StefanSięUśmiecha - 12-11-13 23:41:44


http://www.cntraveler.com/hotels/north-america/united-states/hotel-monteleone-new-orleans-new-orleans-louisiana/_jcr_content/par/cn_contentwell/par-main/cn_colctrl/par-col1/cn_features_containe/cn_manual_feature_0/cn_image_0.size.hotel-monteleone-new-orleans-new-orleans-louisiana-104044-1.jpg

Josh Hutcherson - 01-12-13 21:42:22

<podjeżdża pod hotel, bierze walizkę i idzie do rejestracji, melduje się, i wchodzi do swojego apartamentu, bierze prysznic i kładzie się spać>

Josh Hutcherson - 02-12-13 16:45:33

<wstał, wziął prysznic, przebrał się, spakował walizki, wymeldował się, zapłacił i odjechał>

Katherine Pierce - 13-12-13 17:09:35

*Podjeżdżają pod hotel*

Bram Evans - 13-12-13 17:21:02

* Wysiada z samochodu. Otwiera drzwi Kath i wyciąga Lunę.* Meldujemy się i idziemy na jakiś spacer ? * Pyta dziewczyn i wyciąga walizki*

Katherine Pierce - 13-12-13 17:23:02

Mhm.Mógłbyś nas zameldować i od razu spytać się dokładniej czy mają jakiś pokój wieloosobowy *patrzy na Lunę uśmiechając się*

Bram Evans - 13-12-13 17:27:39

Nie ma sprawy * poszedł do hotelu i ich zameldował. Dostali pokój nr.7 dla 3 osób. Wrzucił tam walizki i wrócił do dziewczyn *

Katherine Pierce - 13-12-13 17:28:27

*Wyszli na ulicę*

Katherine Pierce - 13-12-13 19:05:57

* Weszli do pokoju*

Bram Evans - 13-12-13 19:11:26

* Zwrócił się do Luny* Szybko myj zęby i kładź się spać. * Skrzyżował ręce i spojrzał na nią wyczekująco*

Katherine Pierce - 13-12-13 19:13:35

Luna: * Westchnęła i poszła do łazienki gdzie się umyła, ubrała w piżame po czym poszła się położyć. Naciągnęła kołdrę na głowę*

Katherine: * Poszła do łazienki. Wzięła jedną tabletkę na ból głowy i połknęła ją*

Bram Evans - 13-12-13 19:15:57

* Podszedł do łóżka małej.* Zachowałaś się dziś bardzo nie rozsądnie i nie grzecznie. Jeśli jutro też będziesz się tak zachowywać, od razu wracamy do domu. * powiedział pewnie. Luna nic nie odpowiedziała tylko przekręciła się na bok i zasnęła. Bram usiadł zmęczony na podwójne łóżko*

Katherine Pierce - 13-12-13 19:18:04

* Oparła się o umywalkę, połknęła jeszcze jedną tabletkę i przemyła twarz wodą po czym wróciła do pokoju w którym był Bram*

Bram Evans - 13-12-13 19:21:30

Jak się czujesz ? * Spytał i podparł się rękoma od tyłu*

Katherine Pierce - 13-12-13 19:22:56

Dobrze * wysiliłam się na uśmiech i podeszłam do łóżka *

Bram Evans - 13-12-13 19:27:17

Nie wierze. * powiedział. Złapał ją za biodra i posadził sobie na kolanach* Jaka jest prawda ?

Katherine Pierce - 13-12-13 19:29:13

*odwróciłam wzrok* Po prostu jestem zmęczona i źle się czuje* odparła wymijająco*

Bram Evans - 13-12-13 19:59:11

Na pewno ? * spytał i przyjrzał się jej uważnie*

Katherine Pierce - 13-12-13 20:02:14

* pokiwała niespecjalnie przekonana głową*

Bram Evans - 13-12-13 20:28:11

A co zrobimy z tą małą buntowniczką ? * Spytał patrząc na łóżko małej*

Katherine Pierce - 13-12-13 20:30:13

Nie wiem ale jak na razie ma karę* odparłam również patrząc na łóżko w którym spała dziewczynka po czym zeszła z kolan chłopaka i położyła się na łóżku bokiem zwrócona w strone okna*Zawaliłam* powiedziała cicho*

Bram Evans - 13-12-13 20:35:11

* Położył się obok niej i mocno ją przytulił od tyłu* Nie zawaliłaś. Nie jesteśmy najlepszymi rodzicami, to fakt * powiedział smutno* Za często zostawialiśmy ją z nianią, a za rzadko spędzaliśmy z nią czas...

Katherine Pierce - 13-12-13 20:53:48

Nie Bram. To ja zawaliłam rozumiesz* powiedziałam przekonana i odwróciłam się do niego* Tak często wychodziłam* przymyka lekko oczy* Bram może... Powinniśmy zrobić sobie małą przerwę? * Odwróciła wzrok po czym poczuła kilka łez*

Bram Evans - 13-12-13 21:02:19

* Spuścił głowę* Jeśli chcesz, nie będę Ci utrudniał... Ale uważam że wina wcale nie jest po twojej stronie. * Usiadł na łóżku*

Katherine Pierce - 13-12-13 21:06:55

Bram... Ja po prostu* zastanawiałam się nad dobraniem słów* Tyle się wydarzyło. Za dużo. Nie traktuj tego jako zerwanie. To po prostu przerwa. Kocham cię ale chce sobie wszystko od nowa przemyśleć. Przepraszam. Ty... Na pewno będziesz dobrym ojcem. Jesteś nim cały czas.Pamiętasz jak mówiłeś że sobie nie poradzisz? Nie prawda. Radzisz sobie świetnie.* otarłam łzy ,wstałam, spojrzałam na śpiącą dziewczynkę i uśmiechnęłam się przez łzy  i wyszłam z pokoju kierując się na ulicę*

Bram Evans - 13-12-13 21:12:20

* Wybiegł za nią. Przed wyjściem z pokoju zamknął drzwi na klucz, żeby Luna była bezpieczna*

Katherine Pierce - 13-12-13 21:57:03

* Weszła cicho do pokoju i zamknęła drzwi po czym położyła się do łóżka*

Katherine Pierce - 14-12-13 08:16:40

*  Rano obudziłam się, zamówiłam śniadanie dla mnie i dla Luny po czym ubrałam się, zobaczyłam że Luna jest już również wyszykowana i nie śpi*
Luna: Gdzie tata? * spytała rozglądając się*
Katherine: Kochanie tata musiał wyjechać i wrócić do domu. Za kilka dni również wrócimy*wzięłam ją na ręce*
Luna: To prze ze mnie tata wyjechał? * spytała smutno*
Katherine: Nie słoneczko. Na prawde.* przytuliłam ją po czym zjadłyśmy przyniesione nam śniadanie* Zabieram cię na małą wycieczkę* uśmiechnęłam się i spojrzałam na uradowaną Lunę po czym wyszłyśmy*

Alice Cavercius - 29-03-14 00:03:12

<podjeżdża samochodem pod hotel i parkuje na wyznaczonym miejscu. Wyciąga z bagażnika małą walizkę i wchodzi z nią do środka. W recepcji wykupiła na początek dwie noce w apartamencie. Poszła na górę i zamknęła za sobą drzwi, siadając na łóżku. Po odczytaniu ostatniego smsa zadrżała lekko. Nie brała wcześniejszych na poważnie, ale ten był, jakiś inny/ Odebrała go bardziej poważnie. Odpisała szybko i odrzuciła telefon, kładąc się na łóżku i wtulając w poduszkę. Nie miała zamiaru odpisywać. Zamknęła oczy, starając się myśleć o wszystkim tylko nie o nim>

Alice Cavercius - 29-03-14 14:28:53

<budzi się nad ranem. Pewnie musiała zasnąć późno w nocy i nawet tego nie zauważyła. Wstaje i bierze prysznic w hotelowej łazience po czym ubiera się i wychodzi>

<pod hotelem wsiada w samochód i odjeżdża>

Silvia Green - 09-04-14 18:24:46

Zamknęła za sobą bardzo dokładnie drzwi. Uff, pomyślała. To słońce było potwornie męczące... usadowiła się na wygodnym łóżku i bardzo próbowała nie usnąć. Była odporna na słońce lecz to nie sprawiało, że nie odczuwała Go. Była potwornie zmęczona, oczy same jej się przymykały.
Tudzież parę godzin snu by się przydało przed nocą. Ale wiedziała- iż musi być w każdym momencie po przemianie ostrożna.

