StefanSięUśmiecha - 20-05-13 15:37:42


SZPITAL



https://24.media.tumblr.com/4d664ab5b62bdecd814cd76f2dd08ba0/tumblr_n0ozqunhxG1t5ylo3o3_400.jpg https://24.media.tumblr.com/a215db147aafb365a3dc1a6ced01a3a0/tumblr_n0ozqunhxG1t5ylo3o1_400.jpg
https://24.media.tumblr.com/08783a9b6f26905de4dd6bd3e2c03c31/tumblr_n0ozqunhxG1t5ylo3o2_400.jpg https://31.media.tumblr.com/5f4969df6d9465764bdd19d599cfa545/tumblr_n0ozqunhxG1t5ylo3o4_400.jpg

CarolineParker - 25-05-13 13:21:54

*Znajduje się w szpitalu ale nadal jest nie przytomna*

CarolineParker - 25-05-13 13:31:19

*Odzyskuje przytomność ,ale musi pozostać w szpitalu do poniedziałku*

CarolineParker - 25-05-13 18:19:07

*Szlak ją trafia gdy pomyśli że tu musi leżeci.Takie tu nudy że ja nie mogę*

CarolineParker - 25-05-13 18:26:47

*Lekarze muwili że ciocia była i siediała przy łóżku puki nie odzyska przytomności ale musiała iść do pracy*

CarolineParker - 25-05-13 19:01:43

*Z tych nudów zaczyna się uczyć*

CarolineParker - 26-05-13 14:23:15

*Jeżeli badania wyjdą dobrze wyjdzie dzisiaj do domu*

CarolineParker - 26-05-13 17:22:44

*Naszczęście badania sa okej o idzie do domu*

Samuel Blackwood - 29-05-13 18:33:43

*wchodzi z Alison*

Alison Marcado - 29-05-13 18:36:04

SamuelBlackwood napisał:

*wchodzi z Alison*

poczekam tu na ciebie

Samuel Blackwood - 29-05-13 18:38:37

Alison napisał:

SamuelBlackwood napisał:

*wchodzi z Alison*

poczekam tu na ciebie

W porządku. *powiedział i poszedł w głąb korytarza. po drodze spotkał recepcjonistkę Andie, z którą zamienił kilka słów. następnie wszedł do magazynu z krwią i wziął kilka torebeczek. po chwili wrócił do Alison*
Masz. *podał jej jedną torebkę* Spróbuj na razie na zimno.

Alison Marcado - 29-05-13 18:43:05

SamuelBlackwood napisał:

Alison napisał:

SamuelBlackwood napisał:

*wchodzi z Alison*

poczekam tu na ciebie

W porządku. *powiedział i poszedł w głąb korytarza. po drodze spotkał recepcjonistkę Andie, z którą zamienił kilka słów. następnie wszedł do magazynu z krwią i wziął kilka torebeczek. po chwili wrócił do Alison*
Masz. *podał jej jedną torebkę* Spróbuj na razie na zimno.

może pierw stąd wyjdziemy, to będzie dziwnie wyglądać jak nagle zacznę pić czyjąś krew....*złapała go za rękę i pociągnęła w stronę wyjścia, staneli za budynkiem, Ali spróbowała trochę krwi po czym ją wypluła* to jest... okropne... ble

Samuel Blackwood - 29-05-13 18:44:49

Alison napisał:

SamuelBlackwood napisał:

Alison napisał:


poczekam tu na ciebie

W porządku. *powiedział i poszedł w głąb korytarza. po drodze spotkał recepcjonistkę Andie, z którą zamienił kilka słów. następnie wszedł do magazynu z krwią i wziął kilka torebeczek. po chwili wrócił do Alison*
Masz. *podał jej jedną torebkę* Spróbuj na razie na zimno.

może pierw stąd wyjdziemy, to będzie dziwnie wyglądać jak nagle zacznę pić czyjąś krew....*złapała go za rękę i pociągnęła w stronę wyjścia, staneli za budynkiem, Ali spróbowała trochę krwi po czym ją wypluła* to jest... okropne... ble

Zimne. *przyznał* Jest coś takiego jak mikrofalówka. Tak wiem brzmi to okropnie. *oparł się o ścianę* Poczekaj na mnie przez chwilę. *mruknął i pobiegł do szpitala, podgrzewając krew. po chwili wrócił do Alison podając jej kubek z ciepłą krwią* Spróbuj jeszcze raz.

Alison Marcado - 29-05-13 18:49:19

SamuelBlackwood napisał:

Alison napisał:

SamuelBlackwood napisał:


W porządku. *powiedział i poszedł w głąb korytarza. po drodze spotkał recepcjonistkę Andie, z którą zamienił kilka słów. następnie wszedł do magazynu z krwią i wziął kilka torebeczek. po chwili wrócił do Alison*
Masz. *podał jej jedną torebkę* Spróbuj na razie na zimno.

może pierw stąd wyjdziemy, to będzie dziwnie wyglądać jak nagle zacznę pić czyjąś krew....*złapała go za rękę i pociągnęła w stronę wyjścia, staneli za budynkiem, Ali spróbowała trochę krwi po czym ją wypluła* to jest... okropne... ble

Zimne. *przyznał* Jest coś takiego jak mikrofalówka. Tak wiem brzmi to okropnie. *oparł się o ścianę* Poczekaj na mnie przez chwilę. *mruknął i pobiegł do szpitala, podgrzewając krew. po chwili wrócił do Alison podając jej kubek z ciepłą krwią* Spróbuj jeszcze raz.

*spróbowała* już lepiej, ale szczerze twoja krew i tej blondynki była lepsza *słyszy, że przyszedł jej SMS, czyta go... jest od Klausa* ale... *znieruchomiała, a telefon wypadł jej z ręki, upuściła także szklankę, zaczęła płakać i położyła się na ziemi*

Samuel Blackwood - 29-05-13 18:50:31

Alison napisał:

SamuelBlackwood napisał:

Alison napisał:


może pierw stąd wyjdziemy, to będzie dziwnie wyglądać jak nagle zacznę pić czyjąś krew....*złapała go za rękę i pociągnęła w stronę wyjścia, staneli za budynkiem, Ali spróbowała trochę krwi po czym ją wypluła* to jest... okropne... ble

Zimne. *przyznał* Jest coś takiego jak mikrofalówka. Tak wiem brzmi to okropnie. *oparł się o ścianę* Poczekaj na mnie przez chwilę. *mruknął i pobiegł do szpitala, podgrzewając krew. po chwili wrócił do Alison podając jej kubek z ciepłą krwią* Spróbuj jeszcze raz.

*spróbowała* już lepiej, ale szczerze twoja krew i tej blondynki była lepsza *słyszy, że przyszedł jej SMS, czyta go... jest od Klausa* ale... *znieruchomiała, a telefon wypadł jej z ręki, upuściła także szklankę, zaczęła płakać i położyła się na ziemi*

*zszokowany spojrzał na Alison. uklękł przy niej, ostrożnie ją podnosząc, tak by usiadła.* co jest? *spytał cicho*

Alison Marcado - 29-05-13 18:53:39

SamuelBlackwood napisał:

Alison napisał:

SamuelBlackwood napisał:


Zimne. *przyznał* Jest coś takiego jak mikrofalówka. Tak wiem brzmi to okropnie. *oparł się o ścianę* Poczekaj na mnie przez chwilę. *mruknął i pobiegł do szpitala, podgrzewając krew. po chwili wrócił do Alison podając jej kubek z ciepłą krwią* Spróbuj jeszcze raz.

*spróbowała* już lepiej, ale szczerze twoja krew i tej blondynki była lepsza *słyszy, że przyszedł jej SMS, czyta go... jest od Klausa* ale... *znieruchomiała, a telefon wypadł jej z ręki, upuściła także szklankę, zaczęła płakać i położyła się na ziemi*

*zszokowany spojrzał na Alison. uklękł przy niej, ostrożnie ją podnosząc, tak by usiadła.* co jest? *spytał cicho*

*nie odzywała się tylko płakała, naprawdę płakała, jak nigdy, czuła się jakby ktoś wyrwał jej serce*

Samuel Blackwood - 29-05-13 18:54:51

Alison napisał:

SamuelBlackwood napisał:

Alison napisał:


*spróbowała* już lepiej, ale szczerze twoja krew i tej blondynki była lepsza *słyszy, że przyszedł jej SMS, czyta go... jest od Klausa* ale... *znieruchomiała, a telefon wypadł jej z ręki, upuściła także szklankę, zaczęła płakać i położyła się na ziemi*

*zszokowany spojrzał na Alison. uklękł przy niej, ostrożnie ją podnosząc, tak by usiadła.* co jest? *spytał cicho*

*nie odzywała się tylko płakała, naprawdę płakała, jak nigdy, czuła się jakby ktoś wyrwał jej serce*

*odgarnął włosy z jej czoło i ostrożnie przytulił, patrząc w  niebo* Alison przestań i powiedz co się dzieje, albo Cię do tego zmuszę. *warknął, a w jego głosie była ukryta pewnego rodzaju czułość*

Hilly :) - 29-05-13 18:54:53

SamuelBlackwood napisał:

Alison napisał:

SamuelBlackwood napisał:


Zimne. *przyznał* Jest coś takiego jak mikrofalówka. Tak wiem brzmi to okropnie. *oparł się o ścianę* Poczekaj na mnie przez chwilę. *mruknął i pobiegł do szpitala, podgrzewając krew. po chwili wrócił do Alison podając jej kubek z ciepłą krwią* Spróbuj jeszcze raz.

*spróbowała* już lepiej, ale szczerze twoja krew i tej blondynki była lepsza *słyszy, że przyszedł jej SMS, czyta go... jest od Klausa* ale... *znieruchomiała, a telefon wypadł jej z ręki, upuściła także szklankę, zaczęła płakać i położyła się na ziemi*

*zszokowany spojrzał na Alison. uklękł przy niej, ostrożnie ją podnosząc, tak by usiadła.* co jest? *spytał cicho*

Hejka gołąbeczki.* podchodzi do nich z niewyobrażalną (nawet dla hybrydy) szybkością.* Widzę że dostałaś sms-a od Klausa. Żenada ten sam dla dwóch dziewczyn....

Alison Marcado - 29-05-13 18:58:09

Hilly :) napisał:

SamuelBlackwood napisał:

Alison napisał:


*spróbowała* już lepiej, ale szczerze twoja krew i tej blondynki była lepsza *słyszy, że przyszedł jej SMS, czyta go... jest od Klausa* ale... *znieruchomiała, a telefon wypadł jej z ręki, upuściła także szklankę, zaczęła płakać i położyła się na ziemi*

*zszokowany spojrzał na Alison. uklękł przy niej, ostrożnie ją podnosząc, tak by usiadła.* co jest? *spytał cicho*

Hejka gołąbeczki.* podchodzi do nich z niewyobrażalną (nawet dla hybrydy) szybkością.* Widzę że dostałaś sms-a od Klausa. Żenada ten sam dla dwóch dziewczyn....

*podbiegła do Hilly złapała ją za szyje i przygwoździła do muru* jak możesz, po tym wszystkim co zrobiłaś, jesteś nic nie wartą dziwką i zostaw mnie w spokoju *wrzasnęła*

Samuel Blackwood - 29-05-13 18:59:10

Alison napisał:

Hilly :) napisał:

SamuelBlackwood napisał:


*zszokowany spojrzał na Alison. uklękł przy niej, ostrożnie ją podnosząc, tak by usiadła.* co jest? *spytał cicho*

Hejka gołąbeczki.* podchodzi do nich z niewyobrażalną (nawet dla hybrydy) szybkością.* Widzę że dostałaś sms-a od Klausa. Żenada ten sam dla dwóch dziewczyn....

*podbiegła do Hilly złapała ją za szyje i przygwoździła do muru* jak możesz, po tym wszystkim co zrobiłaś, jesteś nic nie wartą dziwką i zostaw mnie w spokoju *wrzasnęła*

*z wampirzą szybkością odepchnął Alison, przyglądając się nieznajomej* Witaj, suko. *usmiechnął sie grzecznie*

Hilly :) - 29-05-13 19:02:37

Alison napisał:

Hilly :) napisał:

SamuelBlackwood napisał:

*zszokowany spojrzał na Alison. uklękł przy niej, ostrożnie ją podnosząc, tak by usiadła.* co jest? *spytał cicho*

Hejka gołąbeczki.* podchodzi do nich z niewyobrażalną (nawet dla hybrydy) szybkością.* Widzę że dostałaś sms-a od Klausa. Żenada ten sam dla dwóch dziewczyn....

*podbiegła do Hilly złapała ją za szyje i przygwoździła do muru* jak możesz, po tym wszystkim co zrobiłaś, jesteś nic nie wartą dziwką i zostaw mnie w spokoju *wrzasnęła*

*Wykręciła jej rękę i złapała za gardło a potem znów upuściła na ziemię.* Uspokój się. Zresztą ja przynajmniej coś robię ze stratą Klausa a ty do tego doprowadziłaś więc.... Zresztą co cie to obchodzi. Widzę że masz nową zabaweczkę.* pomachała do Samuela* Więc powiedz mi gdzie go ostatnio widziałaś, bo uwierz że nie ma rzeczy która byłaby lepsza od zniszczenia twojego życia a cała ta sytuacja jest bardzo kusząca, a więc?

Samuel Blackwood - 29-05-13 19:04:12

Hilly :) napisał:

Alison napisał:

Hilly :) napisał:


Hejka gołąbeczki.* podchodzi do nich z niewyobrażalną (nawet dla hybrydy) szybkością.* Widzę że dostałaś sms-a od Klausa. Żenada ten sam dla dwóch dziewczyn....

*podbiegła do Hilly złapała ją za szyje i przygwoździła do muru* jak możesz, po tym wszystkim co zrobiłaś, jesteś nic nie wartą dziwką i zostaw mnie w spokoju *wrzasnęła*

*Wykręciła jej rękę i złapała za gardło a potem upuściła na ziemię.* Uspokój się. Zresztą ja przynajmniej coś robię ze stratą Klausa a ty do tego doprowadziłaś więc.... Zresztą co cie to obchodzi. Widzę że masz nową zabaweczkę.* pomachała do Samuela* Więc powiedz mi gdzie go ostatnio widziałaś, bo uwierz że nie ma rzeczy która byłaby lepsza od zniszczenia twojego życia a cała ta sytuacja jest bardzo kusząca, a więc?

Nie przy mnie, psie. *posłał nieznajomej szarmancki uśmiech*

Alison Marcado - 29-05-13 19:05:48

SamuelBlackwood napisał:

Hilly :) napisał:

Alison napisał:


*podbiegła do Hilly złapała ją za szyje i przygwoździła do muru* jak możesz, po tym wszystkim co zrobiłaś, jesteś nic nie wartą dziwką i zostaw mnie w spokoju *wrzasnęła*

*Wykręciła jej rękę i złapała za gardło a potem upuściła na ziemię.* Uspokój się. Zresztą ja przynajmniej coś robię ze stratą Klausa a ty do tego doprowadziłaś więc.... Zresztą co cie to obchodzi. Widzę że masz nową zabaweczkę.* pomachała do Samuela* Więc powiedz mi gdzie go ostatnio widziałaś, bo uwierz że nie ma rzeczy która byłaby lepsza od zniszczenia twojego życia a cała ta sytuacja jest bardzo kusząca, a więc?

Nie przy mnie, psie. *posłał nieznajomej szarmancki uśmiech*

*nie odezwała się ani słowem, zapłakana pobiegła do Mystic Grill*

Hilly :) - 29-05-13 19:06:09

SamuelBlackwood napisał:

Hilly :) napisał:

Alison napisał:

*podbiegła do Hilly złapała ją za szyje i przygwoździła do muru* jak możesz, po tym wszystkim co zrobiłaś, jesteś nic nie wartą dziwką i zostaw mnie w spokoju *wrzasnęła*

*Wykręciła jej rękę i złapała za gardło a potem upuściła na ziemię.* Uspokój się. Zresztą ja przynajmniej coś robię ze stratą Klausa a ty do tego doprowadziłaś więc.... Zresztą co cie to obchodzi. Widzę że masz nową zabaweczkę.* pomachała do Samuela* Więc powiedz mi gdzie go ostatnio widziałaś, bo uwierz że nie ma rzeczy która byłaby lepsza od zniszczenia twojego życia a cała ta sytuacja jest bardzo kusząca, a więc?

Nie przy mnie, psie. *posłał nieznajomej szarmancki uśmiech*

*odwróciła się do chłopaka.* Możesz przestać się wtrącać? Ty mnie nawet nie znasz i nawet nie wiesz jaka jestem ,,straszna,,. A ciebie uwiodła zajęta dziewczyna. Co ty na to?

Samuel Blackwood - 29-05-13 19:07:17

Hilly :) napisał:

SamuelBlackwood napisał:

Hilly :) napisał:

*Wykręciła jej rękę i złapała za gardło a potem upuściła na ziemię.* Uspokój się. Zresztą ja przynajmniej coś robię ze stratą Klausa a ty do tego doprowadziłaś więc.... Zresztą co cie to obchodzi. Widzę że masz nową zabaweczkę.* pomachała do Samuela* Więc powiedz mi gdzie go ostatnio widziałaś, bo uwierz że nie ma rzeczy która byłaby lepsza od zniszczenia twojego życia a cała ta sytuacja jest bardzo kusząca, a więc?

Nie przy mnie, psie. *posłał nieznajomej szarmancki uśmiech*

*odwróciła się do chłopaka.* Możesz przestać się wtrącać? Ty mnie nawet nie znasz i nawet nie wiesz jaka jestem sukowata.

Właściwie to tak jakby cię znam. Jesteś w połowie psem, a każdy pies jest.. *dodał w myślach* Poza tym jesteś na moim terenie, więc...
Uwierz nikt mnie nie uwiódł.

Hilly :) - 29-05-13 19:11:27

SamuelBlackwood napisał:

Hilly :) napisał:

SamuelBlackwood napisał:


Nie przy mnie, psie. *posłał nieznajomej szarmancki uśmiech*

*odwróciła się do chłopaka.* Możesz przestać się wtrącać? Ty mnie nawet nie znasz i nawet nie wiesz jaka jestem sukowata.

Właściwie to tak jakby cię znam. Jesteś w połowie psem, a każdy pies jest.. *dodał w myślach* Poza tym jesteś na moim terenie, więc...
Uwierz nikt mnie nie uwiódł.

Po pierwsze: nie jestem psem tylko hybrydą. Po drugie: Żyje tu wiele nadnaturalnych stworzeń a najsilniejszym z nich jest Klaus Mickelson. A po za tym nie wyznaję regułki terenów

Samuel Blackwood - 29-05-13 19:13:45

Hilly :) napisał:

SamuelBlackwood napisał:

Hilly :) napisał:


*odwróciła się do chłopaka.* Możesz przestać się wtrącać? Ty mnie nawet nie znasz i nawet nie wiesz jaka jestem sukowata.

Właściwie to tak jakby cię znam. Jesteś w połowie psem, a każdy pies jest.. *dodał w myślach* Poza tym jesteś na moim terenie, więc...
Uwierz nikt mnie nie uwiódł.

Po pierwsze: nie jestem psem tylko hybrydą. Po drugie: Żyje tu wiele nadnaturalnych stworzeń a najsilniejszym z nich jest Klaus Mickelson. A po za tym nie wyznaję regułki terenów

Po pierwsze powiedziałem, że jesteś w połowie psem. A tak się składa, że darzę was szczególnym uczuciem. *warknał, czując jak jego kły mimowolnie się wydłużają* Po drugie. Mam gdzieś jakiegoś Klausa Mickelsona, no chyba, że jest kobietą to... *uśmiechnął się z wyższością*
Po trzecie. Może powinnaś zacząć. *powiedział ze spokojem*

Hilly :) - 29-05-13 19:16:13

SamuelBlackwood napisał:

Hilly :) napisał:

SamuelBlackwood napisał:


Właściwie to tak jakby cię znam. Jesteś w połowie psem, a każdy pies jest.. *dodał w myślach* Poza tym jesteś na moim terenie, więc...
Uwierz nikt mnie nie uwiódł.

Po pierwsze: nie jestem psem tylko hybrydą. Po drugie: Żyje tu wiele nadnaturalnych stworzeń a najsilniejszym z nich jest Klaus Mickelson. A po za tym nie wyznaję regułki terenów

Po pierwsze powiedziałem, że jesteś w połowie psem. A tak się składa, że darzę was szczególnym uczuciem. *warknał, czując jak jego kły mimowolnie się wydłużają* Po drugie. Mam gdzieś jakiegoś Klausa Mickelsona, no chyba, że jest kobietą to... *uśmiechnął się z wyższością*
Po trzecie. Może powinnaś zacząć. *powiedział ze spokojem*

*Zaśmiała się.* Ale z ciebie prymitywny wampir. A co jeśli ,,przypadkiem,, twoją dziewczynę ugryzie hybryda i zacznie umierać? Do kogo się zgłosisz po lekarstwo?

Samuel Blackwood - 29-05-13 19:18:20

Hilly :) napisał:

SamuelBlackwood napisał:

Hilly :) napisał:


Po pierwsze: nie jestem psem tylko hybrydą. Po drugie: Żyje tu wiele nadnaturalnych stworzeń a najsilniejszym z nich jest Klaus Mickelson. A po za tym nie wyznaję regułki terenów

Po pierwsze powiedziałem, że jesteś w połowie psem. A tak się składa, że darzę was szczególnym uczuciem. *warknał, czując jak jego kły mimowolnie się wydłużają* Po drugie. Mam gdzieś jakiegoś Klausa Mickelsona, no chyba, że jest kobietą to... *uśmiechnął się z wyższością*
Po trzecie. Może powinnaś zacząć. *powiedział ze spokojem*

*Zaśmiała się.* Ale z ciebie prymitywny wampir. A co jeśli ,,przypadkiem,, twoją dziewczynę ugryzie hybryda i zacznie umierać? Do kogo się zgłosisz po lekarstwo?

Nie mam dziewczyny. <założył ręce pod klatką piersiową> I nie zamierzam mieć w najbliższym stuleciu. Co bym zrobił? Hm... zadźgałbym tą osobę kołkiem.

Hilly :) - 29-05-13 19:21:46

SamuelBlackwood napisał:

Hilly :) napisał:

SamuelBlackwood napisał:


Po pierwsze powiedziałem, że jesteś w połowie psem. A tak się składa, że darzę was szczególnym uczuciem. *warknał, czując jak jego kły mimowolnie się wydłużają* Po drugie. Mam gdzieś jakiegoś Klausa Mickelsona, no chyba, że jest kobietą to... *uśmiechnął się z wyższością*
Po trzecie. Może powinnaś zacząć. *powiedział ze spokojem*

*Zaśmiała się.* Ale z ciebie prymitywny wampir. A co jeśli ,,przypadkiem,, twoją dziewczynę ugryzie hybryda i zacznie umierać? Do kogo się zgłosisz po lekarstwo?

Nie mam dziewczyny. <założył ręce pod klatką piersiową> I nie zamierzam mieć w najbliższym stuleciu. Co bym zrobił? Hm... zadźgałbym tą osobę kołkiem.

A twoja najdroższa- tu wywróciła oczami* umarłaby. Zresztą na co komu miłosne dyrdymały ,co? Wiesz co? Żel mi cię. Żyjesz tyle ale jesteś sam. Niesamowite że taki dureń nie znalazł sobie równie głupiej dziewczyny. Chociaż nie, przepraszam. Głupota Alis dorównuje twojej

Samuel Blackwood - 29-05-13 19:24:36

Hilly :) napisał:

SamuelBlackwood napisał:

Hilly :) napisał:


*Zaśmiała się.* Ale z ciebie prymitywny wampir. A co jeśli ,,przypadkiem,, twoją dziewczynę ugryzie hybryda i zacznie umierać? Do kogo się zgłosisz po lekarstwo?

Nie mam dziewczyny. <założył ręce pod klatką piersiową> I nie zamierzam mieć w najbliższym stuleciu. Co bym zrobił? Hm... zadźgałbym tą osobę kołkiem.

A twoja najdroższa- tu wywróciła oczami* umarłaby. Zresztą na co komu miłosne dyrdymały ,co? Wiesz co? Żel mi cię. Żyjesz tyle ale jesteś sam. Niesamowite że taki dureń nie znalazł sobie równie głupiej dziewczyny. Chociaż nie, przepraszam. Głupota Alis dorównuje twojej

Zakochałaś sie w tym Klausie i teraz na wszystkich się wyżywasz, czyż nie? *przeszył ją chłodnym spojrzeniem i podszedł do niej, nachylając się na jej uchem* nie każdy jest tak żałosny jak ty. nie każdy rozpaczliwie czeka aż inni na niego zwrócą uwagę. nie każdy... pragnie mieć kogoś, kogo nigdy nie będzie mógł mieć. *cofnał sie o pare kroków, chowając ręce do kieszeni* Osoby, które wyznawały mi urojoną miłość kończyły z kołkiem w sercu. Masz odpowiedź na swoje pytanie.

Hilly :) - 29-05-13 19:28:06

SamuelBlackwood napisał:

Hilly :) napisał:

SamuelBlackwood napisał:

Nie mam dziewczyny. <założył ręce pod klatką piersiową> I nie zamierzam mieć w najbliższym stuleciu. Co bym zrobił? Hm... zadźgałbym tą osobę kołkiem.

A twoja najdroższa- tu wywróciła oczami* umarłaby. Zresztą na co komu miłosne dyrdymały ,co? Wiesz co? Żel mi cię. Żyjesz tyle ale jesteś sam. Niesamowite że taki dureń nie znalazł sobie równie głupiej dziewczyny. Chociaż nie, przepraszam. Głupota Alis dorównuje twojej

Zakochałaś sie w tym Klausie i teraz na wszystkich się wyżywasz, czyż nie? *przeszył ją chłodnym spojrzeniem i podszedł do niej, nachylając się na jej uchem* nie każdy jest tak żałosny jak ty. nie każdy rozpaczliwie czeka aż inni na niego zwrócą uwagę. nie każdy... pragnie mieć kogoś, kogo nigdy nie będzie mógł mieć. *cofnał sie o pare kroków, chowając ręce do kieszeni* Osoby, które wyznawały mi urojoną miłość kończyły z kołkiem w sercu. Masz odpowiedź na swoje pytanie.

Hmm... Może masz rację. Ja owszem, zakochałam się w Klausie i od 19 lat się na wszystkich wyżywam! To prawda. Ale widać na pierwszy rzut oka ,że twoje lodowe serce bez uczuć topnieje na widok pewnej wampirzycy.* westchnęła* To słodkie.* mówiła spokojniej* Ty będziesz dla niej o wiele lepszy niż Klaus czyli...... Lepiej dla mnie! Dzięki przystojniaczku.* szturchnęła go w ramię

Samuel Blackwood - 29-05-13 19:30:34

Hilly :) napisał:

SamuelBlackwood napisał:

Hilly :) napisał:


A twoja najdroższa- tu wywróciła oczami* umarłaby. Zresztą na co komu miłosne dyrdymały ,co? Wiesz co? Żel mi cię. Żyjesz tyle ale jesteś sam. Niesamowite że taki dureń nie znalazł sobie równie głupiej dziewczyny. Chociaż nie, przepraszam. Głupota Alis dorównuje twojej

Zakochałaś sie w tym Klausie i teraz na wszystkich się wyżywasz, czyż nie? *przeszył ją chłodnym spojrzeniem i podszedł do niej, nachylając się na jej uchem* nie każdy jest tak żałosny jak ty. nie każdy rozpaczliwie czeka aż inni na niego zwrócą uwagę. nie każdy... pragnie mieć kogoś, kogo nigdy nie będzie mógł mieć. *cofnał sie o pare kroków, chowając ręce do kieszeni* Osoby, które wyznawały mi urojoną miłość kończyły z kołkiem w sercu. Masz odpowiedź na swoje pytanie.

Hmm... Może masz rację. Ja owszem, zakochałam się w Klausie i od 19 lat się na wszystkich wyżywam! To prawda. Ale widać na pierwszy rzut oka ,że twoje lodowe serce bez uczuć topnieje na widok pewnej wampirzycy.* westchnęła* To słodkie.* mówiła spokojniej* Ty będziesz dla niej o wiele lepszy niż Klaus czyli...... Lepiej dla mnie! Dzięki przystojniaczku.

Widać, że słabo znasz się na rzeczy. *spojrzał na nią beznamietnie* Moje lodowate serce nie mięknie na widok nikogo. No chyba, ze biorąc pod uwagę martwe ciała. *śmieje się arogancko*
Nie przyszlo ci do głowy, ze zamiast wyżywać się na każdego, mogłabyś się wyżywać... no nie wiem.. na Klausie? *posłał jej spojrzenie idioty*

Hilly :) - 29-05-13 19:34:51

SamuelBlackwood napisał:

Hilly :) napisał:

SamuelBlackwood napisał:


Zakochałaś sie w tym Klausie i teraz na wszystkich się wyżywasz, czyż nie? *przeszył ją chłodnym spojrzeniem i podszedł do niej, nachylając się na jej uchem* nie każdy jest tak żałosny jak ty. nie każdy rozpaczliwie czeka aż inni na niego zwrócą uwagę. nie każdy... pragnie mieć kogoś, kogo nigdy nie będzie mógł mieć. *cofnał sie o pare kroków, chowając ręce do kieszeni* Osoby, które wyznawały mi urojoną miłość kończyły z kołkiem w sercu. Masz odpowiedź na swoje pytanie.

Hmm... Może masz rację. Ja owszem, zakochałam się w Klausie i od 19 lat się na wszystkich wyżywam! To prawda. Ale widać na pierwszy rzut oka ,że twoje lodowe serce bez uczuć topnieje na widok pewnej wampirzycy.* westchnęła* To słodkie.* mówiła spokojniej* Ty będziesz dla niej o wiele lepszy niż Klaus czyli...... Lepiej dla mnie! Dzięki przystojniaczku.

Widać, że słabo znasz się na rzeczy. *spojrzał na nią beznamietnie* Moje lodowate serce nie mięknie na widok nikogo. No chyba, ze biorąc pod uwagę martwe ciała. *śmieje się arogancko*
Nie przyszlo ci do głowy, ze zamiast wyżywać się na każdego, mogłabyś się wyżywać... no nie wiem.. na Klausie? *posłał jej spojrzenie idioty*

Po pierwsze jego tu nie ma co zobaczyłeś już chyba na swojej ,,dziewczynie,, no i po co miałabym się na nim wyżywać? Jest moją jedyną rodziną. Po drugie, widać jak się o nią troszczysz i w ogóle. * Spojrzała na niego, przez chwilę w jej oczach było widać zazdrość. Ale tylko przez małą prawie nie zauważalną chwilę

Samuel Blackwood - 29-05-13 19:37:23

Hilly :) napisał:

SamuelBlackwood napisał:

Hilly :) napisał:


Hmm... Może masz rację. Ja owszem, zakochałam się w Klausie i od 19 lat się na wszystkich wyżywam! To prawda. Ale widać na pierwszy rzut oka ,że twoje lodowe serce bez uczuć topnieje na widok pewnej wampirzycy.* westchnęła* To słodkie.* mówiła spokojniej* Ty będziesz dla niej o wiele lepszy niż Klaus czyli...... Lepiej dla mnie! Dzięki przystojniaczku.

Widać, że słabo znasz się na rzeczy. *spojrzał na nią beznamietnie* Moje lodowate serce nie mięknie na widok nikogo. No chyba, ze biorąc pod uwagę martwe ciała. *śmieje się arogancko*
Nie przyszlo ci do głowy, ze zamiast wyżywać się na każdego, mogłabyś się wyżywać... no nie wiem.. na Klausie? *posłał jej spojrzenie idioty*

Po pierwsze jego tu nie ma co zobaczyłeś już chyba na swojej ,,dziewczynie,, no i po co miałabym się na nim wyżywać? Jest moją jedyną rodziną. Po drugie, widać jak się o nią troszczysz i w ogóle. * Spojrzała na niego, przez chwilę w jej oczach było widać zazdrość. Ale tylko przez małą prawie nie zauważalną chwilę

Dlaczego uroiłaś sobie, że czuję coś do tej wampirzycy? *unosi brwi do góry* odkąd zostałem wampirem pomagam młodym, by nie zrujnowali mi życia w mieście. Nie jestem sentymentalny, ale nienawidzę się przenosić, bo jakaś banda kretynów do tego doprowadziła. *powiedział spokojnie*
Nie będę ci dawał durnych porad miłosnych bo jak mówiłem, osoby które wyznawały mi miłość skończyły pod ziemią. Tak tylko głośno myslę, nie możesz pogadać o tym z tym.. jak mu tam.

Hilly :) - 29-05-13 19:40:48

SamuelBlackwood napisał:

Hilly :) napisał:

SamuelBlackwood napisał:


Widać, że słabo znasz się na rzeczy. *spojrzał na nią beznamietnie* Moje lodowate serce nie mięknie na widok nikogo. No chyba, ze biorąc pod uwagę martwe ciała. *śmieje się arogancko*
Nie przyszlo ci do głowy, ze zamiast wyżywać się na każdego, mogłabyś się wyżywać... no nie wiem.. na Klausie? *posłał jej spojrzenie idioty*

Po pierwsze jego tu nie ma co zobaczyłeś już chyba na swojej ,,dziewczynie,, no i po co miałabym się na nim wyżywać? Jest moją jedyną rodziną. Po drugie, widać jak się o nią troszczysz i w ogóle. * Spojrzała na niego, przez chwilę w jej oczach było widać zazdrość. Ale tylko przez małą prawie nie zauważalną chwilę

Dlaczego uroiłaś sobie, że czuję coś do tej wampirzycy? *unosi brwi do góry* odkąd zostałem wampirem pomagam młodym, by nie zrujnowali mi życia w mieście. Nie jestem sentymentalny, ale nienawidzę się przenosić, bo jakaś banda kretynów do tego doprowadziła. *powiedział spokojnie*
Nie będę ci dawał durnych porad miłosnych bo jak mówiłem, osoby które wyznawały mi miłość skończyły pod ziemią. Tak tylko głośno myslę, nie możesz pogadać o tym z tym.. jak mu tam.

*Pokręciła przecząco głową.* Nie wiesz jak bym chciała żeby to się skończyło. Nie wygląda na to ale kiedyś zanim się spotkaliśmy byłam miła. Niestety to już przeszłość. A wiesz jaki jest sposób by wszystko ze mną było jak dawniej? Zlikwidować pewną osóbkę o imieniu Alison* uśmiechnęła się złośliwie

Samuel Blackwood - 29-05-13 19:42:20

Hilly :) napisał:

SamuelBlackwood napisał:

Hilly :) napisał:


Po pierwsze jego tu nie ma co zobaczyłeś już chyba na swojej ,,dziewczynie,, no i po co miałabym się na nim wyżywać? Jest moją jedyną rodziną. Po drugie, widać jak się o nią troszczysz i w ogóle. * Spojrzała na niego, przez chwilę w jej oczach było widać zazdrość. Ale tylko przez małą prawie nie zauważalną chwilę

Dlaczego uroiłaś sobie, że czuję coś do tej wampirzycy? *unosi brwi do góry* odkąd zostałem wampirem pomagam młodym, by nie zrujnowali mi życia w mieście. Nie jestem sentymentalny, ale nienawidzę się przenosić, bo jakaś banda kretynów do tego doprowadziła. *powiedział spokojnie*
Nie będę ci dawał durnych porad miłosnych bo jak mówiłem, osoby które wyznawały mi miłość skończyły pod ziemią. Tak tylko głośno myslę, nie możesz pogadać o tym z tym.. jak mu tam.

*Pokręciła przecząco głową.* Nie wiesz jak bym chciała żeby to się skończyło. Nie wygląda na to ale kiedyś zanim się spotkaliśmy byłam miła. Niestety to już przeszłość. A wiesz jaki jest sposób by wszystko ze mną było jak dawniej? Zlikwidować pewną osóbkę o imieniu Alison* uśmiechnęła się złośliwie

*odchrząknał* Zapomnij. Na to Ci nie pozwolę. *powiedział ze znudzeniem* Zakładam, że jestem duzo młodszy o Ciebie, ale w porównaniu z Tobą potrafię sobie poradzić z życiem. *spojrzał na nią wyzywająco*

Hilly :) - 29-05-13 19:47:13

SamuelBlackwood napisał:

Hilly :) napisał:

SamuelBlackwood napisał:


Dlaczego uroiłaś sobie, że czuję coś do tej wampirzycy? *unosi brwi do góry* odkąd zostałem wampirem pomagam młodym, by nie zrujnowali mi życia w mieście. Nie jestem sentymentalny, ale nienawidzę się przenosić, bo jakaś banda kretynów do tego doprowadziła. *powiedział spokojnie*
Nie będę ci dawał durnych porad miłosnych bo jak mówiłem, osoby które wyznawały mi miłość skończyły pod ziemią. Tak tylko głośno myslę, nie możesz pogadać o tym z tym.. jak mu tam.

*Pokręciła przecząco głową.* Nie wiesz jak bym chciała żeby to się skończyło. Nie wygląda na to ale kiedyś zanim się spotkaliśmy byłam miła. Niestety to już przeszłość. A wiesz jaki jest sposób by wszystko ze mną było jak dawniej? Zlikwidować pewną osóbkę o imieniu Alison* uśmiechnęła się złośliwie

*odchrząknał* Zapomnij. Na to Ci nie pozwolę. *powiedział ze znudzeniem* Zakładam, że jestem duzo młodszy o Ciebie, ale w porównaniu z Tobą potrafię sobie poradzić z życiem. *spojrzał na nią wyzywająco*

A widzisz! Nie jest ci obojętna!*westchnęła* Czemu zawsze ona?* mruknęła pod nosem* Wszystko niszczy *W jej oczach pojawiły się łzy. Szybko się odwróciła ,ale chłopak i tak je zobaczył

Samuel Blackwood - 29-05-13 19:49:26

Hilly :) napisał:

SamuelBlackwood napisał:

Hilly :) napisał:


*Pokręciła przecząco głową.* Nie wiesz jak bym chciała żeby to się skończyło. Nie wygląda na to ale kiedyś zanim się spotkaliśmy byłam miła. Niestety to już przeszłość. A wiesz jaki jest sposób by wszystko ze mną było jak dawniej? Zlikwidować pewną osóbkę o imieniu Alison* uśmiechnęła się złośliwie

*odchrząknał* Zapomnij. Na to Ci nie pozwolę. *powiedział ze znudzeniem* Zakładam, że jestem duzo młodszy o Ciebie, ale w porównaniu z Tobą potrafię sobie poradzić z życiem. *spojrzał na nią wyzywająco*

A widzisz! Nie jest ci obojętna!*westchnęła* Czemu zawsze ona?* mruknęła pod nosem* Wszystko niszczy *W jej oczach pojawiły się łzy. Szybko się odwróciła ,ale chłopak i tak je zobaczył

Boże... *syknął, wywracając oczami* Nie jest mi obojetna. W porządku, przyznaję bez bicia. Zająłem sie nią i czuję się za nią odpowiedzialny. Ale nigdy nie będzie między nami niczego więcej, ponieważ nigdy nie pokocham takiej dziewczyny. *wzruszył ramionami*
Nie rozumiem dlaczego płaczesz. Nawet mnie nie znasz, więc co cię tak "zabolało"? *powoli tracił cierpliwość*

Hilly :) - 29-05-13 19:53:49

SamuelBlackwood napisał:

Hilly :) napisał:

SamuelBlackwood napisał:


*odchrząknał* Zapomnij. Na to Ci nie pozwolę. *powiedział ze znudzeniem* Zakładam, że jestem duzo młodszy o Ciebie, ale w porównaniu z Tobą potrafię sobie poradzić z życiem. *spojrzał na nią wyzywająco*

A widzisz! Nie jest ci obojętna!*westchnęła* Czemu zawsze ona?* mruknęła pod nosem* Wszystko niszczy *W jej oczach pojawiły się łzy. Szybko się odwróciła ,ale chłopak i tak je zobaczył

Boże... *syknął, wywracając oczami* Nie jest mi obojetna. W porządku, przyznaję bez bicia. Zająłem sie nią i czuję się za nią odpowiedzialny. Ale nigdy nie będzie między nami niczego więcej, ponieważ nigdy nie pokocham takiej dziewczyny. *wzruszył ramionami*
Nie rozumiem dlaczego płaczesz. Nawet mnie nie znasz, więc co cię tak "zabolało"? *powoli tracił cierpliwość*

*Gwałtownie zamrugała by pozbyć się łez. Odwróciła się do  chłopaka.*Nic* powiedziała twardo* Ale skoro jesteś taki ,,pomocny,, to mi pomożesz. A przynajmniej czy powiesz mi jak wyłączyć uczucia?* spytała ostrożnie

Samuel Blackwood - 29-05-13 19:55:27

Hilly :) napisał:

SamuelBlackwood napisał:

Hilly :) napisał:


A widzisz! Nie jest ci obojętna!*westchnęła* Czemu zawsze ona?* mruknęła pod nosem* Wszystko niszczy *W jej oczach pojawiły się łzy. Szybko się odwróciła ,ale chłopak i tak je zobaczył

Boże... *syknął, wywracając oczami* Nie jest mi obojetna. W porządku, przyznaję bez bicia. Zająłem sie nią i czuję się za nią odpowiedzialny. Ale nigdy nie będzie między nami niczego więcej, ponieważ nigdy nie pokocham takiej dziewczyny. *wzruszył ramionami*
Nie rozumiem dlaczego płaczesz. Nawet mnie nie znasz, więc co cię tak "zabolało"? *powoli tracił cierpliwość*

*Gwałtownie zamrugała by pozbyć się łez. Odwróciła się do  chłopaka.*Nic* powiedziała twardo* Ale skoro jesteś taki ,,pomocny,, to mi pomożesz. A przynajmniej czy powiesz mi jak wyłączyć uczucia?* spytała ostrożnie

Jesteś pewna, ze tego chcesz? *unosi brwi*

Hilly :) - 29-05-13 20:00:02

SamuelBlackwood napisał:

Hilly :) napisał:

SamuelBlackwood napisał:


Boże... *syknął, wywracając oczami* Nie jest mi obojetna. W porządku, przyznaję bez bicia. Zająłem sie nią i czuję się za nią odpowiedzialny. Ale nigdy nie będzie między nami niczego więcej, ponieważ nigdy nie pokocham takiej dziewczyny. *wzruszył ramionami*
Nie rozumiem dlaczego płaczesz. Nawet mnie nie znasz, więc co cię tak "zabolało"? *powoli tracił cierpliwość*

*Gwałtownie zamrugała by pozbyć się łez. Odwróciła się do  chłopaka.*Nic* powiedziała twardo* Ale skoro jesteś taki ,,pomocny,, to mi pomożesz. A przynajmniej czy powiesz mi jak wyłączyć uczucia?* spytała ostrożnie

Jesteś pewna, ze tego chcesz? *unosi brwi*

Nigdy nie miałam odruchów samobójczych.*westchnęła* Ale tak na prawdę czuję tylko jedno.

Samuel Blackwood - 29-05-13 20:01:11

Hilly :) napisał:

SamuelBlackwood napisał:

Hilly :) napisał:


*Gwałtownie zamrugała by pozbyć się łez. Odwróciła się do  chłopaka.*Nic* powiedziała twardo* Ale skoro jesteś taki ,,pomocny,, to mi pomożesz. A przynajmniej czy powiesz mi jak wyłączyć uczucia?* spytała ostrożnie

Jesteś pewna, ze tego chcesz? *unosi brwi*

Nigdy nie miałam odruchów samobójczych.*westchnęła* Ale tak na prawdę czuję tylko jedno.

Okej.... *powiedział ostroznie* Po prostu skup się bardzo na tym, że nie chcesz nic czuć i ... samo przyjdzie.

Hilly :) - 29-05-13 20:03:27

SamuelBlackwood napisał:

Hilly :) napisał:

SamuelBlackwood napisał:


Jesteś pewna, ze tego chcesz? *unosi brwi*

Nigdy nie miałam odruchów samobójczych.*westchnęła* Ale tak na prawdę czuję tylko jedno.

Okej.... *powiedział ostroznie* Po prostu skup się bardzo na tym, że nie chcesz nic czuć i ... samo przyjdzie.

*Zamknęła na chwilę oczy. Nagle je otworzyła* Jej. Nie jest źle.*Stwierdziła* Może poziom mojej wredoty się podniesie

Samuel Blackwood - 29-05-13 20:04:01

Hilly :) napisał:

SamuelBlackwood napisał:

Hilly :) napisał:


Nigdy nie miałam odruchów samobójczych.*westchnęła* Ale tak na prawdę czuję tylko jedno.

Okej.... *powiedział ostroznie* Po prostu skup się bardzo na tym, że nie chcesz nic czuć i ... samo przyjdzie.

*Zamknęła na chwilę oczy. Nagle je otworzyła* Jej. Nie jest źle.*Stwierdziła* Może poziom mojej wredoty się podniesie

To tak nie działa. *mruknął* po prostu wszystko jest ci obojetne i tyle.

Hilly :) - 29-05-13 20:05:35

SamuelBlackwood napisał:

Hilly :) napisał:

SamuelBlackwood napisał:


Okej.... *powiedział ostroznie* Po prostu skup się bardzo na tym, że nie chcesz nic czuć i ... samo przyjdzie.

*Zamknęła na chwilę oczy. Nagle je otworzyła* Jej. Nie jest źle.*Stwierdziła* Może poziom mojej wredoty się podniesie

To tak nie działa. *mruknął* po prostu wszystko jest ci obojetne i tyle.

*Zmarkotniała.* To jakim cudem ty jesteś takim chujem?

Samuel Blackwood - 29-05-13 20:06:14

Hilly :) napisał:

SamuelBlackwood napisał:

Hilly :) napisał:


*Zamknęła na chwilę oczy. Nagle je otworzyła* Jej. Nie jest źle.*Stwierdziła* Może poziom mojej wredoty się podniesie

To tak nie działa. *mruknął* po prostu wszystko jest ci obojetne i tyle.

*Zmarkotniała.* To jakim cudem ty jesteś takim chujem?

Cecha wrodzona. *wzruszył ramionami*

Hilly :) - 29-05-13 20:08:31

SamuelBlackwood napisał:

Hilly :) napisał:

SamuelBlackwood napisał:


To tak nie działa. *mruknął* po prostu wszystko jest ci obojetne i tyle.

*Zmarkotniała.* To jakim cudem ty jesteś takim chujem?

Cecha wrodzona. *wzruszył ramionami*

Sukowatość też jest chyba wrodzona co?* uśmiechnęła się z wyższością

Samuel Blackwood - 29-05-13 20:09:29

Hilly :) napisał:

SamuelBlackwood napisał:

Hilly :) napisał:


*Zmarkotniała.* To jakim cudem ty jesteś takim chujem?

Cecha wrodzona. *wzruszył ramionami*

Sukowatość też jest chyba wrodzona co?* uśmiechnęła się z wyższością

Nie jesteś sukowata tylko zraniona. *ziewnął, opierając się o mury budynku*

Hilly :) - 29-05-13 20:11:51

SamuelBlackwood napisał:

Hilly :) napisał:

SamuelBlackwood napisał:


Cecha wrodzona. *wzruszył ramionami*

Sukowatość też jest chyba wrodzona co?* uśmiechnęła się z wyższością

Nie jesteś sukowata tylko zraniona. *ziewnął, opierając się o mury budynku*

*Wzięła się pod boki* wypraszam sobie. Sam mnie chyba suką nazwałeś więc???

Samuel Blackwood - 29-05-13 20:12:23

Hilly :) napisał:

SamuelBlackwood napisał:

Hilly :) napisał:


Sukowatość też jest chyba wrodzona co?* uśmiechnęła się z wyższością

Nie jesteś sukowata tylko zraniona. *ziewnął, opierając się o mury budynku*

*Wzięła się pod boki* wypraszam sobie. Sam mnie chyba suką nazwałeś więc???

Yep. Ja tak nazywam wszystkich. *wywraca oczami*

Hilly :) - 29-05-13 20:18:47

SamuelBlackwood napisał:

Hilly :) napisał:

SamuelBlackwood napisał:


Nie jesteś sukowata tylko zraniona. *ziewnął, opierając się o mury budynku*

*Wzięła się pod boki* wypraszam sobie. Sam mnie chyba suką nazwałeś więc???

Yep. Ja tak nazywam wszystkich. *wywraca oczami*

Wątpię.* Prychnęła* A teraz idę na ratunek Klausowi. Jak fajnie było patrzeć jak myślisz że wyłączyłam uczucia* zaśmiała się* To pa pa przystojniaczku* pomachała mu i odeszła

Samuel Blackwood - 29-05-13 20:19:35

Hilly :) napisał:

SamuelBlackwood napisał:

Hilly :) napisał:


*Wzięła się pod boki* wypraszam sobie. Sam mnie chyba suką nazwałeś więc???

Yep. Ja tak nazywam wszystkich. *wywraca oczami*

Wątpię.* Prychnęła* A teraz idę na ratunek Klausowi. Jak fajnie było patrzeć jak myślisz że wyłączyłam uczucia* zaśmiała się* To pa pa przystojniaczku* pomachała mu i odeszła

Myślisz, ze choć przez chwilę Ci uwierzyłem? *pyta, wznosząc oczy ku górze. następnie wraca do domu*

Nathaniel Goop - 01-06-13 09:08:07

*Wchodzi do środka, lekarze po pewnej chwili zdjęli mu gips. Powiedzieli mu że musi uważać i lepiej by było gdyby jeszcze z dwa dni chodził o kulach. Wyszedł po jakimś czasie*

Adrienne Masanovic - 03-06-13 07:33:55

*Siedzi na korytarzu i czeka na wyniki badań Nate'a*

Adrienne Masanovic - 03-06-13 14:03:37

*Zmęczona wychodzi do Mystic Grill na śniadanie*

Nathaniel Goop - 03-06-13 14:43:44

*Budzi się, rozgląda się pół przytomny. Po chwili zorientował się że jest w szpitalu.*

Adrienne Masanovic - 03-06-13 14:52:55

*Wchodzi do szpitala i kieruje się do pokoju Nate'a. Zauważa, że się obudził* Dzień dobry śpiąca królewno *Uśmiecha się*

Nathaniel Goop - 03-06-13 14:55:01

*Przeciera dłońmi oczy* Hej*Powiedział cicho*

Adrienne Masanovic - 03-06-13 14:56:59

Jak się czujesz? *Pyta troskliwie*

Nathaniel Goop - 03-06-13 14:57:39

Dobrze*Drapie się po głowie*

Adrienne Masanovic - 03-06-13 14:59:18

Więc co się stało? *Pyta siadając obok*

Nathaniel Goop - 03-06-13 15:00:21

Nic po prostu zemdlałem.*Wyprostował plecy* Musiałem być osłabiony.*Nie chciał jej mówić prawdy*

Adrienne Masanovic - 03-06-13 15:02:22

*Marszczy brwi po czym się uśmiecha* No, dobrze, że nic poważniejszego

Nathaniel Goop - 03-06-13 15:05:57

Nom,dobra to co mam zrobić żeby mnie stąd wypuścili ?*Spojrzał na korytarz*

Adrienne Masanovic - 03-06-13 15:07:11

*Uśmiecha się* Pójdę po lekarza *Wychodzi z sali, przyprowadza doktora i wychodzi*

Nathaniel Goop - 03-06-13 15:09:02

*Rozmawia z doktorem, po chwili lekarz daje mu kartkę ze zgodą na wypisanie ze szpitala.*

Adrienne Masanovic - 03-06-13 15:10:13

*Wchodzi powoli do sali* I jak?

Nathaniel Goop - 03-06-13 15:11:46

*Wstaje* Wracamy do domu.*Uśmiecha się*

Adrienne Masanovic - 03-06-13 15:13:13

*Uśmiecha się i łapie go pod ramię, po czym wychodzą*

Avery Saltzman - 03-06-13 16:09:48

*Po tym jak miała wypadek od razu skierowała się w stronę szpitala.Doszła tam po dwudziestu minutach.Udała się do recepcji.Wyciąga swój telefon.Spróbowała zadzwonić do Kath, ale nie odbierała.* Cholera. *Westchnęła.Zauważyła pielęgniarkę.Od razu do niej podeszła.* Przepraszam.Miałam wypadek samochodowy.Ogólnie czuję się dobrze, ale mogłabym się udać do jakiegoś lekarza, bo mam jedną ranę otwartą.Dosyć porządną. *Mówi.* Aktualnie do wszystkich lekarzy są ogromne kolejki.Nie , nie.Przepraszam Panią.Doktor Sobber nie przyjmuje akurat nikogo.Zaprowadzę Panię do niego. *Uśmiechnęła się lekko i wróciła się po walizkę.Po chwili stała już pod drzwiami gabinetu lekarza.Powoli weszła do środka, oczywiście wcześniej pukając.* Dzień dobry.Pielęgniarka mnie do Pana przysłała.Mam prośbę . . . miałam wypadek i mam jedną ranę otwartą.Mógłby mi pan ją zaszyć ? *Spytała z nadzieją w głosie.* Da się to wykonać.Niech pani to pokaże. *Powiedział mężczyzna w średnim wieku.Odsłoniła swój lewy bok.Na całym ciele miała niewielkie zadrapania, ale to już nie chciało się za wszelką cenę goić.Ciekawe dlaczego . . . Doktor kazał jej się położyć i odsłonić ranę.Podciągnęła swoją bluzkę.*

[...]

*Po dziesięciu minutach wszystko było gotowe.Miała założone dwadzieścia pięć szwów.* Musiałaby Pani za trzy tygodnie przyjść na ściągnięcie.Jak się Pani nazywa ? *Westchnęła.* Averia Saltzman. * Odpowiedziała.* Dobrze . . . jest Pani wolna. *Wstała z łoża i podeszła do biurka mężczyzny chwytając za walizkę.Lekarz wsunął jej do ręki karteczkę po czym wyszła z gabinetu.Udała się na dwór , gdzie wyciągnęła komórkę.Pisze do Kath.*

Avery Saltzman - 03-06-13 16:40:23

*Gdy dziewczyna nie odpisuje postanawia udać się do Grilla, mając nadzieję, że tam zastanie Kath.Wszystko powoli zaczęło przestawać boleć oprócz tego cholernego boku.Kieruje się w stronę baru.Postanawia użyć swojej nadludzkiej prędkości.*

Nathaniel Goop - 07-06-13 19:37:46

<Obudził się w szpitalu. Na jego ciele nie było ani śladu ran. Po chwili pojawiła mu się wizja.>

Jessica - 07-06-13 19:41:29

*wchodzi do szpitala, kieruję sie do recepcji, aby dowiedzieć się gdzie jest Nathaniel, tam jednak nie chcą jej tego powiedzieć, hipnotyzuje recepcjonistke i jak najszybciej udaję się do sali w której on leży*

Nathaniel Goop - 07-06-13 19:42:50

<Otworzył szeroko oczy>

Jessica - 07-06-13 19:46:14

*wchodzi do sali, zauważa Nate* Wszystko dobrze ?

Nathaniel Goop - 07-06-13 19:47:03

Nie<Powiedział wprost>

Jessica - 07-06-13 19:49:19

*podeszła do niego* Co się tam stało ?

Nathaniel Goop - 07-06-13 19:51:00

Nie chcę o tym gadać<Wzrok skupił na ścianie>

Jessica - 07-06-13 19:53:27

Jak chcesz *spojrzała na niego* Może lepiej pójdę

Nathaniel Goop - 07-06-13 19:55:51

Nie<Powiedział głośno> Proszę nie idź.

Jessica - 07-06-13 19:57:19

Dlaczego *spytała podchodząc bliżej niego*

Nathaniel Goop - 07-06-13 19:58:53

Jessica napisał:

Dlaczego *spytała podchodząc bliżej niego*

Bo...<Nie wiedział co ma dokładnie powiedzieć.> Bo potrzebuję twojej pomocy.

Jessica - 07-06-13 20:00:49

W jakiej sprawie ? *spytała odgarniając włosy z twarzy*

Nathaniel Goop - 07-06-13 20:04:22

Muszę dostać się do Berlina. <Westchnął> A lekarze mnie nie wypuszczą.

Jessica - 07-06-13 20:06:32

Mam ich zahipnotyzować ?

Nathaniel Goop - 07-06-13 20:08:02

Zrób im co chcesz<Wstał z łóżka>

Jessica - 07-06-13 20:14:01

Jasne *bez jakiegokolwiek słowa wyszła i zahipnotyzowała lekarza aby dał jej kartke na zgode na wypisanie Nate, po otrzymaniu kartki dała ją mu* Masz * powiedziała po czym wyszła*

Nathaniel Goop - 07-06-13 20:15:00

<Wyszedł szybko ze szpitala>

CarolineParker - 11-06-13 20:10:39

*Wpada do szpitala cała zapłakana .Pyta w recepcji gdzie leży jej Ciocia Isobel .Przyjechała nz wypadku z narzyczonym .Pielęgniarka kieruje ją do sali z szybą i mówi ze nie moze wejść**Dziewczyna patrzy i płacze*

CarolineParker - 11-06-13 20:15:50

*upada na podłogę *

CarolineParker - 11-06-13 20:17:02

*Płaczac krzyczy*Nie mozesz mnie zostawić .Mam tylko Ciebie Kocham Cię.Nie zpostawiaj mnie*Płacze*

CarolineParker - 11-06-13 20:40:57

Dlaczego ja ?*pyta samej siebie*Dlaczego wszystkich trace?*płacze*

CarolineParker - 11-06-13 22:30:22

*Lekarze dopiero jutro będą zemną rozmawiać. Pielęgniarki mówią bym poszła do domu odpoczela *Ale ja muszę być przy niej *powiedziała i odwróciła się do szyby*

CarolineParker - 12-06-13 08:40:31

*Nie zasnela przez całą noc ,tylko patrzyła przez szybę*

CarolineParker - 12-06-13 11:50:45

*Idzie po kawę i wraca . Patrzy przez szybę i czeka na jakiegoś lekarza*

CarolineParker - 12-06-13 12:13:29

*idzie do domu wziąć prysznic*

CarolineParker - 12-06-13 13:43:11

*przychodzi wreszcie może wejść na salę*

CarolineParker - 12-06-13 14:24:36

*mówi do cioci choć wie że ona jej nie słyszy*Nie zostawiaj mnie proszę . Niemam nikogo oprócz Ciebie. Wiem że bywały między nami spięcia ,ale nigdy tego Ci mówiłam Kocham Cię jak mamę .Proszę nie możesz mnie zostawic *rozplakala się i wybiegła z sali*

CarolineParker - 12-06-13 14:31:26

*wybiega ze szpitala *

CarolineParker - 12-06-13 18:30:21

*Przychodzi pyta się pielęgniarek czy przyjdzie jakis lekarz i powie coś**Słysz w odpowiedzi że one nie widzą iże mam czekać*Czekam od wczorajszego wieczora . Ile można czekać *wydarla się*

CarolineParker - 12-06-13 22:46:42

*Przychodzi lekarz i mówi *Pani ciocia jest nieprzytomna . Jest w krytycznym stanie . Niewiadomo co znią bedzie . Tylko tyle na razie mogę powiedzieć*powiedział *Słucham . Tylko tyle? Od wczoraj wieczora czekam aż łaskawie przyjdzie lekaż aby dowiedzieć się tego co wiem . Przecież widzę że jest w strasznym stanie i jest nieprzytomna*powiewiedziala zdenerwowana*

CarolineParker - 13-06-13 11:44:42

*Budzi się na krześle . Wstaje i wchodzi do sali cioci i patrzy na nia*

CarolineParker - 13-06-13 15:12:23

*Wchodzi lekarz i pielegniarka*Przykro mi...*Zaczyna mówić do dziewczyny nic nie dociera .Gdy widzi ,że pielegniarka odpina wszystko  od jej cioci zaczyna krzyczeć*Zostawcie ją ona żyje co wy robicie*pielęgniarka przykrywa ją białym prześcieradłem*Przykro mi robilismy co w naszej mocy ,ale jej mózg od dzisiaj rana nieżyje .Nic nieda sie zrobić*Wyszli a dziewczyna rozpłakała się i kucła na ziemi*

CarolineParker - 13-06-13 15:16:21

*Wychodzi ze szpitala*

StefanSięUśmiecha - 23-06-13 13:44:45

*przywożą martwe ciało Katherine do kostnicy*

Adrienne Masanovic - 23-06-13 18:48:02

*Wchodzi zdyszana zataczając się od ściany do ściany i podchodzi do recepcji, gdzie bez słowa odsłania ranę i patrzy wymownie na sekretarkę. Ta przerażona prowadzi ją do wolnego lekarza. Doktor stwierdza, że rana nie jest tak poważna, jak się wydaje i szybko ją przemywa po czym bandażuje. Adrienne wychodzi ze szpitala*

Ciara Dobrev - 23-06-13 20:03:38

*Przywozi ją karetka. Kładą na sali, ale od razu stwierdzają zgon*

Adrienne Masanovic - 23-06-13 20:05:12

*Stoi na zewnątrz ciekawa wyników badań*

Ciara Dobrev - 23-06-13 20:07:53

Adrienne Masanovic napisał:

*Stoi na zewnątrz ciekawa wyników badań*

*Lekarz przynosi jej wieści, że Ciara nie żyje*

Adrienne Masanovic - 23-06-13 20:10:46

Ciara Dobrev napisał:

Adrienne Masanovic napisał:

*Stoi na zewnątrz ciekawa wyników badań*

*Lekarz przynosi jej wieści, że Ciara nie żyje*

*Kręci głową zaciskając usta, żegna lekarza i wychodzi powoli ze szpitala*

Ciara Dobrev - 23-06-13 20:15:51

*Lekarze wyszli, żeby przygotować dokument zgonu. Ciara nagle siada na łóżku. Rozgląda się. Światło ją razi, czuje głód. Przeistacza się. Wstaje i wypada w wampirzym tempie przez okno*

Adrienne Masanovic - 23-06-13 20:18:21

*Słyszy dźwięk tłuczonego szkła i marszcząc czoło rozgląda się dookoła. Wzrusza ramionami i idzie dalej*

Alison Marcado - 25-06-13 16:55:26

*wchodzą* idź z nimi pogadać, a ja tu zostanę *mówi do Mike'a i siada na krześle*

Michael Fortman - 25-06-13 17:01:09

*spojrzal na nia i pociagnal ja za reke* Na pewno nie *usmiechnal sie i poszedl wraz z Alison po lekarza*

Alison Marcado - 25-06-13 17:05:52

Michael Fortman napisał:

*spojrzal na nia i pociagnal ja za reke* Na pewno nie *usmiechnal sie i poszedl wraz z Alison po lekarza*

boję się lekarzy *szepnęła i poszła z nim* a jeszcze bardziej pielęgniarek i tych ich igieł *wzdrygnęła się*

Michael Fortman - 25-06-13 17:14:01

*spojrzal na nia rozbawiony* Moze Cie nie zabija *usmievhnal sie* Wiec czego ma to byc przeszczep *zapytal rozgladajac sie po szpitalu w poszukiwaniu lekarza*

Alison Marcado - 25-06-13 17:18:38

Michael Fortman napisał:

*spojrzal na nia rozbawiony* Moze Cie nie zabija *usmievhnal sie* Wiec czego ma to byc przeszczep *zapytal rozgladajac sie po szpitalu w poszukiwaniu lekarza*

przeszczepu serca i płuca *powiedziała smutno*

Michael Fortman - 25-06-13 17:29:37

*spojrzal na nia jednak sie nie odezwal, zauwarzyl lekarza i w wampirzym tempie znalazl sie kolo niego i zmusil aby popatrzym mu prosto w oczy* Dzien dobry *usmiechnal sie pogardliwie* Chcialem zapytac o przeszczepy serca i pluc *lejarz spojrzal na niego zdziwiony poczym. odpowiedzal "niestety sa do nich duze kolejki jesli pan chce moge pana zapisac, jednak nie teraz", spojrzal na niego z usmiechem* Nie mnie *spojrzal w oczy lekarza* A teraz zapisz sobie ze jutro ma byc dokonany przeszczep Alison Markado *Lekarz posloznie wykonal jego polecenia i dal mu stosowne dokumenty* Dziekuje *w wampirzym tempie znalazl sie kolo Alison* Wypelnij to

Alison Marcado - 25-06-13 17:35:14

Michael Fortman napisał:

*spojrzal na nia jednak sie nie odezwal, zauwarzyl lekarza i w wampirzym tempie znalazl sie kolo niego i zmusil aby popatrzym mu prosto w oczy* Dzien dobry *usmiechnal sie pogardliwie* Chcialem zapytac o przeszczepy serca i pluc *lejarz spojrzal na niego zdziwiony poczym. odpowiedzal "niestety sa do nich duze kolejki jesli pan chce moge pana zapisac, jednak nie teraz", spojrzal na niego z usmiechem* Nie mnie *spojrzal w oczy lekarza* A teraz zapisz sobie ze jutro ma byc dokonany przeszczep Alison Markado *Lekarz posloznie wykonal jego polecenia i dal mu stosowne dokumenty* Dziekuje *w wampirzym tempie znalazl sie kolo Alison* Wypelnij to

*wyjęła z torby długopis i szybko wypełniła* myślisz, że się uda? zanim znajdą kogoś kto ma taką samą grupę krwi i.... *zaczęła mu prawić kazania na temat tego jak trudno znaleźć dawce*

Michael Fortman - 25-06-13 17:41:03

*nie sluchajac jej dal lekarzowi stosowne papiery, ten przejrzal je i powiedzial "wszystko wyglada dobrze, przeanalizuje to jeszcze, ale prosze przyjsc jutro na 16", spojrzal na lekarza i podszedl do Alison* Tak mysle ze sie uda. Idziemy do domu ?

Alison Marcado - 25-06-13 17:42:34

Michael Fortman napisał:

*nie sluchajac jej dal lekarzowi stosowne papiery, ten przejrzal je i powiedzial "wszystko wyglada dobrze, przeanalizuje to jeszcze, ale prosze przyjsc jutro na 16", spojrzal na lekarza i podszedl do Alison* Tak mysle ze sie uda. Idziemy do domu ?

tak *powiedziała szybko* czemu jesteś taki zdenerwowany?

Michael Fortman - 25-06-13 17:51:38

Nie jestem zdenerwony *usmiechnal sie do niej slabo i wyszli ze szpitala*

Alison Marcado - 26-06-13 18:58:43

*wchodzi, idzie na badania, lekarz zaprowadził ją na sale i podał leki po których szybko usnęła*

Michael Fortman - 26-06-13 19:05:13

*odprowadza dziewczyne wzrokiem i siada zdenerwowany w poczekalni z niecierpliwością oczekując końca operacji*

Alison Marcado - 26-06-13 19:20:38

*była zaskoczona, że operacja zaczęła się tak szybko, widocznie Mike naprawdę jest BARDZO wpływowy, może ktoś musiał zginąć, zaczęła się zadręczać*
*trwa przeszczepianie serca i płuca*

Michael Fortman - 26-06-13 19:38:02

*siedzi zdenerwowany w poczekalni co chwilę spoglądając na zegarek, ma nadzieje, że wszystko pójdzie dobrze*

Alison Marcado - 26-06-13 20:06:19

Michael Fortman napisał:

*siedzi zdenerwowany w poczekalni co chwilę spoglądając na zegarek, ma nadzieje, że wszystko pójdzie dobrze*

(ile coś takiego może trwać, operowanie jest nudne xd tym bardziej, że nie mogę pisać z nikim)

Michael Fortman - 26-06-13 20:17:32

(szczerze nie mam pojęcia, ale załóżmy, że już koniec)

Alison Marcado - 26-06-13 20:25:32

Michael Fortman napisał:

(szczerze nie mam pojęcia, ale załóżmy, że już koniec)

(ok)
*koniec operacji, Ali leży w śpiące na łóżku*

Michael Fortman - 26-06-13 20:31:34

*hipnotyzuje pielęgniarkę, aby móc wejść do Ali, wchodzi do sali, podchodzi do niej, nadgryza swój nadgarstek i daję jej swoją krew*

Alison Marcado - 26-06-13 20:43:38

Michael Fortman napisał:

*hipnotyzuje pielęgniarkę, aby móc wejść do Ali, wchodzi do sali, podchodzi do niej, nadgryza swój nadgarstek i daję jej swoją krew*

*pije jego krew, budzi się, zaczyna się krztusić, odpycha go od siebie* co...?!

Michael Fortman - 26-06-13 20:56:31

Nic *uśmiechnął się do niej znacząco i usiał koło niej na łóżku* Po prostu nie chciało mi się czekac aż się obudzisz *spojrzał w jej oczy i zapytał z troską* Jak się czujesz ?

Alison Marcado - 26-06-13 21:01:48

Michael Fortman napisał:

Nic *uśmiechnął się do niej znacząco i usiał koło niej na łóżku* Po prostu nie chciało mi się czekac aż się obudzisz *spojrzał w jej oczy i zapytał z troską* Jak się czujesz ?

jest dobrze *uśmiechnęła się* już po wszystkim? *zapytała zdziwiona*

Michael Fortman - 26-06-13 21:18:49

Chyba tak *spojrzał na nią z uśmiechem* Z tego co słyszałem operacja przebiegła dobrze

Alison Marcado - 26-06-13 21:24:02

Michael Fortman napisał:

Chyba tak *spojrzał na nią z uśmiechem* Z tego co słyszałem operacja przebiegła dobrze

to dobrze *uspokoiła się*

Michael Fortman - 26-06-13 21:35:02

*uśmiechnął się do niej ciepło* Nawet nie wiesz jak bardzo *zlustrował ją wzrokiem* Wiesz że będziesz musiała zostać tutaj na noc ?

Alison Marcado - 26-06-13 21:40:20

Michael Fortman napisał:

*uśmiechnął się do niej ciepło* Nawet nie wiesz jak bardzo *zlustrował ją wzrokiem* Wiesz że będziesz musiała zostać tutaj na noc ?

wiem *ziewnęła* jeśli pozwolisz, to ja się prześpię, nawet nie wiesz jakie to było męczące *chciała go pocałować, ale nie mogła się podnieść*

Michael Fortman - 26-06-13 21:43:48

Jasne *uśmiechnął się po czym pocałował ją lekko w usta* Po patrze jak śpisz *spojrzał na nią*

Alison Marcado - 26-06-13 21:51:49

Michael Fortman napisał:

Jasne *uśmiechnął się po czym pocałował ją lekko w usta* Po patrze jak śpisz *spojrzał na nią*

jesteś pewny? jak śpię nie panuje nad moją mimiką twarzy *zachichotała*

Alison Marcado - 26-06-13 22:06:10

*usypia*

Michael Fortman - 26-06-13 22:34:28

*chwilę patrzy na nią, a później sam zasypia*

Alison Marcado - 27-06-13 16:21:38

RANO: *wstała zjadła śniadanie, włączyła telewizor, ściszyła go, aby nie obudzić Mike'a, zaczęła oglądać różne seriale*
TERAZ: *włączyła swojego laptopa, którego zabrała ze sobą, sprawdza skrzynkę i odwiedza różne ciekawe strony*

Michael Fortman - 27-06-13 16:29:43

*budzi sie, spoglada na Ali* Jak sie spalo *usmiechnal sie i spojrzal w ekran komputera*

Michael Fortman - 27-06-13 16:31:32

*budzi sie, spoglada na Ali* Jak sie spalo *usmiechnal sie i spojrzal w ekran komputera*

Alison Marcado - 27-06-13 16:39:49

Michael Fortman napisał:

*budzi sie, spoglada na Ali* Jak sie spalo *usmiechnal sie i spojrzal w ekran komputera*

*odłożyła na chwile komputer* nie tak jak tobie *zachichotała* spałeś jak zabity, ja się nie czuje tu za dobrze *skrzywiła się*

Michael Fortman - 27-06-13 16:46:46

Eybacz bylem strasznie zmeczony *usmiechnal sie znaczaco
* Niestety bedziesz musiala tujeszcze troche pobyc *spojrzal na nia i wstal* Ide cos kupic, chcesz cos ?

Alison Marcado - 27-06-13 16:48:57

Michael Fortman napisał:

Eybacz bylem strasznie zmeczony *usmiechnal sie znaczaco
* Niestety bedziesz musiala tujeszcze troche pobyc *spojrzal na nia i wstal* Ide cos kupic, chcesz cos ?

zależy co mogę... *uśmiechnęła się* zjadłabym coś, ale lekarz mi zabronił

Michael Fortman - 27-06-13 17:09:02

Czyli nic ci nie kupowac *usmiechnal sie i wyszedl*

Alison Marcado - 27-06-13 17:15:17

Michael Fortman napisał:

Czyli nic ci nie kupowac *usmiechnal sie i wyszedl*

*pokiwała twierdząco głową, wzięła swój komputer i dalej przeglądała ciekawe strony*

Michael Fortman - 27-06-13 17:53:35

*wszedl do sali Alison* Tesknilas ? *usmiechnal sie i wreczyl jej bukiet*

Alison Marcado - 27-06-13 18:05:38

Michael Fortman napisał:

*wszedl do sali Alison* Tesknilas ? *usmiechnal sie i wreczyl jej bukiet*

ojejciu *uśmiechnęła się i szybko odstawiła laptopa* czerwone róże, moje ulubione *zaśmiała się* i jakbym mogła nie tęsknić jesteś najlepszym chłopakiem na ziemi *złapała go za rękę i przyciągnęła do siebie, po czym pocałowała namiętnie* chciałabym już stąd wyjść i móc przytulić się teraz do ciebie w moim cieplutkim łóżeczku *odpłynęła na chwile w marzeniach*

Michael Fortman - 27-06-13 18:17:58

*usmiechnal sie i oddal jej pocalunek* Milo mi to slyszec, a szczegolnie z Twoich ust *spojrzal na nia znaczaco i pogladzil ja po wlosach* Za kilka dni stad wyjdziesz, a przynejmniej mam nadzieje *wyjal z reklamowki kilka czasopism i wreczyl je jej* Tak dla przezwyciezena nudy

Alison Marcado - 27-06-13 18:23:04

Michael Fortman napisał:

*usmiechnal sie i oddal jej pocalunek* Milo mi to slyszec, a szczegolnie z Twoich ust *spojrzal na nia znaczaco i pogladzil ja po wlosach* Za kilka dni stad wyjdziesz, a przynejmniej mam nadzieje *wyjal z reklamowki kilka czasopism i wreczyl je jej* Tak dla przezwyciezena nudy

dziękuje, mówiłam ci już, że jesteś najlepszy? *zapytała po czym wybuchła śmiechem* może dziś będziesz spał u siebie, tutaj nie jest za wygodnie *na jej twarzy pojawił się grymas*  wiem coś o tym...

Michael Fortman - 27-06-13 18:30:55

*usmiechnal sie lekko i pocalowal ja w czolo* Nie mowilas, ale mozesz mowic to czesciej *zasmial sie* Wiesz jednak przespie sie tutaj *usiadl na lozku kolo niej*

Alison Marcado - 27-06-13 18:40:34

Michael Fortman napisał:

*usmiechnal sie lekko i pocalowal ja w czolo* Nie mowilas, ale mozesz mowic to czesciej *zasmial sie* Wiesz jednak przespie sie tutaj *usiadl na lozku kolo niej*

masz racje *zachichotała cicho* jak długo tu zostanę, tu śmierdzi *powiedziała cicho głosem małej, kapryśnej dziewczynki*

Michael Fortman - 27-06-13 18:46:50

Kilka dni *spojrzal na nia przewracajac ovzami* Nie wybrzydzaj zawsze moglo byc gorzej

Alison Marcado - 27-06-13 18:48:37

Michael Fortman napisał:

Kilka dni *spojrzal na nia przewracajac ovzami* Nie wybrzydzaj zawsze moglo byc gorzej

racja *posmutniała, oparła się o poduszkę i zamknęła oczy*

Michael Fortman - 27-06-13 18:55:55

To teraz juz w pelni bedziesz cieszyla sie czlowieczenstwem *mowiac to odwrocil od niej wzrok i caly czas przygladal sie widokom zza okna*

Alison Marcado - 27-06-13 19:08:20

Michael Fortman napisał:

To teraz juz w pelni bedziesz cieszyla sie czlowieczenstwem *mowiac to odwrocil od niej wzrok i caly czas przygladal sie widokom zza okna*

*otworzyła oczy i spojrzała się na niego z wyrzutem sumienia* będziesz mi to wypominał? nigdzie nam się nie spieszy, za rok może 3 nadal będziesz mógł mnie przemienić.... *powiedziała cicho*

Michael Fortman - 27-06-13 20:24:54

Ty nic nie rozumiesz *spojrzal na nia* Owszem za rok, dwa, cztery tez bede mogl Cie przemienic, jednak... *zamilk, po czym sposcil wzrok* Musze isc, przyjde potem *Z wampirza szybkoscia wyszedl*

Alison Marcado - 27-06-13 20:30:02

*westchnęła smutna i poszła spać*

Michael Fortman - 27-06-13 22:44:47

*wszedl do sali Alison, widzac spiaca dziewczyne pocalowal ja w czolo* Przepraszam *wyszeptal cicho, usiadl kolo niej, przygladal sie jej przez dluzszy czas, a pozniej zasnal*

Michael Fortman - 28-06-13 10:41:20

*budzi sie, widzac ze Ali jeszcze spi, wyciaga czasopismo i je czyta*

Alison Marcado - 28-06-13 15:21:19

*budzi się* cześć *uśmiecha się* kiedy przyszedłeś?

Michael Fortman - 28-06-13 15:26:26

*zauwazyl ze Alison sie obodzila, odlozyl czasopismo* Wczoraj w nocy *usmiechnal sie i spojrzal w jej oczy* Jak sie spalo ?

Alison Marcado - 28-06-13 15:38:40

Michael Fortman napisał:

*zauwazyl ze Alison sie obodzila, odlozyl czasopismo* Wczoraj w nocy *usmiechnal sie i spojrzal w jej oczy* Jak sie spalo ?

tak jak zawsze *uśmiechnęła się do niego życzliwie* myślałam, że jesteś zły...

Michael Fortman - 28-06-13 15:41:58

Z jakiego powodu mialbym byc zly ? *uniosl lewa brew ku gorze*

Alison Marcado - 28-06-13 15:49:17

Michael Fortman napisał:

Z jakiego powodu mialbym byc zly ? *uniosl lewa brew ku gorze*

wczoraj wyszedłeś obrażony *powiedziała obojętnie, zaczęła jeść to co przed chwilą przyniosła pielęgniarka*

Michael Fortman - 28-06-13 16:00:50

Alison napisał:

Michael Fortman napisał:

Z jakiego powodu mialbym byc zly ? *uniosl lewa brew ku gorze*

wczoraj wyszedłeś obrażony *powiedziała obojętnie, zaczęła jeść to co przed chwilą przyniosła pielęgniarka*

To nie tak *spojrzal dziwnym wzrokiem na jedzenie po chwili swoj wzrok skierowal znow na nia* Chyba jestes bardzo glodna, ze to jesz

Alison Marcado - 28-06-13 16:07:21

Michael Fortman napisał:

Alison napisał:

Michael Fortman napisał:

Z jakiego powodu mialbym byc zly ? *uniosl lewa brew ku gorze*

wczoraj wyszedłeś obrażony *powiedziała obojętnie, zaczęła jeść to co przed chwilą przyniosła pielęgniarka*

To nie tak *spojrzal dziwnym wzrokiem na jedzenie po chwili swoj wzrok skierowal znow na nia* Chyba jestes bardzo glodna, ze to jesz

nie jadłam nic od wczoraj *spojrzała na niego błagalnie* chciałabym już wrócić do domu

Michael Fortman - 28-06-13 16:16:57

*spojrzal na nia* Jeszcze tylko kilka dni i wrocisz

Alison Marcado - 28-06-13 16:39:27

Michael Fortman napisał:

*spojrzal na nia* Jeszcze tylko kilka dni i wrocisz

super *wywróciła oczami*
(będę za pół godziny)

Michael Fortman - 28-06-13 17:13:28

Alison napisał:

Michael Fortman napisał:

*spojrzal na nia* Jeszcze tylko kilka dni i wrocisz

super *wywróciła oczami*
(będę za pół godziny)

*westchnal* A jak sie czujesz ? *spojrzal na nia*

Alison Marcado - 28-06-13 18:20:55

Michael Fortman napisał:

Alison napisał:

Michael Fortman napisał:

*spojrzal na nia* Jeszcze tylko kilka dni i wrocisz

super *wywróciła oczami*
(będę za pół godziny)

*westchnal* A jak sie czujesz ? *spojrzal na nia*

dobrze *uśmiechnęła się* ale nadal mój organizm jest zmęczony

Michael Fortman - 28-06-13 19:09:25

To moze odpoczniesz chwile ? *spojrzal na nia*

Alison Marcado - 28-06-13 19:15:23

Michael Fortman napisał:

To moze odpoczniesz chwile ? *spojrzal na nia*

mogę *ułożyła się wygodnie na łóżku i po chwili usnęła*

Michael Fortman - 28-06-13 19:19:39

*przygladal sie jej przez chwile, po czym pograzyl sie w zamysleniu*

Michael Fortman - 28-06-13 19:33:30

*Caluje dziewczyne w czolo, wychodzi*

Michael Fortman - 28-06-13 22:31:18

*wchodzi do sali Alison, widzac spiaca dziewczyne, zostawia jedynie kartke "Hej Ali! Przepraszam musialem wyjechac na kilka dni do Nowego Jorku w sprawach rodzinnych.Dowiedzialem sie o tym zaledwie kilka minut temu, gdybym wiedzial wczesniej na pewno bym cie poinformowal. Jeszcze raz cie przepraszam, ze nie bedzie mnie w tych trudnych dla Ciebie chwilach, ale postaram sie szybko wrocic i opowiedziec dokladnie cel mojej wizyty w NY. Mike.", zostawia kartke na szafce obok lozka dziewczyny i caluje ja w czolo, po czym znika*

Alison Marcado - 29-06-13 15:47:21

*wstała, przeczytała karteczkę, smutna napisała sms*

Alison Marcado - 29-06-13 20:21:38

*wzięła gazetę i zaczęła ją przeglądać*

Alison Marcado - 29-06-13 21:10:37

*odkłada gazety, bierze telefon i znowu pisze SMS*

Alison Marcado - 29-06-13 22:44:16

Alison DiLaurentis napisał:

*Wchodzi do szpitala i uśmiecha się pod nosem. Hipnotyzuje lekarza i zabiera kilka torebek z krwią, wkłada je do torby i unosi głowę*

(zobacz co napisałam do ciebie pod twoim postem ,,Karta postaci: Alison DiLaurentis" ) :D

Alison Marcado - 29-06-13 22:56:18

Alison DiLaurentis napisał:

Alison DiLaurentis napisał:

Alison napisał:


(zobacz co napisałam do ciebie pod twoim postem ,,Karta postaci: Alison DiLaurentis" ) :D

(juz xD)

*Wiedziona dziwacznym instynktm wchodzi do jej pokoju i patrzy na nią*

*odłożyła gazetę którą dostała od Mike'a* coś się stało? szukasz kogoś? *zapytała zdziwiona*  godzin odwiedzin już się dawno skończyły

Alison Marcado - 29-06-13 23:06:02

Alison DiLaurentis napisał:

Alison napisał:

Alison DiLaurentis napisał:


*Wiedziona dziwacznym instynktm wchodzi do jej pokoju i patrzy na nią*

*odłożyła gazetę którą dostała od Mike'a* coś się stało? szukasz kogoś? *zapytała zdziwiona*  godzin odwiedzin już się dawno skończyły

*Wzrusza ramionami, nagle oprzytomniała* Własciwie to nie.... dziwaczny instynkt kazał mi tu przyjść *uśmiecha się szeroko* Wiem.

spoko *zaśmiała się* jesteś na jarana?

Alison Marcado - 29-06-13 23:08:46

Alison DiLaurentis napisał:

Alison napisał:

Alison DiLaurentis napisał:


*Wzrusza ramionami, nagle oprzytomniała* Własciwie to nie.... dziwaczny instynkt kazał mi tu przyjść *uśmiecha się szeroko* Wiem.

spoko *zaśmiała się* jesteś na jarana?

*Marszczy nos* A skąd! *mówi i śmieje się* Tak, w ogóle. Jestem Alison *uśmiecha się lekko*

*skrzywiła się* ja też

Alison Marcado - 29-06-13 23:14:43

Alison napisał:

Alison DiLaurentis napisał:

Alison napisał:


spoko *zaśmiała się* jesteś na jarana?

