkami. Z poczuciem, że straciła już nie tylko ukochanego, ale również ich małą istotkę. Pomimo małego upływu czasu od dowiedzenia się o niej, już zdążyła pokochać to maleństwo, jak prawdziwa matka.>


~~ ~~



Sweetie, pobudka. <szczebiocze dziewczynie do ucha>

<natychmiastowo otwiera oczy i odsuwa się w bok na widok tej samej kobiety, która przed chwilą się jej śniła. Pamięta wszystko, co działo się w koszmarze. Czując na czole kropelki potu, szybko ociera je wierzchem dłoni i mierzy ją niewidzącym wzrokiem, chowając do kieszeni spodni list od Alexandra. Do jej uszu dobiegają pojedyncze słowa, których sensu nie chce znać. Nadal jest roztrząśnięta po wczorajszych wydarzeniach, czego udowodnieniem są zaczerwienione oczy i mokre ślady na twarzy> Zabiłaś osobę, którą kocham i teraz wkradasz mi się jeszcze do głowy, Ty parszywa suko. <mamrocze pod nosem, w dalszym ciągu zwiększając przestrzeń dzielącą je>

Czyżbyś się przeraziła moimi odwiedzinami w Twoim śnie, kochaniutka? <kręci głową z wyraźnym rozbawieniem, wręcz namacalnym. Śmieje się. Tak po prostu się śmieje, bez powodów> Pewnie uważasz, że ten koszmar to jedna wielka bujda, jak to jest w zwyczaju? Muszę zrujnować Twoją nadzieję... again. <podchodzi do mnie, bez pośpiechu i skrupułów> To, co robiłam Ci w.. iluzji.. <unosi brew, widząc jej minę> Tak, tak. Iluzji, którą wytworzyłam. <mruczy, poprawiając poły swojego płaszcza> Także to, że byłaś w ciąży, nie jest wytworem Twojej wyobraźni, Averio. Pozbawiłam życia Twoje dziecko oraz jego ojca. <mówi bez cienia skruchy, patrząc dziewczynie prosto w oczy> Pewnie wasz synek wyrósłby na tak samo czarującego, jak Alex. Jednak nie dane będzie Ci tego zobaczyć, bo nie żyje. Tak samo jak Twoja kochana hybryda. <zakłada jej kosmyk włosów za ucho, posyłając nieszczery uśmieszek> Do zobaczenia, najprawdopodobniej jeszcze z Tobą nie skończyłam. <puszcza jej oczko, następnie znikając w oparach dymu>

<podczas, gdy Melissa mówiła, nawet nie mrugnęła okiem. Słuchała z zapartym tchem, trudem powstrzymując chęć płaczu. Zakrywa jedną dłonią usta, a drugą kładzie na swoim podbrzuszu, od raz po zniknięciu czarownico-hybrydy. Bokiem opiera się o oparcie kanapy, spuszczając głowę w dół. Przymyka powieki, kręcąc głową i powoli siadając na sofie> Proszę, daj jakiś znak, że jesteś obok. <podciąga nogi pod brodę i obejmując je powoli rękami, opierając policzek o kolano> Błagam, pojaw się znowu. Alexandrze, proszę. <mamrocze pod nosem, cały czas trwając w bezruchu z zamkniętymi oczami. Ja też cię kocham. Kocham cię, Averio... Niby nic nie znaczące słowa, a nadal, nieprzerwanie od nocy, krążą w jej myślach. Pozbawiłam życia Twoje dziecko oraz jego ojca - kolejne zdanie, odciskające piętno na jej teraźniejszym zachowaniu. Chce zapłakać, ale brakuje już jej sił. Chce się uśmiechnąć, chociażby fałszywie, dla niego, wiedząc, że jest gdzieś tutaj, ale nie potrafi. Jest bezsilna, kiedy wszystko przytłacza ją i zjada od środka, pozbawiając wszystkiego, co nadawało jej życiu sens. Straciła dwie, jedną całkiem nieświadomie, na trzy osoby, które były dla niej wszystkim. Uchyla powieki i przed oczami przemykają jej wszystkie momenty spędzone z nim. Wydaje się, że były tak dawno temu, a w rzeczywistości zdarzyły się zupełnie niedawno. Każda kłótnia i spokojna rozmowa, każdy pocałunek i seks. Jego reakcja na jej śmierć, a następnie jej na jego. Obustronne wyznanie miłości, kiedyś obrane w poświatę szczęścia, teraz odziane w łzy i smutek, pomieszany z psychicznym bólem. Chciałaby napisać do Alice, ale ona teraz pewnie cieszy się z powrotu Deana. Nie chciałaby im przeszkadzać, chociaż jedna siostra Cavercius niech będzie zadowolona z swojej egzystencji. Kładzie się, wykończona, i wyciągając z kieszeni jeansów karteczkę, przyciska do miejsca, gdzie najbardziej słychać bicie jej serca. Serca, które biło dla nich. Serca, które nie zważając na wydarzenia ostatnich godzin, nadal uporczywie poszukiwało nadziei na powrót mężczyzny, któremu uda się wyrwać ją z objęć ciemności. Obiecała mu, że będzie żyć, co właśnie robi. Jednakże nie ma mowy o zapomnieniu>