Silvia Green - 25-04-14 14:01:08

Przysnęła. No u licha! Człowiek na starość się doprawdy starzeje. Zebrała się w sobie, zabrała torebkę, uczesała włosy. Pewnym krokiem wyszła nareszcie z hotelu. Musiała odpocząć - słońce mocno kobietę wyczerpało.
***

Malia O'Brien - 04-05-14 23:18:31

<podjeżdżają pod hotel, kompletnie zbici z tropu. Mieli polować w Missouri, wyszło jednak, że hybryda ukrywa się w Nowym Orleanie. Dziewczyna od razu wysiada z samochodu, uprzednio z tylnego siedzenia biorąc swoje torby. Bez trudu, który zadałaby sobie przy czekaniu na Sama, wchodzi do środka i rozgląda się uważnie po zebranych w pobliżu ludziach. Przykleja na twarz swój ukochany uśmieszek, podchodząc do recepcji, w której akurat przyjmuje miło wyglądająca blondynka w średnim wieku. Kiedy Lia podchodzi do lady, kobieta natychmiastowo unosi głowę i z przyczepionym na ustach uśmiechem, przenosi spojrzenie swoich bystrych, zielonych tęczówek na oczy łowczyni> W czym mogę pomóc? <pyta uprzejmym tonem głosu, którego pewnie nauczyła się na szkoleniach> Mogłabym prosić o pokój dwuosobowy z... <urywa, gdy blondwłosa wchodzi jej w zdanie> Łóżkiem małżeńskim? Oczywiście, już zapisuję. Pani... <podbródkiem wskazuje na wchodzącego z podobnymi torbami Winchestera> mąż z pewnością będzie zadowolony. <posyła jej znaczące spojrzenie, następnie puszczając oczko. Zanim O'Brien udaje się sprostować sprawę, w dłoni trzyma już klucze do pokoju nr 205. Wysila się na przesłodzony uśmiech do recepcjonistki, chwyta za swoje bagaże i odchodzi kawałek dalej, ruchem głowy przywołując do siebie chłopaka>

Sam Winchester - 04-05-14 23:33:59

<Gdy Lia wysiada, jeszcze kilka sekund siedzę w samochodzie lecz po chwili wyjmuję kluczyki i też wysiadam. Wyjmuję swoje torby i zamykam Chevy. Nie wzbudzając żadnych podejrzeń wchodzę do hotelu. Zdziwiony patrzę na recepcjonistkę słysząc o jakimś mężu. Widząc jak Lia przywołuje mnie ruchem głowy, podchodzę do niej.>Co się stało? Jaki znowu mąż?<pytam ją cicho, lekko zbity z tropu.>

Malia O'Brien - 04-05-14 23:48:46

<gdy łowca podchodzi wystarczająco blisko, przewraca oczami> Tamta... <ruchem dłoni wskazuje na recepcjonistkę> jakże milutka kobieta, wzięła nas za małżeństwo. <kończy ściszonym głosem i posyłając blondynce uśmiech, obejmuje teatralnie Sama w pasie, żeby wyglądało to dosyć realnie> Nie pozwoliła mi dość do słowa, także musimy teraz w to brnąć. <zaciska mocniej wargi w sztucznym uśmiechu, nachylając się do Sama> To tylko i wyłącznie na rzecz uwiarygodnienia, zrozumiano... mężu? <ostatnie słowo z trudem przechodzi jej przez gardło; czeka na reakcje Winchestera, czując na sobie spojrzenie kobiety>

Sam Winchester - 04-05-14 23:59:46

<Co jakiś czas przytakuję uważnie słuchając jej słów.>Oczywiście żono<mówię i uśmiecham się przekonująco. Po chwili zbliżam się do niej i nachylam się w jej stronę. Składam na jej ustach namiętny pocałunek, po którym wątpię by wywnioskowała to co naprawdę czuję. Ujmuję jej twarz w dłonie i pogłębiam pocałunek, lekko pieszcząc jej policzki opuszkami swoich palców. Dopiero po chwili się odsuwam na kilka milimetrów.>Czy to było wystarczająco przekonujące?<pytam szepcząc wprost do jej ucha.>

Malia O'Brien - 05-05-14 00:36:47

<czując na swoich wargach, wargi Sama, chwilowo wstrzymuje powietrze, po czym odwzajemnia z równą namiętnością pocałunek i zarzuca ręce na szyi chłopaka - wszystko, żeby tylko uwiarygodnić ten błąd, jakim jest wzięcie ich za małżeństwo. Przez jej ciało przebiega przyjemny dreszczyk, kiedy opuszkami palców zaczyna gładzić jej policzki. Na chwilę czuła się tak, jakby istniał tylko on i ona... Shit, co to za myśli. Gdy odrywa się, uchyla powieki, które musiała mimowolnie przymknąć i spogląda na niego> Z pewnością, nie ma szans, żeby się domyślili. <kiwa pewnie głową, po czym chwyta za torby i wchodzi wraz z łowcą na odpowiednie piętro; dziewczyna odklucza drzwi pokoju 205, niemalże od razu rzucając na łóżko swój bagaż> Jutro jeszcze nie wyruszamy na polowanie, tylko obmyślamy strategię i jak najwięcej możliwych wyjść, dobrze? <splątuje ręce na wysokości klatki piersiowej, unosząc pytająco brew>

Sam Winchester - 05-05-14 00:45:40

<Uśmiecham się uroczo słysząc jej słowa i po chwili już idziemy do pokoju. Kładę swoje walizki przy wejściu i patrzę na Lię.>Jasne. Strategia jest najważniejsza. Co prawda Dean...<urywam nagle.>Never Mind.<mówię i patrzę jak Malia idzie do łazienki, po chwili wychodzi a wtedy ja idę do sporej łazienki z dużą wanną i prysznice. Aha... Pokój dla nowożeńców. Szybko przebieram się w koszulkę i zdejmuję spodnie zostając w samych bokserkach. Wychodzę i widzę, że Malia już zasnęła. Uśmiecham się lekko pod nosem i kładę po drugiej stronie łóżka, na samym skraju. >Dobranoc.<szepczę, mimo iż wiem, że prawdopodobnie już tego nie słyszy. Chyba, że udaje to, że śpi. Przykrywam się kołdrą i szybko zasypiam.>
<W nocy, nieświadomie okręcam się twarzą do łowczyni i ją przytulam do siebie.>

Sam Winchester - 05-05-14 18:52:00

<Budzę się ,dosyć późno i od razu czuję jak blisko mnie jest Lia. Zrywam się z łóżka nie budząc jej i przecieram oczy. Okay... Przytuliłem ją przez sen czego kompletnie nie pamiętam; mrugam kilka razy i idę do łazienki wcześniej wyjmując z torby czerwono-czarną koszulę. Zaciskając usta w cieką linię wchodzę do łazienki i od razu, się rozbieram i, wchodzę pod prysznic. Gdy chcę już wyjść po umyciu się, drzwi nie chcą się otworzyć. Przeklinam pod nosem i dopiero po chwili udaje mi się je rozsunąć. Wycieram się o swój ręcznik. Owijam się im w pasie, orientując się że zapomniałem bielizny z torby.>Shit...<mruczę i powoli wychodzę z łazienki w samym ręczniku, zostawiając na podłodze mokre ślady stóp. Widząc, że Lia już się obudziła, otwieram szeroko oczy ze zdziwieniem.>Zapomniałem wziąć ubrań.<mówię obronnym tonem głosu i szybko się schylam do torby, ,poprawiając ręcznik tak aby ie spadł. W końcu znajduję ciemne spodnie i szare slipki. Uśmiecham się przepraszająco za to że wid,ziała mnie półnagiego w samym ręczniku i znikam za drzwiami łazienki. Szybko się ubieram i wzdycham. W końcu wychodzę i siada,m przy biurku włączając laptopa.>Wyspałaś się?<pytam po chwili wyjmując z kieszeni telefon. Patrzę przez chwilę w ekran i wyszukuję kontakty. mam wrażenie że muszę za,dzwonić do Hazel... Wzdycham i patrzę na Lię przepraszająco>Dasz mi chwilę muszę do kogoś zadzwonić.<mówię po chwili i wciskam połącz.>

Malia O'Brien - 05-05-14 20:17:34

<budzi się, gwałtownie podnosząc do siadu i oddychając niespokojnie. Pozlepiane kosmyki włosów na czole i kropelki potu, wskazywały na to, że właśnie wybudziła się z koszmaru. Pieprzonego koszmaru... Znowu przeniosła się do dnia, który spędziła w psychiatryku. Wierzchem dłoni ociera twarz, wzdrygając się ledwo widocznie. Dopiero teraz zauważa, że obok nie ma Sama; wzrusza tylko bezradnie ramionami, kiedy słyszy odgłosy dobiegające z łazienki. Opada z powrotem na poduszki, już po chwili przenosząc wzrok na wchodzącego łowcę. Trzeba przyznać, kaloryfer ma niezły. Kiwa z uznaniem głową, nie zwracając zbytniej uwagi na jego słowa. Nie daj się Lia, mówi piskliwy głosik z tyłu głowy. No tak, przez te koszmary przeważnie jest... dziwna? Tak, tak to chyba można określić. Zsuwa się z łóżka, ustając na równych nogach i przeczesuje palcami włosy, wlepiając bystre spojrzenie na chłopaka. Niestety, już ubranego. Przewraca nieznacznie oczami, następnie unosząc nieco zadziornie kącik ust> Spałam idealnie. <mruczy bez zająknięcia się przy tym malutkim kłamstewku. Jeśli potrafiła wyczuć kłamstwo, to nie znaczy, że sama nigdy nie kłamała. Wyciąga z walizki ciemne, obcisłe jeansy, czarną bokserkę i świeżą bieliznę, przechodząc do łazienki> Oczywiście, rozmawiaj ile chcesz. <odpowiada będąc już w pokoju obok i rozbierając się; wchodzi do kabiny prysznicowej i włącza natrysk letniej wody. Po kilkuminutowym prysznicu, chwyta za uchwyty drzwiczek kabiny prysznicowej i chce je rozsunąć, jednakże za cholerę się jej to nie udaje. Próbuje jeszcze kilka razy, klnąc cicho pod nosem, aż otwartą dłonią uderza o ścienne kafelki> Sammy, bądź taki łaskawy i przyjdź do łazienki! Biedna dziewczyna oczekuje ratunku, no dalej! <krzyczy, odgarniając z twarzy mokre pasmo włosów; czeka, przygryzając dolną wargę>