*Marszczy nos* A skąd! *mówi i śmieje się* Tak, w ogóle. Jestem Alison *uśmiecha się lekko*

*skrzywiła się* ja też

*wysyła szybkiego sms*

Alison Marcado - 29-06-13 23:16:52

Alison DiLaurentis napisał:

Alison napisał:

Alison DiLaurentis napisał:


*Marszczy nos* A skąd! *mówi i śmieje się* Tak, w ogóle. Jestem Alison *uśmiecha się lekko*

*skrzywiła się* ja też

*Dusi w sobie śmiech* Przypadek? Nie sądzę *uśmiecha się szeroko, sprawdza godzinę* Ups, późno. Ja lecę... może jeszcze cię odwiedzę *odwraca się i wychodzi*

spoko *uśmiechnęła się i wróciła do gazety*

Alison Marcado - 29-06-13 23:26:41

*odkłada gazetę, wysyła sms do Mike'a zaczyna myśleć o tej dziwnej młodej dziewczynie która była u niej kilka minut temu, usypia*

HannaMarin - 30-06-13 13:02:37

*Wchodzi do szpitala, idzie do recepcji.Rozmawia z recepcjonistką*

HannaMarin - 30-06-13 13:11:30

HannaMarin napisał:

*Wchodzi do szpitala, idzie do recepcji.Rozmawia z recepcjonistką*

*Wychodzi*

HannaMarin - 30-06-13 13:21:18

*Przywożą ją do szpitala, jest nieprzytomna. Kładą w osobnej sali, podłączają do aparatury.*

Alison Marcado - 30-06-13 16:29:14

*wstała, zjadła śniadanie, obiad, lekarze pozwolili jej już chodzić, podłączona do kroplówki poszła się przejść po szpitalu*

Alison Marcado - 01-07-13 09:50:21

*w końcu ją wypisali, bardzo szczęśliwa, szybko poszła do domu się przebrać i umyć*

HannaMarin - 01-07-13 16:04:23

HannaMarin napisał:

*Przywożą ją do szpitala, jest nieprzytomna. Kładą w osobnej sali, podłączają do aparatury.*

*Dopiero teraz odzyskała przytomność, zabierają ją na badania, później wypuszczają, twierdzą że nic jej nie jest i to był jednorazowy atak. Dziewczyna szczęśliwa idzie do domu*

Amanda Collins - 26-07-13 12:05:10

*Wchodzi do szpitala nie zwracając na siebie niczyjej uwagi. w wampirzym tempie kieruje się do zapasów krwi i tam wrzuca do torby koło trzydziestu torebek. Równie szybko niezauważona opuszcza szpital i biegnie do domu.*

Camille Belcourt - 29-07-13 11:07:59

<przychodzi do szpitala, zakrada się do pokoju z zapasami krwi, bierze kilka torebek, które pakuje do torebki i niezauważalna opuszcza placówkę>

Jenna Marshall - 05-08-13 15:26:21

*Wchodzi z psem, gdy recepcjonistka się czepia, Jenna tłumaczy że to pies przewodnik. Idzie do swojego lekarza.*

Jenna Marshall - 05-08-13 16:24:27

*Wychodzi, wraca do domu*

Tomas Torees - 09-08-13 01:17:51

*wyciąga brata z samochodu i zanosi do szpitala. Tam zajmują się nim lekarze*

Mira Adams - 09-08-13 01:20:14

Tomas Torees napisał:

*wyciąga brata z samochodu i zanosi do szpitala. Tam zajmują się nim lekarze*

<wchodzi do szpitala, podchodzi do Tomasa i przytula się do niego>

Tomas Torees - 09-08-13 01:22:30

Mira Adams napisał:

Tomas Torees napisał:

*wyciąga brata z samochodu i zanosi do szpitala. Tam zajmują się nim lekarze*

<wchodzi do szpitala, podchodzi do Tomasa i przytula się do niego>

*zamyka oczy * odwieźć cię? obiecuje cię poinformować jak by coś się działo

Mira Adams - 09-08-13 01:24:39

Tomas Torees napisał:

Mira Adams napisał:

Tomas Torees napisał:

*wyciąga brata z samochodu i zanosi do szpitala. Tam zajmują się nim lekarze*

<wchodzi do szpitala, podchodzi do Tomasa i przytula się do niego>

*zamyka oczy * odwieźć cię? obiecuje cię poinformować jak by coś się działo

Jeśli możesz.<mówi spokojnie>

Tomas Torees - 09-08-13 01:25:24

Mira Adams napisał:

Tomas Torees napisał:

Mira Adams napisał:

<wchodzi do szpitala, podchodzi do Tomasa i przytula się do niego>

*zamyka oczy * odwieźć cię? obiecuje cię poinformować jak by coś się działo

Jeśli możesz.<mówi spokojnie>

*wyszli. zaprowadził dziewczynę do auta i odjechali*

Tomas Torees - 09-08-13 01:32:59

*Przyjechał, zaparkował samochód i wszedł. Czekał w poczekalni, aż w końcu zasnął*

Megan Archer - 09-08-13 08:06:09

*weszła do szpitala. w poczekalni dostrzegła znajomo wyglądającego chłopaka. spał. usiadła koło niego i delikatnie go dotknęła  nie chcąc go budzić. szukała wspomnienień powiązanych z medium z ostatnich trzech dni* Tomas, młodszy brat meduim którego spotkała dwa razy *porkęciła głową nie chcąc bardziej się zagłębiać w jego wspomnienia. zabrała dłoń. czekała*

Diego Torees - 09-08-13 10:37:21

*Odzyskał przytomność, przeszył go okropny ból. Miał kilka pękniętych żeber, złamany nadgarstek i dwie zszyte rany.  Przymrużył oczy, chwilę mu zajęło domyślenie się gdzie jest.* Zabiję ją * Syknął przez zaciśnięte zęby. Nie mógł się ruszać, zamknął oczy i czekał.*

Nicolette Rousseau - 09-08-13 10:49:14

*wchodzi do szpitala, hipnotyzuje pielęgniarkę aby pokazała jej gdzie leży Diego, wchodzi na sale* Ty jeszcze żyjesz *mówi ze sztucznym uśmiechem na ustach i podchodzi bliżej niego*

Diego Torees - 09-08-13 10:54:41

*Usłyszał znajomy głos, otworzył oczy* Zabiję cię, będziesz cierpieć gorzej niż ja. * Zacisnął mocno usta*

Nicolette Rousseau - 09-08-13 10:57:01

Diego Torees napisał:

*Usłyszał znajomy głos, otworzył oczy* Zabiję cię, będziesz cierpieć gorzej niż ja. * Zacisnął mocno usta*

Faktycznie wyglądasz bardzo groźnie *popatrzyła na niego z niedowierzaniem i zaśmiała się głośno* Przypominam, że to nie ja zaczęłam

Diego Torees - 09-08-13 10:59:01

Nicolette Rousseau napisał:

Diego Torees napisał:

*Usłyszał znajomy głos, otworzył oczy* Zabiję cię, będziesz cierpieć gorzej niż ja. * Zacisnął mocno usta*

Faktycznie wyglądasz bardzo groźnie *popatrzyła na niego z niedowierzaniem i zaśmiała się głośno* Przypominam, że to nie ja zaczęłam

Możesz zostawić mnie w spokoju ? * Spytał cicho.*

Nicolette Rousseau - 09-08-13 11:03:55

Diego Torees napisał:

Nicolette Rousseau napisał:

Diego Torees napisał:

*Usłyszał znajomy głos, otworzył oczy* Zabiję cię, będziesz cierpieć gorzej niż ja. * Zacisnął mocno usta*

Faktycznie wyglądasz bardzo groźnie *popatrzyła na niego z niedowierzaniem i zaśmiała się głośno* Przypominam, że to nie ja zaczęłam

Możesz zostawić mnie w spokoju ? * Spytał cicho.*

Zdecydowanie wolę taki ton *uśmiechnęła się zwycięsko i podeszła bliżej* Juz mi nie grozisz *uniosła brwi*

Diego Torees - 09-08-13 11:05:54

Nicolette Rousseau napisał:

Diego Torees napisał:

Nicolette Rousseau napisał:


Faktycznie wyglądasz bardzo groźnie *popatrzyła na niego z niedowierzaniem i zaśmiała się głośno* Przypominam, że to nie ja zaczęłam

Możesz zostawić mnie w spokoju ? * Spytał cicho.*

Zdecydowanie wolę taki ton *uśmiechnęła się zwycięsko i podeszła bliżej* Juz mi nie grozisz *uniosła brwi*

Wyjdź stąd . * Warknął*

Nicolette Rousseau - 09-08-13 11:08:18

Diego Torees napisał:

Nicolette Rousseau napisał:

Diego Torees napisał:


Możesz zostawić mnie w spokoju ? * Spytał cicho.*

Zdecydowanie wolę taki ton *uśmiechnęła się zwycięsko i podeszła bliżej* Juz mi nie grozisz *uniosła brwi*

Wyjdź stąd . * Warknął*

nie *odpowiedziała spokojnie i zrobiła krok w przód* To tak się reaguje na odwiedziny przyjaciół?

Diego Torees - 09-08-13 11:12:16

Nicolette Rousseau napisał:

Diego Torees napisał:

Nicolette Rousseau napisał:


Zdecydowanie wolę taki ton *uśmiechnęła się zwycięsko i podeszła bliżej* Juz mi nie grozisz *uniosła brwi*

Wyjdź stąd . * Warknął*

nie *odpowiedziała spokojnie i zrobiła krok w przód* To tak się reaguje na odwiedziny przyjaciół?

Odkąd wyłączyłaś uczucia nie jesteśmy już przyjaciółmi. * Powiedział zdenerwowany*

Nicolette Rousseau - 09-08-13 11:15:08

Diego Torees napisał:

Nicolette Rousseau napisał:

Diego Torees napisał:


Wyjdź stąd . * Warknął*

nie *odpowiedziała spokojnie i zrobiła krok w przód* To tak się reaguje na odwiedziny przyjaciół?

Odkąd wyłączyłaś uczucia nie jesteśmy już przyjaciółmi. * Powiedział zdenerwowany*

To faktycznie bardzo straszne *powiedziała z udawanym żalem*

Diego Torees - 09-08-13 11:18:24

Nicolette Rousseau napisał:

Diego Torees napisał:

Nicolette Rousseau napisał:


nie *odpowiedziała spokojnie i zrobiła krok w przód* To tak się reaguje na odwiedziny przyjaciół?

Odkąd wyłączyłaś uczucia nie jesteśmy już przyjaciółmi. * Powiedział zdenerwowany*

To faktycznie bardzo straszne *powiedziała z udawanym żalem*

Może  ból i cierpienie cię bawią ale pomyśl co będzie później * Spojrzał na nią* Chciałbym zobaczyć jak twoje uczucia się znowu włączają, nie zniosłabyś straty tego chłopaka. * Przełknął ślinę* Poczucie winny zniszczyło by cię.

Nicolette Rousseau - 09-08-13 11:29:37

Diego Torees napisał:

Nicolette Rousseau napisał:

Diego Torees napisał:


Odkąd wyłączyłaś uczucia nie jesteśmy już przyjaciółmi. * Powiedział zdenerwowany*

To faktycznie bardzo straszne *powiedziała z udawanym żalem*

Może  ból i cierpienie cię bawią ale pomyśl co będzie później * Spojrzał na nią* Chciałbym zobaczyć jak twoje uczucia się znowu włączają, nie zniosłabyś straty tego chłopaka. * Przełknął ślinę* Poczucie winny zniszczyło by cię.

A myślałam, że znasz mnie trochę bardziej *uśmiechnęła sie znacząco i rozejrzała się po sali*

Diego Torees - 09-08-13 11:31:49

Nicolette Rousseau napisał:

Diego Torees napisał:

Nicolette Rousseau napisał:


To faktycznie bardzo straszne *powiedziała z udawanym żalem*

Może  ból i cierpienie cię bawią ale pomyśl co będzie później * Spojrzał na nią* Chciałbym zobaczyć jak twoje uczucia się znowu włączają, nie zniosłabyś straty tego chłopaka. * Przełknął ślinę* Poczucie winny zniszczyło by cię.

A myślałam, że znasz mnie trochę bardziej *uśmiechnęła sie znacząco i rozejrzała się po sali*

* Jego oddech przyśpieszył.* Czego ode mnie chcesz ? * Zmarszczył brwi*

Nicolette Rousseau - 09-08-13 11:35:25

Diego Torees napisał:

Nicolette Rousseau napisał:

Diego Torees napisał:


Może  ból i cierpienie cię bawią ale pomyśl co będzie później * Spojrzał na nią* Chciałbym zobaczyć jak twoje uczucia się znowu włączają, nie zniosłabyś straty tego chłopaka. * Przełknął ślinę* Poczucie winny zniszczyło by cię.

A myślałam, że znasz mnie trochę bardziej *uśmiechnęła sie znacząco i rozejrzała się po sali*

* Jego oddech przyśpieszył.* Czego ode mnie chcesz ? * Zmarszczył brwi*

*podeszła bliżej i stanęła nad łóżkie nad którym leżał* Niczego, po prostu fajnie się patrzy jak cierpisz *uśmiechnęła się złowrogo*

Diego Torees - 09-08-13 11:39:24

Nicolette Rousseau napisał:

Diego Torees napisał:

Nicolette Rousseau napisał:


A myślałam, że znasz mnie trochę bardziej *uśmiechnęła sie znacząco i rozejrzała się po sali*

* Jego oddech przyśpieszył.* Czego ode mnie chcesz ? * Zmarszczył brwi*

*podeszła bliżej i stanęła nad łóżkie nad którym leżał* Niczego, po prostu fajnie się patrzy jak cierpisz *uśmiechnęła się złowrogo*

Proszę, patrz jak cierpię. * Zamknął oczy*

Nicolette Rousseau - 09-08-13 11:40:35

Diego Torees napisał:

Nicolette Rousseau napisał:

Diego Torees napisał:


* Jego oddech przyśpieszył.* Czego ode mnie chcesz ? * Zmarszczył brwi*

*podeszła bliżej i stanęła nad łóżkie nad którym leżał* Niczego, po prostu fajnie się patrzy jak cierpisz *uśmiechnęła się złowrogo*

Proszę, patrz jak cierpię. * Zamknął oczy*

Na prawdę tak łatwo się poddajesz *uniosła brwi i spojrzała na niego* Chyba miałam racje mówiąc że jesteś zwykłym tchórzem

Diego Torees - 09-08-13 11:42:32

Nicolette Rousseau napisał:

Diego Torees napisał:

Nicolette Rousseau napisał:


*podeszła bliżej i stanęła nad łóżkie nad którym leżał* Niczego, po prostu fajnie się patrzy jak cierpisz *uśmiechnęła się złowrogo*

Proszę, patrz jak cierpię. * Zamknął oczy*

Na prawdę tak łatwo się poddajesz *uniosła brwi i spojrzała na niego* Chyba miałam racje mówiąc że jesteś zwykłym tchórzem

* Zignorował jej słowa*

Megan Archer - 09-08-13 11:43:17

*wyjęła telefon, popatrzyła na godzinę i zaczęła grać*

Tomas Torees - 09-08-13 11:47:31

Megan Archer napisał:

*weszła do szpitala. w poczekalni dostrzegła znajomo wyglądającego chłopaka. spał. usiadła koło niego i delikatnie go dotknęła  nie chcąc go budzić. szukała wspomnienień powiązanych z medium z ostatnich trzech dni* Tomas, młodszy brat meduim którego spotkała dwa razy *porkęciła głową nie chcąc bardziej się zagłębiać w jego wspomnienia. zabrała dłoń. czekała*

*Otworzył oczy i spojrzał na dziewczynę siedzącą obok *

Megan Archer - 09-08-13 11:48:29

Tomas Torees napisał:

Megan Archer napisał:

*weszła do szpitala. w poczekalni dostrzegła znajomo wyglądającego chłopaka. spał. usiadła koło niego i delikatnie go dotknęła  nie chcąc go budzić. szukała wspomnienień powiązanych z medium z ostatnich trzech dni* Tomas, młodszy brat meduim którego spotkała dwa razy *porkęciła głową nie chcąc bardziej się zagłębiać w jego wspomnienia. zabrała dłoń. czekała*

*Otworzył oczy i spojrzał na dziewczynę siedzącą obok *

*Podniosła wzrok znad telefonu* O, obudziłeś się.

Tomas Torees - 09-08-13 11:50:47

Megan Archer napisał:

Tomas Torees napisał:

Megan Archer napisał:

*weszła do szpitala. w poczekalni dostrzegła znajomo wyglądającego chłopaka. spał. usiadła koło niego i delikatnie go dotknęła  nie chcąc go budzić. szukała wspomnienień powiązanych z medium z ostatnich trzech dni* Tomas, młodszy brat meduim którego spotkała dwa razy *porkęciła głową nie chcąc bardziej się zagłębiać w jego wspomnienia. zabrała dłoń. czekała*

*Otworzył oczy i spojrzał na dziewczynę siedzącą obok *

*Podniosła wzrok znad telefonu* O, obudziłeś się.

am *przypatrywał się jej * przepraszam, ale nie kojarzę cię

Megan Archer - 09-08-13 11:53:27

Tomas Torees napisał:

Megan Archer napisał:

Tomas Torees napisał:


*Otworzył oczy i spojrzał na dziewczynę siedzącą obok *

*Podniosła wzrok znad telefonu* O, obudziłeś się.

am *przypatrywał się jej * przepraszam, ale nie kojarzę cię

Megan Archer *podała mu rękę* Można powiedzieć że znam twojego brata. Chciałabym z nim porozmawiać, ale pielęgniarka mnie nie wpuści. Wprowadzisz mnie tam?

Tomas Torees - 09-08-13 11:57:00

Megan Archer napisał:

Tomas Torees napisał:

Megan Archer napisał:


*Podniosła wzrok znad telefonu* O, obudziłeś się.

am *przypatrywał się jej * przepraszam, ale nie kojarzę cię

Megan Archer *podała mu rękę* Można powiedzieć że znam twojego brata. Chciałabym z nim porozmawiać, ale pielęgniarka mnie nie wpuści. Wprowadzisz mnie tam?

Tomas Torees, chociaż pewnie wiesz.  Może * zmarszczył brwi * Tylko na początek chciałbym sam z nim pogadać chwilkę. Zobaczyć jak się czuje i w ogóle. Przepraszam na chwile. *wstał i ruszył do pomieszczenia, w którym znajdował się jego brat*

Megan Archer - 09-08-13 11:58:27

*kiwnęła głową.* Tylko nie mów mu, że tu jestem!

Tomas Torees - 09-08-13 11:58:55

*wszedł, zobaczył Nicol * Co ty tu robisz?

Nicolette Rousseau - 09-08-13 12:02:11

Tomas Torees napisał:

*wszedł, zobaczył Nicol * Co ty tu robisz?

Też mi miło Cię widzieć *uśmiechnęła sie sztucznie*

Tomas Torees - 09-08-13 12:04:07

Nicolette Rousseau napisał:

Tomas Torees napisał:

*wszedł, zobaczył Nicol * Co ty tu robisz?

Też mi miło Cię widzieć *uśmiechnęła sie sztucznie*

Może byś poszła do domu, do baru, gdziekolwiek i zajęła się własnym życiem? * nie silił się na uśmiech *

Nicolette Rousseau - 09-08-13 12:04:45

Tomas Torees napisał:

Nicolette Rousseau napisał:

Tomas Torees napisał:

*wszedł, zobaczył Nicol * Co ty tu robisz?

Też mi miło Cię widzieć *uśmiechnęła sie sztucznie*

Może byś poszła do domu, do baru, gdziekolwiek i zajęła się własnym życiem? * nie silił się na uśmiech *

To by było zbyt nudne *podeszła do niego*

Diego Torees - 09-08-13 12:05:07

*Otworzył oczy, jęknął z bólu.* Zostaw go.

Nicolette Rousseau - 09-08-13 12:07:04

Diego Torees napisał:

*Otworzył oczy, jęknął z bólu.* Zostaw go.

A czy ja coś mu robię? *spojrzała na niego*

Tomas Torees - 09-08-13 12:09:48

wskazać ci drzwi ?*zapytał sarkastycznie*

Nicolette Rousseau - 09-08-13 12:12:17

Tomas Torees napisał:

wskazać ci drzwi ?*zapytał sarkastycznie*

Nie dzięki *uśmiechnęła się sztucznie* Jeszcze trochę sobie tu posiedzę

Diego Torees - 09-08-13 12:14:41

Nicolette Rousseau napisał:

Diego Torees napisał:

*Otworzył oczy, jęknął z bólu.* Zostaw go.

A czy ja coś mu robię? *spojrzała na niego*

Nicole* Powiedział cicho* Może i wyłączyłaś uczucia ale wgłębi serca wiesz, że to co robisz jest złe. * Spojrzał na nią* Kochałaś go, rozumiem to.
Ale wyłączenie uczuć było najgorszą rzeczą jaką zrobiłaś. * Przełknął ślinę, zamknął oczy i resztką sił przestał dziewczynie wszystkie miłe wspomnienia jakie miała.*

Nicolette Rousseau - 09-08-13 12:18:48

Diego Torees napisał:

Nicolette Rousseau napisał:

Diego Torees napisał:

*Otworzył oczy, jęknął z bólu.* Zostaw go.

A czy ja coś mu robię? *spojrzała na niego*

Nicole* Powiedział cicho* Może i wyłączyłaś uczucia ale wgłębi serca wiesz, że to co robisz jest złe. * Spojrzał na nią* Kochałaś go, rozumiem to.
Ale wyłączenie uczuć było najgorszą rzeczą jaką zrobiłaś. * Przełknął ślinę, zamknął oczy i resztką sił przestał dziewczynie wszystkie miłe wspomnienia jakie miała.*

Daj mi spokój! *warknęła*

Diego Torees - 09-08-13 12:23:10

Nicolette Rousseau napisał:

Diego Torees napisał:

Nicolette Rousseau napisał:


A czy ja coś mu robię? *spojrzała na niego*

Nicole* Powiedział cicho* Może i wyłączyłaś uczucia ale wgłębi serca wiesz, że to co robisz jest złe. * Spojrzał na nią* Kochałaś go, rozumiem to.
Ale wyłączenie uczuć było najgorszą rzeczą jaką zrobiłaś. * Przełknął ślinę, zamknął oczy i resztką sił przestał dziewczynie wszystkie miłe wspomnienia jakie miała.*

Daj mi spokój! *warknęła*

* Złapał ją za rękę, przesłał jej swoją energię. Opanowała ich fala ciepła, miłości i spokoju. Pokazywał jej każde z najmilszych wspomnień, jej rodziców, braci wszystko co tyko mógł*

Nicolette Rousseau - 09-08-13 12:26:52

Diego Torees napisał:

Nicolette Rousseau napisał:

Diego Torees napisał:


Nicole* Powiedział cicho* Może i wyłączyłaś uczucia ale wgłębi serca wiesz, że to co robisz jest złe. * Spojrzał na nią* Kochałaś go, rozumiem to.
Ale wyłączenie uczuć było najgorszą rzeczą jaką zrobiłaś. * Przełknął ślinę, zamknął oczy i resztką sił przestał dziewczynie wszystkie miłe wspomnienia jakie miała.*

Daj mi spokój! *warknęła*

* Złapał ją za rękę, przesłał jej swoją energię. Opanowała ich fala ciepła, miłości i spokoju. Pokazywał jej każde z najmilszych wspomnień, jej rodziców, braci wszystko co tyko mógł*

*wyrwała mu się i odeszła kilka kroków w tył* Na prawdę myślałeś, że to podziała? *spojrzała na niego* Niestety nie *uśmiechnęła się zwycięsko*

Diego Torees - 09-08-13 12:31:47

Nicolette Rousseau napisał:

Diego Torees napisał:

Nicolette Rousseau napisał:


Daj mi spokój! *warknęła*

* Złapał ją za rękę, przesłał jej swoją energię. Opanowała ich fala ciepła, miłości i spokoju. Pokazywał jej każde z najmilszych wspomnień, jej rodziców, braci wszystko co tyko mógł*

*wyrwała mu się i odeszła kilka kroków w tył* Na prawdę myślałeś, że to podziała? *spojrzała na niego* Niestety nie *uśmiechnęła się zwycięsko*

Może i nie podziałało * Oparł się plecami o poduszki* Ale zabolało prawda ? * Uniósł brwi* Przesłałem ci swoją energię, przez chwilę czułem to samo co ty.
* Westchnął*  Nie chcesz taka być, oboje to wiemy.

Nicolette Rousseau - 09-08-13 12:33:55

Diego Torees napisał:

Nicolette Rousseau napisał:

Diego Torees napisał:


* Złapał ją za rękę, przesłał jej swoją energię. Opanowała ich fala ciepła, miłości i spokoju. Pokazywał jej każde z najmilszych wspomnień, jej rodziców, braci wszystko co tyko mógł*

*wyrwała mu się i odeszła kilka kroków w tył* Na prawdę myślałeś, że to podziała? *spojrzała na niego* Niestety nie *uśmiechnęła się zwycięsko*

Może i nie podziałało * Oparł się plecami o poduszki* Ale zabolało prawda ? * Uniósł brwi* Przesłałem ci swoją energię, przez chwilę czułem to samo co ty.
* Westchnął*  Nie chcesz taka być, oboje to wiemy.

Spróbuj zrobić to jeszcze raz a gorzko tego pożałujesz *warknęła zdenerwowany i wyszła z sali, usiadła na korytarzu*

Tomas Torees - 09-08-13 12:35:49

*spojrzał na brata* w porządku?

Diego Torees - 09-08-13 12:38:24

Nie * Szepnął* Uśmierzysz ten ból ?

Tomas Torees - 09-08-13 12:39:28

*podszedł do brata *

Diego Torees - 09-08-13 12:42:28

* Zamknął oczy, złapał brata za rękę i przeją trochę jego energii i mocy* Dzięki. * Wstał powoli i wyszedł na korytarz. Ukucnął przed Nicole* Wiem że czujesz się okropnie ale proszę... * Położył dłoń na jej policzku* Włącz uczucia... * pocałował ją*

Tomas Torees - 09-08-13 12:44:32

*spojrzał karcąco na brata *

Megan Archer - 09-08-13 12:45:36

*spod ściany korytarza przyglądała sie scenie. poprostu obserwowałą, czekając.*

Nicolette Rousseau - 09-08-13 12:46:05

Diego Torees napisał:

* Zamknął oczy, złapał brata za rękę i przeją trochę jego energii i mocy* Dzięki. * Wstał powoli i wyszedł na korytarz. Ukucnął przed Nicole* Wiem że czujesz się okropnie ale proszę... * Położył dłoń na jej policzku* Włącz uczucia... * pocałował ją*

*odepchnęła go od siebie i wstała z miejsca* Jak już mówiłam daj mi spokój warknęła i zrobiła kilka kroków w tył*

Diego Torees - 09-08-13 12:50:10

Nicolette Rousseau napisał:

Diego Torees napisał:

* Zamknął oczy, złapał brata za rękę i przeją trochę jego energii i mocy* Dzięki. * Wstał powoli i wyszedł na korytarz. Ukucnął przed Nicole* Wiem że czujesz się okropnie ale proszę... * Położył dłoń na jej policzku* Włącz uczucia... * pocałował ją*

*odepchnęła go od siebie i wstała z miejsca* Jak już mówiłam daj mi spokój warknęła i zrobiła kilka kroków w tył*

*Przełknął ślinę, wstał* Proszę. * Podszedł do niej* Włącz uczucia.. * Powtórzył . Zamknął oczy i znowu przestał dziewczynie fale wspomnień ale teraz było ich o wiele więcej. *

Nicolette Rousseau - 09-08-13 12:52:06

Diego Torees napisał:

Nicolette Rousseau napisał:

Diego Torees napisał:

* Zamknął oczy, złapał brata za rękę i przeją trochę jego energii i mocy* Dzięki. * Wstał powoli i wyszedł na korytarz. Ukucnął przed Nicole* Wiem że czujesz się okropnie ale proszę... * Położył dłoń na jej policzku* Włącz uczucia... * pocałował ją*

*odepchnęła go od siebie i wstała z miejsca* Jak już mówiłam daj mi spokój warknęła i zrobiła kilka kroków w tył*

*Przełknął ślinę, wstał* Proszę. * Podszedł do niej* Włącz uczucia.. * Powtórzył . Zamknął oczy i znowu przestał dziewczynie fale wspomnień ale teraz było ich o wiele więcej. *

*odepchnęła chłopaka tak, ze aż upadł na podłogę* Ups chciałam mocniej *uśmiechnęła sie podle*

Diego Torees - 09-08-13 12:54:52

Nicolette Rousseau napisał:

Diego Torees napisał:

Nicolette Rousseau napisał:


*odepchnęła go od siebie i wstała z miejsca* Jak już mówiłam daj mi spokój warknęła i zrobiła kilka kroków w tył*

*Przełknął ślinę, wstał* Proszę. * Podszedł do niej* Włącz uczucia.. * Powtórzył . Zamknął oczy i znowu przestał dziewczynie fale wspomnień ale teraz było ich o wiele więcej. *

*odepchnęła chłopaka tak, ze aż upadł na podłogę* Ups chciałam mocniej *uśmiechnęła sie podle*

* Walnął głową o podłogę, nie wiedział co się dzieje. Przestał oddychać a jego serce przestało bić*

( Macie go uratować jak coś xddd )

Nicolette Rousseau - 09-08-13 12:56:01

Diego Torees napisał:

Nicolette Rousseau napisał:

Diego Torees napisał:


*Przełknął ślinę, wstał* Proszę. * Podszedł do niej* Włącz uczucia.. * Powtórzył . Zamknął oczy i znowu przestał dziewczynie fale wspomnień ale teraz było ich o wiele więcej. *

*odepchnęła chłopaka tak, ze aż upadł na podłogę* Ups chciałam mocniej *uśmiechnęła sie podle*

* Walnął głową o podłogę, nie wiedział co się dzieje. Przestał oddychać a jego serce przestało bić*

( Macie go uratować jak coś xddd )

*patrzyła na niego obojętnie*

Megan Archer - 09-08-13 12:58:20

*przerażona oderwała się od ściany. w paru krokach znalazła się przy Diego. sprawdziła tętno.* Cholera! Nie ma tętna! *przyłożyła mu rękę na wysokości serca i skupiła się na impulsie, który miał ruszyć serce*

Tomas Torees - 09-08-13 12:59:40

*podbioegł do brata * Coś ty narobiła *wycedził przez zęby w kierunku Nicol*

Nicolette Rousseau - 09-08-13 13:02:44

Tomas Torees napisał:

*podbioegł do brata * Coś ty narobiła *wycedził przez zęby w kierunku Nicol*

Jednego idioty mnie *uśmiechnęła się*

Megan Archer - 09-08-13 13:04:02

*skupiła jeszcze więcej mocy.* No dawaj!

Tomas Torees - 09-08-13 13:05:05

Megan Archer napisał:

*skupiła jeszcze więcej mocy.* No dawaj!

*oddał jej tyle ile mógł swojej mocy*

Mira Adams - 09-08-13 13:05:24

<wbiega do szpitala i staje jak wryta na korytarzu patrząc po kolei na wszystkich, podchodzi szybko i kuca obok leżącego Diego>Żyje?<zwraca się do Megan>

Nicolette Rousseau - 09-08-13 13:05:37

Zawsze mogłabym mu dać moją krew *uśmiechnęła się przebiegle*

Megan Archer - 09-08-13 13:06:34

Tomas Torees napisał:

Megan Archer napisał:

*skupiła jeszcze więcej mocy.* No dawaj!

*oddał jej tyle ile mógł swojej mocy*

*w końcu poczuła uderzenie serca* Już tak.

Mira Adams - 09-08-13 13:08:32

<siada na podłodze>Bawi cię to?<rzuca chłodno do Nicole>

Nicolette Rousseau - 09-08-13 13:09:06

Mira Adams napisał:

<siada na podłodze>Bawi cię to?<rzuca chłodno do Nicole>

Nawet nie wiesz jak bardzo *uśmiecha się*

Mira Adams - 09-08-13 13:11:07

Nicolette Rousseau napisał:

Mira Adams napisał:

<siada na podłodze>Bawi cię to?<rzuca chłodno do Nicole>

Nawet nie wiesz jak bardzo *uśmiecha się*

A więc zabierz swoje zabawki i idź do innej piaskownicy.<uśmiechnęła się sztucznie>

Nicolette Rousseau - 09-08-13 13:12:50

Mira Adams napisał:

Nicolette Rousseau napisał:

Mira Adams napisał:

<siada na podłodze>Bawi cię to?<rzuca chłodno do Nicole>

Nawet nie wiesz jak bardzo *uśmiecha się*

A więc zabierz swoje zabawki i idź do innej piaskownicy.<uśmiechnęła się sztucznie>

Zabawne *zaśmiała się cicho*

Diego Torees - 09-08-13 13:13:18

* Zaczerpnął powietrza, zaczął się krztusić *

Tomas Torees - 09-08-13 13:14:44

*przyprowadził lekarzy, którzy  się Diego zajęli *

Megan Archer - 09-08-13 13:15:44

Nicolette Rousseau napisał:

Mira Adams napisał:

Nicolette Rousseau napisał:


Nawet nie wiesz jak bardzo *uśmiecha się*

A więc zabierz swoje zabawki i idź do innej piaskownicy.<uśmiechnęła się sztucznie>

Zabawne *zaśmiała się cicho*

*wstała z podłogi stanęła na przeciwko Nicole* Ponoć nie wyłączyłaś uczucia, ale chyba tylko te, które bolą. *Przymknęła oczy i w prawej pięści zgromadziła całą swoją siłę i moc. Nabrała powiterza i najmocniej jak potrafiła uderzyła pięścią Nicole w twarz.*

Nicolette Rousseau - 09-08-13 13:18:10

Megan Archer napisał:

Nicolette Rousseau napisał:

Mira Adams napisał:


A więc zabierz swoje zabawki i idź do innej piaskownicy.<uśmiechnęła się sztucznie>

Zabawne *zaśmiała się cicho*

*wstała z podłogi stanęła na przeciwko Nicole* Ponoć nie wyłączyłaś uczucia, ale chyba tylko te, które bolą. *Przymknęła oczy i w prawej pięści zgromadziła całą swoją siłę i moc. Nabrała powiterza i najmocniej jak potrafiła uderzyła pięścią Nicole w twarz.*

*zatrzymała jej pięść* Na prawdę jesteś taka głupia aby uderzyć wampira? *zasmiała się*

Megan Archer - 09-08-13 13:21:31

Nicolette Rousseau napisał:

Megan Archer napisał:

Nicolette Rousseau napisał:


Zabawne *zaśmiała się cicho*

*wstała z podłogi stanęła na przeciwko Nicole* Ponoć nie wyłączyłaś uczucia, ale chyba tylko te, które bolą. *Przymknęła oczy i w prawej pięści zgromadziła całą swoją siłę i moc. Nabrała powiterza i najmocniej jak potrafiła uderzyła pięścią Nicole w twarz.*

*zatrzymała jej pięść* Na prawdę jesteś taka głupia aby uderzyć wampira? *zasmiała się*

Raczej na tyle odważna *odpyskowała i zanim wampirzyca zdążyła zareagować wstrzyknęła jej werbenę*

Nicolette Rousseau - 09-08-13 13:24:11

Megan Archer napisał:

Nicolette Rousseau napisał:

Megan Archer napisał:


*wstała z podłogi stanęła na przeciwko Nicole* Ponoć nie wyłączyłaś uczucia, ale chyba tylko te, które bolą. *Przymknęła oczy i w prawej pięści zgromadziła całą swoją siłę i moc. Nabrała powiterza i najmocniej jak potrafiła uderzyła pięścią Nicole w twarz.*

*zatrzymała jej pięść* Na prawdę jesteś taka głupia aby uderzyć wampira? *zasmiała się*

Raczej na tyle odważna *odpyskowała i zanim wampirzyca zdążyła zareagować wstrzyknęła jej werbenę*

Zaczynasz mnie bawić *zaśmiała się i wyrwała dziewczynie strzykawkę z ręki*

(Nicole piję werbene)

Megan Archer - 09-08-13 13:28:46

Może by tak ktoś pomógł? a nie wszyscy tylko się gapicie. *myślą wywołała ból w sercu Nicole.* To co powiesz na powtórkę z wczoraj?
( :/ )

Tomas Torees - 09-08-13 13:31:10

* wykorzystując sytuacje, wbił Nicol kawałek drewnianego krzesła, który był obok*

Nicolette Rousseau - 09-08-13 13:31:40

Megan Archer napisał:

Może by tak ktoś pomógł? a nie wszyscy tylko się gapicie. *myślą wywołała ból w sercu Nicole.* To co powiesz na powtórkę z wczoraj?
( :/ )

Powiem że jesteś nudna *jęknęła z bólu i zgięła się w pół*

(:))

Mira Adams - 09-08-13 13:35:06

<odłamała nogę od jakiegoś krzesła i wbiła ją wampirzycy w brzuch>

Megan Archer - 09-08-13 13:37:21

Nicolette Rousseau napisał:

Megan Archer napisał:

Może by tak ktoś pomógł? a nie wszyscy tylko się gapicie. *myślą wywołała ból w sercu Nicole.* To co powiesz na powtórkę z wczoraj?
( :/ )

Powiem że jesteś nudna *jęknęła z bólu i zgięła się w pół*

(:))

Nuda nie zawsze jest zła. *powiedziała. Zachwiała się i zemdlała. *

Nicolette Rousseau - 09-08-13 13:38:07

*czując kołek w brzuchu jęknęła z bólu i opadła na podłogę*

(nie zabijcie tylko Nicole xd)

Mira Adams - 09-08-13 13:42:00

Nicolette Rousseau napisał:

*czując kołek w brzuchu jęknęła z bólu i opadła na podłogę*

(nie zabijcie tylko Nicole xd)

<pchnęła kołek mocniej, zostawiła ją i kucnęła obok nieprzytomniej Megan>

(nie zamierzamy :) )

Nicolette Rousseau - 09-08-13 13:43:54

Mira Adams napisał:

Nicolette Rousseau napisał:

*czując kołek w brzuchu jęknęła z bólu i opadła na podłogę*

(nie zabijcie tylko Nicole xd)

<pchnęła kołek mocniej, zostawiła ją i kucnęła obok nieprzytomniej Megan>

(nie zamierzamy :) )

(mam nadzieję)

Diego Torees - 09-08-13 13:45:49

* Otworzył oczy, rozejrzał się po sali w której leżał*

Megan Archer - 09-08-13 13:46:29

Mira Adams napisał:

Nicolette Rousseau napisał:

*czując kołek w brzuchu jęknęła z bólu i opadła na podłogę*

(nie zabijcie tylko Nicole xd)

<pchnęła kołek mocniej, zostawiła ją i kucnęła obok nieprzytomniej Megan>

(nie zamierzamy :) )

*wciąż nieprzytomna leżała na ziemi*

Diego Torees - 09-08-13 13:50:04

Diego Torees napisał:

* Otworzył oczy, rozejrzał się po sali w której leżał*

* Z braku siły zasnął*

( Jak coś ja idę, wracam za kilka godzin. )

Tomas Torees - 09-08-13 13:54:30

*ocudził Megan i spojrzał na nią zmrtwiony*

Mira Adams - 09-08-13 13:55:22

Megan Archer napisał:

Mira Adams napisał:

Nicolette Rousseau napisał:

*czując kołek w brzuchu jęknęła z bólu i opadła na podłogę*

(nie zabijcie tylko Nicole xd)

<pchnęła kołek mocniej, zostawiła ją i kucnęła obok nieprzytomniej Megan>

(nie zamierzamy :) )

*wciąż nieprzytomna leżała na ziemi*

<podniosła ją>Zabieram ją do siebie.<zwróciła się do Tomasa>Idziesz z nami?

Megan Archer - 09-08-13 14:03:37

Tomas Torees napisał:

*ocudził Megan i spojrzał na nią zmrtwiony*

*otworzyła oczy* trochę przesaziłam *powiedziała słabo i znów straciła przyomność*
(i teraz można zabrać Megan)

Mira Adams - 09-08-13 14:07:57

Megan Archer napisał:

Tomas Torees napisał:

*ocudził Megan i spojrzał na nią zmrtwiony*

*otworzyła oczy* trochę przesaziłam *powiedziała słabo i znów straciła przyomność*
(i teraz można zabrać Megan)

<wychodzi niosąc Megan>

(ok)

Avery Saltzman - 09-08-13 19:26:12

*Wchodzi na teren szpitala.W drodze do magazynku z krwią przez uchylone drzwi zauważa Diego.Zdziwiona powoli wchodzi.Siada na krześle obok łóżka.*

Diego Torees - 09-08-13 20:09:06

Avery Saltzman napisał:

*Wchodzi na teren szpitala.W drodze do magazynku z krwią przez uchylone drzwi zauważa Diego.Zdziwiona powoli wchodzi.Siada na krześle obok łóżka.*

*Obudził się, zauważył kątem oka Avery* Hej * Powiedział cicho*

Avery Saltzman - 09-08-13 20:12:35

Hej.Co się stało ? *Spytała.*

Diego Torees - 09-08-13 20:16:01

* Spojrzał na rękę którą miał w gipsie* Szczerze, nie wiem. * Zmarszczył brwi* Nie pamiętam co się działo wczoraj i dzisiaj.

Avery Saltzman - 09-08-13 20:18:29

Rozumiem . . . *Szepnęła.* Mam nadzieję , że szybko wyzdrowiejesz. *Spojrzała na niego.*

Diego Torees - 09-08-13 20:22:01

*Uśmiechnął się lekko* Dzięki * Skrzywił się, poczuł straszny ból z tyłu głowy*

Avery Saltzman - 09-08-13 20:23:40

Diego Torees napisał:

*Uśmiechnął się lekko* Dzięki * Skrzywił się, poczuł straszny ból z tyłu głowy*

Leż spokojnie. *Powiedziała.Uśmiechnęła się.* Chyba podanie ci mojej krwi to nie będzie zbyt dobry pomysł ? *Podniosła delikatnie jedną brew.*

Diego Torees - 09-08-13 20:28:18

Avery Saltzman napisał:

Diego Torees napisał:

*Uśmiechnął się lekko* Dzięki * Skrzywił się, poczuł straszny ból z tyłu głowy*

Leż spokojnie. *Powiedziała.Uśmiechnęła się.* Chyba podanie ci mojej krwi to nie będzie zbyt dobry pomysł ? *Podniosła delikatnie jedną brew.*

*Spojrzał na nią* To okropny pomysł...

Avery Saltzman - 09-08-13 20:30:20

Diego Torees napisał:

Avery Saltzman napisał:

Diego Torees napisał:

*Uśmiechnął się lekko* Dzięki * Skrzywił się, poczuł straszny ból z tyłu głowy*

Leż spokojnie. *Powiedziała.Uśmiechnęła się.* Chyba podanie ci mojej krwi to nie będzie zbyt dobry pomysł ? *Podniosła delikatnie jedną brew.*

*Spojrzał na nią* To okropny pomysł...

Wiem.Po prostu chciałabym ci jakoś pomóc, ale będąc wampirem na niewiele się przydam. *Westchnęła.*

Diego Torees - 09-08-13 20:32:03

Avery Saltzman napisał:

Diego Torees napisał:

Avery Saltzman napisał:


Leż spokojnie. *Powiedziała.Uśmiechnęła się.* Chyba podanie ci mojej krwi to nie będzie zbyt dobry pomysł ? *Podniosła delikatnie jedną brew.*

*Spojrzał na nią* To okropny pomysł...

Wiem.Po prostu chciałabym ci jakoś pomóc, ale będąc wampirem na niewiele się przydam. *Westchnęła.*

Przynajmniej chciałaś pomóc * Wyszeptał, wziął kilka głębokich oddechów.*

Avery Saltzman - 09-08-13 20:33:29

Diego Torees napisał:

Avery Saltzman napisał:

Diego Torees napisał:


*Spojrzał na nią* To okropny pomysł...

Wiem.Po prostu chciałabym ci jakoś pomóc, ale będąc wampirem na niewiele się przydam. *Westchnęła.*

Przynajmniej chciałaś pomóc * Wyszeptał, wziął kilka głębokich oddechów.*

Taaak . . . *Szepnęła.* Ale teraz nie mów, ani słowa.Zbyt bardzo się przy tym męczysz.

Mira Adams - 09-08-13 20:33:53

<weszła do szpitala i poszła do sali Diego, stanęła w drzwiach widząc nieznajomą>Przeszkadzam?<uniosła pytająco brew  i patrzyła na nich na zmianę>

Avery Saltzman - 09-08-13 20:36:14

Mira Adams napisał:

<weszła do szpitala i poszła do sali Diego, stanęła w drzwiach widząc nieznajomą>Przeszkadzam?<uniosła pytająco brew  i patrzyła na nich na zmianę>

*Słysząc głos odwróciła się w stronę drzwi.* Nie, oczywiście, że nie. *Odpowiedziała szybko.* Wprawdzie już wychodziłam . . . *Szepnęła i wstała z krzesła.Wyszła z sali.*

Diego Torees - 09-08-13 20:38:44

*Spojrzał na Mirandę, chciał coś powiedzieć ale znowu poczuł okropny ból.*

Mira Adams - 09-08-13 20:40:00

Avery Saltzman napisał:

Mira Adams napisał:

<weszła do szpitala i poszła do sali Diego, stanęła w drzwiach widząc nieznajomą>Przeszkadzam?<uniosła pytająco brew  i patrzyła na nich na zmianę>

*Słysząc głos odwróciła się w stronę drzwi.* Nie, oczywiście, że nie. *Odpowiedziała szybko.* Wprawdzie już wychodziłam . . . *Szepnęła i wstała z krzesła.Wyszła z sali.*

<patrzyła zdziwiona jak odchodzi, gdy nieznajomej nie było już na sali zamiast usiąść na krześle oparła się o ścianę i patrzyła w okno>Jak się czujesz?

Diego Torees - 09-08-13 20:42:14

Mira Adams napisał:

Avery Saltzman napisał:

Mira Adams napisał:

<weszła do szpitala i poszła do sali Diego, stanęła w drzwiach widząc nieznajomą>Przeszkadzam?<uniosła pytająco brew  i patrzyła na nich na zmianę>

*Słysząc głos odwróciła się w stronę drzwi.* Nie, oczywiście, że nie. *Odpowiedziała szybko.* Wprawdzie już wychodziłam . . . *Szepnęła i wstała z krzesła.Wyszła z sali.*

<patrzyła zdziwiona jak odchodzi, gdy nieznajomej nie było już na sali zamiast usiąść na krześle oparła się o ścianę i patrzyła w okno>Jak się czujesz?

Czuję się okropnie. * Westchnął* Mam dziurę w pamięci.

Avery Saltzman - 09-08-13 20:42:57

Avery Saltzman napisał:

Mira Adams napisał:

<weszła do szpitala i poszła do sali Diego, stanęła w drzwiach widząc nieznajomą>Przeszkadzam?<uniosła pytająco brew  i patrzyła na nich na zmianę>

*Słysząc głos odwróciła się w stronę drzwi.* Nie, oczywiście, że nie. *Odpowiedziała szybko.* Wprawdzie już wychodziłam . . . *Szepnęła i wstała z krzesła.Wyszła z sali.*

*Wchodzi do magazynku z krwią w woreczkach i bierze kilka do torby, którą ze sobą zabrała.Kątem oka widzi strażnika.Zanim zdążyła coś zrobić mężczyzna wstrzyknął jej werbenę do organizmu.Czuła tylko jak strażnik bierze ją na ramiona i niesie przez korytarz, potem pozostawia ciało na ziemi pod ścianą.Zemdlała.*

Mira Adams - 09-08-13 20:44:09

Diego Torees napisał:

Mira Adams napisał:

Avery Saltzman napisał:


*Słysząc głos odwróciła się w stronę drzwi.* Nie, oczywiście, że nie. *Odpowiedziała szybko.* Wprawdzie już wychodziłam . . . *Szepnęła i wstała z krzesła.Wyszła z sali.*

<patrzyła zdziwiona jak odchodzi, gdy nieznajomej nie było już na sali zamiast usiąść na krześle oparła się o ścianę i patrzyła w okno>Jak się czujesz?

Czuję się okropnie. * Westchnął* Mam dziurę w pamięci.

A co pamiętasz?<zapytała chłodno>

Diego Torees - 09-08-13 20:45:47

Mira Adams napisał:

Diego Torees napisał:

Mira Adams napisał:


<patrzyła zdziwiona jak odchodzi, gdy nieznajomej nie było już na sali zamiast usiąść na krześle oparła się o ścianę i patrzyła w okno>Jak się czujesz?

Czuję się okropnie. * Westchnął* Mam dziurę w pamięci.

A co pamiętasz?<zapytała chłodno>

* Zmarszczył brwi* Ostatnie co pamiętam to spędzona z tobą noc.

Mira Adams - 09-08-13 20:48:44

Diego Torees napisał:

Mira Adams napisał:

Diego Torees napisał:


Czuję się okropnie. * Westchnął* Mam dziurę w pamięci.

A co pamiętasz?<zapytała chłodno>

* Zmarszczył brwi* Ostatnie co pamiętam to spędzona z tobą noc.

Mhm.<cały czas nie patrzyła na niego, skrzyżowała ręce na piersi i oparła się nogą o ścianę>

Diego Torees - 09-08-13 20:51:32

Mira Adams napisał:

Diego Torees napisał:

Mira Adams napisał:


A co pamiętasz?<zapytała chłodno>

* Zmarszczył brwi* Ostatnie co pamiętam to spędzona z tobą noc.

Mhm.<cały czas nie patrzyła na niego, skrzyżowała ręce na piersi i oparła się nogą o ścianę>

Co się takiego stało ? * Spojrzał na nią* Albo nie odpowiadaj. Powiedz mi tylko czemu jesteś zła.

Mira Adams - 09-08-13 21:01:15

Diego Torees napisał:

Mira Adams napisał:

Diego Torees napisał:


* Zmarszczył brwi* Ostatnie co pamiętam to spędzona z tobą noc.

Mhm.<cały czas nie patrzyła na niego, skrzyżowała ręce na piersi i oparła się nogą o ścianę>

Co się takiego stało ? * Spojrzał na nią* Albo nie odpowiadaj. Powiedz mi tylko czemu jesteś zła.

<spojrzała na niego>Co się stało?<podeszła do łóżka i stanęła obok>Widzę, w jakim jesteś stanie, więc będę troszkę milsza niż powinnam.<uśmiechnęła się krzywo>A więc, byłeś z Nicole w Grillu, pocałowałeś ją, a później przez twój kaprys i urażoną dumę musieliśmy cię ratować, bo wykrwawiłbyś się na tamtej podłodze. Dzisiaj za to zrobiłeś to samo, co skończyło się tym, że Megan ledwo cię odratowała, a Nicole to wszystko tak bawiło, że skończyła z kołkiem w brzuchu wbitym przeze mnie, a Megan zemdlała i zabrałam ją do mnie.<mówiła słodkim głosem, uśmiechnęła się sztucznie> Nie martw się, czuje się już lepiej.<odeszła w to samo miejsce pod ścianą, oparła się o nią cały czas się w niego wpatrując>

Diego Torees - 09-08-13 21:10:06

Mira Adams napisał:

Diego Torees napisał:

Mira Adams napisał:


Mhm.<cały czas nie patrzyła na niego, skrzyżowała ręce na piersi i oparła się nogą o ścianę>

Co się takiego stało ? * Spojrzał na nią* Albo nie odpowiadaj. Powiedz mi tylko czemu jesteś zła.

<spojrzała na niego>Co się stało?<podeszła do łóżka i stanęła obok>Widzę, w jakim jesteś stanie, więc będę troszkę milsza niż powinnam.<uśmiechnęła się krzywo>A więc, byłeś z Nicole w Grillu, pocałowałeś ją, a później przez twój kaprys i urażoną dumę musieliśmy cię ratować, bo wykrwawiłbyś się na tamtej podłodze. Dzisiaj za to zrobiłeś to samo, co skończyło się tym, że Megan ledwo cię odratowała, a Nicole to wszystko tak bawiło, że skończyła z kołkiem w brzuchu wbitym przeze mnie, a Megan zemdlała i zabrałam ją do mnie.<mówiła słodkim głosem, uśmiechnęła się sztucznie> Nie martw się, czuje się już lepiej.<odeszła w to samo miejsce pod ścianą, oparła się o nią cały czas się w niego wpatrując>

* Otworzył usta żeby coś powiedzieć ale nie wiedział co. Przyglądał się w milczeniu dziewczynie. Po chwili w końcu się odezwał.* Przepraszam... * Szepnął*
Nie chciałem cię zranić. * Przełknął ślinę* Zrozumiem to, zasługujesz na kogoś lepszego niż ja. * Posmutniał* Chciałbym to naprawić ale pewnie mi tego nie wybaczysz.

Mira Adams - 09-08-13 21:11:41

Diego Torees napisał:

Mira Adams napisał:

Diego Torees napisał:


Co się takiego stało ? * Spojrzał na nią* Albo nie odpowiadaj. Powiedz mi tylko czemu jesteś zła.

<spojrzała na niego>Co się stało?<podeszła do łóżka i stanęła obok>Widzę, w jakim jesteś stanie, więc będę troszkę milsza niż powinnam.<uśmiechnęła się krzywo>A więc, byłeś z Nicole w Grillu, pocałowałeś ją, a później przez twój kaprys i urażoną dumę musieliśmy cię ratować, bo wykrwawiłbyś się na tamtej podłodze. Dzisiaj za to zrobiłeś to samo, co skończyło się tym, że Megan ledwo cię odratowała, a Nicole to wszystko tak bawiło, że skończyła z kołkiem w brzuchu wbitym przeze mnie, a Megan zemdlała i zabrałam ją do mnie.<mówiła słodkim głosem, uśmiechnęła się sztucznie> Nie martw się, czuje się już lepiej.<odeszła w to samo miejsce pod ścianą, oparła się o nią cały czas się w niego wpatrując>

* Otworzył usta żeby coś powiedzieć ale nie wiedział co. Przyglądał się w milczeniu dziewczynie. Po chwili w końcu się odezwał.* Przepraszam... * Szepnął*
Nie chciałem cię zranić. * Przełknął ślinę* Zrozumiem to, zasługujesz na kogoś lepszego niż ja. * Posmutniał* Chciałbym to naprawić ale pewnie mi tego nie wybaczysz.

<uśmiechnęła się>Chciałabym ci to wybaczyć, ale powiedziałeś, że cię to nie obchodzi.

Diego Torees - 09-08-13 21:16:05

Mira Adams napisał:

Diego Torees napisał:

Mira Adams napisał:


<spojrzała na niego>Co się stało?<podeszła do łóżka i stanęła obok>Widzę, w jakim jesteś stanie, więc będę troszkę milsza niż powinnam.<uśmiechnęła się krzywo>A więc, byłeś z Nicole w Grillu, pocałowałeś ją, a później przez twój kaprys i urażoną dumę musieliśmy cię ratować, bo wykrwawiłbyś się na tamtej podłodze. Dzisiaj za to zrobiłeś to samo, co skończyło się tym, że Megan ledwo cię odratowała, a Nicole to wszystko tak bawiło, że skończyła z kołkiem w brzuchu wbitym przeze mnie, a Megan zemdlała i zabrałam ją do mnie.<mówiła słodkim głosem, uśmiechnęła się sztucznie> Nie martw się, czuje się już lepiej.<odeszła w to samo miejsce pod ścianą, oparła się o nią cały czas się w niego wpatrując>

* Otworzył usta żeby coś powiedzieć ale nie wiedział co. Przyglądał się w milczeniu dziewczynie. Po chwili w końcu się odezwał.* Przepraszam... * Szepnął*
Nie chciałem cię zranić. * Przełknął ślinę* Zrozumiem to, zasługujesz na kogoś lepszego niż ja. * Posmutniał* Chciałbym to naprawić ale pewnie mi tego nie wybaczysz.

<uśmiechnęła się>Chciałabym ci to wybaczyć, ale powiedziałeś, że cię to nie obchodzi.

Co nie obchodzi ? * Zmarszczył brwi* Kocham cię i zależy mi na tobie. Miałem okropnego pecha w miłości ale kiedy cię poznałem poczułem się szczęśliwy.
* Powiedział cicho* Przepraszam... * Powtórzył po czym jęknął z bólu*

Mira Adams - 09-08-13 21:18:43

Diego Torees napisał:

Mira Adams napisał:

Diego Torees napisał:


* Otworzył usta żeby coś powiedzieć ale nie wiedział co. Przyglądał się w milczeniu dziewczynie. Po chwili w końcu się odezwał.* Przepraszam... * Szepnął*
Nie chciałem cię zranić. * Przełknął ślinę* Zrozumiem to, zasługujesz na kogoś lepszego niż ja. * Posmutniał* Chciałbym to naprawić ale pewnie mi tego nie wybaczysz.

<uśmiechnęła się>Chciałabym ci to wybaczyć, ale powiedziałeś, że cię to nie obchodzi.

Co nie obchodzi ? * Zmarszczył brwi* Kocham cię i zależy mi na tobie. Miałem okropnego pecha w miłości ale kiedy cię poznałem poczułem się szczęśliwy.
* Powiedział cicho* Przepraszam... * Powtórzył po czym jęknął z bólu*

<podeszła do niego i kucnęła obok łóżka>Ja też cię kocham i dlatego cię ratowałam, choć powinnam dać Nicole cię zabić.<położyła dłoń na jego policzku>Kochasz ją?

Diego Torees - 09-08-13 21:21:51

Mira Adams napisał:

Diego Torees napisał:

Mira Adams napisał:


<uśmiechnęła się>Chciałabym ci to wybaczyć, ale powiedziałeś, że cię to nie obchodzi.

Co nie obchodzi ? * Zmarszczył brwi* Kocham cię i zależy mi na tobie. Miałem okropnego pecha w miłości ale kiedy cię poznałem poczułem się szczęśliwy.
* Powiedział cicho* Przepraszam... * Powtórzył po czym jęknął z bólu*

<podeszła do niego i kucnęła obok łóżka>Ja też cię kocham i dlatego cię ratowałam, choć powinnam dać Nicole cię zabić.<położyła dłoń na jego policzku>Kochasz ją?

Nie *Spojrzał się w jej oczy* Kocham tylko ciebie. * Szepnął*

Mira Adams - 09-08-13 21:23:47

Diego Torees napisał:

Mira Adams napisał:

Diego Torees napisał:


Co nie obchodzi ? * Zmarszczył brwi* Kocham cię i zależy mi na tobie. Miałem okropnego pecha w miłości ale kiedy cię poznałem poczułem się szczęśliwy.
* Powiedział cicho* Przepraszam... * Powtórzył po czym jęknął z bólu*

<podeszła do niego i kucnęła obok łóżka>Ja też cię kocham i dlatego cię ratowałam, choć powinnam dać Nicole cię zabić.<położyła dłoń na jego policzku>Kochasz ją?

Nie *Spojrzał się w jej oczy* Kocham tylko ciebie. * Szepnął*

Mogę ci wierzyć?<powiedziała cicho>

Diego Torees - 09-08-13 21:27:20

Mira Adams napisał:

Diego Torees napisał:

Mira Adams napisał:


<podeszła do niego i kucnęła obok łóżka>Ja też cię kocham i dlatego cię ratowałam, choć powinnam dać Nicole cię zabić.<położyła dłoń na jego policzku>Kochasz ją?

Nie *Spojrzał się w jej oczy* Kocham tylko ciebie. * Szepnął*

Mogę ci wierzyć?<powiedziała cicho>

Możesz * Powiedział po chwili* Chcę żeby było tak jak dawniej. * Zamknął oczy. *

Mira Adams - 09-08-13 21:32:04

Diego Torees napisał:

Mira Adams napisał:

Diego Torees napisał:


Nie *Spojrzał się w jej oczy* Kocham tylko ciebie. * Szepnął*

Mogę ci wierzyć?<powiedziała cicho>

Możesz * Powiedział po chwili* Chcę żeby było tak jak dawniej. * Zamknął oczy. *

Ja..<zamknęła oczy i pokręciła głową>Być może będę tego żałować, ale nie zrób mi tego więcej.<pocałowała go> Dobrze?

Diego Torees - 09-08-13 21:35:21

Mira Adams napisał:

Diego Torees napisał:

Mira Adams napisał:


Mogę ci wierzyć?<powiedziała cicho>

Możesz * Powiedział po chwili* Chcę żeby było tak jak dawniej. * Zamknął oczy. *

Ja..<zamknęła oczy i pokręciła głową>Być może będę tego żałować, ale nie zrób mi tego więcej.<pocałowała go> Dobrze?

*Otworzył oczy, spojrzał na nią zdziwiony. Położył dłoń na jej policzku* Dobrze * Pocałował ją ale szybko się oderwał bo przeszył go okropny ból*

Mira Adams - 09-08-13 21:40:20

Diego Torees napisał:

Mira Adams napisał:

Diego Torees napisał:


Możesz * Powiedział po chwili* Chcę żeby było tak jak dawniej. * Zamknął oczy. *

Ja..<zamknęła oczy i pokręciła głową>Być może będę tego żałować, ale nie zrób mi tego więcej.<pocałowała go> Dobrze?

*Otworzył oczy, spojrzał na nią zdziwiony. Położył dłoń na jej policzku* Dobrze * Pocałował ją ale szybko się oderwał bo przeszył go okropny ból*

<westchnęła>Za chwilę powinno cię boleć trochę mniej.<złapała go za rękę i zamknęła oczy>

Diego Torees - 09-08-13 21:42:20

Mira Adams napisał:

Diego Torees napisał:

Mira Adams napisał:


Ja..<zamknęła oczy i pokręciła głową>Być może będę tego żałować, ale nie zrób mi tego więcej.<pocałowała go> Dobrze?

*Otworzył oczy, spojrzał na nią zdziwiony. Położył dłoń na jej policzku* Dobrze * Pocałował ją ale szybko się oderwał bo przeszył go okropny ból*

<westchnęła>Za chwilę powinno cię boleć trochę mniej.<złapała go za rękę i zamknęła oczy>

Nie musisz tego robić. * Powiedział cicho przyglądając się dziewczynie.*

Mira Adams - 09-08-13 21:43:29

Diego Torees napisał:

Mira Adams napisał:

Diego Torees napisał:


*Otworzył oczy, spojrzał na nią zdziwiony. Położył dłoń na jej policzku* Dobrze * Pocałował ją ale szybko się oderwał bo przeszył go okropny ból*

<westchnęła>Za chwilę powinno cię boleć trochę mniej.<złapała go za rękę i zamknęła oczy>

Nie musisz tego robić. * Powiedział cicho przyglądając się dziewczynie.*

Nie?<spojrzała na niego i uniosła brew>

Diego Torees - 09-08-13 21:47:54

Mira Adams napisał:

Diego Torees napisał:

Mira Adams napisał:


<westchnęła>Za chwilę powinno cię boleć trochę mniej.<złapała go za rękę i zamknęła oczy>

Nie musisz tego robić. * Powiedział cicho przyglądając się dziewczynie.*

Nie?<spojrzała na niego i uniosła brew>

Otworzysz okno ? * Spytał, nie odpowiedział na jej pytanie*

Mira Adams - 09-08-13 21:48:45

Diego Torees napisał:

Mira Adams napisał:

Diego Torees napisał:


Nie musisz tego robić. * Powiedział cicho przyglądając się dziewczynie.*

Nie?<spojrzała na niego i uniosła brew>

Otworzysz okno ? * Spytał, nie odpowiedział na jej pytanie*

Jasne.<wstała i poszła otworzyć okno>

Diego Torees - 09-08-13 21:51:21

Mira Adams napisał:

Diego Torees napisał:

Mira Adams napisał:


Nie?<spojrzała na niego i uniosła brew>

Otworzysz okno ? * Spytał, nie odpowiedział na jej pytanie*

Jasne.<wstała i poszła otworzyć okno>

* Poczuł chłodny powiew wiatru, zamknął oczy i po chwili ból zaczął mijać*

Mira Adams - 09-08-13 21:57:59

Diego Torees napisał:

Mira Adams napisał:

Diego Torees napisał:


Otworzysz okno ? * Spytał, nie odpowiedział na jej pytanie*

Jasne.<wstała i poszła otworzyć okno>

* Poczuł chłodny powiew wiatru, zamknął oczy i po chwili ból zaczął mijać*

Nie pamiętasz w ogóle co się wczoraj stało?<wyjrzała za okno>

Diego Torees - 09-08-13 22:00:30

Mira Adams napisał:

Diego Torees napisał:

Mira Adams napisał:

Jasne.<wstała i poszła otworzyć okno>

* Poczuł chłodny powiew wiatru, zamknął oczy i po chwili ból zaczął mijać*

Nie pamiętasz w ogóle co się wczoraj stało?<wyjrzała za okno>

Nie, nie pamiętam... * Westchnął, spojrzał na gips* Zostaniesz tu ze mną ?

Mira Adams - 09-08-13 22:02:46

Diego Torees napisał:

Mira Adams napisał:

Diego Torees napisał:


* Poczuł chłodny powiew wiatru, zamknął oczy i po chwili ból zaczął mijać*

Nie pamiętasz w ogóle co się wczoraj stało?<wyjrzała za okno>

Nie, nie pamiętam... * Westchnął, spojrzał na gips* Zostaniesz tu ze mną ?

<uśmiechnęła się>Jeśli chcesz, zostanę.

Diego Torees - 09-08-13 22:07:49

Mira Adams napisał:

Diego Torees napisał:

Mira Adams napisał:


Nie pamiętasz w ogóle co się wczoraj stało?<wyjrzała za okno>

Nie, nie pamiętam... * Westchnął, spojrzał na gips* Zostaniesz tu ze mną ?

<uśmiechnęła się>Jeśli chcesz, zostanę.

Chcę i to bardzo * Poprawił sobie poduszki* Kocham cię, jak stąd wyjdę wynagrodzę ci to wszystko.

Mira Adams - 09-08-13 22:09:35

Diego Torees napisał:

Mira Adams napisał:

Diego Torees napisał:


Nie, nie pamiętam... * Westchnął, spojrzał na gips* Zostaniesz tu ze mną ?

<uśmiechnęła się>Jeśli chcesz, zostanę.

Chcę i to bardzo * Poprawił sobie poduszki* Kocham cię, jak stąd wyjdę wynagrodzę ci to wszystko.

Na przykład jak?<usiadła na krześle>

Diego Torees - 09-08-13 22:13:42

Mira Adams napisał:

Diego Torees napisał:

Mira Adams napisał:


<uśmiechnęła się>Jeśli chcesz, zostanę.

Chcę i to bardzo * Poprawił sobie poduszki* Kocham cię, jak stąd wyjdę wynagrodzę ci to wszystko.

Na przykład jak?<usiadła na krześle>

Nie mogę ci powiedzieć * Uśmiechnął się* Nie będzie wtedy niespodzianki.

Mira Adams - 09-08-13 22:16:18

Diego Torees napisał:

Mira Adams napisał:

Diego Torees napisał:


Chcę i to bardzo * Poprawił sobie poduszki* Kocham cię, jak stąd wyjdę wynagrodzę ci to wszystko.

Na przykład jak?<usiadła na krześle>

Nie mogę ci powiedzieć * Uśmiechnął się* Nie będzie wtedy niespodzianki.

Lubię niespodzianki.<uśmiechnęła się blado>Ale nie takie jak wczoraj.

Diego Torees - 09-08-13 22:17:49

Mira Adams napisał:

Diego Torees napisał:

Mira Adams napisał:


Na przykład jak?<usiadła na krześle>

Nie mogę ci powiedzieć * Uśmiechnął się* Nie będzie wtedy niespodzianki.

Lubię niespodzianki.<uśmiechnęła się blado>Ale nie takie jak wczoraj.

Jeszcze raz przepraszam. * Przełknął ślinę*

Mira Adams - 09-08-13 22:21:53

Diego Torees napisał:

Mira Adams napisał:

Diego Torees napisał:


Nie mogę ci powiedzieć * Uśmiechnął się* Nie będzie wtedy niespodzianki.

Lubię niespodzianki.<uśmiechnęła się blado>Ale nie takie jak wczoraj.

Jeszcze raz przepraszam. * Przełknął ślinę*

Porozmawiamy o tym, jak już stąd wyjdziesz, dobrze?<uśmiechnęła się>

Diego Torees - 09-08-13 22:24:15

Mira Adams napisał:

Diego Torees napisał:

Mira Adams napisał:


Lubię niespodzianki.<uśmiechnęła się blado>Ale nie takie jak wczoraj.

Jeszcze raz przepraszam. * Przełknął ślinę*

Porozmawiamy o tym, jak już stąd wyjdziesz, dobrze?<uśmiechnęła się>

Mhm * Pokiwał głową, wziął dłoń dziewczyny i pocałował jej wierzch.*

Avery Saltzman - 09-08-13 22:25:24

Avery Saltzman napisał:

Avery Saltzman napisał:

Mira Adams napisał:

<weszła do szpitala i poszła do sali Diego, stanęła w drzwiach widząc nieznajomą>Przeszkadzam?<uniosła pytająco brew  i patrzyła na nich na zmianę>

*Słysząc głos odwróciła się w stronę drzwi.* Nie, oczywiście, że nie. *Odpowiedziała szybko.* Wprawdzie już wychodziłam . . . *Szepnęła i wstała z krzesła.Wyszła z sali.*

*Wchodzi do magazynku z krwią w woreczkach i bierze kilka do torby, którą ze sobą zabrała.Kątem oka widzi strażnika.Zanim zdążyła coś zrobić mężczyzna wstrzyknął jej werbenę do organizmu.Czuła tylko jak strażnik bierze ją na ramiona i niesie przez korytarz, potem pozostawia ciało na ziemi pod ścianą.Zemdlała.*

*Momentalnie otwiera oczy.Nie ma siły na jakikolwiek ruch ciałem.Rozgląda się po ciemnym korytarzu.*

Mira Adams - 09-08-13 22:31:17

Diego Torees napisał:

Mira Adams napisał:

Diego Torees napisał:


Jeszcze raz przepraszam. * Przełknął ślinę*

Porozmawiamy o tym, jak już stąd wyjdziesz, dobrze?<uśmiechnęła się>

Mhm * Pokiwał głową, wziął dłoń dziewczyny i pocałował jej wierzch.*

Cieszę się, że żyjesz.<patrzyła na niego z troską>

Diego Torees - 09-08-13 22:32:59

Mira Adams napisał:

Diego Torees napisał:

Mira Adams napisał:


Porozmawiamy o tym, jak już stąd wyjdziesz, dobrze?<uśmiechnęła się>

Mhm * Pokiwał głową, wziął dłoń dziewczyny i pocałował jej wierzch.*

Cieszę się, że żyjesz.<patrzyła na niego z troską>

*Spojrzał się w jej oczy* Ja cieszę się, że jesteś przy mnie.

Mira Adams - 09-08-13 22:35:53

Diego Torees napisał:

Mira Adams napisał:

Diego Torees napisał:


Mhm * Pokiwał głową, wziął dłoń dziewczyny i pocałował jej wierzch.*

Cieszę się, że żyjesz.<patrzyła na niego z troską>

*Spojrzał się w jej oczy* Ja cieszę się, że jesteś przy mnie.

Nawet nie masz pojęcia, jakie masz cholerne szczęście.<uśmiechnęła się>

Diego Torees - 09-08-13 22:38:56

Mira Adams napisał:

Diego Torees napisał:

Mira Adams napisał:


Cieszę się, że żyjesz.<patrzyła na niego z troską>

*Spojrzał się w jej oczy* Ja cieszę się, że jesteś przy mnie.

Nawet nie masz pojęcia, jakie masz cholerne szczęście.<uśmiechnęła się>

*Wzruszył ramionami* To dzięki tobie... ty jesteś moim szczęściem. * Splótł palce ich dłoni*

Mira Adams - 09-08-13 22:42:27

Diego Torees napisał:

Mira Adams napisał:

Diego Torees napisał:


*Spojrzał się w jej oczy* Ja cieszę się, że jesteś przy mnie.

Nawet nie masz pojęcia, jakie masz cholerne szczęście.<uśmiechnęła się>

*Wzruszył ramionami* To dzięki tobie... ty jesteś moim szczęściem. * Splótł palce ich dłoni*

<patrzyła na ich splecione dłonie, zamknęła oczy, a po jej policzku spłynęła łza>

Diego Torees - 09-08-13 22:44:37

Mira Adams napisał:

Diego Torees napisał:

Mira Adams napisał:


Nawet nie masz pojęcia, jakie masz cholerne szczęście.<uśmiechnęła się>

*Wzruszył ramionami* To dzięki tobie... ty jesteś moim szczęściem. * Splótł palce ich dłoni*

<patrzyła na ich splecione dłonie, zamknęła oczy, a po jej policzku spłynęła łza>

Co jest ? * zmarszczył brwi przyglądając się dziewczynie*

Mira Adams - 09-08-13 22:49:46

Diego Torees napisał:

Mira Adams napisał:

Diego Torees napisał:


*Wzruszył ramionami* To dzięki tobie... ty jesteś moim szczęściem. * Splótł palce ich dłoni*

<patrzyła na ich splecione dłonie, zamknęła oczy, a po jej policzku spłynęła łza>

Co jest ? * zmarszczył brwi przyglądając się dziewczynie*

Nic.<wytarła łzę>

Diego Torees - 09-08-13 22:54:22

Mira Adams napisał:

Diego Torees napisał:

Mira Adams napisał:


<patrzyła na ich splecione dłonie, zamknęła oczy, a po jej policzku spłynęła łza>

Co jest ? * zmarszczył brwi przyglądając się dziewczynie*

Nic.<wytarła łzę>

* Puścił jej rękę* Nadal jesteś na mnie zła* Spojrzał na sufit.* Nie musisz mi wybaczać z powodu tego w jakim jestem stanie.

Mira Adams - 09-08-13 22:56:58

Diego Torees napisał:

Mira Adams napisał:

Diego Torees napisał:


Co jest ? * zmarszczył brwi przyglądając się dziewczynie*

Nic.<wytarła łzę>

* Puścił jej rękę* Nadal jesteś na mnie zła* Spojrzał na sufit.* Nie musisz mi wybaczać z powodu tego w jakim jestem stanie.

<otworzyła szeroko oczy i spojrzała na niego>Nie wybaczam ci dlatego w jakim jesteś stanie.

Diego Torees - 09-08-13 22:58:59

Mira Adams napisał:

Diego Torees napisał:

Mira Adams napisał:


Nic.<wytarła łzę>

* Puścił jej rękę* Nadal jesteś na mnie zła* Spojrzał na sufit.* Nie musisz mi wybaczać z powodu tego w jakim jestem stanie.

<otworzyła szeroko oczy i spojrzała na niego>Nie wybaczam ci dlatego w jakim jesteś stanie.

*Przełknął ślinę* Odpowiedz mi szczerze. Nadal mnie kochasz ? * Uniósł brwi*

Mira Adams - 09-08-13 23:00:04

Diego Torees napisał:

Mira Adams napisał:

Diego Torees napisał:


* Puścił jej rękę* Nadal jesteś na mnie zła* Spojrzał na sufit.* Nie musisz mi wybaczać z powodu tego w jakim jestem stanie.

<otworzyła szeroko oczy i spojrzała na niego>Nie wybaczam ci dlatego w jakim jesteś stanie.

*Przełknął ślinę* Odpowiedz mi szczerze. Nadal mnie kochasz ? * Uniósł brwi*

Nie da się przestać kochać ot tak, w kilka godzin.

Diego Torees - 09-08-13 23:04:13

Mira Adams napisał:

Diego Torees napisał:

Mira Adams napisał:


<otworzyła szeroko oczy i spojrzała na niego>Nie wybaczam ci dlatego w jakim jesteś stanie.

*Przełknął ślinę* Odpowiedz mi szczerze. Nadal mnie kochasz ? * Uniósł brwi*

Nie da się przestać kochać ot tak, w kilka godzin.

*Uśmiechnął się blado.*

Mira Adams - 09-08-13 23:13:37

Diego Torees napisał:

Mira Adams napisał:

Diego Torees napisał:


*Przełknął ślinę* Odpowiedz mi szczerze. Nadal mnie kochasz ? * Uniósł brwi*

Nie da się przestać kochać ot tak, w kilka godzin.

*Uśmiechnął się blado.*

Kocham cię, o to się nie martw.<złapała go znowu za rękę>

Diego Torees - 09-08-13 23:18:49

Mira Adams napisał:

Diego Torees napisał:

Mira Adams napisał:


Nie da się przestać kochać ot tak, w kilka godzin.

*Uśmiechnął się blado.*

Kocham cię, o to się nie martw.<złapała go znowu za rękę>

* Spojrzał na dziewczynę* Jak chcesz możesz położyć się obok mnie * Zrobił jej trochę miejsca* To łóżko powinno pomieścić nas dwoje.

Mira Adams - 09-08-13 23:20:57

Diego Torees napisał:

Mira Adams napisał:

Diego Torees napisał:


*Uśmiechnął się blado.*

Kocham cię, o to się nie martw.<złapała go znowu za rękę>

* Spojrzał na dziewczynę* Jak chcesz możesz położyć się obok mnie * Zrobił jej trochę miejsca* To łóżko powinno pomieścić nas dwoje.

<uśmiechnęła się>Nie zajmę dużo miejsca.<położyła się obok niego>

Diego Torees - 09-08-13 23:27:08

Mira Adams napisał:

Diego Torees napisał:

Mira Adams napisał:


Kocham cię, o to się nie martw.<złapała go znowu za rękę>

* Spojrzał na dziewczynę* Jak chcesz możesz położyć się obok mnie * Zrobił jej trochę miejsca* To łóżko powinno pomieścić nas dwoje.

<uśmiechnęła się>Nie zajmę dużo miejsca.<położyła się obok niego>

*Przytulił Mirandę do siebie a rękę którą miał w gipsie położył sobie na brzuchu.* Kocham cię i obiecuję to mówić codziennie. * Wyszeptał*

Mira Adams - 09-08-13 23:30:35

Diego Torees napisał:

Mira Adams napisał:

Diego Torees napisał:


* Spojrzał na dziewczynę* Jak chcesz możesz położyć się obok mnie * Zrobił jej trochę miejsca* To łóżko powinno pomieścić nas dwoje.

<uśmiechnęła się>Nie zajmę dużo miejsca.<położyła się obok niego>

*Przytulił Mirandę do siebie a rękę którą miał w gipsie położył sobie na brzuchu.* Kocham cię i obiecuję to mówić codziennie. * Wyszeptał*

Nie obiecuj, jeśli nie wiesz, czy dasz radę dotrzymać słowa.<uśmiechnęła się>

Diego Torees - 09-08-13 23:34:59

Mira Adams napisał:

Diego Torees napisał:

Mira Adams napisał:


<uśmiechnęła się>Nie zajmę dużo miejsca.<położyła się obok niego>

*Przytulił Mirandę do siebie a rękę którą miał w gipsie położył sobie na brzuchu.* Kocham cię i obiecuję to mówić codziennie. * Wyszeptał*

Nie obiecuj, jeśli nie wiesz, czy dasz radę dotrzymać słowa.<uśmiechnęła się>

*Westchnął, pocałował ją w czoło po chwili zasnął*

Mira Adams - 09-08-13 23:39:32

Diego Torees napisał:

Mira Adams napisał:

Diego Torees napisał:


*Przytulił Mirandę do siebie a rękę którą miał w gipsie położył sobie na brzuchu.* Kocham cię i obiecuję to mówić codziennie. * Wyszeptał*

Nie obiecuj, jeśli nie wiesz, czy dasz radę dotrzymać słowa.<uśmiechnęła się>

*Westchnął, pocałował ją w czoło po chwili zasnął*

<chwilę na niego patrzyła, później musnęła ustami jego policzek i wyszeptała>Słodkich snów.<po jakimś czasie też usnęła>

Diego Torees - 10-08-13 09:01:03

*Obudził się, zaczął przyglądać się jeszcze śpiącej dziewczynie *

Mira Adams - 10-08-13 09:50:55

Diego Torees napisał:

*Obudził się, zaczął przyglądać się jeszcze śpiącej dziewczynie *

<obudziła się i zobaczyła, że się jej przygląda>Dzień dobry.<uśmiechnęła się>Jak się czujesz?

Diego Torees - 10-08-13 09:58:46

Mira Adams napisał:

Diego Torees napisał:

*Obudził się, zaczął przyglądać się jeszcze śpiącej dziewczynie *

<obudziła się i zobaczyła, że się jej przygląda>Dzień dobry.<uśmiechnęła się>Jak się czujesz?

Hej * Uśmiechnął się * Czuję się już lepiej. * Pocałował ją*

Mira Adams - 10-08-13 10:02:36

Diego Torees napisał:

Mira Adams napisał:

Diego Torees napisał:

*Obudził się, zaczął przyglądać się jeszcze śpiącej dziewczynie *

<obudziła się i zobaczyła, że się jej przygląda>Dzień dobry.<uśmiechnęła się>Jak się czujesz?

Hej * Uśmiechnął się * Czuję się już lepiej. * Pocałował ją*

Cieszę się.<odwzajemniła pocałunek>

Diego Torees - 10-08-13 10:05:11

Mira Adams napisał:

Diego Torees napisał:

Mira Adams napisał:


<obudziła się i zobaczyła, że się jej przygląda>Dzień dobry.<uśmiechnęła się>Jak się czujesz?

Hej * Uśmiechnął się * Czuję się już lepiej. * Pocałował ją*

Cieszę się.<odwzajemniła pocałunek>

Nie chcesz pójść do domu się przebrać ? * Uniósł brwi*

( Wracam za 15 minut )

Mira Adams - 10-08-13 10:08:34

Diego Torees napisał:

Mira Adams napisał:

Diego Torees napisał:


Hej * Uśmiechnął się * Czuję się już lepiej. * Pocałował ją*

Cieszę się.<odwzajemniła pocałunek>

Nie chcesz pójść do domu się przebrać ? * Uniósł brwi*

( Wracam za 15 minut )

<westchnęła>Właśnie miałam mówić, że idę do domu.<uśmiechnęła się>Wrócę niedługo.<pocałowała go i wyszła>

(okok)

Diego Torees - 10-08-13 10:20:10

Mira Adams napisał:

Diego Torees napisał:

Mira Adams napisał:


Cieszę się.<odwzajemniła pocałunek>

Nie chcesz pójść do domu się przebrać ? * Uniósł brwi*

( Wracam za 15 minut )

<westchnęła>Właśnie miałam mówić, że idę do domu.<uśmiechnęła się>Wrócę niedługo.<pocałowała go i wyszła>

(okok)

*Odprowadził ją wzrokiem, zamknął oczy i myślał*

Mira Adams - 10-08-13 10:23:59

Diego Torees napisał:

Mira Adams napisał:

Diego Torees napisał:


Nie chcesz pójść do domu się przebrać ? * Uniósł brwi*

( Wracam za 15 minut )

<westchnęła>Właśnie miałam mówić, że idę do domu.<uśmiechnęła się>Wrócę niedługo.<pocałowała go i wyszła>

(okok)

*Odprowadził ją wzrokiem, zamknął oczy i myślał*

<wróciła>O czym tak myślisz?<usiadła na krześle>

Diego Torees - 10-08-13 10:25:45

Mira Adams napisał:

Diego Torees napisał:

Mira Adams napisał:


<westchnęła>Właśnie miałam mówić, że idę do domu.<uśmiechnęła się>Wrócę niedługo.<pocałowała go i wyszła>

(okok)

*Odprowadził ją wzrokiem, zamknął oczy i myślał*

<wróciła>O czym tak myślisz?<usiadła na krześle>

* Otworzył oczy i spojrzał kątem oka na dziewczynę* O Tobie * Uśmiechnął się leniwie*

Mira Adams - 10-08-13 10:27:04

Diego Torees napisał:

Mira Adams napisał:

Diego Torees napisał:


*Odprowadził ją wzrokiem, zamknął oczy i myślał*

<wróciła>O czym tak myślisz?<usiadła na krześle>

* Otworzył oczy i spojrzał kątem oka na dziewczynę* O Tobie * Uśmiechnął się leniwie*

O mnie?<uniosła brew>A dokładniej?

Diego Torees - 10-08-13 10:29:52

Mira Adams napisał:

Diego Torees napisał:

Mira Adams napisał:

<wróciła>O czym tak myślisz?<usiadła na krześle>

* Otworzył oczy i spojrzał kątem oka na dziewczynę* O Tobie * Uśmiechnął się leniwie*

O mnie?<uniosła brew>A dokładniej?

Myślę o tym jak musiałaś się czuć kiedy...  * Przerwał, spojrzał na sufit.*

Mira Adams - 10-08-13 10:36:40

Diego Torees napisał:

Mira Adams napisał:

Diego Torees napisał:


* Otworzył oczy i spojrzał kątem oka na dziewczynę* O Tobie * Uśmiechnął się leniwie*

O mnie?<uniosła brew>A dokładniej?

Myślę o tym jak musiałaś się czuć kiedy...  * Przerwał, spojrzał na sufit.*

<westchnęła>Nie chciałam po tym do ciebie przychodzić.

Diego Torees - 10-08-13 10:38:57

Mira Adams napisał:

Diego Torees napisał:

Mira Adams napisał:


O mnie?<uniosła brew>A dokładniej?

Myślę o tym jak musiałaś się czuć kiedy...  * Przerwał, spojrzał na sufit.*

<westchnęła>Nie chciałam po tym do ciebie przychodzić.

* Wziął ja za rękę, położył ją w okolicach swojego serca.* Kocham cie i nie chcę cię stracić.

Avery Saltzman - 10-08-13 10:43:14

Avery Saltzman napisał:

Avery Saltzman napisał:

Avery Saltzman napisał:


*Słysząc głos odwróciła się w stronę drzwi.* Nie, oczywiście, że nie. *Odpowiedziała szybko.* Wprawdzie już wychodziłam . . . *Szepnęła i wstała z krzesła.Wyszła z sali.*

*Wchodzi do magazynku z krwią w woreczkach i bierze kilka do torby, którą ze sobą zabrała.Kątem oka widzi strażnika.Zanim zdążyła coś zrobić mężczyzna wstrzyknął jej werbenę do organizmu.Czuła tylko jak strażnik bierze ją na ramiona i niesie przez korytarz, potem pozostawia ciało na ziemi pod ścianą.Zemdlała.*

*Momentalnie otwiera oczy.Nie ma siły na jakikolwiek ruch ciałem.Rozgląda się po ciemnym korytarzu.*

*Próbuje dosięgnąć telefonu leżącego obok niej.Jednak osłabienie jej na to nie pozwala.* Pomocy. *Spróbowała krzyknąć.*

Mira Adams - 10-08-13 10:43:41

Diego Torees napisał:

Mira Adams napisał:

Diego Torees napisał:


Myślę o tym jak musiałaś się czuć kiedy...  * Przerwał, spojrzał na sufit.*

<westchnęła>Nie chciałam po tym do ciebie przychodzić.

* Wziął ja za rękę, położył ją w okolicach swojego serca.* Kocham cie i nie chcę cię stracić.

<uśmiechnęła się>Wiem, wierzę ci. Ja też cię kocham.

Diego Torees - 10-08-13 10:45:11

Mira Adams napisał:

Diego Torees napisał:

Mira Adams napisał:


<westchnęła>Nie chciałam po tym do ciebie przychodzić.

* Wziął ja za rękę, położył ją w okolicach swojego serca.* Kocham cie i nie chcę cię stracić.

<uśmiechnęła się>Wiem, wierzę ci. Ja też cię kocham.

* Pogładził ją po policzku i pocałował czule.*

Mira Adams - 10-08-13 10:50:44

Diego Torees napisał:

Mira Adams napisał:

Diego Torees napisał:


* Wziął ja za rękę, położył ją w okolicach swojego serca.* Kocham cie i nie chcę cię stracić.

<uśmiechnęła się>Wiem, wierzę ci. Ja też cię kocham.

* Pogładził ją po policzku i pocałował czule.*

<odsunęła się od niego>Ale mam do ciebie prośbę.<uśmiechnęła się>

Diego Torees - 10-08-13 10:54:31

Mira Adams napisał:

Diego Torees napisał:

Mira Adams napisał:


<uśmiechnęła się>Wiem, wierzę ci. Ja też cię kocham.

* Pogładził ją po policzku i pocałował czule.*

<odsunęła się od niego>Ale mam do ciebie prośbę.<uśmiechnęła się>

*Zmarszczył brwi* Jaką ?

Mira Adams - 10-08-13 11:01:07

Diego Torees napisał:

Mira Adams napisał:

Diego Torees napisał:


* Pogładził ją po policzku i pocałował czule.*

<odsunęła się od niego>Ale mam do ciebie prośbę.<uśmiechnęła się>

*Zmarszczył brwi* Jaką ?

Możesz mi powiedzieć wszystko.<pogładziła go po policzku>Więc jeśli jest coś ważnego, co powinnam wiedzieć, to najlepiej od razu.<uśmiechnęła się>Bo prędzej, czy później i tak się dowiem.

Diego Torees - 10-08-13 11:04:58

Mira Adams napisał:

Diego Torees napisał:

Mira Adams napisał:


<odsunęła się od niego>Ale mam do ciebie prośbę.<uśmiechnęła się>

*Zmarszczył brwi* Jaką ?

Możesz mi powiedzieć wszystko.<pogładziła go po policzku>Więc jeśli jest coś ważnego, co powinnam wiedzieć, to najlepiej od razu.<uśmiechnęła się>Bo prędzej, czy później i tak się dowiem.

* Westchnął* Najpierw powiedz mi co wiesz.

Mira Adams - 10-08-13 11:07:02

Diego Torees napisał:

Mira Adams napisał:

Diego Torees napisał:


*Zmarszczył brwi* Jaką ?

Możesz mi powiedzieć wszystko.<pogładziła go po policzku>Więc jeśli jest coś ważnego, co powinnam wiedzieć, to najlepiej od razu.<uśmiechnęła się>Bo prędzej, czy później i tak się dowiem.