Avery Saltzman - 27-05-14 19:20:09

<od wczorajszego wieczora stara się żyć.. miarę normalnie, jednakże zważając na ostatnie wydarzenie nie do końca się jej to udaje. Pomimo tego, że bardzo chciała to zrobić dla niego, nie potrafiła całkowicie wrócić do normy. Po dłuższym zastanowieniu, dochodziła do tego, że praktycznie wszystko, co niby "polepszyło" się u niej, było sztuczne. Starała się, żeby naprawdę było dobrze, ale przytłaczające uczucia, które ukrywała pod maską obojętności, zżerały ją od środka. Z racji tego, że nigdy nie była osobą z mocną psychiką, więc otrząśnięcie się po śmierci Alexandra oraz ich dziecka, było dla niej niełatwe. Spogląda na jeden z ściennych zegarów i widząc godzinę, wzdycha cicho, następnie przecierając mokre ślady na policzkach. Cholera, znowu płakała. Chowając list hybrydy do kieszeni spodni, przechodzi do przedpokoju i tam wsuwa na stopy buty, zaciskając mocno wargi. Prostuje się, kątem oka zerkając na odbicie w ogromnym lustrze; widząc swój dość żałosny stan, kręci tylko głową i przybierając z pozoru beznamiętną minę - tak, jak zawsze chce ukryć wszystkie uczucia, problemy i zmagać się z nimi w pojedynkę - wychodzi z domu>

Avery Saltzman - 27-06-14 01:06:28

<przychodzi do domu Jessi, na dłuższą chwilę zatrzymując się w holu i rozglądając po nim nieprzytomnie. W końcu uderza otwartą dłonią w ścianę, zaciskając mocno wargi> Kahn, Ty dupku. <syczy cicho, oddychając nieco niespokojniej i mając przymknięte oczy. Przy ludziach starała się  być opanowana, ale tutaj? Nikt jej nie widział, nie słyszał. Mogła dać upust swoim emocjom, uczuciom. Po jakimś czasie, kiedy czuje, że minimalnie ochłonęła, kieruje się na górę do łazienki, gdzie bierze prysznic, itd. Odświeżona przechodzi do pokoju, w którym zazwyczaj spała; rzuca się na łóżko, okrywa kołdrą i wtulając policzek w poduszkę, niemalże od razu zasypia>

Avery Saltzman - 19-07-14 14:04:37

<w czasie, kiedy nic nie pisałam, Av wyjechała na kilkunastodniowe wakacje do malowniczej Toskanii, chcąc się na chwilę oderwać od szarej rzeczywistości Mystic Falls. Wczoraj po południu wraca i od tamtego czasu rozpakowuje się, robiąc sobie od niechcenia krótką przerwę na sen w nocy. Teraz, bo ogarnięciu się z dresowego, ale nadal pociągającego wyglądu - mhm, po co marnować czas na użalanie się nad sobą po śmierci Alexandra, lepiej korzystać z życia - wsuwa nogi w szpilki i posyłając uśmiech do swojego odbicia w lustrze, wychodzi z domu>

Avery Saltzman - 28-07-14 17:57:17

<kiedyś tam wraca i od tamtej pory żyje sobie spokojnie, a teraz przebiera się w wcześniej wyszykowany strój, ogarnia busz na głowie i poprawia makijaż, po czym schodzi do holu, wsuwa się w botki i opuszcza posiadłość, zamykając ją>

Melanie Kahn - 28-07-14 19:04:08

Sms do Avery;
Mam. Adres znasz
(sorry ze tu ale nie chciało mi się szukać haha)

www.shinobinaruto.pun.pl www.aerosmith.pun.pl www.dragonballrpg.pun.pl www.skilene.pun.pl www.lilental.pun.pl