Sam Winchester - 05-05-14 20:51:48

<Obserwuję Malię jak wychodzi do łazienki i nagle słyszę Hazel po drugiej stronie telefonu. Gdy słyszę o tym, że podpaliła dom, przez chwilę wstrzymuję oddech. Nagle gdy już kończę rozmowę słyszę Lię krzyczącą z łazienki. Wołam do niej ż,e j,uż idę i wstaję od biurka. Po chwili rzucam telefon na łóżko wkurzony i wchodzę do łazienki. Od razu zauważam Lię całą mokrą pod prysznicem. Dyskretnie lustruję ją wzrokiem. Znaczy... To miało być dyskretne ale widząc jej zgrabne ciało tętno mi przyspiesza serce bije mocniej a myślami jestem już gdzieś indziej. Zamykam oczy i podchodzę bliżej prysznica. Opanuj się Sam. Zapanuj nad emocjami.; myślę i wzdycham.>Zacięły się?<pytam i dopiero po dłuższej chwili uchylam powieki znów widząc nagą Malię. Zaczynam szarpać za uchwyt. Drzwiczki zacięły się na dobre.>Oh ,crap...<mruczę cicho pod nosem i znów za nie szarpię. Gdy nadal nie puszczają wzdycham z rezygnacją i znów lustruję ją wzrokiem; tym razem dyskretniej. mój wzrok po chwili zatrzymuje się na jej twarzy, ,,która jest mniej więcej na wysokości mojej. To wszystko przez podwyższenie w kabinie.>Dać ci ręcznik?<pytam starając się by mój głos nie urwał się wpół zdania.>

Malia O'Brien - 05-05-14 21:16:42

<kiedy chłopak w końcu dociera do łazienki, odwraca się tyłem do niego i ponownie włącza natrysk, przysłuchując się szarpaniny Sama z zaciętymi drzwiczkami; http://37.media.tumblr.com/cbf0b6e38f4a7e3a02f9d6e53c7505f2/tumblr_n2enxyZeWC1tq0w0qo1_250.gif> Jeśli chcesz je otworzyć, to wyobraź sobie, że jesteśmy w łóżku... Wiem, że Twoja wyobraźnia szaleje, reszty nie muszę dopowiadać. <mówi beztrosko, okręcając głowę w jego kierunku; http://24.media.tumblr.com/28e2d8e13ab748c7534c58bbdd511c3c/tumblr_n2enxyZeWC1tq0w0qo2_250.gif> Tylko szybko, błagam. <mruczy nieco ciszej, mrugając kilkakrotnie powiekami; http://24.media.tumblr.com/3c94a9320e82f102f308e3579366a9ff/tumblr_n2enxyZeWC1tq0w0qo3_250.gif. Po chwili wyłącza natrysk i odwraca się całym ciałem przodem do łowcy, splątując ręce na wysokości klatki piersiowej. Bez cienia wstydu, lustruje go wzrokiem i przechyla lekko głowę w bok, uśmiechając się kącikami ust> Lepiej by było, gdybyś był przynajmniej w samym ręczniku. No wiesz, jeszcze wpadnie tutaj ta recepcjonistka, musimy udawać małżeństwo. <przewraca oczami rozbawiona, po czym koniuszkiem języka zwilża wargi> Jeśli się tym nie przemęczysz, panie Winchester. <porusza znacząco brwiami>

Sam Winchester - 05-05-14 21:25:41

<Parskam cichym śmiechem i znów szarpię się z drzwiczkami.>Czemu twierdzisz, że moja wyobraźnia szaleje?<pytam równie beztrosko jak ona.>Okay ,okay ,przecież widzisz że zacięły się na maska...<mówię i znów za nie ciągnę. Kurna... Uderzam w szkło otwartą dłonią.>Co z tymi drzwiczkami, kuźwa!<warczę i znów zaczynam próbować choć trochę je uchylić; Słysząc jej dalsze słowa i widząc kątek oka jak się odwraca mimowolnie się uśmiecham. Po chwili gdy zdaję sobie sprawę ze swojego uśmiechu, poważnieję i unoszę brwi ze zdziwieniem.> Serio jesteś zdolna uprawiać ze mną seks na pokaz?<pytam lekko zdziwiony... Phy. Bardzo zdziwiony.>

Malia O'Brien - 05-05-14 21:52:04

To widać, Sammy. Nie próbuj oszukać ani mnie, ani siebie samego. Jesteś na mnie napalony, cieszysz się z tego widoku. <rozkłada bezradnie ręce, unosząc spojrzenie na jego twarz> Widzę, niestety to zauważyłam. Może to Cię zdziwi, ale ślepa nie jestem. <unosi dłonie w obronnym geście i przygryza zmysłowo wargę. Co Ty znowu robisz, do jasnej cholery? Weź się opanuj, kobieto..., znowu ten sam głosik odzywa się gdzieś w tyle głowy. Blah blah blah, bezsensowna paplanina. Spogląda na to, jak siłuje się z kabinowymi drzwiczkami i przykłada dłoń do ust, żeby ukryć błądzący po jej twarzy uśmieszek> Powiedziałam tylko, że mógłbyś mi się objawić w samym ręczniku. Nic nie mówiłam o żadnym seksie, to Ty to zasugerowałeś. <dostrzegając zdziwienie na jego twarzy, kręci tylko oczami z uniesionymi kącikami ust> Będziesz tak stał i patrzył się na mnie jak Jack na Rose w Titanicu, czy podasz mi w końcu ręcznik? <mówi powoli, praktycznie w ogóle nie krępując się tą sytuacją>

Sam Winchester - 05-05-14 22:16:36

<Słysząc jej słowa zaciskam dłonie w pięści. Mam nadzieję że nie rozgryzła tego, że zaczynam coś do niej czuć. Przełykam ślinę i spuszczam wzrok. Serce bije mi jak oszalałe krew dudni mi w żyłach. Zamykam oczy i próbuję opanować to wszystko co się teraz ze mną dzieje. Oddycham spokojnie słuchając jej słów. Blefuje. Jestem tego prawie pewien. Słysząc jej ostatnie słowa sięgam po jej ręcznik i przerzucam go górą.>Łap.<mówię i po chwili stosuję się do rady Deana.>Teraz lepiej uważaj.<ostrzegam i mocno kopię nogą w drzwiczki, które spadają na plytki. Uśmiecham się z satysfakcją i podaję jej dłoń, by pomóc przejść przez szkło.>

Malia O'Brien - 05-05-14 23:21:55

<cały czas przygląda się Samowi, stopniowo marszcząc brwi na widok, jak biedaczek próbuje uzmysłowić sobie o co chodzi. Nie dojdzie do tego, nie ma szans. Nic mu nie wspominała o tamtym dniu, więc za cholerę się nie domyśli. Odrzuca mokre włosy na plecy, po czym łapie ręcznik i owija się nim w piersiach. Uchyla wargi w minie typu wtf?, kiedy każe jej się odsunąć, jednakże posłusznie to robi; widząc jak wyważa drzwiczki, praktycznie przykleja się plecami do ściany. Wraz z pomocą łowcy wychodzi z kabiny, sprawnie omijając kawałeczki rozbitej szybki; w pewnym momencie potyka się i wpada prosto w ramiona chłopaka, zaciskając mocno wargi> Nie ukrywaj, że tego nie chciałeś. <mówi, spoglądając na jego minę i wykrzywia usta w uśmiechu> I muszę przyznać, że nieźle sobie poradziłeś z drzwiczkami... Tylko to Ty płacisz rachunek, jakby co. <wzrusza bezradnie ramionami, nadal będąc wtulona w tors Winchestera. Jedna sekunda, jeden umysł, a tysiące myśli. O ironio, prawda? Nagle w jej mózgu zaświeca się światełko, wpadając na pewien pomysł. Uśmiecha się znacząco, następnie nachylając się do niego i wpijając namiętnie w jego wargi; jedną dłoń kładzie na jego karku, a drugą wplątuje w jego włosy, pogłębiając coraz żarliwiej pocałunek>