* Westchnął* Najpierw powiedz mi co wiesz.

A jest coś co powinnam?<uniosła brew>

Diego Torees - 10-08-13 11:09:40

Mira Adams napisał:

Diego Torees napisał:

Mira Adams napisał:


Możesz mi powiedzieć wszystko.<pogładziła go po policzku>Więc jeśli jest coś ważnego, co powinnam wiedzieć, to najlepiej od razu.<uśmiechnęła się>Bo prędzej, czy później i tak się dowiem.

* Westchnął* Najpierw powiedz mi co wiesz.

A jest coś co powinnam?<uniosła brew>

Mam syna * Powiedział cicho*

Mira Adams - 10-08-13 11:17:46

Diego Torees napisał:

Mira Adams napisał:

Diego Torees napisał:


* Westchnął* Najpierw powiedz mi co wiesz.

A jest coś co powinnam?<uniosła brew>

Mam syna * Powiedział cicho*

Mhm.<wstała i oparła się o ścianę>A mógłbyś o tym opowiedzieć coś więcej?

Diego Torees - 10-08-13 11:25:50

Mira Adams napisał:

Diego Torees napisał:

Mira Adams napisał:


A jest coś co powinnam?<uniosła brew>

Mam syna * Powiedział cicho*

Mhm.<wstała i oparła się o ścianę>A mógłbyś o tym opowiedzieć coś więcej?

*Zamknął oczy* W wieku 15 lat zakochałem się w dziewczynie o imieniu Sara. * Przełknął ślinę* Codziennie się z nią widywałem. Rok później wszystko się zmieniło. * Posmutniał* Dowiedziałem się od najlepszego przyjaciela, że Sara jest w ciąży. Kiedy pojechałem do niej żeby z nią o tym porozmawiać... jej już nie było. Byłem wściekły na siebie * Otworzył oczy* Nie powiedziałem o tym rodzicom, trzymałem to w tajemnicy. Podobno Sara znowu wróciła do Hiszpanii ale nie mam odwagi tam pojechać. Nie mam odwagi zobaczyć się z synem.

Mira Adams - 10-08-13 11:29:30

Diego Torees napisał:

Mira Adams napisał:

Diego Torees napisał:


Mam syna * Powiedział cicho*

Mhm.<wstała i oparła się o ścianę>A mógłbyś o tym opowiedzieć coś więcej?

*Zamknął oczy* W wieku 15 lat zakochałem się w dziewczynie o imieniu Sara. * Przełknął ślinę* Codziennie się z nią widywałem. Rok później wszystko się zmieniło. * Posmutniał* Dowiedziałem się od najlepszego przyjaciela, że Sara jest w ciąży. Kiedy pojechałem do niej żeby z nią o tym porozmawiać... jej już nie było. Byłem wściekły na siebie * Otworzył oczy* Nie powiedziałem o tym rodzicom, trzymałem to w tajemnicy. Podobno Sara znowu wróciła do Hiszpanii ale nie mam odwagi tam pojechać. Nie mam odwagi zobaczyć się z synem.

Nie będę cię oceniać, bo to twoje życie i ty decydujesz.<cały czas się na niego patrzyła>Wiesz jak ma na imię twój syn?

Diego Torees - 10-08-13 11:31:42

Mira Adams napisał:

Diego Torees napisał:

Mira Adams napisał:


Mhm.<wstała i oparła się o ścianę>A mógłbyś o tym opowiedzieć coś więcej?

*Zamknął oczy* W wieku 15 lat zakochałem się w dziewczynie o imieniu Sara. * Przełknął ślinę* Codziennie się z nią widywałem. Rok później wszystko się zmieniło. * Posmutniał* Dowiedziałem się od najlepszego przyjaciela, że Sara jest w ciąży. Kiedy pojechałem do niej żeby z nią o tym porozmawiać... jej już nie było. Byłem wściekły na siebie * Otworzył oczy* Nie powiedziałem o tym rodzicom, trzymałem to w tajemnicy. Podobno Sara znowu wróciła do Hiszpanii ale nie mam odwagi tam pojechać. Nie mam odwagi zobaczyć się z synem.

Nie będę cię oceniać, bo to twoje życie i ty decydujesz.<cały czas się na niego patrzyła>Wiesz jak ma na imię twój syn?

Ma na imię Hugo * Westchnął*

Amanda Collins - 10-08-13 11:36:33

Avery Saltzman napisał:

Avery Saltzman napisał:

Avery Saltzman napisał:


*Wchodzi do magazynku z krwią w woreczkach i bierze kilka do torby, którą ze sobą zabrała.Kątem oka widzi strażnika.Zanim zdążyła coś zrobić mężczyzna wstrzyknął jej werbenę do organizmu.Czuła tylko jak strażnik bierze ją na ramiona i niesie przez korytarz, potem pozostawia ciało na ziemi pod ścianą.Zemdlała.*

*Momentalnie otwiera oczy.Nie ma siły na jakikolwiek ruch ciałem.Rozgląda się po ciemnym korytarzu.*

*Próbuje dosięgnąć telefonu leżącego obok niej.Jednak osłabienie jej na to nie pozwala.* Pomocy. *Spróbowała krzyknąć.*

*weszła niezauważona do budynku. Przemknęła do banku krwi. Gdy strażnik sie odwrócił weszła do środka.  Spakowała do torby około 20 litrów i wyszła niezauważona z pomieszczenia. Juz miała zniknąć ze szpitala gdy poczuła innego wampira i werbene. Skrzywila sie. Poszła za zapachem. Zobaczyła osłabioną wampirzyce leżąca pod ściana. Doskoczyla do niej.* hej. Musisz stąd zniknąć. Inaczej cie zakołkują. *wyszeptala*

Mira Adams - 10-08-13 11:38:36

Diego Torees napisał:

Mira Adams napisał:

Diego Torees napisał:


*Zamknął oczy* W wieku 15 lat zakochałem się w dziewczynie o imieniu Sara. * Przełknął ślinę* Codziennie się z nią widywałem. Rok później wszystko się zmieniło. * Posmutniał* Dowiedziałem się od najlepszego przyjaciela, że Sara jest w ciąży. Kiedy pojechałem do niej żeby z nią o tym porozmawiać... jej już nie było. Byłem wściekły na siebie * Otworzył oczy* Nie powiedziałem o tym rodzicom, trzymałem to w tajemnicy. Podobno Sara znowu wróciła do Hiszpanii ale nie mam odwagi tam pojechać. Nie mam odwagi zobaczyć się z synem.

Nie będę cię oceniać, bo to twoje życie i ty decydujesz.<cały czas się na niego patrzyła>Wiesz jak ma na imię twój syn?

Ma na imię Hugo * Westchnął*

Dziękuję, że mi powiedziałeś.<uśmiechnęła się i usiadła na krześle>

Diego Torees - 10-08-13 11:42:04

Mira Adams napisał:

Diego Torees napisał:

Mira Adams napisał:


Nie będę cię oceniać, bo to twoje życie i ty decydujesz.<cały czas się na niego patrzyła>Wiesz jak ma na imię twój syn?

Ma na imię Hugo * Westchnął*

Dziękuję, że mi powiedziałeś.<uśmiechnęła się i usiadła na krześle>

*Uśmiechnął się lekko, zamknął oczy i zasnął*

( Będę za jakieś 30 minut może więcej ;) )

Mira Adams - 10-08-13 11:47:07

Diego Torees napisał:

Mira Adams napisał:

Diego Torees napisał:


Ma na imię Hugo * Westchnął*

Dziękuję, że mi powiedziałeś.<uśmiechnęła się i usiadła na krześle>

*Uśmiechnął się lekko, zamknął oczy i zasnął*

( Będę za jakieś 30 minut może więcej ;) )

<patrzyła przez chwilę na śpiącego chłopaka, po czym zaczęła bawić się telefonem>

Diego Torees - 10-08-13 12:21:29

Mira Adams napisał:

Diego Torees napisał:

Mira Adams napisał:


Dziękuję, że mi powiedziałeś.<uśmiechnęła się i usiadła na krześle>

*Uśmiechnął się lekko, zamknął oczy i zasnął*

( Będę za jakieś 30 minut może więcej ;) )

<patrzyła przez chwilę na śpiącego chłopaka, po czym zaczęła bawić się telefonem>

* Obudził się po jakimś czasie, spojrzał na Mirandę* Chciałbym już stąd wyjść.

Mira Adams - 10-08-13 12:31:09

Diego Torees napisał:

Mira Adams napisał:

Diego Torees napisał:


*Uśmiechnął się lekko, zamknął oczy i zasnął*

( Będę za jakieś 30 minut może więcej ;) )

<patrzyła przez chwilę na śpiącego chłopaka, po czym zaczęła bawić się telefonem>

* Obudził się po jakimś czasie, spojrzał na Mirandę* Chciałbym już stąd wyjść.

Nie wiesz ile mają zamiar cię tu trzymać?

Diego Torees - 10-08-13 12:33:29

Mira Adams napisał:

Diego Torees napisał:

Mira Adams napisał:


<patrzyła przez chwilę na śpiącego chłopaka, po czym zaczęła bawić się telefonem>

* Obudził się po jakimś czasie, spojrzał na Mirandę* Chciałbym już stąd wyjść.

Nie wiesz ile mają zamiar cię tu trzymać?

Niestety nie wiem* Wzruszył ramionami*

Caroline Smuler - 10-08-13 12:39:32

*Weszła do budynku. Stanęła w kolejce do rejestracji. Wchodzi do sali nr.2. Po wizycie wraca do domu*

Mira Adams - 10-08-13 13:01:40

Diego Torees napisał:

Mira Adams napisał:

Diego Torees napisał:


* Obudził się po jakimś czasie, spojrzał na Mirandę* Chciałbym już stąd wyjść.

Nie wiesz ile mają zamiar cię tu trzymać?

Niestety nie wiem* Wzruszył ramionami*

Może niedługo.<uśmiechnęła się>

Avery Saltzman - 10-08-13 13:10:23

Amanda Collins napisał:

Avery Saltzman napisał:

Avery Saltzman napisał:


*Momentalnie otwiera oczy.Nie ma siły na jakikolwiek ruch ciałem.Rozgląda się po ciemnym korytarzu.*

*Próbuje dosięgnąć telefonu leżącego obok niej.Jednak osłabienie jej na to nie pozwala.* Pomocy. *Spróbowała krzyknąć.*

*weszła niezauważona do budynku. Przemknęła do banku krwi. Gdy strażnik sie odwrócił weszła do środka.  Spakowała do torby około 20 litrów i wyszła niezauważona z pomieszczenia. Juz miała zniknąć ze szpitala gdy poczuła innego wampira i werbene. Skrzywila sie. Poszła za zapachem. Zobaczyła osłabioną wampirzyce leżąca pod ściana. Doskoczyla do niej.* hej. Musisz stąd zniknąć. Inaczej cie zakołkują. *wyszeptala*

Nie umiem.Jestem zbyt osłabiona.*Szepnęła próbując poruszyć ciałem.*

Amanda Collins - 10-08-13 13:31:05

Avery Saltzman napisał:

Amanda Collins napisał:

Avery Saltzman napisał:


*Próbuje dosięgnąć telefonu leżącego obok niej.Jednak osłabienie jej na to nie pozwala.* Pomocy. *Spróbowała krzyknąć.*

*weszła niezauważona do budynku. Przemknęła do banku krwi. Gdy strażnik sie odwrócił weszła do środka.  Spakowała do torby około 20 litrów i wyszła niezauważona z pomieszczenia. Juz miała zniknąć ze szpitala gdy poczuła innego wampira i werbene. Skrzywila sie. Poszła za zapachem. Zobaczyła osłabioną wampirzyce leżąca pod ściana. Doskoczyla do niej.* hej. Musisz stąd zniknąć. Inaczej cie zakołkują. *wyszeptala*

Nie umiem.Jestem zbyt osłabiona.*Szepnęła próbując poruszyć ciałem.*

*Rozejrzała się dookoła czy nikogo nie ma. podniosła telefon leżący na ziemi i włożyła do kieszeni. swoją torbę poprawiła na prawym ramieniu, wzięła torbę wampirzycy na lewe ramę, a ją samą na ręce. W wampirzym tempie zniknęły ze szpitala. *

(zapraszam do mnie ;))

Nicolette Rousseau - 10-08-13 13:41:47

*wyjęła kołek i jęknęła cicho przez zaciśnięte zęby* Pożałują tego *syknęła i z trudem wstała i wyszła ze szpitala*

Diego Torees - 10-08-13 15:11:44

Mira Adams napisał:

Diego Torees napisał:

Mira Adams napisał:


Nie wiesz ile mają zamiar cię tu trzymać?

Niestety nie wiem* Wzruszył ramionami*

Może niedługo.<uśmiechnęła się>

Może * Westchnął* Pewnie jutro mnie wypiszą

( Sorki że tak długo, byłam poza domem.)

Mira Adams - 10-08-13 15:16:53

Diego Torees napisał:

Mira Adams napisał:

Diego Torees napisał:


Niestety nie wiem* Wzruszył ramionami*

Może niedługo.<uśmiechnęła się>

Może * Westchnął* Pewnie jutro mnie wypiszą

( Sorki że tak długo, byłam poza domem.)

<uśmiechnęła się>Nicole nam tego nie przepuści.

(Spoko, ja też)

Diego Torees - 10-08-13 15:24:17

Mira Adams napisał:

Diego Torees napisał:

Mira Adams napisał:


Może niedługo.<uśmiechnęła się>

Może * Westchnął* Pewnie jutro mnie wypiszą

( Sorki że tak długo, byłam poza domem.)

<uśmiechnęła się>Nicole nam tego nie przepuści.

(Spoko, ja też)

Nom * Spojrzał na nią* Wyłączenie uczuć to najgorsze co zrobiła.

Mira Adams - 10-08-13 15:51:03

Diego Torees napisał:

Mira Adams napisał:

Diego Torees napisał:

Może * Westchnął* Pewnie jutro mnie wypiszą

( Sorki że tak długo, byłam poza domem.)

<uśmiechnęła się>Nicole nam tego nie przepuści.

(Spoko, ja też)

Nom * Spojrzał na nią* Wyłączenie uczuć to najgorsze co zrobiła.

Dokładnie.<westchnęła>Nawet ją lubiłam.

Megan Archer - 10-08-13 16:00:05

*weszła do budynku. Skierowała sie do sali gdzie leżał Diego.po chwili stanęła w progu i zapukala w uchylone drzwi*

Diego Torees - 10-08-13 16:00:44

Mira Adams napisał:

Diego Torees napisał:

Mira Adams napisał:


<uśmiechnęła się>Nicole nam tego nie przepuści.

(Spoko, ja też)

Nom * Spojrzał na nią* Wyłączenie uczuć to najgorsze co zrobiła.

Dokładnie.<westchnęła>Nawet ją lubiła.

No cóż nic na to nie poradzimy * Wzruszył ramionami, wziął butelkę wody która stała na stoliku. Odkręcił ją i się napił*

Mira Adams - 10-08-13 16:14:01

Megan Archer napisał:

*weszła do budynku. Skierowała sie do sali gdzie leżał Diego.po chwili stanęła w progu i zapukala w uchylone drzwi*

<uniosła brew>Chyba ktoś puka.<spojrzała na drzwi>

Diego Torees - 10-08-13 16:16:25

Mira Adams napisał:

Megan Archer napisał:

*weszła do budynku. Skierowała sie do sali gdzie leżał Diego.po chwili stanęła w progu i zapukala w uchylone drzwi*

<uniosła brew>Chyba ktoś puka.<spojrzała na drzwi>

*Zmarszczył brwi* Proszę... * Powiedział cicho*

Megan Archer - 10-08-13 18:46:30

Diego Torees napisał:

Mira Adams napisał:

Megan Archer napisał:

*weszła do budynku. Skierowała sie do sali gdzie leżał Diego.po chwili stanęła w progu i zapukala w uchylone drzwi*

<uniosła brew>Chyba ktoś puka.<spojrzała na drzwi>

*Zmarszczył brwi* Proszę... * Powiedział cicho*

*powoli weszła do środka* hej. Moge na chwile?

(sorka ale zostałam wyciągniętą na dwór przez koleżankę)

Diego Torees - 10-08-13 18:58:34

Megan Archer napisał:

Diego Torees napisał:

Mira Adams napisał:


<uniosła brew>Chyba ktoś puka.<spojrzała na drzwi>

*Zmarszczył brwi* Proszę... * Powiedział cicho*

*powoli weszła do środka* hej. Moge na chwile?

(sorka ale zostałam wyciągniętą na dwór przez koleżankę)

Mhm * Odłożył butelkę wody*

Megan Archer - 10-08-13 19:18:09

Diego Torees napisał:

Megan Archer napisał:

Diego Torees napisał:

*Zmarszczył brwi* Proszę... * Powiedział cicho*

*powoli weszła do środka* hej. Moge na chwile?

(sorka ale zostałam wyciągniętą na dwór przez koleżankę)

Mhm * Odłożył butelkę wody*

Ja.. Ja chciałam przeprosić. Nie powinnam była wtedy sie wtrącać. Nie powinnam była odciagnąc cie od niej. *wskazała na usztywnienie nadgarstka.* za to tez przepraszam

Diego Torees - 10-08-13 19:19:58

Megan Archer napisał:

Diego Torees napisał:

Megan Archer napisał:


*powoli weszła do środka* hej. Moge na chwile?

(sorka ale zostałam wyciągniętą na dwór przez koleżankę)

Mhm * Odłożył butelkę wody*

Ja.. Ja chciałam przeprosić. Nie powinnam była wtedy sie wtrącać. Nie powinnam była odciagnąc cie od Nicole. *wskazała na usztywnienie nadgarstka.* za to tez przepraszam

*Spojrzał na swój nadgarstek* Spoko... * Powiedział cicho*

Mira Adams - 10-08-13 19:25:02

Diego Torees napisał:

Megan Archer napisał:

Diego Torees napisał:


Mhm * Odłożył butelkę wody*

Ja.. Ja chciałam przeprosić. Nie powinnam była wtedy sie wtrącać. Nie powinnam była odciagnąc cie od Nicole. *wskazała na usztywnienie nadgarstka.* za to tez przepraszam

*Spojrzał na swój nadgarstek* Spoko... * Powiedział cicho*

Uratowałaś mu później życie, czyli chyba jesteście kwita.<uśmiechnęła się>

Megan Archer - 10-08-13 19:29:26

Mira Adams napisał:

Diego Torees napisał:

Megan Archer napisał:


Ja.. Ja chciałam przeprosić. Nie powinnam była wtedy sie wtrącać. Nie powinnam była odciagnąc cie od Nicole. *wskazała na usztywnienie nadgarstka.* za to tez przepraszam

*Spojrzał na swój nadgarstek* Spoko... * Powiedział cicho*

Uratowałaś mu później życie, czyli chyba jesteście kwita.<uśmiechnęła się>

No faktycznie. to ja juz pójdę *odwróciła sie i wyszła*

Mira Adams - 10-08-13 19:33:11

Megan Archer napisał:

Mira Adams napisał:

Diego Torees napisał:


*Spojrzał na swój nadgarstek* Spoko... * Powiedział cicho*

Uratowałaś mu później życie, czyli chyba jesteście kwita.<uśmiechnęła się>

No faktycznie. to ja juz pójdę *odwróciła sie i wyszła*

<patrzyła jak wychodzi, po czym spojrzała na Diego>Złamała ci nadgarstek, ale dzięki niej żyjesz.

Diego Torees - 10-08-13 19:40:25

Mira Adams napisał:

Megan Archer napisał:

Mira Adams napisał:


Uratowałaś mu później życie, czyli chyba jesteście kwita.<uśmiechnęła się>

No faktycznie. to ja juz pójdę *odwróciła sie i wyszła*

<patrzyła jak wychodzi, po czym spojrzała na Diego>Złamała ci nadgarstek, ale dzięki niej żyjesz.

Wiem * Westchnął * Co powiesz na to jak bym jeszcze dzisiaj wyszedł ze szpitala ? * Uniósł brwi*

Mira Adams - 10-08-13 19:46:23

Diego Torees napisał:

Mira Adams napisał:

Megan Archer napisał:


No faktycznie. to ja juz pójdę *odwróciła sie i wyszła*

<patrzyła jak wychodzi, po czym spojrzała na Diego>Złamała ci nadgarstek, ale dzięki niej żyjesz.

Wiem * Westchnął * Co powiesz na to jak bym jeszcze dzisiaj wyszedł ze szpitala ? * Uniósł brwi*

<przyjrzała mu się badawczo>A wypuszczą cię?

Diego Torees - 10-08-13 19:48:13

Mira Adams napisał:

Diego Torees napisał:

Mira Adams napisał:


<patrzyła jak wychodzi, po czym spojrzała na Diego>Złamała ci nadgarstek, ale dzięki niej żyjesz.

Wiem * Westchnął * Co powiesz na to jak bym jeszcze dzisiaj wyszedł ze szpitala ? * Uniósł brwi*

<przyjrzała mu się badawczo>A wypuszczą cię?

*Wzruszył ramionami* Warto spróbować. * Wezwał doktora, pogadał z nim. Po chwili dostał od niego wypis ze szpitala.* No i załatwione.

Mira Adams - 10-08-13 19:51:33

Diego Torees napisał:

Mira Adams napisał:

Diego Torees napisał:


Wiem * Westchnął * Co powiesz na to jak bym jeszcze dzisiaj wyszedł ze szpitala ? * Uniósł brwi*

<przyjrzała mu się badawczo>A wypuszczą cię?

*Wzruszył ramionami* Warto spróbować. * Wezwał doktora, pogadał z nim. Po chwili dostał od niego wypis ze szpitala.* No i załatwione.

No to wychodzi.<uśmiechnęła się i pocałowała go>

Diego Torees - 10-08-13 19:53:53

Mira Adams napisał:

Diego Torees napisał:

Mira Adams napisał:


<przyjrzała mu się badawczo>A wypuszczą cię?

*Wzruszył ramionami* Warto spróbować. * Wezwał doktora, pogadał z nim. Po chwili dostał od niego wypis ze szpitala.* No i załatwione.

No to wychodzi.<uśmiechnęła się i pocałowała go>

*Odwzajemnił pocałunek, wstał powoli z łózka i poszedł się przebrać. Po chwili wrócił.* Idziemy ?

Mira Adams - 10-08-13 19:57:42

Diego Torees napisał:

Mira Adams napisał:

Diego Torees napisał:


*Wzruszył ramionami* Warto spróbować. * Wezwał doktora, pogadał z nim. Po chwili dostał od niego wypis ze szpitala.* No i załatwione.

No to wychodzi.<uśmiechnęła się i pocałowała go>

*Odwzajemnił pocałunek, wstał powoli z łózka i poszedł się przebrać. Po chwili wrócił.* Idziemy ?

Raczej tak.<uśmiechnęła się>

Diego Torees - 10-08-13 19:58:30

Mira Adams napisał:

Diego Torees napisał:

Mira Adams napisał:


No to wychodzi.<uśmiechnęła się i pocałowała go>

*Odwzajemnił pocałunek, wstał powoli z łózka i poszedł się przebrać. Po chwili wrócił.* Idziemy ?

Raczej tak.<uśmiechnęła się>

* Wyszli*

Tomas Torees - 10-08-13 20:04:14

*Wyszedł*

Annabeth Blake - 13-08-13 10:16:41

<karetka przywozi nieprzytomną Effy do szpitala. Lekarze robią wszystko, co w ich mocy i po dwóch godzinach dziewczyna leży już na szpitalnej sali z  zabandażowanym nadgarstkiem i podłączona do aparatury. Ann, która dotychczas czekała w poczekalni, weszła do jej pokoju i usiadła na krześle obok łóżka>

Annabeth Blake - 13-08-13 10:24:50

Annabeth Blake napisał:

<karetka przywozi nieprzytomną Effy do szpitala. Lekarze robią wszystko, co w ich mocy i po dwóch godzinach dziewczyna leży już na szpitalnej sali z  zabandażowanym nadgarstkiem i podłączona do aparatury. Ann, która dotychczas czekała w poczekalni, weszła do jej pokoju i usiadła na krześle obok łóżka>

<znajduje telefon Effy, przepisuje numer do Isaaca i wysyła mu SMSa>

Samuel Blackwood - 13-08-13 10:42:21

*wchodzi do szpitala, szuka Ann i wreszcie ją odnajduje w jednej z sal, patrzy na ciało dziewczyny* co się stało? Kim ona jest?

Annabeth Blake - 13-08-13 10:52:30

To Effy <mówi cicho i podchodzi do Samuela i
przytula się mocno do niego> Spotkałyśmy się
wczoraj i dzisiaj przyszłam do niej do domu, a
ona leżała... cała w krwi... <westchnęła i
popatrzyła się mu w oczy> Przepraszam cię za
wczoraj. Nie powinnam się tak wściekać.

Samuel Blackwood - 13-08-13 10:54:51

*Przytula mocniej Ann i całuje ją w czubek głowy* Nic się nie stało *odgarnął jej włosy z czoła i spojrzał na Effy* wiesz co jej się stało? *podwija rękaw bluzki*

Annabeth Blake - 13-08-13 11:01:15

Chyba chciała popełnić samobójstwo <powiedziała, patrząc się z troską na dziewczynę> Nie wiedziałam, czy dać jej krwi, miała taki słaby oddech, gdy ją znalazłam...

Annabeth Blake - 13-08-13 11:01:26

Chyba chciała popełnić samobójstwo <powiedziała, patrząc się z troską na dziewczynę> Nie wiedziałam, czy dać jej krwi, miała taki słaby oddech, gdy ją znalazłam...

Samuel Blackwood - 13-08-13 11:04:25

Dlaczego miałaby popełnić samobójstwo? *wzdycha ciężko, nadgryza swój nadgarstek i przykłada go do ust dziewczyny* odrobina krwi jej pomoże *katem oka spogląda na Ann* co robiłaś w ruinach zamku?

Annabeth Blake - 13-08-13 11:10:57

<odwraca wzrok i rumieni się lekko> Nie chcę, żebyś sobie źle o mnie pomyślał <mówi cicho>

Samuel Blackwood - 13-08-13 11:14:35

*unosi brwi i odrywa nadgarstek od ust Effy, po czym podchodzi do Ann* po prostu powiedz

Annabeth Blake - 13-08-13 11:18:25

Chyba się naćpałam. Nie wiem, bo połowy nie pamiętam, w tym jak znalazłam się z powrotem w domu <westchnęła cicho i popatrzyła się na niego> Nie jestem taka. Nie wiem, co mi wczoraj strzeliło do głowy.

Samuel Blackwood - 13-08-13 11:20:58

*spojrzał na nią z rozbawieniem i pocałował ją w czoło* To ja Ciebie przyniosłem do domu.

Annabeth Blake - 13-08-13 11:25:01

Och <powiedziała i zaśmiała się cicho> Ciebie jeszcze to bawi? <uniosła brew> Wygadywałam coś głupiego, prawda?

Samuel Blackwood - 13-08-13 11:28:50

Jak Cię znalazłem patrzyłaś w jeden punkt. I nigdzie wiecej, byłaś tak cicha, że można by powiedzieć, że jesteś martwa. *usmiechnął się szeroko*
Wracamy do domu? *unosi brwi*

Annabeth Blake - 13-08-13 11:33:59

Może dlatego, że teoretycznie jestem martwa <wzruszyła ramionami i uśmiechnęła się> Tak, myślę, że możemy iść. Wysłałam Isaacowi SMSa, więc jak się obudzi, powinna być w dobrych rękach. <powiedziała> Może później jeszcze ją odwiedzę <dodała i wyszli>

Jared Delacure - 13-08-13 12:18:22

*przychodzi z Isaaciem i Rose i od razu wypytuje się w jakiej sali jest Effy*

Isaac Lahey - 13-08-13 12:20:38

<gdy recepcjonistka wskazuje im sale, Isaac od razu tam biegnie i siada obok dziewczyny> przepraszam... <mówi cicho, całując ją w czoło> powinienem zostać i pilnować by nic złego sie nie stało <łapie dziewczyne za rękę>

Rosalie Delacure - 13-08-13 12:21:45

<westchnęła i usiadła na korytarzu, na krzesłach przed salą>

Jared Delacure - 13-08-13 12:23:10

*zagląda do sali jednak zrezygnowany wychodzi i siada obok Rose*

Rosalie Delacure - 13-08-13 12:25:52

Jared Delacure napisał:

*zagląda do sali jednak zrezygnowany wychodzi i siada obok Rose*

Naprawdę ją kochasz...
<powiedziała po chwili ciszy i oparła swoją głowę na ramieniu brata>
Masz racje, wiem co czujesz
<uśmiechnęła się blado>

Jared Delacure - 13-08-13 12:31:09

Rosalie Delacure napisał:

Jared Delacure napisał:

*zagląda do sali jednak zrezygnowany wychodzi i siada obok Rose*

Naprawdę ją kochasz...
<powiedziała po chwili ciszy i oparła swoją głowę na ramieniu brata>
Masz racje, wiem co czujesz
<uśmiechnęła się blado>

To nie ma znaczenia, nie będzie ze mną szczęśliwa tak jak z nim, nie zaopiekuje się nią tak jak on, nie jestem taki i ty akurat dobrze to wiesz *wzdycha* Ale nie zmienię swoich uczuć i Tobie też współczuję... My to mamy to pieprzone szczęście, prawda Rose?

Rosalie Delacure - 13-08-13 12:32:54

Jared Delacure napisał:

Rosalie Delacure napisał:

Jared Delacure napisał:

*zagląda do sali jednak zrezygnowany wychodzi i siada obok Rose*

Naprawdę ją kochasz...
<powiedziała po chwili ciszy i oparła swoją głowę na ramieniu brata>
Masz racje, wiem co czujesz
<uśmiechnęła się blado>

To nie ma znaczenia, nie będzie ze mną szczęśliwa tak jak z nim, nie zaopiekuje się nią tak jak on, nie jestem taki i ty akurat dobrze to wiesz *wzdycha* Ale nie zmienię swoich uczuć i Tobie też współczuję... My to mamy to pieprzone szczęście, prawda Rose?

Może trochę wiary w Ciebie?
<spojrzała na niego błagalnie>
Jared jesteś cudowny, tylko wmawiasz sobie jakieś głupoty! I cóż, to kiedyś musi minąć, prawda? Te uczucia?
<uśmiechnęła się blado>

Jared Delacure - 13-08-13 12:34:47

Rosalie Delacure napisał:

Jared Delacure napisał:

Rosalie Delacure napisał:


Naprawdę ją kochasz...
<powiedziała po chwili ciszy i oparła swoją głowę na ramieniu brata>
Masz racje, wiem co czujesz
<uśmiechnęła się blado>

To nie ma znaczenia, nie będzie ze mną szczęśliwa tak jak z nim, nie zaopiekuje się nią tak jak on, nie jestem taki i ty akurat dobrze to wiesz *wzdycha* Ale nie zmienię swoich uczuć i Tobie też współczuję... My to mamy to pieprzone szczęście, prawda Rose?

Może trochę wiary w Ciebie?
<spojrzała na niego błagalnie>
Jared jesteś cudowny, tylko wmawiasz sobie jakieś głupoty! I cóż, to kiedyś musi minąć, prawda? Te uczucia?
<uśmiechnęła się blado>

Kiedyś tak *zaśmiał się ponuro* Ja muszę się trzymać z dala od Effy, a ty od Isaaca taka jest prawda Rosalie... Szczerze, tak naprawdę szczerze to wiem, że kochasz Deana, ale jestem pewien, że Isaaca także... Widać to po Tobie i chyba jedynie tylko on ślepy nie zauważa

Isaac Lahey - 13-08-13 12:35:03

<wstaje i podchodzi do drzwi, chcąc kupić kawę, słyszy ich rozmowę i odchrząka, by dać im znać ze wychodzi. Mija ich w drzwiach i idzie kupić kawe, starając sie na nich nie patrzeć>

Rosalie Delacure - 13-08-13 12:38:50

Jared Delacure napisał:

Rosalie Delacure napisał:

Jared Delacure napisał:


To nie ma znaczenia, nie będzie ze mną szczęśliwa tak jak z nim, nie zaopiekuje się nią tak jak on, nie jestem taki i ty akurat dobrze to wiesz *wzdycha* Ale nie zmienię swoich uczuć i Tobie też współczuję... My to mamy to pieprzone szczęście, prawda Rose?

Może trochę wiary w Ciebie?
<spojrzała na niego błagalnie>
Jared jesteś cudowny, tylko wmawiasz sobie jakieś głupoty! I cóż, to kiedyś musi minąć, prawda? Te uczucia?
<uśmiechnęła się blado>

Kiedyś tak *zaśmiał się ponuro* Ja muszę się trzymać z dala od Effy, a ty od Isaaca taka jest prawda Rosalie... Szczerze, tak naprawdę szczerze to wiem, że kochasz Deana, ale jestem pewien, że Isaaca także... Widać to po Tobie i chyba jedynie tylko on ślepy nie zauważa

<spojrzała kątem oka na Isaaca, a następnie na Jareda>
Znasz mnie na wylot..
<westchnęła i znacznie ściszyła głos>
Kocham Isaaca, masz mnie i jestem totalnie na siebie za to wściekła i tak jak mówiłeś, muszę go zacząć unikać dla dobra ogółu, więc bardzo mi na rękę było to jak uciekłeś...
<szturchnęła go lekko>
Powiedział mi o wszystkim... Nie potrafię nawet sobie tego wyobrazić jak wiele on musiał znieść
<przymknęła na chwilę smutna oczy>

Isaac Lahey - 13-08-13 12:41:01

<upija łyk kawy i wraca do sali, słysząc słowa Rose zamiera, ale nie moze sie cofnąć, bo zrobi jedynie hałas. Bierze głęboki oddech i wyciąga w kierunku Rose kubek z kawą> chcesz? <drapie się niewinnie po szyi>

Rosalie Delacure - 13-08-13 12:46:42

<spojrzała na Isaaca natrafiając prosto na jego oczy i w myślach modliła się by nie słyszał tego co przed chwilą powiedziała>
Nie, dziękuję, ja... będę iść i tak nie jestem tutaj potrzebna
<uśmiechnęła się minimalnie i wstała spoglądając raz na Isaaca i raz na Jareda>
Dajcie mi znać jak wszystko będzie z nią w porządku, dobrze?
<dodała i szybko zniknęła>

Isaac Lahey - 13-08-13 12:50:29

<odprowadza Rose wzrokiem i upija kolejny łyk kawy, po czym patrzy na Jareda i wskazuje na salę> nie pajacuj i chodź <wchodzi, zostawiając drzwi otwarte i gładzi policzek Effy>
Nie rozumiem czemu to zrobiła..

Jared Delacure - 13-08-13 12:52:49

*wzdycha i uśmiecha się na pożegnanie do siostry, a kiedy ona znika patrzy na Isaaca podejrzliwym wzrokiem i wchodzi za nim do sali, a słysząc jego słowa ponownie wzdycha* Ja też nie.. Obiecałem jej, obiecałem, że nie pozwolę jej umrzeć i znów nawaliłem...

Isaac Lahey - 13-08-13 12:54:36

A ja obiecałem jej, że nie pozwolę jej skrzywdzić <mówi cicho i odgarnia włosy prawą ręką>
To moja wina, nie Twoja

Effy Delacure - 13-08-13 12:58:12

<Budzę się jednak nie jestem w stanie otworzyć oczu, wszystko mnie boli, czuję jak każda komórka mojego ciała cierpi. Jestem zawiedziona, nie powinnam się obudzić, nie chcę żyć, chcę by to wszystko się skończyło. Słyszę dwa tak dobrze mi znane głosy, są tutaj, dwie osoby na których mi zależy, już nie jestem sama, ale to nic nie zmieni. Muszę przestać się nad sobą użalać, muszę być silna, nie mogę im pokazać, że cierpię. Ostrożnie otwieram oczy, które momentalnie zamykam ponieważ w pomieszczeniu jest za dużo światła, po chwili znów próbuje i tym razem mi się udaje. Spoglądam na Isaaca i Jareda>
Możecie przestać się nad sobą użalać?
<Mówię, a ton mojego głosu mnie zaskakuje, brzmi inaczej, jakby te słowa wyleciały z ust kogoś innego, będę inna, muszę być inna>

Isaac Lahey - 13-08-13 13:00:31

<spogląda na nią z zaskoczeniem i poprawia jej poduszkę pod głową> Effy... Jak sie czujesz? <spoglada na nią z troską>

Jared Delacure - 13-08-13 13:04:54

*zszokowany przygląda się im* Przepraszam... za wszystko *mówi ze smutkiem w głosie*

Effy Delacure - 13-08-13 13:07:30

< Patrzę uważnie na nich i przyjmuję obojętny wyraz twarzy> Żyję <odpowiadam krótko> Więc chyba wszystko jest w porządku <dodaję i rozglądam się po pomieszczeniu> Nie powinniście zawołać mojego lekarza i powiedzieć mu, że się obudziłam?

Isaac Lahey - 13-08-13 13:09:43

<ściąga brwi i przeciera oczy prawą dłonią> zrobimy to jak tylko nam powiesz, dlaczego? Dlaczego to zrobiłaś?

Effy Delacure - 13-08-13 16:54:44

<Słysząc pytanie chłopaka, otwieram usta, lecz nie wydobywa się z nich żaden dźwięk. Problem w tym, że sama nie wiem czemu to zrobiłam.
Może po prostu chciałam coś poczuć, a może zwyczajnie mi się nudziło. Podpieram sie na łokciach i przekrzywiam głowę, by spojrzeć na Jareda i Isaaca, po czym przenoszę wzrok na drzwi od sali.>
Doktorze. <Mówię tak głośno, na ile mi pozwalają siły. Po kilku sekundach ponownie sie odzywam> Doktorze!
<Już nie mówię tylko niemal krzyczę. Gdy lekarz pojawia się w drzwiach i wygania chłopaków na korytarz uśmiecham się triumfalnie i spoglądam na lekarza, mrugając przy tym niewinnie oczami.
Robię wszystko co mi każe - odpowiadam na jego nudne pytania, jem posiłek, a nawet pozwalam się badać.>

Jared Delacure - 13-08-13 17:06:32

*zszokowany wyszedł z Isaaciem przed salę* Czy tylko mi się wydaje, że jest inna... *wzdycha*

Isaac Lahey - 13-08-13 17:07:23

<pokręcił z niedowierzaniem głową i usiadł przed salą> Nie wiem co w nią wstąpiło. Zachowuje się, jak nie ona.. <wzdycha ciężko> Mam juz tego serdecznie dośc..

Jared Delacure - 13-08-13 17:09:25

Musimy z nią porozmawiać... *wzdycha* Isaac, oboje nawaliliśmy i tyle, ze wszystkim

Isaac Lahey - 13-08-13 17:11:36

Jak widać ona wcale nie chce z nami gadać. <burczy pod nosem i krzyżuje ręce pod piersiami>

Jared Delacure - 13-08-13 17:12:41

I co z tego? Chyba nie zamierzasz się od tak poddać, co? To przecież Twoja dziewczyna! *powiedział podniesionym głosem*

Isaac Lahey - 13-08-13 17:15:02

<zmierzył Jareda wzrokiem i pokręcił głową> Nie, nie mam zamiaru się poddać. Ale myślę, że ona potrzebuje trochę.. przestrzeni.

Jared Delacure - 13-08-13 17:17:00

*pokręcił głową* Faktycznie, bo została sama i naprawdę super efekt to dało *prychnął i nagle spoważniał* Słyszałeś o czym rozmawiałem z Rosalie? *uniósł brew*

Isaac Lahey - 13-08-13 17:18:23

Wiem, że ją kochasz. <wskazał głową na salę, w której leży Effy>
Tak rozumiem. Tylko, że wtedy ona nie chciała zostać sama, a teraz najwidoczniej tego chce.

Jared Delacure - 13-08-13 17:19:59

Więc słyszałeś tą rozmowę? *wzdycha* Jak kobieta mówi jedno to naprawdę myśli drugie... *wyszczerzył się i pokiwał pewnie głową* Teraz tym bardziej nie możemy jej zostawić

Isaac Lahey - 13-08-13 17:21:31

Słyszałem. <kiwa lekko głową i opiera się o krzesło> Zostańmy. Zgińmy śmiercią naturalną. <powiedział z niekrytą ironią> Czemu mi jej po prostu nie odbijesz? <unosi brwi>

Jared Delacure - 13-08-13 17:24:34

Przynajmniej wtedy będzie nas miała na sumieniu *uśmiechnął się i usiadł obok, a słysząc jego słowa wzruszył ramionami* I ty i ona zasługujecie na szczęście, jesteś dla niej dużo lepszy, zadbasz o nią, a ja cóż, to ja i jak już wczoraj stwierdziłeś jestem egoistą, więc mamy odpowiedź.

Isaac Lahey - 13-08-13 17:30:44

<pokręcił głową> No cóż, po prostu przyznaj, że jestem przystojniejszy <szturchnął go łokciem i parsknął śmiechem>

Effy Delacure - 13-08-13 17:30:45

<Gdy lekarz wreszcie zostawił mnie w spokoju, odetchnęłam z ulgą. Czułam się już dużo lepiej. Zupełnie, jakby cały wypadek nigdy nie miał miejsca, jedynie bandaż przypominał o tym co stało się rano. Zeskoczyłam zwinnie z łóżka i ubrałam szpitalne buty, po czym umiejętnie odłączyłam się od aparatury. Rozejrzałam się dookoła w poszukiwaniu moich ciuchów jednak przebywałam w szpitalach, zbyt często by się łudzić, że je zastanę.
Wypuściłam powietrze z płuc i podeszłam do drzwi, które lekko uchyliłam, tym samym rozglądając się, by upewnić sie, że żaden pracownik szpitala nie jest w pobliżu. Gdy droga była czysta, wyślizgnęłam się z sali na korytarz, obrzuciłam chłopaków wyzywającym spojrzeniem i cicho, jednak pewnym krokiem ruszyłam w kierunku wyjścia ze szpitala>

Jared Delacure - 13-08-13 17:35:34

Chciałbyś *mruknął i wstał* Jestem głodny idę coś wziąć *ruszył w kierunku maszyny z jedzeniem kiedy zobaczył Effy wychodzącą ze szpitala* No bez kurwa takich jaj *warknął i rzucił się w jej kierunku, złapał ją za nadgarstek i przyciągnął do siebie patrząc na nią srogim wzrokiem* A Panienka gdzie się wybiera?

Effy Delacure - 13-08-13 17:39:45

<Czując czyjąś dłoń na swoim nadgarstku, próbuję się wyszarpnąć uściskowi, jednak nie moge tego zrobić. Odwracam, więc niechętnie głowę. Gdy widzę Jareda, patrzę wymownie w sufit, tym samym wywracając oczami>
Mógłbyś się odpierdolić? <Unoszę lekko prawą brew do góry, gdy wreszcie udaje mi się wyrwać dłoń. Ruchem ust mówię bezdźwięczne "dziękuję", a mój wzrok jest niemal morderczy. Odwracam się na pięcie i wychodzę ze szpitala>

Jared Delacure - 13-08-13 17:44:28

*stoi jak wyryty* Co to kur*a miało być *powiedział do siebie i szybko poszedł do Isaaca* Zwiała ze szpitala...

Isaac Lahey - 13-08-13 17:46:50

<gwałtownie staje z krzesła> Co to znaczy "zwiała ze szpitala"? <podchodzi do jej sali, ale widzi tyllko puste łóżko.  Krzyczy na caly głos "kurwa", tak że lekarze zaczynają ich wyganiać ze szpitala>

Jared Delacure - 13-08-13 17:49:45

*wyszli ze szpitala i stanęli na dworze* To co robimy?

Isaac Lahey - 13-08-13 17:53:21

A coś Ci powiedziała? Cokolwiek? <unosi brwi>

Jared Delacure - 13-08-13 17:57:35

Tak, powiedziała żebym się odpierdolił *powiedział szybko i wzdycha patrząc w niebo*

Isaac Lahey - 13-08-13 17:58:18

<roześmiał się ponuro i poklepał Jareda po plecach> I to właśnie zrobimy. Jak znudzi jej się bycie suką to sama się odezwie.

Annabeth Blake - 13-08-13 18:05:33

<podchodzi pod szpital, widzi Jareda i Isaaca> Cześć <mówi i uśmiecha się lekko> Co z Effy? Obudziła się?

Isaac Lahey - 13-08-13 18:06:23

<spogląda na Ann i wzrusza lekko ramionami> Obudziła. Ale jakby to powiedzieć... uciekła.

Jared Delacure - 13-08-13 18:12:13

A konkretnie kazała mi się odpierdolić *roześmiał się*

Annabeth Blake - 13-08-13 18:15:14

Uciekła? <unosi brew> No cóż, musiała poczuć się lepiej po tym, jak Samuel dał jej swojej krwi <wzruszyła lekko ramionami> Dobrze, że już wszystko w porządku. Gdy ją znalazłam bałam się, że będzie za późno <powiedziała smutno i westchnęła>

Isaac Lahey - 13-08-13 18:16:04

Dziękuję, że jej pomogłaś. <posłał Ann wdzięczny uśmiech i szturchnął Jareda> Effy jest teraz.. trochę inna, więc.. <wzrusza lekko ramionami>

Jared Delacure - 13-08-13 18:21:05

Trochę? *prychnął* Ona nigdy wcześniej nie przeklinała!

Annabeth Blake - 13-08-13 18:22:47

Nie dziękuj. Każdy zrobiłby to na moim miejscu <uśmiechnęła się lekko i odpisała na SMSa> Będę się już zbierać. Do zobaczenia <dodała i wyszła>

Isaac Lahey - 13-08-13 18:23:36

<odprowadził Ann wzrokiem i spojrzał na Jareda> Co robimy?

Jared Delacure - 13-08-13 18:33:13

Idziemy pic, a co innego? *zaśmiał się i poszli do Grilla*

Danielle Carter - 15-08-13 18:30:48

*Wchodzę do szpitala, w recepcji przedstawiam swoją sprawę. Recepcjonistka wysyła mnie do lekarza.*

Danielle Carter - 15-08-13 18:39:09

Danielle Carter napisał:

*Wchodzę do szpitala, w recepcji przedstawiam swoją sprawę. Recepcjonistka wysyła mnie do lekarza.*

*Po krótkiej terapii, zaczynam sobie przypominać moje życie od początku. Wybiegam ze szpitala*

Lucy Shoots - 16-08-13 15:02:51

*wchodzi do środka i rozgląda się. Idzie do recepcji, rozmawia z pielęgniarką i czeka.*

Lucy Shoots - 16-08-13 15:08:09

*przyjmuje ją lekarz, wchodzą do sali, siada na leżance i opatruje jej łuk brwiowy przyklejając niewielki opatrunek. Dziękuje mu i wychodzi.*

Mira Adams - 18-08-13 23:50:58

<kiedy zabierają gdzieś Diego zostaje na korytarzu, siada na krześle i czeka>

Diego Torees - 19-08-13 16:31:03

< Odzyskał przytomność, zmarszczył lekko brwi. Zamknął oczy i myślał.>

Mira Adams - 19-08-13 19:45:12

Diego Torees napisał:

< Odzyskał przytomność, zmarszczył lekko brwi. Zamknął oczy i myślał.>

<miała już dosyć czekania na korytarzu, weszła do sali, w której leżał Diego, usiadła na krześle i bawiła się naszyjnikiem, który od niego dostała.>

Diego Torees - 19-08-13 20:03:18

Mira Adams napisał:

Diego Torees napisał:

< Odzyskał przytomność, zmarszczył lekko brwi. Zamknął oczy i myślał.>

<miała już dosyć czekania na korytarzu, weszła do sali, w której leżał Diego, usiadła na krześle i bawiła się naszyjnikiem, który od niego dostała.>

< Kidy usłyszał, że ktoś obok niego siada otworzył od razu oczy. Spojrzał na Mirę.> Hej.. < Powiedział cicho.>

Mira Adams - 19-08-13 20:11:20

Diego Torees napisał:

Mira Adams napisał:

Diego Torees napisał:

< Odzyskał przytomność, zmarszczył lekko brwi. Zamknął oczy i myślał.>

<miała już dosyć czekania na korytarzu, weszła do sali, w której leżał Diego, usiadła na krześle i bawiła się naszyjnikiem, który od niego dostała.>

< Kidy usłyszał, że ktoś obok niego siada otworzył od razu oczy. Spojrzał na Mirę.> Hej.. < Powiedział cicho.>

Hej.<uśmiechnęła się lekko>Jak się czujesz?

Diego Torees - 19-08-13 20:15:55

Mira Adams napisał:

Diego Torees napisał:

Mira Adams napisał:


<miała już dosyć czekania na korytarzu, weszła do sali, w której leżał Diego, usiadła na krześle i bawiła się naszyjnikiem, który od niego dostała.>

< Kidy usłyszał, że ktoś obok niego siada otworzył od razu oczy. Spojrzał na Mirę.> Hej.. < Powiedział cicho.>

Hej.<uśmiechnęła się lekko>Jak się czujesz?

Czuję się dobrze. < Oparł się na łokciach.>

Mira Adams - 19-08-13 20:39:18

Diego Torees napisał:

Mira Adams napisał:

Diego Torees napisał:


< Kidy usłyszał, że ktoś obok niego siada otworzył od razu oczy. Spojrzał na Mirę.> Hej.. < Powiedział cicho.>

Hej.<uśmiechnęła się lekko>Jak się czujesz?

Czuję się dobrze. < Oparł się na łokciach.>

Na pewno?<spojrzała na niego z troską>

Diego Torees - 19-08-13 20:45:50

Mira Adams napisał:

Diego Torees napisał:

Mira Adams napisał:

Hej.<uśmiechnęła się lekko>Jak się czujesz?

Czuję się dobrze. < Oparł się na łokciach.>

Na pewno?<spojrzała na niego z troską>

Tak. < Pocałował ją.> 
( Jak coś wysłałam ci wiadomość ;) xd RC chce żeby Diego zaręczył się Mirandzie :D hahaha )

Mira Adams - 19-08-13 21:04:15

Diego Torees napisał:

Mira Adams napisał:

Diego Torees napisał:


Czuję się dobrze. < Oparł się na łokciach.>

Na pewno?<spojrzała na niego z troską>

Tak. < Pocałował ją.> 
( Jak coś wysłałam ci wiadomość ;) xd RC chce żeby Diego zaręczył się Mirandzie :D hahaha )

Wiesz jak się wystraszyłam?<powiedziała cicho patrząc mu w oczy i pocałowała go krótko>

(wiem, widziałam ;) RC dawno nie było, a teraz szaleje xd )

Diego Torees - 19-08-13 21:07:01

Mira Adams napisał:

Diego Torees napisał:

Mira Adams napisał:


Na pewno?<spojrzała na niego z troską>

Tak. < Pocałował ją.> 
( Jak coś wysłałam ci wiadomość ;) xd RC chce żeby Diego zaręczył się Mirandzie :D hahaha )

Wiesz jak się wystraszyłam?<powiedziała cicho patrząc mu w oczy i pocałowała go krótko>

(wiem, widziałam ;) RC dawno nie było, a teraz szaleje xd )

Wiem < Wstał z łózka.> Nic mi nie jest, więc możemy już wracać.

( Hahahaha nom :D)

Mira Adams - 19-08-13 21:16:21

Diego Torees napisał:

Mira Adams napisał:

Diego Torees napisał:


Tak. < Pocałował ją.> 
( Jak coś wysłałam ci wiadomość ;) xd RC chce żeby Diego zaręczył się Mirandzie :D hahaha )

Wiesz jak się wystraszyłam?<powiedziała cicho patrząc mu w oczy i pocałowała go krótko>

(wiem, widziałam ;) RC dawno nie było, a teraz szaleje xd )

Wiem < Wstał z łózka.> Nic mi nie jest, więc możemy już wracać.

( Hahahaha nom :D)

<wzruszyła ramionami>Skoro tak mówisz..

Diego Torees - 19-08-13 21:18:41

Mira Adams napisał:

Diego Torees napisał:

Mira Adams napisał:


Wiesz jak się wystraszyłam?<powiedziała cicho patrząc mu w oczy i pocałowała go krótko>

(wiem, widziałam ;) RC dawno nie było, a teraz szaleje xd )

Wiem < Wstał z łózka.> Nic mi nie jest, więc możemy już wracać.

( Hahahaha nom :D)

<wzruszyła ramionami>Skoro tak mówisz..

< Poszedł do łazienki, przebrał się i wrócił z powrotem> Idziemy.

Mira Adams - 19-08-13 21:22:46

Diego Torees napisał:

Mira Adams napisał:

Diego Torees napisał:


Wiem < Wstał z łózka.> Nic mi nie jest, więc możemy już wracać.

( Hahahaha nom :D)

<wzruszyła ramionami>Skoro tak mówisz..

< Poszedł do łazienki, przebrał się i wrócił z powrotem> Idziemy.

<wstała>No to chodźmy.<wzruszyła ramionami>

Diego Torees - 19-08-13 21:28:20

Mira Adams napisał:

Diego Torees napisał:

Mira Adams napisał:


<wzruszyła ramionami>Skoro tak mówisz..

< Poszedł do łazienki, przebrał się i wrócił z powrotem> Idziemy.

<wstała>No to chodźmy.<wzruszyła ramionami>

< Wyszli.>

Katelynn Blake - 28-08-13 19:17:38

*przychodzę z Sam'em, zostawiamy zranionego chłopaka lekarzom, wychodzimy ze szpitala* przepraszam, zepsułam nam wieczór *powiedziałam przed budynkiem*

Sam Overstreet - 28-08-13 19:19:06

< Wzruszył ramionami.> To nie ty zepsułaś nam wieczór. < Pocałował ją w czoło, spojrzał się w jej oczy.>

Katelynn Blake - 28-08-13 19:20:07

to gdzie idziemy? *spytałam zrezygnowana*

Sam Overstreet - 28-08-13 19:23:18

Gdzieś < Wziął ją na ręce. >

Katelynn Blake - 28-08-13 19:25:21

*zachichotałam* mój ty romantyku *pocałowałam go w policzek*

Sam Overstreet - 28-08-13 19:28:10

< Uśmiechnął się, nadal trzymając na rękach Kate poszedł do teatru.>

Rosalie Delacure - 30-08-13 01:14:19

<przyszła, podała się za pielęgniarkę i ukradła kilka torebek krwi, po czym zniknęła>

Annabeth Blake - 06-09-13 18:53:34

<przychodzi z Samuelem, opatrują mu rękę, wychodzą>

Sam Overstreet - 21-09-13 18:34:19

< Przyszedł, poczekał na lekarza po chwili kiedy już przyszedł  opatrzył mu nos zrobił to co musiał i odszedł. Po chwili Sam wyszedł.>

Rosalie Delacure - 22-09-13 18:26:01

<przyjeżdża karetką i patrzy jak zabierają Dextera, potem czeka, a słysząc o tym, że lekarz stwierdził zgon rozgoryczona wybiega ze szpitala>

Dexter Mayhew - 23-09-13 20:15:17

<budzi się w kostnicy, spanikowany wybiega>

Sean Hemsworth - 23-09-13 21:42:39

< Przyjechał, zaparkował samochód przed szpitalem. Wysiadł i wziął Lucy na ręce. Zaniósł ją do środka, zawołał lekarzy. Zabrali dziewczynę na blok operacyjny. Po kilku godzinach była już w sali. Sean rozmawiał przez chwilę z lekarzem o stanie dziewczyny. Kiedy dowiedział się wszystkiego, wszedł do sali w której leżała Lucy. Usiadł przy jej łóżku i czekał, aż się obudzi.>

Lucy Shoots - 23-09-13 21:48:56

*mruga kilka razy i mruży oczy. Bierze oddech i krzywi się z bólu. Wydaje z siebie krótki jęk i przełyka ślinę z trudem, po czym wyostrza wzrok i rozgląda się po pokoju; zatrzymuje wzrok na S.* Sean? *pyta cicho* Co ty tu robisz? idź stąd, nie oglądaj mnie w takim stanie. Ja sama już wychodzę *mówi słabo, podnosi dłoń i zrywa z drugiej ręki wenflon*

Sean Hemsworth - 23-09-13 21:56:49

< Złapał ja za dłoń.> Nie wyjdziesz stąd. < Powiedział oschle.> Powinnaś odpocząć, gdybym cię nie znalazł to nie było by cię tu.< Westchnął.> Jesli będziesz chciała uciec to pójdę za tobą. < Wzruszył ramionami.> Nie chcę żeby stało ci się coś poważnego.

Lucy Shoots - 23-09-13 22:01:54

Ale ty nachalny. *mruczy pod nosem myśląc zupełnie coś innego i przygryza wargę* byłabym w kostnicy, co? ale odwiedziłbyś mnie? *unosi słabo kącik ust i wzdycha* Ile szwów?

Sean Hemsworth - 23-09-13 22:09:05

Nie żartuj z takich rzeczy. < Spojrzał na nią.> Jeśli się nie mylę to chyba siedem. < Odgarnął jej włosy z czoła.> Nie wierz jakie masz szczęście, że cie znalazłem.

Lucy Shoots - 23-09-13 22:14:44

*odwraca wzrok gdy odgarnia jej włosy z czoła i zaciska wargi* Moje trefne poczucie humoru nigdy mnie nie opuszcza. *uśmiecha się blado i powraca do niego wzrokiem* Wiem, po prostu mi się udało, bo byłeś w pobliżu. *bierze oddech i krzywi się z bólu*

Sean Hemsworth - 23-09-13 22:17:08

Powinnaś się przespać. < Powiedział cicho, uniósł kącik ust.> Będę tutaj więc będziesz przy mnie bezpieczna.

Lucy Shoots - 23-09-13 22:19:00

*parska śmiechem* Idź do domu i zapomnij o mnie, przecież nie będziesz tu spał. *kręci lekko głową*

Sean Hemsworth - 23-09-13 22:22:54

< Uniósł brwi.> Czemu ? Te krzesła są nawet wygodne < Oparł się wygodnie.> I tak nie zamierzam spać.

Lucy Shoots - 23-09-13 22:26:20

Och? *unosi brew* Więc będziesz czuwał na krześle? Boisz się, że ucieknę ze szpitala? *śmieje się słabo*

Sean Hemsworth - 23-09-13 22:29:30

Po prostu nie chcę, żeby coś ci się stało, okej ? < Spojrzał na nią.> Idź już spać.

Lucy Shoots - 23-09-13 22:35:03

Nie musisz się o mnie troszczyć. Od roku żyję sama i mam się dobrze. Oprócz tego małego incydentu. *dodaje po chwili i wzdycha* Nie chce mi się spać. I.. nic mi się nie stanie, nikt mnie nie zamorduje. *przygryza wargę* A szkoda. *dodaje cicho pod nosem i słabo podnosi kołdrę czując, jak zaczyna drżeć z zimna*

Sean Hemsworth - 23-09-13 22:40:33

Lucy, proszę < Położył dłoń na jej dłoni.> Nie zostawię cie póki nie wyzdrowiejesz, rozumiesz? < Uniósł brwi, po chwili westchnął widząc, że jest jej zimno.> Przytulił bym cię ale z pewnością nie chcesz żebym to zrobił.

Lucy Shoots - 23-09-13 22:44:20

Faceci są zdradliwi, wcale mnie nie zdziwi, jak się obudzę, a ciebie dawno tu nie będzie. *przewraca oczami i odwraca na chwilę wzrok* Nie potrzebuję misia przytulaska. *uśmiecha się lekko i powraca do niego wzrokiem*

Sean Hemsworth - 23-09-13 22:48:36

A nie jestem taki < Podrapał się po głowie.> Oj zrób mi trochę miejsca, to cię ogrzeję. < Uśmiechnął się >Przysięgam, że będę tu całą noc.

Lucy Shoots - 23-09-13 22:50:45

Poprzedni też tak mówił, wierz mi. *unosi słabo kącik ust i przygląda mu się badawczo* Robię ci to miejsce tylko i wyłącznie po to, żebyś nie musiał spać na tym drętwym krześle. Zrozumiano? *przygląda mu się i przesuwa się delikatnie*

Sean Hemsworth - 23-09-13 22:53:55

Ta jasne. < Położył się obok niej, uniósł rękę.> Możesz się przytulić, będzie ci cieplej. < Powiedział pewnie.>

Lucy Shoots - 23-09-13 22:56:41

Nie trzeba. *mruczy pod nosem, naciąga na siebie kołdrę i przygryza wargę* Kołdra jest moja, mogę odstąpić ci koc. Ale musisz sam go sobie wziąć, bo niestety nie mam siły, żeby się ruszyć. *wzdycha z irytacją* I nadal nie rozumiem czemu tu jesteś, ale.. niech już ci będzie. Co mówił lekarz? *patrzy na niego niepewnie*

Sean Hemsworth - 23-09-13 23:01:09

Mi jest gorąco więc nie potrzebuje koca. < Podłożył ręce pod głowę.> Jestem tu ponieważ się martwię. < Powiedział cicho.> Musisz przynajmniej z dwa dni spędzić w szpitalu. No i lekarz nazwał się szczęściarą. Podobno to była strasznie głęboka rana. < Zmarszczył brwi.> Pytał się mnie jak to się stało ale nie wiedziałem co mu powiedzieć.

Lucy Shoots - 23-09-13 23:03:51

szczęściara *prycha* Faktycznie, ale też mi szczęście. *przewraca oczami* Ty się co? *urywa i chrząka* Martwisz? *śmieje się krótko*  I tak nie dam ci swojego numeru. *uśmiecha się szeroko mimo bólu*

Sean Hemsworth - 23-09-13 23:07:32

< Wzruszył ramionami.> Jeśli nie chcesz to nie musisz mi go podawać. < Zamknął oczy.> Nie lubię niczego wymuszać na siłę.

Lucy Shoots - 23-09-13 23:11:06

*unosi kącik ust* Poddajesz się? Nie podoba mi się to. *wzdycha i drży lekko z zimna* Nawet nie masz mojego numeru, ale już śpimy w jednym łóżku.. *śmieje się cicho i przysuwa nieznacznie.* Dziwne, co? I do tego ratujesz mi życie. Nieźle ci idzie. *unosi kącik ust, a jej powieki opadają. Wyczuwając ciepło kładzie dłoń na jego brzuchu, przysuwa się i zasypia w dosyć niespokojny sen*

Sean Hemsworth - 23-09-13 23:14:32

< Uśmiechnął się, objął ją ramieniem. Po chwili też zasnął.>

Lucy Shoots - 24-09-13 16:51:19

*przebudza się powoli i mruga kilka razy. Otwiera powoli oczy i lustruje pomieszczenie wzrokiem. Zaciska wargi orientując się gdzie jest, po czym przenosi wzrok na chłopaka. Czując ból w szyi zsuwa się lekko z jego torsu, lustruje chwilę wzrokiem jego spokojną twarz i bierze oddech. Odwraca się do niego plecami, chwyta za róg poduszki i ściska go. Zamyka na chwilę oczy biorąc kilka głębokich oddechów i starając się powstrzymać łzy. Unosi powieki i patrzy przed siebie*

Sean Hemsworth - 24-09-13 16:58:53

< Obudził się, przetarł zaspane jeszcze oczy. Po chwili spojrzał na Lucy lecz nie widział jej twarzy. Myśląc, że nadal śpi wstał powoli z szpitalnego łóżka. Wyszedł na chwilę z pokoju. Kupił sobie kawę w bufecie szpitalnym po czym wrócił do dziewczyny. Usiadł na krześle i co jakiś czas popijał gorącą kawę.>

Lucy Shoots - 24-09-13 17:00:40

*przygryza lekko wargę, zakłada włosy za ucho i odwraca się w jego stronę* Cześć *mówi cicho, przełyka ślinę z trudem* Idź do domu.

Sean Hemsworth - 24-09-13 17:03:06

Hej. < Spojrzał na nią.> Mógłbym pójść do domu ale jakoś mi się nie chce < Wzruszył ramionami.> Wolę tu zostać z tobą.

Lucy Shoots - 24-09-13 17:06:41

Uroczo. *przewraca oczami* Jadłeś coś chociaż? Mówię serio, idź do domu, ja też już wracam. *wstaje powoli i zaciska wargi z bólu. Słaba stawia nogi na chłodnej posadzce, wstaje i przymyka oczy czując jak kręci jej się w głowie. Podtrzymuje się ramy łóżka, podchodzi do fotela i zbiera z niego swoje rzeczy.*

Sean Hemsworth - 24-09-13 17:10:41

Lucy, nie powinnaś jeszcze wracać < Wstał i podszedł do niej.> Nie jesteś jeszcze w stanie pójść sama do domu. < Westchnął.>

Lucy Shoots - 24-09-13 17:14:10

*przenosi na niego wzrok trzymając w dłoni swoją koszulkę i obdarza go przeciągłym spojrzeniem milcząc przez dłuższą chwilę* Zamówię taksówkę. *mówi cicho, przenosi spojrzenie na swoją szpitalną koszulę* Pomożesz mi odpiąć? *odwraca się do niego tyłem* (guziki)

Sean Hemsworth - 24-09-13 17:19:32

Jeśli tak bardzo chcesz wracać to cię odwiozę. < Podszedł do niej, zaczął powoli odpinać jej guziki. Kiedy skończył odsunął się od niej.> ( zw)

Lucy Shoots - 24-09-13 17:28:57

*opuszcza wzrok, kiedy czuje jak odpina guziki. Kiedy kończy bierze oddech i zsuwa z siebie koszulę, która ląduje u jej stóp. spogląda na swoją bieliznę i stojąc do  niego tyłem zakłada swoją koszulkę, spodnie, buty i płaszcz. Przeczesuje włosy palcami i odwraca się w jego stronę* Możemy iść. *wychodzą i rozgląda się marszcząc lekko brwi. Słabym i wolnym krokiem sama podchodzi do recepcji. Chrząka, a kiedy recepcjonistka odwraca się w jej kierunku, ta wymusza lekki uśmiech i prosi o wypisanie. Kiedy kobieta odpowiada jej, że w jej stanie nie powinna wychodzić, Lucy prosi o rozmowę z lekarzem. Pielęgniarka kiwa posłusznie głową i odchodzi. Luc w tym czasie wraca do Seana i przygryza lekko wargę* Mogę wyjść, bez problemu. Chodźmy już. *chwyta go za nadgarstek i ciągnie w stronę drzwi dyskretnie oglądając się za siebie*

Sean Hemsworth - 24-09-13 17:36:08

< Westchnął, wyszli ze szpitala.> Nadal uważam, że powinnaś tam wrócić. < Stanęli przy srebrnym porsche. Sean odtworzył drzwi od samochodu od strony pasażera, żeby Lucy mogła wsiąść.>

Lucy Shoots - 24-09-13 17:41:47

Zrzędzisz jak stara baba. *mruczy pod nosem i wsiada do samochodu zaciskając wargi*

Sean Hemsworth - 24-09-13 17:44:47

< Pokręcił oczami, wsiadł do samochodu.> Gdzie mam cie zawieść? < Uniósł brwi.>

Lucy Shoots - 24-09-13 17:47:44

Do dom.. *urywa i podaje mu ulicę* Zapomniałam, że nie wiesz. *unosi słabo kącik ust i włącza cicho radio*

Sean Hemsworth - 24-09-13 17:50:26

< Odjechali.>

Sam Overstreet - 26-09-13 20:25:03

< Karetka podjechała pod szpital, zabrali Kate. Zajęli się nią lekarze. Po jakimś czasie leżała już w jednym ze szpitalnych pokoi. Wszedł do pokoju w którym była, usiadł obok niej i czekał aż się obudzi.>

Katelynn Blake - 26-09-13 20:37:08

*otworzyłam powoli oczy, spojrzałam się błagalnie na Sam'a*

Sam Overstreet - 26-09-13 20:48:07

Kate... < Szepnął, położył dłoń na jej dłoni.> Bedzie dobrze.

Katelynn Blake - 26-09-13 20:50:00

Czemu to wszystko się dzieje? *spytałam smutna, spojrzałam się na jego dłoń* mam tego wszystkiego dość...

Sam Overstreet - 26-09-13 20:52:18

Czego masz dość? < Spytał cicho, pocałował ją w czoło.>

Katelynn Blake - 26-09-13 20:53:19

wszystkiego, czemu ktoś próbował nas dziś zabić? *szepnęłam załamana* to nie ma sensu...

Sam Overstreet - 26-09-13 20:57:31

Kate, żyjemy to jest najważniejsze < Pogłaskał ją po włosach.>

Katelynn Blake - 26-09-13 21:03:04

my? *uniosłam brwi* Sam muszę Ci coś powiedzieć... *dodałam ze łzami w oczach*

Sam Overstreet - 26-09-13 21:06:58

Ej co jest. < Spojrzał na nią.>

Katelynn Blake - 26-09-13 21:10:30

lekarze ci jeszcze nic nie powiedzieli? *spytałam i zamknęłam oczy, po chwili się odezwałam zachrypniętym głosem* jestem w ciąży... albo byłam... *dodałam niemal szeptem*

Sam Overstreet - 26-09-13 21:14:49

< Otworzył szeroko oczy, przełknął ślinę, otworzył usta żeby coś powiedzieć ale nie wiedział co. Wstał, podszedł do okna i oparł się rękoma o parapet. Stał do dziewczyny tyłem.>

Katelynn Blake - 26-09-13 21:16:23

no powiedź coś *warknęłam, jednak po chwili z moich oczu popłynęły łzy* zabezpieczałam się, na prawdę *dodałam i położyłam ręce na brzuchu*

Sam Overstreet - 26-09-13 21:19:03

< Westchnął.> Kate, ja... ja nie jestem zły. < Pokręcił głową, po chwili odwrócił się, stał teraz twarzą do niej. Oparł się plecami o ścianę.>

Katelynn Blake - 26-09-13 21:20:53

cieszysz się? *spojrzałam na niego zdziwiona* chociaż ty jedyny *dodałam tak cicho, że miałam pewność, że nie usłyszy* trzeba pogadać z lekarzem *powiedziałam smutno*

Sam Overstreet - 26-09-13 21:27:48

Nie powiedziałem, że się cieszę. < Powiedział cicho> Pójść po lekarza ? < uniósł brwi.>

Katelynn Blake - 26-09-13 21:28:49

*kiwnęłam głową, nie mogłam wydusić z siebie słowa*

Sam Overstreet - 26-09-13 21:35:24

< Wyszedł z pokoju, poszedł do lekarza. Porozmawiał z nim o stanie Kate. Dowiedział się wszystkiego co chciał. Po chwili wrócił do Kate.> Jesteś już w 4 tygodniu ciąży. < Usiadł obok niej.> I dziecku nic nie jest, nie poroniłaś. < Wzruszył ramionami.>

Katelynn Blake - 26-09-13 21:36:24

*spojrzałam się na niego i zrobiło mi się niedobrze* wyjdź *szepnęłam resztkami sił*

Sam Overstreet - 26-09-13 21:37:57

Kate. < Szepnął.> Nie zostawię cię. < Pokręcił głową.>

Katelynn Blake - 26-09-13 21:39:02

*czułam jak łzy ciekną mi strumieniem po policzkach, jednak starałam się zachować spokój* proszę Cię wyjdź...

Sam Overstreet - 26-09-13 21:40:37

< Westchnął, pocałował dziewczynę w czoło po czym wyszedł. Usiadł przed salą i myślał o tym wszystkim.>

Katelynn Blake - 26-09-13 21:42:08

*kiedy chłopak wyszedł skuliłam się i zaczęłam głośno płakać, napisałam SMSa do Ann, byłam zagubiona, nie wiedziałam co robić*

Sam Overstreet - 26-09-13 22:08:47

< Wstał, wrócił do pokoju Kate.> Kate wiem, że to wszytko jest dla ciebie trudne ale sobie poradzimy.< Przytulił ją do siebie.> Poradzimy sobie, nie zostawię cię.

Katelynn Blake - 26-09-13 22:10:53

*spojrzałam na niego* ja nie dam rady, nie urodzę tego dziecka, musisz to wiedzieć *powiedziałam patrząc mu w oczy*

Annabeth Blake - 26-09-13 22:11:07

<przychodzi do szpitala, dowiaduje się, w której sali leży siostra, idzie tam, wchodzi do pomieszczenia> Hej, Kate, jestem <powiedziała i zastygła na moment na widok Sama, a potem nie zwracając na niego uwagi usiadła na brzegu łóżka Kate> Co się stało? <spytała przejęta>

Sam Overstreet - 26-09-13 22:23:24

Chyba nie chcesz go usunąć. < Kiedy Ann weszła do środka spojrzał się na nią.> Miło mi jest cię widzieć Ann < Uśmiechnął się sztucznie.>

Katelynn Blake - 26-09-13 22:24:51

*usiadłam na łóżku* Ann! *przytuliłam siostrę* tak bardzo tęskniłam *szepnęłam* ktoś próbował nas zabić *powiedziałam smutna*

Annabeth Blake - 26-09-13 22:36:20

Nie powiem, żeby mi było widzieć ciebie <popatrzyła na chłopaka spode łba, a słysząc kolejne słowa Kate odwróciła gwałtownie głowę w jej stronę> Co proszę? Jak to? <spytała otwierając usta ze zdumienia> Jesteście cali?

Sam Overstreet - 26-09-13 22:39:03

Jakiś wampir nas uratował. < Oparł się plecami o ścianę, przyglądał się dziewczyną.>

Katelynn Blake - 26-09-13 22:40:24

a i jeszcze jedno.. *spojrzałam na Sam'a* powiedzieć jej? *spytałam cicho*

Annabeth Blake - 26-09-13 22:42:33

Wampir? <uniosła brew, spoglądając na Sama. Potem przeniosła  wzrok na Kate> Powiedzieć o czym? <spytała>

Sam Overstreet - 26-09-13 22:47:09

< Podszedł do Kate i ja przytulił.> Powiedz w końcu to twoja siostra. < Szepnął. pocałował Kate w czoło>

Katelynn Blake - 26-09-13 22:50:07

*poczułam ciepło w środku kiedy Sam mnie przytulił* Jestem w ciąży *uśmiechnęłam się lekko do Ann, po czym położyłam dłoń na brzuchu* będziesz ciocią...

Annabeth Blake - 26-09-13 22:54:45

<popatrzyła się na nią z niedowierzaniem, ale po chwili uniosła kąciki ust w szerokim uśmiechu> Kate, to cudownie <powiedziała i przytuliła się do siostry> Gratulacje. Wam obojgu <dodała, wracając na swoje miejsce> Który to tydzień?

Sam Overstreet - 26-09-13 22:58:23

< Spojrzał na Kate.> Czwarty < Odpowiedział za dziewczynę po czym znowu ją pocałował ale tym razem w usta.> Kocham Cię. < Szepnął bardzo cicho, splótł palce ich dłoni.>

Katelynn Blake - 26-09-13 23:02:37

*uśmiechnęłam się do chłopaka, położyłam głowę na jego ramieniu* zgłosiłeś to co się dziś stało na policje? *spytałam po chwili* co my im powiemy? *spytałam niespokojnie*

Annabeth Blake - 26-09-13 23:07:04

<spoważniała, gdy rozmowa znów zeszła na poprzedni temat> A wiecie kto to był? Co się dokładnie stało? <spytała, zerkając to na Sama, to na siostrę> I o co chodzi z tym wampirem?

Sam Overstreet - 26-09-13 23:12:40

Jutro o tym porozmawiamy. < Pogłaskał Kate po ręku.> Powinnaś się przespać. < Szepnął.> Ann nie pogniewaj się ale za dużo zadajesz pytać. < Uniósł kącik ust.> Kate trochę za dużo dzisiaj przeżyła i wolałbym, żebyśmy pogadali o tym jutro.

Katelynn Blake - 26-09-13 23:14:44

*wywróciłam teatralnie oczami i zachichotałam widząc zmartwionego Sam'a* Przyjdziesz jutro? *spytałam i posłałam siostrze szczery uśmiech*

Annabeth Blake - 26-09-13 23:22:44

Chyba mam prawo wiedzieć, co się stało <mruknęła do Sama i odwzajemniła uśmiech w stronę Kate> Pewnie, że przyjdę <powiedziała już normalnym tonem> A tymczasem uważajcie na siebie, cała trójka <uniosła kąciki ust> Do zobaczenia jutro. Wypoczywaj i odzyskuj siły <pocałowała siostrę w policzek i wyszła>

Katelynn Blake - 26-09-13 23:31:17

*pożegnałam się z siostrom, położyłam z się z Sam'em na szpitalnym łóżku, porozmawialiśmy jeszcze chwilkę, po jakimś czasie usnęliśmy*

Sam Overstreet - 27-09-13 10:40:39

<Obudził się, spojrzał na Kate. Pocałował ją w policzek. Przyglądał jej się>

Katelynn Blake - 27-09-13 10:43:05

*obudziłam się, poczułam ciepłą rękę obejmującą mnie w tali, chciałam wstać z łóżka jednak nie byłam w stanie, odwróciłam się na drugi bok i spojrzałam się na Sam'a, położyłam dłoń na brzuchu, byłam tym wszystkim przerażona, patrzyłam się tak na chłopaka myśląc o naszej przyszłości*

Sam Overstreet - 27-09-13 10:49:00

Hej < Powiedział cicho, uśmiechnął się lekko.> Jak się czujesz? < Uniósł brwi >

Katelynn Blake - 27-09-13 10:56:48

dobrze *uśmiechnęłam się lekko do niego* kto by pomyślał, że to łóżko pomieści 3 osoby? *poruszałam zabawnie brwiami*

Sam Overstreet - 27-09-13 11:04:27

< Zaśmiał się cicho pod nosem.> Kocham Cię Kate < Szepnął > Ją lub jego też kocham. < Położył dłoń na jej brzuchu.>

Katelynn Blake - 27-09-13 11:06:49

Sam... ja na prawdę nie wiem czy urodzę *powiedziałam niemal szeptem i spuściłam wzrok*

Sam Overstreet - 27-09-13 11:15:09

Kate, przeciez nie możesz usunąć tego dziecka < Spojrzał się w jej oczy.> Zaopiekuję się wami.

Katelynn Blake - 27-09-13 11:17:49

mogę, nawet muszę *powiedziałam* jesteśmy jeszcze młodzi, nie damy rady, za co my się utrzymamy *moje serce zaczęło bić szybciej, a ręce zaczęły drżeć* przecież po urodzeniu dziecka moja kariera legnie w gruzach... *dodałam załamana*

Sam Overstreet - 27-09-13 11:21:47

Kate, poradzimy sobie. Nie zostwię cię z tym samej. < Widząc jak się denerwuje bez zawachania pocalował ją czule. >.

Katelynn Blake - 27-09-13 11:24:12

*odwzajemniłam pocałunek i przytuliłam się do niego* boję się, tak bardzo się boje... nie wyobrażam sobie nas jako rodziców *dodałam szeptem* mówiłeś, że ty też się z tego nie cieszysz, to czemu po prostu go nie usuniemy?

Sam Overstreet - 27-09-13 11:33:41

Zabicie tego dziecka będzie nie ludzkie. < Westchną > Wczoraj sie nie cieszyłem. Kiedy urodzi sie dziecko to wszystko się zmieni. < Uśmiechnął się przyjaźnie.> Będziemy szczęśliwą rodziną. < Złożył na jej ustach delikatny pocałunek. > Będzie dobrze.

Katelynn Blake - 27-09-13 11:40:51

ale ja nie jestem człowiekiem, jestem medium *powiedziałam po chwili* Sam! czy ty mnie słuchasz, jak my się utrzymamy? *spytałam znowu, jednak gdy mnie pocałował lekko się uspokoiłam, zamknęłam oczy* Kocham Cie...

(,,Moda na sukces." odcinek 287673268 xD tak wygląda związek Kate i Sam'a :D )

Sam Overstreet - 27-09-13 12:36:01

Kate powiedzialem ci juz, że sobie poradzimy.< Pogładził ją po policzku.> Znajdę sobie jakąś lepszą prace. < Uniósł kącik ust.> Też Cię kocham, kocham was. < nachylił się i pocałował jej brzuch.>

Katelynn Blake - 27-09-13 12:38:29

tęskniłam za tobą, tęskniłam za takim prawdziwym tobą *szepnęłam i wplotłam palce w jego włosy* myślisz, że to będzie chłopiec, czy dziewczynka?

Sam Overstreet - 27-09-13 12:46:13

Nie ważna jest płeć < Szepnął> Ale moim zdaniem to dziewczynka. < Powiedział uśmiechniety. >

Katelynn Blake - 27-09-13 12:54:22

też myślę, że to może być dziewczynka *powiedziałam rozbawiona* niestety, w najbliższym czasie się tego nie dowiemy *szepnęłam* to już czwarty tydzień, tak? to kiedy to musiało się stać? *zapytałam patrząc mu w oczy*

Sam Overstreet - 27-09-13 13:07:02

< Wzruszył ramionami.> Chyba w moje urodziny. < Powiedział cicho.>

Katelynn Blake - 27-09-13 13:14:37

*kiwnęłam lekko głową i uśmiechnęłam się do niego* kiedy mnie wypiszą? *spytałam po chwili ciszy*

Sam Overstreet - 27-09-13 13:18:54

Nie wiem, pójdę spytać się lekarza. < Wstał z łóźka, pocałował delikatnie dziewczyne po czym wyszedł.>

Katelynn Blake - 27-09-13 13:27:19

*przeciągnęłam się na łóżku, ułożyłam się wygodnie, czekając na Sam'a napisałam SMSa do siostry*

Sam Overstreet - 27-09-13 13:33:18

< Pogadał z lekarzem, po chwili wrócił do Kate. > Wypiszą cię za dwa dni < Usiadł obok niej.>

Katelynn Blake - 27-09-13 13:34:49

to chyba dobrze? *spytałam lekko się uśmiechając, położyłam swoją dłoń na jego dłoni*

Sam Overstreet - 27-09-13 13:37:17

Bardzo dobrze < Złożył na jej ustach krótkiego buziaka.> Wiem, że się powtarzam ale kocham Cię.

Katelynn Blake - 27-09-13 13:39:45

Ja Ciebie też bardzo, bardzo kocham *zachichotałam* Możesz mi to mówić ciągle, nigdy mi się nie znudzi *szepnęłam*

Sam Overstreet - 27-09-13 13:50:25

To dobrze bo lubię to mówić < Pocałował ją czule.>

Katelynn Blake - 27-09-13 13:55:20

*odwzajemniłam pocałunek, położyłam mu ręce na karku* to wszystko jest takie nierealne *szepnęłam jakby sama do siebie*

Sam Overstreet - 27-09-13 13:59:30

< Zmarszczył brwi.> Czemu tak uważasz? < Spojrzał się w jej oczy.>

Katelynn Blake - 27-09-13 14:02:25

jestem tu od kilku miesięcy, a już znalazłam człowieka z którym chcę spędzić życie... w dodatku jestem w ciąży *powiedziałam rozbawiona* a i jeszcze jedno, już dwa razy ktoś próbował mnie zabić *skrzywiłam się na samo wspomnienie*

Sam Overstreet - 27-09-13 14:19:42

Dwa razy< Zmarszczył jeszcze bardziej brwi> Kiedy był ten pierwszy raz ?

Katelynn Blake - 27-09-13 14:27:12

na początku, jak przyjechałam *westchnęłam* porwał mnie pewien łowca... nie chcę o tym gadać *westchnęłam*

Sam Overstreet - 27-09-13 14:44:41

< Pogładził ja po policzku.> Nie zmuszam cię do tej rozmowy. < Pocałował ją w czoło.> Chciałbym żebyśmy zamieszkali razem < Szepnął jej na ucho.>

Katelynn Blake - 27-09-13 15:00:03

*westchnęłam cicho* no nie wiem... to wszystko dzieje się tak szybko... a co z twoją siostrą? *uniosłam brwi*

Sam Overstreet - 27-09-13 15:02:58

Chyba wyjechała z Falls < Wzruszył ramionami.> Może to i lepiej, że wyjechała tu nie jest za bezpiecznie.

Katelynn Blake - 27-09-13 15:04:41

czemu? *spytałam szeptem* widzisz jak mało o tobie wiem... *powiedziałam smutno*

Sam Overstreet - 27-09-13 15:08:33

To spytaj o cokolwiek chcesz. < Westchnął.> Dzisiaj obiecuję ci powiedzieć o wszystkim.

Katelynn Blake - 27-09-13 15:17:28

*spojrzałam się na blizny na jego ręku* wszystkim? *uniosłam brwi*

Sam Overstreet - 27-09-13 15:24:21

< Przeknął ślinę, pokiwał głową.> Wszystkim, ale zadawaj pytania bo tak będzie mi łatwiej odpowiadać. < Uniósł lekko kącik ust.>

Katelynn Blake - 27-09-13 15:28:59

no to, czemu nigdy nie chciałeś mi powiedzieć skąd się wzięły blizny na twoich rękach? *spojrzałam mu w oczy czekając na odpowiedź*

Sam Overstreet - 27-09-13 15:40:11

< Spuścił wzrok.> W wieku 16 lat przechodziłem przez trudny okres w swoim życiu. < Podrapał się po szyi.> Musiałem się wtedy przeprowadzić. Nowa szkoła, nowi znajomi. Myślałem, że będzie fajnie. < Westchnął.> Na początku może i świetnie się bawiłem, pierwszy raz się zakochałem oczywiście wzajemnością no ale cóż. < Spojrzał się na Kate.> To wszystko musiało się kiedyś skończyć. < Przełknął ślinę.> Dziewczyna w której byłem zakochany popełniła samobójstwo....
< Przerwał na chwilę.> Kiedy się o tym dowiedziałem, byłem załamany. Myślałem, że to wszystko przeze mnie. Stąd mam te blizny < Spojrzał na swoje ręce.> Z poczucia winny chciałem się zabić. < Wzruszył ramionami, uśmiechnął się blado.>

Katelynn Blake - 27-09-13 15:44:09

*słuchałam go z przejęciem, po chwili podniosłam się lekko i mocno go przytuliłam* przepraszam, że wcześniej tak naciskałam... zależy mi na tobie *powiedziałam szeptem* to znaczy, zależy mi na was *poprawiłam się i spojrzałam na swój brzuch uśmiechając się*

Sam Overstreet - 27-09-13 15:55:40

< Uniósł kącik ust.> Mi tez na was zależy. < Pocałował ją.> Kocham Was i nigdy nie przestanę.

Katelynn Blake - 27-09-13 15:57:10

mam nadzieje *zachichotałam i odwzajemniłam pocałunek* kiedy dadzą mi tu coś do jedzenia? *spytałam po chwili*

Annabeth Blake - 27-09-13 16:00:57

<przychodzi do szpitala, idzie do sali, w której znajduje się Kate>  Hej <mówi, zaglądając do pomieszczenia> Można?

Sam Overstreet - 27-09-13 16:04:03

< Spojrzał na Ann.> Wchodź, ja idę przynieść Kate coś do jedzenia.< Wstał > Zostawiam was same < Pocałował Kate po czym wyszedł do bufetu szpitalnego.>

Annabeth Blake - 27-09-13 16:06:28

<weszła do sali i usiadła na krześle obok łóżka, wcześniej ściągając płaszczyk i zawieszając go na oparciu> Jak się czujesz, Kate?