Sam Winchester - 05-05-14 23:38:02

<Gdy wpada w moje ramiona, łapię ją z zaskoczeniem wymalowanym na twarzy lecz po chwili stopniowo się rozluźniam i lekko uśmiecham. Po chwili puszczam ją, niewinnie pocierając kark dłonią. Zwilżam dolną wargę.>Następnym razem uważaj. Chyba nie chcesz umrzeć przed trzydziestką?<pytam z uśmiechem.>Nie zaprzeczaj, bo sama to powiedziałaś.<dodaję i unoszę dłonie w obronnym geście.>Taa, wiem, że płacę. To nic serio. Urok twojego męża załatwi sprawę.<mówię z rozbawieniem próbując się nie roześmiać; Po chwili czuję jej usta na swoich i zastygam. Nie ruszam się przez kilka sekund, lecz po chwili oddaję pocałunki, kładąc dłonie na jej ramionach; lewą dłonią zaczynam zjeżdżać po jej ramieniu, a prawą wsuwam między jej mokre po prysznicu włosy. Po chwili pocałunków wydaję z siebie pomruk zadowolenia i się uśmiecham, delikatnie robiąc kółka na jej nagiej skórze.>

Malia O'Brien - 06-05-14 15:35:29

<po chwili prostuje się i z zadartą pewnie głową bezwstydnie wpatruje się w tęczówki chłopaka. Parska cichym śmiechem, kręcąc głową> Spokojnie, nie zabiłabym się przez upadnięcie na podłogę. Jednak milsze było bycie w Twoich ramionach, niż byłoby leżenie na podłodze, na której są odłamki szkła. <mówi swobodnie, jakby było to najoczywistszą rzeczą na świecie> Och, no dobrze. Masz mnie, detektywie. <przesuwa opuszką kciuka po swojej dolnej wardze, żeby otrzeć z niej kropelkę wody> Uroki? W to nie wątpię, mężu. <akcentuje specjalnie ostatnie słowo, uśmiechając się w zadziorny sposób do łowcy. Kiedy po chwili otępienia zaczyna odwzajemniać pocałunki, unosi triumfalnie kąciki ust do góry w myślach, i zaciska delikatnie palce na jego włosach. Drugą dłoń przenosi natomiast na tors, przesuwając po nim opuszkami palców drażniąco, aż zaczyna pośpiesznie rozpinać guziki jego koszuli i atakuje jeszcze namiętniej, pożądliwiej jego wargi. Gdy udaje jej się rozpiąć do końca koszulę, zsuwa ją z jego ramion, nie zaprzestając pocałunków>

Sam Winchester - 06-05-14 15:58:54

(http://www.thehomeplanet.org/wp-content/uploads/2010/11/trash.gif(specjalnie dla Ciebie Psulo :heart:))

<uśmiecham się lekko czując jak rozpina mi koszulę. Pomagam ją z siebie zdjąć zostając w samych spodniach. Zjeżdżam swoimi dłońmi wzdłuż jej pleców okrytych tylko ręcznikiem i na chwilę zaprzestaję pocałunków. Patrzę jej głęboko w duże, brązowe tęczówki i uśmiecham się trochę szerzej.>Miałaś rację.<mówię bezwstydnie i lekko muskam ustami płatek jej ucha. Po kilku sekundach odsuwam się na kilka centymetrów, znowu patrząc w jej oczy.>http://media.tumblr.com/tumblr_m7u0wz46Ue1r71kvv.gif<zaciskam na chwilę usta w cienką linię i znów zaczynam ją całować mocno, namiętnie i wkładając w to całe swoje uczucie.>A jak stwierdził Dean, bzykam tylko z miłości<mówię między pocałunkami i przewracam zabawnie oczami z udawaną irytacją.>

Red Coat - 06-05-14 17:33:42

<pojawia się w hotelu w pokoju Sama i Malii i przygląda się im przez chwilę z obrzydzeniem. Kręci głową i wyciąga mały pistolecik, z którego wystrzeliwuje kolejno dwie małe strzałki ze środkiem usypiającym, powalając na ziemię dziewczynę i chłopaka. Odciąga Sama od Malii i odpycha go, a gdy ten spada na podłogę, bierze dziewczynę i przywiązuje ją za kostki i nadgarstki do ramy łóżka. Wkłada dwa palce do ust i gwizda, a do pokoju wchodzi dwóch obleśnych, starszych mężczyzn, którzy pakują się do łóżka obok dziewczyny. RC kieruje swoją uwagę na Sama, przerzuca go sobie przez ramię i znika>

Sam Winchester - 06-05-14 20:29:53

<Wysiadam ma przystanku przed hotelem i nie zwracając na nic uwagi wchodzę do środka. Idę do pokoju i wchodzę do środka przez otwarte drzwi. Patrzę na łóżko i widze na nim nieprzytomną Malię z dwoma obleśnymi gosciami. Wzdycham i szybko wyganiam ich z pokoju zamykając drzwi na klucz. Podchodzę do Lii i ją rozwiązuję po czym nie zwracając uwagi na to, że jest w samym ręczniku, mocno przytulam ją do siebie.>Boże, Lia...<mówię cicho i po chwili zdejmuję szpitalną, niebieską bluzkę nie zwracając uwagi na liczne obrażenia. Krzywię się lekko z bólu i ubieram czarną koszulkę opinającą moje mięśnie i tors po czym znów ją przytulam.>

Malia O'Brien - 06-05-14 20:47:59

<powoli uchyla powieki, będąc obolała od uderzenia o podłogę. W pierwszym momencie nic nie kojarzy, wie tylko, że jest w czyiś objęciach. Podnosi nieco zamglony wzrok na mężczyznę, potrzebując chwili, żeby sobie przypomnieć kim jest> Sam...? <mamrocze cicho pod nosem, może niezrozumiale dla reszty. Czując, jak ją przytula do siebie, zaciska niepewnie palce na jego koszulce i ponownie przymyka powieki, jednakże nie odpływa tak, jak mogła się wydawać na pierwszy rzut oka. Oddech ma spokojny, może za bardzo? Pieprzyć to, medykiem nie była. Leży w totalnym bezruchu, wsłuchując się w rytm bijącego serca łowcy i zaciska nieznacznie wargi>

Sam Winchester - 06-05-14 20:57:20

<Przymykam oczy słysząc swoje imię.>A kogo się spodziewałaś, hm?<mruczę wtulając twarz w jej włosy.>Tak się bałem.<szepczę i się smutno uśmiecham.>Jak się czujesz?<pytam po chwili odsuwając twarz od jej włosów i nakierowując jej podbródek tak by na mnie popatrzyła.>Spójrz na mnie.<mówię stanowczo.>Pamiętasz cokolwiek? Ci idioci coś Ci zrobili?<pytam dopiero po chwili zdając sobie sprawy z tego jak troskliwie brzmi mój głos.>

Malia O'Brien - 07-05-14 00:29:20

Nikogo. <mruczy pod nosem, nadal cichym i słabym głosem. Musiała się nieźle uderzyć w głowę, ugh. Unosi drżącą dłoń i opuszkami palców dotyka skroni, zaczynając ją lekko masować. Krzywi się nieznacznie z przeciągłego bólu z tyłu czaszki, który za niedługo powinien przejść dzięki wilkołaczej regeneracji> B.. bałeś się? To... Gdzie byłeś? <mamrocze, nieco zbita z tropu> Bywało lepiej, bywało gorzej. Tragedii nie ma w każdym razie. <stara się powiedzieć to zabawnym tonem głosu, jednakże z marnymi skutkami i mając nadal przymknięte powieki. Gdy chwyta ją za podbródek i rozkazuje spojrzeć sobie w oczy, z trudem uchyla powieki; przenosi spojrzenie na jego tęczówki. Po chwili kręci głową na znak, że nic jej nie zrobili>

Sam Winchester - 07-05-14 06:34:24

<Obserwuję ją uważnie i wzdycham.>Tak, bałem się. Red Coat mnie porwała po czym skorzystałem ze swojej nagrody za jej chore Igrzyska.<mówię sprawnie omijając cześć ze szpitalem.>Nic wielkiego. Porwania i siniaki to ostatnio u mnie codzienność.<mówię i wzruszam ramionami; znacznie krzywię się z bólu. Po chwili trochę się rozluźniam i wysilam się na słaby uśmiech; uważnie patrzę jej w tęczówki i zaraz po tym gdy kiwa głową, mam wrażenie, że jestem tylko ja i ona. Ona i ja... Nie myśląc nad tym co robię, delikatnie muskam wargami jej usta. Delikatnie, a zarazem namiętnie. Gdy w końcu zdaję sobie sprawę ze swojego zachowania, odsuwam usta i speszony, spuszczam wzrok.>Uhm...Przepraszam.<mamroczę i przygryzam dolną wargę od środka.>Mam się odsunąć czy nie przeszkadza Ci to, że Cię przytulam?<pytam po chwili unosząc lekko nieobecny wzrok na jej tęczówki.>