Katelynn Blake - 27-09-13 16:07:28

*patrzyłam się jak Sam wychodzi* tak się cieszę, że przyszłaś *powiedziałam melodyjnie i zrobiłam siostrze miejsce na łóżku* wychodzę dopiero za 2 dni *skrzywiłam się lekko*

Annabeth Blake - 27-09-13 16:47:18

<siada na łóżku obok Kate> To się wynudzisz <uśmiechnęła się lekko> Mogę ci przynieść jakąś książkę <powiedziała i westchnęła. Po chwili odezwała się znowu> Jak sobie radzisz z tym, że będziesz miała dziecko?

Katelynn Blake - 27-09-13 16:51:35

o tak, przydałaby mi się jakaś dobra książka *uśmiechnęłam się do siostry* trochę się boję *powiedziałam cicho* najbardziej jestem załamana tym, że moja kariera się skończy, nie wiem z czego będę się utrzymywać *spuściłam wzrok*

Annabeth Blake - 27-09-13 18:28:25

<położyła dłoń na dłoni Kate i ścisnęła lekko> Kate... Zawsze możesz na mnie liczyć. Jeśli będziesz czegoś potrzebowała, zawsze możesz się z tym zwrócić do mnie, wiesz o tym? <popatrzyła się na nią i uśmiechnęła się pocieszająco>

Katelynn Blake - 27-09-13 18:36:07

*kiwnęłam lekko głową* wiem, dziękuje, że mnie wspierasz *uśmiechnęłam się do siostry* nawet nie chodzi o pieniądze, tak dobrze się czułam jako modelka.... a teraz to koniec *szepnęłam załamana* ale skończmy już z moimi problemami, jak wam jest z Samuel'em? *powiedziałam już nieco weselszym głosem*

Annabeth Blake - 27-09-13 18:52:17

Dobrze <uśmiechnęła się> Chociaż w pewnym momencie sprawy sprawy trochę się skomplikowały, gdy przyjechał Finnick, którego Samuela kiedyś przemienił <powiedziała i westchnęła> Ale teraz jest już w porządku.

Katelynn Blake - 27-09-13 18:57:19

przyjechał kto?! *spytałam zdziwiona słysząc znajome imię*

Annabeth Blake - 27-09-13 19:00:02

Finnick. Znajomy Samuela <westchnęła i zmarszczyła brwi> A co? Coś nie tak?

Katelynn Blake - 27-09-13 19:14:28

Finnick? *powtórzyłam* Finnick to wampir który nam wczoraj pomógł *szepnęłam* a potem napił się mojej krwi w zamian *dodałam nie parząc na siostrę*

Annabeth Blake - 27-09-13 19:23:02

<zacisnęła usta w cienką linię> Co się wczoraj stało? <spytała cicho>

Katelynn Blake - 27-09-13 19:28:02

*zamknęłam oczy, widziałam wszystko jakby przez mgłę* obudziłam się w samej bieliźnie... byłam w kuchni, byłam przywiązana do siatki, nagle wpadł Finnick, uratował mnie, miałam bombę przypiętą do brzucha... okazało się, że Sam też tam był, leżał na ziemi przywiązany i nieprzytomny... Finnick dał mu swojej krwi.... a potem *przełknęłam głośno ślinę, zaczęłam drżeć, nie mogłam wydusić z siebie słowa*

Sam Overstreet - 27-09-13 19:31:47

< Kupił w bufecie owoce i kanapki. Wrócił do pokoju w którym była Kate.> Już jestem < Uśmiechnął się.> Przyniosłem ci coś do jedzenia. < Powiedział do Kate, dał jej to co kupił w bufecie po czym usiadł na krześle.>

Katelynn Blake - 27-09-13 20:34:02

*otworzyłam oczy i spojrzałam się na chłopaka, na mojej twarzy mimowolnie pojawił się uśmiech* no nareszcie *wzięłam do ręki kanapkę i zaczęłam się zajadać*

Sam Overstreet - 27-09-13 20:47:51

Smacznego < Powiedział cicho, podrapał się po głowie. Po chwili spojrzał na Ann.> Jak jesteś głodna to też mogę ci coś przynieść.

Annabeth Blake - 27-09-13 22:47:14

<przysłuchuje się całej opowieści wstrzymując oddech. Po chwili wypuszcza powietrze> To miasto jest chore <mówi, zasłaniając usta dłonią> Nie, dzięki <mówi do Sama>

Katelynn Blake - 27-09-13 22:53:53

zgadzam się z tobą siostrzyczko *dodałam cicho i skończyłam jeść kanapkę, zabrałam się za jabłko* byłam taka głodna *powiedziałam rozbawiona*

Sam Overstreet - 27-09-13 23:01:51

Właśnie widzę < Uśmiechnął się lekko do Kate.>

Annabeth Blake - 27-09-13 23:17:37

<uśmiechnęła się lekko, cały czas się nad tym wszystkim zastanawiając> Ja już chyba pójdę <powiedziała cicho i wstała. ubrała płaszczyk> Zajrzę do was jutro <uśmiechnęła się bladą i wyszła>

Katelynn Blake - 27-09-13 23:26:43

przynieś mi książkę *krzyknęłam za siostrą, po czym spojrzałam się na Sam'a* mam do ciebie pewną sprawę, będziesz mógł mi jutro przynieść jakieś ubrania? *uniosłam jedną brew*

Sam Overstreet - 27-09-13 23:30:40

Ależ oczywiście,że tak. < Uniósł kącik ust.> Zrobię wszystko co będziesz chciała. < Pocałował ją.>

Katelynn Blake - 27-09-13 23:40:28

*odwzajemniłam pocałunek* ta cała ciąża zaczęła mi się podobać *mruknęłam mu do ucha*

Sam Overstreet - 27-09-13 23:43:12

< Uśmiechnął się.> Powinniśmy się położyć. < Szepnął przy jej ustach.>

Katelynn Blake - 27-09-13 23:45:36

*kiwnęłam lekko głową, zrobiłam Sam'owi miejsce na łóżku, rozmawialiśmy chwile, jednak usnęłam słuchając jego wypowiedzi, gdy Sam zorientował się , że śpię mocno mnie przytulił i także usnął*

Dexter Mayhew - 28-09-13 11:55:43

<przychodzi z Annabeth na rękach i od razu krzyczy do jakiś lekarzy by sprawdzili co z nią, gdy ją zabierają idzie za nią nawet na krok jej nie opuszczając>

Annabeth Blake - 28-09-13 12:01:33

<lekarz oczyszcza jej rany na szyi i zakłada opatrunek, po czym zaleca jakieś środki przeciwbólowe i na chwilę wychodzi> Więc... kto zaatakował moją siostrę? To on cię przemienił? <spytała ostrożnie Dextera>

Dexter Mayhew - 28-09-13 12:08:19

Chyba <wzrusza ramionami i drapie się po brodzie> Nie jestem pewien jak to wszystko się odbywało... nie pamiętam jak się nazywał... Katelynn musi wiedzieć <wzdycha> Jak się czujesz Annabeth? Naprawdę Ciebie przepraszam!

Annabeth Blake - 28-09-13 12:20:15

Jest... w porządku <skłamała gładko i przełknęła ślinę> Teraz już wiem, co czuli ci, którym ja to robiłam <westchnęła i popatrzyła się na chłopaka> Musisz bardziej uważać. Jeśli już chcesz pić ludzką krew najpierw zahipnotyzuj człowieka, żeby nie czuł bólu i się nie opierał. Nie pij z niego dużo, żeby nie zrobić mu krzywdy, a potem daj trochę swojej krwi dla zagojenia ran <uśmiechnęła się blado> A jeśli nie to zawsze możesz pić krew z woreczków.

Katelynn Blake - 28-09-13 13:14:15

*obudziłam się, wstałam, poszłam do łazienki, wróciłam do Sam'a, usiadłam na łóżku czekając aż chłopak się obudzi*

Sam Overstreet - 28-09-13 13:25:06

< Obudził się, ziewnął i rozciągnął przy tym ręce. Spojrzał na Kate.> Hej skarbie. < Uniósł kącik ust.>

Katelynn Blake - 28-09-13 13:30:40

*uśmiechnęłam się lekko* wstawaj śpiochu, miałeś iść mi po ubrania do domu *powiedziałam zadowolona*

Sam Overstreet - 28-09-13 13:32:40

Zaraz < Przetarł jeszcze zaspane powieki. Po chwili wstał powoli.> Tylko ubrania mam ci przynieść? < Ziewnął ponownie.>

Katelynn Blake - 28-09-13 13:36:49

ubrania i kosmetyczkę którą znajdziesz w łazience... a i laptopa *powiedziałam i położyłam się z powrotem na łóżku* kluczę do mojego domu nadal są u Ciebie *uśmiechnęłam się rozbawiona* a i jak będziesz wracać możesz mi kupić pomarańczę *zachichotałam patrząc na jego wystraszoną  minę* i to chyba tyle

Sam Overstreet - 28-09-13 13:42:20

Okej < Pokiwał głową, podszedł do dziewczyny i ją pocałował. Po chwili wyszedł ze szpitala.>

Katelynn Blake - 28-09-13 13:46:29

*wzięłam znudzona swój telefon, zaczęłam się nim bawić, napisałam SMSa do Ann*

Dexter Mayhew - 28-09-13 13:46:31

Annabeth Blake napisał:

Jest... w porządku <skłamała gładko i przełknęła ślinę> Teraz już wiem, co czuli ci, którym ja to robiłam <westchnęła i popatrzyła się na chłopaka> Musisz bardziej uważać. Jeśli już chcesz pić ludzką krew najpierw zahipnotyzuj człowieka, żeby nie czuł bólu i się nie opierał. Nie pij z niego dużo, żeby nie zrobić mu krzywdy, a potem daj trochę swojej krwi dla zagojenia ran <uśmiechnęła się blado> A jeśli nie to zawsze możesz pić krew z woreczków.

Zahipnotyzować? <wzdycha> Niczego nie rozumiem, jaka krew z woreczków i jaka hipnoza? Cholera, ja naprawdę nie wiem co się ze mną dzieje <uderzył czołem w ścianie> Przepraszam za wszystko Annabeth, naprawdę nie chcę Ci zrobić krzywdy, nigdy nie chciałem... Andrew <wzdrygnął się> teraz mój wampiryzm, mam chyba marne szanse na to, że mnie polubisz <opuścił głowę>

Annabeth Blake - 28-09-13 13:53:58

Woreczki z krwią znajdziesz gdzieś tutaj, w szpitalu, pobrane od dawców do transfuzji <wzruszyła lekko ramionami> A hipnoza jest to... hmm... Narzucenie komuś swojej woli. Możesz manipulować człowiekiem o ile nie nosi przy sobie werbeny, czyli rośliny, która chroni przed wpływem wampira <zakończyła i zamyśliła się na chwilę>

Dexter Mayhew - 28-09-13 13:58:25

Jeszcze raz przepraszam, czuję się tak strasznie beznadziejny, a Rose... Nie widziałem się z nią od dawna <pokręcił głową i podszedł do automatu z napojami> Chcesz kawę? Herbatę? Chociaż tyle Ci wiszę po pysznej krwi <uśmiechnąl się>

Katelynn Blake - 28-09-13 14:05:21

*przeczytałam SMSa od siostry, znudzona zamknęłam oczy próbując usnąć, jednak bezskutecznie, przewracałam się zniecierpliwiona na boki*

Annabeth Blake - 28-09-13 14:12:42

Nie, nie trzeba <uśmiechnęła się lekko> Właściwie to będę już szła. Uważaj siebie, bo w mieście kręci się kilkoro łowców, którzy zabijają takich jak ty. I... postaraj się nikogo nie skrzywdzić <powiedziała i wyszła z sali. Zatrzymała się jeszcze na recepcji, żeby podpisać jakieś papiery po czym opuściła szpital>

Dexter Mayhew - 28-09-13 14:14:44

<po dłuższym czasie również wychodzi>

Melanie Fair - 28-09-13 15:12:46

* Weszła do szpitala. Była głodna. Rozglądała się w okół. Poszła korytarzem, szukając pokoju z krwią. Zajrzała do jednej sali i zauważyła dziewczynę* Cześć * powiedziała przyjaźnie* Nie wiesz gdzie jest pokój pielęgniarek ?



( Może wróć do swojej sali bo się nie dogadamy xdd )

Katelynn Blake - 28-09-13 15:15:02

*podniosłam się z łóżka i spojrzałam się na nieznajomą* w sali 15 *uśmiechnęłam się przyjaźnie* a coś się stało?

(hahahah xD nie możemy się dogadać :D )

Melanie Fair - 28-09-13 15:18:26

Katelynn Blake napisał:

*spojrzałam się na nieznajomą* w sali 15 *uśmiechnęłam się przyjaźnie* a coś się stało?

(hahahah xD nie możemy się dogadać :D )

Jedna moja znajoma jest tu pielęgniarką. Ale może poczekać * powiedziała, weszła do sali i usiadła obok łóżka dziewczyny* Dlaczego tu leżysz ? Jeśli mogę wiedzieć... * spytała *

Katelynn Blake - 28-09-13 15:21:42

*wywróciła oczami* siedzę tu już 3 dzień, ale czuję się jakbym siedziałam dłużej *posłałam jej życzliwy uśmiech* jetem Kate *podałam jej rękę*

Melanie Fair - 28-09-13 15:43:33

* uścisnęła jej dłoń* Melanie. A długo jeszcze tu zostaniesz ? * spytała z lekkim uśmiechem*

( Sorry że tak długo xdd Obiad ;D )

Katelynn Blake - 28-09-13 15:45:48

jutro powinni mnie wypisać *wzruszyłam ramionami* gdybym miała tu zostać dłużej to chyba zanudziłabym się na śmierć *zachichotałam i spojrzałam na zegarek*

Melanie Fair - 28-09-13 15:47:23

To fakt. Strasznie tu nudno. A dlaczego tu jesteś ? * Spytała uśmiechając się*

Katelynn Blake - 28-09-13 15:53:44

*spojrzałam na swój brzuch myśląc nad odpowiedzią* moja ciąża była zagrożona *powiedziałam po chwili lekko się uśmiechając*

Melanie Fair - 28-09-13 15:57:52

* Poczuła krew i zrobiła się naprawdę głodna* Niestety muszę już iść. Mogę wpaść do Ciebie jutro ? * Spojrzała na nią pytająco*

Katelynn Blake - 28-09-13 16:13:18

jasne, będę czekać *wymieniłyśmy się numerami, gdy dziewczyna wyszła położyłam się na łóżku i napisałam SMSa do Sam'a*

Sam Overstreet - 28-09-13 16:17:09

<Wszedł do szpitala, udał się do pokoju Kate.>Już jestem < Postawił torbę przy jej łóżku.> Przepraszam, że tak długo.

Melanie Fair - 28-09-13 16:18:36

*Weszła do pokoju pielęgniarek i wypiła 5 opakowań krwi. Gdy zobaczyła pielęgniarkę spojrzała jej głęboko w oczy i powiedziała* Nigdy mnie tu nie było. Niosłaś 6 opakowań krwi, ale Ci upadły i pękły* Po ty uśmiechnęła się szeroko, wytarła twarz i schowała jedno opakowanie krwi do torebki. Gdy wychodziła zajrzała do sali Kate. Gdy zobaczyła chłopaka powiedziała* Uciekam. Nie będę wam przeszkadzać
* Powiedziała, uśmiechnęła się i poszła *

Katelynn Blake - 28-09-13 16:23:49

*spojrzałam się uśmiechnięta na Sam'a* myślałam, że się już nie doczekam *westchnęłam, zabrałam od niego torbę i wyjęłam z niej laptopa którego położyłam na łóżku* dziękuje *cmoknęłam go w policzek*

Sam Overstreet - 28-09-13 16:29:33

Nie ma za co. < Uśmiechnął się.> Chcesz coś jeszcze? < Uniósł brwi.>

Katelynn Blake - 28-09-13 16:34:38

zjadłabym tą pomarańczę o którą Cię prosiłam *spojrzałam na niego rozbawiona*

Sam Overstreet - 28-09-13 16:39:38

Jest w torbie < Podrapał się po szyi, schylił się i wyciągnął z torby pomarańczę.> Masz < Dał ją dziewczynie.>

Katelynn Blake - 28-09-13 16:47:39

a mógłbyś skoczyć po nóż do bufetu? *poruszałam zabawnie brwiami*

Sam Overstreet - 28-09-13 16:49:36

Jak muszę. < Wzruszył ramionami, wyszedł z pokoju .>

Katelynn Blake - 28-09-13 16:51:58

dziękuje *krzyknęłam za nim*

Sam Overstreet - 28-09-13 17:22:03

< Wrócił z nożem, dał go Kate.> Trzymaj.

Katelynn Blake - 28-09-13 17:24:17

dziękuje *powiedziałam szczęśliwa, z pomocą noża obrałam pomarańczę* chcesz trochę? *uniosłam jedną brew*

Sam Overstreet - 28-09-13 17:34:11

Nie dzięki < Pokręcił głową, usiadł na krześle i położył dłoń na brzuchu Kate.>

Katelynn Blake - 28-09-13 18:03:30

*po zjedzeniu, odłożyłam nóż na stoliku* cieszę się, że jesteś teraz ze mną *uśmiechnęłam się szeroko* mieli mi dziś jeszcze zrobić badania, ale nie widzę coś lekarza *uniosłam brwi*

Sam Overstreet - 28-09-13 18:24:13

< Pocałował ją delikatnie w usta.> Pójść po jakiegoś lekarza? < Spytał cicho.>

Katelynn Blake - 28-09-13 18:25:58

nie, poczekam *uśmiechnęłam się i położyłam ręce na jego karku odwzajemniając pocałunek*

Sam Overstreet - 28-09-13 18:28:53

Kocham Was. < Szepnął przy jej ustach, pocałował ją czule. Po chwili pocałował też jej brzuch.>

Katelynn Blake - 28-09-13 18:50:45

*wplotłam palce w jego włosy* ja też was kocham *uśmiechnęłam się lekko* myślisz, że bardzo przytyje po urodzeniu? *skrzywiłam się*

Sam Overstreet - 28-09-13 19:10:15

Nie < Pokręcił głową.> Będziesz tak piękna jak teraz jesteś < Dał jej krótkiego buziaka.>

Katelynn Blake - 28-09-13 19:21:26

chciałabym *westchnęłam* czytałam, że po porodzie mało która modelka wraca do formy *powiedziałam smutna*

Sam Overstreet - 28-09-13 19:28:16

< Pogładził ją po policzku.> Ty wrócisz. < Uniósł kącik ust.> Z pewnością nasze dziecko odziedziczy po tobie urodę.

Katelynn Blake - 28-09-13 19:31:50

*wywróciłam oczami* może odziedziczyć urodę po naszej dwójce, w końcu tatusia też będzie miało niczego sobie *zachichotałam i pocałowałam go w policzek*

Sam Overstreet - 28-09-13 19:48:27

< Pokręcił rozbawiony głową.> Będzie piękne. < Szepnął.>

Katelynn Blake - 28-09-13 19:58:19

*zachichotałam* bo nasze, będzie miało zajebistych rodziców *usiadłam mu na kolanach mocno się do niego wtulając* myślisz, że damy radę?

Sam Overstreet - 28-09-13 20:00:08

Oczywiście, że damy. < Pocałował ją w głowie.> Zamieszkamy razem, urządzimy pokój dla dziecka. Poradzimy sobie. < Szepnął.>

Katelynn Blake - 28-09-13 20:01:11

poszukamy razem domu? *spytałam i zerknęłam na laptopa*

Sam Overstreet - 28-09-13 20:05:45

Jasne < Usmiechnął się.>

Katelynn Blake - 28-09-13 20:13:31

*położyłam się na łóżku i zrobiłam mu miejsce obok siebie* siadaj *powiedziałam, włączyłam laptopa, weszłam z ciekawości na bloga GG, przeczytałam nowy wpis, po czym pokazałam go Sam'owi, z oczu popłynęły mi pojedyncze łzy*

Sam Overstreet - 28-09-13 20:20:05

< Usiadł obok niej, przeczytał wpis GG. Zacisnął usta w cienką linię.> Nie płacz < Przytulił ją do siebie.>

Katelynn Blake - 28-09-13 20:22:25

czy ona jest na serio tak głupia? *westchnęłam* tak bardzo Cię kocham *zaszlochałam mu do ramienia, mocno się w niego wtuliłam* uwielbiam twój zapach, twoje ciepłe obejmujące mnie ramiona, uwielbiam cię całego *powiedziałam szeptem*

Sam Overstreet - 28-09-13 20:25:49

Też Cię kocham < Pocałował ją w głowę.> Gdyby coś ci się stało nie darowałbym sobie tego. < Pogłaskał ją po włosach.> Będziemy wspaniałą rodziną.
< Szepnął.> Mam coś dla ciebie.

Katelynn Blake - 28-09-13 20:32:23

*otarłam łzy i uniosłam brwi* tak? co takiego? *zapytałam lekko się uśmiechając*

Sam Overstreet - 28-09-13 20:34:33

< Wyjął z tylnej kieszeni małe pudełko w którym był pierścionek, otworzył pudełko.>

Katelynn Blake - 28-09-13 20:38:41

*patrzyłam z przejęciem na całą sytuacje, zamrugałam kilkakrotnie i zeszłam z łóżka*

(nie za wcześnie? :) )

Annabeth Blake - 28-09-13 20:41:09

<przychodzi do szpitala, idzie do sali, gdzie leży Kate, ale w ostatniej chwili zatrzymuje się przed drzwiami czując, że przyszła nie w porę. Chowa się za framugę i obserwuje niezauważona całą scenę, nie chcąc jej zepsuć>

Sam Overstreet - 28-09-13 20:43:10

Kate kocham cię i chcę być zawsze przy tobie < Wstał, podszedł do dziewczyny i uklęknął przy niej.> Wyjdziesz za mnie?
( :p)

Katelynn Blake - 28-09-13 20:57:57

*spojrzałam na niego zdziwiona, przykucnęłam przy nim i pocałowałam go namiętnie* tak, oczywiście *zaszlochałam szczęśliwa*

Sam Overstreet - 28-09-13 21:02:24

< Uśmiechnął się szeroko, wyjął z pudełeczka pierścionek, wsunął go na palec dziewczyny.> Kocham cię, kocham was < Wstał powoli, przytulił do siebie dziewczynę.>

Annabeth Blake - 28-09-13 21:07:14

<uśmiechnęła się i weszła do sali> Nie wytrzymam już dłużej za tymi drzwiami, muszę Was uściskać <zaśmiała się i podeszła do Sama i Kate> Gratulacje <powiedziała, przytulając ich do siebie>

Katelynn Blake - 28-09-13 21:10:54

*wtuliłam się w Sam'a, zdrętwiałam słysząc Ann* długo tu stoisz? *zmarszczyłam czoło*

Annabeth Blake - 28-09-13 21:11:27

Wystarczająco <uśmiechnęła się szeroko>

Sam Overstreet - 28-09-13 21:19:53

< Uwolnił się z ucisku.> Nie ładnie tak podsłuchiwać i podglądać Ann < Uniósł kącik ust.>

Katelynn Blake - 28-09-13 21:21:20

*podeszłam do Ann i mocno ją przytuliłam* jestem taka szczęśliwa *szepnęłam jej na ucho*

Annabeth Blake - 28-09-13 21:26:31

Właśnie widzę <zaśmiała się cicho> Też się cieszę razem z tobą <odsunęła się od niej na długość ramienia> To kiedy ślub?

Katelynn Blake - 28-09-13 21:29:24

*spojrzałam na Sam'a i zachichotałam cicho, po czym wzruszyłam ramionami* nie mam pojęcia

Sam Overstreet - 28-09-13 21:29:55

< Wzruszył ramionami.> To jest do ustalenia. < Uśmiechnął się lekko, usiał na łóżku i przyglądał się dziewczyną.>

Annabeth Blake - 28-09-13 21:36:55

Wiem, pytam z ciekawości <uśmiechnęła się i podeszła do stolika nocnego, na którym położyła książkę dla Kate. Zamknęła torebkę i usiadła na krześle obok łóżka>

Katelynn Blake - 28-09-13 21:39:26

*spojrzałam się na książkę* dziękuje *powiedziałam melodyjnie, w tym momencie przyszedł lekarz który zabrała mnie na badania* zaraz do was wrócę *powiedziałam i z szerokim uśmiechem wyszłam z pokoju*

(zostawiam was na razie samych :* )

Sam Overstreet - 28-09-13 21:41:41

< Odprowadził wzrokiem Kate po czym spojrzał na Ann.> Chciałbym Cię przeprosić, za tą rozmowę w klubie.

Annabeth Blake - 28-09-13 21:44:39

<westchnęła> Nie psuj tej chwili, dobra? <mruknęła pod nosem>

Sam Overstreet - 28-09-13 21:48:27

Spoko. < Uniósł dłonie w geście obronnym.Po chwili położył się na łóżku i patrzył w sufit.>

Annabeth Blake - 28-09-13 21:55:24

<westchnęła i zaczęła rozglądać się po sali. Jej uwagę przykuło małe piórko, leżące na rogu łóżka. Zatrzymała na nim wzrok i skupiła się. Po chwili piórko  zaczęło się unosić. Zadowolona kontynuowała ćwiczenie>

Sam Overstreet - 28-09-13 21:59:21

< Spojrzał zdziwiony na Ann.> Jak ty to... < Zmarszczył brwi.>

Annabeth Blake - 28-09-13 22:02:34

<uśmiechnęła się szeroko> Znów mam moce <powiedziała, ale w tej samej chwili piórko opadło z powrotem na łóżko> Cholera <zaklęła cicho pod nosem i westchnęła> No przynajmniej jakąś ich część.

Katelynn Blake - 28-09-13 22:06:00

*wróciłam do pokoju* znam już płeć dziecka *powiedziałam z uśmiechem, parzyłam to na Ann, to na Sam'a*

Sam Overstreet - 28-09-13 22:08:01

< Spojrzał na Kate, uśmiechnął się lekko.> To chłopiec czy dziewczynka? < Uniósł brwi.>

Annabeth Blake - 28-09-13 22:10:30

Obstawiam dziewczynkę <powiedziała z szerokim uśmiechem>

Katelynn Blake - 28-09-13 22:20:15

*kiwnęłam lekko głową*   yhm, dziewczynka *wróciłam do łóżka i przykryłam się kołdrą* lekarz mówił, że dziecko rozwija się prawidłowo

Sam Overstreet - 28-09-13 22:22:34

< Uśmiechnął się.> No to musimy teraz zacząć zastanawiać się nad imieniem < Usiadł obok Kate, pocałował ją czule.>

Annabeth Blake - 28-09-13 22:30:39

<popatrzyła się na Sama i Kate, przychylając lekko głowę> To wy się zastanawiajcie, a ja będę już lecieć. Jestem wykończona po dzisiejszym dniu <uśmiechnęła się blado>

Katelynn Blake - 28-09-13 22:35:26

jutro wychodzę *powiedziałam melodyjnie* spotkamy się? *uniosłam jedną brew*

Sam Overstreet - 28-09-13 22:43:02

<Przyglądał się dziewczyną>

Annabeth Blake - 28-09-13 22:44:12

Jasne <uniosła kąciki ust> A właśnie. Miałam cię o coś spytać, bo widzisz... Dexter jest wampirem <powiedziała cicho> Nie wie, kto go przemienił i mówi, że ty znasz tego wampira, bo ciebie też zaatakował <opowiedziała pokrótce i westchnęła> To prawda? Dexter mówił, że wiesz kim on jest <spytała, poprawiając apaszkę pod szyją, która zasłaniała opatrunek>

Katelynn Blake - 28-09-13 22:48:37

co? *skrzywiłam się lekko* Dexter? *powtórzyłam to imię próbując przypomnieć sobie kto to* widziałam tego faceta raz w życiu i nie przypominam sobie żadnego ataku wampira *skrzywiłam się* chociaż, pamiętam, że ktoś mnie ostatnio zaatakował, wróciłam do domu z raną na szyi, ale nie mam pojęcia kto mi to zrobił *spuściłam wzrok*

Annabeth Blake - 28-09-13 22:58:28

To wszystko robi się coraz bardziej chore <pokręciła głową> Czemu nie nosisz werbeny, Kate? Wygląda na to, że jakiś wampir zabił Dextera, a tobie wymazał pamięć <skrzywiła się> A dzisiaj z kolei Dexter zaatakował mnie.

Katelynn Blake - 28-09-13 23:03:29

Co zrobił? *pisnęłam* wiem, muszę zacząć nosić ją ze sobą, ale nie miałam skąd wziąć *dodałam* spojrzałam się na jej szyje* ale nic Ci nie jest? *spytałam po chwili*

Annabeth Blake - 28-09-13 23:11:10

Nie <uśmiechnęła się lekko> Prawdę mówiąc wyświadczył mi przysługę. Dzięki niemu zdałam sobie sprawę, że jestem słaba i muszę odzyskać moce <westchnęła i uniosła kąciki ust> I udało się. Na razie nie jest to to, co przed przemianą i moje czary ograniczają się do hodowania trzech stokrotek lub unoszenia piórka, ale może z czasem będzie lepiej <popatrzyła się na Kate>

Katelynn Blake - 28-09-13 23:15:42

*zeszłam z łóżka i podeszłam do Ann, złapałam ją za dłonie* to cudownie, że moce wróciły.. szczerze mówiąc myślałam, że nie wrócą, dlatego nawet nie pytałam *uśmiechnęłam się lekko*

Annabeth Blake - 28-09-13 23:23:51

Ja też w pewnym momencie tak myślałam <głos jej się załamał. Pokręciła głową> Nieważne. Muszę już iść. Do zobaczenia jutro <uśmiechnęła się blado i wyszła z sali. Na korytarzu oparła się na chwilę o ścianę i wzięła kilka głębokich wdechów, żeby się uspokoić, po czym poszła do domu>

Katelynn Blake - 28-09-13 23:33:17

*pożegnałam się z siostrą, wróciłam do łóżka, wtuliłam się w Sam'a, po chwili usnęliśmy zmęczeni*

Sam Overstreet - 29-09-13 10:12:10

< Obudził się, wstał powoli z łóżka i poszedł do łazienki. Przemył sobie twarz zimną wodą po czym wrócił do pokoju. Wziął laptopa, usiadł na krześle i zaczął czegoś szukać.>

Katelynn Blake - 29-09-13 12:10:10

*wstałam, przetarłam oczy, ziewnęłam i uśmiechnęłam się szeroko widząc Sam'a* co robisz? *spytałam nieco zachrypniętym głosem*

Sam Overstreet - 29-09-13 12:26:41

< Uniósł wzrok z nad laptopa, spojrzał na Kate.> Hej skarbie < Uśmiechnął się lekko.> Szukam imienia dla dziecka i przy okazji jakiegoś domu.

Katelynn Blake - 29-09-13 12:30:56

serio? *spojrzałam na niego lekko  poirytowana* musisz szukać imienia dziecka na internecie? *spytałam rozbawiona*

Sam Overstreet - 29-09-13 12:34:08

No co... < Pokręcił oczami.> To może ty masz pomysł jak nazwiemy naszą córkę. < Uniósł brwi.>

Katelynn Blake - 29-09-13 12:39:57

hmm, no nie wiem... Victoria, Emily, Isabel *usiadłam na łóżku i zaczęłam zastanawiać się nad imieniem* a może Lily? *uniosłam jedną brew*

Sam Overstreet - 29-09-13 12:44:18

< Podrapał się po głowie.> Lily to piękne imię, bardzo piękne.

Katelynn Blake - 29-09-13 12:51:13

no to Lily? *uśmiechnęłam się szeroko i położyłam dłoń na brzuchu* moja mała córeczka *powiedziałam patrząc się na swój brzuch*

Sam Overstreet - 29-09-13 12:55:18

< Położył dłoń na dłoni Kate.> Nasza < Poprawił ją.>  Nasza mała córeczka. < Uniósł kącik ust.>

Katelynn Blake - 29-09-13 13:28:08

*uśmiechnęłam się* ale ona będzie miała świetnych rodziców *zaśmiałam się cicho* Sam... to ty się w końcu cieszysz z tego, że będziesz ojcem czy nie? *spytałam po chwili ciszy*

Sam Overstreet - 29-09-13 13:30:58

Oczywiście, że się cieszę. < Powiedział cicho, złożył na jej ustach delikatny pocałunek> Wesz, że jestem z tobą już ponad miesiąc.  < Uśmiechnął się.>

Katelynn Blake - 29-09-13 13:33:38

mam się czuć wyróżniona? *uniosłam brwi i usiadłam na łóżku* no właśnie, to jest tylko miesiąc *westchnęłam* a my już jesteśmy zaręczeni i mamy dziecko w drodze...

Sam Overstreet - 29-09-13 13:42:16

< Westchnął.> Wiem, że to dzieje się za szybko. < Powiedział cicho.> Ale kocham cie i chcę być z tobą do końca życie.

Katelynn Blake - 29-09-13 13:45:54

teraz już nie masz wyjścia *spojrzałam na swój brzuch* chcę dać mojej córeczce szczęśliwą rodzinę *dodałam*

Sam Overstreet - 29-09-13 14:03:31

Naszej Kate < Szepnął.> Obiecuję, że będzie miała najwspanialszą rodzinę na świecie. < Odsłonił jej trochę bluzkę i pocałował jej brzuch.>

Katelynn Blake - 29-09-13 15:18:39

Uwielbiam jak jesteś taki słodki *powiedziałam melodyjnie*

Sam Overstreet - 29-09-13 15:34:45

Mogę być jeszcze słodszy < Uniósł głowę, pocałował dziewczynę w czubek nosa>

Katelynn Blake - 29-09-13 15:36:50

*uniosłam jedną brew* naprawdę? no to dawaj *zachichotałam*

Sam Overstreet - 29-09-13 15:45:25

< Nachylił się jeszcze bardziej i pocałował Kate najczulej jak tylko mógł. Po chwili uśmiechnął się słodko.>

Katelynn Blake - 29-09-13 15:48:54

*uśmiechnęłam się szeroko* może nie przy dzieciach, co? *powiedziałam i wstałam* idę jeszcze na badania, a jak wrócę będziemy mogli się zbierać do domu *powiedziałam i wyszłam z pokoju*

Sam Overstreet - 29-09-13 15:51:02

Yhm < Westchnął, schował laptopa do torby i usiadł na brzegu łóżka czekając na Kate.>

Katelynn Blake - 29-09-13 16:05:54

*wróciłam do pokoju, wzięłam świeże ubrania i kosmetyczkę* zaraz wrócę *poszłam do łazienki się troszkę ogarnąć, wróciłam do Sam'a* możemy iść *powiedziałam z uśmiechem, opuściliśmy pokój, podpisałam jeszcze jakieś papiery po czym pojechaliśmy do mnie*

Remy Hadley - 05-10-13 10:53:41

<Wchodzi, rozmawia z recepcjonistką, daje jej papiery, dokumenty przeniesienia. Gdy już wszystko załatwia, wychodzi>

Remy Hadley - 05-10-13 11:30:29

<Wraca do szpitala, idzie na swoją zmianę>

Remy Hadley - 05-10-13 12:47:12

<Wychodzi>

Adrienne Masanovic - 05-10-13 21:07:00

*Wchodzi na chwiejnych nogach do szpitala, opierając się o ściany podchodzi do recepcji i patrzy na sekretarkę* Pomocy... *Szepcze, a pielęgniarka woła wsparcie. Po chwili Adrienne leży już na noszach  i jest kierowana w stronę sali operacyjnej*

Adrienne Masanovic - 05-10-13 22:01:40

*Naszpikowana prochami przeciwbólowymi przejeżdżała z jednej sali do drugiej ledwo notując, że ma opaskę na oczach. Po jakimś czasie w końcu zatrzymuje się w jednej sali, a ktoś jej ją zdejmuje. Po rutynowych pytaniach lekarz zakłada jej stabilny opatrunek na oczy i ją opuszcza a dziewczyna może w końcu w spokoju zasnąć*

Adrienne Masanovic - 06-10-13 11:13:46

*Budzi się i przez chwilę nie może sobie przypomnieć, gdzie jest. Kiedy już to sobie uświadamia, dotyka dłonią opatrunek i się krzywi. Lekarz kazał jej zostać dzień na obserwacji, zanim ją wypuści ze szpitala. Znudzona próbuje bezskutecznie zasnąć*

Adrienne Masanovic - 06-10-13 16:09:38

*Budzi się z chwilowego letargu i zaczyna denerwować ze znudzenia. W końcu przychodzi lekarz i zdejmuje jej opatrunek, żeby sprawdzić stan oczu. Adrienne cicho piszczy gdy czuje światło napierające na nią z wszystkich stron. Gdy jej wzrok się przystosowuje do otoczenia, doktor patrzy na jej źrenice i tęczówki i z zadowoleniem stwierdza, że przy odrobinie szczęścia wyjdzie już jutro wieczorem. Dziewczyna wymusza uśmiech, ale kiedy doktor wychodzi denerwuje się i ma ochotę w coś walnąć, więc zirytowana bije poduszkę. Ogarnęła się, kiedy pielęgniarka przyszła z jedzeniem. Gdy siostra wyszła, Adrienne spróbowała czegoś wyglądającego jak skrzyżowanie kotleta z ziemniakami po czym wypluwa to i podnosi się z łóżka, aby wyrzucić resztki do kosza. Niezauważalnie wychodzi na korytarz i kupuje sobie szybko batona, colę i tanią gazetę, po czym wraca do sali i z westchnięciem zabiera się za lekturę artykułu "Ja go zdradziłam z jego najlepszym przyjacielem, a on już mnie nie chce. Dlaczego?!"*

Adrienne Masanovic - 06-10-13 16:28:04

*Z uniesioną brwią przekręca kartkę na następny artykuł: "Jak żyć o liściu sałaty dziennie i nie wyglądać jak kościotrup? Ekspert radzi- jedz dwa!" Cicho wzdycha i zaczyna jeść batonik*

Adrienne Masanovic - 06-10-13 16:46:09

*Po przeczytaniu nagłówka: "Wróżbita Maciej odmienił moje życie!" ze zirytowaniem gniecie gazetę w kulkę i rzuca nią do kosza, po czym wypija colę. Kładzie się na plecach i patrzy w sufit nie mając za dużego wyboru*

Adrienne Masanovic - 06-10-13 20:43:21

*Wyrzuca kolację przyniesioną przez pielęgniarki do kosza i kupuje sobie drożdżówkę z automatu. Zakrada się do gabinetu lekarza i kradnie mu kilka proszków nasennych, po czym bierze 2 i nareszcie zasypia*

Adrienne Masanovic - 07-10-13 18:56:51

*Budzi się potrząsana przez dwie pielęgniarki i zirytowanego lekarza. Jej tabletki nasenne były silniejsze, niż się wydawało. Rumieni się delikatnie i daje się zbadać. Doktor mówi, że z jej organizmem jest wszystko w porządku, więc Adrienne nie zwleka i szybko wkłada swoje rzeczy do kieszeni po czym praktycznie wybiega z sali kierując się do Mystic Grill*

Dexter Mayhew - 07-10-13 19:40:46

<przychodzi w wampirzym tempie z Ann na rękach i stawia ją na ziemi podchodząc do jakieś pielęgniarki i mówiąc o ranie, ta zabiera gdzieś Ann by jej ją opatrzyć i po chwili wychodzą razem z zabiegowego> I jak się czujesz? <pyta zmartwiony>

Annabeth Blake - 07-10-13 19:50:36

Dobrze <wzrusza obojętnie ramionami> Mogę już wrócić do domu. Dziękuję za wszystko, Dexter <powiedziała, wykrzywiając usta w czymś na kształt uśmiechu i ruszyła niepewnym krokiem ku końcu korytarza>

Dexter Mayhew - 07-10-13 19:53:38

<wzdycha i szybko do niej podbiega> Nie odpuszczę dopóki nie będę wiedzieć, że na pewno wszystko gra, więc nie baw się w uciekanie <wzruszył ramionami> Może Ci się to nie spodobać, ale się do Ciebie wproszę <uśmiecha się lekko>

Annabeth Blake - 07-10-13 19:57:00

Jesteś wampirem. Nie wejdziesz do mojego domu, dopóki cię do niego nie zaproszę <przekrzywiła głowę i popatrzyła się na niego>

Dexter Mayhew - 07-10-13 20:04:22

Niech Ci będzie <prychnął> Więc idziemy tam gdzie ja teraz mieszkam <mruknął i wziął ją na ręce by w wampirzym tempie wyjść ze szpitala>

Cassandra Harris - 07-10-13 21:00:59

< Przychodzi do szpitala i od razu zostaje zasypana milionami pytań.Z ciężkim westchnięciem zaczęła przygotowywać się do operacji.Gdy weszła na blok operacyjny, nagle poczuła się słaba.Nie dając nic po sobie poznać stanęła przy stole, na którym leżała kobieta w średnim wieku.Wzięła kilka oddechów, po czym przystąpiła do operacji.

[...]

Przerażona spojrzała na swoje ręce, a później na nieruchomą linię na ekranie.Załamana poczuła jak do oczu zaczynają jej napływać łzy.Widząc, że asysta kieruje się do wyjścia przeciera twarz dłońmi.W końcu wychodzi, myje ręce i ściąga strój.Gdy już stoi przed wyjściem pozwala łzom spływać swobodnie po jej policzkach.To wszystko przez ciebie, mogłaś iść na te cholerne studia ! Pisnął jej głosik w głowie.Po chwili idzie już w kierunku domu. >

Annabeth Blake - 10-10-13 20:40:14

<przychodzi do szpitala, robią jej porządek ze złamanym nadgarstkiem, wychodzi>

Jake O'Shea - 12-10-13 00:10:52

<wchodzi razem z Megan i Cassie, lekarze zajmują się dziewczynami, sam - wychodzi>

Megan Archer - 12-10-13 08:30:41

*Kiedy Jake je zostawił lekarze zajeli się nimi. Megan założyli kilka szwów na nodze, a ponieważ była też wycieńczona zotawili ją na obserwacji na do niedzieli. Niecały kwadrans po tym jak położyli ją na sali usnęła*

Jace Wayland - 12-10-13 09:00:30

<Zmaterializował się obok śpiącej Megan. Dotknął lekko jej policzka>

Megan Archer - 12-10-13 09:16:48

*obudziła się czując chłód na policzku. Otworzyła oczy.* Jace *uśmiechnęła się*

Jace Wayland - 12-10-13 09:18:11

<Uśmiechnął się> Dzień dobry, księżniczko. <powiedział i usiadł na krawędzi szpitalnego łóżka>

Megan Archer - 12-10-13 09:54:39

*Usmiechnęła się szerzej, ale skrzywiła się, gdy przypomniała sobie, że pełnia minęła* Jace... Jest po pełni. Trzeba czekać do następnej...

Jace Wayland - 12-10-13 09:57:56

<Zacisnął szczękę i pogłaskał ją po policzku> Trudno. Ważne że nic ci nie jest... <zerknął na jej nogę i uśmiechnął się krzywo> Prawie nic <sprostował> Co się właściwie stało?

Cassandra Harris - 12-10-13 10:07:19

< Budzi się w jednej z sal szpitalnych.Lekko zdezorientowana rozgląda się.Nie mając sił się podnieść zamknęła oczy i dotknęła głowy.Tak jak się spodziewała miała szwy w miejscu uderzenia o kant stolika.Tak samo miała na policzku.Z ciężkim westchnięciem otworzyła oczy słysząc głos pielęgniarki. > Niestety, ale zostawiamy cię na obserwacji.Na razie nie wiadomo ile, ponieważ twój lekarz prowadzący jeszcze nie przyjechał. < Zmieniła mi opatrunki, po czym wyszła.Pięknie, po prostu cudownie. >

Megan Archer - 12-10-13 10:13:54

Jace Wayland napisał:

<Zacisnął szczękę i pogłaskał ją po policzku> Trudno. Ważne że nic ci nie jest... <zerknął na jej nogę i uśmiechnął się krzywo> Prawie nic <sprostował> Co się właściwie stało?

*zmarszczyła brwi* Red Coat rzuciła do nas kilka noży żebyśmy się pozabijały. Ta co została by ostatnia była by wolna. Więc razem z drugą czarownicą zaczęłyśmy się rzucać nożami. Ja rozcięłam jej policzek, a w rewanżu dostałam w nogę. *wzruszył ramionami i poprawiła się na łóżku*

Jace Wayland - 12-10-13 10:19:20

<Patrzył przez chwilę na nią w osłupieniu> Czy ty kompletnie oszalałaś?! <zapytał> A co gdyby nóż trafił cię w serce? Gdybyś umarła?!

Megan Archer - 12-10-13 10:26:23

*spuściła wzrok.* Przynajmniej mogłabym cie dotknąć. Też bym była duchem... *szepnęła jakby sama do siebie*

Jace Wayland - 12-10-13 10:30:21

<Zacisnął zęby i chwycił ją za ramię> Chciałaś się zabić?! <potrząsnął głową> Ty naprawdę jesteś szalona.

Megan Archer - 12-10-13 10:33:20

Nie! Jace! Nie chciałąm. Narawde. *popatrzyła na niego z wyrzutem. Jak mogłeś coś takiego pomyśleć?* Możesz mówić że jestem szalona, bo byłam gotowa zabić pozostałych, żeby się stamtąd wydostać.

Jace Wayland - 12-10-13 10:35:36

<Potrząsnął głową> Właśnie. Byłaś gotowa zabić, by stamtąd wyjść. <Wstał> Tego się po tobie nie spodziewałem, Megan. <powiedział cicho i zniknął>

Megan Archer - 12-10-13 10:37:44

Byłam, bo chciałam przetrwać. *w jej oczach pojawiły się łzy, gdy Jace zniknął. Osunęła sie na poduszki i w końcu zasnęła.*

Cassandra Harris - 12-10-13 13:24:05

< Gdy wpatruje się w okno słyszy głos pielęgniarki.Właśnie przyniosła obiad.Z westchnięciem zaczęła powoli jeść, mimo że było to ohydne.Po zjedzeniu wszystkiego odkładam talerz na stolik obok łóżka. >

Rebekah Mikaelson - 12-10-13 13:38:37

*wchodzi do szpitala pewnym krokiem i rozgląda się. Zauważa coś i idzie dalej, ale nagle się cofa i staje w drzwiach sali, w której leży Cassie. Zamyka je, podchodzi bliżej i przygląda jej się.* Cześć *uśmiecha się łagodnie i siada na obrzeżu łóżka, patrzy jej prosto w oczy* A teraz wgryzę ci się w szyję i nie wydasz z siebie żadnego dźwięku. Po wszystkim twoje rany się zagoją i będziesz mogła wrócić do domu, z jakiegokolwiek powodu tu jesteś. Zapamiętasz tylko że tu byłam i ci pomogłam. *unosi kącik ust, chwyta jej podbródek, przechyla lekko jej głowę i wbija kły w jej tętnicę. Kiedy najada się do syta i widzi, że dziewczyna mdleje, daje jej swoją krew i przygląda jak się wybudza, po czym znika*

Cassandra Harris - 12-10-13 13:49:50

< Widząc wchodzącą dziewczynę uśmiechnęła się kątem ust.Gdy próbuje ją zahipnotyzować, woli zrobić to co jej każe, mimo, że pije werbenę i nie jest podatna na hipnozę.W końcu mdleje od dużej straty krwi.Na szczęście blondynka daje jej swojej krwi czuje się lepiej.Wie, że rany się zagoiły, lecz szwy nadal pozostają na jej twarzy.Gdy wampirzyca znika próbuje wstać z łóżka, ale mimo wampirzej krwi nadal jest za słaba.Przewraca się robiąc ogromny hałas, ponieważ strąca talerz z stolika.Od razu przybiega personel szpitalny i sprawdza czy coś się stało dziewczynie.Widząc kilka powbijanych kawałków szkła zabierają ją na izbę przyjęć, gdzie zakładają kolejne szwy.Później wraca do swojej sali wraz z doktorem Millerem, który informuje ją, że najprawdopodobniej zostanie na obserwacji kilka dni.Pomaga jej się położyć się na łóżku, po czym wraca do pozostałych pacjentów. >

Jake O'Shea - 12-10-13 13:55:01

<podjeżdża samochodem pod szpital, idzie do recepcji, gdzie pyta miłą koietę o serdecznym uśmiechu, o numer pokoju Cassandry. Następnie idzie w kierunku pokoju, puka i od razu w chodzi do pomieszczenia uśmiechając się przy tym>

Cassandra Harris - 12-10-13 13:58:25

< Słysząc czyjeś pukanie odwraca głowę w stronę drzwi. > Miło, że postanowiłeś mnie odwiedzić. < Uśmiechnęła się widząc Jake'a. >

Jake O'Shea - 12-10-13 14:21:11

<usiadł na skraju jej łóżka> Jak się czujesz?

Cassandra Harris - 12-10-13 14:24:38

Nawet dobrze, nie licząc tego, że wróciłam ponownie z izby przyjęć. < Westchnęła.Spojrzała na Jake'a. > Dziękuję za przyniesienie mnie tutaj.W ogóle, że przyszedłeś wczoraj do tego centrum sportowego. < Uśmiechnęła się kącikami ust. >

Jake O'Shea - 12-10-13 14:26:22

<wzruszył lekko ramionami> Nie zorbiłem nic takiego.

Cassandra Harris - 12-10-13 14:29:00

Nie udawaj już takiego skromnego.Gdyby nie ty pewnie zasnęłabym w tym pomieszczeniu, tylko że na zawsze. < Założyła kosmyk włosów za ucho. >

Jake O'Shea - 12-10-13 14:32:09

<jego źrenice się rozszerzyły> Nawet tak nie mów.

Cassandra Harris - 12-10-13 14:33:52

Ale to prawda ! Jeszcze na dodatek dzisiaj pożywiła się na mnie jakaś wampirzyca. < Westchnęła i poprawiła się na łóżku. >

Jake O'Shea - 12-10-13 14:35:41

Co? <uniósł brwi> Żartujesz sobie ze mnie?

Cassandra Harris - 12-10-13 14:37:11

Myślisz, że żartowałabym sobie z tego ? < Podniosła jedną brew ku górze, wpatrując się w Jake'a. >

Jake O'Shea - 12-10-13 14:38:41

<pokręcił przecząco głową, wziął głęboki oddech> Ok, ok ile jeszcze będą cię tu trzymać?

Cassandra Harris - 12-10-13 14:42:01

Mój doktor prowadzący powiedział, że kilka dni.Mam nadzieję, że w wtorek już stąd wyjdę. < Odpowiedziała. > Chyba będę musiała zadzwonić do siostry, żeby przyjechała do mojego domu.W końcu ktoś musi zaopiekować się Lady. < Wyciągnęła w miarę zdrową rękę po telefon, który leżał na stoliku. >

Jake O'Shea - 12-10-13 14:43:07

<otworzył usta, żeby coś zaproponować, jednak po chwili je zamknął>

Cassandra Harris - 12-10-13 14:47:22

< Zadzwoniła do siostry, żeby po chwili zdenerwowana odłożyć telefon. > Idę do domu. < Powiedziała i zaczęła wstawać z łóżka szpitalnego. >

Jake O'Shea - 12-10-13 14:50:50

Jasne, ale czy napewno dobrze się czujesz? <uniósł brew spoglądając na nią>

Cassandra Harris - 12-10-13 14:56:52

Tak. < Syknęła.W pewnym momencie złość z niej upłynęła i opadła na łóżka. > Znowu mnie coś opętało.Powinnam leżeć w szpitalu psychiatrycznym. < Schowała twarz w dłonie. >

Jake O'Shea - 12-10-13 14:58:42

Nie, nie powinnaś <wywrócił oczami> Ale, jeśli chcesz, to mogę zająć się twoim domem i psem <zaproponował niepewnie>

Jocelyne Reid - 12-10-13 15:12:24

*Weszła do szpitala i na izbie przyjęć zgłosiła o co chodzi. Po chwili poszła do gabinetu, gdzie lekarz wziął się za opatrzenie rany na jej szyi.*

Cassandra Harris - 12-10-13 15:12:41

Mógłbyś ? < Podniosła głowę patrząc na niego. > Dziękuję. < Uśmiechnęła się nie pewnie. >

Jocelyne Reid - 12-10-13 17:43:54

*Kiedy lekarz skończył- wyszła.*

Cassandra Harris - 12-10-13 20:06:53

< W pewnym momencie łapie się za głowę, czując przenikliwy ból.Zamknęła oczy i odchyliła głowę do tyłu.Po chwili oddychanie zaczęło mi sprawiać problemy. > Zawołaj doktora Millera. < Szepnęła z trudem, próbując się powstrzymać od zemdlenia. >

Jake O'Shea - 12-10-13 22:36:45

<otworzył szeroko czy, złapał ją za nadgarstek> Cassie, co się dzieje?! <zapytał wyraźnie zdenerwowany>

Cassandra Harris - 13-10-13 10:02:06

Myślisz, że to wiem ?! < Syknęła z trudem.W końcu przybiegła pielęgniarka i doktor.Zabrali ją OIOM.Tam podali jej odpowiednie leki, przez co dziewczyna szybko zasnęła.Po kilku godzinach obudziła się i zdezorientowana rozejrzała się po sali. >

Megan Archer - 13-10-13 10:13:54

*poprzedniego dnia, zrobili jej jeszcze jakieś badania i podali leki. Maiła problem z uśnięciem przez poczucie winy. Płakała przez jakiś czas, aż w końcu wykończona zasnęła. Dzisiaj obudziła się silniejsza i zdrowsza. Rano przyszedł do niej lekarz i poinformował ją, że wyjdzie koło południa. Zadowolona czekała do południa. Poczucie winy gdzieś się ulotniło*

Jake O'Shea - 13-10-13 10:33:24

<gdy Cassie poszła na OIOM, Jake'a nie wpuscili już na salę; poczas, gdy dziewczyna odpoczywała, postanowił zajrzeć do Megan, tak też zrobił, po zorientowaniu się, w której jest sali, podszedł pod jej pokój i zapukał po czym wszedł do środka> Cześć.

Megan Archer - 13-10-13 11:17:06

Jake O'Shea napisał:

<gdy Cassie poszła na OIOM, Jake'a nie wpuscili już na salę; poczas, gdy dziewczyna odpoczywała, postanowił zajrzeć do Megan, tak też zrobił, po zorientowaniu się, w której jest sali, podszedł pod jej pokój i zapukał po czym wszedł do środka> Cześć.

O, Jake. *uśmiechneła się* Hej. *popatrzyła na zegarek* Nieźle trafiłeś. Akurat wychodzę *wzięła w rękę niewielką torbę, którą przywiozła jej znajoma pielęgniarka. Razem z Jake'iem przeszła na korytarz i podeszła do recepcji, podpisała wypis. Chwilę jeszcze czekała na lekarza, który też musiał się podpisać.*

Jake O'Shea - 13-10-13 12:04:05

O <uśmiechnął się> To w sumie dobrze, znaczy, że dobrze się czujesz <uśmiechnął się szeroko>

Megan Archer - 13-10-13 12:07:39

Tak. *odpowiedziała uśmiechem.* Czuję się znacznie lepiej. Założyli mi kilka szwów na nodze. A co u tej drugiej dziewczyny? *zmrużyła lekko oczy. Czyżby naprawdę chciała to wiedzieć? Czy może to byłą zwykła uprzejmość?*

Jake O'Shea - 13-10-13 12:10:14

<skrzywił się> Coś wczoraj zaczęło się z nią dziać i wzięli ja na OIOM.

Megan Archer - 13-10-13 12:13:08

O. *odchyliła się do tyłu. Tylko na tyle było ją stać. na krótkie "o." Idiotka.* Myślisz, że nadużyła magii aż tak? *kiedy wspominała czary ściszyła głos.*

Jake O'Shea - 13-10-13 12:14:33

<wzruszył lekko ramionami> Nie wiem, ona sama nie wiedziała, co jej jest <westchnął>

Megan Archer - 13-10-13 12:16:34

*lekarz w końcu przyszedł i podpisał papiery. Mogła juz iść. Meg uniosła wzrok na zegar nad recepcją.* będę się zbierać. Chciałabym w końcu wykąpać się we własnej wannie. *uniosła lekko usta w uśmiechu*

Jake O'Shea - 13-10-13 12:19:53

Ok <zaśmiał się króko> Jeśli chcesz, mogę cię odwieźć do domu, pod szpitalem mam samochód.

Megan Archer - 13-10-13 12:21:17

*przechyliła delikatnie głowę.*  Zamierzałam wziąć taksówkę, ale z chęcią skorzystam. *poszła za Jake'iem do samochodu*

Jake O'Shea - 13-10-13 12:24:14

<kiedy weszli do samochodu, Jake odjechał w kierunku domu Megan>

Cassandra Harris - 13-10-13 19:41:00

< Wieczorem przyszedł doktor i sprawdził co u niej.Z lekkim uśmiechem stwierdził, że jej stan się polepszył, tak że będzie mogła przyjmować gości, ale z OIOM'u jej jeszcze nie wypuszczą.Później wrócił do innych pacjentów. >

Jake O'Shea - 13-10-13 21:25:46

<Wchodzi, zamienia słowo z recepcjonistką i idzie w kierunku sali, w której jest Cassie. Naciska klamkę z nikłym uśmiechem na ustach wchodzi> Nie przeszkadzam? <pyta pół-szeptem>

Cassandra Harris - 13-10-13 21:31:45

< Odwraca głowę w stronę Jake'a. > Nie, nie przeszkadzasz. < Odpowiedziała z lekkim uśmiechem na ustach. > Możesz wejść.

Jake O'Shea - 13-10-13 21:33:12

<wchodzi, siada na skraju łóżka> Jak się czujesz?

Cassandra Harris - 13-10-13 21:38:04

Na pewno lepiej niż wczoraj. < Powiedziała i delikatnie się podniosła. > Chociaż . . . trochę dziwnie się czuję jako pacjent, a nie osoba odpowiadająca za osobę chorą. < W jej oczach pojawiły się małe iskierki radości, co dawało jednoznaczny dowód, że jest z nią lepiej. >

Jake O'Shea - 13-10-13 21:42:46

Chyba każdy lekarz na oddziale tak się czuje <uniósł kącik ust> Najważniejsze, że ci się polepszyło.

Cassandra Harris - 13-10-13 21:43:42

< Pokiwała głową, uśmiechając się kącikami ust. > A co z tą drugą czarownicą ? < Spojrzała na Jake'a. >

Jake O'Shea - 13-10-13 21:45:46

Już wyszła, wszystko z nią dobrze <uśmiechnął się niezauważalnie> Cassie, coś chyba między wami jest nie tak <dodał unosząc brew>

Cassandra Harris - 13-10-13 21:46:53

Dlaczego tak sądzisz ? < Spytała, podnosząc jedną brew ku górze. >

Jake O'Shea - 13-10-13 21:48:22

Po prostu to widzę. Jak o sobie mówicie i w ogóle... <wzruszył lekko ramionami> Więc? Jak jest?

Cassandra Harris - 13-10-13 21:50:40

No cóż . . . wtedy jak byłyśmy uwięzione . . . ta druga czarownica była gotowa zabić mnie i jeszcze jakąś dziewczynę, żeby się z tego pomieszczenia wydostać.Rzuciła we mnie nożem, a ja w nią.Koniec historii. < Westchnęła, spoglądając tym razem kątem oka na chłopaka. >

Jake O'Shea - 13-10-13 21:52:13

Co? <uniósł brwi wyraźnie zaskoczony> Ale, że Megan?

Cassandra Harris - 13-10-13 21:53:37

Tak, skoro tak miała na imię, to tak. < Pokiwała głową. >

Jake O'Shea - 13-10-13 21:58:18

<pokręcił z niedowierzeniem głową> Niemożliwe <powiedział niedosłyszalnie, wstał> Wypoczywaj, jutro też wpadnę <powiedział, i wyszedł pośpiesznie>

Cassandra Harris - 13-10-13 21:59:56

Do zobaczenia. < Powiedziała tylko zanim wyszedł.Po chwili zasnęła. >

Cassandra Harris - 14-10-13 18:39:07

< Budzi się, i od razu ujrzała swojego doktora.Gdy sprawdził czy wszystko jest w porządku oznajmił, że może jutro luz za dwa dni przewiozą ją z powrotem do normalnej sali.Uśmiechnęła się kącikami ust i zaczęła wpatrywać się w sufit. >

Cassandra Harris - 14-10-13 22:13:13

< Wyczerpana zasypia. >

Cassandra Harris - 15-10-13 14:50:21

< Budzi się w momencie, gdy wchodzi pielęgniarka z zamiarem zmiany kroplówki.Po jej wyjściu westchnęła ciężko, nie wiedząc co robić. >

Jake O'Shea - 15-10-13 14:55:50

<wchodzi, znów rozmawia z recepcjonistką pragnąc dowiedzieć się, gdzie jest Cassie; idzie w kierunku jej sali; puka>

Cassandra Harris - 15-10-13 15:00:09

< Otrząsnęła się z transu dopiero, gdy usłyszała pukanie. > Możesz wejść. < Powiedziała, podnosząc kąciki ust. >

Jake O'Shea - 15-10-13 15:12:08

<wszedł, uśmiechnął się> Cześć, Cassie, jak się czujesz? <zapytał siadając na skarju jej łóżka>

Cassandra Harris - 15-10-13 15:15:26

Czuję się dobrze.Jutro zostanę przeniesione do normalnej sali, z której powinnam być wypuszczona za około trzy dni. < Powiedziała, przewracając oczami. > Zanudzę się tutaj. < Zmarszczyła zabawnie nos. > A tak poza tym, co u ciebie ?

Jake O'Shea - 15-10-13 15:29:57

<pokręcił głową> W porządku. Ale, że dopiero za trzy dni? Wiedzą chociaż, co ci jest? <uniósł brew>

Cassandra Harris - 15-10-13 15:30:51

Szczerze mówiąc . . . nie powiedzieli mi. < Zmarszczyła brwi zastanawiając się nad tym. >

Jake O'Shea - 15-10-13 15:34:55

<pokręcił głową> Przyjdę wieczorem. I wtedy zrobię coś, żebyś wyszła z tego cholernego szpitala jeszcze dziś <wskazał na nią palcem wskazującym, wyszedł>

Cassandra Harris - 15-10-13 15:36:30

< Chciała coś jeszcze powiedzieć, jednak Jake wyszedł. >

Finnick Odair - 15-10-13 15:51:09

<przyjeżdża z Kate do szpitala, gdzie zajmują się nią lekarze>

Katelynn Blake - 15-10-13 15:51:53

*przyjechaliśmy do szpitala, lekarze położyli mnie na noszach* idź już sobie, nie potrzebuje Cię, nienawidzę Cię... *powiedziałam słabym głosem do Finnick'a po czym lekarze zawieźli mnie na sale*

Finnick Odair - 15-10-13 15:55:00

<wzruszył ramionami wyszedł ze szpitala>

Annabeth Blake - 15-10-13 16:21:19

<przychodzi do szpitala, zaczepia pierwszą lepszą pielęgniarkę z pytaniem, czy nie trafiła tu jej siostra. Gdy kobieta to potwierdza,  Ann pyta się o stan siostry, po czym siada przed salą i czeka niespokojnie, podnosząc głowę co chwilę, gdy słyszy trzaskanie drzwiami>

Katelynn Blake - 15-10-13 16:33:39

*po kilku godzinach wyczerpującego porodu, dostałam małą Lily na ręce, widziałam ją dosłownie kilka chwil ponieważ pielęgniarka od razu mi ją zabrała, przewieźli mnie na osobną salę, siedziałam chwile zniecierpliwiona i jednocześnie przerażona, pani doktor powiedziała, że zaraz przyniosą do mnie córeczkę bym mogła ją nakarmić... po kilku minutach przyszła pielęgniarka która podała mi Lily, delikatnie wzięłam ją na swoje ramiona, byłam tak szczęśliwa, nie mogłam uwierzyć, że to prawda, spojrzałam na swoje maleństwo i mocno je obięłam, następnie pielęgniarka pokazała mi jak mam nakarmić Lily, gdy wyszła zrobiłam to co mi kazała*
http://www.agagu.pl/gfx/ubrania/niemowlaki4.jpg

Annabeth Blake - 15-10-13 16:41:16

<po kilku godzinach czekania, lekarz skierował Ann do sali, do której przewieźli jej siostrę. Od razu się tam udała. Przed drzwiami wzięła głęboki oddech i niepewnie weszła do sali> Można? <spytała, a widząc, że z siostrą i Lily wszystko dobrze, uśmiechnęła się>

Katelynn Blake - 15-10-13 16:44:35

*wciąż patrzyłam się na Lily, chciałam by ta chwila trwała wiecznie* wchodź *powiedziałam cicho by nie przestraszyć Lily*

Annabeth Blake - 15-10-13 16:49:59

<uśmiechnęła się szerszej i po cichu weszła do sali. Przysunęła krzesło obok łóżka , zawiesiła kurtkę na oparciu i usiadła na nim, nachylając się nad łóżkiem. Odsłoniła kawałek kocyka, żeby zobaczyć małą Lily> Jest... śliczna <szepnęła i popatrzyła się na siostrę> Ma twój nosek.

Katelynn Blake - 15-10-13 16:54:12

jest taka drobna *dodałam* jedyne za co jestem wdzięczna Sam'owi to to, że nie pozwolił mi jej usunąć... nie darowałabym sobie tego *powiedziałam szeptem, a z oczu popłynęła mi łza* to najpiękniejsze co mi się w życiu przytrafiło...

Annabeth Blake - 15-10-13 17:02:03

Masz Lily i to jest najważniejsze. Nie myśl teraz o Samie <westchnęła i uśmiechnęła się pocieszająco>

Katelynn Blake - 15-10-13 17:05:05

to jest jej ojciec *spojrzałam na Lily* muszę o nim myśleć *powiedziałam cicho* dziękuje Ci za to, że jesteś tu ze mną *uśmiechnęłam się lekko patrząc na Ann* mogłabyś się zapytać lekarza kiedy możemy stąd wyjść? nienawidzę szpitali i Lily pewnie też wolałaby leżeć w swoim łóżeczku

Annabeth Blake - 15-10-13 17:12:16

<kiwnęła głową i wyszła na chwilę z sali, odnalazła lekarza i po krótkiej rozmowie wróciła do Kate> Musisz trochę poleżeć i odpocząć, a Lily musi zostać na noc na obserwacji <uśmiechnęła się lekko> Wypuszczą was najwcześniej jutro.

Katelynn Blake - 15-10-13 17:13:54

*kiwnęłam lekko głową* dobrze *uśmiechnęłam się* myślisz, że dam radę? *spytałam patrząc wystraszona na Ann*

Annabeth Blake - 15-10-13 17:22:05

Jasne, że dasz <złapała siostrę za rękę> No i zawsze masz mnie <uśmiechnęła się  lekko i spojrzała na Lily> Mogłabym... mogę ją potrzymać? <spytała, przygryzając lekko wargę>

Katelynn Blake - 15-10-13 17:26:11

*westchnęłam cicho i podałam niechętnie siostrze moją małą Lily* tylko uważaj *powiedziałam przestraszona*

Annabeth Blake - 15-10-13 17:39:02

<delikatnie wzięła dziecko na ręce> Jest taka malutka <westchnęła z uśmiechem i poprawiła kocyk Lily> Ale ja nie mogłabym mieć dziecka <pokręciła lekko głową>

Katelynn Blake - 15-10-13 17:41:33

co nie? jest cudowna *powiedziałam uśmiechnięta* czemu? *spytałam nieco rozbawiona*

Annabeth Blake - 15-10-13 17:46:45

Byłam wampirem, zabijałam ludzi <westchnęła smutno> Uwierz mi, nie sprawdziłabym się w roli matki <podniosła wzrok na siostrę> Poza tym nie mam pojęcia o wychowaniu, jestem nieodpowiedzialna i ciągle pakuję się w kłopoty. Mam wymieniać dalej? <spytała, kręcąc lekko głową i ponownie spuściła wzrok. Po chwili ostrożnie przekazała Lily siostrze>

Katelynn Blake - 15-10-13 17:50:34

*wzięłam Lily* przesadzasz *wywróciłam oczami* każda kobieta jest stworzona do roli matki *wystawiłam jej język i spojrzałam na córeczkę* polubiłaś ciocię Ann? *zapytałam i zaczęłam się śmiać*

Annabeth Blake - 15-10-13 18:00:33

Na pewno <powiedziała z lekkim uśmiechem, wywracając oczami> Przynieść ci coś, Kate? Potrzebujesz czegoś? <spytała po chwili>

Katelynn Blake - 15-10-13 18:04:02

szczerze? *uśmiechnęłam się* strasznie chce mi się pić, byłabyś tak kochana...?

Annabeth Blake - 15-10-13 18:07:43

Jasne. Co chcesz?  <uniosła brew> Herbata może być?

Katelynn Blake - 15-10-13 18:09:51

*kiwnęłam lekko głową, gdy Ann wyszła, pocałowałam córeczkę w głowę* nie martw się malutka, damy radę *uśmiechnęłam się lekko* kocham Cię

Annabeth Blake - 15-10-13 18:18:58

<kupiła w automacie herbatę dla Kate i  kawę dla siebie, po czym wróciła do sali i postawiła oba kubki na stoliku. Wróciła na krzesło>

Cassandra Harris - 15-10-13 19:40:43

< Wieczorem pielęgniarka ponownie przychodzi.Gdy wykonała swoje zalecenie chciała już odejść, jednak usłyszała głos Cassie. > Wiecie co mi jest ? < Spytała dziewczyna nie owijając w bawełnę.Kobieta odwróciła się w jej stronę. > Nie musisz tego wiedzieć, jutro i tak zostajesz przeniesiona na normalną salę.Dobranoc. < Wyszła, zostawiając Harris, samą z plątaniną myśli w głowie. >

Katelynn Blake - 15-10-13 19:52:34

Annabeth Blake napisał:

<kupiła w automacie herbatę dla Kate i  kawę dla siebie, po czym wróciła do sali i postawiła oba kubki na stoliku. Wróciła na krzesło>

dziękuje *uśmiechnęłam się słodko, chciałam napić się herbaty, ale miałam na rękach Lily, nie byłam w stanie zostawić ją nawet na moment by móc się napić* Ann, nie wiem co robić... myślisz, że powinnam napisać do Sam'a? w końcu to jest jej tata, chyba powinien wiedzieć *spojrzałam się smutna na siostrę*

Annabeth Blake - 15-10-13 19:58:51

Więzy krwi to nie wszystko <westchnęła smutno> Gdyby Sam naprawdę czuł się ojcem, byłby tu teraz z tobą i nie doszłoby do tej chorej sytuacji z Finnickiem <na jej twarzy pojawił się lekki grymas>

Katelynn Blake - 15-10-13 20:03:16

masz racje *powiedziałam smutno i spuściłam głowę patrząc na Lily* Finnick żywił się dziś na mnie... i w sumie na Lily też *powiedziałam zażenowana* nie mogłam nic zrobić...

Annabeth Blake - 15-10-13 20:18:23

<zakryła usta dłonią> Zabiję go. Jak tylko go zobaczę <zacisnęła usta w cienką linię> Jak on mógł... najpierw tamto a teraz... <powiedziała i pokręciła energicznie głową> Zajmę się tym, Kate, obiecuję.

Katelynn Blake - 15-10-13 20:20:59

moe musisz *uśmiechnęłam się lekko* staram się już nie przejmować takim sprawami *wzięłam do jednej ręki telefon, a drugą nadal mocno obejmowałam Lily* Ann, muszę do niego napisać, przepraszam *szepnęłam i napisałam SMSa do Sam'a po czym odłożyłam telefon* co ma być to będzie, to idiota, ale powinien wiedzieć

Annabeth Blake - 15-10-13 20:32:45

Kate, Finnick jest psychiczny <wzięła głęboki oddech> Łamie wszystkie zasady. Jeśli był zdolny zrobić ci coś takiego i to w takim stanie, to wyobraź sobie do czego może się jeszcze posunąć <powiedziała może trochę za głośno, po czym przygryzła nerwowo wargę> Poza tym mam z nim własne porachunki <dodała po chwili>

Sam Overstreet - 15-10-13 20:36:06

< Przyszedł pod szpital, rozejrzał się przerażony. Nie wiedział co ma zrobić, czół straszny głód. Wziął kilka głębokich oddechów, postanowił w końcu wejść do szpitala. Podszedł do pielęgniarki, spytał się jej gdzie leży Kate. Kiedy mu powiedziała nadal stał przed nią i parzył się na jej szyję. Dopiero po chwili się ogarnął i odszedł do niej. Wiedział, że źle zrobił przychodząc tu ale chciał zobaczyć się z Lily i Kate. Podszedł pod sale w której one były, zapukał do drzwi.>

Katelynn Blake - 15-10-13 20:40:15

wiem Ann, rozumiem Cię, a ty zrozum mnie, to ojciec mojego dziecka, był dla mnie naprawdę ważny i mnie zranił, a ja nie chcę ranić Lily odbierając jej ojca *powiedziałam smutno* jakie ,,porachunki"? *spojrzałam się zdziwiona na siostrę, gdy rozległo się pukanie* proszę *odpowiedziałam*

Annabeth Blake - 15-10-13 20:42:36

Nieważne, po prostu nie mam ochoty się z nim użerać <westchnęła, a gdy rozległo się pukanie,  skierowała wzrok na drzwi>

Sam Overstreet - 15-10-13 20:44:18

< Zacisnął dłoń na klamce, przełknął głośno ślinę po czym wszedł do pokoju. Zamknął za sobą drzwi i opał się nimi plecami. Nie wiedział co ma powiedzieć. Z jego twarzy można było zobaczyć, że jest przerażony.>

Katelynn Blake - 15-10-13 20:46:31

*wzięłam głęboki oddech, spojrzałam pierw na Ann, a potem na Sam'a* widzę, że jednak Cię to zainteresowało.. *powiedziałam cicho i objęłam mocno Lily*

Sam Overstreet - 15-10-13 20:51:12

A... Ann proszę zostaw nas samych < Za jąkał się, spojrzał na dziewczyny.>

Annabeth Blake - 15-10-13 20:51:40

Nie <powiedziała, nie kryjąc wrogości. Zaplotła ramiona na piersi i oparła się wygodniej na krześle>

Katelynn Blake - 15-10-13 20:55:13

*spojrzałam się na siostrę* Ann, proszę. *powiedziałam cicho*

Sam Overstreet - 15-10-13 20:57:11

Proszę....< Syknął, zacisnął dłonie w pięści.> Nie jestem tu dla ciebie tylko dla nich więc powtórzę < Spojrzał się na Ann.> Proszę zostaw nas samych.

Annabeth Blake - 15-10-13 21:03:18

<wzięła swoją kawę i bez słowa wyszła z sali. Usiadła przed wejściem>

Katelynn Blake - 15-10-13 21:05:22

*uśmiechnęłam się lekko i spuściłam wzrok patrząc teraz na Lily* więc... to twoja córeczka *powiedziałam cicho nie patrząc na Sam'a, odsłoniłam kocyk pokazując mu Lily*

Sam Overstreet - 15-10-13 21:07:55

< Zerknął na Lily, chciał do niej podejść ale bał się, że jej coś zrobi. Po jego policzku spłynęła pojedyncza łza.>

Katelynn Blake - 15-10-13 21:09:55

*widząc jak chłopak zareagował uśmiechnęłam się szerzej* ej nie bądź baba przy córeczce *zażartowałam i pogłaskałam Lily po policzku* powiesz coś w końcu?

Sam Overstreet - 15-10-13 21:11:50

Kate ja... < Wziął głęboki oddech.> Ja... zabiła mnie wampirzyca. < Zamknął oczy.>

Katelynn Blake - 15-10-13 21:15:12

słucham?! *otworzyłam szeroko oczy* jesteś duchem? *przekrzywiłam zdziwiona lekko głowę*

Sam Overstreet - 15-10-13 21:18:04

< Pokręcił głową.> Miałem wampirzą krew w organizmie < Powiedział cicho.> Ja nie chcę być wampirem. < Złapał się za włosy, zaczął chodzić po pokoju.>

Katelynn Blake - 15-10-13 21:20:06

jesteś wampirem? *jęknęłam cicho i przytuliłam mocno Lily ukrywając ją przed Sam'em* błagam, nie rób nam nic złego *powiedziałam, a z oczu popłynęły mi łzy* nie rób nic Lily *dodałam szeptem*

Sam Overstreet - 15-10-13 21:24:22

Do cholery nic wam nie zrobię < Próbował się uspokoić.> Nie jestem wampirem i nim nie będę < Przełknął ślinę.> Przyszedłem się pożegnać z tobą i Lily.

Katelynn Blake - 15-10-13 21:26:22

żartujesz sobie? *spytałam przerażona* nie możesz umrzeć *pisnęłam głośno* nie możesz rozumiesz! *zaczęłam płakać* Lily Cię potrzebuje, nie rozumiesz tego?!

Sam Overstreet - 15-10-13 21:40:05

< Stanął w miejscu.> Zraniłem cię, zdradziłem z facetem czego kompletnie nie pamiętam < Zmarszczył brwi.> Nic mnie tu nie trzyma < Wzruszył ramionami.> Nie chcę skrzywdzić naszej córki. Wolę umrzeć.

Katelynn Blake - 15-10-13 21:43:48

Jesteś chujem, fakt *powiedziałam pewnie* ale skrzywdzisz ją jeszcze bardziej zabijając się... *wyszeptałam* nie będę Cię pouczać, mnie zależy tylko na Lily, chciałam żeby miała ojca *powiedziałam cicho patrząc na maleństwo*

Sam Overstreet - 15-10-13 21:46:33

Przykro mi ale nie będzie go mieć < Podszedł do okna, czuł się coraz gorzej. Jego oddech przyśpieszył.> I tak nie zostało mi dużo czasu.

Katelynn Blake - 15-10-13 21:49:15

jesteś pieprzonym egoistą, wyjdź stąd, mam już tego dość *powiedziałam zapłakana*

Sam Overstreet - 15-10-13 21:54:40

< Zacisnął mocno zęby, spojrzał sie na Lily. Zignorował słowa Kate, podszedł do nich , nachylił się i pocałował córeczkę w czoło. Uniósł kącik ust, po chwili uniósł wzrok i spojrzał na Kate.> Nadal Cię kocham < Powiedział szeptem.> Mówiłem, że Lily będzie taka piękna jak ty.

Katelynn Blake - 15-10-13 21:56:23

och przestań okej *warknęłam* to już koniec Sam, zraniłeś mnie za wiele razy, teraz ważna jest dla mnie tylko Lily *powiedziałam szeptem*

Sam Overstreet - 15-10-13 21:59:07

< Pokręcił oczami.> To po co ci ja hmmm? < Uniósł brwi.> Przecież poradzisz sobie sama, znajdziesz sobie kogoś.

Katelynn Blake - 15-10-13 22:03:08

ty tego nie rozumiesz prawda? *spytałam ze łzami w oczach* chcę tylko, aby Lily wychowała się przy swoich rodzicach *powiedziałam cicho* mnie nie jesteś już do niczego potrzebny, za to  jej jesteś bardzo, bardzo potrzebny *powiedziałam czując jak łzy zaczynają ciec mi po policzkach

Sam Overstreet - 15-10-13 22:12:17

Kate ja nie mogę.... < Pokręcił głową.> Nie chce jej skrzywdzić < Wyszedł.>

Katelynn Blake - 15-10-13 22:16:26

*kiedy Sam wyszedł Lily po raz pierwszy zaczęła głośno płakać, próbowałam ją bezskutecznie uspokoić* spokojnie kochanie, proszę nie płacz *szeptałam jej do ucha delikatnie głaszcząc ją po główce, po chwili mała usnęła, a ja położyłam się zmęczona na łóżku mocno ją obejmując, ciągle płakałam*

Annabeth Blake - 15-10-13 22:25:12

<po odejściu Sama, wróciła z powrotem do sali> Co on ci znowu zrobił <powiedziała cicho, gdy zobaczyła, w jakim Kate jest stanie. Pokręciła głową i usiadła na fotelu obok łóżka>

Cassandra Harris - 15-10-13 22:26:13

< Kilka godzin siedziała jeszcze w bezruchu, dopóki nie przyszedł doktor Miller.Podał jej jakieś leki nasenne, przez co po chwili zasnęła. >

Katelynn Blake - 15-10-13 22:27:36

nic *spojrzałam na Ann i zmusiłam się na uśmiech* mogłabyś przypilnować Lily, muszę iść do toalet *powiedziałam po chwili wycierając łzy*

Sam Overstreet - 15-10-13 22:29:46

< Wrócił wkurzony do szpitala, zaczął chodzić po korytarzu zastanawiając się co zrobić. >

Annabeth Blake - 15-10-13 22:32:07

Jasne <powiedziała i także posłała siostrze wymuszony uśmiech>

Katelynn Blake - 15-10-13 22:46:17

*podałam ostrożnie Lily siostrze* tylko błagam Cię uważaj na nią *powiedziałam smutna i wyszłam z sali, na korytarzu zobaczyłam Sam'a podeszłam do niego* a więc się poddajesz tak? *uniosłam jedną brew* po tym wszystkim co mi zrobiłeś ja i tak chcę z tobą rozmawiać i daje Ci szanse do wychowania Lily, a ty tak się odwdzięczasz? *spytałam smutna*

Sam Overstreet - 15-10-13 22:49:20

< Spojrzał na dziewczynę.> Kate nie rozumiesz, że jak będę wampirem to będzie jeszcze gorzej < Opuścił wzrok.> Dokończę przemianę < Wyszeptał po chwili>

Katelynn Blake - 15-10-13 22:50:47

naprawdę? *spytałam podekscytowana* to na co czekasz? *spytałam unosząc jedną brew*

Sam Overstreet - 15-10-13 22:53:54

< Wzruszył ramionami, patrzył nadal na podłogę.> Nie wiem.

Katelynn Blake - 15-10-13 22:59:01

*złapałam go za rękę i pociągnęłam w kąt, spojrzałam się na swój nadgarstek po czym podsunęłam go pod nos Sam'a* i żeby było jasne pierwszy i ostatni raz ze mnie pijesz *powiedziałam cicho i zacisnęłam przerażona powieki* tylko proszę nie dużo, i tak straciłam już dużo krwi i jeszcze ten poród... delikatnie proszę *mówiłam przerażona czekając, aż Sam wgryzie się w mój nadgarstek*m

Sam Overstreet - 15-10-13 23:04:52

< Zmarszczył brwi, przez chwilę się wahał ale wgryzł się w jej nadgarstek. Upił kilka łyków po czym się oderwał.> Przepraszam, przepraszam za wszystko
< Spuścił wzrok, wziął głęboki oddech. Zblizył się do Kate i pocałował ją w czoło.> Nie zostawię Lily, zajmę się nią. Tobą też < Powiedział cicho po chwili zniknał >

Katelynn Blake - 15-10-13 23:06:59

*gdy otworzyłam oczy Sam'a już nie było, poszłam do łazienki, przemyłam twarz zimną wodą, po czym wróciłam do pokoju* dziękuje *uśmiechnęłam się  do siostry i wzięłam od niej Lily*

Annabeth Blake - 15-10-13 23:23:19

Nie ma za co <uśmiechnęła się lekko> Zostanę tu na noc, dobrze? Z resztą i tak nie chce mi się wracać do domu <powiedziała sennym głosem i oparła się wygodniej na krześle, podkurczając nogi>

Katelynn Blake - 15-10-13 23:29:17

jesteś kochana *szepnęłam do niej, po chwili Lily usnęła* uważam, że to jest najspokojniejsze dziecko na Ziemi *powiedziałam patrząc na córeczkę* jest cudowna... *przegadałyśmy z Ann całą noc, nie byłam w stanie usnąć, bałam się, że zrobię coś małej przez sen*

Annabeth Blake - 15-10-13 23:31:40

<nad ranem zasnęła>

Katelynn Blake - 16-10-13 15:46:17

*gdy zobaczyłam, że Lily się obudziła, nakarmiłam ją czując jak oczy mi się kleją*

Annabeth Blake - 16-10-13 17:32:08

<budzi się i mruga kilka razy oczami> Mmm cześć Kate <mruczy, uśmiechając się lekko. Przeciera oczy i patrzy na siostrę> Jak się czujesz?

Katelynn Blake - 16-10-13 17:34:28

dobrze, nawet dobrze *uśmiechnęłam się lekko i ziewnęłam* jestem troszeczkę zmęczona

Dexter Mayhew - 16-10-13 17:35:58

<przyszedł do szpitala i dowiedział się gdzie leży Kate, z balonami podszedł pod wskazaną salę i zapukał do drzwi>

Katelynn Blake - 16-10-13 17:38:17

proszę *powiedziałam i spojrzałam się w stronę drzwi*

Annabeth Blake - 16-10-13 17:45:23

Ja też <powiedziała> Spałaś coś w ogóle? <spytała, po czym usłyszała pukanie do drzwi. Przeniosła na nie wzrok>

Dexter Mayhew - 16-10-13 17:48:13

<słysząc pozwolenie otworzył drzwi jednak najpierw pokazał im rękę z masą kolorowych baloników, po czym dopiero on wszedł> Witam piękne Panie <wyszczerzył się i puścił Kate oczko> Gratuluje <powiedział>

Katelynn Blake - 16-10-13 17:54:24

*uśmiechnęłam się szeroko widząc chłopaka* dziękuje *zachichotałam i pokazałam Dexter'owi swoją córeczkę* Lily, poznaj wujka Dexter'a *powiedziałam rozbawiona* wujka.. jak to poważnie brzmi

Annabeth Blake - 16-10-13 18:04:50

<zaśmiała się pod nosem i oparła wygodniej na krześle> Za to ciocia Ann brzmi... staro <pokręciła rozbawiona głową>

Dexter Mayhew - 16-10-13 18:08:07

<uśmiechnął się i podszedł do małej przyglądając się jej> Jest przepiękna... taka mała <wyszeptał i odsunął się opierając o ścianę, a balony przywiązał do ramy od łóżka na którym leżała Kate> Jak się czujecie?

Katelynn Blake - 16-10-13 18:11:32

*wzruszyłam ramionami* dobrze, nawet dobrze *uśmiechnęłam się lekko* oprócz tego, że nie zmrużyłam oka *wywróciłam oczami i spojrzałam na Lily*

Annabeth Blake - 16-10-13 18:21:18

Kate, musisz się przespać <westchnęła i przysunęła bliżej łóżka specjalne łóżeczko, żeby Kate mogła położyć Lily> Miałaś ciężki dzień.. musisz mieć siłę <uśmiechnęła się delikatnie>

Dexter Mayhew - 16-10-13 18:28:20

<uniósł brew i pokiwał potwierdzająco głową> Tak my będziemy już iść <uśmiechnął się lekko i puścił Kate oczko po czym zbliżył się do Annabeth i wyciąnął rękę w jej kierunku> idziemy?