Malia O'Brien - 08-05-14 22:42:26

<jego dotyk działa na nią kojąco, uspokaja, odsuwa wszystkie natrętne myśli; unosi lekko kącik ust. Słucha go w ciszy, stopniowo marszcząc brwi> Czerwona Cię porwała? <mówi z wyraźnym zdziwieniem w głosie, spoglądając na niego spod przymrużonych powiek> Codzienność? Okay, jesteś łowcą, ale... to chyba za często. <zaczyna więzić swoją wargę w ucisku zębów. Kiedy czuje jego usta na swoich, po chwili wahania odwzajemnia pocałunek, prawie w ogóle nie wiedząc co tak naprawdę robi. Uważnie śledzi jego ruchy, gdy się odsuwa i przełyka cicho ślinę, przez moment błądząc wzrokiem po pokoju> Nie, nie... Jest dobrze, możesz mnie przytulać. <mamrocze pod nosem, oddychając nieco niespokojnie>

Sam Winchester - 08-05-14 22:57:41

<Przytakuję i uważnie na nią patrzę.>Wiesz... Jestem słabym punktem Deana. Jeśli ktoś chce skrzywdzić jego, robi coś mi. A pozatym sam mam sporo wrogów.<mówię cicho i na chwilę zamieram myśląc o tym co zrobiła Red Coat. Po chwili się otrząsam z otępienia i się smutno uśmiecham; słysząc jej słowa po pocałunku, uśmiecham się smutno i ją do siebie mocniej przytulam. Nasza bliskość sprawia, że po moim ciele przechodzą miłe dreszcze. Tym bardziej, że Malia jest nadal w samym ręczniku. Czuję jak serce mi przyspiesza, przestaję myśleć o tym co chcę zrobić. Nakierowuję jej twarz w kierunku mojej i składam na jej ustach namiętniejszy pocałunek niż wcześniej. Bardziej... gorący. Gdy czuję jej wargi na swoich, czuję jak uczucia wrą w środku mojego ciała. Próbuję je tlumić, powstrzymać, ale nie potrafię. Teraz już wiem... Czuję do niej coś. znacznie więcej niż przyjaźń. Powoli kładę ją na łóżku i odrywam się od niej na chwilę, tak by spojrzeć jej w oczy. Swoim spojrzeniem pytan czy na pewno chce... Po chwili mrugam powiekami i znów patrzę na jej twarz począwszy od ust aż po oczy.>

Malia O'Brien - 09-05-14 00:33:13

Rozumiem... To trochę chore, ale cóż. Takie jest Falls, prawda? Jest cholernym magnesem dla nadprzyrodzonych i osób z zaburzeniami psychicznymi. <mówi cicho, prawie szeptem. Czuje na sobie jego spojrzenie, które według niej daje jej do zrozumienia, że chce ją przelecieć. No i wtedy to wraca... Ignorując senność, ból głowy, uśmiecha się w zadziorny sposób i zarzuca mu ręce na szyję odwzajemniając żarliwie pocałunek, kiedy ten styka jej wargi z swoimi w namiętnym pocałunku. Posłusznie kładzie się na łóżku, nadal trzymając dłonie na jego karku i w myślach unosi kąciki ust w diabelskim uśmieszku, po czym marszczy brwi, gdy się od niej odrywa. Zauważając, że spojrzeniem pyta się tego, czy pozwala na seks, kiwa głową, z trudem powstrzymując przewrócenie oczami. Nie zachowuje się teraz tak, jak prawdziwa Malia. No ale co ma poradzić? Ma rzucić wszystko, jechać do Bostonu i zacząć wrzeszczeć na psychiatrów, którzy podali jej leki z jakimiś pieprzonymi substancjami, które zmieniły jej psychikę? Phi, dobre swoje. Atakując jego wargi, zaczyna rozpinać pośpiesznie koszulę chłopaka, następnie zsuwając ją z jego ramion>

Sam Winchester - 09-05-14 07:50:51

<Każdy pocałunek pogłębiam i w głębi duszy skaczę z niepohamowanej radości; Gdy atakuje moje wargi odwzajemniam z taką samą siłą i gdy rozpina mi poszulę, odrzucam ją gdzieś w bok. Wsuwam swoje dłonie pod jej plecy i przesuwam nimi po zgrabnych pośladkach; Gdy czuję już nie ręcznik a jej nagie ciało, gdy dotykam ud, czuję jak dłonie palą mnie żywym ogniem. Lekko ściskam jej uda uśmiechając się zadziornie między pocałunkami. Czuję się jakbym robił coś zakazanego... Jakbym grał wbrew wszelakim zasadom. W mojej głowie włącza się alarm. Ignoruję go. Po co używać rozumu jeśli słucha się uczuć? Mimo wątpliwości zaczynam ją całować mocniej, namiętniej i bardziej czule. Delikatnie wsuwam dłonie pod jej ręcznik, dotykając jej pośladków.>

Malia O'Brien - 09-05-14 22:18:48

<z każdą kolejną chwilą odwzajemnia jeszcze namiętniej pocałunki, nie zważając na nic. Nie przejmuje się niczym, teraz liczy się jedynie seks. Czy powiedziałaby tak, gdyby była... sobą? Nie, zdecydowanie nie. Ale to przez te tabletki. Cholerne skutki uboczne, cudownie. Uśmiecha się kącikiem ust, czując jak dotyka dłońmi jej skóry i wypycha biodra do góry, ocierając się specjalnie o niego. Zrzuć z niej w końcu ten cholerny ręcznik, przeszkadza tylko..., prycha znudzonym, diabelski głosik w jej umyśle. Gdy całuje ją bardziej czule, przewraca jedynie oczami w myślach, cały czas oddając żarliwie każdy pocałunek, mając jedynie bardzo krótkie przerwy na wzięcie oddechu. Po jakimś czasie zniża dłonie do jego rozporka i zaczyna przy nim majstrować; po chwili udaje jej się to i zadowolona zaciska wargi w uśmiechu, następnie atakując ponownie jego wargi. Powoli wsuwa z niego spodnie, z początku zahaczając nawet palcem o gumkę jego bokserek>

Sam Winchester - 09-05-14 22:27:57

<Gdy czuję jak sięga dłonią do mojego rozporka, wzdycham cicho między naszymi pocałunkami. Pomagam jej zdjąć z siebie spodnie i zaczynam odwijać z niej ręcznik. Gdy jest już całkiem naga, a ja w samych bokserkach, zaczynam czuje muskać ustami jej szyję i dekolt. Powoli przenoszę pocałunki wzdłuż jej mostka aż do brzucha. Przygryzam skórę i z zadziornym uśmiechem spoglądam na nią. Po dłuższej chwili znów wracam pocałunkami do jej szyi i ponownie, tym razem delikatniej, przygryzam zębami jej skórę. Czując jak zsuwa ze mnie bokserki, zaciskam usta w lekkim uśmiechu. Po dłuższej chwili gry wstępnej pełnej pocałunków... no i wielu więcej podniecających rzeczy, przechodzimy do rzeczy.>

Malia O'Brien - 09-05-14 23:15:35

<kiedy obydwoje szczytują w tym samym czasie, wydaje z siebie donośny jęk i po chwili nieruchomieje, starając się opanować oszalały oddech i przyśpieszone tętno. W końcu Sam osuwa się na miejsce obok, więc dziewczyna okrywa ich kołdrą i z zadziornym uśmieszkiem widniejącym na jej ustach, spogląda w oczy chłopaka, nic nie mówiąc. Z jednej strony - tej silniejszej - była nie liczącą się z żadnymi uczuciami Malią, a z drugiej tą samą, troskliwą Lią, którą Winchester zdążył poznać. Wtula policzek w jego ramię i układając jedną dłoń na jego torsie, przymyka powieki; nachyla się, składając na jego wargach żarliwy pocałunek. Nie miała zamiaru być delikatna, czuła, czy tam inne bzdety. Ouch, niezły lek jej podali w tym psychiatryku, naprawdę. Pewnie mieli czarownicę w zanadrzu, która podawała pacjentom swoje cholerne czary-mary. Wkrótce układa się wygodnie i zamykając oczy, po dość krótkiej chwili, zasypia>

Sam Winchester - 09-05-14 23:25:34

<Po wszystkim próbuję opanować oszalały i ciężki oddech. Patrzę jej w oczy i się uśmiecha lm uroczo. Jak zwykle w moim policzkach wraz z uśmiechem pojawiają się dołeczki. Przygryzam dolną wargę i po chwili odwzajemniam żarliwy pocałunek Malii. Zamykam oczy i przytulam ją do siebie, głaskając ją po włosach. Oddycham spokojniej niż wcześniej.Po chwili spoglądam na Lię i widzę, że śpi. Wtulam swoją twarz w jej włosy i gdy już całkowicie się uspokajam, przeczesuję swoję rozczochrane włosy dłonią. Odsuwam się od łowczyni na kilka milimetrów i kładę głowę na poduszce. Uśmiecham się lekko i nie wypuszczając dziewczyny. objęć swoich ramion, zasypiam.>

Sam Winchester - 10-05-14 11:26:31

<Budzę się i leniwie się przeciągam na chwilę wypuszczając Malię ze swoich objęć. Uśmiecham się lekko widząc, że łowczyni jeszcze śpi. Sięgam do telefonu i szybko piszę SMSa do Deana. Na mojej twarzy widnieje uśmiech satysfakcji. Wysyłam wiadomość i odkładam telefon wcześniej kasując wiadomości z Deanem na wypadek gdyby ktoś ukradł mi telefon l. Znów przytulam się do dziewczyny, ale nagle zaczynam zdawać sobie sprawę z tego, że Dean prawdopodobnie nie będzie miał okazji naprawić mi auta. Przełykam gulę w gardle i zamykam oczy. Próbuję wymyślić jakiś plan. Plan który mnie nie zabije... Plan po którym nadal będę żył... Te dwie rzeczy się wykluczają. Nie ma takiego sposobu na wyciągnięcie Deana z piekła, żebym po tym nie umarł. A wątpię by anioły mi sprzyjały... Przecieram twarz dłonią i przeczesuję nią włosy. Przez chwilę zaciskam dłoń, ciągnąć za włosy, lecz po kilku sekundach rozluźniam uścisk i kładę rękę na kołdze. Zaczynam intensywniej myśleć ze smutnym wyrazem twarzy.>

Malia O'Brien - 11-05-14 00:12:28

<powoli otwiera oczy, mamrocząc coś tam niezrozumiale pod nosem. Przewraca się na drugi bok, mrugając kilkakrotnie powiekami, żeby wyostrzyć obraz. Widząc, że Sam ciągle leży obok niej, unosi kąciki ust w zadziornym uśmieszku, który ostatnimi czasy praktycznie nie schodził z jej ust. God, co ten jeden, cholerny dzień w psychiatryku z nią zrobił?> Mam nadzieję, że dobrze spałeś. <mruczy pod nosem, starając się o to, żeby zabrzmiało to tak, jakby się tym chociaż trochę przejmowała. Mógł nawet nie spać całą noc, co się będzie przejmować. Jego problem, nie jej. Ciekawe, czy zauważy jej zmianę. Raczej tak, ślepy chyba nie był. Poprawia sobie kołdrę i unosi brew do góry, czekając na jego reakcję>

Sam Winchester - 11-05-14 00:25:15

<Słysząc głos Malii, patrzę na nią i uśmiecham się słabo. Zaczynam się zastanawiać... tylko tym razem nad tym czy aby na pewno Malia jest tą samą Malią co wcześniej. Patrzę na nią przenikliwym spojrzeniem i podpieram się na jednym łokciu. http://24.media.tumblr.com/435d7e9784361e458d09490259928070/tumblr_n57i67pEx11tq8k0vo1_250.gif>Tak, dobrze spałem...<mruczę cicho nie spuszczając z niej podejrzliwego spojrzenia.>Powiesz mi co Ci się stało po tym polowaniu na watahę wilkołaków, o którym mi mówiłaś? Chciałbym wiedzieć jak ci pomóc... Nie jestem ślepy, widzę, że coś z Tobą jest nie tak.<http://37.media.tumblr.com/e22171d81243cbcb66e2c1e3ca87f12c/tumblr_n57i67pEx11tq8k0vo2_250.gif Mówię i odgarniam jej kilka kosyków za ucho.> Inaczej się uśmiechasz. Jest w nim coś takiego... Bezdusznego?<pytam i zaciskam usta w cienką linię.>Powiesz mi?<ponawiam pytanie i delikatnie dotykam opuszkami palców jej policzka.>

Malia O'Brien - 11-05-14 00:49:23

<słysząc jego pytanie, wzrusza tylko bezradnie ramionami i przewraca zirytowana oczami> To nie Twój problem, Sammy. <mówi stanowczo, nie mając zamiaru ani ochoty mówić mu o pobycie (co prawda krótkim) w szpitalu psychiatrycznym. Kiedy odgarnia jej kosmyki włosów za ucho, nieruchomieje i strąca później jego dłoń z swojego policzka> Nie, nie powiem. <kręci pewnie głową i wstaje z łóżka, nieśpiesznie podnosząc z podłogi ręcznik; owija się z nim w piersiach i podchodzi do swojej torby, wyciągając z niej świeżą bieliznę oraz jakiś zestaw ciuchów. Przechodzi z tym do łazienki, gdzie wskakuje do kabiny prysznicowej i włącza natrysk lodowatej wody. Ta temperatura powinna otrzeźwić jej umysł, obudzić dawną Malię, ale póki co z marnymi skutkami>

Sam Winchester - 11-05-14 01:15:32

<Wzdycham ciężko i gdy odchodzi do łazienki opadam na poduszki. Wstaję dopiero po chwili i podchodzę do torby, wyjmując z niej nowe bokserki. Wkładam czarną koszulkę i dżinsy. Gdy już mam włączać laptopa, rozlega się pukanie. Szybko podchodzę do drzwi i powoli je uchylam przygladzając trochę włosy by nie wyglądały aż tak bardzo jak wcześniej, po seksie.>Sam...Winchester? Mam dla pana paczkę.<mówi facet w niebieskim, kurierskim stroju, poprawiając swoją czapkę z daszkiem.>Uhm...Paczkę?<pytam lekko zdezorientowany patrząc na sporych rozmiarów pudełko, które trzymał w rękach. Szybko sięgam po długopis leżący na biurku i podpisuję to, że odebrałem przesyłkę. Uśmiecham się przyjaźnie gdy facet odchodzi i z trzaskiem zamykam drzwi. Zapominając o tym, że miałem poszukać sobie mieszkania na laptopie, siadam przy biurku stukając w karton swoimi długimi i zwinnymi palcami. Po chwili z torby wyjmuję sztylet i nie mogąc wytrzymać otwieram paczkę. W środku jest pudełko z dziwnymi znakami, których jeszcze nigdy... Zaraz. Widziałem je w dzienniku ojca.Wzdycham.Czarne pudełko wygląda dosyć niepozornie, ale nie wiem co się kryje w środku. God...To coś przeklętego, jestem tego pewien, ale nie mogę się powstrzymać. Ręce mnie świerzbią tak, że po chwili ulegam i otwieram czarną, zamkniętą na kłódkę skrzynkę.W środku jest... No bez jaj... Królicza łapka?! Powoli ujmuję ją w dłonie i prycham zirytowany. Jak królicza łapka może być w jakikolwiek sposób przeklęta? Ugh... Nie wiem. Przetrząsam pudełko w poszukiwaniu jakiejś dołączonej kartki z ogólnymi informacjami. Nic... Przewracam z rezygnacją oczami i przewracam łapką między swoimi palcami. Obserwuję ją uważnie aż w końcu biorę kartkę papieru i szybko zaczynam robić na niej ogólne zapiski mając nadzieję, że zacznie mi coś świtać. Nic. Kompletna pustka. Mnę kartkę w dłoni i rzucam na oślep do kosza za siebie. Nagle słyszę jak kulka papieru robi kółko na brzegach kosza i odwracam się akurat wtedy gdy wpada do środka. Wstaję od biurka i patrzę do kosza. "Piłka" trafiła centralnie w środek.>Woah...<mruczę i patrzę na łapkę, którą nadal mam w dłoni. Po chwili wychodzę i schodzę na dół do recepcji, kupuję dwie zdrapki i wracam do pokoju. Szybko zamykam za sobą drzwi i siadam przy biurku. Zdrapuję zdrapki i co widzę? Na jednej wygrałem 1,250 dolców a na drugiej 3 tysiące dolców. Przełykam ślinę i znów patrzę na łapkę leżącą na biurku, zaraz obok mojego laptopa.>Woah...<powtarzan zdezorientowany i opieram się wygodnie na krześle, przechylając je w tył tak że ciężar krzesła i mojego ciała jest na dwóch, tylnych nogach. Wbrew prawom grawitacji nie upadam i nie rozbijam sobie głowy... Zaczynam wątpić czy to aby na pewno jest klątwa a nie... No nie wiem. Może szczęśliwy przedmiot. Znów biorę do dłoni "szczęśliwy talizman " i obracam go między palcami.>

Malia O'Brien - 11-05-14 17:03:02

<po stosunkowo przydługawym prysznicu, wychodzi spod kabiny i owija się szczelnie ręcznikiem, następnie zaczynając się nim wycierać. Ubiera się, myje zęby i związuje włosy w wysoką kitkę, chwilę przyglądając się swojemu odbiciu w lustrze. Wkrótce wychodzi z łazienki z widniejącym na twarzy tym samym, zadziornym uśmieszkiem, który miała wcześniej. Zatrzymuje się w przejściu i opierając bokiem o framugę drzwi, mruży oczy, żeby dowidzieć co Winchester obraca między palcami. Doskonale wie co to jest, w końcu miała z nią kilka razy do czynienia, ale czy Samuel wie w co się pakuje? Przewraca oczami, kręcąc głową> Ja Cię później z tego ratować nie będę. <mruczy pod nosem, splątując ręce na piersiach>