Katelynn Blake - 16-10-13 18:29:55

nie, nie położę małej tutaj *powiedziałam do Ann* dziś już miałyśmy wrócić do domu *uśmiechnęłam się lekko* tylko jest mały problem, nie mam nosidełka dla dziecka, jest w domu *powiedziałam smutno*

Annabeth Blake - 16-10-13 18:39:37

<westchnęła> Zaraz wracam <powiedziała i poszła po nosidełko>

Annabeth Blake - 16-10-13 18:41:34

<wraca z nosidełkiem, daje je Kate> To co? Gotowa wrócić do domu? <pyta Kate>

Cassandra Harris - 16-10-13 18:42:39

< Obudziła się kilka godzin wcześniej.Po chwili przyszedł lekarz i pielęgniarka.Tak jak obiecali zabrali ją z powrotem do normalnej sali.Jednak jej zaufanie do personelu szpitalnego zmniejszyła się, gdy nie powiedzieli dziewczynie co z nią jest, na co choruje . . . >

Dexter Mayhew - 16-10-13 18:42:53

<uśmiechnął się i poszedł zawołać lekarza, po chwili po wszystkich procedurach  byli gotowi do wyjścia, więc to uczynili>

Ophelié Lefébure - 16-10-13 19:32:59

*Podjechała na szpitalny parking, wysiadła z samochodu, weszła do środka i od razu uderzył w nią charakterystyczny zapach. Zapytała o jednego pielęgniarza, któremu płaci za dostawy krwii. Czekając na niego zaglądała do różnych sal, w jednej z nich zobaczyła ciemnowłosą dziewczynę. Zapukała do drzwi.*

Cassandra Harris - 16-10-13 19:41:27

< Podniosła głowę słysząc pukanie. > Proszę. < Powiedziała bez zastanowienia, mając nadzieję, że jest to Jake. >

( Jakby co nie podawaj jej później krwi xD . )

Ophelié Lefébure - 16-10-13 19:47:29

*Wychyliła się zza drzwi uśmiechając się.*
Cześć, jestem Phelia.
*Weszła do sali zamykając drzwi za sobą i opierając się o nie.*

Cassandra Harris - 16-10-13 19:51:47

< Słysząc kobiecy głos zmarszczyłam delikatnie brwi. > Cześć. < Powiedziałam przypatrując się jej. > Jestem Cassie, miło mi cię poznać. < Skłamałam gładko.Wyczuwałam, że jest wampirem.Zbytnio im nie ufałam, a szczególnie tym, które przychodziły do szpitala.Pewnie wyczuła krew krążącą w moich żyłach. >

Ophelié Lefébure - 16-10-13 20:02:17

*Uśmiechnęła się szerzej.*
Cała przyjemność po mojej stronie, Cassie.
*Spojrzała mimowolnie na jej tętnicę.
Jeszcze nic dzisiaj nie jadłam., pomyślała. Szybko skarciła się za to, bo dziewczyna mogła zauważyć, że gapi się na jej szyję.*
Długo tu już leżysz?
*Zadała pierwsze pytanie, jakie przyszło jej do głowy.*

Cassandra Harris - 16-10-13 20:03:25

Od soboty.Dzisiaj przywieziono mnie z OIOM'u. < Wzruszyła ramionami, zerkając kątem oka na blondynkę. >

Ophelié Lefébure - 16-10-13 20:09:57

Współczuję ci, na prawdę.
*Powiedziała z troską i przeszła przez salę. Usiadła na skraju łóżka Cassie.*
Nienawidzę szpitali.
*Nie było to do końca prawdą, bo nie leżała, ale nie skłamała. Dziwnie się w czuła przebywając w szpitalach.*

Cassandra Harris - 16-10-13 20:12:29

Na szczęście za niedługo powinnam wyjść. < Westchnęła. > I dobrze, bo dziwnie się czuję jako pacjent, a nie lekarz. < Przewróciła oczami. >

Ophelié Lefébure - 16-10-13 20:17:04

Jesteś lekarzem?
*Zapytała trochę zdziwiona, po chwili zaśmiała się cicho.*
W takim razie wszystko jasne. Przebywanie tam, gdzie się pracuje poza swoją zmianą jest jak przyjście do szkoły w weekend. Dziwne.

Cassandra Harris - 16-10-13 20:20:31

Tak, chirurgiem. < Podniosła delikatnie kąciki ust w górę. > Dobre porównanie .

Ophelié Lefébure - 16-10-13 20:30:11

*Uśmiechnęła się i wstała. Stanęła tuż przy łóżku Cassie patrząc jej w oczy.*
Wybacz, może kiedyś spotkamy się w innych okolicznościach, ale teraz jestem głodna.
*Przejechała językiem po zębach zastanawiając się chwilę.*
Nie krzycz.
*Zahipnotyzowała ją, nachyliła się, wysunęła kły i wgryzła w jej szyję pijąc krew.*

Cassandra Harris - 16-10-13 20:31:54

< Gdy wampirzyca wbiła się w jej szyję wydobyła z siebie cichy krzyk. > Nie . . . działła na mnie . . . twoja hipnoza . . . < Jąkała się. >

Ophelié Lefébure - 16-10-13 20:36:30

*Po chwili oderwała się niechętnie od jej szyi oblizując wargi z krwi. Westchnęła.*
Tak myślałam, niezłą masz krew, Czarownico.
*Uśmiechnęła się przepraszająco.*
Mam nadzieję, że nie masz mi tego za złe?
*Usiadła z powrotem na jej łóżku.*

Cassandra Harris - 16-10-13 20:39:12

< Łypnęła na nią spode łba i przyłożyła rękę do krwawiącej rany. > Idź już stąd. < Syknęła, próbując utrzymać opanowany ton głosu. >

Ophelié Lefébure - 16-10-13 20:44:26

*Uniosła ręce i niewinnym geście i wstała.*
Okej. Cześć, Cassie.
*Wyszła śmiejąc się cicho. Przeszła korytarzem i znalazła czekającego na nią z dużą, sportową torbą pielegniarza. Wzięła od niego zamówienie, wyszła ze szpitala, wsiadła do samochodu i odjechała.*

Cassandra Harris - 16-10-13 20:45:59

< Kilka razy zaklęła pod nosem, po czym wzięła chusteczki leżące na stoliku obok i zaczęła je przyciskać do rany. >

Cassandra Harris - 16-10-13 21:54:01

< W końcu oderwała chusteczkę od szyi i westchnęła.Spróbowała wypowiedzieć zaklęcie, które powstrzymałoby krwotok.Gdy się jej to nie udało po raz kolejny z zrezygnowaniem wstała na słabych nogach.Wyszła z sali i zaczęła wołać lekarza.Po chwili nałożył jej opatrunek i podał leki nasenne, przez które Cassie szybko zasnęła. >

Cassandra Harris - 17-10-13 15:58:38

< Budzi się i sięga po telefon chcąc sprawdzić, która godzina.Widząc, że spała tyle godzin westchnęła. > Niezłe leki mi podali. < Mruknęła, po czym odwróciła się na drugi bok patrząc w okno. >

Jake O'Shea - 17-10-13 16:41:24

<przychodzi do szpitala, puka do drzwi Cassie, po chwili wchodzi do środka sali z małym uśmiechem na ustach>

Cassandra Harris - 17-10-13 16:42:45

< Lekko podskakuje na łóżku, odwracając się.Przerażenie schodzi z twarzy, ustępując uśmiechowi. > Nie strasz mnie już ! < Zaśmiała się cicho. >

Jake O'Shea - 17-10-13 16:45:36

Że ja cię niby strasze? <uniósł brew, usiadł na brzegu jej łóżka> Dobra, wykładam kawę na ławę. Jutro po ciebie przychodzę do szpitala i nie obchodzi mnie, czy cię zwolnią, czy nie.

Cassandra Harris - 17-10-13 16:50:19

Przepraszam, po prostu . . . wczoraj znowu przeżyłam atak na moją szyję. < Westchnęła i przełknęła ślinę.Słysząc jego kolejne zdanie podniosła zdziwiona brwi.Przetarła dłonią twarz. > Jake . . . to jest niebezpieczne.Chociaż . . . < Spojrzała w inną stronę. >

( Muszę zniknąć na razie.Będę ok.18 ;) )

Jake O'Shea - 17-10-13 16:54:50

Nie obchodzi mnie to <powiedział pewnie, wstał> Zacznij już pakować swoje rzeczy <powiedział, wyszedł>

Cassandra Harris - 18-10-13 14:40:06

Wczoraj : Po wyjściu Jake'a westchnęła i zaczęła pakować dyskretnie rzeczy, które miała.Po tym schowała torbę pod łóżko i położyła się.
Teraz : Obudziła się, nie wiedząc nawet kiedy zasnęła.Przetarła twarz dłońmi i spojrzała przez okno.

Jake O'Shea - 18-10-13 19:21:37

<przyjeżdża pod szpital, wchodzi do niego, rozmawia z lekarzem prowadzącym Cassandry, aby ją zwolnił używając swojego daru, wpada do pokoju Cassie> Gotowa? <mówi w pośpiechu>

Cassandra Harris - 18-10-13 19:23:19

< Słysząc głos zrywa się z łóżka. > Gotowa. < Odpowiedziała, przełykając ślinę.Wcześniej przebrała się już w normalne ubrania.Wyciągnęła torbę spod łóżka i przewiesiła ją przez ramię.

Jake O'Shea - 18-10-13 19:24:23

Chodżmy <wyszli ze szpitala, wprost do samochodu Jake'a, odjechali>

Megan Archer - 20-10-13 14:25:00

*Podeszła razem z hybryda pod budynek szpitala.* Mam nadzieję, że na nikogo się nie rzucę jak tam wejdę. *uśmiechnęła się blado*

Christoph Grey - 20-10-13 14:32:38

Dopilnuję tego. *uśmiecha się lekko i wchodzą do szpitala. Idą na dół i wchodzą do jednego z pomieszczeń zamkniętych. Otwiera lodówkę i wyciąga z niej torebkę krwi, po czym podaje ją dziewczynie* Odrywasz to *pokazuje jej* i pijesz przez rurkę. *wyciąga torebkę dla siebie i zamyśla się* Gdzie twój stwórca? *unosi brwi*

Megan Archer - 20-10-13 14:37:42

*wzięła torebkę do ręki* Nie wiem. Pewnie śpi u siebie w domu. *wzruszyła ramionami* wyszłam od niej dziś rano i poszłam do siebie po pierścień. *krew pachniała tak kusząco. Wetknęła rurkę w usta i zaczęła sączyć płyn. Po chwii opanowanie gdzies się ulotniło i piła krew bez zahamowań. Kiedy woreczek okazał się pusty upuściła go rozczarowana na podłogę.*

Christoph Grey - 20-10-13 14:39:45

*uśmiecha się szeroko i podaje jej swój woreczek, po czym bierze kolejny i zaczyna powoli sączyć krew* Jestem Christoph, tak w ogóle. Christoph Grey.

Megan Archer - 20-10-13 14:43:54

*Wzięła druga torebkę od Grey'a i usmiechnęła się lekko* Megan Archer. *Opróżniła pół woreczka. Czuła się syta - w końcu. Ale wiedziała, że to nie potrwa długo. Juz spokojnie dopiła pozostałą krew* Jak długo jesteś wapirem?

Christoph Grey - 20-10-13 14:48:07

Dłużej niż może ci się wydawać. *uśmiecha się półgębkiem i dopija swoją krew, wyrzuca puste pudełko do kosza* Właściwie to jestem hybrydą.

Megan Archer - 20-10-13 14:52:13

Hybrydą? *uniosła brwi* Żadnej jeszcze nie poznałam *uśmiechnęła się* Ja w sumie też jestem starsza niż wyglądam. Byłam całkiem zdolną czarownicą...

Christoph Grey - 20-10-13 14:54:28

Teraz już poznałaś. *uśmiecha się zadziornie i opiera o lodówkę* Całkiem zdolną, huh? Więc dlaczego z tego zrezygnowałaś? *przechyla lekko głowę przyglądając jej się*

Ophelié Lefébure - 20-10-13 14:54:58

*Pojechała pod szpital, zostawiła samochód na parkingu i weszła do środka kierując się do pomieszczenia, w którym trzymają krew. Dzisiaj pielęgniarz, któremu płaciła miał wolne. Otworzyła drzwi i stanęła widząc kogoś w środku. Po chwili uśmiechnęła się szeroko.*
Cześć, Megan. Jak się czujesz w nowym życiu?
*Puściła jej oczko i odwróciła się do mężczyzny.*
Jestem Ophelié Lefébure.

Megan Archer - 20-10-13 14:56:03

*przechyliła głowę.* Sama nie wiem. Może dlatego, że wczoraj ktoś mi dokopał mocno, a to zraniło też moją dumę? Nie wiem. To było dość spontaniczne.*spojrzała z paniką na otwierające sie drzwi* Phelia, hej. Całkiem dobrze pomijając fakt, że już kogoś zabiłam *skrzywiła się lekko*

Christoph Grey - 20-10-13 14:56:44

Czyżby świeżo upieczona mamuśka? *unosi zadziornie kącik ust* Jestem Grey. Christoph Grey. *uśmiecha się delikatnie i przenosi wzrok na M.* Cierpienie zmienia ludzi. Więc.. znacie się? Jesteś jej stwórcą? *spogląda na Phelię*

Ophelié Lefébure - 20-10-13 15:05:00

*Skrzywiła się słysząc, że kogoś zabiła.*
A więc kto był tym nieszczęśnikiem?
*Zapytała patrząc na Megan i zamknęła za sobą drzwi. Przeniosła wzrok na Christopha.*
Tak, jestem jej stwórcą.

Megan Archer - 20-10-13 15:07:01

Cassie *mrukęła Meg i sięgnęła po kolejny woreczek z krwią. Otworzyła go jak pokazał jej Christopher i zaczęła pić*

Christoph Grey - 20-10-13 15:07:17

Brzmi całkiem nieźle zważając na to, że chyba jesteś jednym z tych.. Młodszych wampirów. Zgadłem? *unosi kącik ust przyglądając jej się i przenosi wzrok na M.* Szybko się uczy.

Ophelié Lefébure - 20-10-13 15:16:24

Cassie, tak. Miała całkiem niezłą krew, muszę przyznać. Gdyby nie ona zabiłabym wczoraj tą szmatę, ale trochę pomocna w sumie była. Szkoda.
*Wzruszyła ramionami i zwróciła się do mężczyzny.*
Mam dopiero 300 lat, zgaduję, że ty o wiele więcej, prawda?
*Puściła mu oczko i wzięła sobie woreczek. Otworzyła i zaczęła pić.*
Nie ma to jak towarzyskie spotkanie w pokoju z krwią.

Christoph Grey - 20-10-13 15:18:08

Mam całkiem niezłego cela jak widać. *unosi kącik ust* Możesz strzelać. Na ile wyglądam? *uśmiecha się zadziornie i przygląda jej się*

Ophelié Lefébure - 20-10-13 15:24:03

*Przekrzywiła głowę przyglądając mu się i po jego sposobie bycia i zachowaniu próbowała wywnioskować ile ma lat.*
Tysiąc? Coś około?
*Uniosła kąciki ust.*

Christoph Grey - 20-10-13 15:28:06

*uśmiecha się lekko* Nieźle. Jeśli to 'około' znaczy 234 lata, to całkiem nieźle ci poszło. *kiwa głową z uznaniem* Ale to pewnie.. lata praktyki, co? *unosi kącik ust w seksownym uśmiechu*

Megan Archer - 20-10-13 15:31:46

*odjela od ust woreczek* 1234 lata? Faktycznie wiecej niz mozna sie spodziewać. *przyjrzala sie christopherowi* a czy to nie czyni cie najstarszą hybrydą na świecie? Starsza od legendarnego Mikaelsona?

Ophelié Lefébure - 20-10-13 15:32:01

Taa.. lata praktyki.
*Przymrużyła lekko oczy i przygryzła dolną wargę patrząc na niego.*
Jesteś najstarszym wampirem, przepraszam, hybrydą, jaką kiedykolwiek spotkałam. Czuję się zaszczycona.

Christoph Grey - 20-10-13 15:34:55

Mikaelson to tylko.. Tania podróbka prawdziwej hybrydy. Chociaż ma bardzo seksowną siostrę muszę przyznać. *unosi kącik ust i przenosi wzrok na Phelię* Och nie. To ja czuję się zaszczycony. *obdarowuje ją uroczym uśmiechem i kłania się szarmancko*

Ophelié Lefébure - 20-10-13 15:39:18

*Uśmiechnęła się uroczo i dygnęła jak na prawdziwą francuską damę przystało.*
Nie wątpię, że jesteś o wiele lepszy od Mikaelsona.

Christoph Grey - 20-10-13 15:40:58

*prostuje się i uśmiecha się szeroko* Chyba każdy jest. Słyszałem, że niezły z niego rozpruwacz. *kręci głową rozbawiony* Brak człowieczeństwa to zdecydowanie jego największa słabość.

Megan Archer - 20-10-13 15:48:19

wiecie co? Ja chyba juz pójdę. Mam ochotę na cos ciepłego. *powiedziała. * ide pójdzie sie samokontroli. *Ulotnila sie ze szpitala zostawiając ich samych.*

Ophelié Lefébure - 20-10-13 15:50:28

Tylko nikogo już dzisiaj nie zabij.
*Powiedziała do Megan zanim ta wyszła. Spojrzała znowu na Christopha.*
Też tak sądzę. Zawsze warto mieć w sobie coś z człowieka.

Christoph Grey - 20-10-13 15:55:38

*odprowadza Megan wzrokiem i przenosi go na Phelię* Ale z drugiej strony człowieczeństwo też można uznać za słabość. Na przykład miłość, czy rodzina. Zdecydowanie są naszymi najsłabszymi punktami. Nie sądzisz? *przygryza lekko dolną wargę i przygląda jej się*

Ophelié Lefébure - 20-10-13 16:01:01

Owszem, to taki trochę paradoks. Najsłabszy i najmocniejszy punkt jednocześnie.
*Przejechała językiem po górnej wardze i przechyliła lekko głowę patrząc na niego cały czas.*

Christoph Grey - 20-10-13 16:03:13

Dokładnie to miałem na myśli. *unosi kącik ust w zadziornym uśmiechu i robi kilka kroków w jej stronę* Zgłodniałaś? Bo.. *przesuwa opuszkiem kciuka po jej dolnej wardze, odwraca się i chwyta torebkę krwi, po czym podaje jej* Jeszcze są. Tylko chłodne. *uśmiecha się niewinnie*

Ophelié Lefébure - 20-10-13 16:10:18

Taak, dziękuję.
*Uśmiechnęła się uwodzicielsko i wzięła od niego woreczek. Cały czas patrząc mu w oczy otworzyła go i zaczęła pić krew.*

Christoph Grey - 20-10-13 16:13:12

*nie może powstrzymać szerokiego uśmiechu, cofa się kilka kroków i opiera się szelmowsko o lodówkę. Zakłada ręce na torsie i przygląda jej się* Masz w zanadrzu jakieś ukryte talenty, oprócz tego uwodzicielstwa oczywiście? *unosi brew i zaciska wargi, żeby się nie uśmiechnąć*

Ophelié Lefébure - 20-10-13 16:15:20

*Zaśmiała się cicho.*
Zależy o jakie ci chodzi, mam całkiem sporo talentów.
*Wzruszyła ramionami i puściła mu oczko.*

Christoph Grey - 20-10-13 16:17:48

Może zacznijmy od tych najbardziej przydatnych w tej znajomości? *uśmiecha się zadziornie i wciąż jej się przygląda*

Ophelié Lefébure - 20-10-13 16:33:00

*Posłała mu krótki półuśmiech i do końca opróżniła woreczek z krwi rzucając go następnie na podłogę pod ścianę.*
A jakie na przykład mogą był najbardziej przydatne?
*Oblizała usta i zagryzła wargę. Patrzyła na niego uważnie.*

Christoph Grey - 20-10-13 16:35:55

No.. ja na przykład mam bardzo.. *podchodzi, staje za nią i prZekłada jej włosy na jedną stronę, po czym kładzie dłonie na jej ramionach* bardzo zwinne dłonie. Mogę ci pokazać. *unosi kącik ust i przesuwa opuszkami palców wzdłuż jej karku*

Ophelié Lefébure - 20-10-13 16:41:37

Mmm...
*Mruknęła przechylając lekko głowę na dosłownie kilka sekund.*
Skoro nalegasz.
*Zachichotała cicho.*

Christoph Grey - 20-10-13 16:44:40

To była tylko skromna propozycja. *wsuwa palce delikatnie pod jej koszulkę i zaciska je na jej ramionach masując je* Należy się dzielić swoimi talentami. *uśmiecha się lekko*

Ophelié Lefébure - 20-10-13 16:53:36

Bardzo miło z twojej strony.
*Zamruczała cicho.*
Zdecydowanie trzeba się nimi dzielić. Inaczej byłoby to egoistyczne.

Christoph Grey - 20-10-13 17:00:14

A ty przedstawisz mi jakieś swoje talenty? *unosi kącik ust i mocniej zaciska dłonie jednocześnie wsuwając je bardziej pod jej koszulkę* Jestem bardzo ciekaw czym możesz się ze mną.podzielić. *szepcze jej na ucho, po czym odsuwa się nieznacznie nie przestając masować*

Ophelié Lefébure - 20-10-13 17:10:21

Mam niesamowity talent do mieszania komuś w życiu, ale to raczej nie jest proste do pokazania w tym momencie.
*Uśmiechnęła się wyzywająco.*
Poza tym podobno całuję jak anioł, chcesz się może przekonać?

Christoph Grey - 20-10-13 17:13:16

Zależy od tego, czy ty chcesz. *przygryza lekko wargę i przesuwa dłońmi wzdłuż jej szyi i ramion aż do talii i bioder*

Ophelié Lefébure - 20-10-13 17:20:49

Z przyjemnością.
*Obróciła się w wpiła zachłannie w jego usta całując namiętnie.*

Christoph Grey - 20-10-13 17:24:23

*chwyta jej biodra i przyciąga ją do siebie odwzajemniając pocałunek. Powoli wsuwa palce pod jej koszulkę i zatrzymuje je tam, po czym schodzi pocałunkami na jej szyję i ramiona*

Ophelié Lefébure - 20-10-13 19:28:29

*Jęknęła cicho z zadowoleniem. Położyła dłonie na jego plecach, błądziła nimi chwilę, po czym przyciągnęła go do siebie najbliżej jak się dało, tak, że przylgnęli do siebie jak największą powierzchnią ciała. Wpiła się znowu w jego usta.*
I jak ci się podoba?
*Wyszeptała tuż przy jego ustach w przerwie między pocałunkami i przygryzła bardzo delikatnie jego dolną wargę.*

Christoph Grey - 20-10-13 19:33:55

Lepiej być nie może. *mruczy pod nosem i wsuwa dalej dłonie pod jej koszulkę błądząc nimi po jej plecach. Zsuwa je na pośladki i ściska je. W mgnieniu oka znajdują się przy ścianie. Opiera ją o nią, podciąga ją tak, że zaplata nogi wokół jego bioder. Całuje ją powoli przenosząc stopniowo pocałunki na szyję i obojczyk*

Ophelié Lefébure - 20-10-13 19:47:11

*Zachichotała cicho zaskoczona. Odchyliła lekko głowę ułatwiając mu całowanie.*
Cała przyjemność po mojej stronie, panie Grey.
*Objęła go za szyję, po chwili zsunęła ręce niżej, wsuneła je pod jego koszulkę, jedną dłonią przejechała po jego nagim torsie, a drugą pociągnęła lekko jego koszulkę do góry.*
Możesz się tego pozbyć?
*Uśmiechnęła się kusząco.*

Christoph Grey - 20-10-13 19:54:11

Och, z chęcią. *uśmiecha się szeroko, ściąga koszulkę i rzuca ją gdzieś na bok. Wsuwa obie dłonie pod koszulkę Phelii, przesuwa nimi wyżej i wyżej.. aż pozbywa się jej i wyrzuca ją tam gdzie swoją. Przyciska ją do siebie, błądzi dłońmi po jej ciele i całuje po kolei każdy jego skrawek*

Rosalie Delacure - 20-10-13 20:05:02

<z trudem doszła do szpitala gdzie od razu opatrzyli jej nogę, po chwili wyszła>

Ophelié Lefébure - 20-10-13 20:15:37

Muszę przyznać, że świetnie potrafisz pokazać swój talent.
*Powiedziała. Mruknęła cicho i pocałowała go kilka razy w ramię i przy ostatnim uszczypała lekko jego skórę zębami. Jedną dłoń wsuneła w jego włosy, a drugą przez chwilę błądziła po jego torsie, plecach, aż złapała go za szlufkę przy spodniach pociągnęła chcąc jeszcze zmniejszyć odległość między nimi, ale nie było to już chyba możliwe.*

Christoph Grey - 20-10-13 20:19:08

Zaraz znajdę się jeszcze bliżej. *mruczy jej na ucho, stawia ją na podłogę i muska wargami każdy skrawek jej ciała, aż dociera do zapięcia spodni. Rozbraja je zębami, zsuwa je powoli i kontynuuje pocałunki..*

Bram Evans - 20-10-13 20:35:36

* Wchodzi trzymając na rękach Kath. Kładzie ją na pierwszym wolnym łóżku i biegnie do pielęgniarek. Te przychodzą i ,,dolewają" dziewczynie krwi. Siada obok jej łóżka. Łapie ją za rękę i czeka aż się obudzi*

Katherine Pierce - 20-10-13 20:36:29

*budzi się po jakimś czasie i patrzy zdezorientowana * Gdzie ja jestem ? *patrzy na chłopaka*

Bram Evans - 20-10-13 20:40:41

* Szeroko otwiera oczy, gdy dziewczyna się budzi. Po chwili się uśmiecha* Panno niezniszczalna- jesteś w nie lubianym szpitalu.

Katherine Pierce - 20-10-13 20:43:56

*śmieje się * Nic mi nie jest*upiera się* W szpitalu? Nie...tylko nie to *wzdycha i kładzie  z powrotem głowę na poduszkę*

Bram Evans - 20-10-13 20:45:46

Jasne * powiedział lekko wkurzony * Zdrowi ludzie nie mdleją. * powiedział i spojrzał na nią znacząco* Masz tu zostać kilka dni.

Ophelié Lefébure - 20-10-13 20:47:15

*Cały czas go obserwowała.*
Nie mogę się doczekać.
*Od jego pocałunków przeszedł ją przyjemny dreszcz. Oparła się rękami o ścianę, a kiedy rozpiął jej spodnie zębami i zsunął je jęknęła, złapała go za rękę i pociągnęła żeby wstał. Kiedy to zrobił pocałował go namiętnie, pozbyła się całkowicie swoich spodni wspięła się na palce i podciągnęła jedną nogę, przejechała łydką po jego cholernie zgranym tyłku i udzie. Jedną rękę zarzuciła mu  na szyję i wplątała dłoń w jego włosy, a drugą w tym czasie rozpięła i zsunęła jego spodnie.*

Katherine Pierce - 20-10-13 20:47:16

Chyba żartujesz.Kilka dni? *mówi cicho* Przecież ja się tutaj zanudzę *wzdycha*

Bram Evans - 20-10-13 20:49:19

Trudno * powiedział i lekko się zaśmiał* Może Cię odwiedzę od czasu do czasu * powiedział ironicznie *

Katherine Pierce - 20-10-13 20:51:51

*spojrzałam na niego udając obrażoną* Wcale nie musisz *przygryzła dolną wargę aby się nie roześmiać*

Bram Evans - 20-10-13 20:52:47

No już przestać * powiedział milutko* Przecież wiesz że żartowałem * powiedział i uśmiechnął się lekko*

Katherine Pierce - 20-10-13 20:54:41

Jasne,jasne *mówi po czym nie wytrzymuje i zaczyna się śmiać*

Bram Evans - 20-10-13 20:56:31

Osz Ty * mówi złowrogo, ale po chwili sam się śmieje*

Katherine Pierce - 20-10-13 20:58:28

*patrzy na niego* Wiesz że nie musisz tutaj być? *uśmiecha się lekko*

Bram Evans - 20-10-13 21:00:45

Wiesz że chcę ? * odwzajemnia jej uśmiech*

Katherine Pierce - 20-10-13 21:02:34

*patrzy na niego z zaciekawieniem* Przysięgam że się nie obrażę jak pójdziesz ale  miło że jesteś tu ze mną *uśmiecha się delikatnie*

Bram Evans - 20-10-13 21:05:54

Przestań. W najbliższym czasie, nigdzie się stąd nie ruszam * powiedział i uśmiechnął się szeroko* Nawet jeśli masz mnie dość * powiedział i wytknął jej język*

Katherine Pierce - 20-10-13 21:07:02

A kto powiedział że mam cię dość? *zaśmiałam się* Wręcz przeciwnie

Bram Evans - 20-10-13 21:12:45

To dobrze * powiedział i rozłożył się na krześle* Dlaczego nie lubisz szpitali ? Przecież wcześniej raczej nie potrzebowałaś lekarzy.

Christoph Grey - 20-10-13 21:14:17

Ophelié Lefébure napisał:

*Cały czas go obserwowała.*
Nie mogę się doczekać.
*Od jego pocałunków przeszedł ją przyjemny dreszcz. Oparła się rękami o ścianę, a kiedy rozpiął jej spodnie zębami i zsunął je jęknęła, złapała go za rękę i pociągnęła żeby wstał. Kiedy to zrobił pocałował go namiętnie, pozbyła się całkowicie swoich spodni wspięła się na palce i podciągnęła jedną nogę, przejechała łydką po jego cholernie zgranym tyłku i udzie. Jedną rękę zarzuciła mu  na szyję i wplątała dłoń w jego włosy, a drugą w tym czasie rozpięła i zsunęła jego spodnie.*

*całuje ją namiętnie i powoli potęgując przy tym doznania. Wsuwa dłoń pod jej bieliznę, rozrywa ją jednym, zwinnym ruchem i kochają się namiętnie*

Katherine Pierce - 20-10-13 21:15:24

No tak ale po prostu ich nie lubię * mówi cicho* i na dodatek te twarde łóżka * wzdycha*

Bram Evans - 20-10-13 21:18:43

No cóż. Tu ci nie pomogę * powiedział i wzruszył ramionami. Wstał* Ale może chcesz coś z domu ?

Katherine Pierce - 20-10-13 21:20:32

Skoro mam być tutaj kilka dni to przydałyby mi się jakieś ubrania. Naprawdę nie ma szans żebym stąd wyszła* patrzy z nadzieją*

Bram Evans - 20-10-13 21:25:11

Nie * powiedział krótko i dobitnie* Pójdę, przyniosę Ci ubrania i zamknę drzwi.Zaraz wracam * powiedział, uśmiechnął się i wyszedł*

Ophelié Lefébure - 20-10-13 21:26:55

Christoph Grey napisał:

Ophelié Lefébure napisał:

*Cały czas go obserwowała.*
Nie mogę się doczekać.
*Od jego pocałunków przeszedł ją przyjemny dreszcz. Oparła się rękami o ścianę, a kiedy rozpiął jej spodnie zębami i zsunął je jęknęła, złapała go za rękę i pociągnęła żeby wstał. Kiedy to zrobił pocałował go namiętnie, pozbyła się całkowicie swoich spodni wspięła się na palce i podciągnęła jedną nogę, przejechała łydką po jego cholernie zgranym tyłku i udzie. Jedną rękę zarzuciła mu  na szyję i wplątała dłoń w jego włosy, a drugą w tym czasie rozpięła i zsunęła jego spodnie.*

*całuje ją namiętnie i powoli potęgując przy tym doznania. Wsuwa dłoń pod jej bieliznę, rozrywa ją jednym, zwinnym ruchem i kochają się namiętnie*

*Kiedy kończą kładzie dłoń na jego policzku i całuje go przeciągle.*
Cudownie, masz talent.
*Powiedziała cicho. Uśmiechnęła się seksownie, musnęła jeszcze raz jego wargi i zaczęła się ubierać.*
Ale przypominam, że jesteśmy w szpitalu. W każdej chwili może ktoś tu przyjść, skarbie.
*W jej głosie była ledwo zauważalna nutka żalu.*

Katherine Pierce - 20-10-13 21:28:20

* westchnęła cicho, nawet nie zauważyła kiedy zasnęła*

Christoph Grey - 20-10-13 21:32:24

Ophelié Lefébure napisał:

Christoph Grey napisał:

Ophelié Lefébure napisał:

*Cały czas go obserwowała.*
Nie mogę się doczekać.
*Od jego pocałunków przeszedł ją przyjemny dreszcz. Oparła się rękami o ścianę, a kiedy rozpiął jej spodnie zębami i zsunął je jęknęła, złapała go za rękę i pociągnęła żeby wstał. Kiedy to zrobił pocałował go namiętnie, pozbyła się całkowicie swoich spodni wspięła się na palce i podciągnęła jedną nogę, przejechała łydką po jego cholernie zgranym tyłku i udzie. Jedną rękę zarzuciła mu  na szyję i wplątała dłoń w jego włosy, a drugą w tym czasie rozpięła i zsunęła jego spodnie.*

*całuje ją namiętnie i powoli potęgując przy tym doznania. Wsuwa dłoń pod jej bieliznę, rozrywa ją jednym, zwinnym ruchem i kochają się namiętnie*

*Kiedy kończą kładzie dłoń na jego policzku i całuje go przeciągle.*
Cudownie, masz talent.
*Powiedziała cicho. Uśmiechnęła się seksownie, musnęła jeszcze raz jego wargi i zaczęła się ubierać.*
Ale przypominam, że jesteśmy w szpitalu. W każdej chwili może ktoś tu przyjść, skarbie.
*W jej głosie była ledwo zauważalna nutka żalu.*

*unosi kącik ust i kręci głową podając jej ubrania i spogląda na jej rozdarte majtki* Powinienem.. wziąć cię na zakupy. *parska śmiechem i również się ubiera* Jeśli ktoś przyjdzie, to.. no weź, jakoś sobie z tym poradzimy, prawda? *podchodzi i całuje ją przeciągle, po czym wciąga na siebie koszulkę i zapina spodnie*

Bram Evans - 20-10-13 21:33:44

* Zajrzał do sali. Kiedy zauważył że dziewczyna śpi wszedł po cichutku. Położył ubrania na półce obok dziewczyny. Położył się na wolnym łóżku obok niej i szybko zasnął*

Ophelié Lefébure - 20-10-13 21:39:34

Christoph Grey napisał:

Ophelié Lefébure napisał:

Christoph Grey napisał:


*całuje ją namiętnie i powoli potęgując przy tym doznania. Wsuwa dłoń pod jej bieliznę, rozrywa ją jednym, zwinnym ruchem i kochają się namiętnie*

*Kiedy kończą kładzie dłoń na jego policzku i całuje go przeciągle.*
Cudownie, masz talent.
*Powiedziała cicho. Uśmiechnęła się seksownie, musnęła jeszcze raz jego wargi i zaczęła się ubierać.*
Ale przypominam, że jesteśmy w szpitalu. W każdej chwili może ktoś tu przyjść, skarbie.
*W jej głosie była ledwo zauważalna nutka żalu.*

*unosi kącik ust i kręci głową podając jej ubrania i spogląda na jej rozdarte majtki* Powinienem.. wziąć cię na zakupy. *parska śmiechem i również się ubiera* Jeśli ktoś przyjdzie, to.. no weź, jakoś sobie z tym poradzimy, prawda? *podchodzi i całuje ją przeciągle, po czym wciąga na siebie koszulkę i zapina spodnie*

Zdecydowanie powinieneś.
*Poklepała go po policzku. Skończyła się ubierać i stanęła przed nim. Zaśmiała się cicho i kiwnęła głową.*
Poradzimy sobie.
*Znowu musiała stanąć na palcach, żeby go pocałować. Jednocześnie położyła mu dłoń na karku.*

Christoph Grey - 20-10-13 21:41:20

Ophelié Lefébure napisał:

Christoph Grey napisał:

Ophelié Lefébure napisał:


*Kiedy kończą kładzie dłoń na jego policzku i całuje go przeciągle.*
Cudownie, masz talent.
*Powiedziała cicho. Uśmiechnęła się seksownie, musnęła jeszcze raz jego wargi i zaczęła się ubierać.*
Ale przypominam, że jesteśmy w szpitalu. W każdej chwili może ktoś tu przyjść, skarbie.
*W jej głosie była ledwo zauważalna nutka żalu.*

*unosi kącik ust i kręci głową podając jej ubrania i spogląda na jej rozdarte majtki* Powinienem.. wziąć cię na zakupy. *parska śmiechem i również się ubiera* Jeśli ktoś przyjdzie, to.. no weź, jakoś sobie z tym poradzimy, prawda? *podchodzi i całuje ją przeciągle, po czym wciąga na siebie koszulkę i zapina spodnie*

Zdecydowanie powinieneś.
*Poklepała go po policzku. Skończyła się ubierać i stanęła przed nim. Zaśmiała się cicho i kiwnęła głową.*
Poradzimy sobie.
*Znowu musiała stanąć na palcach, żeby go pocałować. Jednocześnie położyła mu dłoń na karku.*

No widzisz? Ledwo się poznaliśmy i już jestem ci coś winien.. *kręci głową rozbawiony i odwzajemnia pocałunek. Odrywa się niechętnie i patrzy na nią niepewnie* Powinniśmy się stąd zmywać. No wiesz.. W pokoju obok leżą trupy. *krzywi się lekko i parska śmiechem*

Ophelié Lefébure - 20-10-13 21:47:31

Christoph Grey napisał:

Ophelié Lefébure napisał:

Christoph Grey napisał:


*unosi kącik ust i kręci głową podając jej ubrania i spogląda na jej rozdarte majtki* Powinienem.. wziąć cię na zakupy. *parska śmiechem i również się ubiera* Jeśli ktoś przyjdzie, to.. no weź, jakoś sobie z tym poradzimy, prawda? *podchodzi i całuje ją przeciągle, po czym wciąga na siebie koszulkę i zapina spodnie*

Zdecydowanie powinieneś.
*Poklepała go po policzku. Skończyła się ubierać i stanęła przed nim. Zaśmiała się cicho i kiwnęła głową.*
Poradzimy sobie.
*Znowu musiała stanąć na palcach, żeby go pocałować. Jednocześnie położyła mu dłoń na karku.*

No widzisz? Ledwo się poznaliśmy i już jestem ci coś winien.. *kręci głową rozbawiony i odwzajemnia pocałunek. Odrywa się niechętnie i patrzy na nią niepewnie* Powinniśmy się stąd zmywać. No wiesz.. W pokoju obok leżą trupy. *krzywi się lekko i parska śmiechem*

No proszę. Taki duży chłopiec, a boi się kilku sztywnych gości?
*Powiedziała z niedowierzaniem i troską. Chciała zachować powagę, ale nie udało jej się i roześmiała się melodyjne. Położyła dłoń na jego torsie i stukała w niego palcem wskazującym w rytm jakiejś melodii.*
To gdzie idziemy?

Christoph Grey - 20-10-13 21:51:37

Ophelié Lefébure napisał:

Christoph Grey napisał:

Ophelié Lefébure napisał:


Zdecydowanie powinieneś.
*Poklepała go po policzku. Skończyła się ubierać i stanęła przed nim. Zaśmiała się cicho i kiwnęła głową.*
Poradzimy sobie.
*Znowu musiała stanąć na palcach, żeby go pocałować. Jednocześnie położyła mu dłoń na karku.*

No widzisz? Ledwo się poznaliśmy i już jestem ci coś winien.. *kręci głową rozbawiony i odwzajemnia pocałunek. Odrywa się niechętnie i patrzy na nią niepewnie* Powinniśmy się stąd zmywać. No wiesz.. W pokoju obok leżą trupy. *krzywi się lekko i parska śmiechem*

No proszę. Taki duży chłopiec, a boi się kilku sztywnych gości?
*Powiedziała z niedowierzaniem i troską. Chciała zachować powagę, ale nie udało jej się i roześmiała się melodyjne. Położyła dłoń na jego torsie i stukała w niego palcem wskazującym w rytm jakiejś melodii.*
To gdzie idziemy?

*śmieje się razem z nią i wzrusza ramionami* Chodźmy do mnie. *całuje ją w czoło* Weźmiemy prysznic i możemy zrobić co tylko będziesz chciała. Zgoda? *unosi lekko brwi patrząc jej w oczy*

Ophelié Lefébure - 20-10-13 21:56:30

Christoph Grey napisał:

Ophelié Lefébure napisał:

Christoph Grey napisał:


No widzisz? Ledwo się poznaliśmy i już jestem ci coś winien.. *kręci głową rozbawiony i odwzajemnia pocałunek. Odrywa się niechętnie i patrzy na nią niepewnie* Powinniśmy się stąd zmywać. No wiesz.. W pokoju obok leżą trupy. *krzywi się lekko i parska śmiechem*

No proszę. Taki duży chłopiec, a boi się kilku sztywnych gości?
*Powiedziała z niedowierzaniem i troską. Chciała zachować powagę, ale nie udało jej się i roześmiała się melodyjne. Położyła dłoń na jego torsie i stukała w niego palcem wskazującym w rytm jakiejś melodii.*
To gdzie idziemy?

*śmieje się razem z nią i wzrusza ramionami* Chodźmy do mnie. *całuje ją w czoło* Weźmiemy prysznic i możemy zrobić co tylko będziesz chciała. Zgoda? *unosi lekko brwi patrząc jej w oczy*

Hmm...
*Oparła ręce na biodrach i przeniosła ciężar ciała na jedną nogę. Udawała przez chwilę, że się zastanawia.*
Bardzo kusząca propozycja. Chyba muszę się na nią zgodzić.
*Uśmiechnęła się szeroko.*

Christoph Grey - 20-10-13 22:00:05

Ophelié Lefébure napisał:

Christoph Grey napisał:

Ophelié Lefébure napisał:


No proszę. Taki duży chłopiec, a boi się kilku sztywnych gości?
*Powiedziała z niedowierzaniem i troską. Chciała zachować powagę, ale nie udało jej się i roześmiała się melodyjne. Położyła dłoń na jego torsie i stukała w niego palcem wskazującym w rytm jakiejś melodii.*
To gdzie idziemy?

*śmieje się razem z nią i wzrusza ramionami* Chodźmy do mnie. *całuje ją w czoło* Weźmiemy prysznic i możemy zrobić co tylko będziesz chciała. Zgoda? *unosi lekko brwi patrząc jej w oczy*

Hmm...
*Oparła ręce na biodrach i przeniosła ciężar ciała na jedną nogę. Udawała przez chwilę, że się zastanawia.*
Bardzo kusząca propozycja. Chyba muszę się na nią zgodzić.
*Uśmiechnęła się szeroko.*

Wiedziałem, że się zgodzisz. *uśmiecha się szeroko, nachyla się i przerzuca ją sobie przez ramię* Teraz cię porywam, księżniczko na ziarnku grochu. *śmieje się pod nosem i znikają* (ja dam :) )

Katherine Pierce - 21-10-13 06:17:16

*budzi się, spogląda na chłopaka*

Megan Archer - 21-10-13 21:56:10

*weszła do budynku i od razu skierowała sie do pomieszczenia z krwią. Wepchnęła po woreczki do wewnętrznych kieszeni płaszcza i ulotniła sie ze szpitala*

Bram Evans - 21-10-13 22:51:26

Katherine Pierce napisał:

*budzi się, spogląda na chłopaka*

* Po dłuższej chwili też się budzi. Rozgląda się w okół* Długo już nie śpisz ? Mogłaś mnie obudzić ! * powiedział i rozciągnął się *

Katherine Pierce - 21-10-13 23:13:22

Niedawno się obudziłam * uśmiecha się lekko * Chciałabym już stąd wyjśc. Naprawde świetnie się czuje

Bram Evans - 22-10-13 18:33:22

* Uśmiechnął się słodko* Powoli. Ale jeśli chcesz to porozmawiam z lekarzem, kiedy możesz wyjść. * Zapytał i uniósł lekko brwi*

Christoph Grey - 22-10-13 19:21:36

*wchodzą do szpitala i rozgląda się* Przepraszam panią. Szukam kuzynki. Młoda, krótkie ciemne włosy.. *zaczepia pielęgniarkę, która zawalona pracą pokazuje mu jakiś kierunek i odchodzi w szybkim tempie. Uśmiecha się lekko i oboje z Phelią pojawiają się w sali nieprzytomnej dziewczyny. Zamyka drzwi i spogląda na dziewczynę* Panie przodem.

Ophelié Lefébure - 22-10-13 19:37:28

*Przygryzła wargę uśmiechając się, kiedy weszli do wskazanej sali.*
Jaki pan szarmancki, panie Grey.
*Zaśmiała się cicho, po czym podeszła do łóżka dziewczyny i bez wahania nachyliła się i wgryzła w jej szyję.*

Christoph Grey - 22-10-13 19:59:22

Życie mnie tego nauczyło. *unosi kącik ust i przygląda się całej sytuacji. Oblizuje lekko wargę i hipnotyzuje dziewczynę, aby nie krzyczała, po czym wgryza się w jej szyję z drugiej strony*

Ophelié Lefébure - 22-10-13 20:09:29

*Po jakimś czasie oderwała się niechętnie od jej szyi. Oparła się o ścianę i oblizała wargi rozglądając się po pomieszczeniu. Przypomniała jej się sytuacja, kiedy poznała Cassie. Zachichotała cicho na to wspomnienie.*

Christoph Grey - 22-10-13 20:13:43

*odrywa się, przeciera wargi opuszkami palców i patrzy w oczy dziewczynie* Kiedy stąd wyjdziemy zapomnisz o tym co się wydarzyło. *uśmiecha się uroczo, wbija kły w swój nadgarstek i daje jej swoją krew. Po chwili prostuje się i przenosi wzrok na Phelię* Idziemy? *unosi kącik ust i wyciąga dłoń w jej stronę* Co powiesz na spacer po obiedzie?

Ophelié Lefébure - 22-10-13 20:19:35

Dobry pomysł.
*Uśmiechnęła się, złapała go za rękę i splotła palce ich dłoni. Opuścili szpital.*
(Ty daj posta ;) )

Katherine Pierce - 22-10-13 21:06:02

Byłabym naprawdę wdzięczna *uśmiecha się lekko*

Bram Evans - 22-10-13 23:23:34

* Odwzajemnił uśmiech. Wyszedł. Rozmawiał z lekarzem. Wrócił do sali ze smutną miną i spojrzał na nią*

Katherine Pierce - 23-10-13 07:33:44

*popatrzyłam na niego* Co powiedział lekarz?

Bram Evans - 23-10-13 16:05:35

* Podszedł do niej. Złapał ją za rękę i spojrzał jej w oczy* Zabieram cię do domu * powiedział i szeroko się uśmiechnął*

Katherine Pierce - 23-10-13 16:06:22

*uśmiechnęła się szeroko* Właśnie takiej odpowiedzi oczekiwałam *zaśmiałam się i wstałam z łóżka czując się już o wiele lepiej*

Bram Evans - 23-10-13 16:07:52

Idź, przebież się w ubrania, a ja cię spakuje * powiedział i puścił jej oczko*

Katherine Pierce - 23-10-13 16:12:08

Jasne *uśmiechnęłam się szeroko również puszczając mu oczko i pobiegłam do toalety gdzie zaczęłam się przebierać*

Bram Evans - 23-10-13 16:26:40

* Spakował jej rzeczy. Usiadł na łóżku i czekał aż wyjdzie*

Katherine Pierce - 23-10-13 18:30:35

*wyszła  z łazienki* Gotowa *uśmiechnęła się*

Bram Evans - 23-10-13 20:42:57

* Uśmiechnął się i wstał. Wziął torbę z jej rzeczami. Spojrzał na nią i uniósł brwi* Idziemy ? * spytał z uśmiechem*

Katherine Pierce - 23-10-13 20:45:51

Pewnie.I tak za długo już tutaj byłam *posłałam mu uśmiech*

Bram Evans - 23-10-13 20:47:27

* Uśmiechnął się. Wyciągnął rękę i czekał z uśmiechem aż dziewczyna poda mu swoją*

Katherine Pierce - 23-10-13 20:48:11

*podchodzi do niego,podaje mu rękę uśmiechając sie przy tym delikatnie*

Bram Evans - 23-10-13 20:49:25

* Wychodzą*

Megan Archer - 25-10-13 20:13:22

*Podeszła pod budynek. Weszła do szpitala i szła korytarzami, jak by faktycznie szła kogoś odwiedzić. W końcu, w wampirzym tempie znalazła się w pomieszczeniu z krwią. Zabrała jeden woreczek pod płaszczyk, a drugą włożyła do torebki. Zniknęła ze szpitala*

Ophelié Lefébure - 28-10-13 20:33:27

*Przyszła pod szpital, żeby zabrać swój samochód, który zostawiła tu jakiś czas temu. Wsiadła do auta, oparła głowę o kierownicę. Po chwili westchnęła, odpaliła samochód i odjechała.*

Klaus Mikaelson - 30-10-13 07:41:04

< Przyszedł trzymając Faye na rękach, wszedł do szpitala po czym wezwał kilku lekarzy. Odał ją w ich ręcę a po chwili opuścił szpital.>

Victoria Warrington - 30-10-13 18:35:30

<podchodzi pod szpital, wchodzi do środka i rozgląda się uważnie, nie wzbudzając podejrzeń idzie za wskazówkami w kierunku chłodni, wchodzi do środka i rozgląda się, sprawdzając zapasy krwi, widząc, że jest ich dużo uśmiecha się szeroko> Będę się tu dobrze bawić... <mówi pod nosem i słysząc skrzypnięcie drzwi w wampirzy tempie dopada do pielęgniarki, która właśnie weszła>
Nie było mnie tu, niczego nie pamiętasz, weszłaś tu i wzięłaś co potrzebne, jak zawsze. <hipnotyzuje ją i opuszcza szybko szpital>

Faye Marshall - 01-11-13 21:01:09

< Przez kilka dni leżała w szpitalu dzisiaj natomiast wyszła.>

Alexander Kahn - 03-11-13 20:54:20

*wchodzi i starając się być niezauważonym schodzi do piwnicy. Otwiera drzwi obok kostnicy, zamyka je za sobą i otwiera lodówkę z krwią. Krzywi się lekko spoglądając na nieświeżą krew, wzdycha i rozgląda się. Nagle do pomieszczenia wchodzi młoda pielęgniarka. Chwyta ją za ramię i patrzy jej w oczy* Nie krzycz. *mruczy cicho i wbija kły w jej gardło; pożywia się*

Katherine Pierce - 03-11-13 21:14:41

* wchodzi* Co ja tutaj właściwie robie* mówi cicho i idzie do lekarza, ten zaczyna ją badać po czym uśmiecha się*Gratulacje. Jest pani w ciąży*mówi*
Że co?!* patrzy na niego jak na idiotę* To chyba jakaś pomylka*
Ależ nie. Musi pani zostać na kilka dni w szpitalu aby zrobić potrzebne badania* mówi lekarz po czym przewozi zdezorientowaną dziewczynę do sali*

Katherine Pierce - 03-11-13 21:21:55

* robią jej kilka badań*

DimitryRattigan - 03-11-13 21:23:59

<Podchodzi pod budynek, upewniając się, że ma dostatecznie dużo miejsca w wewnętrznych kieszeniach płaszcza i mimowolnie oblizuje wargi, starając się ukryć wydłużone w tym momencie kły. Wchodzi do środka i staje przy recepcji, uśmiechając się czarująco do jednej z pielęgniarek. Wykorzystując swoje zdolności, przekonuje ją, aby wyjaśniła mu, gdzie znajduje się krew w saszetkach. Idzie we wskazanym kierunku, a do jego nozdrzy z coraz większą siłą dociera krew świeżej krwi. Marszczy brwi i przyśpiesza kroku. Naciska na klamkę i staje jak wryty, uśmiecha się pod nosem i opiera się o framugę, tupiąc nogą.> Młody, niewyżyty wampirek? <Śmieje się szyderczo.>

Alexander Kahn - 03-11-13 21:26:57

*odrywa się od pielęgniarki i chowa kły; oblizuje wargi i uśmiecha się szelmowsko* Prawie trafiłeś. Seksowna już zjedzona, poszukaj innej. *unosi kącik ust i podtrzymuje mdlejącą kobietę. Wgryza się w swój nadgarstek i daje jej trochę krwi, po czym układa ją na zamrażarce*

DimitryRattigan - 03-11-13 21:28:24

Teraz niech tylko rozchyli nogi. Jej krew wykorzystałeś, czas na małe co nieco. Na zamrażalce <Prycha pod nosem, czując ogarniające go rozbawienie.> No wiesz, sytuacja nastrajająca do seksu. Mnie to zawsze pobudza. Zamrażalka, pralka... Whatever. <Unosi brwi i rozgląda się za saszetkami krwi.>

Katherine Pierce - 03-11-13 21:29:29

* pisze sms, w międzyczasie rozmawia z lekarzem*

Bram Evans - 03-11-13 21:29:43

* Wpada do szpitala. Rozmawia chwilę z pielęgniarką i wbiega do sali gdzie robią Kath badania. Podbiega do niej* Co się dzieje ? Poczułaś się gorzej ?

Katherine Pierce - 03-11-13 21:30:43

Byłam na badaniach i stwierdzili w końcu co mi jest* przygryza lekko wargę*

Alexander Kahn - 03-11-13 21:31:48

Krew *kiwa głową i stara się zachować powagę* Nieprzytomnych nie biorę. Wolałbym, żeby była żywa, kiedy nasze wargi znowu się zetkną. *unosi kącik ust* Och. Zagrodziłem ci drogę do świeżego mleczka? *unosi lekko brwi udając poruszenie*

Bram Evans - 03-11-13 21:33:09

Katherine Pierce napisał:

Byłam na badaniach i stwierdzili w końcu co mi jest* przygryza lekko wargę*

To co się dzieje ? Chodzi o to że... masz za mało krwi ? * Zajrzał jej w oczy*

Katherine Pierce - 03-11-13 21:34:45

* kiwa lekko głową* Jestem w ciąży

Bram Evans - 03-11-13 21:35:40

* Wywrócił oczami* Kath, nie czas na żarty. Co Ci jest naprawdę ?

DimitryRattigan - 03-11-13 21:36:12

Znowu? <Unosi brwi, uśmiechając się do nieznajomego.> Chyba po raz pierwszy, no chyba, że wyssałeś jej krew z warg. <Wzrusza ramionami i podchodzi, wyciągając dłoń z kieszeni i podając mu ją.> Dimitry.

Katherine Pierce - 03-11-13 21:37:25

Ja nie żartuj* przełyka ślinę* Spodziewam się dzieck* podeszedł do nich lekarz i pogratulował Bramowi* Pańska dziewczyna jest w 1 miesiącu ciąży* lekarz posyła mu uśmiech*

Alexander Kahn - 03-11-13 21:39:02

Nie, ale chętnie bym to zrobił. *uśmiecha się zadziornie i ściska jego dłoń* Alexander. A już myślałem, że nie tym miastem rządzą kobiety. *kręci głową*

Bram Evans - 03-11-13 21:40:01

* Uśmiechnął się* Nie wiem czy wiecie ale prima aprilis jest dopiero w kwietniu. * Zwraca się do lekarza* A teraz naprawdę chcę wiedzieć co jej jest.



( RC już się nas czepia xd )

DimitryRattigan - 03-11-13 21:41:27

Dawaj <Kiwa zachęcająco głową.> Nie wygląda na taką, co by miała coś przeciwko czemukolwiek. <Śmieje się drwiąco i otwiera lodówkę, szukając saszetki z RH+.> Kobiety nie rządzą żadnym miastem <Jego głos brzmi stanowczo i pewnie.>

Katherine Pierce - 03-11-13 21:42:05

* lekarz zwraca się do Brama*
Jeśli pan nie wierzy to pokaże panu wyniki* lekarz daje Bramowi wynika a Kath patrzy gdzieś na bok*
( hah no właśnie widzę :D)

Alexander Kahn - 03-11-13 21:43:27

Ale tym tak. Stary, w ciągu jednego jebanego dnia spotkałem same czarodziejki. *zaciska wargi i kręci głową* A facetów kompletne null.

Bram Evans - 03-11-13 21:45:03

* Przygląda się im z niedowierzaniem. Lekko się uśmiecha, a później poważnieje. Łapię Kath za rękę i delikatnie ją głaszcze* Będzie ok...

DimitryRattigan - 03-11-13 21:46:39

Czarodziejki <Tym razem jego ton jest przesiąknięty niespotykanym jadem.> Zwykłe gnidy, które stąpają po tym świecie, nie przestrzegając żadnych, nawet tych podstawowych, praw. Myślą, że powiedzą te swoje czary-mary i wszystkich sobie podporządkują. O nie, po moim trupie. <Kręci głową, pociągając krew.>

Katherine Pierce - 03-11-13 21:49:45

* lekarz uśmiecha się lekko i odchodzi*
Co my teraz zrobimy* pyta nadal zszokowana wtulając się w chłopaka*

Bram Evans - 03-11-13 21:50:37

* Głaszcze ją po głowie* Nie wiem * mówi cicho i całuję ją w czoło*

Katherine Pierce - 03-11-13 21:51:48

* przełyka ślinę, po wszystkim pielęgniarka informuje ich że Kath może wyjsc ze szpitala*

Alexander Kahn - 03-11-13 21:53:43

*parska śmiechem rozbawiony, opiera się o lodówkę i zakłada ręce na torsie* Są całkiem sexy, więc mogę im to wybaczyć. Tylko.. no wiesz, z nimi zero prywatności. Wystarczy, że spojrzą ci w oczy, czy też cię dotkną i wiedzą o tobie więcej, niż rodzona matka. *kręci głową*

Bram Evans - 03-11-13 21:55:49

* Powoli wstaje. Pomaga Kath podnieść się z łóżka. * Idziemy ?

Katherine Pierce - 03-11-13 21:57:07

* kiwa lekko głową po czym wychodzą*

DimitryRattigan - 03-11-13 21:57:36

No chyba, że je zezłościsz. To już po Tobie stary. Ręce, noga, mózg na ścianie. Sparaliżują Cię jak skończonego paralityka <Wywraca oczami.>

Alexander Kahn - 03-11-13 22:01:42

( :D )

Dlatego musisz być.. seksowny do tego stopnia, że szkoda im będzie cię tak torturować. *uśmiecha się szeroko*

DimitryRattigan - 03-11-13 22:03:30

A Twoim zdaniem? <Rozkłada szeroko ręce.> Jestem? <Unosi brwi rozbawiony.>

Alexander Kahn - 03-11-13 22:06:30

Stary, wyglądam na geja? *unosi brwi rozbawiony* Zapytaj pielęgniarki jak się obudzi. Tylko żeby nie zdarła z ciebie spodni. W razie czego mocno zapnij pasek. *uśmiecha się szeroko* Jeszcze ci fiuta odgryzie.. i wtedy dopiero bym się śmiał. *kręci głową śmiejąc się pod nosem*

DimitryRattigan - 03-11-13 22:07:46

O nie <Udaje zasmuconego.> I czym będę ruchał? Komu będę przepychał... <Urywa i chrząka, niby to zakłopotany.> No. <Śmieje się.>

Alexander Kahn - 03-11-13 22:08:59

Mózg. *uśmiecha się szeroko* Masz palce. Długością pewnie ci się dużo nie różnią od frycka *rozkłada ręce* Nie widzę problemu.

DimitryRattigan - 03-11-13 22:10:56

<Podchodzi do niego i klepie go w ramię.> Jesteś swój gość. <Śmieje się, dopija krew i wyrzuca gdzieś pustą saszetkę. Bierze kilka kolejnych i zapełnia nimi kieszenie płaszcza.> To co? Może mały drink na początek tej jakże rozkosznej znajomości?

Alexander Kahn - 03-11-13 22:29:15

No jasne. Nie preferuję małych. Albo wykupimy pół baru, albo nie pijemy. *unosi kącik ust i spogląda na przebudzającą się pielęgniarkę. Podnosi ją za kołnierzyk uniformu i patrzy jej w oczy* Zabawiliśmy się i było hot. Polecisz mnie koleżanką i zbierzesz dla mnie trochę świeżej krwi na jutro. *uśmiecha się uroczo* Nikomu nic nie powiesz. *kiedy kobieta kiwa głową i zafascynowana odchodzi; Alexander odwraca się do Dimitra i zaciera dłonie* Przypomnij mi czemu jeszcze tu jesteśmy? *uśmiecha się szeroko i znikają*

Cassandra Harris - 05-11-13 14:51:12

< Przychodzi rano do szpitala i zaczyna swoją zmianę. >

Cassandra Harris - 05-11-13 18:55:03

< Wchodzi do pokoju lekarskiego, narzuca na ramiona kurtkę Alexandra i bierze torbę.Notuje w notesie swoje dyżury i operacje, po czym wychodzi z szpitala. >

Tyler Gage - 06-11-13 15:10:58

<Wchodzę do szpitala rękę trzymając na ranie na szyi. W recepcji mówię, że się skaleczyłem. Nie pytają o nic więcej. Prowadzą mnie szybko do gabinetu lekarskiego i opatrują ranę. Kiedy kończą płacę im i wychodzę ze szpitala>

Katherine Pierce - 06-11-13 21:37:02

* wchodzą, kierują się do gabinetu , lekarz bada Katherine, robi jej usg,  przy tym rozmawia z przyszłymi rodzicami, dziewczynie każe się nie denerwować i zdrowo się odżywiać,pokazuje im główkę dziecka itd.*

Bram Evans - 06-11-13 22:00:16

* W milczeniu patrzy na wszystko*

Katherine Pierce - 06-11-13 22:33:15

* kończą robić badania Kath, wychodzą na korytarz*

Bram Evans - 06-11-13 22:39:09

* Milczy przez jakiś czas* Odprowadzę Cię do domu * Mówi i wolnym krokiem rusza do wyjścia*

Katherine Pierce - 07-11-13 07:17:04

*bez słowa wychodzą*

Bram Evans - 08-11-13 22:25:09

* Wbiega do szpitala z Kath na rękach. Kładzie ją na pierwszym wolnym łóżku i woła lekarza *

Bram Evans - 08-11-13 22:30:57

* Zrobili dziewczynie badania. Lekarz stwierdził że to wirus, ale ponieważ Kath jest w ciąży reaguje na niego gorzej. Zostawili ją kilka dni w szpitalu dopóki nie wydobrzeje. Bram usiadł na krześle obok niej i tak jak dziewczyna zasnął *

Katherine Pierce - 09-11-13 08:08:17

*budzi się lekko zdezorientowana, patrzy na chłopaka , rozgląda się *=

Katherine Pierce - 09-11-13 09:40:11

*z trudem podnosi się*

Katherine Pierce - 09-11-13 11:09:38

*do pokoju przychodzi pielęgniarka,daje Katherine kilka tabletek do połknięcia,gdy dziewczyna połyka,ta posyła jej lekki uśmiech i patrzy na chłopaka po czym  wychodzi z sali ,Kath siada na łóżku wpatrując się w chłopaka*

Katherine Pierce - 09-11-13 15:54:13

*wychodzi na korytarz,chodzi chwilę po nim,kładzie ręce na brzuchu,rozgląda się po korytarzu*

Elizabeth Evans - 09-11-13 16:02:18

*Podchodzę do Katheriny* Czemu trzymasz się za brzuch jesteś w ciąży ? *Zaczęłam się śmiać*

Katherine Pierce - 09-11-13 16:03:23

*patrzy na nią podejrzliwie* A ty to ...?

Elizabeth Evans - 09-11-13 16:04:34

Elizabeth Evans miło mi *Uśmiecham się do niej zadziornie *

Katherine Pierce - 09-11-13 16:05:03

*zakłada ręce* Skąd wiesz kim jestem?

Elizabeth Evans - 09-11-13 16:07:28

Słyszałam o tobie parę rzeczy. Ciekawych rzeczy. Parę osób mówiło że jesteś raczej wredna ale reszta że można z tobą pogadać i że jesteś hmm "fajna " *Odpowiedziałam jej szybko*

Katherine Pierce - 09-11-13 16:10:11

*odgarnęłam kosmyk włosów i usiadłam na krześle na korytarzu* Pracujesz w szpitalu czy jesteś....*zastanawia się chwilę* na odwiedzinach u kogoś?

Elizabeth Evans - 09-11-13 16:13:14

Szczerzę ani to ani to . Mieszkam tu ,kiedyś szukałam kogoś ale spodobało mi się. Miasto jest milutkie. *Uśmiechnęłam się i odgarnęłam włosy na bok * Spodobała mi się twoja postura jesteśmy podobne.*Zaczęłam się śmiać *

Elizabeth Evans - 09-11-13 16:15:48

Szczerze mówiąc szukałam Cię .

Katherine Pierce - 09-11-13 16:15:49

*zaśmiałam się*Milutkie ? *unosi jedną brew* Za pewne nie mieszkasz tutaj długo *uniosłam lekko kącik ust i spojrzałam w stronę sali w której powinnam leżeć*

Katherine Pierce - 09-11-13 16:16:09

Szukałaś mnie? *pyta zdziwiona*

Elizabeth Evans - 09-11-13 16:20:04

Masz racje nie mieszkam tu długo i nie znam za wielu ludzi. *Spojrzałam na nią słodko * Tak szukałam cie. Ludzie opowiadali że jesteś inteligentna więc chciałabym żebyś mi pomogła. Mogłabyś? *Spytałam oczekująco *

Katherine Pierce - 09-11-13 16:20:48

Pomogła w czym? *pyta zaskoczona*

Elizabeth Evans - 09-11-13 16:23:56

Musze odszukać pewną osobę *Uśmiechnęłam się i usiadłam koło niej * Nikogo tu nie znam a wiem a nawet jestem pewna że tobie mogę zaufać .

Elizabeth Evans - 09-11-13 16:25:29

I chciałabym się dowiedzieć parę rzeczy na temat mieszkańców tego miasta ostatnio byłam tu w 1860 i bardzo się zmieniło

Katherine Pierce - 09-11-13 16:33:05

Pewną osobę? Mianowicie kogo? * uśmiechnęła się lekko*

Katherine Pierce - 09-11-13 16:34:08

Ja również dopiero poznaję mieszkańców tego miasta.Dużo się tutaj zmieniło.Do miasta przybyły różne osoby.Sama staram się rozeznać

Elizabeth Evans - 09-11-13 16:37:24

Mianowicie Stefana Salvatore . Słyszałam o nim parę ciekawych rzeczy i chce sprawdzić czy to prawda.

Katherine Pierce - 09-11-13 16:39:53

*zastanowiła się przez chwile* Szczerze mówiąc nie widziałam go jeszcze ale może znajdziesz go pod tym adresem *prosi kogoś o kartkę i długopis po czym pisze adres pensjonatu i podaje go dziewczynie* Prawdopodobnie mieszka tam mój sobowtór * w międzyczasie podchodzi do niej pielęgniarka i pyta się Kath jak się czuje,Kath kiwa głową że dobrze po czym kieruje wzrok na Elizabeth*

Elizabeth Evans - 09-11-13 16:43:47

Dzięki *Wkładam karteczkę do kieszeni * Na pewno zajrzę. Twój sobowtór ? Oh Elena Gilbert prawda ? Hm ciekawa osoba nigdy nie spotkałam ale mam nadzieje że spotkam *Uśmiechnęłam się do niej. * Jak tam ciąża ? Tak źle ? Czy tylko tak się mówi ?

Katherine Pierce - 09-11-13 16:45:24

Po prostu małe komplikacje ale wszystko powoli wraca do normy *unosi lekko kąciki ust* Poznałaś kogoś jeszcze tutaj?

Elizabeth Evans - 09-11-13 16:46:53

Tak parę osób.Ludzie są tutaj nawet mili. *Uśmiechnęłam się *

Katherine Pierce - 09-11-13 16:51:49

Zależy na kogo trafisz *uśmiecha się lekko*

Elizabeth Evans - 09-11-13 16:52:56

Sugerujesz coś ? *Spytałam zaciekawiona *

Elizabeth Evans - 09-11-13 16:57:44

*Odczytałam Sms'y od Avery i spojrzałam na Katherine *

Katherine Pierce - 09-11-13 17:03:34

Po prostu uważaj z kim rozmawiasz *uniosłam kąciki ust* Wiele osób wydaje się być miłym

Elizabeth Evans - 09-11-13 17:04:57

Musze lecieć kochana ale mam nadzieje że się jeszcze spotkamy * Pocałowałam ją w policzek * Papa. Oh tu masz mój numer *Podałam jej moją wizytówkę * Zadzwoń lub napisz jak będziesz miała czas.

Katherine Pierce - 09-11-13 17:06:03

Jasne *posłałam dziewczynie uśmiech,weszłam po cicho do swojej sali,widząc śpiącego chłopaka uśmiecha się i całuje go czule po czym kładzie się na łóżku*

Cassandra Harris - 09-11-13 17:22:05

< Przychodzi do szpitala, w którym kieruje się do pokoju lekarskiego.Tam przebiera się i zostawia torebkę.Początek dyżuru zaczyna od sprawdzenia stanu swoich pacjentów. >

Katherine Pierce - 09-11-13 17:25:12

*wzdycha,bawi się komórką*

Katherine Pierce - 09-11-13 19:46:14

* chowa komórkę, patrzy na Brama*

Bram Evans - 09-11-13 19:51:48

* Budzi się. Przeciera oczy* Wszystko ok ? * Zwraca się do dziewczyny*

Katherine Pierce - 09-11-13 19:53:43

* podnosi się* Tak.Pochodziłam sobie trochę po korytarzu* uśmiechnęłam* A ty sobie słodko spałeś więc nie chciałam cię budzić* zaśmiałam się*

Bram Evans - 09-11-13 19:56:10

A jak twoje wyniki ? Jak się czujesz ? * wstał i się przeciągnął*

Katherine Pierce - 09-11-13 19:57:47

Moje wyniki są dobre. Rozmawiałam dzisiaj z pielęgniarką i powiedziała że wyniki są bardzo dobre* uniosłam kąciki ust* A czuje się bardzo dobrze

Bram Evans - 09-11-13 20:03:18

A mówili jak długo jeszcze Cię tu przetrzymają ? * Ustał koło jej łóżka*

Katherine Pierce - 09-11-13 20:04:13

No nie mówili* mówi zastanawiąjąc się i siada na łóżko*

Bram Evans - 09-11-13 20:08:09

Zaraz pójdę i się zapytam. Przynieść Ci coś ? * Spojrzał na nią zmartwiony i przybliżył się do niej*

Katherine Pierce - 09-11-13 20:09:08

Gdybyś mógł to cokolwiek do picia* uśmiechnęłam się lekko i spojrzałam na chłopaka*

Bram Evans - 09-11-13 20:11:09

* Nieśmiało odwzajemnił uśmiech. Wyszedł z sali. Porozmawiał z lekarzem i przyniósł jej niegazowaną wodę. Postawił ja na szafce obok jej łóżka i usiadł obok niej* Proszę.

Katherine Pierce - 09-11-13 20:12:20

Co powiedział lekarz? * upiła wode i spojrzała na chłopaka*

Bram Evans - 09-11-13 20:13:19

Niedługo wyjdziesz. Jeszcze tylko kilka dni * powiedział i uśmiechnął się do niej miło*

Katherine Pierce - 09-11-13 20:13:59

Kilka dni? * przygryzłam dolną wargę i spuściłam wzrok*

Bram Evans - 09-11-13 20:16:13

* Delikatni objął ją ramieniem* Dasz radę. Najważniejsze że wszystko jest ok.

Katherine Pierce - 09-11-13 20:17:51

Dobrze że to tylko był wirus* kiwnęłam lekko głową i wtuliłam się w chłopaka*

Bram Evans - 09-11-13 20:19:13

* Objął ją mocniej i pocałował w głowę* Nie zostawię Cię * Powiedział bardzo cicho, prawie nie słyszalnie, jakby sam do siebie*

Katherine Pierce - 09-11-13 20:21:22

* przełknęła śline i przymknęła lekko powieki* Dziękuje że przy mnie jesteś. Równie dobrze mogłeś mnie zostawić jednak tego nie zrobiłeś

Bram Evans - 09-11-13 20:22:30

Bo Cię kocham * powiedział i lekko się uśmiechnął*

Katherine Pierce - 09-11-13 20:23:49

* wtuliła się mocniej* Wiesz że ja ciebie też prawda?

Bram Evans - 09-11-13 20:29:18

Wiem* Zbliżył się do niej. Kiedy dotknęli się nosami krótko się zaśmiał. Zbliżył się jeszcze bardziej i delikatnie ją pocałował*

Katherine Pierce - 09-11-13 20:30:30

* odwzajemniła czule pocałunek gładząc jego policzek opuszkami palców*

Bram Evans - 09-11-13 20:34:27

Przepraszam * powiedział i powrócił do całowania*

Katherine Pierce - 09-11-13 20:35:28

Za co? * szepnęłam cicho tuż przy jego ustach i znów pocałowałam go tym razem namiętnie*

Bram Evans - 09-11-13 20:40:49

Za to że mnie nie było przy Tobie ostatnio * odwzajemnił pocałunek. Odsunął się od niej* Ale musisz wiedzieć że tak naprawdę ciągle nie wiem jak to będzie i nie chcę być ojcem * podkreślił końcówkę* Ale Cię kocham * spojrzał jej w oczy*

Katherine Pierce - 09-11-13 20:46:55

* przechyliła lekko głowę* Ja też nie wiem czy sobie poradzę ale ... Damy radę* spojrzałam w oczy chłopaka* Dziecko to... Nie koniec świata. Poradzimy sobie. Mamy jeszcze czas żeby się z tym wszystkim oswoić. Ja...na początku nie chciałam..nie mogłam się z tym pogodzić że jestem w ciąż ale z czasem wszystko się zmieniło. Po miesiącu inaczej już na to wszystko patrzyłam. Z każdym dniem czułam w środku cząstkę ciebie i zaczęłam ją kochać aż w końcu zdałam sobie sprawę z tego że..kocham ją bardzo tak jak i ciebie* pocałowałam go czule wyznając*

Bram Evans - 09-11-13 20:53:47

Chciałbym żeby ze mną tak było, ale * przerwał na chwilę i opuścił wzrok na ziemię* nie czuję nic takiego.

Katherine Pierce - 09-11-13 20:56:51

Jeszcze mamy czas* objęła chłopaka i spojrzała mu w oczy*

Bram Evans - 09-11-13 21:03:41

Chciałbym zdążyć * powiedział i objął ją*

Katherine Pierce - 09-11-13 21:06:35

Zdążysz. Wiem to * uśmiechnęłam się słodko i pogładziłam jego policzek, wtulając się w niego* Brakowało mi tego* mówi cicho*

Bram Evans - 09-11-13 21:11:36

* Uśmiechnął się* Mi też * Przytulił ją i pogładził ją po ramieniu *

Katherine Pierce - 09-11-13 21:17:46

* uśmiechnęła się, do pokoju weszła pielęgniarka, podała tabletki, widząc przytulającą się parę uśmiechnęła się do nich i wyszła a Kath czule pocałowała Brama wrzucając w ten pocałunek jak najwięcej uczuć: miłości, tęsknoty*

Bram Evans - 09-11-13 21:27:30

* Odwzajemnił go. Ułożył ją na łóżko i całował namiętnie. Szpitalne łóżko głośno zazgrzytało. Bram się zaśmiał* Mało dogodne miejsce.

Katherine Pierce - 09-11-13 21:28:33

Mhm* zaśmiała się mrucząc i nadal całując namiętnie chłopaka*

Bram Evans - 09-11-13 21:37:22

* Odwzajemniał jej pocałunki*

Katherine Pierce - 09-11-13 21:39:56

Mam nadzieję że nikt tutaj nie wejdzie * śmieje się przygryzając dolną wargę chłopaka, jeżdżąc dłońmi po jego torsie*

Bram Evans - 09-11-13 21:43:57

Ryzykujemy ? * pyta z rozbawieniem i patrzy na nią pytająco*

Katherine Pierce - 09-11-13 21:46:40

Życie bez ryzyka byłoby nudne* mruczy cicho tuż nad jego ustami po czym odpina guziki jego koszuli nie przestając go całować*

Bram Evans - 09-11-13 21:49:03

* Ściąga jej bluzkę i całuje ją po brzuchu*

Katherine Pierce - 09-11-13 21:55:12

* mruczy cicho, wygina ciało w łuk*

Bram Evans - 09-11-13 22:00:46

* Zdjął jej spodnie i wrócił do jej ust*

Katherine Pierce - 09-11-13 22:02:21

* ściągnęła jego koszulę a później spodnie nadal całując go namiętnie, z pocałunkami zaczyna zjeżdżać coraz niżej*

Bram Evans - 09-11-13 22:08:35

* W tym czasie sprawnie, jedną ręką pozbył się jej stanika*

Katherine Pierce - 09-11-13 22:12:01

* przygryzła seksownie dolną wargę i pocałowała chłopaka namiętnie*

Bram Evans - 09-11-13 22:17:33

* Przeszli do rzeczy*

Katherine Pierce - 10-11-13 07:01:42

*wczoraj:zasnęli
Dzisiaj: obudzili się,Kath gładziła tors chłopaka wciąż w niego wtulona*

Cassandra Harris - 10-11-13 10:21:36

< O siódmej rano kończy swoją zmianę.W lekarskim przebiera się w swoje ubrania, notuje jeszcze ostatnie rzeczy w dokumentach jednego z pacjentów.Gdy już ma wychodzić zaczepia ją stażysta proszący o pomoc.Z ciężkim westchnięciem pomaga mu wypełnić dokumenty, po czym kieruje się do swojego samochodu i odjeżdża. >

Megan Archer - 10-11-13 10:49:56

*Weszła do szpitala. Jak gdyby nigdy nic, szła korytarzami. Kiedy nikt nie patrzył, weszła do pokoju z zapasami krwi. Szybko wrzuciła do torby dziesięć torebek i wróciła na korytarz. Wyszła ze szpitala*

Bram Evans - 10-11-13 14:19:50

* Obudził się. Patrzył na ruchy dziewczyny* Tęskniłem za tym.

Katherine Pierce - 10-11-13 14:21:53

*uśmiechnęła się słodko i pocałowała chłopaka* Ja też.Miejmy nadzieję że nie wejdzie tu lekarz *śmieje się cicho czując spadający kosmyk włosów*

Bram Evans - 10-11-13 14:24:17

Miejmy * powiedział ze śmiechem* Pewnie nie był by zadowolony * odgarnął jej włosy za ucho*

Katherine Pierce - 10-11-13 14:25:56

To mało powiedziane.No bo wiesz...*przeciągnęłam się* Dopiero co byłam chora i ledwo potrafiłam zejść z łóżka *śmieje się*

Bram Evans - 10-11-13 14:32:16

Teraz już na pewno nie jesteś chora * powiedział ze śmiechem* Siły Ci nie brakuje * Przejechał dłońmi w kierunku jej tyłka*

Katherine Pierce - 10-11-13 14:34:35

*przygryzła dolną wargę i uśmiechnęła się* Czuję się znakomicie co wiąże się z szybkim wyjściem ze szpitala * zaśmiałam się przygryzając delikatnie płatek ucha chłopaka*

Bram Evans - 10-11-13 14:38:12

O tym zadecyduje lekarz * powiedział z lekkim śmiechem*

Katherine Pierce - 10-11-13 14:40:30

*uśmiecha się i kiwa głową z rozbawieniem* Kocham cię *zawiesza ręce na jego szyi całując go*
(będę za 30 min :D )

Bram Evans - 10-11-13 14:47:16

Ja Ciebie też * powiedział słodko* Ale chyba muszę zejść z twojego łóżka bo pewnie Ci ciasno * zaśmiał się*

Katherine Pierce - 10-11-13 14:57:22

*kiedy chłopak już chciał schodzić przyciągnęłam go z powrotem do siebie śmiejąc się* O nie...Nigdzie cię nie puszczę* uśmiechnęła się słodko i pocałowałam go http://data1.whicdn.com/images/58280005 … _large.gif*

Bram Evans - 10-11-13 16:07:52

*Odwzajemnił pocałunek i zaśmiał się* Ja też nie chcę, ale muszę.* powiedział i wstał. Zaczął się ubierać*

Katherine Pierce - 10-11-13 16:09:26

*zaśmiała się i również się szybko ubrała,słysząc że idzie lekarz,wskakuje na łóżko natychmiast,próbuje się nie roześmiać,do pokoju wszedł lekarz lekko zaskoczony widokiem ubierającego się chłopaka,zrobiła Kath badania w tym usg,uśmiechnął się i powiedział że jutro będzie mogła już wyjść po czym wyszedł,Kath spojrzała się na Brama i zaczęła się śmiać* Widziałeś jego minę jak wszedł ? *mówi śmiejąc się*

Katherine Pierce - 11-11-13 11:01:35

*rozmawiają przez chwilę,po czym wychodzą ze szpitala za zgodą oczywiście lekarza*
(jakby coś,napisałam posta w domu Kath)

Nicole Death - 11-11-13 18:26:36

* Wchodzi do szpitala i udaje się w kierunku banku krwi by zdobyć pare woreczków życiodajnej cieczy *

Elijah Mikaelson - 11-11-13 18:29:37

<przybiega do szpitala, krzycząc na jakieś pielęgniarki, po chwili zabierają mu Rosalie i każą czekać, podchodzi do Alice i spogląda w jej oczy> Nie tak ten ślub miał wyglądać

Alice Cavercius - 11-11-13 18:33:36

Domyślam się <westchnęła cicho i usiadła na ławce> Powiedz mi, wiesz kim była ta kobieta? <spytała, unosząc brew> Jakaś tutejsza psychopatka? Uciekinierka z oddziału zamkniętego? <popatrzyła się na mężczyznę>

Nicole Death - 11-11-13 18:36:17

* Wkrada się do pokoju szybko chowając do swojej torby pare woreczków, wychodząc i idąc głównym korytarzem słyszy czyjeś krzyki delikatnie spogląda na dwójkę rozmawiających osób a po chwili znika z szpitala *

Elijah Mikaelson - 11-11-13 18:38:18

Sam niedawno tutaj przyjechałem, ale ta kobieta zdecydowanie jest psychiczna i jeżeli tylko coś się stanie Rosalie, albo jej dziecku <pokręcił głową> Dopilnuję by tego pożałowała <uśmiechnął się minimalnie i zaczął chodzić w kółko zestresowany>

Avery Saltzman - 11-11-13 18:38:25

< Przychodzi do szpitala w celu dowiedzenia się czy ktoś trafił tutaj po ślubie.W pewnym momencie zauważa dziewczynę, identycznie wyglądającą jak ona.Podchodzi do niej i lustruje ją wzrokiem.Staje jak wryta; nie wie co powiedzieć. >

Alice Cavercius - 11-11-13 18:44:06

Wszystko będzie w porządku <uśmiecha się pocieszająco i kładzie Elijah dłoń na ramieniu. W pewnym momencie zauważa za nim dziewczynę. Otwiera szerzej oczy ze zdziwienie> Averia? <pyta, ze ściśniętym gardłem. Podchodzi do dziewczyn i rzuca się jej na szyję> To naprawdę ty <przytuliła ją do siebie> Minęło tyle lat... już myślałam, że cię nie odnajdę.

Megan Archer - 11-11-13 18:47:32

*weszła do szpitala. Zapytała jakąś pielęgniarkę o stan Rosalie. Kiedy dowiaduje się ile jeszcze ma czekać znudzona idzie do pokoju z krwią i tam opróżnia jeden woreczek. Po chwili wychodzi i wraca pod wejście, gdzie obserwuje rozmawiające bliźniaczki*

Rebekah Mikaelson - 11-11-13 18:47:49

Elijah Mikaelson napisał:

Sam niedawno tutaj przyjechałem, ale ta kobieta zdecydowanie jest psychiczna i jeżeli tylko coś się stanie Rosalie, albo jej dziecku <pokręcił głową> Dopilnuję by tego pożałowała <uśmiechnął się minimalnie i zaczął chodzić w kółko zestresowany>

*wchodzi do szpitala powolnym, ale zdecydowanym krokiem i zmierza do brata. Zatrzymuje się przy nim i oblizuje lekko wargi* Co z dzieckiem?

Klaus Mikaelson - 11-11-13 18:48:26

< Wszedł do szpitala cały mokry. Stanął obok brata.> Nie pytaj < Syknął.> Co z Rose?

Avery Saltzman - 11-11-13 18:50:19

Alice Cavercius napisał:

Wszystko będzie w porządku <uśmiecha się pocieszająco i kładzie Elijah dłoń na ramieniu. W pewnym momencie zauważa za nim dziewczynę. Otwiera szerzej oczy ze zdziwienie> Averia? <pyta, ze ściśniętym gardłem. Podchodzi do dziewczyn i rzuca się jej na szyję> To naprawdę ty <przytuliła ją do siebie> Minęło tyle lat... już myślałam, że cię nie odnajdę.

Alice ? < Szepnęła i przytuliła do siebie siostrę. > Jak ja się cieszę. < Mimowolnie po jej policzku zaczęły spływać łzy. >

Elijah Mikaelson - 11-11-13 18:51:10

<Spojrzał na swoje rodzeństwo unosząc brwi> Oboje się troszczycie <uśmiechnął się jakby sam do siebie i wzdycha> Zabrali ją na porodówkę, mamy czekać, musimy być dobrej myśli <Powiedział pewnie i położył dłoń na ramieniu Klausa, a potem spojrzał na siostrę> Musimy zniszczyć tą zdzirę w czerwonym płaszczu... Nie zadziera się z moją rodziną!

Megan Archer - 11-11-13 18:52:01

*nagle zwróciła uwagę na wchodzących Rebekah i po chwili Klausa. uśmiechnęła się pod nosem widząc tylu pierwotnych w jednym miejscu*

Rebekah Mikaelson - 11-11-13 18:53:05

*marszczy lekko brwi* Kto to w ogóle był? Miała zabójcze szpilki. *kręci głową* Zanim wyrwę jej serce muszę zapytać gdzie je kupiła. *unosi kącik ust* Jak dacie na imię dziecku, Niklaus? Mnie się podoba Felicja. Co o tym myślisz, Ellijah? Poprzyj mnie. *szturcha go z lekkim uśmiechem*

Klaus Mikaelson - 11-11-13 18:54:23

Zabije ją jak tylko się pokaże. < Westchnął.> Elijah nie mogę czekać, muszę wiedzieć co się z nią dzieje i z dzieckiem. < Zacisnął dłonie w pięści.> To chyba chłopiec < Zwrócił się do Rebeki.>

Annabeth Blake - 11-11-13 18:56:34

<przychodzi z Dexterem do szpitala, dowiaduje się o stanie Rose i siada z chłopakiem na plastikowych krzesłach pod ścianą>

Rebekah Mikaelson - 11-11-13 18:57:04

Chłopiec? O nie. *przewraca oczami* Kolejny Mikaelson.. Dlaczego muszę być jedynym damskim plemnikiem w tej chorej rodzinie? *wzdycha* Jak będzie miał na imię? Nauczę go podrywać laski w przedszkolu. *uśmiecha się szeroko*

Elijah Mikaelson - 11-11-13 19:00:39

<Spojrzał rozbawiony na siostrę> Jestem pewien, że będziesz cudowną ciotką, to dziecko to dar dla naszej rodziny, byśmy znów byli razem <uśmiechnął się i rozejrzał się> Niklaus musisz uzbroić się w cierpliwość, nie przyśpieszysz tego <zmarszczył nos> Przyniosę nam coś do picia <powiedział po chwili, wziął trzy kubki z automatu do kawy, poszedł do pomieszczenia gdzie trzymają krew, nalał krew z woreczków do kubków i wrócił podając je rodzeństwu>

Rebekah Mikaelson - 11-11-13 19:01:49

Ee. *krzywi się* Nie jestem głodna. Wracam do domu.. Koniecznie zadzwońcie jak dziecko się urodzi. *poprawia sukienkę i znika w wampirzym tempie*

Klaus Mikaelson - 11-11-13 19:02:39

Tsaaa.... niezła będzie z ciebie ciocia < Pokręcił oczami.> Chciałem żeby nazywał się Mike. < Oparł się plecami o ścianę.> Ale nie wiem co na to Rose. < Rozejrzał się.> Kurwa powiedzą nam w końcu co z nią? < Wziął od brata kubek i napił się.> Dzięki.

Dexter Mayhew - 11-11-13 19:03:06

Annabeth Blake napisał:

<przychodzi z Dexterem do szpitala, dowiaduje się o stanie Rose i siada z chłopakiem na plastikowych krzesłach pod ścianą>

<zobaczył Klausa i cały się spiął> Ja muszę, muszę coś załatwić, wybaczysz mi na moment? <spojrzał troskliwie na Ann>

Alice Cavercius - 11-11-13 19:04:10

Avery Saltzman napisał:

Alice Cavercius napisał:

Wszystko będzie w porządku <uśmiecha się pocieszająco i kładzie Elijah dłoń na ramieniu. W pewnym momencie zauważa za nim dziewczynę. Otwiera szerzej oczy ze zdziwienie> Averia? <pyta, ze ściśniętym gardłem. Podchodzi do dziewczyn i rzuca się jej na szyję> To naprawdę ty <przytuliła ją do siebie> Minęło tyle lat... już myślałam, że cię nie odnajdę.

Alice ? < Szepnęła i przytuliła do siebie siostrę. > Jak ja się cieszę. < Mimowolnie po jej policzku zaczęły spływać łzy. >

Hej, Avery, nie płacz <uśmiechnęła się i pogładziła ją po głowie> Jestem tu, wszystko w porządku <odsunęła się trochę od dziewczyny> Nic ci nie jest? <spytała i wzięła ją za rękę; odciągnęła ją od całego zbiegowiska, żeby mogły pobyć przez chwilę same>

Annabeth Blake - 11-11-13 19:05:31

Dexter Mayhew napisał:

Annabeth Blake napisał:

<przychodzi z Dexterem do szpitala, dowiaduje się o stanie Rose i siada z chłopakiem na plastikowych krzesłach pod ścianą>

<zobaczył Klausa i cały się spiął> Ja muszę, muszę coś załatwić, wybaczysz mi na moment? <spojrzał troskliwie na Ann>

Jasne <uśmiechnęła się delikatnie> Znikam na chwilę w toalecie <wzruszyła ramionami o odeszła>

Dexter Mayhew - 11-11-13 19:07:45

<podszedł do Klausa i pchnął go z całej siły> To wszystko przez Ciebie! Wiedziałem, wiedziałem, że ją zniszczysz, a teraz ona leży tam i nikt nie wie co się kurwa z nią dzieje! <krzyknął i znów go popchnął> To dziecko nie jest Twoje <burknął pewnie>

Klaus Mikaelson - 11-11-13 19:09:47

< Spojrzał rozbawiony na chłopaka.> Chyba sobie ze mnie kpisz < Też go popchnął ale mocniej tak że upadł na podłogę.> Właśnie, że jest moje < Warknął.>

Elijah Mikaelson - 11-11-13 19:11:31

<Uniósł zaskoczony brew i przyglądał się zaintrygowany tej sytuacji> Jeżeli nie jest Niklausa, to kogo? <powiedział widząc reakcje swojego brata>

Avery Saltzman - 11-11-13 19:13:23

Alice Cavercius napisał:

Avery Saltzman napisał:

Alice Cavercius napisał:

Wszystko będzie w porządku <uśmiecha się pocieszająco i kładzie Elijah dłoń na ramieniu. W pewnym momencie zauważa za nim dziewczynę. Otwiera szerzej oczy ze zdziwienie> Averia? <pyta, ze ściśniętym gardłem. Podchodzi do dziewczyn i rzuca się jej na szyję> To naprawdę ty <przytuliła ją do siebie> Minęło tyle lat... już myślałam, że cię nie odnajdę.

Alice ? < Szepnęła i przytuliła do siebie siostrę. > Jak ja się cieszę. < Mimowolnie po jej policzku zaczęły spływać łzy. >

Hej, Avery, nie płacz <uśmiechnęła się i pogładziła ją po głowie> Jestem tu, wszystko w porządku <odsunęła się trochę od dziewczyny> Nic ci nie jest? <spytała i wzięła ją za rękę; odciągnęła ją od całego zbiegowiska, żeby mogły pobyć przez chwilę same>

Tak za Tobą tęskniłam. < Spojrzała na Alice i wierzchem dłoni otarła mokre policzki. > Nic, już zdążyłam zregenerować siły od uderzenia o ścianę. < Prychnęła. > Nienawidzę tej suki, Red Coat. < Pokręciła głową i uniosła kąciki ust do góry. > Teraz chyba nie jest najlepszy moment na opowiadanie co robiłyśmy w przeciągu tych dwustu lat . . .

Dexter Mayhew - 11-11-13 19:15:05

Nie jest Twoje! Jest moje! <krzyknął> Zrobiliśmy to! Rose Ciebie zdradziła i to ja jestem ojcem! <dalej krzyczał i podniósł się z ziemi>

(Jakby co to Dex nie jest obeznany w tych wampirzych sprawach, dlatego myśli, że może być ojcem xd )

Alice Cavercius - 11-11-13 19:18:14

Avery Saltzman napisał:

Alice Cavercius napisał:

Avery Saltzman napisał:


Alice ? < Szepnęła i przytuliła do siebie siostrę. > Jak ja się cieszę. < Mimowolnie po jej policzku zaczęły spływać łzy. >

Hej, Avery, nie płacz <uśmiechnęła się i pogładziła ją po głowie> Jestem tu, wszystko w porządku <odsunęła się trochę od dziewczyny> Nic ci nie jest? <spytała i wzięła ją za rękę; odciągnęła ją od całego zbiegowiska, żeby mogły pobyć przez chwilę same>

Tak za Tobą tęskniłam. < Spojrzała na Alice i wierzchem dłoni otarła mokre policzki. > Nic, już zdążyłam zregenerować siły od uderzenia o ścianę. < Prychnęła. > Nienawidzę tej suki, Red Coat. < Pokręciła głową i uniosła kąciki ust do góry. > Teraz chyba nie jest najlepszy moment na opowiadanie co robiłyśmy w przeciągu tych dwustu lat . . .

Uwierz mi, że najchętniej przegadałabym całą noc <uśmiechnęła się i popatrzyła się na siostrę> Po prostu wiedziałam, że żyjesz, że nie umarłaś przed laty. Czułam to <powiedziała i chciała dodać coś jeszcze, ale jej uwagę zwrócili mężczyźni na korytarzu. Skierowała wzrok w tamtą stronę, przygryzając delikatnie dolną wargę>

Klaus Mikaelson - 11-11-13 19:21:19

Co ty kurwa mówisz?! Ona nie mogłaby mnie zdradzić < Warknął, podszedł do chłopaka i zaczął go walić pięściami w twarz.>

Megan Archer - 11-11-13 19:22:50

*Zaciekawiona obserwuje zamieszanie przy pierwotnych*

Elijah Mikaelson - 11-11-13 19:22:56

Niklaus! <szybko zjawił się obok niego i złapał go odciągając od chłopaka, zauważył, że tamten był wampirem i roześmiał się> Wampiry nie są płodne <powiedział>

Klaus Mikaelson - 11-11-13 19:24:10

< Wstał wkurzony.> To nie zmienia faktu, że się z nią przespał.

Dexter Mayhew - 11-11-13 19:25:36

Bo najwyraźniej jej nie wystarczałeś <prychnął, a słowa drugiego wampira kompletnie do niego nie docierały> Zostanę tutaj i zobaczycie, to dziecko jest moje <warknął i usiadł na krześle wycierając spływającą z nosa krew>

Avery Saltzman - 11-11-13 19:27:35

Alice Cavercius napisał:

Avery Saltzman napisał:

Alice Cavercius napisał:


Hej, Avery, nie płacz <uśmiechnęła się i pogładziła ją po głowie> Jestem tu, wszystko w porządku <odsunęła się trochę od dziewczyny> Nic ci nie jest? <spytała i wzięła ją za rękę; odciągnęła ją od całego zbiegowiska, żeby mogły pobyć przez chwilę same>

Tak za Tobą tęskniłam. < Spojrzała na Alice i wierzchem dłoni otarła mokre policzki. > Nic, już zdążyłam zregenerować siły od uderzenia o ścianę. < Prychnęła. > Nienawidzę tej suki, Red Coat. < Pokręciła głową i uniosła kąciki ust do góry. > Teraz chyba nie jest najlepszy moment na opowiadanie co robiłyśmy w przeciągu tych dwustu lat . . .

Uwierz mi, że najchętniej przegadałabym całą noc <uśmiechnęła się i popatrzyła się na siostrę> Po prostu wiedziałam, że żyjesz, że nie umarłaś przed laty. Czułam to <powiedziała i chciała dodać coś jeszcze, ale jej uwagę zwrócili mężczyźni na korytarzu. Skierowała wzrok w tamtą stronę, przygryzając delikatnie dolną wargę>

Przecież ja widziałam Twój nagrobek obok mojego . . . < Przełknęła ślinę i oparła się o ścianę. > Tyle lat czekania na Twój widok. < Uniosła kąciki ust do góry i przymknęła oczy. >

Klaus Mikaelson - 11-11-13 19:29:08

Zaraz go zabiję < Syknął przez zaciśnięte zęby.>

Elijah Mikaelson - 11-11-13 19:32:09

Choć nie popieram bezsensownego zabijania to nie mam nic przeciwko byś wyrwał flaki temu idiocie <Stwierdził i uniósł brew> Na razie spróbuj się uspokoić, zabić to zabijesz go kiedykolwiek, skup się teraz na dziecku... Ono jest najważniejsze

Annabeth Blake - 11-11-13 19:32:26

<wychodzi z łazienki, wraca do Dextera, siada obok niego i zamiera> Co ci się stało? <pyta, marszcząc brwi. Przenosi wzrok na pozostałych>

Dexter Mayhew - 11-11-13 19:33:06

Annabeth Blake napisał:

<wychodzi z łazienki, wraca do Dextera, siada obok niego i zamiera> Co ci się stało? <pyta, marszcząc brwi. Przenosi wzrok na pozostałych>

Nic, po prostu chodźmy <chwycił ją za rękę i pociągnął do wyjścia>

Alice Cavercius - 11-11-13 19:34:10

Avery Saltzman napisał:

Alice Cavercius napisał:

Avery Saltzman napisał:


Tak za Tobą tęskniłam. < Spojrzała na Alice i wierzchem dłoni otarła mokre policzki. > Nic, już zdążyłam zregenerować siły od uderzenia o ścianę. < Prychnęła. > Nienawidzę tej suki, Red Coat. < Pokręciła głową i uniosła kąciki ust do góry. > Teraz chyba nie jest najlepszy moment na opowiadanie co robiłyśmy w przeciągu tych dwustu lat . . .

Uwierz mi, że najchętniej przegadałabym całą noc <uśmiechnęła się i popatrzyła się na siostrę> Po prostu wiedziałam, że żyjesz, że nie umarłaś przed laty. Czułam to <powiedziała i chciała dodać coś jeszcze, ale jej uwagę zwrócili mężczyźni na korytarzu. Skierowała wzrok w tamtą stronę, przygryzając delikatnie dolną wargę>

Przecież ja widziałam Twój nagrobek obok mojego . . . < Przełknęła ślinę i oparła się o ścianę. > Tyle lat czekania na Twój widok. < Uniosła kąciki ust do góry i przymknęła oczy. >

<zaśmiała się cicho> Widziałaś mnie za każdym razem, kiedy spojrzałaś w lustro <mrugnęła do niej. Usiadły na krześle. Alice złapała siostrę za ręce> Jak... jak dowiedziałaś się o tym wszystkim, o wampirach i tak dalej? <spytała, patrząc się uważnie na dziewczynę> I najważniejsze, kto cię przemienił?

Klaus Mikaelson - 11-11-13 19:36:37

Ann radzę ci swojego chłopaka trzymać na smyczy. < Zawołał, po czym usiadł na krześle.> Jeśli im si coś stanie to nie daruję sobie tego.

Avery Saltzman - 11-11-13 19:37:18

Alice Cavercius napisał:

Avery Saltzman napisał:

Alice Cavercius napisał:


Uwierz mi, że najchętniej przegadałabym całą noc <uśmiechnęła się i popatrzyła się na siostrę> Po prostu wiedziałam, że żyjesz, że nie umarłaś przed laty. Czułam to <powiedziała i chciała dodać coś jeszcze, ale jej uwagę zwrócili mężczyźni na korytarzu. Skierowała wzrok w tamtą stronę, przygryzając delikatnie dolną wargę>

Przecież ja widziałam Twój nagrobek obok mojego . . . < Przełknęła ślinę i oparła się o ścianę. > Tyle lat czekania na Twój widok. < Uniosła kąciki ust do góry i przymknęła oczy. >

<zaśmiała się cicho> Widziałaś mnie za każdym razem, kiedy spojrzałaś w lustro <mrugnęła do niej. Usiadły na krześle. Alice złapała siostrę za ręce> Jak... jak dowiedziałaś się o tym wszystkim, o wampirach i tak dalej? <spytała, patrząc się uważnie na dziewczynę> I najważniejsze, kto cię przemienił?

Wtedy . . . gdy uciekłam . . . znalazł mnie jakiś mężczyzna i wziął pod swój dach.Wraz z żoną traktowali mnie jak swoją własną córkę.Było mi u nich dobrze, dopóki nie skończyłam osiemnastu lat.Wtedy napoił mnie swoją krwią i zabił . . . musiałam sobie radzić sama. < Westchnęła ciężko i odchyliła głowę do tyłu próbując sobie poukładać wszystkie dzisiejsze wydarzenia. >

Rosalie Delacure - 11-11-13 19:39:45

< PIELĘGNIARKA wychodzi i pyta się>
Kto jest od Rosalie Delacure?
<rozgląda się>

Klaus Mikaelson - 11-11-13 19:40:54

< Wstał kiedy usłyszał pielęgniarkę.> Ja < Powiedział cicho.> Dowiem się co jej jest?

Elijah Mikaelson - 11-11-13 19:42:10

<Widząc pielęgniarkę wstał i spojrzał na nią zniecierpliwiony>

Rosalie Delacure - 11-11-13 19:44:31

Z dzieckiem wszystko w porządku, poród przebiegł prawidłowo, jest niesamowicie silny, naprawdę nigdy nie widziałam takiego dużego noworodka
< pielęgniarka uśmiechnęła się i spuściła głowę czytając coś z karty>
O stanie Pani Delacure na razie nic nie mogę powiedzieć, lekarze robią wszystko co w ich mocy
<powiedziała smutno>

Avery Saltzman - 11-11-13 19:45:03

< Słysząc głos pielęgniarki momentalnie znieruchomiała i nerwowo przegryzła wargę. >

Elijah Mikaelson - 11-11-13 19:45:35

<Odetchnął z ulgą i poklepał Niklausa po plecach> Gratuluję bracie <uśmiechnął się szeroko i wyjął telefon pisząc sms do siostry>

Klaus Mikaelson - 11-11-13 19:47:36

< Uśmiechnął się na wieść o dziecku ale kiedy zaczęła mówić o Rose zacisnął ręce w pięści.>  Jak to nic nie może pani powiedzieć. Ja muszę wiedzieć nie mogę tu tak stać bezczynnie. Muszę ją zobaczyć.... < Warknął.>

Alice Cavercius - 11-11-13 19:50:23

Avery Saltzman napisał:

Alice Cavercius napisał:

Avery Saltzman napisał:


Przecież ja widziałam Twój nagrobek obok mojego . . . < Przełknęła ślinę i oparła się o ścianę. > Tyle lat czekania na Twój widok. < Uniosła kąciki ust do góry i przymknęła oczy. >

<zaśmiała się cicho> Widziałaś mnie za każdym razem, kiedy spojrzałaś w lustro <mrugnęła do niej. Usiadły na krześle. Alice złapała siostrę za ręce> Jak... jak dowiedziałaś się o tym wszystkim, o wampirach i tak dalej? <spytała, patrząc się uważnie na dziewczynę> I najważniejsze, kto cię przemienił?

Wtedy . . . gdy uciekłam . . . znalazł mnie jakiś mężczyzna i wziął pod swój dach.Wraz z żoną traktowali mnie jak swoją własną córkę.Było mi u nich dobrze, dopóki nie skończyłam osiemnastu lat.Wtedy napoił mnie swoją krwią i zabił . . . musiałam sobie radzić sama. < Westchnęła ciężko i odchyliła głowę do tyłu próbując sobie poukładać wszystkie dzisiejsze wydarzenia. >

Och, Av tak mi przykro <przytuliła siostrę> Przykro mi, że cię to spotkało, ale także z powodu, że uciekłaś <odsunęła się nieznacznie od dziewczyny i westchnęła> Chciałam iść wtedy z tobą a ty nawet nie pomyślałaś, żeby spytać mnie o to <pokręciła lekko głową> Ale to było tak dawno temu... setki razy zdążyłam ci wybaczyć <uśmiechnęła się, przysłuchując się jednocześnie słowom pielęgniarki>

Rosalie Delacure - 11-11-13 19:50:29

Proszę uzbroić się w cierpliwość i być dobrej myśli
< pielęgniarka wróciła na blok operacyjny>

Avery Saltzman - 11-11-13 19:53:17

A tak poza tym . . . dlaczego jesteś w szpitalu ? < Podniosła jedną brew ku górze i spojrzała na Alice. > Wyglądasz na całą i zdrową. < Dopiero po chwili domyśliła się o co może chodzić. > Czy ty też byłaś na ślubie Rose i Klausa ?

Klaus Mikaelson - 11-11-13 19:53:29

< Usiadł z powrotem na krześle, złapał się za włosy i myślał>

Megan Archer - 11-11-13 19:53:46

Brawa dla ojca *powiedziała Meg zbliżając się do Klausa* Gratulacje. W końcu pojawil się dziedzic. *uśmiechnęła się, wiedząc, że Klaus nie zna jej* Dziesięć wieków to naprawdę dużo. *szepnęła*

Elijah Mikaelson - 11-11-13 19:57:12

<Podrapał się po głowie i wstał> Powinniśmy jej dać naszej krwi <powiedział cicho> Ich zwyczajne metody mogą jej nie pomóc <wzdycha i zauważa, że ta sama pielęgniarka wychodzi i wiezie w inkubatorze jakieś dziecko, zaintrygowany szybko pojawia się obok niej> Czy to Pani Delacure? <hipnotyzuje ją by mu odpowiedziała, a kiedy ta potwierdza uśmiecha się szeroko> Niklaus pozwól na moment <zawołał brata i przygląda się swojemu bratańcu z zaintrygowaniem>

Klaus Mikaelson - 11-11-13 20:03:50

< Spojrzał zdziwiony na dziewczynę, olał ją i podszedł do brata. Spojrzał na dziecko;
http://i.wp.pl/a/f/jpeg/28197/dziecko_th390.jpeg.
Uśmiechnął się lekko.>

Alice Cavercius - 11-11-13 20:06:18

Avery Saltzman napisał:

A tak poza tym . . . dlaczego jesteś w szpitalu ? < Podniosła jedną brew ku górze i spojrzała na Alice. > Wyglądasz na całą i zdrową. < Dopiero po chwili domyśliła się o co może chodzić. > Czy ty też byłaś na ślubie Rose i Klausa ?

Tak, byłam ale nic mi nie jest <wzruszyła lekko ramionami> Przyszłam z Elijah <uniosła kąciki ust>

Elijah Mikaelson - 11-11-13 20:06:25

To prawdziwy cud <Poklepał brata po ramieniu, wyciągnął telefon i sfotografował malucha, potem kazał pielęgniarce o tym zapomnieć i ta zabrała dziecko> Niklaus, musimy dostać się do Rosalie i dać jej krwi <Stwierdził śmiertelnym tonem głosu>

Avery Saltzman - 11-11-13 20:11:10

Alice Cavercius napisał:

Avery Saltzman napisał:

A tak poza tym . . . dlaczego jesteś w szpitalu ? < Podniosła jedną brew ku górze i spojrzała na Alice. > Wyglądasz na całą i zdrową. < Dopiero po chwili domyśliła się o co może chodzić. > Czy ty też byłaś na ślubie Rose i Klausa ?

Tak, byłam ale nic mi nie jest <wzruszyła lekko ramionami> Przyszłam z Elijah <uniosła kąciki ust>

Moja siostra z Pierwotnym wampirem ? < Poruszyła zabawnie brwiami i zaśmiała się, jednak po chwili spoważniała przypominając sobie o słowach pielęgniarki, o stanie Rosalie. >

Klaus Mikaelson - 11-11-13 20:11:38

Musimy < Pokiwał głową.> A więc jak to planujesz zrobić? < Uniósł brwi>

Elijah Mikaelson - 11-11-13 20:13:12

Niklaus czy ty aby czasem nie zapominasz kim jesteśmy? <roześmiał się i uniósł brew> Po prostu wejdziemy tam, ja zahipnotyzuję ludzi, ty dasz jej krwi

Hayley Momsen - 11-11-13 20:14:18

<wchodzi do szpitala, pyta jednej z pielęgniarek, gdzie znajduje się Rosalie Delacure, gdy ta jej odpowiada, idzie na piętro, pod salę w której leży Rose, podchodzi do znajomej dziewczyny> Avery! Sorki że przeszkadzam, ale co z Rose? <zapytała wyraźnie przejęta>

Avery Saltzman - 11-11-13 20:18:50

< Odwraca się od Alice i patrzy na Hayley. > Urodziła zdrowego chłopczyka, ale na razie nic nie wiadomo o jej stanie. < Westchnęła i wstała z krzesła przeczesując dłonią włosy. >

Klaus Mikaelson - 11-11-13 20:19:25

Dobra no to na co czekamy < Weszliśmy do sali operacyjnej.> Miejmy już to za sobą.

Megan Archer - 11-11-13 20:23:10

*westchnęła i wróciła do domu*

Alice Cavercius - 11-11-13 20:23:32

To tylko przyjaciel. Przemienił mnie <wzruszyła lekko ramionami. Gdy przyszła jakaś dziewczyna, popatrzyła się na nią> Cześć <powiedziała, posyłając nieznajomej krótki uśmiech>

Hayley Momsen - 11-11-13 20:24:37

<uśmiechnęła się lekko na wieść o narodzinach, jednak po chwili spoważniała słysząc o Rose> Co? Matko...<pokręciła głową> Jak to: nie wiadomo?! I oni się kurwa lekarzami nazywają?! <powiedziała trochę podniesionym tonem głosu, po chwili wzięła głęboki oddech próbując się uspokoić> No dobra, nie przeszkadzam... <przymknęła oczy i odeszła klika kroków od Avery myśląc>

Elijah Mikaelson - 11-11-13 20:26:28

<w wampirzym tempie pojawił się przy łóżku na którym leżała Rose i spojrzał na monitory, które pokazywały, że lekarze walczą o jej życie, zmarszczył nos kiedy ktoś go zauważył i zaczął się wydzierać> Nie lubię zabijać służby zdrowia <mruknął i zaczął po kolei ich hipnotyzować gdy jeden lekarz chciał mu wbić strzykawkę, wkurzony z łatwością wyrwał mu serce i położył je na stole uśmiechając się lekko do brata>

Avery Saltzman - 11-11-13 20:27:40

Taaa . . . niedorzeczność. < Powiedziała pocierając dłonią twarz. > Jestem pewna, że Klaus zaraz coś wymyśli i jej pomogą. < Spojrzała na Hayley, po czym z powrotem opadła na krzesełko. > Elijah Cię przemienił ? W ogóle jak się to stało ? Co się stało ? < Odwróciła twarz w kierunku Alice. >

Alice Cavercius - 11-11-13 20:37:08

To było w moje dwudzieste urodziny. Wracałam do domu i ostatnie co pamiętam to czyjś gorący oddech na moim karku, dwie igły wbijające się w szyję i metaliczny zapach krwi. Obudziłam się na drugi dzień, przechodząc przemianę <westchnęła> Elijah wyjaśnił mi, co się stało, że zaatakował mnie jakiś młody, niepanujący nad sobą wampir <pokręciła lekko głową> On znalazł mnie i dał mi swojej krwi, lecz było już za późno na uzdrowienie i umarłam <zakończyła, uśmiechając się smutno>

Avery Saltzman - 11-11-13 20:38:53

Cieszę się, że wtedy nie umarłaś. < Powiedziała nabierając powietrza do płuc, które po chwili wypuściła. > Przynajmniej teraz znowu możemy porozmawiać. < Puszcza jej oczko i unosi delikatnie kąciki ust do góry. >

Alice Cavercius - 11-11-13 20:43:04

Mamy na to całą wieczność <uśmiechnęła się szeroko, nie zwracając uwagi na to, co słyszała, że dzieje się za ścianą> Ta dziewczyna, Rose, to twoja przyjaciółka?

Avery Saltzman - 11-11-13 20:45:40

Tak, mniej więcej . . . < Westchnęła i oparła głowę o ścianę. > Kiedyś spędzałyśmy więcej czasu ze sobą, teraz . . . była przejęta tym ślubem i pewnie dlatego nie zauważała sms'ów. < Wzruszyła ramionami, zamknęła oczy. >

Klaus Mikaelson - 11-11-13 20:57:24

< Pokręcił oczami patrząc na brata. Znalazł się w hybrydzim tempie obok Rose.> Jestem tutaj mała. < Nagryzł swój nadgarstek i da jej trochę swojej krwi. Po wszystkim pogłaskał ją po włosach.> Nic ci nie będzie.
< Szepnął.>

Elijah Mikaelson - 11-11-13 21:00:12

Niklaus powinniśmy teraz już wyjść <poczuł jak znów go ktoś uderza i to samo co przed chwilą uczynił z następnym napastnikiem również jego serce układając na tacy>

Alice Cavercius - 11-11-13 21:01:04

O przyjaciołach nie zapomina się tak szybko, możesz być pewna <uśmiechnęła się pocieszająco. Zsunęła ze stóp szpilki i ustawiła je równo obok nogi krzesła, po czym odchyliła głowę do tyłu, opierając się o ścianę>

Klaus Mikaelson - 11-11-13 21:02:55

Nie zostawię jej tu samej < Pokręcił głową.> Elijah, a jeśli ta suka przyjdzie tutaj i jej coś zrobi?

Avery Saltzman - 11-11-13 21:03:26

Może i masz rację. < Mruknęła podciągając nogi pod brodę, uprzednio ściągając szpilki. >

Rosalie Delacure - 11-11-13 21:04:34

<poczuła na swoich wargach znajomy smak krwi, a kiedy przestała go czuć jej rany zaczęły się powoli goić, wykończona otworzyła z trudem oczy i rozejrzała się dookoła>
Klaus
<wyszeptała cicho widząc znajomą postać i poruszyła się lekko jednak natychmiast tego pożałowała, bo bolało ją całe ciało>

Klaus Mikaelson - 11-11-13 21:06:36

< Spojrzał na dziewczynę.> Hej... < Szepnął.> Jestem tu < Pogładził ją po policzku.> Naszemu synkowi nic nie jest i tobie też nic nie będzie.

Hayley Momsen - 11-11-13 21:06:54

<z pomocą wampirzego słuchu usłyszła Rosalie za ścianą, westchneła z ulgą i opuściła budynek>

Elijah Mikaelson - 11-11-13 21:08:58

Dobrze widzieć Cię przytomną <Uśmiechnął się do dziewczyny i odciągnął od niej brata> Nic jej nie będzie, teraz wydobrzeje, zajmą się nią lekarze, a my poczekamy przed salą! <powiedział surowym tonem głosu>

Rosalie Delacure - 11-11-13 21:10:32

Nienawidzę jej
<wyszeptała zamykając na moment oczy>
Nienawidzę Red Coat...

Klaus Mikaelson - 11-11-13 21:13:08

Wiem ... < Spojrzał na brata po czym zwrócił się do Rose.> Nie długo wrócę, będziesz w dobrych rękach
< Pocałował ją, po chwili wyszedł z sali.>

Elijah Mikaelson - 11-11-13 21:15:08

<Wyszedł za Klausem i pokiwał powoli głową> Kochasz ją, teraz to widzę <Uśmiechnął się> Troska jest większa niż zemsta za to, że Cię zdradziła <wzdycha> Robisz postępy Niklaus

Alice Cavercius - 11-11-13 21:21:26

<słysząc, że mężczyźni wychodzą, bierze do reki szpilki i na bosaka podchodzi do Elijah> Wszystko już w porządku? <pyta, patrząc się na niego, po czym kieruje wzrok na Klausa> Przykro mi, że ślub się nie udał <mówi szczerze>

Avery Saltzman - 11-11-13 21:22:43

< Gdy słyszy słaby głos Rose odetchnęła z ulgą i podniosła lekko kącik ust do góry. >

Klaus Mikaelson - 11-11-13 21:24:19

< Wzruszył ramionami.>  Odbędzie się kiedy indziej < Powiedział cicho.> Zostawiam was braciszku, idę zobaczyć mojego syna. < Uniósł kącik ust po czym odszedł.>

Elijah Mikaelson - 11-11-13 21:28:48

Rose ma się lepiej, wydobrzeje <Powiedział i uśmiechnął się życzliwie do Alice, a potem spojrzał na stojącą obok niej dziewczynę i zaśmiał się pod nosem> Cuda się naprawdę zdarzają <stwierdził>

Alice Cavercius - 11-11-13 21:33:49

Mi to mówisz <mruknęła pod nosem i uniosła kąciki ust. Wzięła mężczyznę za rękę i poprowadziła go do siostry> Elijah, to jest Avery. Avery, Elijah. <przygryzła wargę w uśmiechu> Możecie się oficjalnie poznać <zaśmiała się melodyjnie>

Avery Saltzman - 11-11-13 21:35:24

Alice Cavercius napisał:

Mi to mówisz <mruknęła pod nosem i uniosła kąciki ust. Wzięła mężczyznę za rękę i poprowadziła go do siostry> Elijah, to jest Avery. Avery, Elijah. <przygryzła wargę w uśmiechu> Możecie się oficjalnie poznać <zaśmiała się melodyjnie>

Miło mi Cię w końcu oficjalnie poznać. < Pokręciła rozbawiona głową i podała mężczyźnie dłoń. >

Rosalie Delacure - 11-11-13 21:37:56

<lekarze zabrali ją na salę, gdzie wykończona mimowolnie zasnęła>

Elijah Mikaelson - 11-11-13 21:40:16

Mi również miło jest Ciebie poznać <Uśmiechnął się, chwycił jej dłoń by pocałoac jej wierzch  i spojrzał na nią, a nastepnie na Alice> Jesteście identyczne <zaśmiał się>

Avery Saltzman - 11-11-13 21:41:56

Jednak różnimy się trochę charakterem. < Uniosła kąciki ust do góry w szerokim uśmiechu. > Jestem Ci wdzięczna, że ją wtedy znalazłeś. < Spojrzała na Elijah'a. >

Alice Cavercius - 11-11-13 21:46:06

Dziewczyny chcą słyszeć, że są jedyne i niepowtarzalne, a ty mi tu wyjeżdżasz z tekstem, że jesteśmy identyczne <wydęła dolną wargę i zrobiła obrażoną minę. Po chwili jednak na jej twarzy znowu zagościł uśmiech. Zarumieniła się, słysząc słowa Avery>

Elijah Mikaelson - 11-11-13 21:50:15

<Uśmiechnął się życzliwie> Masz cudowną siostrę Avery, szkoda by było gdyby tyle lat temu zmarła <Stwierdził i spojrzał na godzinę> Niestety będę musiał Was przeprosić drogie Panie, ale jestem wykończony, Alice zostajesz, czy wracasz do rezydencji?

Avery Saltzman - 11-11-13 21:51:32

Uważam tak samo jak ty. < Przygryzła wargę i rozejrzała się dookoła. >

Alice Cavercius - 11-11-13 21:53:01

Wracam <powiedziała po chwili zastanowienia. Dała siostrze swój numer telefonu> Musimy się jutro spotkać i nadrobić te 200 lat <mrugnęła do niej i pocałowała ją w policzek> Do zobaczenia <dodała i razem z Elijah'ą wyszła ze szpitala>

Avery Saltzman - 11-11-13 21:54:46

< Schowała skrawek papieru do torebki i uśmiechnęła się. > Do zobaczenia. < Powiedziała zanim Alice wyszła.Wykończona opadła na krzesło, siedziała jeszcze chwilę, po czym zasnęła. >

Klaus Mikaelson - 11-11-13 22:11:29

< Po jakimś czasie wyszedł ze szpitala.>

Avery Saltzman - 12-11-13 19:37:33

< Rano budzi się i zaczyna rozmasowywać kark, wzdychając przy tym cicho.Przez cały dzień siedzie na krzesełku przed salą Rose; czeka na jakiekolwiek wiadomości.Teraz wstaje, idzie do bufetu i zamawia kawę.Przeciera twarz dłońmi, popija swoje zamówienie. >

Rosalie Delacure - 12-11-13 22:05:01

<obudziła się wieczorem czując jak boli ją dosłownie każdy centymetr ciała, wzięła głęboki oddech i rozejrzala się uważnie, chciała już zobaczyć swojego syna jednak pielęgniarki jej nie pozwoliły, zrezygnowana położyła się wygodnie i zaczęła rozmyślać>

Klaus Mikaelson - 13-11-13 08:10:57

< Wszedł, spytał w recepcji w jakiej sali znajduje się Rose. Kiedy uzyskał daną informację udał się do pokoju w którym była. Bez pukania wszedł do środka, usiadł obok dziewczyny i nic nie mówiąc splótł palce ich dłoni. >

Rosalie Delacure - 13-11-13 08:44:03

<spojrzała na niego i na ich palce uśmiechając się lekko>
A jednak uda mi się iść do ołtarza bez ciążowego brzucha
<zachichotała i ścisneła mocno jego dłoń>

Klaus Mikaelson - 13-11-13 08:50:24

< Zacisnął usta w cienką linię.> Jak się czujesz? < Spytał cicho, spoglądając na dziewczyne.>

( xd jak coś ja idę do szkoły więc odpiszę po 14 ;) )

Rosalie Delacure - 13-11-13 09:01:19

Lepiej, ale wszystko mnie boli
<westchnęła i spojrzała w jego oczy>
Widziałeś go? Musimy wybrać w końcu mu imię
<uśmiechnęła się i zmrużyła oczy>

(spoko, ja dzis nie wiem czy będę,bo jutro mam mega trudny sprawdziAn z tej durnej fizy :-( )

Klaus Mikaelson - 13-11-13 14:55:37

< Nachylił się i pocałował wierzch jej dłoni.> Widziałęm. < Pokiwał głową.> Chciałem żebyśmy nazwali go Mike. < Spojrzał się uważnie na Rose>

( Nauka najważniejsza xd, to jak coś to do piątku możemy zatrzymać tą rozmowę bo jutro mnie nie ma ;) )

Rosalie Delacure - 13-11-13 15:09:12

Mike?
<zmrużyła oczy i uśmiechnęła się słodko>
Ładnie, podoba mi się, więc będzie Mike... ?
<poruszyła brwiami zastanawiając się nad nazwiskiem>


(Spoko, spoko ja jeszcze mam telefon to jakoś odpisuje>

Klaus Mikaelson - 13-11-13 15:14:01

< Wzruszył ramionami.> Wolałbym Mikaelson w końcu ty też nie długo będziesz miała takie nazwisko.
< Uśmiechnął się lekko.> Powinnaś odpoczywać.

( :* )

Rosalie Delacure - 13-11-13 15:23:37

<uśmiechnęła się słodko i przygryzła swoją dolną warge>
nazwisko, które budzi respekt
<poruszyła zabawnie brwiami i ścisnęła jego dłoń>
Boję się, że rozwalenie tego ślubu to był jakiszły znak
<westchnęła>

Klaus Mikaelson - 13-11-13 15:54:53

Postaram się zapewnić wam bezpieczeństwo. < Uniósł kącik ust ale po chwili zmarszczył brwi.> Był tu Dexter.
< Powiedział beznamiętnie.>

Rosalie Delacure - 13-11-13 16:13:44

<zmrużyła oczy i przelknela głośno silne>
No tak, wrócił razem z Annabeth, pewnie się zmartwili
<wzruszyła ramiona>

Klaus Mikaelson - 13-11-13 16:20:52

On się prędzej martwił czy to dziecko nie jest przypadkiem jego. < Zacisnał ręce w pięści.> Nic mi nie powiesz na ten temat co nie? < Spojrzał wkurzony na Rose.>

Rosalie Delacure - 13-11-13 16:42:48

Co?
<potrząsnęła glową, wzięła głęboki oddech i zamknęła oczy>
Nie chciałam tego, upilismy się i nawet nie pamiętam jak do tego doszło... Wybacz mi Klaus, to dla mnie nic nie znacZyło, nigdy nie zrobiłabym tego świadoma
<przęłknęła głośno silne i schowała twarz w dłoniach>
Przepraszam...

Avery Saltzman - 13-11-13 17:18:53

< Wczorajszą noc ponownie spędziła na krzesełku przed salą Rose.Teraz czeka na zakończenie jej rozmowy z Klausem, żeby mogła wejść i chwilkę z nią porozmawiać. >

Klaus Mikaelson - 13-11-13 19:06:01

< Pokiwał głową.> Rozumiem... < Mruknął, wstał z krzesła.> Muszę się przewietrzyć. < Wyszedł z pokoju, a potem ze szpitala.>

Avery Saltzman - 13-11-13 19:11:27

< Widząc wychodzącego Klausa niepewnie wstaje z krzesła i podchodzi do drzwi.Puka cicho. >

Rosalie Delacure - 13-11-13 19:17:35

<westchnęła kiedy wyszedł i zamknęła oczy by się uspokoić, gdy usłyszała pukanie otworzyła je i zmusiła siebie do uśmiechu>
Proszę
< powiedziała pewnie>

Avery Saltzman - 13-11-13 19:18:47

< Weszła powoli do sali i uniosła kącik ust do góry. > Jak się czujesz ? < Spytała. >

Rosalie Delacure - 13-11-13 19:23:42

Avery...
<wyszeptała zaskoczona i uśmiechnęła się lekko>
Czuję się lepiej
<westchnęła>
Tak dawno się nie widzialysmy

Avery Saltzman - 13-11-13 19:25:07

< Usiadła na krześle obok łóżka Rose. > Martwiłam się . . . < Westchnęła i spojrzała na dziewczynę. > Tak, to prawda.Jednak cieszę się, że teraz mamy chociaż chwilkę na rozmowę.

Rosalie Delacure - 13-11-13 19:30:26

<uśmiechnęła się szczerzej>
Nieźle się urzadzilam prawda? Narzeczony, dziecko
<westchnęła>
Co tam u Ciebie? Znajduje, że masz mi dużo do opowiedzenia

Avery Saltzman - 13-11-13 19:33:31

< Przygryzła wargę unosząc kąciki ust do góry, w uśmiechu. > No cóż . . . starałam się coś zrobić tej suce Red Coat, jednak odbiłam się od jej płaszcza ochronnego i przez kilka minut byłam nieprzytomna na twoim ślubie. < Przeczesała palcami włosy. > Później jak tutaj przyszłam spotkałam swoją siostrę bliźniaczkę, którą już dawno temu uznałam za zmarłą . . . < Dyskretnie otarła łzę spływającą po jej policzku, starała się nie rozkleić. >

Rosalie Delacure - 15-11-13 19:58:28

WCZEŚNIEJ: <spędziły dużo czasu rozmawiając>
TERAZ: <poczuła, że rozpoczyna się przemiana, syknęła pod nosem czując jak łamie jej się kość, wstała i spojrzała przerażona na Avery>
Ja muszę.. Pełnia
<przełknęła głośno ślinę>
Cholera
<jęknęła, bo kolejna kość jej się złamała, zamknęła oczy, wzięła kilka głębokich oddechów i wybiegła>

Avery Saltzman - 15-11-13 22:38:00

< Widząc jak Rose zaczyna się przemieniać wstaje gwałtownie z łóżka.Nie zdążyła nic powiedzieć zanim wybiegła.Wychodzi z sali przyjaciółki, po czym z szpitala. >

Bram Evans - 16-11-13 14:01:21

* Wbiegł do szpitala. Oddał Kath w ręce lekarzy. Zabrali ją na wiele badań. Bram usiadł pod salą badań gdzie była dziewczyna i delikatnie bujał małą*

Katherine Pierce - 16-11-13 14:09:47

*lekarza długo robili badania Kath,przewieźli ją na salę po czym po prosili Brama aby oddał im małą i również jej zrobili kilka badań po czym oddali ją w ręce matki,pogratulowali Bramowi wielkiej odwagi jaką jest przyjęcie porodu i z uśmiechem wskazali aby poszedł już do Kath i dziecka*

Bram Evans - 16-11-13 14:11:57

* Wszedł do sali* Gratuluje pani mamie * powiedział śmiejąc się*

Katherine Pierce - 16-11-13 14:13:54

*śmieje się kręcąc głową z rozbawieniem* Zastanawiam się nad jednym.Może zostaniesz lekarzem i będziesz przyjmował porody? Masz już wprawę *śmieje się przytulając mała do siebie*

Bram Evans - 16-11-13 14:16:35

* Poruszył śmiesznie brwiami* Bram Evans- ginekolog. Brzmi ładnie * powiedział i zaśmiał się*

Katherine Pierce - 16-11-13 14:18:22

Też tak sądzę *śmieje się,gdy chłopak podchodzi bliżej,Kath całuje go czule* Jak ją nazwiemy? *patrzy na niemowlę które właśnie zasnęło*

Bram Evans - 16-11-13 14:23:44

* Zastanowił się chwilę* Zawsze podobało mi się imię Luna. A Tobie ?

Katherine Pierce - 16-11-13 14:24:48

Luna *powtarza cicho* Tak.To naprawdę ładne imię.Więc Luna tak? *gładzi jej główkę*

Bram Evans - 16-11-13 14:29:05

Tak. * mówi i patrzy na małą*

Katherine Pierce - 16-11-13 14:31:57

Rozmawiałeś z lekarzem? *patrzy na chłopaka i uśmiecha się delikatnie*

Bram Evans - 16-11-13 14:34:47

Jeszcze nie zdążyłem, ale zaraz to zrobię * powiedział i wyszedł z sali. Porozmawiał chwilę z lekarzem i wrócił do Kath* Masz ochotę poleżeć tu trochę czy wracamy do domu ?

Katherine Pierce - 16-11-13 14:35:26

*patrzy na niego* Dobrze wiesz co wybiorę.Dom *unosi kąciki ust*

Bram Evans - 16-11-13 14:39:01

* Wziął od niej małą* Więc ruszajmy * uśmiechnął się delikatnie*

Katherine Pierce - 16-11-13 14:40:13

* uśmiechnęła się po czym wyszli ze szpitala*

Rosalie Delacure - 16-11-13 18:37:47

<wraca do szpitala, przez długi czas tłumaczy lekarzom co się stało,a  kiedy Ci w końcu wierzą w jej bajeczkę, robią jej jeszcze jakieś badania, mówią o wynikach małego i Rosalie zabiera dziecko ze szpitala wychodząc z niego>

Cassandra Harris - 19-11-13 18:58:19

< Wchodzi do szpitala, przebiera się w lekarskim w swój mundurek.Bierze akta Lucy McSantos, którą miała zabrać na badania.Ogólnie zaczyna dyżur. >

Cassandra Harris - 20-11-13 21:30:03

< Wreszcie kończy, wyczerpana ponad dobowym dyżurem.Wszystko dzięki jednej z stażystek, która nie raczyła ruszyć się z domu i przyjść do pracy.W lekarskim przebiera się, po czym podpisuje ostatni dokument.Wychodzi z szpitala. >

Ophelié Lefébure - 26-11-13 20:09:49

*Przyszła z Megan do szpitala i rozejrzała się po korytarzach uśmiechając się.*
Nigdy nie lubiłam szpitali, ale nie są takie złe.
*Odwróciła się do dziewczyny.*
Wolisz zimną kolację, czy coś ciepłego?

Megan Archer - 26-11-13 20:14:12

*szła koło Phelii.*
Też dawno tu nie byłam.
*uśmiechnęła się widząc mijającą je pielęgniarkę. Kilka metrów przed nimi zobaczyła całkiem przystojnego lekarza. Popatrzyła znacząco na wampirzycę.*
Zdecydowanie coś ciepłego. Na pół?

Ophelié Lefébure - 26-11-13 20:24:55

Na pół mi odpowiada.
*Przygryzła wargę wsłuchując się w bicia serc.*
Lekarz? Pacjent?

Megan Archer - 26-11-13 20:27:14

Lekarz, zdecydowanie lekarz.
*Wskazała na stojącego kilka metrów od nich przystojniaka.*
Przystojniejsi lepiej smakują.
*uśmiechnęła się do Phelii*
Chcesz czynić honory?

Ophelié Lefébure - 26-11-13 20:44:54

*Przyjrzała się mężczyźnie.*
Ten wygląda wyjątkowo smacznie. Bardzo chętnie.
*Oblizała usta. Uśmiechnęła się i poszła w stronę lekarza.*
Panie doktorze, możemy pana prosić na chwilę? To bardzo ważne.
*Powiedziała do niego nerwowym, prawie płaczliwym głosem, a mężczyzna od razu za nią poszedł. Zatrzymała się w jakimś ciemnym korytarzu na końcu i przyparła go do ściany.*
Nie będziesz krzyczał i się wyrywał, to nie zaboli.
*Zahipnotyzowała go i po chwili wgryzła się w jego szyję.*

Megan Archer - 26-11-13 20:57:06

*Podążyła cicho za Phelią i lekarzem*
Cudownie.
*powiedziała uśmiechnięta i oblizała ze smakiem usta. Podeszła z drugiej strony lekarza i wbiła zęby w jego tętnicę, pijąc równocześnie z Phelią*

Ophelié Lefébure - 26-11-13 21:07:18

*Po jakimś czasie oderwała się niechętnie od szyi lekarza i przejechała opuszkami palców po swojej dolnej wardze. Spojrzała na czerwoną ciecz na dłoni i oblizała palce, a następnie usta z krwi.*
Muszę przyznać, że był przepyszny. Powinien dostać nagrodę.
*Zaśmiała się cicho.*

Megan Archer - 26-11-13 21:21:10

*Kilka sekund po Phelii też oderwała się od tętnicy, ostatnie krople na skórze zlizała końcówkę języka*
Masz rację, przepyszny.
*usta wytarła wierzchem dłoni i przejrzała się w ekranie komórki.*
Tak myślisz?
*przyjrzała się lekarzowi*
W sumie był tak dobry, że mogłabym do niego tu jeszcze wrócić.

Ophelié Lefébure - 26-11-13 21:34:02

Więc może zostać naszą ulubioną przekąską.
*Podeszła do niego i położyła dłoń na jego policzku obracając go twarzą w swoją stronę.*
Nie będziesz pamiętał, że pogryzły cię wampirzyce. Tylko, że nam pomogłeś, doktorze...
*Spojrzała na plakietkę z jego nazwiskiem.*
Stearns. Było nam bardzo miło współpracować.
*Zahipnotyzowała go i nadgryzła swój nadgarstek dając mu się napić krwi. Wytarła następnie rękę o jego koszulę.*

Megan Archer - 26-11-13 21:40:13

*uśmiechnęła się i popatrzyła jeszcze raz na lekarza, znów wzrokiem powędrowała do Phelii.*
Był naprawdę smaczny. Ale chodźmy już stąd, dobra?

Ophelié Lefébure - 26-11-13 21:47:11

Okej. To gdzie idziemy?
*Spojrzała na Meg uśmiechając się i odsunęła się od mężczyzny.*

Megan Archer - 26-11-13 21:49:03

*wzruszyła ramionami.*
jestem za skokami z pomostu w ciuchach. Albo w samej bieliźnie.
*popatrzyła na wampirzycę*
To jak? jezioro z pomostem?

Ophelié Lefébure - 26-11-13 21:51:54

O tak, podoba mi się ten pomysł.
*Przygryzła wargę uśmiechając się.*
Więc chodźmy.
*Wyszły ze szpitala.*

Katelynn Blake - 01-12-13 21:46:00

*przyjechałam z Vicky, lekarze zabrali ją na badania, a ja czekałam niecierpliwie przed salą*

Victoria McClair - 01-12-13 22:02:45

<robili jej jakieś badania, kiedy zorientowali się, że nie jest człowiekiem, podali jej werbenę by ją osłabić i związali ją zawożąc na specjalny oddział>

Katelynn Blake - 01-12-13 22:12:53

*widząc co się dzieje, poszłam szybko za lekarzami wiozącymi Vicky na noszach, jeden z nich stanął mi na drodze i zaczął coś bełkotać, odepchnęłam go z ogromną siłą od siebie, po czym zahipnotyzowałam jakiegoś pielęgniarza, aby powiedział mi o co chodzi, okazało się, że testy wykazały, że Vicky jest "martwa", gdy zorientowałam się o co chodzi szybko znalazłam się obok wampirzycy, nie zwracając uwagi na pielęgniarki wzięłam ją na  ręce i zniknęłam*

Josh Hutcherson - 11-12-13 16:04:33

<wszedł do szpitala niezauważalnie, poszedł do pomieszczenia gdzie trzymana jest krew>
<wziął parę torebek i znikł>

Blair Waldorf - 11-12-13 18:54:38

* Wbiegła do szpitala. Zawołała pielęgniarki. Te zawiozły ją na badania, założyły gips i opatrzyły szyję*

Blair Waldorf - 11-12-13 20:42:52

* Po wszystkich badaniach dostała kilka lekarstw na wzmocnienie i wyszła*

Cassandra Harris - 17-12-13 16:37:43

< Przychodzi do szpitala, w którym od razu idzie do pokoju lekarskiego.Tam narzuca swój kitel i bierze do ręki kilka dokumentów.Zaczyna swoją zmianę. >

Tatia Petrova - 17-12-13 18:42:42

*przyszła do szpitala na chwiejnych nogach, przyciskając rękę do rany. Natychmiast podbiegają do niej pielęgniarki. Kiedy pytają od czego rana, zmyśliła szybko jakieś sensowne kłamstwo. Na szczęście to wystarczyło. Zabrali ją na badania, opatrzyli szyję, ale podczas badania odkryli coś niepokojącego więc zostawili ją na obserwacji.*

Tatia Petrova - 17-12-13 20:24:24

*po wielu badaniach do sali w której ją umieszczono przyszedł lekarz który ją badał. Przedstawił jej wyniki badań. Tatia była odrętwiała. Udało jej się namówić doktora żeby ją wypisali, ale kazali jej przyjść niedługo. Wyszła ze szpitala*

Cassandra Harris - 20-12-13 13:08:42

< 18.12 - kończy swoją zmianę, przebiera się i wychodzi. >

Blair Waldorf - 20-12-13 17:32:00

* Przychodzi. Ściągają jej gips i wychodzi*

Tatia Petrova - 26-12-13 11:03:12

*Przyszła niechętnie do szpitala. Chwilę rozmawiała z recepcjonistką, potem zabrali ją na badania.*

Tatia Petrova - 26-12-13 11:47:58

*Kiedy skończyli badania położyli ją na osobnej sali.*

Stefan Salvatore - 26-12-13 21:40:51

* Przyjechał do szpitala wraz z Katherine i Luną. Położył Katherine na łóżku i zawołał lekarzy. Ci zabrali ją na różne badania. Sam wziął Lunę na ręce i mocno ją przytulił, próbując ją uspokoić*

Katherine Pierce - 26-12-13 21:42:30

Luna: Nic mamie nie będzie prawda? * Powiedziała lekko przerażona*
Katherine: *Po wszystkich badaniach lekarze przewieźli ją do jednej z sal po czym podeszli do Stefana chcąc porozmawiać*

Stefan Salvatore - 26-12-13 21:44:55

Jasne że nie * powiedział uspokajająco do małej. Kiedy zobaczył lekarzy szybko odstawił małą na ziemię i kazał jej grzecznie poczekać. Zwrócił się do lekarzy* Co jej jest ? Odzyskała przytomność ? Dlaczego zasłabła ? * pytał szybko*

Katherine Pierce - 26-12-13 21:48:11

Lekarz:Tak,odzyskała przytomność.Została przewieziona na jedną z sal.*Powiedział * Zasłabła z powodu przemęczenia.Nie powinna się denerwować,dźwigać ani tym bardziej pracować.Następnym razem może się to skończyć źle dla dziecka jak i również dla niej *Dodał* Może pan do niej iść

Stefan Salvatore - 26-12-13 21:50:15

* Pokiwał głową kiedy lekarz mówił, a później szybko poszedł do Katherine. Ukląkł przy jej łóżku i złapał ją za rękę* Kochanie, jak się czujesz? * Spytał cicho*

Katherine Pierce - 26-12-13 21:52:08

Nie za dobrze.Co się tak właściwe stało? *Spytała zdezorientowana i próbowała wstać*

Stefan Salvatore - 26-12-13 21:58:38

Nie ! * powiedział nerwowo i uniemożliwił jej dalsze próby wstawania.* Zasłabłaś * powiedział cicho ze spuszczonym wzrokiem*

Katherine Pierce - 26-12-13 22:00:57

Co? *Powiedziała zdenerwowana* Co powiedział lekarz? *Dopytywała się szybko*

Stefan Salvatore - 26-12-13 22:02:46

Że nie możesz dźwigać, spacerować. Musisz się oszczędzać * powiedział pewnie, ale wciąż miał spuszczony wzrok*

Katherine Pierce - 26-12-13 22:04:44

I coś jeszcze? *Spytała nie do końca pewna patrząc na jego spuszczony wzrok*

Stefan Salvatore - 26-12-13 22:12:32

To wszystko. * powiedział pustym głosem* Luna czeka przed salą, na pewno chce Cię zobaczyć.

Katherine Pierce - 26-12-13 22:14:36

*Kiedy chłopak już miał wstać Katherine przytrzymała go za rękę* Czego mi nie mówisz Stefan? *Spojrzałam na niego*

Stefan Salvatore - 26-12-13 22:22:10

Powiedziałem Ci wszystko * spojrzał jej w oczy* Musisz na siebie uważać, bardzo. To wszystko. * Delikatnie zabrał swoją rękę, poszedł po Lunę. Wszedł z nią do sali, prowadząc ją za rękę. Kiedy mała ustała przy łóżku mamy i zaczęła z nią rozmawiać, Stefan ustał przy oknie i patrzył, pustym wzrokiem przed siebie*

Katherine Pierce - 26-12-13 22:24:30

*Chwilę rozmawiała z Luną uspokajając ją po czym przyszedł lekarz i powiedział że Katherine może już wyjść.Kiedy Stefan już miał pomóc Katherine wstać ta odsunęła się trochę* Poradzę sobie *Dodała i ścisnęła usta w cienką linię po czym wszyscy wyszli*

Tatia Petrova - 27-12-13 19:31:31

*Przez kilka dni leżała grzecznie na sali, później jednak zaczęła się trząść, potrzebowała narkotyków. Musiała zaćpać. Wstała i wyskoczyła przez okno. Lekarze nic nie zauważyli.*

Katherine Pierce - 28-12-13 14:10:50

*Przyjechali do szpitala i zawołali lekarzy którzy zaraz się nią zajęli.Po chwili lekarze wyszli ze spuszczoną głową kierując się w stronę mężczyzn*

Katherine Pierce - 28-12-13 15:12:03

*Pielęgniarki przewieźli załamaną Katherine do osobnej sali*
Lekarz:Robiliśmy wszystko co w naszej mocy.Niestety*wziął oddech* Nie udało nam się uratować dziecka.Bardzo nam przykro *Spuścił wzrok* Ona została przewieziona na salę.Sądzę że powinniście tam jak najszybciej pójść.Na razie jedna osoba może tylko wejść *Odszedł*
*Pielęgniarki zaczęły mnie uspokajać i mówić że wszystko będzie dobrze.Szybko je wyrzuciłam z sali i osunęłam się na ziemię opierając się o ścianę.http://static.tumblr.com/vmal8mb/b1llrvodk/cry__1_.gif.Schowałam twarz w dłoniach nie przestając płakać*

Alexander Kahn - 28-12-13 15:23:14

*pojawia się w szpitalu i podbiega do pielęgniarki. Blabla, po chwili biorą ją na nosze i wiozą na jakąś salę, a Alexander siada w poczekalni i przeciera powieki*

Stefan Salvatore - 28-12-13 19:37:45

* Po usłyszeniu lekarzy szybko wszedł do sali Katherine. Delikatnie postawił ją w pionie i przytulił z całej siły, tak jakby chciał ją ochronić przed całym złem świata. Przytulał ją tak, nic nie mówiąc*

Katherine Pierce - 28-12-13 19:39:49

*Wtuliła się w niego mocno nadal płacząc i schowała twarz w jego ramionach* Nie mogę w to uwierzyć *Załkała*

Stefan Salvatore - 28-12-13 19:42:30

Spokojnie * powiedział łagodnym głosem* Katherine, uspokój się. * Zaczął delikatnie kołysać się na boki wciąż ją przytulając*

Katherine Pierce - 28-12-13 19:45:31

Nie,nie,nie,nie.Nie uspokoję się.Oni pomylili się.Na pewno się pomylili.*Krzyknęłam nadal wtulona w chłopaka*

Stefan Salvatore - 28-12-13 20:00:10

Katherine * zaczął cicho* Już go nie ma * powiedział smutno i objął ją jeszcze mocniej*

Katherine Pierce - 28-12-13 20:01:42

*Nic nie odpowiedziała.Nie miała już siły.Po prostu trwała wtulona w Stefana przez co chociaż czuła się bezpiecznie.*

Stefan Salvatore - 28-12-13 20:56:10

* Delikatnie pocałował ją w głowę* Spokojnie * powtarzał ciągle* Teraz najważniejsze żeby z Tobą wszystko było dobrze.

Katherine Pierce - 28-12-13 20:57:49

Nie chcę tu być *Powiedziałam rozglądając się*Zabierz mnie stąd,proszę

Stefan Salvatore - 28-12-13 21:07:08

* Spojrzał na nią bezradnie, ale po chwili mocno zamknął oczy i otworzył je pełne zapału. Szybko wyszedł z sali. Znalazł lekarza prowadzącego Katherine. Spojrzał mu głęboko w oczy* Z Katherine Pierce wszystko jest w porządku. Jest zdrowa. Pozwoliłeś wrócić jej do domu * mężczyzna pokornie pokiwał głową i odszedł. Stefan wrócił do dziewczyny. Wziął ją na ręce i zniknął*

Cassandra Harris - 28-12-13 22:57:32

< W końcu powoli odzyskuje przytomność, rozglądając się nieprzytomnie po sali.Przełyka ślinę, podnosząc się delikatnie na ramionach.Po kilku minutach wchodzi znajomy jej lekarz wraz z pielęgniarką.Rozmawiają przez chwilę, po czym mężczyzna z kobietą wychodzą; informują Alexandra, że Cassie się obudziła i może iść do niej. >

Alexander Kahn - 29-12-13 13:16:27

*wczoraj wchodzi do salo Cas i rozmawiają, a kiedy dziewczyna zasypia, wychodzi*

Bram Evans - 29-12-13 22:43:45

* Kiedyś tam wychodzi wkurzony*

Cassandra Harris - 31-12-13 11:11:42

< Przez ostatnie dni leży spokojnie w sali, czekając na wypis.Dzisiaj powoli budzi się, przecierając twarz dłońmi.W końcu wchodzi Sainteso, pisząc coś w swoim notatniku.Tłumaczy Cassandrze, że na wyjście może liczyć dopiero za kilka dni, zważając na jej ostatnią wizytę w szpitalu jako pacjent.Później wychodzi, zostawiając dziewczynę samą.Szepcze ciąg słów po łacinie, jednak nie przynosi to oczekiwanych skutków.Zirytowana zaciska usta w kreskę. >

Megan Archer - 31-12-13 12:35:26

*Meg weszła do szpitala i skierowała się w stronę recepcji. Kiedy pielęgniarka odeszła zza biurka, Meg szybko usiadła na krześle i chowajac się za kontuarem sprawdziła gdzie leży Cass. Po chwili wstała i przeszła kilkoma korytarzami. Gdy dotarła pod dobre drzwi, nie trudząc się pukaniem, weszła do środka.* Hej, Cassie. *przywitała się z uśmiechem i usiadła na krześle koło niej*

Cassandra Harris - 31-12-13 12:40:21

< Słysząc głos dziewczyny, unosi do góry głowę.Uśmiecha się delikatnie, unosząc do pozycji siedzącej. > Cześć, Megan.

Megan Archer - 31-12-13 12:43:25

*Uśmiechnęła się do czarownicy* Więc, co takiego zrobiłaś, że twoja moc, znów odmawia cie posłuszeństwa? *zapytała cytując SMSa*

Cassandra Harris - 31-12-13 12:58:37

Nie mam zielonego pojęcia i w tym jest problem. < Westchnęła, kierując wzrok na jakiś punkt, na ścianie. >

Megan Archer - 31-12-13 13:08:47

*westchnęła* Szczęścia to ty do magii nie masz, co? Tamten rytuał, który miał wzmocnić twoją moc.. Powinno to trwać znacznie dłużej..

Cassandra Harris - 31-12-13 13:28:21

Najwidoczniej nie mam. < Przygryza wewnętrzną część policzka, zerkając na Megan. > Też mi się tak wydaje, że powinno dłużej . . . cholera jasna ! Mam pustkę w głowie. < Mruknęła. >

Megan Archer - 31-12-13 13:42:43

A pamiętasz tamtą książeczkę z zaklęciem do rytuału? *wyjęła z torby dziennik i podała go Cassie* Poczytaj, może coś ci przyjdzie do głowy.. uśmiechnęła się* Ja jeszcze dziś nic nie jadłam, więc chyba czas na śniadanie. Albo lunch. *wstała i poprawiła płaszcz. Pozegnała się z Cass zostawiając jej dziennik i wyszła ze szpitala.*

Cassandra Harris - 02-01-14 16:58:47

< Po wyjściu Megan zaczęła od razu przeglądać dzienniczek, szukając odpowiedniego zaklęcia.Przez kolejne dni jeździła na różne badania, próbując wmówić Saintesowi, że wszystko jest w porządku, ale ten oczywiście jej nie wierzy.Dzisiaj w końcu odnajduje właściwą formułkę; wypowiada ją.Nagle czuje przypływ energii.Tak, moc do niej powróciła.Uśmiechnęła się triumfalnie i wyciągnęła spod łóżka ubrania, w których została tutaj przywieziona.Po cichu przeszła do szpitalnej łazienki, gdzie odświeżyła się oraz ubrała.Po tym otworzyła okno, upewniając się, że komórkę ma przy sobie.Przełknęła ślinę, wychylając się przez nie.Zanim ktokolwiek zdążył się zorientować, Cass wyskoczyła z niego, lądując miękko na ziemi.Po tym znika z terenu szpitala. >

Will Parker - 02-01-14 18:26:15

<znależli nie przytomnego menszczyzne i  leży tydzien pod śpiączką>

Stefan Salvatore - 03-01-14 18:25:49

* Zjawił się w szpitalu. Zahipnotyzował pielęgniarkę i zabrał jej kilka woreczków krwi. Schował je do kieszeni płaszcza i niezauważony zniknął ze szpitala*

Beatrice Prior - 07-01-14 22:05:47

<podjeżdża z Deanem pod szpital i opuszczają samochód, wchodzą do budynku, gdzie zostają przejęci przez lekarzy i przetransportowani na salę>

Dean Winchester - 07-01-14 22:25:14

<Podczas niedługiego zabiegu, lekarze powyjmowali z łowców kule, opatrzyli rany. Zszywanie Dean'a trwało trochę dłużej, z powodu rany w brzuchu>
<Teraz obydwoje leżą na sali pod wpływem środków przeciwbólowych, pozostając pod obserwacją lekarzy>

Beatrice Prior - 07-01-14 22:33:07

(a jednak środki przeciwbólowe :3)

<siada na łóżku, przodem do chłopaka, przekrzywia lekko głowę> I widzisz, nie było tak źle <uśmiecha się lekko złośliwie i przygryza delikatnie wargę> Dobrze ci w szpitalnym wdzianku <śmieje się pod nosem, skubiąc z nudów końcówkę opatrunku na ramieniu>

Dean Winchester - 07-01-14 22:39:45

<posłał jej nienawistne spojrzenie, po chwili podniósł się na łóżku i rozglądnął się po pomieszczeniu> Nie znoszę szpitali <mruknął, trochę zachrypniętym głosem, po chwili wracając spojrzeniem do Tris> Przepraszam. To nie tak miało wyjść z tą wampirzycą <wywrócił oczami>

Beatrice Prior - 07-01-14 22:46:08

<pokręciła lekko głową> Nie przepraszaj. To moja wina, mogłam to szybko skończyć, zanim zjawił się ten nawiedzony koleś i zaczął strzelać <westchnęła głęboko i popatrzyła się na niego> Jak się czujesz? <spytała po chwili, unosząc brew>

Dean Winchester - 07-01-14 22:48:50

Nie najgorzej <ułożył usta w podkówkę> Środki przeciwbólowe działają <uśmiechnął się kątem ust> A ty? Mam nadzieję, że szybko nas stąd wypuszczą.

Beatrice Prior - 07-01-14 22:55:07

Mnie może tak, ale na twoim miejscu nie robiłabym sobie dużych nadziei <powiedziała i położyła się z powrotem na łóżku, krzyżując nogi w kostkach i wsadzając sobie zdrową rękę pod głowę i patrząc się w sufit> W sumie to nie miałabym nic przeciwko zostaniu tutaj. Bardziej mi się podoba niż w tym motelu <wzruszyła lekko ramionami> Będę musiała pomyśleć o kupnie domu <przekręciła głowę w jego stronę>

Dean Winchester - 07-01-14 23:02:57

Zarąbiście <powiedział z sarkazmem i wrócił do poprzedniej pozycji; słysząc jej dalsze słowa, wtrącił> Taa, ja też nie przepadałem za tym motelem <skrzywił się> Te... dziwne plamy i w ogóle... <wzdrygnął się> Jeśli będziesz czegoś potrzebować, to dzwoń, czy coś. Służę pomocą <uśmiechnął się do niej>

Beatrice Prior - 08-01-14 11:34:29

Będą mieć to na uwadze <uśmiechnęła się pod nosem i przemknęła oczy> Ta wampirzyca, to była która z tych, o których mi mówiłeś? Dobra Siostra, Siostra Bez Uczuć czy Uwodzicielka?

Dean Winchester - 08-01-14 12:34:28

Uwodzicielka <odpowiedzial przecierając twarz dlonią> Sprawiłaś jej ból zanim zwiała? Ale taki cholerny ból? <usmiechnął się, trochę że złośliwością i włożył sobie dłoń pod głowę spoglądając na brunetkę>

Beatrice Prior - 08-01-14 13:28:40

<uśmiechnęła się, nie otwierając oczu> Tak, szybko się nie pozbiera <powiedziała, ale po chwili westchnęła i przekręciła się na bok, przodem do chłopaka i popatrzyła się na niego> Ale uciekła mi, jest ranna i potrzebuje krwi <skrzywiła się nieznacznie> Będzie zabijać, a jak nie to przynajmniej karmić się na ludziach.

Dean Winchester - 08-01-14 14:50:21

<westchnął krzywiąc się nieznacznie> Nie obwiniaj się.  Z resztą... Mogłem od razu ją zabić <pokrecił lekko glową> Foxy <prychnął pod nosem> Ten jej kochaś nie wiedział, czym ona jest.

Beatrice Prior - 08-01-14 15:35:29

Przez tą kulkę, którą zarobiłam od niego w ramię jakoś mi go nie szkoda <powiedziała, wzruszając lekko ramionami i zamyśliła się na chwilę> Mam pytanie.. mówiłeś, że masz coś co chroni przed niektórymi czarami wiedźm.. jak można to zdobyć? <uniosła brew, przyglądając się mu>

Dean Winchester - 08-01-14 15:46:58

<zaśmiał się bez krzty wesołości> Ten facet nie chce mnie spotkać drugi raz... <pokręcił głową> Moja znajoma dała mi... Coś. Nie wiem jak to opisać. Amulet? Nieważne <westchnął> Mogę ją poprosić o drugą sztukę <uniósł kącik ust obracając głowę w jej stronę> A ty masz jakieś... Gadżety <poruszył brwiami i zaśmiał się pod nosem>

Beatrice Prior - 08-01-14 15:58:03

<pokręciła głową> Nie, jak już mówiłam, rzadko ufam czarownicom, ale wczoraj jedna wlazła mi do głowy i nie chcę, żeby to się powtórzyło <wzięła głęboki oddech i wbiła wzrok w sufit>

Dean Winchester - 08-01-14 16:05:25

Oo, rozumiem. Ja też nie znoszę tych, które grzebią ci w głowie <przewrócił oczami> Jak się nazywała?

Beatrice Prior - 08-01-14 16:16:12

Ruby czy jakoś tak <powiedziała po chwili zastanowienia i wbiła wzrok w sufit>

Dean Winchester - 08-01-14 16:24:40

No proszę <mruknął>  Ruby. Niezła z niej zdzira <powiedział z jadem> Mieliśmy wspólną przeszłość <stwierdził z niechęcią>

Beatrice Prior - 08-01-14 16:34:04

O, czyli się znacie <powiedziała beznamiętnie i przekręciła głowę w jego stronę, marszcząc lekko brwi> Wspólna przeszłość.. to znaczy?

Dean Winchester - 08-01-14 16:45:32

<wzial gelboki oddech i po chwili wypuścił go ze swistem> Miała romans z moim bratem <skrzywil sie> Pomagała nam z wampirami, ale okazało się, że jest zwykłą, dwulicowa suką <wzniosl oczy ku gorze> Teraz, chce ją zabic

Beatrice Prior - 09-01-14 09:26:09

Zdarza się <westchnęła cicho, a po,chwili usiadła na łóżku, spuszczając nogi i opierając łokcie na kolanach> To co, spadamy stąd, czy nie czujesz się na siłach i wolałbyś jeszcze poleżeć? <uśmiechnęła się lekko złośliwie>

(przepraszam za wczoraj, ale miałam problemy z netem :/)

Dean Winchester - 09-01-14 13:05:08

<prychnął pod nosem> Opuszczenie tego cholerenego szpitala to jedyne o czym teraz marzę <podniósł się na łożku do pozycji siedzącej> Musimy znaleźć nasze rzeczy <stwierdzil obracając głowę w jej strone>

(spokojna twoja rozczochrana, i tak za dużo czas wczoraj nie miałam ;) )

Beatrice Prior - 09-01-14 14:14:17

Ja muszę znaleźć tylko kurtkę, która w sumie i tak jest cała dziurawa i we krwi <odparła, wzruszając cicho> Szkoda, lubiłam ją <pokręciła lekko głową i zaczęła przeszukiwać szafki, w końcu w którejś z nich znalazła ich rzeczy. Rzuciła Deanowi jego na łóżko a sama założyła swoją kurtkę>

Dean Winchester - 09-01-14 16:34:09

Dzięki <mruknął, najpierw zaczął szukać swojego amuletu, który od razu założył na szyję; następnie ściągnął szpitalny, biały podkoszulek i ubrał swój czarny, co prawda brudny z krwi i podziurawiony t-shirt, gdy ubierał swoją flanelową koszulę spojrzał na Tris> Możesz poczekać na mnie w samochodzie.

Beatrice Prior - 09-01-14 17:30:42

<patrzy się na niego, przygryzając lekko dolną wargę i obserwując to, co robi. Mruga kilka razy i przenosi wzrok na jego  twarz> Czemu? Nie chcę przegapić przedstawienia <uśmiecha się szeroko, kręcąc  lekko głową. Wstaje z miejsca i idzie powoli w stronę drzwi> Tylko się pospiesz, bo pojadę bez siebie <dodaje przez ramię, obkręcając na palcu kluczyki od Impali. Wychodzi z sali, a potem ze szpitala i wsiada do samochodu>

Dean Winchester - 09-01-14 17:35:39

<Uniósł kącik ust, przebrał się do końca, sprawdzając, czy ma wszystkie swoje rzeczy. Wyszedł niezauważony ze szpitala, gdy odnalazł wzrokiem swój samochód, podszedł do niego i otworzył drzwi od strony kierowcy> Sądzę, że już mogę prowadzić <uśmiechnął się trochę kąśliwie>

Beatrice Prior - 09-01-14 17:47:24

Och, przykro mi, za bardzo podoba mi się twój samochód <mówi, uśmiechając się szeroko i kładzie ręce na kierownicy>

Dean Winchester - 09-01-14 17:53:00

<mierzy ją wzrokiem> Ostatni raz <mruczy pod nosem zatrzaskując drzwi; usiadł na miejscu pasażera> Tylko zapnij pasy <dodał kąśliwie, włączając radio na swojej ulubionej stacji>

Beatrice Prior - 09-01-14 18:07:07

Jasne <wywróciła oczami i odpaliła silnik> To gdzie jedziemy? <spytała po chwili> W sumie to chciałabym wrócić do motelu, wiesz, przebrać się w coś czystego <zerknęła na swoje brudne od krwi ciuchy>

Dean Winchester - 09-01-14 18:09:26

Mhm. Ja też w sumie powinienem się przebrać <skrzywił się nieznacznie spoglądając na swój t-shirt> Więc, kierunek motel <uśmiechnął się zaciskając usta>

Beatrice Prior - 09-01-14 18:46:15

<uniosła kącik ust i pojechali w stronę motelu>

Ruby Jones - 17-01-14 17:44:07

*Przez dwa dni, które Ruby przeżyła jako dwa miesiące, dziewczyna przebywała w Piekle. Kiedy w końcu udało jej się wyrwać, pod postacią czarnego dymu, niewidocznego dla zwykłych ludzi pojawiła się w szpitalu. Obiecała że nie opęta żyjącego człowieka, więc tylko tutaj mogła szukać. Pojawiła się w sali gdzie leżała nieprzytomna od kilku lat młoda dziewczyna. Ruby wiedziała jak się nazywa. Melissa Barney. To ją miała opętać. Przez chwilę krążyła pod sufitem jako czarny dym po czym ''weszła'' w ciało dziewczyny przez usta. Po kilku minutach nabrała powietrza w płuca i usiadła gwałtownie na szpitalnym łóżku. Przybiegli lekarze zaalarmowani, a Ruby wstała bez problemu i porozmawiała chwilę z lekarzami. Przynieśli jej czyste ciuchy w które mogła się przebrać, a gdy skończyła zaczęli ją wypytywać. Ruby wrzasnęła na nich i kazała się wypisać. Po długich namowach w końcu się zgodzili. Wypisali ją, a kiedy to się stało, dziewczyna wyszła ze szpitala pewnym krokiem. Rozejrzała się i ruszyła przed siebie. Po drodze do domu zajrzała do sklepu w którym kupiła nowy telefon i kartę.*

Ruby Jones - 06-02-14 20:59:01

*Pod szpital podjechał czarny samochód. Wysiadł z niego młody mężczyzna z przerażeniem wypisanym na twarzy. Otworzył tylne drzwiczki samochodu i wziął na ręce nieprzytomną Ruby. Wbiegł do szpitala krzycząc o tym że potrącił dziewczynę. Lekarze natychmiast przejęli inicjatywę i zabrali dziewczynę. Szybko opatrzyli jej rany i położyli na sali, na której na szczęście, było pusto. Ruby tylko na chwilę odzyskała przytomność. Lekarze zdążyli spytać ją, kogo mają powiadomić.* Sama Winchestera *udało jej się wyszeptać po czym znów straciła przytomność.
Lekarze szybko zatelefonowali do Sama, a potem zaczęli badać nieprzytomną dziewczynę. Dopiero po jakimś czasie ją zostawili*

Sam Winchester - 06-02-14 21:16:55

*Zdyszany wpadł do szpitala. Od razu zapytał w recepcji o to w której sali jest Ruby. Gdy kobieta podała mu numer, od razu skierował się w tamtym kierunku. Po krótkiej rozmowie z lekarzem wszedł do sali. Przysunął jedno z krzeseł pod łóżko na którym leżała Ruby.* Ruby wszystko będzie dobrze...*powiedział łapiąc ją za rękę. Wiedział, że to pocieszenie było bardziej dla niego niż dla nieprzytomnej brunetki ale... Musiał w to uwierzyć. uśmiechnął się smutno. Po jego policzkach zaczęły płynąć łzy.* Kocham cię...*szepnął wiedząc, że tego nie słyszała. Mocniej ścisnął jej rękę i spuścił wzrok na swoje buty i podłogę.*

Ruby Jones - 06-02-14 21:24:36

*Powoli wybudzała się ze snu spowodowanego wypadkiemi lekami przeciwbólowymi. Jęknęła i odwróciła głowę a gdy uniosła powieki zobaczyła Sama. Uśmiechnęła się blado* Cześć, łosiu. *wyszczerzyła zęby próbując się nie skrzywić.*

Sam Winchester - 06-02-14 21:27:42

*Uśmiechnął się nikle i otarł łzy.* "Łoś" pięknie brzmi w twoich ustach...*powiedział cicho.* Jak się czujesz?*zapytał zaciskając zęby.*

Ruby Jones - 06-02-14 21:29:58

*Zaśmiała się ale zaraz umilkła krzywiąc się* Źle. Przydałoby mi się więcej środków przeciwbólowych *jęknęła.*

Sam Winchester - 06-02-14 21:41:04

*Zrobił poważną minę i ścisnął jej dłoń. Nie wiedział co powiedzieć... Jak ją pocieszyć. Co zrobić by choć trochę lepiej się poczuła. Jedyne na co było go stać to na coś w co sam nie wierzył.* Będzie dobrze. Nie zapominaj, że cię kocham, a miłość czasami robi cuda...*powiedział cicho i uśmiechnął się smutno.*

Ruby Jones - 06-02-14 21:46:01

*Uniosła kąciki ust w słabym uśmiechu* Ja też cię... kocham. *ledwo zauważalnie się zawahała. Na szczęście przed tłumaczeniami wybawił ją lekarz który w tej chwili wszedł do sali z poważną miną*

Sam Winchester - 06-02-14 21:51:46

*Zauważył jej zawahanie i zanim o cokolwiek zapytał przyszedł lekarz. Odsunął się od dziewczyny i oparł się o ścianę.*

Ruby Jones - 06-02-14 21:59:30

*Spojrzała zaniepokojona na lekarza. Jego mina nie wróżyła nic dobrego.*
Przykro mi że to akurat ja muszę o tym powiedzieć. *zaczął lekarz* Panno... *zajrzał w papiery* ... Barney.
*Ruby dopiero po chwili zorientowała się że przecież tak miała na nazwisko dziewczyna w ciele której przebywała.*
Nie wiemy czy pani już o tym wiedziała ale była pani w ciąży. I... dziecko nie przeżyło wypadku. *Lekarz popatrzył na nich obojętnie* Bardzo mi przykro
*Ruby nie mogąc wykrztusić ani słowa tylko się na niego gapiła. Okej nie chciała tego dzieciaka ale przecież ono miało wykonać zadanie! Nie wiedziała co teraz....*

Sam Winchester - 06-02-14 22:06:57

*Po tym co usłyszał, czuł jak wszystko wokół niego straciło jakikolwiek sens. Zaczął wpatrywać się martwym wzrokiem w okno po drugiej stronie sali. Wcześniej miał rację. Musiał być przeklęty. Wszyscy, którzy byli dla niego ważni, umierali... Rodzice, Amelia, teraz dziecko... Została mu tylko Ruby i Dean... No i Miranda też nie była mu obojętna.*

Ruby Jones - 06-02-14 22:12:08

*Widząc pusty wzrok Sama Ruby natychmiast chwyciła go za rękę i ścisnęła ją mocno.* Sam. Będzie dobrze *powiedziała nie mogąc wymyślić nic lepszego na pocieszenie. Sama tym za bardzo się nie przejmowała. Najbardziej martwiło ją zadanie i to jak Sam zniesie utratę
dziecka....
Lekarz w tym czasie dyskretnie wyszedł*

Sam Winchester - 06-02-14 22:24:52

*Stał w ciszy nie zwracając uwagi na słowa Ruby. Nadal wpatrywał się w okno ta jakby na siłę chciał w nim dostrzec nadzieję.*

Ruby Jones - 06-02-14 22:30:23

*Spojrzała na niego bezradnie. Wstała ostrożnie i krzywiąc się lekko z bólu stanęła obok Sama i przytuliła się do niego już nic nie mówiąc*

Sam Winchester - 06-02-14 22:36:01

*Poczuł, że Ruby go przytuliła i powoli ją odsunął.* Połóż się. Musisz odpocząć.*powiedział surowo.*

Ruby Jones - 06-02-14 22:40:17

*Już miała zaprotestować ale stwierdziła że nie będzie się sprzeczać. Posłusznie wróciła do łóżka*

Sam Winchester - 06-02-14 22:44:43

*Zaczął ciężko oddychać i osunął się po ścianie.* Wiesz co, to nawet lepiej. Bez bachora życie będzie prostsze. Nie będę musiał oszukiwać Deana.*powiedział po chwili z powagą wymalowana na twarzy. Był wściekły... Tylko i wyłącznie na siebie.*

Ruby Jones - 06-02-14 22:48:11

Nawet tak nie myśl *westchnęła przewracając oczami i objęła nogami kolana.* Chcę wrócić do tamtego ciała. Jutro. *powiedziała po chwili cicho*

Sam Winchester - 06-02-14 22:57:05

*Popatrzył na nią.* A nie mam racji? To dziecko tylko by wszystko zniszczyło.*powiedział cicho nie wierząc we własne słowa.* Musisz zadzwonić do Xaviera. Albo lepiej daj mi jego numer.*powiedział wskazując na jej telefon leżący na szafce.*

Ruby Jones - 06-02-14 22:59:44

*Zacisnęła usta nie komentując tego.* Przepisz sobie *machnęła na telefon.*

Sam Winchester - 06-02-14 23:05:44

*Sięgnął po telefon i spisał numer Xaviera. Po chwili swój telefon schował, a telefon ukochanej odłożył na szafkę.* Bardzo cię ten idiota potrącił? Dużo masz ran?*zapytał zatroskany i popatrzył na leżącą dziewczynę.*

Ruby Jones - 06-02-14 23:09:15

Normalnego człowieka by zabiło *odparła beznamiętnie* Ale już się goją. *spojrzała na siebie* Lepiej mnie stąd wyciągnij zanim uznają mnie za przykład jakiegoś cudu. *mruknęła*

Sam Winchester - 07-02-14 09:22:50

*Zamyślił się.* Alba sama opuść ciało, żeby uznali, że Melissa umarła.*zaproponował i szybko napisał sms'a do Xaviera.*

Ruby Jones - 07-02-14 09:28:38

*Uniosła brwi i skinęła głową* Świetny pomysł *mruknęła i uśmiechnęła się* Do zobaczenia za niedługo *nachyliła się, lekko go pocałowała po czym usiadła na łóżku i  odrzuciła głowę rozchylając usta. Po chwili z jej ust dobył się czarny dym, jej dusza. Następnie ciało które opuściła opadło na poduszki a ona sama jako czarny dym zniknęła*

Sam Winchester - 07-02-14 09:34:00

*Sam popatrzył na martwą dziewczynę. Nie było dla niej ratunku. Szybko wyszedł z sali zanim lekarze zorientowali się, że Melissa umarła. Skierował się w stronę lasu.*

Sam Winchester - 13-02-14 20:13:57

*Po długim spacerze i namyśle, postanowił iść na badania. Wszedł do szpitala i od razu zarejestrował się w recepcji.*
*Po badaniach lekarze kazali zostać mu na obserwacji. Zgodził się bez większego namysłu. Dobrze wiedział, że dzieje się z nim coś cholernie nie dobrego.*Mamy kogoś powiadomić?*zapytał lekarz. Sam się zastanowił i po chwili stwierdził, że Dean powinien wiedzieć, nawet jeśli go to nie interesowało, co się dzieje z jego młodszym bratem.*Deana Winchestera.*odpowiedział patrząc jak lekarz bierze mu telefon i dzwoni najprawdopodobniej do Deana. Po chwili zasnął, wiedząc, że lekarze nadal dzwonią z jego telefonu.*

Sam Winchester - 15-02-14 11:45:21

*Przebudził się z długiego snu. Czuł się lepiej, ale był słaby. Wszystko go bolało... Szczególnie głowa. Spojrzał na szafkę nocną. Leżał na niej, jego telefon. sięgnął po niego i po dłuższym zastanowieniu zapisał sms'a. Jednego. Dopiero teraz zorientował się, że jest podłączony do kroplówki. Westchnął i zamknął oczy, czekając na odpowiedź.*

Ruby Jones - 15-02-14 13:00:51

*Kiedy odczytała SMSa od Sama, od razu skierowała kroki w stronę szpitala. Weszła pewnym krokiem i podeszłą do recepcji.*
Gdzie leży Sam Winchester?
*spytała beznamiętnym tonem. Kiedy recepcjonistka podała jej numer pokoju, dziewczyna ruszyła tam. Weszła do pokoju i niepewnie zatrzymała się w progu*

Sam Winchester - 15-02-14 13:13:15

*Usłyszał ciche kroki i otworzył oczy. Zobaczył Ruby. Ruby brunetkę. Pierwsza myśl jaka przeszła mu przez głowę to to, że się przefarbowała.* Widzę, że wyjazd dobrze ci zrobił.* powiedział i zaczął przejmować się swoim wyglądem. Miał podkrążone oczy, kilkudniowy zarost i nie był w formie. Wyglądał jak ćpun. Albo jak ktoś kto nie spał około tydzień.*

Ruby Jones - 15-02-14 13:17:42

Trochę
*mruknęła, odwracając wzrok. Nie wiedziała czemu ale nie chciała mu mówić o tym że wcale nie wyjechała. Podeszłą do niego i przysunęła sobie krzesło. Usiadła i spojrzała w wymizerniałą twarz Sama.*
A ty... czemu wylądowałeś w szpitalu?
*zmarszczyła brwi. Nie wiedziała co innego powiedzieć*

Sam Winchester - 15-02-14 13:19:25

Nie wiem.*powiedział i na nią popatrzył. Nie chciał mówić, że sam przyszedł na badania i musiał zostać na obserwacji. Nie chciał mówić o narkotykach, tabletkach czy bólu głowy.* Gdzie byłaś?*zapytał po chwili patrząc na dziewczynę.*

Ruby Jones - 15-02-14 13:21:42

Jak to nie wiesz?
*przewróciła lekko zirytowana oczami.*
Ja... uhm...
*skrzywiła się lekko.*
W Detroit.
*rzuciła pierwszą lepszą nazwę która przyszła jej do głowy.*

Sam Winchester - 15-02-14 13:24:04

Bolała mnie głowa.* rzucił lakonicznie, omijając istotniejsze sprawy. Uśmiechnął się ponuro.* Lubię Detroit.*powiedział.* Ładnie wyglądasz.*szepnął i delikatnie pogłaskał jej policzek.*

Ruby Jones - 15-02-14 13:26:19

Tylko bolała? I dlatego trafiłeś do szpitala?
*uniosła brew niedowierzająco*
Ja... dzięki.
*uśmiechnęła się słabo i położyła dłoń na jego dłoni.*
Nie powiem tego samego o tobie bo...
*Wzruszyła bezradnie ramionami*
Wyglądasz okropnie.... bez urazy.
*uniosła kącik ust w słabym uśmiechu*

Sam Winchester - 15-02-14 13:27:46

*Uśmiechnął się smutno.* Wiem, jak wyglądam. I co przemyślałaś moją... propozycję?*zapytał cicho tak jakby obawiał się, że ktoś ich podsłuchuje.*

Ruby Jones - 15-02-14 13:29:52

*Uciekła na chwilę w bok wzrokiem*
Tak. Chcę tego.
*westchnęła i wróciła spojrzeniem do oczu Sama*
Sammy... możesz powiedzieć mi prawdę?
*spytała cicho*

Sam Winchester - 15-02-14 13:41:04

*Przełknął ślinę i popatrzył w jej oczy.* Ruby, całe moje życie się posypało. Amelia odeszła, Ty wyjechałaś... Straciłem jedynego i najbliższego mi brata. Brata z którym się wychowałem. Który od najmłodszych lat był cholernie odpowiedzialny za swojego małego Sammy'ego. Teraz nie mam już nikogo. I to wszystko moja wina.*powiedział słabym głosem nie spuszczając wzroku z ukochanej. Jego oczy momentalnie się przeszkliły.* Przyznaj sama. Jedyne co teraz łączy mnie i Deana to wspólne dzieciństwo i nazwisko. Nic więcej. I to wszystko przeze mnie... Gdybym od początku był szczery, nie doszłoby do tego...*powiedział i wskazał na siebie.* Mam nadzieję, że przynajmniej ty do mnie wrócisz. Chcę mieć chociaż jedną bliską mi osobę. Jedyną osobę, która wie co w danej chwili czuję. Myślę, że mam całkowitą rację myśląc, że jestem przeklęty. No, bo jak niby można wyjaśnić, to, że nie mam już nikogo? Było tak blisko do odnowienia relacji z Deanem a teraz... Teraz wszystko, definitywnie wszystko spieprzyłem.*dodał nie zwracając uwagi na płynące z jego oczy łzy. Rozkleił się na dobre. Wiedział, że nigdy nie naprawi relacji z bratem, ale w głębi serca miał nadzieję, że wszystko będzie tak jak dawniej. Jak wtedy gdy byli tylko dziećmi. Wtedy gdy był mały, nierozważny dzieciak Sammy i jego starszy, odpowiedzialny brat Dean. Teraz byli tylko Sam i Dean, których łączyło wspólne nazwisko i dzieciństwo z którego i tak już prawie nic nie zostało.*

Ruby Jones - 15-02-14 13:50:59

*Słuchała jego monologu oddychając ciężko. Gdzieś tak w połowie jego wypowiedzi w jej oczach pojawiły się łzy. Nie otarła ich, pozwoliła im płynąć.*
Sam to nie twoja wina.
*sięgnęła po jego rękę i mocno ją ścisnęła*
To przeze mnie. Gdybym się nie pojawiła... gdybyśmy się w sobie nie zakochali....
*pokręciła głową*
Wszystko byłoby dobrze między tobą a Deanem...
*odwróciła głowę a z jej oczu popłynęło więcej łez*
Przepraszam za to. Kocham cię, a tak cię skrzywdziłam....