Sam Winchester - 11-05-14 17:16:20

<Słysząc za sobą głos Lii, patrzę na nią zaskoczony i nie spuszczając z niej wzroku wchodzę do łazienki, wcześniej kładąc króliczą łapkę na biurku. Szybko biorę prysznic, myję zęby i się ubieram; Gdy wychodzę znów czuję na sobie wzrok Malii.>No dobra... O co Ci chodzi? <Pytam i siadam okrakiem na krześle opierając klatkę piersiową o oparcie.>Słuchaj, wiem, że to prawdopodobnie jakaś klątwa, ale... Klątwy nie przynoszą szczęścia.<mówię z uśmiech em i dopiero po chwili się odwracam krzesło tak bym nadal siedział w takiej pozycji lecz z ciałem zwróconym w stronę laptopa. Uruchamiam go i szybko szukam jakiegoś mieszkania. W miarę szybko znajduję mały dom i patrzę zdziwiony na ekran. Za taką cenę? Dom?>Woah...<mruczę i mrugam kilka razy powiekami z niedowierzaniem. Dom z pełnym wyposażeniem... Shit. Kupię dom i na koncie w banku nadal będę miał pieniądze. Szybko robię przelew i nagle wyświetla się komunikat że przy tym przelewie wygrywam 5 tysięcy dolców.>Oh crap.<mówię i się szeroko uśmiecham patrząc na Lię.>Nie mogę nigdy zgubić tego cholerstwa.<mówię nie przestając się uśmiechać, pokazując na króliczą łapkę.>

Malia O'Brien - 11-05-14 18:35:10

<odprowadza Sama wzrokiem, ściągając brwi i przez chwilę nad czymś myśli, w końcu prychając. Kiedy wraca z łazienki, nadal śledzi go spojrzeniem z skrzyżowanymi na piersiach rękoma> O to, że jak tego zaraz nie spalisz, to później nie będę miała zamiaru pomagać Ci w ratunku. <przesuwa koniuszkiem języka po dolnej wardze i wznosi oczy ku górze, w ostatniej chwili powstrzymując westchnięcie> Wiem, że klątwy nie przynoszą szczęścia. Poczekaj tylko do momentu, w którym zgubisz tą swoją króliczą łapkę. <mówi z nutą irytacji w głosie. Przypatruje się temu, jak szuka mieszkania w internecie i gdy pojawia się komunikat, że wygrywa 5 tysięcy dolarów, przykłada rękę twarzy> Każdy to gubi, wątpię w to, że będziesz wyjątkiem. <mruczy pod nosem, zaciskając mocno wargi i podchodzi do swojej torby, wyciągając dziennik, w którym miała wszystkie wiadome informacje o poszukiwanej hybrydzie> Okay, trzeba w końcu strategię omówić. <kładzie notes na stolik i siada na jednym z krzeseł, otwierając dziennik. Przez dłuższą chwilę rozmawiają między sobą, oczywiście sprzeczając się również, aż w końcu dochodzą do pewnego kompromisu w związku z polowaniem>

Sam Winchester - 11-05-14 18:50:53

Spalę ją. <Mówię przekonująco i wzdycham. Przecieram twarz dłonią.>Spalę ją od razu po tym gdy przekonam jakiegoś anioła do tego by wyciągnął Deana z piekła. A z nią<wskazuję ruchem głowy łapkę>Z nią będzie to łatwiejsze.<dodaję i przełykam ślinę; Po dłuższej konwersacji w końcu dochodzimy do kompromisu i wstaję z krzesła, przerzucając jedną nogę na lewą stronę. Patrzę na Lię z uśmiechem Podchodzę do swojej torby i wyjmuję czerwono-biało-czarną flanelową koszulę i kratę i ją szybko ubieram.>Mamy robotę więc...Ubieraj buty do tańca i idziemy zatańczyć z tym mieszańcem.<mówię z rozbawieniem przygryzając lekko dolną wargę.Po chwili ubieram jeszcze kurtkę, wkładam do jej kieszeni łapkę  i rzucając jej ostatnie spojrzenie przechodzę przez próg. Widząc sprzątaczkę idącą po korytarzu, odwracam się w stronę Malii i posyłam jej uroczy, pełen miłości uśmiech. Mam nadzieję, że nie wywnioskuje po nim tego co czuję na prawdę.>Czekam w samochodzie, kochanie.<mówię swobodnie i seksownie oblizuję dolną wargę. Odwracam się na pięcie ischodzę na dół. Wychodzę z hotelu i odruchowo sprawdzam czy w kieszeni mam króliczą łapkę. Uśmiecham się z satysfakcją i zapinam kieszeń sprawdzając wcześniej, czy nie ma w niej nawet najmniejszej dziurki. Podchodzę do auta i siadam za kółkiem; czekając na Malię wystukuję jakiś rytm o kierownicę.>

Sam Winchester - 11-05-14 21:14:52

(Coś mi się dzieje z fonem i nie mogę edytować to daję w nowym :/)
<Gdy Lia wchodzi do auta uśmiecham się. Po chwili mówi mi gdzie mam jechać. Posłusznie kiwam głową i jadę w stronę cmentarza.>

Melanie Kahn - 13-07-14 00:21:42

<podjeżdżają i Melanie spogląda na hotel. Po chwili milczenia chwyta swoją torbę i wysiada, kierując się do recepcji i na moment oglądając się za chłopakiem, aby wyłapać jego spojrzenie> Co planujemy na jutro? <pyta, kolejno omiatając spojrzeniem pomieszczenie do którego weszli>

Paul Hepburn - 13-07-14 00:25:55

<wysiadł z auta i wziął swoją torbę. Poszedł za dziewczyną> Nie wiem, ale będę miał całą noc na zastanowieniem się nad ty <wzruszył ramionami i podszedł do recepcji. Gdy kobieta zapytała się go o pokój, zmarszczył brwi i przeniósł wzrok na Mel> Wolisz osobny pokój czy ze mną? Obiecuję nie wchodzić ci do łazienki ani do łóżka <powiedział wypranym z emocji głosem>

Melanie Kahn - 13-07-14 00:29:04

Myślałam, że w nocy sypiasz, a nie medytujesz. <uśmiecha się lekko i podchodzi z nim do recepcji, której nawet nie zauważyła, pewnie z natłoku myśli, jaki panował w jej głowie. Słysząc pytanie chłopaka, spogląda na niego i na recepcjonistkę, a potem znowu na niego, przez chwilę zatrzymując spojrzenie na jego oczach i przypomina sobie szmery, które słyszała w lesie. Na tą myśl przełyka cicho ślinę i skina głową> Może być jeden. Wierzę, że mnie nie zjesz w nocy. Właściwie możesz przydać się jako bodyguard, ale kto wie.. zresztą przyznałeś, że w razie czego mnie zostawisz. Jest tu ochrona? <zaciska wargi rozbawiona i rozgląda się specjalnie>

Paul Hepburn - 13-07-14 00:36:15

<pokiwał tylko głową i wziął pokój trzyosobowy. Zgarnął klucz, wziął ich torby i udali się na piętro. Gdy weszli do pokoju, Paul postawił bagaże przy drzwiach i zamknął je> Weź dwuosobowe łóżko. Zazwyczaj na takim śpisz, nie mylę się? <uniósł brwi i sam usiadł na swoim, pojedynczym> Możesz pierwsza zająć łazienkę. Poczekam <wzruszył ramionami i podszedł do okna, w wglądając przez nie i myśląc nad tym wszystkim>

Melanie Kahn - 13-07-14 00:50:48

<rozgląda się po pokoju i skina głową> Tak. Nie. Znaczy.. Nie. Ostatnio spałam na kanapie. <rzuca torbę na dwuosobowe łóżko i wyciąga z niej to co potrzebuje. Spogląda na chłopaka nic nie mówiąc i dając mu odetchnąć od jej namolnej paplaniny. Sama zamyka za sobą drzwi łazienki i podchodzi do lustra odkładając rzeczy na bok. Przygląda się sobie, po czym związuje włosy i rozbiera się. Wchodzi pod prysznic, a po wszystkim osusza się, ubiera koszulkę na krótki rękaw i świeży dół bielizny. Naciąga bardziej koszulkę i rozpuszcza lekko falowane włosy. Zabiera swoje rzeczy i całkiem już odświeżona, wraca do pokoju. Wrzuca je do torby i po chwili podchodzi do chłopaka popychając go lekko biodrem aby się przesunął, aż mógł podzielić się z nią widokiem> Wszystko w porządku? <pyta po chwili patrząc na światełka ciemnej nocy, aż spogląda na niego niespiesznie> Dasz radę. Wiesz o tym, prawda? <uśmiecha się delikatnie, ale jednak bardziej zaciska wargi, stwierdzając, że musi wrócić do swojej obojętności, bo być może nie chciała nikomu dać się poznać z całkiem innej strony, której sama nie lubiła>