Sam Winchester - 15-02-14 15:03:53

Nic by nie było dobrze. I nic nigdy nie będzie. Może gdybym wtedy nie wyjechał na studia... lub wtedy gdy dałem sobie spokój z polowaniami... Może wtedy byłoby wszystko dobrze.*powiedział nie zwracając uwagi na płynące po jego policzkach łzy.* Wszystko zniszczyłem. Całe moje życie... to jedna wielka katastrofa.*dodał ocierając łzy.* To nie twoja wina. Na prawdę.*odparł po chwili patrząc na dziewczynę. Pogłaskał ją delikatnie po policzku i otarł jej łzy.*

Ruby Jones - 15-02-14 15:09:07

*Pokręciła energicznie głową*
Nie, nie, to moja wina. I dobrze o tym wiesz. Zniszczyłam ci życie...
*zacisnęła usta i po chwili nachyliła się nad nim, całując go lekko żeby nie protestował*

Sam Winchester - 15-02-14 15:11:43

*Odwzajemnił pocałunek i po chwili go pogłębił, wsuwając ręce między jej brązowe włosy. Chciał co prawda zaprotestować jej słowom, ale nie potrafił oderwać się od jej ust. Tak bardzo za nią tęsknił...*

Ruby Jones - 15-02-14 15:15:26

*Westchnęła cicho nie przerywając pocałunków. Położyła mu dłoń na policzku głaszcząc go lekko. Tęskniła za nim. W piekle, podczas tortur to myśli o nim nie pozwalały jej się poddać*

Sam Winchester - 15-02-14 15:18:02

Po raz pierwszy całuję kogoś, będąc podłączonym do kroplówki...*mruknął cicho i znów ją pocałował.*

Ruby Jones - 15-02-14 15:58:55

*Odwzajemniła pocałunek i po chwili odsunęła się lekko* Szczerze mówiąc: ja po raz pierwszy całuję kogoś podłączonego do kroplówki *uniosła kącik ust i przyjrzała cię* Trzeba cię stąd wyciągnąć *stwierdziła*

Sam Winchester - 15-02-14 16:01:47

Jak? Leżę tu dwa dni, a głowa nadal boli mnie jak po tych prochach od Tatii.*powiedział i nagle zdał sobie sprawę z własnych słów. Uśmiechnął się fałszywie ukrywając zmieszanie.*

Ruby Jones - 15-02-14 16:08:09

*Zesztywniała na dźwięk jego słów i spojrzała na niego zaciskając usta w cienką linię* Brałeś. *nie zapytała, stwierdziła.*

Sam Winchester - 15-02-14 16:11:12

Raz. Tylko jeden raz.*wytłumaczył krótko. Jego oddech był krótki. Bał się jej dalszej reakcji.* Byłem załamany... Twoim wyjazdem, straceniem brata... To niszczy człowiekowi zdrowy rozsądek.*dodał bezradnie wzruszając ramionami.*

Ruby Jones - 15-02-14 16:13:49

*Przetarła dłonią twarz, kręcąc lekko głową* Idiota *mruknęła, ale po chwili chwyciła jego rękę i ścisnęła ją lekko* Obiecaj mi tylko że nie będziesz dalej wciągał, okay? *poprosiła*

Sam Winchester - 15-02-14 16:18:18

Obiecuję.*powiedział nie spuszczając z niej wzroku.* A ty obiecaj, że nigdy więcej tak nie wyjedziesz, bez pożegnania...*dodał po chwili i zacisnął zęby.*

Ruby Jones - 15-02-14 16:20:13

Ja nie... *już miała powiedzieć ''wyjechałam'', ale na szczęście w porę ugryzła się w język. Nie chciała by bracia jeszcze bardziej się przez nią kłócili...* Obiecuję. *mruknęła*

Sam Winchester - 15-02-14 16:22:16

Co nie...?*zapytał i po chwili westchnął z uśmiechem na ustach.*Okay. Więc jak chcesz mnie stąd wyciągnąć?*spytał ponownie, unosząc brwi.*

Ruby Jones - 15-02-14 16:23:42

Uhm.. nic *odpowiedziała na pierwsze pytanie spuszczając wzrok. Przy następnym pytaniu jednak wróciła spojrzeniem do jego oczu* Szczerze? Nie mam pojęcia *westchnęła*

Sam Winchester - 15-02-14 16:28:33

*Uśmiechnął się promiennie nie zwracając uwagi na jej wcześniejszą odpowiedź.* Jestem pewien, że obmyślasz plan wyskoczenia przez okno.*powiedział nie przestając się uśmiechać i puścił jej oczko.*

Ruby Jones - 15-02-14 16:31:16

*Przewróciła oczami* Po wyskoczeniu z okna wyglądałbyś jeszcze gorzej, łosiu(:D) *uśmiechnęła się i pogłaskała go po włosach*

Sam Winchester - 15-02-14 16:39:00

*Wybuchnął śmiechem.* Jesteś kochana.*powiedział ze szczerym uśmiechem na ustach.* Ale serio. Jak zamierzasz mnie stąd wyciągnąć?*zapytał przygryzając policzek od środka.*

Ruby Jones - 15-02-14 16:41:23

*Pokręciła głową* Nie wiem. Próbowałeś się wypisać? *uniosła brew*

Sam Winchester - 15-02-14 16:42:47

Czy jeśli powiem ci, że nie, stwierdzisz, że mój mózg wysiadł wraz z bólem głowy?*zapytał niepewnie.*

Ruby Jones - 15-02-14 16:46:15

*Parsknęła śmiechem i nie odpowiadając poczochrała mu włosy po czym wstała i rzuciła przez ramię* Zara wracam *i wyszła z pokoju. Zeszła do recepcji i chwilę spierała się z pielęgniarką. W końcu tamta odpuściła i pozwoliła Samowi się wypisać. To R. wypełniła jakieś tam papiery i wróciłą z pielęgniarką do Sama. Pielęgniarka bez słowa odłączyła Sama od kroplówki i rzuciła mu jego ciuchy po czym wyszła*

Sam Winchester - 15-02-14 17:18:04

*Był zdziwiony tym co udało się zrobić Ruby. Gdy dziewczyna wyszła szybko się ubrał i włożył telefon do kieszeni. Mimo bólu głowy, wyszedł z pomieszczenia od razu podchodząc do Ruby stojącej przez drzwiami.*

Ruby Jones - 15-02-14 17:19:33

*Odwróciła się do niego i uniosła lekko kąciki ust* Możemy już iść? Nie znoszę szpitali *wzdrygnęła się*

Sam Winchester - 15-02-14 17:24:45

Szczerze? Ja też.*powiedział i się uśmiechnął. Niepewnie dotknął jej ręki tak jakby się bał, że nie będzie chciała go za nią złapać. Po chwili wahania mocno ja ścisnął.* Zawieziesz mnie do motelu?*zapytał niepewnie.*

Ruby Jones - 15-02-14 17:31:12

*Także ścisnęła jego rękę i spojrzała mu w oczy. Uśmiechnęła się słabo* Przyszłam na piechotę. *wzruszyła lekko ramionami*

Sam Winchester - 15-02-14 17:37:22

To nawet lepiej.*powiedział i okręcił ją tak by stanęła przodem do niego. Delikatnie dotknął jej Talii i przycisnął ją do siebie, namiętnie ją całując.*

Ruby Jones - 15-02-14 17:39:08

*Uniosła kącik ust i przymknęła oczy. Zarzuciła mu ręce na szyję i odwzajemniła namiętny pocałunek. Po chwili lekko się od niego odsunęła* Czemu lepiej?

Sam Winchester - 15-02-14 17:42:51

Ponieważ...Mogę spędzić z tobą więcej czasu.*powiedział z uśmiechem na twarzy.*

Ruby Jones - 15-02-14 17:46:19

*Zaśmiała się cicho* To co będziemy robić? *spojrzała na niego*

Sam Winchester - 15-02-14 17:49:40

A co byś chciała?*zapytał nie przestając się uśmiechać. Przygryzł wolną wargę.*

Ruby Jones - 15-02-14 17:50:45

*uśmiechnęła się szelmowsko* Wszystko byle z tobą.

Sam Winchester - 15-02-14 17:58:24

Możemy iść się upić do baru, możemy iść do mojego wynajętego mieszkania w motelu... ewentualnie do ciebie. Gdzie tylko chcesz.*odparł z uśmiechem.* Jak tam Lucyfer?*zapytał nie spuszczając wzroku z dziewczyny.*

Ruby Jones - 15-02-14 18:00:57

*Westchnęła zastanawiając się* No nie wiem.... jest tyle możliwości *uśmiechnęła się szeroko. Słysząc imię "Lucyfer" uśmiechnęła się jeszcze szerzej* Dobrze. Najprawdopodobniej teraz śpi na moim łóżku *przechyliła głowę*

Sam Winchester - 15-02-14 18:03:01

*Chciałbym być na jego miejscu... Z tobą oczywiście. pomyślał i popatrzył na Ruby, tak jakby chciał przekazać jej swoją wiadomość za pomocą myśli.*

Ruby Jones - 15-02-14 18:08:25

*Uśmiechnęła się widząc jego wzrok. Przygryzła wargę* Chodźmy wreszcie z tego szpitala. *złapała go za rękę i pociągnęła w stronę wyjścia. Wyszli, i skierowali się do domu Ruby.*

Miranda McGuinness - 16-02-14 22:04:54

< Miranda nie miała pojęcia co się z nią dzieje. Nie była w stanie otworzyć oczu. Nie mogła nic powiedzieć, ani nic usłyszeć. Nie czuła żadnych drgań, ciepła, dreszczy niczego. Lecz z drugiej strony wiedziała, że nie jest ani martwa, ani zdrowa. Dochodziło do niej tylko jedno - doigrała się. Chyba tak wygląda bycie zawieszonym pomiedzy dwoma światami. Niespodziewanie z obu stron pojawiło się parę duchów które spotkała na tutejszym cmentarzu. Nie widziały jej.
Przerażona Miranda krzyknęła. Nie wiedziała czy ktoś ją słyszy. Duchy się nie odwróciły, co oznaczało że nie nalezy do tego świata.
Ale o co chodziło, tego chyba nikt nie wie>

Alexander Kahn - 16-02-14 22:08:22

<są już w tym szpitalu, blabla, Alex woła lekarzy, którzy biorą Mirandę na nosze i wiozą do sali, a jemu każą czekać. Zdenerwowany kopie krzesło, które z impetem uderza o ścianę i rozpada się. Bierze oddech i chodzi nerwowo po całym korytarzu>

Miranda McGuinness - 16-02-14 22:28:00

< Dziewczyna miała już dość tego całego zamieszania. Przeklinała samą siebie w duchu, przez to, że musi być inna. Jak można mieć chorobą która nawet nie jest chorobą? W pewnym momencie przestała zastanawiać się nad czymkolwiek. Aż nagle ból w sercu zaczał rozrywać jej klatkę piersiową. Była pewna, ze to namacalny ból. Zaczęła krzyczeć tak głośno , że chyba słyszał ją cały korytarz. Była nadal nieprzytomna, ale dochodziły do niej jakieś bodźce zewn ętrzne >

Alexander Kahn - 16-02-14 22:40:16

*słysząc krzyki dochodzące z sali, rozchyla wargi i oddycha znacznie szybciej. Zaciska je po chwili i czeka, aż lekarze skończą robić jej cokolwiek robią; chodzi z mocno zaciśniętymi pięściami i zdezorientowany tym wszystkim co chwila patrzy na drzwi sali śledząc wzrokiem chodzący personel, który przekaże mu jakieś info*

Miranda McGuinness - 16-02-14 23:20:15

< po serii zastrzyków Mirandzie udało się uspokoić. Jej puls jak i wszystkie inne odczyty wróciły do normy. Udało jej się nawet otworzyć oczy, a pierwsze co zobaczyła to nachylającą się nad nią pielęgniarkę. Spojrzała na nią wymownie i poprzez telekinezę przesłałą myśl aby Alexander wszedł do pokoju. Czuła się taka żałosna >

Alexander Kahn - 16-02-14 23:36:40

<czując myśli napływające mu do głowy, w sekundę pojawia się tuż przy Mirandzie i chwyta jej dłoń> Co się stało? <marszczy brwi starając się uspokoić swoje tętno> Jak się czujesz? <wolną dłonią odgarnia jej włosy z twarzy i muska wargami jej czoło.>

Sam Winchester - 17-02-14 00:38:20

*Karetka zatrzymuje się na parkingu. Lekarze przewożą Sama na noszach do szpitala. Lekarze wzięli go na oddział ratunkowi i kazali Ruby czekać. Po kilku godzinach przewieźli Sama ndo osobnej sali. Łowca był w śpiączce i nie wiadomo było kiedy się obudzi.*


(Ja tak dziwnie piszę bo nocami dopada mnie nieogar :-: kładę się spać bo jutro szkoła, branoc :* )

Ruby Jones - 17-02-14 00:45:53

*Kiedy zawieźli Sama na odział, R. czekała niespokojnie się kręcąc po korytarzu i czekając na
info. Po paru godzinach dowiedziała się że Sam leży na osobnej sali. Uparła się że chce przy nim być więc lekarze ją wpuścili. Przysunęła krzesło do łóżka szpitalnego i usiadła chwytającjego dłoń w swoje ręce. Miała przeczucie że to się źle skończy... po chwili przypomniała sobie o czymś. Wzięła komórkę Sama i po chwili wahania wysłała SMSa po czym znow chwyciła dłoń Sama i czekała*

(Okok. Dobranoc :* )

Miranda McGuinness - 17-02-14 10:21:52

Alexander Kahn napisał:

<czując myśli napływające mu do głowy, w sekundę pojawia się tuż przy Mirandzie i chwyta jej dłoń> Co się stało? <marszczy brwi starając się uspokoić swoje tętno> Jak się czujesz? <wolną dłonią odgarnia jej włosy z twarzy i muska wargami jej czoło.>

< Nie mogła powstrzymać łez które zbierały jej się w oczach. Pomimo tego, że trzymała twarz ku górze , po chwili na jej policzkach pokazał się strymień łez. Była bardzo słaba, ale ścisnęła palce na dłoni Alexandra > Lekarze nie są w stanie się określić... Mówią o zaburzeniach na tle krążeniowo-nerwowym, < westchnęła głośno i przymknęła powieki. Nie jest w stanie spojrzeć mu w oczy , zepsuła taką piękną chwilę >

Ruby Jones - 17-02-14 10:38:53

Ruby Jones napisał:

*Kiedy zawieźli Sama na odział, R. czekała niespokojnie się kręcąc po korytarzu i czekając na
info. Po paru godzinach dowiedziała się że Sam leży na osobnej sali. Uparła się że chce przy nim być więc lekarze ją wpuścili. Przysunęła krzesło do łóżka szpitalnego i usiadła chwytającjego dłoń w swoje ręce. Miała przeczucie że to się źle skończy... po chwili przypomniała sobie o czymś. Wzięła komórkę Sama i po chwili wahania wysłała SMSa po czym znow chwyciła dłoń Sama i czekała*

(Okok. Dobranoc :* )

*Po paru godzinach czekania usnęła na siedząco, z głową ułożoną przy boku Sama.*

Sam Winchester - 17-02-14 15:22:02

*Lekarz podszedł do śpiącej Ruby.*Proszę pani... Mam wyniki badań...*popatrzył na kartę.* Samuela Winchestera.*powiedział i zrobił poważną minę.*

Alexander Kahn - 17-02-14 15:24:40

Nie mam pojęcia co to oznacza.. *szepcze i przeciera jej łzy z policzków* Będzie w porządku, niczym się nie martw kochanie. Niedługo stąd wyjdziesz. *uśmiecha się słabo i gładzi jej włosy*

Ruby Jones - 17-02-14 15:29:23

Sam Winchester napisał:

*Lekarz podszedł do śpiącej Ruby.*Proszę pani... Mam wyniki badań...*popatrzył na kartę.* Samuela Winchestera.*powiedział i zrobił poważną minę.*

*Obudziła się kiedy tylko lekarz do niej podszedł i spojrzała na niego lekko nieprzytomnym wzrokiem* Hmm.. tak? I co? *natychmiast otrzeźwiała*

Sam Winchester - 17-02-14 15:38:35

Ruby Jones napisał:

Sam Winchester napisał:

*Lekarz podszedł do śpiącej Ruby.*Proszę pani... Mam wyniki badań...*popatrzył na kartę.* Samuela Winchestera.*powiedział i zrobił poważną minę.*

*Obudziła się kiedy tylko lekarz do niej podszedł i spojrzała na niego lekko nieprzytomnym wzrokiem* Hmm.. tak? I co? *natychmiast otrzeźwiała*

Wszystko wskazuje na to, że został poważnie potrącony przez samochód. Ma..  spore obrażenia wewnętrzne. Ale nie widać by był tak na prawdę potrącony. Ten chłopak jest ciekawym przypadkiem.*powiedział lekarz.* Mam złą wiadomość. Jeśli nie obudzi się ze śpiączki w przeciągu najbliższych godzin... Będzie się pani musiała z nim pożegnać. Ostatecznie. Cudy rzadko się zdarzają.*dodał oschle i powoli wyszedł, zostawiając Ruby samą z nadal nieprzytomnym Samem.*

Dean Winchester - 17-02-14 15:40:21

<zaparkował pod szpitalem, wysiadł z samochodu>
<Wszedł do szpitala, od razu podszedł do recepcjonistki> Gdzie leży Sam Winchester?! <zapytał zniecierpliwiony kobiety przy biurku> Proszę się uspokoić. Rodzina? <zapytała wyraźnie znudzona i niczym nie poruszona kobieta> Jestem jego bratem! <podniósł zniecierpliwiony głos; kobieta podała mu numer sali, w której leżał Sam. Dean szybko udał się w kierunku sali brata i mimo prostestów lekarzy wszedł do pokoju.> Co się stało?! <podniósł głos patrząc surowo na Ruby>

Ruby Jones - 17-02-14 15:42:09

*Rozchyliła lekko usta słuchając lekarza. Kiedy wyszedł z jej oczu spłynęło parę łez ale je otarła. Musiała być silna. Chwyciła znów rękę Sama i powiedziała cicho* Wiem że się obudzisz. Nie zostawisz mnie.... *Kiedy Dean wszedł do sali odwróciła się gwałtownie i pokręciła głową.* On... jest w śpiączce... *przymknęła oczy nie wiedząc co dodać.*

Dean Winchester - 17-02-14 15:45:04

To już wiem. <warknął i szybko podszedł do Sama lustrując go wzrokiem, po czym odwrócił głowę w stronę Ruby> Co mu zrobiłaś?! <zapytał, jednak już trochę spokojniej>

Ruby Jones - 17-02-14 15:52:12

*Ścisnęła mocniej rękę Sama którą wciąż trzymała* To przez rytuał *mruknęła cicho wbijając wzrok w twarz Sama. Czy to była jej wina? Chyba tak. Chociaż może też trochę Sama... nie powiedział jej o ryzyku.*

Dean Winchester - 17-02-14 15:56:18

Możesz przejść do rzeczy? Jaki rytuał?! <ponownie podniósł głos zniecierpliwiony ogólnikami Ruby>

Ruby Jones - 17-02-14 15:59:49

*Spojrzała na niego* Przemienił mnie z powrotem w człowieka *odpowiedziała cicho i wróciła spojrzeniem do Sama.* Nie wiedziałam że coś mu się po tym stanie....

Dean Winchester - 17-02-14 16:04:16

<uniósł brew> Że co? <udało mu się wydusić, spóścił na chwilę wzrok myśląc nad czymś> Co za idiota. <pokręcił lekko głową> Poświęcił się dla ciebie?! <podniósł na nią wzrok i przetarł twarz dłonią; obrócił się na pięcie i zaczął chodzić w tę i z powrotem> Jak wyglądał ten rytuał? <zapytał nie patrząc na nią i nie przrywając "spaceru">

Ruby Jones - 17-02-14 16:08:56

Mniej więcej *odparła ponuro.* Rytuał? Poszliśmy do kościoła, Sam mówił że musi się to odbyć na poświęconej ziemi *wzruszyła lekko ramionami cały czas patrząc na twarz Sama.* Wyspowiadał się i zamknął mnie w pułapce na demony. Potem co godzinę wstrzykiwał mi swoją krew, która... paliła jak woda święcona *wzdrygnęła się* Ósmą dawkę podał doustnie a potem odmówił egzorcyzm. *podniosła wzrok na Deana*

Dean Winchester - 17-02-14 16:19:21

<zatrzymał się na chwilę i zacisnął usta w cienką linię; jego oczy się przeszkliły; podszedł do Ruby i szybkim ruchem przycisnął ją do ściany przyduszając ją trochę> A ty, zdziro, nie zrobiłaś nic, żeby go powstrzymać?! To wszystko twoja wina! <powiedział wściekłe i zacisnął mocno szczęki>

Ruby Jones - 17-02-14 16:25:24

*Uniosła ręce próbując go jakoś od siebie odepchnąć* Gdybym wiedziała że coś mu się stanie nie zgadzałabym się! *podniosła głos patrząc na niego wściekłym wzrokiem*

Dean Winchester - 17-02-14 16:29:52

<pokręcił powoli głową mrużąc oczy i odsunął się od niej, bez słowa wyszedł z sali trzaskając drzwiami i usiadł na krześle obok wejścia ignorując pytające spojrzenia lekarzy; przetarł twarz dłonią i odchylił się na oparciu niewygodnego krzesła myśląc>

Ruby Jones - 17-02-14 16:33:54

*Odprowadziła Deana wzrokiem i z powrotem usiadła na krześle obok łóżka szpitalnego. Ponownie chwyciła dłoń Sama i patrzyła na jego twarz przeszklonymi oczami.*

Ruby Jones - 17-02-14 17:10:50

*Po jakiejś godzinie siedzenia bezczynnie i wpatrywania się w twarz Sama nagle coś jej wpadło do głowy. Nie była już przecież demonem. A za życia była czarownicą. Tylko czy teraz miała znów moce...? Ruby z nową energią spróbowała sobie przypomnieć jakieś zaklęcie. Jedbak już po kilku minutach stwierdziła że to bezcelowe. Nie pamiętała. Ale wiedziała że gdzieś w domu miała parę ksiąg. Zerwała się na równe nogi* Zaraz wrócę *powiedziała do Sama, nie przejmując się że jej nie usłyszy i wybiegła z sali, mijając Deana. Wysła szybkim krokiem ze szpitala.*
*Po drodze wstąpiła na teren kościoła skąd zabrała samochód i pojechała do domu*

Dean Winchester - 17-02-14 17:20:07

<Widząc wybiegającą z sali Ruby, westchnął cicho i powoli nacisnął klamkę sali Sama. Przyjrzał mu się uważnie i usiadł na krześle obok> Hej, brah. <zaczął cicho po krótkiej chwili> Jak tam? Ech... to głupie. Nie odpowiesz mi. <przetarł twarz dłonią> Chcę, żebyś wiedział, że jeśli się nie obudzisz, to cię zastrzelę. <powiedział z nikłą nutą rozbawienia> Wiesz, że jestem do tego zdolny. <kontynuował monolog> Chłopie, co się z tobą stało? Związałeś się z demonicą, która teraz... jest człowiekiem. Poświęciłeś się dla niej. <prychnął pod nosem> Po części to też moja wina. Powinienem być przy tobie i ci przylać, idioto. Nie było mnie z tobą z tydzień i wylądowałeś w szpitalu <pokręcił pwooli głową i oparł się o krzesło nie wiedząc co więcej powiedzieć; brat i tak go nie usłyszał> Ale zrobię wszystko, żeby cię uratować. Wszystko <dodał bardziej do siebie niż do niego; oparł łokcie na kolanach i pochylił się trochę do przodu czekając na jakąkolwiek reakcję ze strony młodszego brata>

Ruby Jones - 17-02-14 17:33:29

*Podjechała pod szpital i zaparkowała. Wyskoczyła z samochodu zatrzaskując drzwiczki i weszła do szpitala. Kiedy doszła do drzwi sali w której leżał Sam, zawahała się ale weszła. Widząc Deana przy łóżku brata przystanęła w progu po chwilo jednak po chwili zbliżyła się do nich.* Mogę mu pomóc *powiedziała cicho.*

Dean Winchester - 17-02-14 17:37:31

<słysząc czyjeś kroki przeniósł piekące i przeszklone oczy na drzwi; widząc, że to Ruby szybko przetarł oczy i wrócił do napiętego, surowego tonu> Jak?

Ruby Jones - 17-02-14 17:41:08

Za życia byłam czarownicą. *wzruszyła ramionami* Odzyskałam moce.

Dean Winchester - 17-02-14 17:49:51

<pokręcił oczami> Okey, zajmij się tym swoim czary-mary <wstał z krzesła i podszedł do niej> Ale nawet, jeśli uda ci się go uratować, nie odpokutujesz. Wciąż będę cię nienawidził. <powiedział oschle i ruszył dalej w stronę wyjścia; oparł się o framugę drzwi z kamiennym wyrazem twarzy>

Ruby Jones - 17-02-14 17:54:17

Nie oczekuję przecież że za to nagle mnie pokochasz *parsknęła krzywiąc się. Kiedy odszedł podeszła do Sama i dotknęła lekko jego twarzy. Westchnęła i wyjęła z torby butelkę z napojem. Rozchyliła mu wargi i wlała mu do ust wywar mrucząc zaklęcia i modląc się w duchu żeby podziałało...*

Dean Winchester - 17-02-14 17:56:53

<ściągnął brwi przyglądając się uważnie całej sytuacji> To na pewno zadziała? <zapytał nieufnie i spoglądnął za siebie sprawadzając, czy nikt nie idzie>

Ruby Jones - 17-02-14 17:58:31

Powinno *wycedziła.* Nie przerywaj. *przygryzła wargę i kontynuowała*

Dean Winchester - 17-02-14 18:00:25

Mogłabyś się pośpieszyć. <mruknął po kilku chwilach ciszy>

Sam Winchester - 17-02-14 18:02:13

*Wziął głęboki wdech i zachłysnął się powietrzem. Zaczął kaszleć. Po chwili zamknął oczy próbując przypomnieć sobie co się działo przez ostatnie godziny. Nic nie pamiętał oprócz tego, że upadł w kościele. Automatycznie dotknął głowy . Poczuł opatrunek. Podniósł wzrok. Zauważył Ruby i Deana.*Jestem w Niebie? Jeśli tak to napoje mają tu baznadziejne.*powiedział i się skrzywił. W ustach czuł gorzki i kwaśny smak tego-czegoś po czym się obudził.*

Ruby Jones - 17-02-14 18:05:07

*Kiedy Sam zaczął kaszleć odsunęła się. Słysząc słowa chłopaka o Niebie wybuchła śmiechem i przytuliła go.* O mój Boże, udało mi się. *powiedziała śmiejąc się i płacząc jednocześnie*

Dean Winchester - 17-02-14 18:08:33

<uśmiechnął się nikle i odetchnął z ulgą, już miał podejść do Sama, jednak gdy Ruby go przytuliła zrezygnował i został na swoim miejscu obserwując go uważnie z kamiennym wyrazem twarzy i nie odzywając się, chochiaż w duchu skakał z radości>

Sam Winchester - 17-02-14 18:13:53

Whoa, whoa, whoa! Chyba nie chcesz mnie zabić, co Ruby?*zapytał patrząc na dziewczynę i delikatnie ją od siebie odsuwając. Popatrzył na Deana.* Dean, co się stało? To na pewno nie jest Niebo?*zapytał patrząc to na brata, to na ukochaną.*

Dean Winchester - 17-02-14 18:16:05

Wal się. <mruknął chłodno krzyżując ręce na torsie i przy okazji spoglądając na zegarek> Wciąż jej nie znoszę.

Ruby Jones - 17-02-14 18:16:44

Jasne że nie *odpowiedziała, ocierając łzy i śmiejąc się jednocześnie. Pozwoliła się odsunąć i przyjrzała się twarzy Sama. Słysząc słowa Deana przewróciła oczami i spojrzała na niego* Ja też cię nie znoszę. *powiedziała ale wciąż się uśmiechała*

Sam Winchester - 17-02-14 18:21:35

*Zaśmiał się cicho.* Wytłumaczy mi ktoś jak trafiłem do szpitala i czemu jestem podpięty do tak dużej ilości komputerowego cholerstwa?*zapytał patrząc na dwie najważniejsze osoby w jego życiu.*

Dean Winchester - 17-02-14 18:23:59

<uniósł brew> Jesteś tu przez nią. Bo jesteś idiotą i chciałeś zrobić z niej człowieka. Nie wiem po co, ale nie musiałeś się tak poświęcać. <kontynuował tym samym surowym tonem>

Ruby Jones - 17-02-14 18:26:49

*Wróciła spojrzeniem do Sama i skinęła głową.* Yeah, w pewnym sensie jesteś tu przeze mnie. *rzuciła Deanowi niechętne spojrzenie.* Dlaczego mi nie powiedziałeś że z tym pieprzonym rytuałem wiąże się takie ryzyko? *spytała Sama przyglądając mu się*

Sam Winchester - 17-02-14 18:31:24

Dean, proszę nie zwalaj winy na Ruby. To tylko i wyłącznie wina mojej głupoty. A gdyby nie ona, nie żyłbym już...*zastanowił się. Nie wiedział co powiedzieć gdyż nie miał pojęcia ile jest już w szpitalu.* Przed przyjazdem karetki.*powiedział i popatrzył na Ruby.* Bo wiedziałem, że wtedy się nie zgodzisz, a ja zwyczajnie nie chciałem żebyś... No chciałem żebyś nie była demonem.*odpowiedział i się nikle uśmiechnął.* Jestem chory psychicznie, prawda?*zapytał patrząc na nich.*To co mi się stało w głowę jest chyba poważniejsze niż myśleli.

Dean Winchester - 17-02-14 18:49:51

<przewrócił oczami słysząc jego słowa,  słysząc pytanie odpowiedział z nutą sarkazmu> Może trochę. <po chwili ciszy dodał> Chyba powinienem już spadać. <objął ich spojrzeniem>

Ruby Jones - 17-02-14 18:54:01

Mogłeś powiedzieć mi o ryzyku *powtórzyła uparcie kręcąc głową.* Psychiczny? Raczej nie. *uniosła kącik ust w słabym uśmiechu i zerknęła na Deana nie odzywając się jednak.*

Sam Winchester - 17-02-14 19:05:22

*Uśmiechnął się słysząc słowa Ruby. Popatrzył na Deana.*Czyli nie zamierzasz mi kiedykolwiek wybaczyć?*zapytał cicho nie spuszczając wzroku ze starszego brata.*

Dean Winchester - 17-02-14 19:08:39

Umawiasz się z laską, która opętała Tris. <warknął i pokręcił powoli głową> Jeśli masz coś w tej swojej rozczochranej, to sam sobie odpowiedz.

Ruby Jones - 17-02-14 19:11:58

*Kiedy usłyszała słowa Deana zamknęła oczy. Po chwili je otworzyła i spojrzała mu prosto w oczy* Przepraszam. *powiedziała cicho.*

Sam Winchester - 17-02-14 19:20:39

Czyli co? Nie wybaczysz własnemu bratu, bo ten umawia się z dziewczyną, która...*przerwał wpół zdania i westchnął. Wolał się nie wykłócać.* Idź. Nie będę Cię zatrzymywał.*powiedział i spuścił wzrok na rurkę od kroplówki. Przewrócił oczami i po chwili , powieki by się choć trochę uspokoić. Gdy usłyszał słowa Ruby, zaparło mu dech w piersi. Patrzył zaskoczony na Deana i Ruby.*

Dean Winchester - 17-02-14 19:23:31

<uniósł brwi słysząc jej słowa i wziął głęboki oddech> To nie mnie powinnaś przepraszać, tylko ją. <odwrócił wzrok> Z resztą... myślisz, że zwykłe "przepraszam" wszystko załatwi? <wrócił do niej spojrzeniem> Myślisz, że skoro nie jesteś już demonem, zaczynasz z czystą kartą? To bardzo się mylisz, maleńka. <prychnął> Nigdy ci nie wybaczę. Wciąż jesteś złą oszustką i manipulantką. <powiedział nieznacznie podnosząc głos, posłał Samowi ostatnie spojrzenie i wyszedł>
<Wsiadł do Impali i odjechał>

Ruby Jones - 17-02-14 19:27:38

*Słuchając słów Deana w jej oczach błysnęły łzy ale błyskawicznie zamrugała tak że nie popłynęły. Słysząc ostatnie zdanie zacisnęła zęby ze zdecydowanym wyrazem twarzy* Świetbie *warknęła. Chciałq cos jeszcze dodać ale Dean już wyszedł. Ruby spojrzała na Sama bez słowa*

Sam Winchester - 17-02-14 19:30:39

*Popatrzył na Ruby.* Przepraszam za niego.*powiedział i spuścił wzrok.*

Ruby Jones - 17-02-14 19:38:14

Ma rację *mruknęła chowając ręce do kieszeni.* Nie dziwię mu się *westchnęła i usiadła na krześle przy łóżku*

Sam Winchester - 17-02-14 19:47:00

*Powoli usiadł opierając się o poduszkę.* Dean zwyczajnie ma do ciebie żal za opetanie tej całej Tris. No i prawdopodobnie nienawidzi cię za twoją przeszłość i to, że karmilas mnie swoją krwią. On tak łatwo nie zapomina i wybacza... Nawet własnemu bratu.*powiedział wyraźnie zasmuconym głosem i spuścił wzrok.*

Ruby Jones - 17-02-14 19:48:05

Ma. Rację. *wycedziła.* Co do mnie. *dodała szybko.*

Sam Winchester - 17-02-14 19:56:39

Nie, nie ma. Myślę, że znam cię lepiej niż ktokolwiek inny. *Powiedział i popatrzył na dziewczynę.* Jeśli chcesz to możesz wrócić, do domu. Ja sobie poradzę.*zaproponował i przygryzł policzek id środka.*

Ruby Jones - 17-02-14 20:05:55

Może ale... nie wiesz co robiłam *spuściła wzrok ale po chwili spojrzała na niego wymuszając uśmiech* Nie, zostanę z tobą. To przeze mnie tu jesteś pamiętasz? *przewróciła oczami*

Sam Winchester - 17-02-14 20:11:32

Co robilaś?*zapytał patrząc na nią.* Hmmm nie. To tylko moja wina.*odpowiedział nie spuszczając z niej wzroku.*

Ruby Jones - 17-02-14 20:13:17

Nie... nie mówmy o tym dobrze? *zapytała i chwyciła jego rękę.* Nasza *uniosła kącik ust w słabym uśmiechu*

Sam Winchester - 17-02-14 20:22:31

*Odwzajemnił uścisk.* Ale moja bardziej.*dodał i powoli podniósł się i pocałował ją w czubek nosa.*

Ruby Jones - 17-02-14 20:31:06

Niech ci będzie *westchnęła uśmiechając się szeroko.* jak się czujesz? *zapytała po chwili*

Sam Winchester - 17-02-14 21:04:02

Ymm... Okay. Oprócz tego, że łeb mi na...*powstrzymał się przed powiedzeniem przekleństwa.* Tylko boli mnie głowa.* Powiedział i zacisnął wargi w uśmiechu.*Pewnie zostanę tutaj przez najbliższy tydzień. Wątpię by lekarze nie zaczęli pytać co się stało i czemu tak nagle wyzdrowiałem.*

Ruby Jones - 17-02-14 21:08:15

*Zaśmiała się cicho* Ja się dziwię że jeszcze ich tutaj nie ma *kiwnęła głową.* Lekarz mówił że to cud, gdybyś się jednak obudził.

Sam Winchester - 17-02-14 21:15:00

*Zaśmiał się cicho.* Tworzysz cuda, kochanie...*powiedział i ujął jej policzki w dłonie, całując ją namiętnie. To był pierwszy raz gdy powiedział do niej "kochanie". Nagle usłyszał kroki. Szybko odsunął się od Ruby, kładąc się sztywno na łóżku. Gdy lekarz wszedł zdziwiony do sali, Sam nikle się uśmiechnął i puścił oko do Ruby. Lekarz kazał wyjść Ruby, bo chciał zrobić mu badania. Sam popatrzył na Ruby blagającym wzrokiem, tak by nie odchodziła.*

Ruby Jones - 17-02-14 21:22:54

*Odwzajemniła natychmiast pocałunek. Ona również usłyszała więc kiedy Sam się od niej odsunął usiadła prosto i spojrzała w stronę drzwi. Kiedy lekarz kazał jej wyjść z sali spojrzała na Sama, a widząc jego błagalny wzrok, pokręciła stanowczo głową* Zostaję.

Miranda McGuinness - 17-02-14 21:23:10

Alexander Kahn napisał:

Nie mam pojęcia co to oznacza.. *szepcze i przeciera jej łzy z policzków* Będzie w porządku, niczym się nie martw kochanie. Niedługo stąd wyjdziesz. *uśmiecha się słabo i gładzi jej włosy*

< Miranda przez dłuższy czas milczała. Gdy udało jej się zebrać myśli zacisnęła trzęsące się ręce na krawędzi pościeli. Nie odrywając wzroku od swoich stóp zaczęła spokojnie mówić > Wyjdę, nie wyjdę... Czy to ma jakieś znaczenie? Wszystkie znaki na niebie wskazują, że nie jest mi pisane normalne życie < przejechałą językiem po spierzchniętych ustach > Nie jestem stabilną osobą, nigdy nie byłam. Moje zdrowie jest strzaskane na milion kawałeczów, fizyczne jak i psychiczne podejrzewam. Mam ochotę się poddać < spojrzała na niego szklistymi oczami. Czy mogło być jeszcze gorzej... >

Sam Winchester - 17-02-14 21:46:13

Ruby Jones napisał:

*Odwzajemniła natychmiast pocałunek. Ona również usłyszała więc kiedy Sam się od niej odsunął usiadła prosto i spojrzała w stronę drzwi. Kiedy lekarz kazał jej wyjść z sali spojrzała na Sama, a widząc jego błagalny wzrok, pokręciła stanowczo głową* Zostaję.

*Po wszystkich niezbędnych badaniach lekarz stanął jak wryty. Powiedział! że wszystko jest dobrze, że Sam jest okazem zdrowia, może oprócz tej głowy, która jeszcze nie do końca się zagoiła.*Musiało się coś popsuć na poprzednich badaniach.*powiedział Sam z uśmiechem na twarzy. Lekarz wyszedł i pi chwili przyszła pielegniarka odlaczając całą aparaturę do której był podpięty Sam. Gdy wyszła, Sam usiadł na niewygodnym łóżku i popatrzył na ukochaną.*

Ruby Jones - 17-02-14 21:51:42

*Uśmiechnęła się szeroko do Sama.* Cieszę się że z tobą wszystko w porządku *odezwała się.*

Sam Winchester - 17-02-14 21:54:52

Gdyby nie ty, nic nie byłoby w porządku.*powiedział i z uśmiechem wziął swoje ubrania i poszedł za parawan się ubrać. Co prawda ubrania były całe brudne od krwi i farby w spreju, ale cóż. Innych przy sobie nie miał. Po chwili wyszedł i powoli podszedł do Ruby.*

Ruby Jones - 17-02-14 21:59:43

Szczerze mówiąc, nie wiedziałam, czy zaklęcie zadziała *mruknęła niechętnie. Kiedy poszedł się ubrać, R. wyciągnęła komórkę i sprawdziła czy nie ma żadnych wiadomości. Westchnęła i schowała telefon z powrotem do kieszeni. Kiedy Sam wyszedł zza parawanu, R. wstała i pocałowała go lekko.* Możemy już wracać do domu? *zmierzyła go wzrokiem* Musisz się przebrać *uniosła kącik ust*

Sam Winchester - 17-02-14 22:02:41

Nie musisz mi tego dwa razu powtarzać. Serio. *Powiedział i delikatnie ujmując jej dłoń Wyszedł ze szpitala.*
*Wsiedli do samochodu i pojechali do domu.*

Alexander Kahn - 17-02-14 23:22:37

Poddać? Nie żartuj sobie. Ty się poddajesz? *kręci głową* To nie w twoim stylu. Jestem tutaj obok i nie pozwolę ci na to, choćby nie wiem co, jasne? *gładzi powoli jej policzek i muska wargami kącik jej ust* Nie martw się, wszystko wróci do normy. Nic się nie stało.

Miranda McGuinness - 17-02-14 23:46:25

< Skierowała wzrok ku jego tęczówkom. Patrzyła tak przez parę chwil. Miał racje aby się nie poddawała, tylko dlaczego to dla niej takie trudne? Gdzie ten cały hart ducha, który zawsze jej towarzyszył ? > Nie poddam się, obiecuję ci. Będę walczyła o to, na czym zależy mi najbardziej... < powiedziała pewnie i podładziła chłopaka po policzku. Nachyliła się nad nim aby złożyć pocałunek na jego wargach. Podczas pocałunku do sali wszedł doktor który jakby nie widząc pary, zostawił na brzegu łóżka plik kartek. Miranda wzięła je do ręki i zaczęła przeglądać. Uwagę skupił jej mały świstek papieru. > Alex... przeczytaj... < zaskoczona podała mu dokument. Przyłożyła obie dłonie automatycznie do brzucha. Była w ciąży >

Alexander Kahn - 18-02-14 07:28:02

*odwzajemnia delikatny pocałunek i po chwili niecierpliwie patrzy na kartki. Marszczy brwi i odbiera od niej jedną* Co to? Wyniki badań? *spogląda na M. a potem na kartkę i odczytuje jej dane. Mruga kilka razy i zaciąga się powietrzem* Jesteś.. Whoa.. *szepcze i czyta jeszcze raz nie mogąc uwierZyć* Będziemy rodzicami? *uśmiecha się powoli i mruga kilka razy trochę w szoku*

Miranda McGuinness - 18-02-14 22:35:04

< Miranda zawiesiła wzrok na twarzy ukochanego. Będą rodzicami... rodzicami... Matką i ojcem... Te słowa latały jej po głowie w tę i s powrotem. > Woah to dobre określenie... < uniosła kąciki ust w lekkim uśmiechu > Czy to sen? Urodzę dziecko najwspanialszemu mężczyźnie na świecie ?

Alexander Kahn - 18-02-14 23:44:34

Jeśli to sen, wcale nie chcę się budzić. *bierze oddech i mruga kilka razy chcąc powstrzymać wzruszenie* Nie mogę w to uwierzyć.. *szepcze, odkłada kartkę, chwyta jej twarz w dłonie i całuje każdy jej skrawek energicznie, z uśmiechem, aż w końcu składa pocałunek na jej wargach i odrywa się spoglądając w jej oczy> Ty i ja, razem. Ty, ja i.. nasze dziecko. <uśmiecha się promiennie>

Miranda McGuinness - 19-02-14 00:11:16

< Nie była w stanie oderwać od niego warg. Tak mocno go kochała ii ich nienarodzone dziecko. Złapała do za przeguby i pociągneła delikatnie na łóżku > Leż tu ze mną i nim < połozyła dłoń Alexandra na swoim brzuchu > Jeśli jutro nas nie wypuszczą, to teleportuję się na naszą wyspę. Jestem pewna że to będzie idealne miejsce do wychowania dziecka

Alexander Kahn - 19-02-14 00:21:13

Nim? <mówi cicho i układa się obok niej. Unosi się na łokciu i delikatnie dotyka jej brzucha;
http://24.media.tumblr.com/3a49419d5fee9e3e709c6ccf680a86eb/tumblr_mn945zGe111rsfefvo1_400.gif>
Nie, powinnaś tu zostać. Powinniście.. No i.. iść do lekarza.. Muszą przepisać ci inne leki. Takie, które nie zaszkodzą dziecku. <bierze oddech nie mogąc oderwać wzroku od brzucha> Boże, ja już oszalałem. Ja.. to taka bezwarunkowa miłość. Nasze dziecko jest maleńką fasolką, a ja już tak bardzo je kocham. <kciukiem mierzwi skórę na jej brzuchu i uśmiecha się delikatnie>

Miranda McGuinness - 19-02-14 08:42:25

< Miranda zaśmiała się pod nosem > Bardzo podoba mi się porównanie naszego dziecka do fasolki < opadła delikatnie na poduszkę. Włosy rozsypały jej się dookoła głowy. > Poprosze o leki, ale nie chcę siedzieć tu dłużej. Pogadam z lekarzem jakie są dla mnie opcje < spojrzała na niego z zachwytem i pogladziła jego policzek > Dziecko będzie przepiękne...

Alexander Kahn - 19-02-14 13:19:24

Oczywiście, że będzie. Nie ważne jak by wyglądało, dla mnie zawsze będzie piękne. Ja naprawdę oszalałem. *śmieje się i kręci głową. Po chwili przenosi wzrok na Mirandę i całuje ją delikatnie* Jak się czujesz? Mam iść po lekarza?

Miranda McGuinness - 19-02-14 13:24:36

Czuję się dobrze. Możesz po niego iść, postaram się go przekonać aby mnie wypuścił < uśmiechneła się i przymknęła oczy>

Alexander Kahn - 19-02-14 14:16:46

Okay. <wzdycha cicho i całuje ją w czółko. Wstaje, przeczesuje palcami rozwichrzone włosy i powoli idzie korytarzem;
https://24.media.tumblr.com/383dbd068588dd9126a63d2327fbac51/tumblr_mzi7xyPY6A1qh109ao1_250.gif
W końcu puka do gabinetu i rozmawia chwilę z lekarzem. Kierują się do sali i Alexander staje w drzwiach opierając się o framugę, zakłada ręce na torsie i splata nogi w kostkach przyglądając się wszystkiemu i słuchając uważnie co mówi lekarz>

Miranda McGuinness - 19-02-14 15:30:37

< Miranda przeprowadziła krótką i konkretną rozmowę z lekarzem. Całe szczęście nie musiała go zmuszać do zmiany jakichkolwiek decyzji. Pozwolił jej opuścić szpital kiedy tylko chce, ale pod warunkiem, że będzie leżała i odpoczywała. Przypisał jej nowe leki i, niestety, stanowczo zakazał jakichkolwiek uzywek. Miranda kiwnęła głową i podziękowała lekarzowi > Chyba mogę iść < wstała powoli z łóżka i uśmiechneła się szeroko do Alexandra >

Alexander Kahn - 19-02-14 15:54:40

<odprowadza lekarza wzrokiem i przenosi go na M.> Słyszałaś? Zero alkoholu, papierosów, jointów i wszystkiego innego. Dobrze wiesz, że potrafię takie rzeczy wyczuć nawet z końca korytarza. <patrzy na nią znacząco i podchodzi bliżej> Masz jakieś swoje rzeczy, czy możemy iść? <rozgląda się>

Miranda McGuinness - 20-02-14 00:47:13

< Zrobiła smutną minkę gdy usłyszyła jego groźbę, ale był to tylko objaw żartu. Dobrze wiedziała, że będąc w ciaży musi być odpowiedzialna. Tak jak poprzednim razem... > Nic nie mam. Zmykajmy stąd jak najszybciej. < wstała z łóżka i ruszyła do wyjścia > Jak będe czegoś potrzebowała to przywołam to sobie. Proste < puściła mu oczko. Złapała jego ciepłą dłoń i opuścili szpital >

(dodaj gdzie chcesz)

Miranda McGuinness - 22-02-14 16:01:49

< Miranda weszła niepewnym krokiem do szpitala, trzymajac się za brzuch. Zapukała do gabinetu lekarza u którego była ostatnio. Czekała parę minut po czym weszła.
Rozmowa z lekarzem nie trwała długo. Był on zdziwiony tym, że ma prowadzić jej ciąże. Okazało się że... Nawet nie mam siły tego mówić. Czy cały świat stwierdził, że zażartuje sobie z jej życia? Okazało się że zostały pomylone papiery. Jakaś niedoświadczona stażystka podpisała akt zajścia w ciąże na moje nazwisko co było bzdurą. Miranda nie zaszła w ciąże z Alexandrem.
Wściekła dziewczyna krzyknęła na lekarza. Wyszła z jego gabinetu trzaskając drzwiami.
Opuściłą szpital jaknajprędzej >

Alice Cavercius - 16-03-14 20:46:58

<podjechała samochodem pod szpital - pierwsze i jedyne miejsce, które wpadło jej do głowy. Zaparkowała na poboczu i wyciągnęła Av z samochodu, po czym zaniosła do budynku i oddała pod opiekę lekarzy. Po badaniach, Av została przewieziona do jednej z sal i podłączona do aparatury. Alice usiadła na krześle obok łóżka, hipnotyzując lekarzy, żeby jej nie wyganiali>

Alice Cavercius - 16-03-14 22:49:29

<po dłuższym czasie zmieniła pozycję, nachylając się nad łóżkiem, zaplatając ramiona na brzegu materaca i wsłuchując się w oddech siostry. Była głupia, teraz to pojęła. Jednak Alexander miał wczoraj chyba rację. Wiek nijak nie ma się do mądrości. Westchnęła ciężko i przetarła dłonią policzki z zaschniętymi strużkami łez. Już nie płakała. Wylewanie łez i tak niczemu nie pomoże. Teraz czuła tylko gniew; do siebie, za swoją obojętność i jeszcze większy do Mirandy. To była jej wina. To przez jej cholerne czary Avery teraz leżała na szpitalnym łóżku jak jakiś człowiek. Położyła głowę na rękach i zamknęła oczy. Jeśli jej siosrze coś się stanie, czarownica nie przeżyje kolejnego dnia. Obiecała sobie to w myślach i sen ją zmorzył>

Alice Cavercius - 17-03-14 18:14:09

<budzi się nad ranem i przeciera oczy dłonią. Odchyla się na krześle i wpatruje przez chwilę w Avery. Po chwili dostaje smsa, czyta go i odpisuje, spacerując nerwowo po sali. Staje przy oknie, zaplatając dłonie na wysokości piersi i opiera się bokiem o ścianę, wyglądając przez nie. Po chwili namysłu bierze dwie ekstazy i zamyka oczy, wzdychając ciężko>

Dean Winchester - 17-03-14 18:48:47

<Zaparkował samochód, biorąc ze sobą na wszelki wypadek fałszywą legitymację FBI. Wszedł do szpitala i zapytał recepcjonistkę o pokój, w którym znajduje się Avery. Nie obyło się bez legitymacji. Bez dalszych sprzeciwów kobiety, skierował się do pokoju, w którym leżała wampirzyca.> Co z nią? Od kiedy wampiry trafiają do szpitala? <zapytał na przywitanie Alice>

Alice Cavercius - 17-03-14 18:56:28

Od kiedy pewna czarownica spieprzyła zaklęcie, które miało uleczyć Av, a tylko pogorszyło sprawę <zacisnęła usta w cienką linię, nawet nie odwracając się w jego stronę. Powoli otworzyła lekko zaczerwienione od narkotyku oczy i popatrzyła się przez okno> Jak spotkam Mirandę to skręcę jej kark <syknęła pod nosem, przeczesując palcami włosy>

Malia O'Brien - 17-03-14 18:57:40

(Siostro, spokojnie :o Mira chciała pomóc, calm down :lol:)

Dean Winchester - 17-03-14 18:59:57

Więc to Miranda spieprzyła? <uniósł brew; skrzyżował ręce na klatce piersiowej i oparł się plecami o ścianę przyglądając się Alice>

Alice Cavercius - 17-03-14 19:03:56

Tak. Dzięki niej Avery zamienia się w człowieka <pokręciła głową i odwróciła się w jego stronę> Nie musiałeś tu przyjeżdżać <powiedziała po chwili milczenia>

(haha i teraz za to zapłaci :lol: Nie no, żartuję, ale dramat musi być :D A Alice sobie poświruje trochę xd )

Dean Winchester - 17-03-14 19:08:38

<kiwnął powoli głową, nie wiedząc co powiedzieć> Miałem siedzieć w domu i patrzeć jak Sam i jego laska się do siebie ślinią? <uniósł brew> Nie, dzięki. <zaczął powli iść w stronę Alice>

Alice Cavercius - 17-03-14 19:12:02

Nie wiem, rób co chcesz <odparła sucho i przetarła dłonią twarz> Sam dalej jest z tą demonicą? Ruby czy jak jej tam? <uniosła brew i pokręciła lekko głową. Co jakiś czas zerkała na siostrę, nie przestając monitorować jej oddechu>

Dean Winchester - 17-03-14 19:20:41

Nie. Ona nie żyje. <odparł lakonicznie i spojrzał na nią badawczo, po chwili przenosząc wzrok na nieprzytomną Avery> Zaczynasz się zachowywać jak ja w psychiatryku. <stwierdził wracając spojrzeniem do Alice>

Alice Cavercius - 17-03-14 19:32:59

<popatrzyła się na niego> Bo cholernie się martwię i jestem zła na siebie za to, że nie zostałam z nią i nie zorientowałam się, że dzieje się z nią coś złego <zadrżała i ponownie odwróciła się do okna, zamykając oczy. Zamiast jej pomóc, narkotyki tylko pogorszyły sprawę> U mnie jest gorzej, bo wampiry odczuwają wszystko intensywniej <No właśnie, wszystko. Jak miło by było się od tego uwolnić...> Nie radzę sobie z tym, nie chcę jej znowu stracić <szepnęła po chwili, zamykając oczy i oddychając głęboko. Czuła, jak w gardle rośnie jej gula, znowu chciało jej się płakać, ale chciała tego robić teraz. Westchnęła i zacisnęła mocniej powieki>

Dean Winchester - 17-03-14 19:45:40

Nie stracisz jej... <powiedział, starając się ją choć trochę pocieszyć> Wyliże się z tego, jeszcze zobaczysz. <dodał, delikatnie ujął jej podbródek w dwa palce i zadarł jej głowę> Popatrz na mnie. <powiedział> Jest jeszcze dużo sposóbów, żeby jej pomóc. No bo ta... krew hybrydy i w ogóle. Z resztą, nie może być aż tak źle. Jeszcze jej nie straciłaś. <uniósł brwi>

Alice Cavercius - 17-03-14 19:53:28

<otworzyła oczy i popatrzyła się na niego smutno> Krew hybrydy nie pomogła. Av mówiła, że Alex dał jej swoją i to tylko pogorszyło sprawę <przełknęła ślinę i spuściła wzrok> No właśnie. To tego "jeszcze" się obawiam.

Dean Winchester - 17-03-14 19:58:28

<przetarł twarz dłonią i oparł się plecami o ścianę> A ludzka krew? <zasugerował wbijając wzrok w podłogę>

Alice Cavercius - 17-03-14 20:04:49

W człowieka to ona się właśnie zamienia <burknęła pod nosem i usiadła na krześle obok łóżka> A co tam u ciebie? <spytała, zmieniając temat> Doszedłeś do siebie po ostatnim? <uśmiechnęła się nikle pod nosem, obserwując go uważnie>

Dean Winchester - 17-03-14 20:08:30

Lewdo, ale tak. <ułożył usta w podkówkę> A ty znowu brałaś? <uniósł brew mierząc ją wzrokiem>

Alice Cavercius - 17-03-14 20:19:12

<wzruszyła obojętnie ramionami> Od dłuższego czasu nie było momentu, żebym była w pełni trzeźwa <uśmiechnęła się kątem ust, wpatrując w bliżej nieokreślony punkt przed sobą> Będę musiała załatwić sobie więcej <westchnęła, zaciskając rękę w kieszeni kurtki na małej saszetce>

Malia O'Brien - 17-03-14 20:22:32

(Kiedy będzie znowu ten moment Alean? :(
http://i1.wowy.pl/b8fbe793874567b8d62473830e37fea7e6c62fb8/sex-na-wowy-gif)

Dean Winchester - 17-03-14 20:24:37

<skrzyżował ręce na klatce piersiowej i pokręcił lekko głową> Więc teraz masz zamiar ćpać ile wlezie, żeby zapomnieć? <spojrzał na nią> To głupie. Dragi dają ci tylko uczucie, że jest dobrze. <dodał> Weź się w garść, wariatko. Jesteś ponad to. <powiedział stanowczo>

Alice Cavercius - 17-03-14 20:39:10

<stanęła przed nim i popatrzyła się na niego spode łba> Nie, Dean. Biorę, żeby nie móc się skupić i przez przypadek nie wyłączyć uczuć <przygryzła lekko wargę, zaplatając ramiona na wysokości piersi> Nie chcę, żeby to się stało, bo nie wiem, czy umiałabym je potem włączyć. Nigdy jeszcze tego nie robiłam, a nie chcę, żeby ktokolwiek ucierpiał <wzruszyła ramionami i odwróciła wzrok w inną stronę>

Dean Winchester - 17-03-14 20:56:29

<kiwnął głową ze zrozumieniem zaciskając wargi w cienką linię> Nie zrobisz tego tylko dlatego, żeby nie zranić innych? <uniósł brew> Szlachetnie. <na chwilę przekrzywił głowę> To całe wyłączenie uczuć jest pójściem na łatwiznę, mam rację? <zapytał nie oczekując odpowiedzi; opuszkami palców lewej dłoni dotknął delikatnie jej policzka, żeby ponownie na niego popatrzyła> Ale ty jesteś silna. I sobie poradzisz. <uniósł kącik ust> Nawet bez dragów.

Alice Cavercius - 17-03-14 21:10:18

<przymknęła lekko powieki pod jego dotykiem> Nie jestem silna, a już tym bardziej nie szlachetna. <westchnęła i popatrzyła się mu w oczy> Poza tym chciałbyś mnie znać, gdybym zabiła człowieka? <spytała cicho i nieświadomie przygryzła dolną wargę. Położyła dłoń na jego dłoni, unosząc kąciki ust> Brakowało mi tego <szepnęła, zanim zdążyła to przemyśleć>

Dean Winchester - 17-03-14 21:27:32

Poradziłaś sobie z klaustrofobią, pamiętasz? Więc nie wmawiaj mi, że nie jesteś silna <uniósł wymownie brwi> Dobre pytanie. <odpowiedział równie cicho, krzywiąc się nieznacznie, słysząc jej kolejne słowa, na jego ustach pojawił się zadziorny uśmieszek> Słów wparcia, czy mnie? <zaśmiał się pod nosem, nie opuszczając dłoni>

Alice Cavercius - 17-03-14 21:36:20

Nie poradziłam sobie, to nadal we mnie siedzi <westchnęła cicho, nie spuszczając z niego wzroku> Dobre pytanie na które oboje znamy odpowiedź <uśmiechnęła się smutno, ale po jego ostatnim pytaniu uniosła brew ku górze> Czy ty się ze mną droczysz? <zaśmiała się pod nosem>

Dean Winchester - 17-03-14 21:42:29

Bardzo możliwe. <kiwnął powoli głową, w końcu opuścił dłoń> Ale, hej, dzięki temu się uśmiechnełaś! <uśmiechnął się szeroko krzyżując ręce na klatce piersiowej> Masz zamiar spędzić noc w szpitalu... kolejną, jak sądzę? <spoważniał>

Alice Cavercius - 17-03-14 21:54:17

Pewnie tak <westchnęła i trochę zawiedziona usiadła na poprzednim miejscu obok łóżka siostry> Możesz już wracać do domu, nie trzymam cię <wzruszyła obojętnie ramionami, odwracając od niego wzrok>

Dean Winchester - 17-03-14 22:08:16

<westchnął cicho i bez słowa stał w miejscu nieco rozbawiony zachowaniem Alice> Jak chcesz. <uniósł dłonie w obronnym geście, podszedł do niej i kucnął naprzeciw niej> Ale gdyby coś się działo, daj znać... <dodał, zbliżył się do niej i pocałował ją delikatnie>...wariatko. <uśmiechnął się kąsikami ust, wstał, obrócił się na pięcie i zaczął iść w stronę wyjścia>
[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Alice Cavercius - 17-03-14 22:26:32

<uśmiechnęła się delikatnie, czując jego usta. Gdy zaczął  odchodzić wstała i w wampirzym tempie znalazła się naprzeciwko niego, zagradzając mu drogę do drzwi. Zrobiła krok w jego stronę i bez namysłu zarzuciła mu ręce na szyję i pocałowała gorąco>

Malia O'Brien - 17-03-14 22:29:29

(http://media.tumblr.com/tumblr_lpsaa3zkEx1qa86rd.gif OMG, OMG, OMG :heart: :heart: :heart:)

Dean Winchester - 17-03-14 22:32:16

<bez namysłu odwzajemnił pocałunek przywierając dziewczynę do najbliższej ściany> Mnie też tego brakowało. <powiedział i zaśmiał się pod nosem tylko na krótką chwilę przerywając pocałunek>

Alice Cavercius - 17-03-14 22:40:29

<wplotła mu dłonie we włosy i przycisnęła go bliżej do siebie, uśmiechając się kątem ust. Jej usta ani na chwilę nie odrywały się od jego. Zamknęła oczy, upajając się każdą sekundą>

(haha a teraz Avery się budzi xd Swoją drogą, siostrzyczko, mogłabyś napisać, że lekarze ją badają, czy coś, jakaś diagnoza może.. bo Alice tak bez żadnych wieści jest ;) )

Dean Winchester - 17-03-14 22:50:30

<uśmiechnął się kątem ust z satysfakcją, zjechał dłońmi na jej pośladki i uniósł tak, aby mogła opleść go nogami w pasie; przeniósł pocałunki na jej szyję>

Malia O'Brien - 17-03-14 23:01:35

(Jutro miałam się tym zająć ;) Bo teraz zeszłam już na telefon i postanowiłam odrobić zadania, więc mi się nie chce :lol: Ale jutro już będzie cały szereg badań, a później diagnoza... mvhahaha)

Alice Cavercius - 17-03-14 23:12:19

<oplata  go nogami w pasie i odchyla lekko głowę, ułatwiając mu zadanie. W głowie kręciło jej się od emocji i narkotyków, ale ignorowała to. Przygryza za to dolną wargę z zadowolenia, a z jej ust wydobył się cichy pomruk. Uśmiechnęła się i wsunęła dłoń we włosy chłopaka, mierzwiąc je palcami>

Dean Winchester - 17-03-14 23:21:45

<w końcu postawił ją na nogach i ponownie wpił się w jej usta z namiętnością i zachłannością, przejeżdżając dłonią wzdłóż jej ramienia> Naprawdnę nie mogłaś opiekować się siostrą w swoim domu? <zapytał z udawanym wyrzutem odsuwając się od niej jedynie na milimetry>

Alice Cavercius - 17-03-14 23:26:25

<potrząsnęła głową> Nie, muszę zostać <uniosła kąciki ust w smutnym uśmiechu> Innym razem <cmoknęła go w usta i przejechała opuszkami palców po jego policzku>

Dean Winchester - 17-03-14 23:35:38

<kiwnął głową ze zrozumieniem> Ok... Ale tak jak mówiłem, zanim umiejętnie mnie zatrzymałaś... <uśmiechnął się znacząco>...gdyby coś się działo, pisz albo dzwoń. <popatrzył jej w oczy i jeszcze raz krótko pocałował; wyszedł z sali a po drodze trochę poprawił sobie włosy, żeby nikt niczego nie podejrzewał>
<Wsiadł do samochodu i włączył sobie album AC/DC usmiechając się pod nosem z satysfakcją. Przekrecił kluczyki w stacyjce> Woohooo! <i Odjechał z piskiem opon>

Alice Cavercius - 18-03-14 06:53:24

Jasne <powiedziała, uśmiechając się lekko pod nosem. Wraca do siostry i siada na krześle obok łóżka. Po chwili wstała i skierowała się do łazienki, hipnotyzując jakąś lekarkę, żeby poszła z nią. Weszła z nią do pomieszczenia, zamykając drzwi od środka. Podeszła do lekarki i wgryzła się jej w szyję, pijąc krew. Była taka  głodna. Gardło piekło ją już przez to od dłuższego czasu. W ciszy przełykała kolejne porcje gorącej krwi. Gdy skończyła, ponownie zahipnotyzowała lekarkę, żeby zapomniała o wszystkim i zabandażowała sobie ranę. Alice podeszła do umywalki, przemyła twarz zimną wodą, zmywając resztki krwi z kącików ust. Wzięła kolejną tabletkę ekstaza - jedną z trzech, które jej zostały i wróciła do sali siostry. Usiadła obok łóżka i po chwili zasnęła>

Avery Saltzman - 18-03-14 16:18:37

<Około dziesiątej do sali Av przychodzi doktor, który jest doskonale obeznany w istotach nadprzyrodzonych. Spogląda na śpiącą Alice, wzdychając cicho i przegląda jeszcze przez chwilę wyniki badań chorowitej Cavercius. Zostawia papiery na szafce obok łóżka, następnie opuszczając pokój. Z diagnostyk wychodziło, że Averia w dzieciństwie chorowała na gruźlicę, która uaktywniła się po zaniku wampirzej cząstki - przemianie z powrotem w człowieka. Szanse na wyleczenie oczywiście były, jednakże niewielkie>

Alice Cavercius - 18-03-14 17:46:28

<budzi się, gdy lekarz wychodzi i rozgląda się lekko nieprzytomnym wzrokiem. Gdy widzi papiery od razu za nie chwyta i omiata wzrokiem zawartość. Wpatruje się w nie z przerażeniem nawet, gdy kończy czytać. Przełyka powoli ślinę i odkłada dokumenty na szafkę. Wstaje, przeczesuje nerwowo włosy, szybkim krokiem chodząc po sali i myśląc, co robić. Kopnęła ze złością krzesło tak, że odbiło się od ściany i schowała twarz w dłoniach. Nie mogła dać siostrze umrzeć> Niedługo wrócę <szepnęła do Av i w wampirzym tempie opuściła szpital>

Alice Cavercius - 19-03-14 06:55:07

<przychodzi do szpitala i od razu zagaduje do jednej z lekarek, hipnotyzując ją. Odsłoniła jej szyję i wgryzła się w nią, nie zwracając uwagi na to, że robi to na środku korytarza. Zresztą, na nocnym dyżurze nie było dużo ludzi. Gdy wypiła tyle, ile chciała, pozwoliła lekarce osunąć się ledwo żywa na ziemię. Ktoś zaraz powinien ją znaleźć, a nawet jak nie, to nic by się przecież nie stało. Alice wzruszyła ramionami i skierowała się do sali, w której leżała Avery i usiadła na plastikowym krześle, przerzucając nogi przez podłokietnik. Uśmiechnęła się i starła kciukiem krew z kącików ust i oblizala palec ze smakiem> Szkoda, że nie możesz tego znowu spróbować <pokręciła głową z rozbawieniem. Patrząc na Av czuła, jakby leżała przed nią obca osoba> Ale ty musiałaś zamienić się w zwykłego człowieka <westchnęła teatralnie> Wiesz, trochę cię skrzywdziłam włączając ci uczucia <uniosła kącik ust> Ten stan jest o wiele lepszy. Miło tak czasami mieć wszystko w dupie. Ale nie martw się, nie zapomniałam o Mirandzie. Nawet suka nie odpisała na smsa <zacisnęła usta w cienką linię i jeszcze raz sprawdziła czy nie ma wiadomości> Ale spokojnie, przypomnę jej o tym, jak tylko ją spotkam. Mam nadzieję, że nie lubiłaś jej za bardzo <zaśmiała się pod nosem i ułożyła wygodniej na krześle, zamykając oczy> Zresztą, kogo to obchodzi <mruknęła i zasnęła>

Alice Cavercius - 19-03-14 15:18:08

<budzi się i rozmasowuje bolący od spania w niewygodnej pozycji kark. Przeciąga się, posyła siostrze beznamiętne spojrzenie i opuszcza szpital. Pod budynkiem wsiada w samochód i odjeżdża>

Alice Cavercius - 21-03-14 21:01:02

<parkuje pod szpitalem i wychodzi z samochodu z trudem stawiając kroki. Idzie do sali, gdzie była Av i siada na krześle obok, oddychając z ulgą, że nic nie zmieniło się na gorsze od jej ostatniej wizyty> Jestem okropną siostrą <mówi do siebie, kręcąc głową. Patrzy się na nią smutno, rozmyślając co dalej. Znowu znalazła się w punkcie wyjścia>

Alice Cavercius - 22-03-14 19:15:58

<natłok myśli nie dał jej zmrużyć oka przez całą noc. Całą noc siedziała przy łóżku siostry, starając się coś wymyślić. Wieczorem wstała z krzesła i podeszła do okna. Musiała się przewietrzyć. Westchnęła i wolnym krokiem wyszła ze szpitala>

Tomas Torees - 23-03-14 11:23:53

* przyszedl do szpitala i dowiedziawszy sie, gdzie lezy Avery, poszedl do niej. Nie wygladala najlepiej. Usiadl obok jej lozka*

Avery Saltzman - 23-03-14 12:06:01

<Bardzo powoli uchyla powieki, w końcu wybudzając się z śpiączki, w której była przez kilka dni. Chcąc się poruszyć, zaczyna ostro kaszleć i przysparza sobie tylko kolejny ból, aż rezygnuje i bezwładnie opada na poduszki i spogląda w bok, zauważając obok jej łóżka znajomego chłopaka> T... Tomas? <pyta słabo, próbując sobie przypomnieć, czy na pewno tak ma na imię>

Tomas Torees - 23-03-14 12:12:25

usmiechnal soe do niej * tak. Dawno sie nie widzielismy, co? *byl zmartwiony stanem Avery *

Avery Saltzman - 23-03-14 12:23:53

Trochę czasu upłynęło od naszego ostatniego spotkania. Jak widzisz... trochę się zmieniło. <przenosi wzrok na swoje ciało, które jest podpięte do różnej aparatury i krzywi się, czując ból w płucach; przymyka na nowo powieki, dopiero po dłuższej chwili je uchylając>

Tomas Torees - 23-03-14 12:33:42

ale jak to sie stalo ? *spojrzal na aparature* przeciez bylas wampirem

Avery Saltzman - 23-03-14 12:39:43

Właśnie... byłam. <kiwa głową w miarę swoich możliwości, które są bardzo ograniczone> Podczas Twojej nieobecności... byłam złą osobą. Po pewny czasie ściągnęłam na siebie klątwę i od niej się wszystko zaczęło. Pewna czarownica odprawiła rytuał, podczas którego... umarłam, jednak wróciłam do żywych. Od tamtego momentu moja wampirza cząstka zaczęła zanikać, cały czas słabłam i słabłam... No i proszę, trafiłam do szpitala. <mówi szeptem, starając się nieco głośniej, jednakże nieskutecznie> Nawet nie wiem co mi jest. <zaciska mocno powieki, nie chcąc, żeby łzy bezsilności zaczęły jej spływać po policzku>

Tomas Torees - 23-03-14 12:44:02

delikatnie otarl jej lzy * znasz Charlotte Hall?

Avery Saltzman - 23-03-14 12:46:36

Coś mi świta w głowie, ale nie jestem pewna... <stwierdza, wolno otwierając oczy>

Tomas Torees - 23-03-14 12:48:38

moze ci pomoc. Tylko czy sie zgadzasz ? *popatrzyl sie w jej oczy*

Avery Saltzman - 23-03-14 12:53:42

Niczego nie pragnę tak bardzo, jak dalszego życia. <patrzy mu prosto w oczy, z przyzwyczajenia przygryzając lekko wargę> Więc... tak, zgadzam się.

Tomas Torees - 23-03-14 12:56:25

*wyciagnal telefon i napisal sms* Nie mowilas, ze masz siostre

Avery Saltzman - 23-03-14 13:01:07

<słysząc jego pytanie, marszczy nieznacznie brwi i stara się poruszyć ręką - z marnym skutkiem> Ponieważ myślałam, że już nie żyje. Nie widziałyśmy się od 223 lat... to był pewien kawał czasu, jakby na to nie patrzeć...

Tomas Torees - 23-03-14 13:04:09

idzie was pomylic * probowal odwrocic jej uwage od zlych rzeczy  * ile w ogole masz lat ?

Avery Saltzman - 23-03-14 13:15:12

Tak, masz rację. Jesteśmy bardzo podobne z wyglądu. <nabiera powietrza do płuc, przez co na jej twarz wstępuje grymas> Uhm... w styczniu skończyłam 231 lat, ale nadal wyglądam na osiemnastkę. <stara się uśmiechnąć, jednak bezskutecznie>

Tomas Torees - 23-03-14 13:25:50

ja bym ci dal 16 *zasmial sie i poczul wibracje telefonu. Odczytal sms * zaraz wroce * poslal jej usmiech i wyszedl przed szpital

Charlotte Hall - 23-03-14 13:27:12

*Charlotte pojawila się przed szpitalem. Rozejrzała się dookołoa szukajac wzrokiem Tomasa. Kiedy go dostrzegła, podeszła do niego i uśmiechnełą się lekko.* Hej. *przywitaął się. Po chwili zastanowienia zapytała.* To którą bliźniaczkę mam próbowac uleczyc?

Avery Saltzman - 23-03-14 13:27:54

Naprawdę? Nawet teraz, gdy... jestem poturbowana i poprzypinana do tego, całego ustrojstwa? <unosi nikle brew, posyłając mu przeciągłe spojrzenie> Tak, oczywiście. <mówi szeptem, odprowadzając go wzrokiem. Zamyka oczy i stara się nie myśleć o bólu, który opanował całe jej ciało>

Tomas Torees - 23-03-14 13:29:48

Avery * spojrzal w kierunku szpitala * jest jakies ryzyko, ze nie uda sie?

Charlotte Hall - 23-03-14 13:47:29

Avery... *pokiwała głową. Już wiedziała która to.* Jakie ryzyko? Mamy 50 procent szans. Bo szczerze mówiąc, w życiu nikogo nie uzdrawiałam. Byłam bardziej.. aniołem śmierci. *stwierdziła. Spojrzała na wejście do szpitala.* Zaprowadź mnie już do niej.

Tomas Torees - 23-03-14 13:56:28

bo ta informacja mnie uspokoila * powiedzial, kiedy wchodzili do szpitala. Zaprowadzil ja do pokoju, w ktorym leZala Avery

Charlotte Hall - 23-03-14 14:02:00

Bya po prostu szczera. *wywróciła oczami i poszła za Tomasem. Kiedy doszli do pokoju, Charlotte staneła w progu.* Avery. *powiedziała i weszła do pokoju.* Więc co takiego się stało, że wampirzyca leży w szpitalu i potrzebuje magicznej pomocy?

Dean Winchester - 23-03-14 14:16:16

<zatrzymał samochód pod wejściem do szpitala> Mam iść z tobą? <uniósł brew patrząc na Alice>

Alice Cavercius - 23-03-14 14:23:06

<popatrzyła się na wejście, a potem na Deana> Jeśli chcesz <powiedziała, odpowiadając na jego pytanie. Wyszła z samochodu>

Dean Winchester - 23-03-14 14:28:57

<również wysiadł z samochodem wrzucając kluczyki do kieszeni> Będziesz musiała się jeszcze trochę ze mną pomęczyć. <uśmiechnął się  i obszedł samochód podchodząc do Alice> Tylko nie panikuj za bardzo, co? <uniósł brwi i delikatnie ją pocałował> Wyjdzie z tego.

Alice Cavercius - 23-03-14 14:34:06

Jasne <westchnęła, odwzajemniając krótki pocałunek. Wzięła go za rękę i poszli do sali, w której znajdowała się siostra Alice. Przy progu dziewczyna przystanęła, omiatając wszystkich wzrokiem> Co jest grane? <spytała, unosząc brew i po chwili popatrzyła się na Avery, już przytomną> Avery, całe szczęście <powiedziała z wyraźną ulgą w głosie. Podeszła do jej łóżka>

Tomas Torees - 23-03-14 14:36:35

* przywital sie z nowo przybylymi * Charllote moze wyleczyc Avery *wyjasnil*

Charlotte Hall - 23-03-14 14:37:25

*Wskazała na Tomasa* On sprowadził mnie tu po to, żebym postarała się wykorzystać swoją dobrą stronę do uzdrowienia twojej siostry. *naprostowała Charlotte* Tylko bez komentarzy Dean.

Dean Winchester - 23-03-14 14:40:57

<poczuł wibracje w telefonie, jednak na razie nie miał zamiaru sprawdzać wiadomości;  oparł się o ścianę krzyżując ręce na klatce piersiowej i rozglądnął się po pokoju zatrzymując wzrok na twarzy Charlotte> Ok, wyluzuj...<powiedział z rozbawieniem unosząc dlonie w obronnym geście>

Tomas Torees - 23-03-14 14:46:24

moze przejdZiemy juz do rzeczy. Pacjentka czeka* zauwazyl

Alice Cavercius - 23-03-14 14:59:10

<pokiwała głową i wstała, cofając się o krok, żeby zrobić miejsce obok łóżka> W takim razie nie przeszkadzam <powiedziała, stając pod oknem>

Charlotte Hall - 23-03-14 15:00:47

Szczerze mówiąc, to nie mam pojęcia co robić.*Charlotte spojrzała na Deana i uśmiechneła się.* Wydaje mi się, że wiesz co nieco o aniołach. Więc może się przydasz i zamiast marnować tlen w tej sali, podpowiesz mi co robić?

Dean Winchester - 23-03-14 15:10:09

<uniosl brwi ze zdziwieniem i przekręcił głowę mając nadzieję, że Char zwraca się do kogoś za nim.  Nikogo się nie widząc westchnął z rezygnacją i podszedł do upadłej.> No nie wiem... <podrapał się po głowie przypominając sobie wszlkie przeżycia z aniołami> Emm... Może przyłóż jej rękę do czoła i pomódl się?  <uniósł brew> Czy ja wyglądam na jakiegoś speca od aniołów? <przewrócił oczami>

Charlotte Hall - 23-03-14 15:44:01

*uniosła brwi.*Nie no, jasne. *kiwneła głową.* W co ja sie do cholery wkopałam. *mrukneła pod nosem i spojrzała na każdego po kolei.* Byłoby mi łatwiej, gdybym została sama z.. uhm.. pacjentką. *miałą nadzieję, że obecni załapia sugestię.*

(przeprazam, ale moja mama wykopała mnie z psem na spacer, a pies mi uciekł -.- i wrócił jak mu sie w kocu zachciało.)

Tomas Torees - 23-03-14 16:00:08

*skinal glowa i wyszedl na korytarz *

Alice Cavercius - 23-03-14 16:09:09

Mam nadzieję, że tego nie pożałuję <mruknęła do Charl i z Deanem wyszła na korytarz, gdzie usiadała na jednym z krzeseł, wpatrując się w ścianę naprzeciwko>

Dean Winchester - 23-03-14 16:17:37

Znasz ją? Tą Charlotte? <zapytał Alice po dłuższej chwili milczenia, nachylając się trochę do przodu i opierając przedramiona na udach>

Alice Cavercius - 23-03-14 16:22:34

Z widzenia <mruknęła i przetarła twarz dłonią> Dlatego nie wiem, czy mogę jej ufać <westchnęła i spojrzała na chłopaka obok> A ty ją dobrze znasz Tomas? <uniosła brew>

Charlotte Hall - 23-03-14 16:25:02

*Podczas gdy wszyscy zbierali się z pokoju, Charlotte zorientowała się, że ktoś próbował sie do niej dodzownić. Wysłuchała wiec wiadomosci głowowej, a po chwili zacisneła zęby wkurzona.* Przepraszam Avery, musze tylko napisać SMSa. *powiedziała, odpisała, napisąła drugiego SMSa i po chwili schowała komórkę. Zdjeła płaszcz i odłożyła torbę na krzesło. Podeszła do nóg łóżka i spojrzała do karty, żeby dowiedzieć się, co dokładnie się działo.* Gruźlica. *pokiwała zamysloa głową.* Nieźle. *mrukneła i podeszła do Avery. Uniosła dłoń nad klatką piersiową dziewczyny i przymkneła oczy. Po chwili, w myslach zaczęła wypowiadać słowa modlitwy. Miała ochote zapaść sie pod ziemie, bo przysięgła sobie kiedyś, że nie zwróci się z żadna prośbą do niebios. Ale trudno. Po chwili poczuła przepływajacą przez jej palce anielską moc. Uchyliłą powieki i zobaczyła, że z jej dłoni przepływa do Avery moc. Anielica obserowowała jak parametry na aparaturze się zmieniaja i wracają do normy. Po jakimś kwadransie modlitw, wszystko się uspokoiło, a Avery wyzdrowiałą. Z Charlotte było trochę gorzej, jednak zebrała się w sobie i usmiechneła się do Avery.* Wisisz mi jakąś przysługę. *rzuciła do dziewczyny, założyłą płaszcz, wzieła torebkę i wyszła na korytarz.* Gotowe. *oznajmiła i skierowała się do wyjscia.*

Alice Cavercius - 23-03-14 16:32:40

Nieważne <mruknęła do chłopaka i zaczęła nasłuchiwać, co działo się za drzwiami. Gdy usłyszała głos Charlotte, uśmiechnęła się z wyraźną ulgą i wstała, zanim jeszcze anielica wyszła> Dziękuję <powiedziała i z powrotem wróciła do sali Av i usiadła obok łóżka>

Tomas Torees - 23-03-14 16:38:47

*chcial zobaczyc co z Avery, ale postanowil dac siostra chwile *

Dean Winchester - 23-03-14 17:03:56

<wszedł do sali, niedługo po Alice> Hej, wariatko, będę się już zbierać. <powiedział zatrzymując na niej wzrok> Poradzisz sobie? <uniósł brwi>

Alice Cavercius - 23-03-14 17:06:04

Jasne, idź. Ja tu jeszcze z nią posiedzę <uśmiechnęła się delikatnie, patrząc się na Av kątem oka> Do zobaczenia <wstała i pocałowała do w usta na do widzenia>

Dean Winchester - 23-03-14 17:11:06

<odzajemnił krótki pocałunek> Trzymaj się. <posłał jej ostatnie spojrzenie i opuścił szpital.
Wsiadł do samochodu i odjechał.>

Tomas Torees - 23-03-14 17:41:30

* wszedl do pokoju, gdzie lezala Avery * ja juz ide. *zwrocil sie do Av* jeszcze pozniej sie odezwe. Musimy nadrobic stracone imprezy * poslal obu dziewczyna pozegnalny usmiech * Czesc * wyszedl ze szpitala

Alice Cavercius - 23-03-14 21:30:50

<zamienia kilka słów z siostrą, po jakimś czasie żegna się, obiecując wpaść jeszcze jutro, jak Av będzie wychodziła ze szpitala, po czym opuściła salę, ale zamiast do wyjścia skierowała się do pomieszczenia z lodówkami, w których było pełno torebek z krwią. Zapakowała do torby zapas, który powinien jej starczyć na kilka tygodni, po czym wyszła ze szpitala>
<wsiadła do samochodu i odjechała>

Tomas Torees - 24-03-14 16:00:37

* przyjechal i poszedl zobaczyc co z Avery. Chwile z nia pogadal, a pozniej nie chcac jej dluzej przeszkadzac wyszedl*

Hazel Jackson - 24-03-14 16:40:07

<Przez cały czas jestem przytomna. Wciąż wstrząsają mną torsje, ale lekarze nic nie mogą zrobić. Przynajmniej nie w karetce. Kiedy dojezdżamy, kładą mnie na nosze i wyciągają z karetki. Szybko trafiam na salę. Lekarze podają mi tony leków, dosłownie. Po kilku chwilach w końcu przestaję wymiotować krwią. Podłączają mnie do kroplówki, i do różnych innych ustrójstw. Przez chwilę jeszcze zachowuję przytomność, na tyle długo, żeby lekarze zdążyli mi powiedzieć że nastapił nawrót, po czym mdleję.>

Sam Winchester - 24-03-14 17:55:38

<Parkuję przed szpitalem. Rozglądam się wokoło. Wszystko toczy się tak, jakby nigdy nic... Za to w mojej głowie panuje sztorm, którego nie potrafię poskromić. Jadąc do szpitala prawie potrąciłem dwójkę ludzi na pasach i prawie spowodowałem wypadek samochodowy. Nie potrafię przestać myśleć o Hazel. Jestem wściekły. Jestem zrozpaczony. Jestem idiotą. Nawaliłem. Ciągle nawalam. Z całej siły uderzam pięścią w kierownicę. Trudny do zniesienia ból przeszywa moje kości. Czuję jak impuls bólu przechodzi po mojej ręce, do ramion i zatrzymuje się w barku. Oddycham ciężko i płytko. Ledwie łapię oddech. Nie umiem myśleć racjonalnie. Uderzam jeszcze raz. Mam wrażenie, że nic nie mogę zrobić, ale coś w środku mówi mi, że jest jakiś sposób na uleczenie Hazel, ale... Nie mogę sobie nic przypomnieć. Myślę tylko o dziewczynie. Kocham ją. I jak każdą osobę, którą kocham, stracę ją jeśli szybko czegoś nie wymyślę. Chciałbym... nie umiem. Nie mam żadnych pomysłów. Mam pustkę w głowie. Wciąż panikuję, lecz w końcu przełamuję słabość i wychodzę z samochodu. Obieram się o bagażnik, próbując opanować oddech, by był choć trochę spokojniejszy. Przecieram twarz dłonią. Czuję coś mokrego. Wcześniej nie zdawałem sobie sprawy z tego, że płaczę. Szybko je ocieram, szeroko otwierając oczy. Przeczesuję włosy dłonią i wkładam pojedyncze kosmyki za uszy. Oddycham nerwowo, ale na pewno spokojniej niż wcześniej. Poprawiam garnitur i idę w stronę szpitala z pozoru pewnym krokiem. Podchodzę do recepcji i pytam o Hazel Jackson.>Nie jestem upoważniona by podawać takie informacje.<mówi recepcjonistka a ja słysząc jej słowa prycham wsciekle. Wyjmuję plakietkę FBI z wewnętrznej kieszeni marynarki i ją pokazuję. Według niej nazywam się Ted Smith. Kobieta momentalnie podaje mi numer pokoju w którym leży Hazel. Od razu się tam kieruję i patrzę na nią przez szybę. Czuję jak w moich oczach kręcą się łzy bezradności. Powoli wchodzę do pokoju i przysuwam sobie krzesło do jej łóżka. Uważnie ją obserwuję i czuję jak po policzkach ciekną mi łzy.>Przepraszam...<mówię choć dobrze wiem, że mnie nie usłyszy. Delikatnie dotykam jej dłoni i po chwili ściskam ją tak jakbym chciał zatrzymać przy sobie ulatujące z niej życie.> Może gdybym wcześniej zauważył, że masz białaczkę, zareagowałbym i teraz nie leżałabyś tutaj... I byś nie umierała...<dodaję bacznie ją obserwując. Tak bardzo chcę by słyszała to co mówię.>

Hazel Jackson - 24-03-14 18:07:47

<Mimo że jestem nieprzytomna jakimś cudem czuję jak Sam ściska moją rękę. Nie słyszę co mówi, ale dla mnie to nieważne. Nie wiem czemu, ale to nieważne. Skupiam się na dłoni Sama i próbuję ją uścisnąć żeby dać mu jakoś znać. Po kilku minutach prób udaje mi się ledwo zauważalnie ją ścisnąć. A po kolejnych kilku minutach znów czuję że mogę otworzyć oczy. I robię to. Uchylam lekko powieki i pierwsze co napotykam spojrzeniem to on. Sam. Udaje mi się lekko uśmiechnąć. Otwieram usta chcąc coś powiedzieć, ale zaraz je zamykam. Co niby miałabym mu powiedzieć? "Przepraszam, że umieram?" Ha. Ha. Więc tylko na niego patrzę.>

Sam Winchester - 24-03-14 18:19:56

<Widząc jak otwiera oczy, uśmiecham się lekko. Mocniej ściskam jej dłoń.> Kocham cię, Hazel.<mówię szczerze.> I zawsze będę nie zależnie od tego co ty czujesz do mnie.<dodaję i czuję jak łzy płyną po moich policzkach.>

Hazel Jackson - 24-03-14 18:27:50

<Patrzę na niego smutnym wzrokiem.> Ja... ciebie... też... Sam. <charczę wolno i zanoszę się lekkim kaszlem odwracając głowę. Po chwili wracam do niego spojrzeniem.> Przepraszam, że tak cię odpychałam cały czas, ale... nie chciałam cię ranić. <mówię z trudem, starając się nie zacząć znów kaszleć.>

Sam Winchester - 24-03-14 18:41:19

<Uśmiecham się lekko i obluzowuję krawat. Za mocno go zawiązałem.> Nie zraniłabyś. Nie jestem słaby... Serio.<mówię i posyłam jej pełne troski spojrzenie.> Zwyczajnie bałaś się, że pewnego dnia wybuchniesz niszcząc wszystko i wszystkich w twoim najbliższycm otoczeniu...<mówię cicho, a z mojej twarzy momentalnie spływa uśmiech.>

Hazel Jackson - 24-03-14 18:48:02

<Kiwam wolno głową i czuję jak po moim policzku spływa łza.> Jestem granatem, Sam <podsumowuję i przełykam ślinę.> Dlatego nie chciałam żebyś się we mnie zakochiwał.