Paul Hepburn - 13-07-14 00:56:53

Raczej chyba nie mam wyboru. Widziałaś kiedyś demona z depresją? <prycha pod nosem i odwraca głowę w jej stronę> Prześpij się trochę <powiedział cicho i musnął delikatnie wargami kącik jej ust. Odsunął się i spojrzał jej w oczy> To za to, że jeszcze ode mnie nie uciekłaś <uśmiechnął się nikle, po czym wziął z torby w garść kilka rzeczy i zniknął w łazience>

Melanie Kahn - 13-07-14 01:02:24

Nie i chyba nie chcę widzieć. Ciężko byłoby wyciągnąć cię z tego dołka. Poza tym, sądziłam że demony nie mają uczuć. <uśmiecha się lekko, a kiedy chłopak całuje ją delikatnie w kącik ust, zamiera na moment i po tej krótkiej chwili odprowadza go wzrokiem. Przełyka cicho ślinę i zakłada kosmyk włosów za ucho przenosząc wzrok na miasto. Przygląda się mu w zamyśleniu, aż robi kroki w tył i odwraca się w stronę łóżka. Układa się na nim zrzucając torbę na dół i kładzie się tylko na jednej połowie. Narzuca okrycie do bioder i wsuwa jedną dłoń pod policzek. Przez moment wsłuchuje się w szum wody, aż przymyka powieki starając się zasnąć>

Paul Hepburn - 13-07-14 01:12:13

<bierze prysznic i przebiera się w spodnie od dresów. Wychodzi cicho z łazienki i wyciąga z torby laptopa. Siada z nim na kanapie i zaczyna przekopywać internet w poszukiwaniu informacji. Po chwili wyciąga paczkę papierosów z kieszeni kurtki, która leżała na oparciu i już ma sięgać po ogień, kiedy przypomina sobie, że nie jest sam. Wzdycha cicho i w efekcie tylko trzyma niezapalonego papierosa w ustach>

Melanie Kahn - 13-07-14 01:16:02

<słysząc że chłopak się nie kładzie, unosi powieki i przez moment milczy obserwując co robi> Możesz zapalić. Nie przeszkadza mi to. <mruczy zastanawiając się czy zapytać czego szuka, czy zwlec się z łóżka i wepchnąć mu na kanapę z zamiarem jakiejś pomocy> Idź się połóż. <sięga po mniejszą poduszkę i rzuca w niego> Nie zniosę cię jak jutro będziesz marudny z niewyspania. <uśmiecha się lekko>

Paul Hepburn - 13-07-14 01:23:19

Nie jestem śpiący, poza tym i tak bym nie zasnął <wzrusza lekko ramionami i łapie poduszkę w locie, kładąc ją obok siebie> Pytałaś, jakie mamy plany na jutro, więc własnie je ustalam. Dam ci znać rano <mówi, cały czas patrząc się w ekran komputera i po chwili wyciąga papierosa z ust, odrzucając go na stolik>

Melanie Kahn - 13-07-14 01:26:32

Może powinieneś wypić jakąś Melissę na uspokojenie. <odburkuje uśmiechając się lekko> Czyli ja mam spać, a ty buszujesz w internecie? <przygryza lekko policzek od środka z zawahaniem> Mogę posiedzieć z tobą, jeśli chcesz. W końcu muszę spłacić ten dług. No i nie lubię jak śpię i ktoś może na mnie patrzeć. Czuję się.. nieswojo. <przewraca się na plecy i układa dłonie na brzuchu patrząc w sufit>

Paul Hepburn - 13-07-14 01:35:58

<milczy przez chwilę i bierze głęboki oddech> Jeśli chcesz <mówi cicho, jednak na tyle głośno, żeby dziewczyna go usłyszała i posuwa się na kanapie, robiąc jej miejsce>

(ja już kończę, bo zasypiam :/ )

Melanie Kahn - 13-07-14 01:41:09

<uśmiecha się triumfalnie i odkrywa się, przechodząc na kanapę. Siada obok niego podkurczając nogi i odwraca się trochę bokiem, bardziej w jego stronę i laptopa. Jeszcze przez jakiś czas pomaga mu przeglądać i wyszukiwać informacji, jak zwykle zagadując go swoją paplaniną, aż gdzieś nad ranem mimowolnie zasypia w tej pozycji w której była, wciąż na kanapie, z głową opartą na oparciu, niemal ciałem stykająca się z chłopakiem>

(nie ma sprawy, ja też idę. Dobranoc :* )

Paul Hepburn - 13-07-14 11:24:17

<gdy dziewczyna zasypia, Paul zamyka laptopa i także opiera głowę o oparcie, zamykając oczy, jednak nie udaje mu się zasnąć. Po jakimś czasie poddaje się, bierze ze stolika kartkę i czyta dokładniej jej zawartość>

Melanie Kahn - 13-07-14 11:30:17

<uchyla powoli powieki i mruga kilka razy patrząc prosto na kartkę, którą trzymał chłopak. Po chwili chwyta ją między swoje palce i odkłada na stolik, wyhylając się> Nie czytaj tego. To dołujące. <siada wygodniej i przygląda się jego twarzy> Nie spałeś, prawda? <wzdycha cicho i zsuwa się z kanapy, wyciągając z torby rzeczy i naciągając bardziej na uda koszulkę> Faceci.. <mruczy pod nosem i idzie do łazienki>

Paul Hepburn - 13-07-14 11:53:47

Chciałem wiedzieć jak to działa <wzruszył ramionami, a słysząc jej słowa westchnął> Próbowałem zasnąć, ale nie udało się <powiedział obojętnie i sięgnął po kartkę. Złożył ją i położył na laptopie> Znalazłem dom, w którym prawdopodobnie mieszkałem. Wystarczy, że zbliżę się trochę do ludzi, którzy... cóż, być może są moją rodziną i wyciągnę z ich głowy odpowiednie informacje <pokiwał głową i przetarł twarz dłonią> Ale najpierw kawa <uśmiechnął się nikle, a gdy dziewczyna zniknęła w łazience, podszedł do torby i przebrał się w  czyste rzeczy, po czym z powrotem usiadł na kanapie>

Melanie Kahn - 13-07-14 11:59:49

<wychodzi z łazienki po prysznicu, ubrana i ze świeżym, delikatnym makijażem.> Jesteś pewien, że chcesz to zrobić? Nie chcę żebyś pogrążył się w depresji, bo nie jestem psychologiem i te wszystkie gadki na pocieszenie.. <kręci głową wrzucając rzeczy do torby> To nie dla mnie. Nie znam się na tym, bo rzadko kiedy używam czegoś co nazywają uczuciami. <uśmiecha się lekko i kiwa głową> Kawa brzmi perfekcyjnie. Gdzie jest kawiarnia? <marszczy lekko brwi i przysiada na stoliku>

Paul Hepburn - 13-07-14 12:23:07

Nie mam pojęcia, ale wiem za to, gdzie jest bar. Chyba się nada? <pyta i wstaje z kanapy. Chowa kartkę do kieszeni spodni>

Melanie Kahn - 13-07-14 12:26:45

Sugerujesz że zaserwują nam tam kawę, czy po prostu chcesz nas upić przed ciężkim dniem? <unosi brew zsuwając się ze stolika> Jeśli tak, to.. dobry pomysł. <uśmiecha się pod nosem i chwyta telefon, po czym wychodzą> (daj w tym barze)

Melanie Kahn - 14-07-14 00:50:02

<Po czasie wchodzi do hotelu i od razu kieruje się na górę, ignorując obsługę która śledzi ją wzrokiem. Chyba szła za szybko, ale emocje wzięły górę. Kiedy znajduje się w pokoju, chwyta swoją torbę nie zważając na to czy coś zostało i schodzi na dół opuszczając budynek praktycznie bez zapłaty. Stwierdzając że nie wypłaci się za taksówkę, rozgląda się przeczesując włosy palcami i na chwilę zamyka oczy tylko po to, aby kolejno zniknąć>

Paul Hepburn - 17-07-14 22:56:45

<pojawia się w pokoju hotelowym, cały umazany krwią. Z trudem przeszedł do łazienki, a przed oczami stawały mu obrazy ostatnich wydarzeń. Wszedł pod prysznic, w ubraniach i odkręcił strumień zimnej wody, która powoli moczyła jeansową kurtkę, koszulę i wszystko inne. Oparł czoło o zimne kafelki i stał tak przez dłuższy czas. Nie miał uczuć, a jednak nie znosił utraty kontroli. Westchnął i zaczął się powoli rozbierać, wyrzucając wszystko na kafelki. Umył się, przebrał, spakował. W końcu zapłacił za pobyt swój i Mel, wsiadł do Chryslera i odjechał w stronę Mystic Falls>

www.dukanowebanitki.pun.pl www.arenasp.pun.pl www.poprostupascal.pun.pl www.pokemon-unova.pun.pl www.narucio.pun.pl