Sam Winchester - 24-03-14 18:54:42

<Ocieram jej łzy i patrzę na nią z pełną troską.> Już dobrze, okay? Jestem przy tobie i nie dam ci umrzeć.<mówię i próbuję intensywnie sobie przypomnieć coś co wiem, ze jest ważne... tylko co...?>

Hazel Jackson - 24-03-14 19:02:06

<Uspokajam się trochę i kiwam głową.> Okay <mówię cicho i spoglądam na niego zagryzając
wargę.> Po prostu nie daj mi umrzeć. <uśmiecham się słabo.>

Dean Winchester - 24-03-14 19:02:45

<Parkuje pod szpitalem. Ostatnio dość często tu bywa. Wysiada z samochodu, wyciagając odpowiednią plakietkę z pudełka z fałszywkami>
<Wchodzi do szpitala i kieruje się do recepcji. Na szczęście dziś jest tu inna recepcjonistka, niż w ostatnim tygodniu> Witam. Ron Wood - Centrum Onkologii i Hematologii. <mówi pokazując jej plakietkę z fałszywym nazwiskiem> W której sali znajduje się pani Hazel Johnson? <unosi brew>
<Recepcjonistka mierzy go wzrokiem i wyszukuje coś w komputerze> Chodzi panu o Hazel Jackson? <pyta podejrzliwie> Kto tu pana wzywał? I dlaczego jest pan ubrany... tak? <kontynuuje kobieta>
<Dean chowa legitymacje i uśmiecha się rozbrajajaco do kobiety> Tak... Chodzi mi o Hazel Jackson. Mój błąd... Wie pani, przed chwilą zadzwonił do mnie doktor... Steve. <wymyślił imię na poczekaniu> Jestem jego dobrym przyjacielem, znamy się ze studiów. <kłamał bez zająknięcia> Jechałem z Baton Rouge, nie miałem czasu się przebrać. Proszę po prostu podać mi numer sali, w której znajduje się pani Jackson.
<recepcjonistka jeszcze raz zmierzyła go wzrokiem> Doktor Steve? To wszystko wyjaśnia... <westchnęła i podała Deanowi numer pokoju>
<Dean podziękował i odszedł w stronę pokoju Hazel wzdychając z ulgą. Wszedł niepewnie do sali zaciskając wargi w cienką linię> Hej, Haz. <wita się i patrzy znacząco na Sama, opierając się o ścianę i krzyżując ręce na torsie>

Hazel Jackson - 24-03-14 19:09:41

<Słysząc jak ktoś wchodzi do sali spoglądam w stronę drzwi spodziewając się... kogo? Lekarza? Pielęgniarki? Nie jestem pewna. Zamiast tego widzę Deana. Udaje mi się uśmiechnąć.> Cześć, Dean <odpowiadam, tym razem dając sobie spokój z przypomnieniem że nie lubię skrótów. Przenoszę wzrok na Sama.>

Sam Winchester - 24-03-14 19:16:28

Nie dam ci umrzeć.<mówię i wtedy słyszę jak do sali wchodzi Dean.> Daj nam chwilę Hazel.<mówię i wstaję z krzesła. Znacząco patrzę na starszego brata. Dobrze wiem, że mam zaczerwienione oczy i ślady po łzach na policzkach. Po chwili wraz z Deanem wychodzę z sali i rozglądam się czy nikt nie idzie. Wtedy znów spoglądam na brata.>Dean, nie wiem co robić. Nie mogę pozwolić żeby umarła, ale nie mam pojęcia co robić. Jestem w rozsypce. Chyba po raz pierwszy w życiu nie potrafię myśleć racjonalnie.<tłumaczę i przełykam ślinę.>

Dean Winchester - 24-03-14 19:22:39

<kręci głową zrezygnowany, wbiając wzrok w podłogę> A co z tym twoim chłopakiem... Ezekielem? <uniósł brew podnosząc wzrok na Sama> To chyba nie jest dla niego nic wielkiego, żeby wyleczyć Haz?

Hazel Jackson - 24-03-14 19:23:41

Jasne <odpowiadam Samowi i odprowadzam ich wzrokiem kiedy wychodzą. Układam się wygodniej na szpitalnym łóżku i przynykam oczy. Po chwili zasypiam.>

Sam Winchester - 24-03-14 19:35:18

<Już wiem o kim zapomniałem. O Ezekielu.>Nie wiem czy dam radę użyć jego mocy. A on nie zawladnie moim ciałem.<mówię nie mając siły ani ochoty sprzeczać się z bratem.>

Dean Winchester - 24-03-14 19:37:37

<przetarł twarz dłonią> Zawsze można poprosić Mię... <zaproponował niepewnie>

Sam Winchester - 24-03-14 19:48:41

Nie... I tak już wiele dla mnie zrobiła.<Przełykam ślinę. Odgarniam włosy za uszy.> Warto spróbować.<mówię bardziej do siebie niż do Deana i wchodzę do sali. Podchodzę do Hazel i ją obserwuję. Delikatnie dotykam jej głowy i szeroko rozkładam palce. Koncentruję się tak jak mogę, ale niestety nic isę nie dzieje.>Cholera.<mruczę cicho i odciągam dłoń.>

Dean Winchester - 24-03-14 19:51:45

<klnie pod nosem i wchodzi do pokoju razem z Samem; opiera się o framugę drzwi krzyżując ręce na klatce piersiowej i nogi w kostkach> Skup się. <dopinguje bez większego entuzjazmu>

Sam Winchester - 24-03-14 20:03:45

<Patrzę na brata i zaciskam usta w cienką linię po chwili znów kładę swoją dłoń na jej czole. Tym razem koncentruję się mocniej. Mimo, tego, że zamykam oczy, mimowolnie się otwierają. Kątem oka widzę jak w oknie odbija się błękitne światło. Czuję jak anielska moc całkowicie leczy Hazel. Gdy jest już po wszystkim uśmiecham się smutno z ledwo widoczną satysfakcją. Patrzę na Deana.> Chyba się udało. Dean... Bez ciebie bym zginął. Prawdopodobnie nadal patrzyłbym jak Hazel umiera, nie pamiętając o Ezekielu.<mówię szybko.>

Dean Winchester - 24-03-14 20:15:07

<przygląda się wszystkiemu z uwagą> Daj spokój... <mruknął> Prędzej czy później i tak byś do tego doszedł. <powiedział i uśmiechnął się nikle> Rany... Teraz chyba pomyślą, że jestem jakimś lekarzem-cudotwórcą. <uniósł brwi, a widząc minę Sama machnął ręką> Nieważne... Ta recepcjonistka myśli, że jestem lekarzem onkologii. I niech tak zostanie. <zacisnął mocno wargi>

Sam Winchester - 24-03-14 20:19:27

Albo, że ja jestem agentem FBI, który ulecza ludzi.<mówię i po raz pierwszy dzisiaj uśmiecham się szeroko i szczerze.> Malia jest już człowiekiem?<pytam po chwili spoglądając na brata.>

Dean Winchester - 24-03-14 20:30:35

<spogląda na zegarek> Miejmy nadzieję, że tak. <wzdycha ciężko> Pewnienem już do niej wracać. Trzymaj się. <pożegnał się i opuścił salę, a potem szpital>
<wsiadł do Impali i odjechał>

Sam Winchester - 24-03-14 20:33:28

<Kiwam głową na pożegnanie i wracam wzrokiem do Hazel. Obserwuję ją uważnie, by odczytać czy aby na pewno wszystko jest już w porządku. Mam nadzieję, że szybko się obudzi i okaże się, że stał się cud, jak to pewnie powiedzą lekarze.>

Hazel Jackson - 24-03-14 21:07:20

<W końcu się budzę. Otwieram oczy i zerkam na Sama. Czuję się dziwnie. Inaczej. Jakoś... lepiej? Otwieram usta żeby coś powiedzieć do chlopaka, jednak w tej chwili wkracza lekarz.>
Dobrze, panno Jackson, widzę że czuje się pani lepiej. Zabierzemy panią na badania dobrze? <pyta mnie a ja posyłam Samowi przepraszające spojrzenie. Kiwam głową w stronę lekarza, że się zgadzam. Lekarz uśmiecha się do mnie i zabiera mnie na badania. Po jakiejś godzinie kończą robić badania i odstawiają mnie do pokoju mówiąc że za chwilę powinni mieć wyniki.
Tak więc znowu leżę na sali. Patrzę na Sama i uśmiecham się lekko.> Dziwne, ale czuję się lepiej <odzywam się.>

Sam Winchester - 24-03-14 21:13:40

<W oczekiwaniu na Hazel, wyjmuję telefon i zaczynam grać w jakieś gry. Gdy w końcu wraca, uśmiecham się do niej szeroko i przygryzam dolną wargę.> To raczej dobrze, że lepiej się czujesz, prawda?<pytam. Coraz bardziej wierzę, że się udało. Że całkowicie wyleczyłem ją z raka.>

Hazel Jackson - 24-03-14 21:35:05

Myślę że tak. <kiwam głową i w tej chwili wraca lekarz, wpatrując się z niedowierzaniem w wyniki. Niezdolny do wypowiedzenia jakichkolwiek słów, podaje mi wyniki i wychodzi. Szybko przeglądam papiery. Rozumiem je bez problemu, mimo że jest to tzw. język medyczny. W końcu kawał mojego życia spędziłam w szpitalu. Kiedy dociera do mnie znaczenie słów unoszę głowę i patrzę na Sama niedowierzającym wzrokiem.> Sam... jestem zdrowa. <mówię, bo nie wiem jak inaczej to przekazać.>

Sam Winchester - 24-03-14 21:40:18

<Uśmiecham się z satysfakcją. Patrzę na nią i po chwili do niej podchodzę . Delikatnie dotykam jej dłoni. Patrzę jej głęboko w oczy.> Nadal nie wierzysz w to, że gdzieś tam jest jakiś anioł, który nad tobą czuwa?<pytam i przytulam ją do siebie.>

Hazel Jackson - 24-03-14 21:44:47

Teraz wierzę <mówię i czuję że zaczynam płakać. O Boże. Nie mogę w to uwierzyć. Przytulam się do Sama i zarzucam mu ręce na szyję. Nie mogę w to wszystko uwierzyć.>

Sam Winchester - 24-03-14 21:50:34

<Uśmiecham się szerzej i ją mocniej do siebie przytulam. Tak się cieszę, że wszystko poszlo zgodnie z planem. Jedyne co mnie nie zadowala to to, że Hazel nie wie o tym, że to ja ją uleczyłem. Zamykam oczy i wtulam głowę w jej szyję.>

Hazel Jackson - 24-03-14 22:09:35

<Wzdycham cicho i przytulam się do niego mocniej. Dopiero po chwili się od niego odrywam.> Będę musiała zostać na noc w szpitalu. <odzywam się.>

Sam Winchester - 24-03-14 22:13:21

No chyba, że nie chcesz.<mówię i wyjmuję fałszywkę odznaki agenta FBI z wewnętrznej kieszeni marynarki. Pokazuję jej odznakę.> Ted Smith jestem. Miło mi.<mówię podając jej dłoń. Z trudem powstrzymuję wybuch śmiechu.>

Hazel Jackson - 24-03-14 22:28:20

<Parskam śmiechem kręcąc głową.> Nie chcę wiedzieć skąd masz lewą odznakę, prawda?  <pytam retorycznie i wznoszę oczy ku górze. Przestają mnie już dziwić niektóre rzeczy.>

Sam Winchester - 24-03-14 22:34:51

<Patrzę na nią i po chwili całuję ją w policzek.> Dowiesz się w swoim czasie... Prawdopodobnie już niedługo. Kiedy tylko będziesz chciała znać o mnie prawdę i tylko prawdę.<mówię i się uśmiecham.> To jak? Wolisz zostać czy wrócić do domu?<pytam po chwili.>

Hazel Jackson - 24-03-14 22:44:28

<Przez chwilę próbuję analizować jego słowa jednak daję za wygraną. Jestem zbyt zmęczona żeby to roztrząsać.> Zostanę <odpowiadam.> Nie mam siły wracać <wzdycham>

Sam Winchester - 24-03-14 22:49:14

Okay.<mówię i na nią patrzę zatroskanym wzrokiem.> W takim razie się kładź. <mówię i przygryzam dolną wargę w uroczym uśmiechu. Siadam na krześle najwygodniej jak się da. Obserwuję Hazel uważnie tak jakbym obawiał się tego, że nagle przez okno wskoczy jakiś wampir i zacznie pić jej krew, po wszystkim przemieniając ją.Przełykam ślinę i szybko odganiam od siebie tą chorą wizję.>

Hazel Jackson - 24-03-14 22:56:25

<Posłusznie się kładę i obserwuję Sama. Po krótkim czasie jednak, zamykam oczy i już po chwili śpię.>

Sam Winchester - 24-03-14 23:01:11

<Po chwili zasypiam krzyżując ręce na podlokietniku i kładąc na nich głowę.>

Sam Winchester - 25-03-14 07:18:54

<Budzę się i widząc nadal śpiącą Hazel, uśmiecham się. Boli mnie kark od spania w niewygodnej pozycji. Przeciągam się i zaczynam uważnie obserwować Hazel. Tak się cieszę z tego, że Dean przypomniał mi o Ezekielu...>

Hazel Jackson - 25-03-14 09:41:43

<Otwieram oczy i przeciągam się unosząc lekko kąciki ust. Jestem zdrowa. Dlaczego to tak trudno mi zrozumieć? Potrząsam lekko głową i spoglądam na Sama.> Muszę zadzwonić do siostry <nie wiem dlaczego mówię akurat to.>

Sam Winchester - 25-03-14 14:59:52

Musisz. Jestem pewien, że będzie zaskoczona.<mówię i się uśmiecham. > A tak poza tym to dzień dobry.<mówię z prawie niezauważalną ironią w głosie.>

Hazel Jackson - 25-03-14 15:03:38

Bardzo dobry <kiwam głową i unoszę kącik ust.>

Sam Winchester - 25-03-14 15:08:08

Domyślam się.<mówię i podchodzę do niej. Siadam na łóżku i łapię ją za dłonie.> Mówiłem, że wszystko będzie dobrze i, że nie dam ci umrzeć, pamiętasz? Nie dałem.<dodaję i zaciskam usta w cienką linię układając je w szczery uśmiech.>

Hazel Jackson - 25-03-14 15:13:27

<Spoglądam na niego i ściskam lekko jego dłonie.> To cud. <mówię cicho i zaciskam usta żeby się znów nie rozpłakać >

Sam Winchester - 25-03-14 15:20:59

<Widząc jak zaciska usta by się nie rozpłakać przytulam ją mocno do siebie.>Cii... Wszystko jest już dobrze. I wszystko będzie tak jak być powinno, jasne?<pytam zamykając oczy i mocno ją do siebie przytulając.> Chcesz wracać, czy wolisz jeszcze zostać? Proponuję powrót. Nienawidzę szpitali. Źle mi się kojarzą.<mówię przypominając sobie wszystkie wspomnienia związane ze szpitalami.>

Hazel Jackson - 25-03-14 18:23:11

Tak, tak wiem, po prostu... nie mogę w to wszystko uwierzyć <mówię cicho i wzdycham.> Chyba wolałabym wracać <odpowiadam wtulając się w niego.>

Sam Winchester - 25-03-14 18:32:21

<Uśmiecham się i powoli ją odsuwam. Z kieszeni wyjmuję plakietkę i rzucam jej rozbrajające spojrzenie. Wstaję z łóżka i idę do lekarza. Dzięki fałszywce, lekarz po dłuższej chwili zgadza się wypuścić Hazel ze szpitala. Wracając do pokoju, uśmiecham się szeroko. Wczorajszy smutek zniknął całkowicie. Wchodzę do pokoju i widzę gotową do wyjścia Hazel.> Załatwione. Możemy iść.<mówię i obserwuję ją uważnie.>

Hazel Jackson - 25-03-14 18:40:44

<Kiedy Sam wychodzi, wstaję z łóżka i zaczynam się szykować. Kiedy już jestem gotowa staję obok łóżka i czekam. Wtedy wraca Sam.>Już? Świetnie <uśmiecham się szeroko, ukrywając lekki niepokój. Naprawdę, chyba nie chcę wiedzieć skąd on wytrzasnął fałszywkę. Maskuję niepokój uśmiechem i podchodzę do niego.>

Sam Winchester - 25-03-14 18:51:23

<Uśmiecham się lekko i łapię ją za dłoń. Splatam swoje palce z jej i wychodzimy ze szpitala.>
<Wsiadamy do auta i odjeżdżam.>

Avery Saltzman - 27-03-14 14:55:05

<Kilka dni temu opuszcza szpital z wpisem, całkowicie zdrowa, jednak nieszczęśliwa z powodu utraty wampirzej części>

Red Coat - 16-04-14 21:03:26

<pod szpital podjeżdża furgonetka, z której po kolei, przez hybrydy, wynoszeni są pojmane wcześniej osoby. Zanoszeni są oni do dużej sali z metalowymi leżakami, ustawionymi w idealnym kole i zwróconymi do siebie nogami. Po środku stoi jeszcze jeden – największy, na którym z założoną nogą na nodze siedzi Red Coat. Hybrydy sadzają wszystkich w kole i przykuwają do podłokietników metalowymi obręczami. Przy każdym 'stanowisku' znajduje się kroplówka> Witajcie kochani <mówi dziewczyna w czerwonym, uśmiechając się szeroko> Sprawdzałam już waszą wytrzymałość psychiczną, teraz czas zobaczyć, jak długo potraficie przetrwać. Zrobimy sobie mały eksperyment, dobrze? <popatrzyła się po wszystkich zgromadzonych> Kilka dni walki o przetrwanie w zabójczych warunkach. Powodzenia, przyda wam się <śmieje się pod nosem i daje znak hybrydom, które wbijają igły ze środkiem nasennym w nadgarstek każdej osoby i przykleja kabelki do skroni, złączając wszystkich we wspólnym śnie>

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Hazel Jackson - 17-04-14 12:27:03

<Budzę się gwałtownie i rozglądam się zszokowana. Chwila, jestem w szpitalu? Przecież umarłam na tej pieprzonej wyspie! Nic nie rozumiem. Kiedy próbuję się podnieść zauważam że jestem przykłuta do łóżka metalowymi obręczami. Szarpię się ale nic to nie daje.>

Red Coat - 17-04-14 12:41:53

<hybryda podchodzi do Hazel i kuca obok niej> Najsłabsze ogniwo <mówi chrapliwym, gardłowym głosem i uśmiecha się szeroko> Panienka Red Coat będzie musiała jeszcze trochę popracować nad tobą w przyszłości <kiwa powoli głową>

Hazel Jackson - 17-04-14 12:46:46

<Patrzę rozszerzonymi z przerażenia oczami na hybrydę i milczę.>

Red Coat - 17-04-14 12:54:15

Cierpliwości, zaraz powinni do ciebie dołączyć twoi znajomi <kiwa głową i wskazuje palcem na duży ekran na ścianie, na którym wyświetlany jest cały obraz snu> Miłego seansu.

Hazel Jackson - 17-04-14 13:02:50

<Słysząc słowa hybrydy, natychmiast kieruję wzrok na ekran. Widząc co się dzieje, zaciskam zęby, bo zbiera mi się na wymioty, ale twardo patrzę na to co się dzieje.>

Jessica Love - 17-04-14 13:38:02

< Ocknęła się w szpitalu, pierwsze co zrobiła to spojrzała na klatkę piersiową. Nie miał żadnego nacięcia, wstrzymała oddechTo był sen, to był tylko potworny sen... Powtarzała sobie w głowie. Dopiero po chwili znów zaczęła normalnie oddychać. Kiedy zorientowała się jednakże iż nie może się uwolnić zmarszczyła brwi.> To jakiś żart... mam dosyć. < Syknęła.>

Hazel Jackson - 17-04-14 13:41:31

<Spoglądam na dziewczynę która właśnie się obudziła. Nie znam jej... tak mi się przynajmniej wydaje.> Nie ty jedna. <mamroczę i krzywię się lekko.>

Jessica Love - 17-04-14 15:02:58

< Spojrzała na nieznajomą.> To jest chore < Pokręciła oczami, było jej strasznie nie wygodnie.> Nazywam się Jessica < Powiedziała cicho i spojrzała na monitor.>

Hazel Jackson - 17-04-14 15:12:25

Tak <zgadzam się z nią wpatrując się w monitor i śledząc akcję.> Hazel. <odpowiadam nie odrywając wzroku od ekranu.>

Isaac Lahey - 17-04-14 16:31:21

*Nagle otwiera oczy. Oddycha ciężko, cały czas kaszląc. Gdzie..? Nagle zdaje sobie ze wszystkiego sprawę.*
Jak śmiesz? *krzyknal w kierunku jakiejś hybrydy*
Wróć mnie tam, oni zginą! *krzyczy jak opętany, dopiero potem zauważa dziewczyny. Unosi brwi*

Hazel Jackson - 17-04-14 16:34:09

<Przyglądam się z ciekawością chłopakowi który się obudził. Unoszę lekko brwi.> Spokojnie. <odzywam się.> Jak poumierają to się przebudzą tu. <wzruszam ramionami i patrzę na ekran.>

Isaac Lahey - 17-04-14 16:35:35

To chore *burknął pod nosem, nieco już uspokojony*
Myślałem ze te jagody nie są trujące *powiedzial do siebie ze złością*

Charlotte Hall - 17-04-14 16:37:25

*otowrzyła oczy mrugajac kilkakrotnie. nagle podniosła sie na "leżaku" wciągajac głośno powietrze. Oparła się dłońmi o podłokietniki oddychając cieżko. Rozejrzała się zdezorientowana dookoła.* Co się do cholery stało? *wydyszała po chwili patrząc na pozostałych.*

Hazel Jackson - 17-04-14 16:38:21

Taaa... my też tak uważamy. <odpowiadam zerkając na Jessicę.> Tak w ogóle, jestem Hazel. <przedstawiam się i patrzę na dziewczynę która się obudziła.> Nie wiem? Obudziłaś się z tej symulacji, czy co to tam jest... <mamroczę i wzruszam ramionami.>

Isaac Lahey - 17-04-14 16:40:09

Isaac. *mruknal z lekkim uśmiechem, to zabawne ze dopiero teraz poznał jej imię. Spojrzał na ekran i mruknal widząc Sama* Jesteście razem, prawda?

Charlotte Hall - 17-04-14 16:44:22

*Spojrzała na Hazel zdezorientowana. Ppo chwili przeniosła spojrzenie na uwięzione nadgarstki.* Super. *mruknęła i opadła na oparcie wzdychajac i próbując wyrwać ręce z zapięć.*

Hazel Jackson - 17-04-14 16:45:44

Ja... <przygryzam wargę i także spoglądam na ekran, na Sama. Przymykam na chwilę oczy.> To trochę skomplikowane, ale tak <odpowiadam Isaacowi i unoszę kącik ust w krzywym uśmieszku.>

Isaac Lahey - 17-04-14 16:55:29

*Pokiwał ze zrozumieniem głowa*
Ci tubylcy byli okropni. Żeby zjeść serce? I nazwali Cię zdrajczynią *roześmiał się ponuro*
Byłem pewny że chcecie mnie zabić. *uśmiechnal sie do niej*

Hazel Jackson - 17-04-14 17:01:43

Zgadzam się. <wzdrygam się lekko.> Mnie? <prycham> Ciekawe w czym ich zdradziłam... <uśmiecham się krzywo i spoglądam na niego.> Zabić? <mrugam parę razy.> Miałeś o nas niezłe zdanie, huh? <przygryzam wargę w uśmiechu.>

Isaac Lahey - 17-04-14 17:04:22

Byłem piątym kołem u wozu *spojrzal na nią z usmiechem*
Jestem pewien ze oni *wskazal na braci* chętnie by mnie poświęcili. Zwłaszcza dean. On jest troche.. Niezrównoważony?

Hazel Jackson - 17-04-14 17:07:09

Tak jak ja <odpowiadam wzruszając ramionami.> Nie potrafię walczyć... nie znam się na przetrwaniu. <wzdycham.> Było pewne że odpadnę pierwsza. <mamroczę bardziej do siebie. Słysząc jego słowa uśmiecham się krzywo.> Sam wątpię. Nie jest taki. Ale Dean... <wzdycham kręcąc lekko głową.> Nie.. nie nazwałabym go niezrównoważonym. Bardziej .. impulsywnym. <kiwam głową.>

Isaac Lahey - 17-04-14 17:09:49

Jesteś dziewczyną więc jest Ci wybaczone *uśmiechnął się ciepło, puszczając jej oczko po czym się rozesmiał*
Znam go. Odbiłem mu dziewczyne a on udaje ze to sie nie stało, mowi ze ma ona o takim samym imieniu *wywrocil teatralnie oczami*

Hazel Jackson - 17-04-14 17:14:21

<Prycham udając obrażoną.> To trochę seksistowskie. Kobiety wcale nie są gorsze od mężczyzn. <oświadczam i spoglądam na niego ale zaraz przenoszę wzrok na ekran, żeby wiedzieć co się dzieje.> Serio? <unoszę brew.> Mnie nie pytaj, rozmawiałam z nim zaledwie parę razy <unoszę kącik ust.>

Isaac Lahey - 17-04-14 17:18:05

Eee nieprawa! *powiedział nieco speszony* po prostu podziwiam twoją deliktność? *unosi brwi, po czym zaczyna sie śmiać*
Mowię Ci cos z nim nie tak.. *nagle mruknal oburzony* ej! Twoj chloptaś mnie okradł

Hazel Jackson - 17-04-14 17:20:50

<Śmieję się.> Jasne. Delikatność... <kręcę głową.> Może czasem. Jestem skomplikowaną osobą. <mrugam do niego i przenoszę wzrok na ekran.> No cóż, ta mapa i nóż już do niczego ci się nie przydadzą, prawda? <spoglądam na niego z lekkim rozbawieniem.>

Isaac Lahey - 17-04-14 17:23:07

I wrzucił mnie do krzaków, gdzie te maniery? *roześmiał się*
Jak tu wróci to bedzie miał ze mną do czynienia *pokazal Samowi w ekranie środkowy palec*
Jest tutaj cos do jedzenia? *spytal po chwili*

Hazel Jackson - 17-04-14 17:28:11

Mnie spalili, ja mam gorzej <odparowuję uśmiechając się szeroko. Widząc co robi przygryzam boleśnie wargę żeby się nie roześmiać.> Tylko nie skrzywdź go za bardzo, bo ty będzie miał ze mną do czynienia. <unoszę kąciki ust w lekko zadziornym uśmiechu.> Mnie nie pytaj. <przenoszę wzrok na ekran.>

Isaac Lahey - 17-04-14 17:31:28

Widzę ze ostra z Ciebie zawodniczka, panno Hazel *poruszał zabawnie brwiami, wciąż się uśmiechając*
Nie wiem jak ty ale ja jestem cholernie głodny.

Jessica Love - 17-04-14 17:33:52

Przepraszam, że przerywam waszą rozmowę ale może któreś z was pomyśli jak stąd się wydostać < Spytała patrząc na chłopaka, a potem na dziewczyny.>

( Oni mają juz w tym szpitalu moce? )

Hazel Jackson - 17-04-14 17:34:11

Nawet nie wiesz jak bardzo <uśmiecham się szerzej nie odrywając wzroku od ekranu.> Ja ... <nie zastanawiałam się nad tym wcześniej, może miałam za dużo stresu, ale rzeczywiście. Jestem głodna.> ugh, przez ciebie uświadomiłam sobie że ja również padam z głodu. <spoglądam kątem oka na Isaaca.> Co dzisiaj jest? <pytam nagle. Słysząc Jessicę przenoszę na nią wzrok.> Mi tu wygodnie. <silę się na wesołość. Właściwie to nie chcę stąd wychodzić dopóki nie obudzi się Sam.>

(nwm xD)

Isaac Lahey - 17-04-14 17:40:04

Zakładam że wypuszczą nas jak wszyscy wrócą *powiedział cicho, po czym zaczął krzyczeć, gdy do pokoju weszła jakaś pielęgniarka. Poprosił "ładnie" o wypuszczeniu ich z zabezpieczeń i o przyniesione jedzenia. Ku jego zdziwieniu pielęgniarka spełniła jego "prośbę" i przyniosła im kilka zestawów z KFC a także wypuściła z zabezpieczeń, jednak zamknęła drzwi na klucz. Isaac usmiechnal sie podając Hazel burgera*
Ma się ten urok

Jessica Love - 17-04-14 17:42:17

< Pokręciła rozbawiona głową widząc co zrobił Issac.> Nieźle < Powiedziała cicho i przegryzła dolną wargę.> No to sobie trochę poczekamy < Usiadła wygodnie na łóżku i znowu skierowała wzrok na monitor.>

Charlotte Hall - 17-04-14 17:43:05

*podniosła się na "leżaku" gdy pielęgniarka przyniosła jedzenie i wyswobodziła ich ręce. Charlotte wzieła porcję frytek i wróciła na miejsce jedząc je i obserwując pozostałych. Uśmiechneła się rozmyślajac nad czymś.*

Hazel Jackson - 17-04-14 17:43:32

<Rozmasowuję nadgarstki i uśmiecham się z wdzięcznością do Isaaca, biorąc od niego burgera.> Brawo, geniuszu. <mruczę, spoglądając na niego przez chwilę i biorę się za jedzenie.>

Isaac Lahey - 17-04-14 17:46:22

Nie musicie dziękować *uśmiechnął się łobuzersko i po chwili podał tez jeden zestaw blondynce*
Przykro mi z powodu serca, chciałem Ci pomóc *powiedział czując coś w rodzaju poczucia winy i sam zaczal jesc*
Jak stawiacie? Kto do nas dołączy?

Hazel Jackson - 17-04-14 17:49:51

Alice <odpowiadam po chwili zastanowienia, kiwając głową i przełykając kęs.> No wiecie, Sam stracił mnie, ten cały Alex Charlotte... <wzruszam ramionami.>

Jessica Love - 17-04-14 17:51:23

< Zerknęła kątem oka na chłopaka i po chwili wzięła od niego jedzenie.> Dzięki, a co do serca mam je na szczęście na miejscu. To było okropne, nikt nie dałby rady mi pomóc. < Wzruszyła lekko ramionami i zabrała się powoli do jedzenia frytek.> Pewnie jakaś dziewczyna, faceci zostaną na końcu.

Isaac Lahey - 17-04-14 17:52:20

Ja obstawiam Deana. Jest najsilniejszy i ma największe szanse czyli stanowi największe zagrożenie. Chociaż najbardziej cieszyłbym się gdyby pojawił sie tu Twoj Sam. *powiedzial poważnie, po chwili jednak sie rozluźnił*
Wyglada jakby zaraz miał umrzeć z bólu. Poza tym chce mu przywalić.

Hazel Jackson - 17-04-14 17:54:07

<Parskam śmiechem, na chwilę przestając jeść.> Nie przesadzaj z tą życzliwością. <rzucam z ironią.>

Charlotte Hall - 17-04-14 17:55:45

*Na drugim ekranie obserwowała w ciszy Alexandra, który próbował wydostać się z pułapki.* No dawaj, Kahn. Uda ci się. *mruknęła pod nosem dopingujac go. Kiedy w końcu wdrapał się na gałąź uśmiechnęłą się zadowolona i zjadła koleną frytkę.*

Isaac Lahey - 17-04-14 17:57:51

No popatrz! Okradł mnie i nie zauważył kompasu! Przez niego wygra ten Alex jeszcze *prychnał i rownież zaczął sie śmiać, widząc tubylców, zjadł drugiego burgera i napił się coli*

Hazel Jackson - 17-04-14 17:59:53

Nie okradł cię, tylko zabrał rzeczy które tobie nie były już potrzebne <poprawiam go i kiwam głową z przekonaniem. Patrzę na ekran i unoszę kącik ust widząc co się dzieje.> Boże. Zaczynam mieć wyrzuty sumienia. Oni się tam męczą, a my mamy darmową rozrywkę. <kręcę głową, ale uśmiecham się.>

Jessica Love - 17-04-14 18:07:04

< Pokręciłam oczami słysząc ich rozmowę, już niewzruszona tym wszystkim westchnęłam i oparłam się wygodnie mając lepszy widok na ekran.>

Charlotte Hall - 17-04-14 18:09:15

*Charlotte odrzuciła na bok papierek po frytkach. Słysząc słowa Hazel spojrzała na nią.* Masz wyrzuty sumiena? To zrób coś z tym. *rzuciła jakbu od niechcenia.* Gdymy ja miała wyrzuty sumienia, coś bym na pewno zrobiła. *powiedziała i uśmiechnęła się pod nosem*

Isaac Lahey - 17-04-14 18:10:27

Nie możemy nic zrobić *Wzruszył ramionami, kładąc się na łóżku*
więc porponuje wynagrodzić sobie te wszystkie rzeczy które tam się wydarzyły *rozmasował sobie kark* Nie wierzę, że zginąłem przez Brama *nagle zaczął się głośno śmiać, nie mogąc się uspokoić*

http://24.media.tumblr.com/2a7b5c81c99c4faec5412b2cc2e6fe4d/tumblr_myq3ttWxii1t2sq5eo1_500.gif

Hazel Jackson - 17-04-14 18:14:20

<Spoglądam na brunetkę unosząc brew.> Przepraszam, mówiłam do ciebie? <wykrzywiam lekko usta i przenoszę wzrok na Isaaca. Przyglądam mu się słuchając jego słów. Kiedy zaczyna się śmiać, przez chwilę tylko siedzę, ale po chwili także zaczynam się śmiać. To wszystko jest takie... pokręcone. Aż nie mogę w to uwierzyć.>

Charlotte Hall - 17-04-14 18:15:48

*wywróciła oczami na słowa Hazel. Pokręciła głową rozbawiona i wróciła wzrokiem do ekranów.*

Hazel Jackson - 17-04-14 18:30:41

<Po chwili się uspokajam i wciąż lekko uśmiechnięta kończę jeść burgera. Kładę opakowanie gdzieś obok i wyciągam się na łóżku, podkładając ręce pod głowę. Patrzę na ekran i nagle mina mi rzednie. Mimo wszystko martwię się o Sama. Wiem, że przecież jeśli zginie po prostu się tu obudzi, ale i tak mnie martwi ta cała, chora sytuacja...>

Charlotte Hall - 17-04-14 18:55:37

*Widząc co się działo z Alexandrem, Charlotte isiadła wyprostowana na "leżaku". Spojrzała kątemoka na jego bezwładne ciało, leżące trzy miejsca od niej. Myśl, która kreowała sie w jej głowie już jakiś czas w końcu była spójna i logiczna. Alex miał lada chwila spaść na ziemię i się połamać. I tak by zaraz umarł, więc oszczędziłaby mu tylko bólu. Skupiła się chwilę i.. Udało się! W mgnieniu oka, charlotte teleportowała się na miejsce koło Alexandra.* To własnie o tym mówiłam. * C. zwróciła się do Hazel. Z zadowoleniem i niezbyt delikatnie, wyciągneła z żył hybrydy wenflon który był połączony z kroplówką (swojego pozbyła się, gdy tylko pieręgniarka ją uwolniła) i po chwili odchepiła od niego elektrody. Przez chwilę wpatrywała się w ekran, i przeniosła wzrok na ciało chłopaka.*

Red Coat - 17-04-14 19:00:54

<zanim Charlotte cokolwiek robi hybryda znajduje się przy niej i łapie ją za nadgarstki, odciągając od Alexandra> Zrób to, a już nigdy się nie obudzi <powiedział chłodno>

Charlotte Hall - 17-04-14 19:06:11

*wyrywając się i szarpiąc ledwo dała się odciągnąć* W takim razie przywróć mnie tam. *warkneła do hybrydy. Szarpnęła kilka razy, ale widząc, że to bezskuteczne opadła luźno, trzymana przez hybryde. Wpatrywała sie to z hybryde ciskajac oczami pioruny, to na ekran, błagajac o szybka śmierć dla Alexandra*

Red Coat - 17-04-14 19:09:14

Nie, miałaś już swoją szansę <mówi obojętnie, sadza ją na krześle i ponownie unieruchamia ręce>

Hazel Jackson - 17-04-14 19:14:20

<Z zainteresowaniem przyglądam się temu co się dzieje. Gdy hybryda ponownie unieruchamia Charlotte, nie mogę powstrzymać śmiechu.> Brawo. Na dużo ci się to zdało. <prycham i kieruję wzrok na ekran.>

Jessica Love - 17-04-14 19:26:11

< Patrzyła sceptycznie na dziewczynę oraz hybrydę> I tak każdy się wybudzi. < Powiedziała cicho i zacisnęła usta w cienką linię.>

Charlotte Hall - 17-04-14 19:34:40

*Kiedy hybryda ją unieruchomiła, Charlotte szarpeła jeszcze rękoma i opadła bezsilnie na miejscu.* ja przynajmniej próbowałam. *rzuciła do Hazel. Chryste.. jak H. ją irytowała. Char wywróciła oczami. spojrzała na blondynkę.* Wiem, ale chciałam oszczędzić mu bólu. *odpowiedziała i wydęła usta.* To wszystko dzieje sie w głowie i w głowie powstaje ból. Niby się wybudzasz, ale ból pozostaje. *wymruczała ostatnie słowa.*

Hazel Jackson - 17-04-14 19:38:34

Ja przynajmniej nie jestem teraz przywiązana <odparowuję i wydymam lekko usta. Czuję niechęć do tej dziewczyny. Odwracam się i przez chwilę wpatruję się w ekran ale nie dzieje się nic ciekawego. Wzdycham i układam się w miarę wygodnie na tym głupim łóżku i nagle przypominam sobie że dalej mam narkotyki w kieszeni. Unoszę kącik ust, uspokojona, że na pewno tu nie zwariuję.>

Jessica Love - 17-04-14 19:42:58

Wiem ale lepiej czekać niż pogorszyć sprawę < Westchnęła z nudów zaczęła zmieniać swój kolor włosów oraz oczu. Robiła wszystko oprucz patrzenia na ekran i to jak inni cierpią w tym lesie.>

Isaac Lahey - 17-04-14 19:47:54

Dla mnie mogą tam być na zawsze *powiedział z rozbawieniem, siadając wygodnie na łóżku i przykrywając kocem swoje ramiona*
Żartowałem.. *Dodał po chwili, wywracając oczami*

Red Coat - 17-04-14 19:50:55

*Czerwona obserwuje wszystkich zza szyby i je powoli popcorn. Czując jak irytuje ją Hazel, wchodzi do środka zabierając ze sobą nożyczki, igłę oraz czerwone nici i staje na przeciwko niej. Bez słowa związuje ją, nawleka grubą nić na porządną igłę i zawiązuje pętelkę. Po chwili wbija igłę w usta dziewczyny i pociąga blisko kącika ust przebijając jej skórę. Robi to też po drugiej stronie warg i przekonana, że ta w końcu przestanie dodawać zbędne komentarze przez zaszyte wargi, klepie ją po policzku, uśmiecha się, zabiera sprzęt i odchodzi stukając wysokimi szpilkami o kafelki podłogowe*

Hazel Jackson - 17-04-14 19:58:11

<Słysząc Isaaca, uchylam powieki i już mam coś powiedzieć kiedy wchodzi RC. Otwieram szeroko oczy. Kiedy mnie związuje, natychmiast próbuję się wyrwać. Bez skutku. Kiedy zaczyna zaszywać mi usta, wyrywa mi się dziwny pisk. Kiedy czerwona odchodzi, wbijam wzrok w sufit czując jak po policzkach ciekną mi łzy. Boli. Cholernie boli.>

Charlotte Hall - 17-04-14 20:04:18

*Kiedy RC weszła do sali, Charlotte wzdrygneła się. Po chwili napięcie ją opuściło, kiedy dostrzegła, że czerwona szła do Hazel. Podczas, gdzy RC zszywała jej usta, Char skrzywiła się troche. To musi boleć jak cholera... Usmiechneła sie jednnak, bo zdała sobi sprawę, że nie bedzie musała słuchać dziewczyny. Anielica odchyliła głowę i przymkneła powieki sarając się zrelaksowac.*

Jessica Love - 17-04-14 20:08:03

< Otworzyła szeroko oczy widząc to co zrobiono Hazel przełknęła z trudem ślinę. Przerażona zamknęła oczy lecz po chwili znowu je otworzyła.> Robi sie tu coraz nieprzyjemniej.

Red Coat - 17-04-14 20:16:47

*przeżuwa więcej popcornu i wzdycha patrząc znudzona na akcję w sali. Uśmiecha się przebiegle kiedy przez jej myśli przenika pewien obraz i zabiera klej. Wchodzi do sali, chwyta podbródek Jessicy i chwyta jej oczodoły. Wciska w nie superglue  i opuszcza jej powieki. Kiedy klej wysycha i dziewczyna nie może otworzyć oczu, Czerwona uśmiecha się szeroko i wzrusza niewinnie ramionami* Teraz nie będziesz musiała już patrzeć, skoro tak bardzo nie chciałaś. *chichocze uroczo, przysuwa sobie krzesło między Isaaca a Charlotte i jedząc powoli popcorn z głośnym, uporczywym dla uszu chrupaniem, wpatruje się w akcję na ekranie, śmiejąc się co jakiś czas z reakcji obecnych tam*

Jessica Love - 17-04-14 20:34:11

< Pisnęła gdy RC skleiła jej oczy. Nic nie widziała opanowała ją panika nie mogła nawet płakać. Szamotała się nie spokojnie po chwili aż spadła z łóżka, skuliła się próbując zapanować na swoim strachem. Tętno miała przyśpieszone aż za bardzo nawet serce mocniej waliło tak, że je słyszała. Chciała coś z robić lecz nie wiedziała co nawet jej moc tu nic by nie dała. Próbowała otworzyć powieki ale przy każdej próbie czuła potworny ból oczy ją strasznie bolały. Siedziała przez cały czas skulona w dodatku przerażona jak diabli.>

Alexander Kahn - 17-04-14 21:36:22

<bierze gwałtowny oddech unosząc się do pozycji siedzącej i otwiera szeroko oczy. Oddycha szybko i niespokojnie. Rozgląda się nieprzytomnym wzrokiem i przełyka z trudem ślinę, mając ochotę zwymiotować. Mruga kilka razy zatrzymując wzrok na obecnych, na RC i na Charlotte. Widząc ją, wyrywa ręce z uścisku pasów i podchodzi do niej> Boże, nic ci nie jest? <rozchyla wargi zszokowany i dotyka jej policzków, po czym mocno przytula ją do siebie> Nic ci nie jest. <powtarza cicho do siebie>

Charlotte Hall - 17-04-14 21:39:23

*Słysząc, że kolejna osoboa się wybudziła podniosła powoli głowę. Nie zdążyła nawet znaleźć odpowiedniej osoby, bo już przy niej stała. Stał.* Alexander! *wyrwało jej się. Uśmiechnela sie szeroko.* Widzę, że tobie też. *uniosła brwi uśmiechajac sie. Przeniosła wzrok na swoje spętane nadgarstki.* Wiesz, przytuliłabym cie, ale.. Hm..

Alexander Kahn - 17-04-14 21:51:44

<uśmiecha się z ulgą i spogląda na jej wiązania> Co to za cholerstwo? <kręci głową i rozrywa jej więzy> Myślałem.. <uchyla wargi chcąc coś powiedzieć, ale nie może nic z siebie wydusić> że.. cię straciłem. <przełyka ślinę i ściąga brwi> Tak bardzo cieszę się, że cię widzę. <mówi ciszej>

Charlotte Hall - 17-04-14 22:04:23

Sądze, że każdy kto tam kogoś stracił myślał tak samo. *odpowiedziała. Kiedy rozerwał więzy, Charlotte rozmasowała obolałe nadgarstki. Wstała z miejsca i przytuliła Alexandra przez chwilę, nie przejmujac się obecnością Red Coat, która im sie przyglądała.* Pocieszę cię, mówiąc, że chciałam cię wcześniej z tego wyciagnąć? *zapytała odchylajac się i patrząc mu w oczy.* I chyba dobrze, że mnie powstrzymali, bo mogłam narobić więcej szkód niż dobrego. *wywróciła oczami.* Jak umarłes? *zapytała po dłuższym czasie*

Alexander Kahn - 17-04-14 22:09:37

<kiedy go przytula, odwzajemnia uścisk chowając na moment twarz w zagłębieniu jej szyi> Tak, to pocieszające. <unosi kącik ust i odsuwa się stopniowo odwzajemniając spojrzenie> Dlaczego? To tylko.. odłączenie od.. czegoś tam. <mruży oczy spoglądając na ciało, które leży obok> Kanibale mnie zmasakrowali. <kręci głową i przenosi wzrok na ekran. Puszcza Charlotte i z lekko uchylonymi ustami, zdezorientowany podchodzi bliżej obserwując Avery, Alice, a następnie Deana, Sama i innych obecnych unosząc brwi> Kino domowe? <kręci głową z niedowierzaniem i spogląda po sobie. Następnie odwraca się i widząc leżącą, śpiącą Avery w samej bieliźnie, zdejmuje skórzaną kurtkę i okrywa ją. Przenosi spojrzenie na Hazel i zaciska wargi> Co jej się stało? <spogląda na Char, a potem na Red>

Charlotte Hall - 17-04-14 22:19:16

Chemia, technologia... nie moja dziedzina, Alex. *wzruszyła ramionami spoglądając na ekran i po chwili patrzy na tych, na których Alexander.* Kanibale? Popatrz. A mi sie dostała tylko infekcja oparzenia. *skrzywiła się teatralnie i znów spojrzała na ekran. Poszli do jaskinii. W końcu dzieś musiaeli przeczekać noc.* Taaa, coś w ten deseń. *pokiwała głową i odprowadziła Alexandra wzrokiem.* Jej? A jak myślisz? *zapytała tonem ociekajacym ironią, jednocześnie wskazując na Red Coat.*

Alexander Kahn - 17-04-14 22:34:07

<przez chwilę milczy patrząc na Hazel i na Coat, która bóg wie co robi, ale się nimi nie interesuje> Musimy.. Jej pomóc. <mruczy i po chwili podchodzi do Hazel. Widząc, że dziewczyna jest raczej nieobecna, pokazuje hybrydzie, ostre jak brzytwa paznokcie i jednym szybkim ruchem rozrywa jej szwy, po czym wyciąga nitki> Trzymasz się? <unosi brew patrząc na dziewczynę współczująco>

Hazel Jackson - 17-04-14 22:37:24

<Natychmiast otwieram oczy kiedy ktoś rozrywa mi szwy na ustach. Szeroko otwartymi oczami wpatruję się w mężczyznę. Słysząc pytanie, niepewnie kiwam głową, bojąc się jeszcze otwierać usta.>

Jessica Love - 17-04-14 22:47:19

< Nadal nie mogąc otworzyć powiek dziewczyna odchyliła głowę do tyłu i oparła ją o łożko. Przełknęła z trudem ślinę i przeszedł ją dreszcz, zacisnęła mocno dłonie w pięści i w tym samym czasie wbiła mocno paznokcie w skórę>

Alexander Kahn - 17-04-14 22:47:27

Już możesz mówić. Chcesz, żebym pomógł ci się uleczyć? Musiałabyś.. wypić moją krew. <mruży lekko oczy wypatrując jej reakcji z przygotowaniem na wszystko> Tylko że musiałabyś otworzyć jednak usta. <uśmiecha się lekko>

Hazel Jackson - 17-04-14 22:50:44

<Patrzę na niego i wolno kiwam głową.> Okay. <odzywam się w końcu siadając.> Jesteś wampirem? Hybrydą? <pytam mrużąc podejrzliwie oczy.>

Charlotte Hall - 17-04-14 22:52:11

*słysząc, że Alex chciał jej pomóc, pokiwała tylko głowa.* Ty się może sam tym zajmij.. *powiedzała tylko i siadła na swoim miejscu przypatrując się poczynanio Alexandra. Dostrzegła po dugiej stronie kręgu skuloną blondynkę. Charlotte teleportowała się więc do niej i kucneła przy dziewczynie. Powoli wyciągneła rękę i dotkneła ramienia dziewczyny, która drgneła niespokojnie pod jej dłonią.*

Alexander Kahn - 17-04-14 22:57:10

Jestem Alexander. <uśmiecha się zadziornie, rani swój nadgarstek i podaje jej swoją krew. Kiedy kończy, opuszcza rękę i przenosi wzrok na ekran> Jesteś dziewczyną Sama, czy coś w tę deseń? <unosi brew i spogląda na nią nieco pytająco> Nigdy nie widziałem cię w Falls. <przenosi wzrok na Char i przez leżak nie widząc co robi, marszczy lekko brwi>

Jessica Love - 17-04-14 22:59:22

<Z jej gardła wydobył sie cichy pisk gdy ktoś dotkną jej ramienia. Nic nie widziała więc nie wiedziała czy to nie przypadkiem znowuu RC. Bała się nawet odezwać to wszystko ją przerastało.> Nie krzywdź mnie < Szepnęła cichutko i nic więcej już nie powiedziała.>

Hazel Jackson - 17-04-14 23:01:04

Hazel <odpowiadam i kiedy podaje mi krew, niechętnie piję. Kiedy kończy, szybko wycieram usta krzywiąc się lekko. Ale krew rzeczywiście pomaga. Rany szybko mi się goją.> Tak... to trochę skomplikowane, ale tak <wzruszam ramionami.> Tak, cóż, nie mieszkam tu zbyt długo. <mówię lekko skrępowana.>

Alexander Kahn - 17-04-14 23:02:36

Tak właśnie myślałem. Nie można stąd wyjść? <unosi brew i zatrzymuje wzrok na RC. widząc, że Char się nad czymś nachyla, podchodzi bliżej i marszczy brwi> Jes? <kuca obok> To ja, Alexander. <mruczy i spogląda w oczy C. z pytającym spojrzeniem typu ''A tej co jest?''>

Hazel Jackson - 17-04-14 23:04:43

Raczej nie... <mówię i odprowadzam go wzrokiem. Podciągam kolana pod brodę i kulę się, mając nadzieję że RC już nie będzie mnie dręczyć.>

Charlotte Hall - 17-04-14 23:05:23

Jessica Love napisał:

<Z jej gardła wydobył sie cichy pisk gdy ktoś dotkną jej ramienia. Nic nie widziała więc nie wiedziała czy to nie przypadkiem znowuu RC. Bała się nawet odezwać to wszystko ją przerastało.> Nie krzywdź mnie < Szepnęła cichutko i nic więcej już nie powiedziała.>

Nie skrzywdzę. *odpowiedziała cicho delikatnie gładząc ramię dziewczyny.* Ja, to ta wariatka, co rzuciła się odłączać faceta od symulacji. *wyjaśniła po krótce* Charlotte *przedstawia sie dla jasnosci.* A tamten facet już się wybudził. *I chyba tu idzie. *dodała widząc Alexandra, po czym usiadła na wprost dziewczyny nadal trzymajac dłoń na raminiu.* Co się właściwie tobie stało? *spojrzała na Alexandra wzruszając ramionami "sama nie wiem, więc pytam."*

Jessica Love - 17-04-14 23:12:25

< Gdy usłyszała słowa dziewczyny westchnęłam z ulgą, ze to nie znowu ta w czerwonym płaszczu. > Znam go < Powiedziała po chwili i zacisnęła mocno wargi> Sklejono mi powieki. < Szepnęła próbowala znowu otworzyć oczy ale nadal nic.> Ja... < Zamilkła i ukryła twarz w dłoniach>

Alexander Kahn - 17-04-14 23:13:32

Czuję na kilometr, że mnie obgadujesz. <uśmiecha się pod nosem patrząc przeciagle w oczy C. i przenosi wzrok na Jas> Czuję się trochę jak na tajnym spotkaniu AA. <mruczy cicho do Char i siada obok nich tworząc małe kółeczko> Powieki? Seriously? <krzywi się i spogląda na jej twarz> Jakoś.. coś na to poradzimy, nie Charlotte? <szturcha ją z miną mówiącą 'nie mam pojęcia co robić'>

Charlotte Hall - 17-04-14 23:19:14

*skrzywiła się szłysząc odpowiedź dziewczyny.* Powieki... *zamrugała dziwiona, jednocześnie się upenwiajac, że jej własne nie są sklejone.* Coś wymyślimy. Na pewno coś wymyślimy. *pokręciłą głową. Nie powinna dawać dziewczynie nadziei skoro sama jej nie miała. Spojrzałą na Alexandra kręcąc głową.* Z resztą... *rozejrzała się dookoła.* Jesteśmy w szpitalu. Kiedy nas wypuszczą z tej sali pójdziesz do jakiegoś lekarza. Na chirurgii powinni ci pomóc.

Jessica Love - 17-04-14 23:28:18

( jakie pocieszające słowa XD )
< Wzięła g£ęboki oddech i znowu oparła głowę o łóżko> Zamienię się w kreta i będę mieszkać pod ziemią < Westchnęła próbowała opanować swoje emocje tymi słowami. > Może pod ziemią będzie bezpiecznie. < Nie zająkałam się lecz mówiłam to jakby w płaczu chociaz nie leciały mi łzy>

Hazel Jackson - 17-04-14 23:29:49

<Po chwili układam się jakoś na szpitalnym łóżku i zerkam jeszcze na Isaaca zanim zamykam oczy. Kulę się i przez kilkanaście minut usiłuję zasnąć. Po jakimś czasie udaje mi się i zasypiam.>

Alexander Kahn - 17-04-14 23:31:49

W kreta? <uśmiecha się szeroko ciesząc się, że dziewczyna tego nie widzi i po chwili zaciska wargi rozbawiony> Nie mów tak, naprawdę. Myślę, że wolałabyś być jeżem. <mruczy po chwili i przygryza mocno wargę, żeby nie parsknąć śmiechem> Jesteśmy w szpitalu? Akurat zgłodniałem. <mówi do siebie i rozgląda się za wyjściem. Po chwili podchodzi do drzwi i naciska klamkę> Damn it. <warczy cicho>

Charlotte Hall - 17-04-14 23:42:01

(lepsze takie niż żadne xd)

W kreta? Coś ty. *pokręciła głową. Kiedy Alexander podniósł się z ziemi podążyła za nim wzrokiem.* Zaraz wracam. * powiedziała do dziewczyny. Kiedy A. zaczął kląć pod nosem, Char teleportowałą sie do niego. SPojrzała na Red Coat zapatrzoną w ekrany i wróciła spojrzeniem do hybrydy. Po chwili namysłu położyła dłoń na jego ramieniu i zanim się zorientował, C. stworzyła małą, prywatną iluzję tylko dla ich dwójki. Nie różniła się wiele otoczenia, poza tym, że byli w sali zupełnie sami.* Jak widzisz, moge sie teleportować. Mogę spróbowac nas stad wyciągnąć. *powiedziała do chłopaka patrząc mu w oczy* I myślę, że dla tej dziewczyny mogę stworzyć jakieś przedstawienie. Co ty na to? *zapytała. To wszystko działo sie w ich głowach i RC nie miała do tego wglądu mimo swoich zdolności.*

Jessica Love - 17-04-14 23:44:28

Zamiast jeżem wolałabym być ptakiem, ale musiałabym widzieć. Czekaj... jest jakieś zwierze które nie ma powiek? < Spytała próbując coś wymyśleć po chwili powoli wstała i usiadła na łóżku.> Chciałabym móc wkońcu otworzyć powieki, nie przywykłam do.bycia ślepą< Mruknęła strach powoli zamieniał sie w zlosc >

Alexander Kahn - 17-04-14 23:51:08

<odwraca się w stronę Charlotte i odwzajemnia spojrzenie> Czerwona suka tu siedzi. Osobiście nie wyczuwam w tej sali żadnej.. nadnaturalnej blokady. Sam też mogę się teleportować, tak samo przesuwać przedmioty. Jeszcze nie do końca wiem jak to działa, ale.. duchy tak mają. <wzrusza ramionami> Jeśli nie spróbujemy, nigdy się nie dowiemy. Trzeba się nią zająć. Nie jestem opiekunką grzesznych, odstawmy ją na salę operacyjną i lekarze to załatwią. <przenosi wzrok na J i unosi kącik ust>  Nie wiem, chyba nie. Możesz być duchem, czy coś. Kto powiedział, że musisz być zwierzakiem który zakopuje się w błocie? <uśmiecha się lekko> Już niedługo.

Charlotte Hall - 17-04-14 23:56:52

Duchem, no tak. Cały czas zapominam. *pokiwała głową* A jesli się nie uda, to wymyślę dla niej twojej koleżanki cos specjalnego. *uśmiechneła się do niego i ich prywatna projekcja rozpadła sie na kawałki. C. podeszła z porotem do dziewczyny i połozyła dłoń na jej ramieniu.* Właściwie to jest. Na przykład gekon. Mała urocza jaszczurka pozbawiona powiek. *odpowiedziała weselszym tonem, żeby podnieść dziewczynę na duchu.*

Jessica Love - 18-04-14 00:07:39

Duchem bedę jak umrę < W tym momencie miała ochotę pokręcić oczami co ją jeszce bardziej przybiło.> Gekony są straszne i Alexander co do tamtego kłamstwa to przepraszam < Przełknęła ślinę > Wszystko mnie przeraża. < Zacisnęła drobne dłonie na materacu >

Alexander Kahn - 18-04-14 00:18:45

Jakiego kłamstwa? <pyta trochę zdezorientowany i chwilę się jej przygląda. Słysząc o jaszczurce, przez moment przygląda się Charlotte i uśmiecha się ciepło pod nosem> Zabieramy cię stąd, lekarze ci pomogą i wrócisz bezpiecznie do domu.

Jessica Love - 18-04-14 00:23:53

Nie ważne < Mruknęła sennie > Jak chcecie wraz ze mną się stąd wydostać, to nie możliwe < Pokręciła głową, po chwili zadrzała z zimna> Nie znoszę szpitali, a tym bardziej lekarzy. < Wyszeptała.>

Charlotte Hall - 18-04-14 00:28:55

Gekony nie są straszne. Są urocze. To jedna z niewielu rzeczy które uważam za urocze. *nadal próbowała podnieść dziewczyne na duchu. Słuchając jak Alex mówił do dziewczyny, Charlotte spojrzała na ekrany i na Czerowną. Nadal obrzerała sie popcornem. Na zdrowie, suko. pomyślała i spojrzała na Alexa. Kiwnęła do niego i złapali się za dłonie.* Teraz tylko się nie przestrasz. Trochę zatrzęsie. *powiedziała Charlotte. Oboje dotknęli też Jessici i w ułamku sekundy teleportowali się z sali.*

Isaac Lahey - 18-04-14 08:19:02

Wczoraj: *zasypia jak niemowlę*
Rano: *budzi się i ku jego zdziwieniu jest tylko z Hazel, marszczy brwi i prosi poelegniarke o skorzystanie z łazienki. Odświeżony i umyty udaje sie do budżetu. Wraca z dwiema kawami i jakimiś nalesnikami po czym kładzie jeden "zestaw" po stronie dziewczyny, a swój je sam*

Hazel Jackson - 18-04-14 08:25:31

<Budzę się powoli z niespokojnego snu i przecieram oczy. Siadam na łóżku i rozglądam się. Dziwne. Gdzie podział się Alexander, Charlotte i Jessica? Marszczę lekko brwi i spoglądam na Isaaca.> Dzień dobry? <unoszę brwi i uśmiecham się niepewnie. Kiedy mój wzrok pada na kawę i naleśniki uśmiecham się szerzej i biorę się za jedzenie.>

Isaac Lahey - 18-04-14 08:28:50

*słysząc znajomy głos oderwał się od jedzenia i spojrzał na nią z szerokim uśmiechem* dzień dobry *upił łyka kawy i skończył jesc*
Wiedziałem, że zechcesz tutaj zostać. Inni się zmyli. Sam chciałem. *wzruszył lekko ramionami, wciąż się uśmiechając*

Hazel Jackson - 18-04-14 08:34:18

Nawet nie wiem kiedy odeszli. <śmieję się nerwowo i dokańczam jeść. Biorę swoją kawę i sadowię się wygodnie na łóżku, twarzą do chłopaka.> Ale masz rację, zostałabym <wzruszam lekko ramionami.> Skoro chciałeś, to czemu się również nie zmyłeś? <unoszę brwi i upijam łyka kawy.>

Isaac Lahey - 18-04-14 08:39:46

Cóż.. *zaczął, spoglądając na swój kubek* chyba nie chciałem, żebyś została tutaj sama i zbzikowała *uniôsł wzrok, szxzerząc się i wskazał na telewizor*
Fajna rozrywka i... *przełknął łyk kawy, patrząc gdzies przed siebie*
Nie mam za bardzo do kogo wrócić

Hazel Jackson - 18-04-14 08:43:56

<Przewracam oczami uśmiechając się.> Nie zbzikowałabym... <odpieram, ale w myślach dodaję: chyba.... Słysząc następne jego słowa, uśmiech znika z mojej twarzy.> Ah. <mówię tylko, bo chyba nie wiem co innego mogłabym powiedzieć. Spuszczam na chwilę wzrok przyglądając się kawie w swoim kubku. Co gdybym wróciła do Londynu?, nagle przychodzi mi do głowy. Nie wiem co z moimi rodzicami. Nie wiem czy wiedzą że śmierć Hannah była moją winą... Nie mogłabym wrócić. Nie z świadomością że to ja ją zabiłam.>

Isaac Lahey - 18-04-14 09:27:46

*Spoglądał na nią przez chwile ze smutkiem, mimo wszystko uśmiechnął się lekko*
Hej.. Wiem, że mnie nie znasz praktycznie w ogóle, ale rozumiem i przeszedłem więcej niż Ci się wydaje, więc.. *przygryzł dolną wargę, spoglądając na nią bez przerwy*

Hazel Jackson - 18-04-14 09:31:21

<Spoglądam na niego i powoli kiwam głową. Miło by było w końcu to z siebie wyrzucić... ani razu nie powiedziałam tego głośno. Znów spuszczam na chwilę wzrok.> Mogę ci zaufać? <pytam nie patrząc na niego.>

Isaac Lahey - 18-04-14 09:34:09

A jak myślisz? *uniósł prawą brew do góry i wstał ze swojego łóżka i usiadł obok niej z lekkim uśmiechem*

Hazel Jackson - 18-04-14 09:36:22

<Zerkam na niego i wysilam się na uśmiech.> Chyba mogę. <odpowiadam i odwracam wzrok. Uśmiech spełza mi z twarzy i patrzę w jakiś punkt niewidzącym wzrokiem.> Ja.. zamordowałam swoją własną siostrę. <wyrzucam z siebie bez jakichkolwiek emocji.>

Isaac Lahey - 18-04-14 09:39:13

*wsłuchiwał się w jej słowa bardzo uważnie, nic nie mówił przez chwilkę, a jego twarz nadal była taka sama*
Miałaś jakiś powód? *spytał cicho, patrząc na nią kątem oka*

Hazel Jackson - 18-04-14 09:43:56

<Zamykam oczy starając się powstrzymać łzy. Nie będę płakać. Nie teraz, nie tutaj.> Ona.. miała czarne oczy. I próbowała mnie zabić. <mówię, trochę bez sensu.> Sam twierdzi że była opętana, ale to nie łagodzi mojej winy... mogłam zrobić cokolwiek innego, a ja... strzeliłam do niej. <przygryzam boleśnie wargę i czuję jak mimo wszystko parę łez spływa po moich policzkach. Szybko je ocieram, ze złością.>

Isaac Lahey - 18-04-14 09:50:55

Hazel *powiedział cicho, lecz stanowczo by choć trochę ją uspokoić* spójrz na mnie dobrze? Proszę *powiedział nadal tym samym tonem, a gdy dziewczyna nadal się opierała przykucnął przed nią, zmuszając ją by spojrzała mu w oczy*
To nie Twoja wina, słyszysz? Nawet gdybyś ją wyegzorcyzmowała albo by umarła, albo wpadła w depresję i byłaby tak nieszczęśliwa, że popełniłaby samobójstwo. *powiedział bardzo cicho, wiedział coś o tym i to dużo, wyciągnął z kieszeni bluzy paczkę chusteczek i wyciągnął jedną, ocierając dziewczynie policzki*
Jesteś dobrym.. Człowiekiem, zaufaj.

Hazel Jackson - 18-04-14 09:58:30

<Nie spoglądam mu w oczy kiedy prosi. Nie chcę. Oddycham płytko, chcę się uspokoić ale nie mogę. Dlaczego to wszystko musi tak boleć? Dopiero kiedy przykuca przede mną nie mam wyjścia i patrzę mu w oczy.> Ale.... ja ją zabiłam, Isaac. Mogłam zrobić wszystko inne, ale nie pomyślałam i.. <zamykam na chwilę oczy ale zaraz znów je otwieram patrząc na niego.> Nie jestem dobra. <odpowiadam cicho.> Nie jestem nawet człowiekiem. <dodaję odwracając wzrok.>

Isaac Lahey - 18-04-14 10:04:39

Wiem *mówi na jej ostatnie słowa i po chwili się uśmiecha* ale masz w sobie człowieczeństwo, co czyni Cię człowiekiem. Jesteś jak ja *prxygryzł dolną wargę*
Zrobiłaś najlepszą rzecz jaką mogłaś zrobić i kiedyś to zobaczysz. Poczucie winy to okropne uczucie i można je zwalczyć tylko w jeden sposób: żyć tak jakby tamta osoba chciałaby byś żyła. Jestem pewien, że twoja siostra, ta prawdziwa - nie demon, chciałaby twojego szczęścia *cały czas mówiąc to patrzył jej w oczy, po chwili wziął głęboki oddech*
Patrzę w twoje oczy i widzę dobro, to chyba coś znaczy *uśmiechnął się do niej*

Hazel Jackson - 18-04-14 10:12:21

Ty... ty jesteś jak ja? <pytam lekko zaskoczona patrząc na niego. Słucham jego słów i kiwam lekko głową.> Obiecuję, że... spróbuję. <mówię przygryzając nieświadomie wargę.> Dziękuję... <uśmiecham się z wdzięcznością. Zrozumial mnie. Nie potępił.>

Isaac Lahey - 18-04-14 10:14:37

Jestem jak ty. *pokiwał głową, a słysząc jej słowa uśmiechnął się radośnie. Przez chwilę jeszcze patrzył w jej oczy, po czym znowu usiadł na swoim miejscu*
Nie masz za co dziękować.

Hazel Jackson - 18-04-14 10:18:38

<Uśmiecham się jeszcze, a kiedy wraca na swoje miejsce, podciągam kolana pod brodę spoglądając na niego.> Więc jesteś pierwszym... z tego gatunku? <bardziej pytam i uśmiecham się krzywo.> Którego spotkałam. <mówię.>

Isaac Lahey - 18-04-14 10:23:26

Gdy mieszkałem tutaj za pierwszym razem było nas więcej. Teraz też jest nas dużo. *wzruszył lekko ramionami i oparł się wygodnie o ścianę*
Nie ma się czego wstydzić. Osobiście jest to najlepsza rzecz jaka mnie spotkała *powiedział z uśmiechem*
Ugryzienie.

Hazel Jackson - 18-04-14 10:26:05

Nie zauważyłam <unoszę kąciki ust. No ale w końcu, jak miałam kogoś spotkać skoro prawie cały mój czas spędzam z Samem?> A ja nawet nie wiem... zapomnienie przy przemianie jest fajne.. chociaż ból... <wzdrygam się lekko.> Gen. <odpowiadam.> Uaktywniony po... Hannah. <odwracam na chwilę wzrok.>

Isaac Lahey - 18-04-14 10:46:50

Wiec jestes tym drugim rodzajem wilkołaka. Czystokrwistym. *powiedział z uśmiechem* miałem kiedys przyjaciół którzy tacy byli. Ja jestem zwyczajny, nie tak silny.

Hazel Jackson - 18-04-14 10:56:54

Czystokrwistym. <powtarzam i wykrzywiam usta w uśmiechu.> Dziwnie to brzmi. <kręcę lekko głową.> Przyjaciół? Co się z nimi stało? <pytam ale zaraz uświadamiam sobie że nie powinnam być wścibska.> Nieważne. <dodaję więc od razu.> Myślałam że wszystkie wilkołaki są jednakowe... <mówię zerkając na niego.>

Isaac Lahey - 18-04-14 10:59:21

Musiałbyć Ci opowiedzieć całą historię życia, ale założę się że Cię zanudzę. A tego nie chce *powiedział z uśmiechem i spojrzał ja ekran*
Kurcze, miałaś racje co do Alice. Dobrze że się nie zakładaliśmy *powiedział z rozbawieniem*

Hazel Jackson - 18-04-14 11:02:15

<Śmieję się.> Na pewno byś mnie nie zanudził, chętnie bym posluchała. <kiwam z przekonaniem głową. Słysząc jego słowa również zerkam na ekran i unoszę kącik ust.> Owszem, dobrze. Wisiałbyś mi kasę <usmiecham się szeroko.>

Isaac Lahey - 18-04-14 11:19:05

Ja to mam jednak szczescie *rozesmiał się pogodnie, po czym podrapał sie po karku*
Eee... Zacznijmy od tego że się urodziłem w Nowym Jorku. Biedniejsza część miasta, Brooklyn. *poslal jej ciepłe spojrzenie* mama źle znosiła ciąże i wpadła w depresje, więc zawieźliśmy ją do psychiatryka. Zostałem z ojcem i bratem. *zrobił na chwilkę przerwę i opowiedział jej jak jego brat zginął w Afganistanie podczas misji. O tym jak przeprowadził się z ojcem do Mystic Falls i jak senior go bił, znęcał się nad nim i trzymał w piwnicy, przez co nabawił się klastrofobii i o tym jak został przemieniony w wilkołaka i jak jego ojciec zginął w niewyjaśnionych okolicznościach, a policja podejrzewala jego*
Potem poznałem Jareda. Był czystokrwisty. Był dla mnie jak brat. Przygarnął mnie *uśmiechnął się szczerze* poznałem jego siostrę Rose, byłą dziewczynę Deana. Zakochalam się w niej ale była w związku. No i potem pojawiła sie Effy. Smutna, zagubiona i skrzywdzona w przeszłości. Znalazłem z nią wspólny język i przez kawałek czasu byliśmy razem ale ona... zdradziła mnie. Z Jaredem. Byłem zły, ale im wybaczylem. Wzięli ślub a ja zbliżyłem się do Rose. Ona chciała dobrze, znalazła moją matkę, ale było to dla mnie bolesne wiec uciekłem do Nowego Jorku. Nigdy nie odwiedziłem matki, potem dowiedziałem sie ze popełniła samobojstwo. W międzyczasie Jared i Effy wyjechali do Los Angeles jako małżeństwo. Ona była w ciazy ale presja.. Zaćpała się. Chciałem pomoc Jaredowi ale on mnie wyrzucił.wrocilem do NY w okropnym stanie. Pracowałem a polowe kasy wysyłałem Jaredowi. Potem poznałem Lydie. Pierwsza prawdziwa milosc, pomogła mi ale wiedząc o moim uczuciu kupiła mi bilet do Falls. I jestem. *zakonczyl z nikłym usmiechem*

Hazel Jackson - 18-04-14 11:24:50

<Słucham go przez cały czas uważnie. Kiedy mówi o Effy i narkotykach, nieświadomie dotykam kieszeni. Wyczuwam tam paczkuszkę z prochami. Dawno nie brałam, ale wiem że nie wytrzymam. Nie mam silnej psychiki. Kiedy kończy opowiadać spuszczam wzrok wyłamując sobie palce. Nie wiem co powiedzieć, jak skomentować jego historię.> Mówiłam , że mnie nie zanudzisz. <odzywam się w końcu uśmiechając krzywo.>

Isaac Lahey - 18-04-14 11:28:07

*słysząc jej słowa, roześmiał się pod nosem* kamień z serca *uśmiechnął się*

Hazel Jackson - 18-04-14 11:31:24

<Spoglądam na niego przez chwilę z uśmiechem.> Byłam chora na raka. <mówię. Skoro on opowiedział mi o sobie, czuję że ja powinnam też cos powiedzieć.>

Isaac Lahey - 18-04-14 11:35:08

Jak to byłaś? *spytał nieco zbity z pantałyku*
Przepraszam... Po prostu wyglądasz.. Jak ktoś zdrowy i pełny energii. Wyzdriwialas, tak? *spytał z lekkim usmiechem*

Hazel Jackson - 18-04-14 11:44:30

Mam to traktować jako komplement? <parskam śmiechem kręcąc głową.> Tak, cóż... Sam miał w tamtym czasie w sobie anioła i... mnie uleczył <wzruszam ramionami skrępowana.> Wtedy nawet nie wiedziałam o istnieniu... tego całego nadnaturalnego świata <dodaję lekko zaskoczona tym faktem.>

Isaac Lahey - 18-04-14 11:46:50

Przykro mi, że tyle wycierpiałaś *powiedzial szczerze i rownież sie zasmiał* jestem do bani w dawaniu komplementów, ale tak to był komplement

Hazel Jackson - 18-04-14 11:49:58

Mi też <mamroczę, speszona. Słysząc jego następne słowa uśmiecham się szeroko…> Ten komplement nie był taki zły. <odpowiadam kiwając głową.>

Alice Cavercius - 18-04-14 12:02:07

<otwiera oczy i mruży je lekko od zbyt jasnego światła. Po chwili przekręca głowę w bok i widzi innych ludzi> Hazel? <pyta, chcąc się podnieść, ale czuje, że jest przywiązana. Syczy cicho, czując igłę w nadgarstku> Co się dzieje? <pyta lekko niewyraźnym głosem>

Hazel Jackson - 18-04-14 12:08:56

<Widząc że Alice się obudziła usmiecham się.> Cześć, Alice. Miło że wpadłaś. <kiwam głową.> Okazuje się że to tylko symulacja. <wyjaśniam wzruszając ramionami i wstaję z łóżka szybko do niej podchodząc. Uwalniam ją z pasów i wracam na swoje łóżko.>

Alice Cavercius - 18-04-14 12:14:31

Symu... symulacja? <pyta, jakby nie do końca to do niej docierało> Czyli szliśmy przez tą pieprzoną dżunglę, uciekaliśmy przed dzikusmi jeszcze ten cholerny pająk... umarłam, żeby ktoś miał z tego rozrywkę? <przeczesuje palcami włosy i patrzy się na ekran> Paranoja <mruczy pod nosem>

Hazel Jackson - 18-04-14 12:17:45

Mniej więcej <potwierdzam uśmiechając się krzywo. Sadowię się wygodniej na łóżku i zerkam kątem oka na Isaaca ale zaraz przenoszę wzrok na ekran.>

Isaac Lahey - 18-04-14 12:43:53

Cześć *mowi z uśmiechem i ogląda co sie dzieje, a czując wzrok Hazel sam zaczyna co chwile na nią zerkać*

Alice Cavercius - 18-04-14 12:56:08

<kręci głową, zaciskając usta w cienką linię i także kieruje wzrok na ekran>

Hazel Jackson - 18-04-14 13:10:35

<Uśmiecham się lekko czując na sobie wzrok Isaaca. Widząc jednak co się dzieje w tej 'symulacji' skupiam wzrok na ekranie.> O. Mój. Boże. <wyrywa mi się i przez chwilę gapię się tylko na ekran. Zaraz jednak odwracam wzrok.> Nie mogę na to patrzeć. <mamroczę i kładę się nałóżku twarzą w dół zakrywając uszy rękami i zaciskając powieki.>

Isaac Lahey - 18-04-14 13:15:08

Alice mam nadzieję że ty lepiej wyglądasz nago *probuje przerwać ciszę, jednak nawet nie ma siły sie zasmiać*
Cóż.. *mowi nieco zdegustowany* przynajmniej się nie bzyknęli? *wzdryga się i idzie po kawe*

Alice Cavercius - 18-04-14 13:24:11

Nigdy nie będzie ci dane sprawdzić <kręci powoli głową, zerkając na niego, żeby nie musieć patrzeć w ekran> Nie powinni tego jakoś ocenzurować czy coś? <pyta po dłuższej chwili>

Hazel Jackson - 18-04-14 13:25:22

Nie jesteście zabawni <burczę w poduszkę nie otwierając nawet oczu.>

Isaac Lahey - 18-04-14 13:28:38

*wraca po chwili z trzema kawami i podaje je dziewczynom, a sam pije swoją*
Spoko Hazel juz sie ubrali *powiedzial a w jego głosie dało sie usłyszeć nutkę rozczarowania*
Znaczy.. Ten... Legalny pornos. *po chwili poczuł jak sie pogrąża i zamilkł, pijąc kawe*

Hazel Jackson - 18-04-14 13:33:33

<Kiedy podaje mi kawę od razu odstawiam ją na bok. Słysząc jego słkwa prycham i na chwilęsię ppodnoszę patrząc na niego.> Isaac. Może i pornos legalny, ale jakoś nie mam ochoty oglądać mojego chłopaka w akcji... z inną. <zaciskam usta w cienką linię i odwracam wzrok znów kładąc się na łóżku z twarzą w poduszuce.>

Isaac Lahey - 18-04-14 13:36:45

A tak. Nie pomyślałem, przepraszam *mruknął wciąż nieco zażenowany*

Hazel Jackson - 18-04-14 13:37:33

Nie ma sprawy <mamroczę w poduszkę i zaciskam powieki.>

Alice Cavercius - 18-04-14 13:40:37

<bierze kubek od Isaaca> Dzięki <mówi cicho i patrzy się w ekran. Krzywi się lekko, gdy Dean dostaje> Do dalej. Masz to wygrać, pamiętasz? <mruczy pod nosem, biorąc łyka kawy i odstawia ją na chwilę. Dopiero teraz czuje, że ma coś przyklejone do skroni, więc szybko to odkleja i powoli wyciąga igłę z nadgarstka, krzywiąc się nieco>

Hazel Jackson - 18-04-14 14:03:13

<Po chwili wzdycham i siadam na łóżku znów patrząc na ekran.> Okay. Zakład że następny odpadnie Bram? <próbuję powiedzieć to wesoło, ale głos mi się łamie w środku wypowiedzi i dokańczam dopiero po chwili. Mimo że do niczego tam nie doszło, czuję się zdradzona...>

Isaac Lahey - 18-04-14 14:04:23

Nie ma mowy *pokrecił przecząco głową* następny bedzie Dean, zobaczysz *puścił jej oczko*

Hazel Jackson - 18-04-14 14:06:28

<Udaje mi się uśmiechnąć.> A założysz się? <unoszę brew zerkając na niego.> I tym razem jednak będziesz mi wisiał kasę. <uśmiecham się lekko.>

Isaac Lahey - 18-04-14 14:07:49

Zakład ale o coś innego *usmiechnal sie tajemniczo i wyciągnął dłoń w jej kierunku*

Hazel Jackson - 18-04-14 14:09:01

<Unoszę brew wyżej nie podając mu jeszcze ręki.> O co? <pytam.>

Isaac Lahey - 18-04-14 14:11:36

Ty wygrasz zrobię co będziesz chciała, ja wygram umowisz się ze mną *powiedział pewnie jednak szybko dodal* na kawe *nie wiedział czemu to powiedział, ale nie chciał oberwać, usmiechnal się*

Hazel Jackson - 18-04-14 14:15:20

<Zaciskam na chwilę usta, ale w sumie... co mi szkodzi.> Stoi. <mówię i podaję mu rękę żeby przypieczętować zakład.>

Isaac Lahey - 18-04-14 14:16:54

*ściska jej dłoń przez kilka sekund, po chwili jednak ją puszcza* a tak a propos co będziesz chciała? *spytal z usmiechem, oglądając co sie dzieje*

Hazel Jackson - 18-04-14 14:22:31

<Uśmiecham się lekko.> Jeszcze nie wiem. <kiwam głową.> Będę musiała się zastanowić... <zerkam na niego kątem oka i po chwili patrzę na ekran.>

Isaac Lahey - 18-04-14 14:56:26

Wygrałaś *powiedział przez zaciśnięte zeby i zaczal rzucać wiązkę przekleństw w kierunku Brama*

Hazel Jackson - 18-04-14 15:11:00

<Wybucham śmiechem i nie mogę się opanować; padam na łóżko. Dopiero po chwili udaje mi się uspokoić.> Aż tal bardzo chciałeś mnie zabrać na kawę? <patrzę na niego. Po chwili jednak mój wzrok przykłuwa ekran. Szybko wesołość mnie opuszcza i Zaciskam usta oglądając co się tam dzieje.>

Bram Evans - 18-04-14 15:31:09

* Budzi się gwałtownie, oddychając ciężko. Zdezorientowany rozgląda się po pomieszczeniu. Patrzy na osoby siedzące koło niego* Co się dzieje ? Gdzie jestem ? * Patrzy na nich ze zdziwieniem*

Isaac Lahey - 18-04-14 15:32:34

*otwiera usta by jej odpowiedzieć, kiedy zauważa się na ekranie* ej aż tak jestem przystojny? *nagle widzi siebie calujacego się z Hazel i kolejne sceny i ostrożnie na nią spogląda, nic nie mówiąc*

Hazel Jackson - 18-04-14 15:35:09

Nawet bardziej <zapewniam go wysilając się na wesołość i starając się nie tracić rezonu.> Czerwona robi to żeby go zdenerwować. <mamroczę, unikając wzroku Isaaca i spoglądam na Brama który się obudził.> Umarłeś w symulacji i jesteś w szpitalu <wyjaśniam zwięźle.>

Isaac Lahey - 18-04-14 15:38:00

Ale przyznaj, że dobrze razem wyglądamy *roześmiał się głośno* to co z tą kawą? *po chwili przeniósł wzrok na Brama i pokrecił ze zloscia głowa*
Miałeś wygrać

Hazel Jackson - 18-04-14 15:41:16

<Śmieję się cicho, ale nie odpowiadam.> No wiesz, przegrałeś zakład... to znaczy że kawa jest niepewna <spoglądam na niego kątem oka i po chwili przenoszę wzrok na Brama.> Pokrzyżowałeś mu plany. <informuję go wesoło.>

Isaac Lahey - 18-04-14 15:43:02

Właśnie Bram, zaraz naprawde zostaniesz bez głowy *wzial poduszkę i rzucił nią w chłopaka*
Cóż.. Wypiję sam tę kawe *powiedział, siląc się na smutek*

Hazel Jackson - 18-04-14 15:46:20

<Śmieję się i padam na łóżko wpatrując się w sufit.> Hmm, ale jeśli naprawdę ci będzie zależeć na tej kawie to może dam się namówić. <oświadczam podpierając się łokciami i spoglądając na niego z lekkim uśmiechem.>

Isaac Lahey - 18-04-14 16:21:13

Daj mi swój numer, albo adres to Cię wyciągnę *mruknął zachrypniętym głosem*

Hazel Jackson - 18-04-14 16:24:23

<Siadam na łóżku i szukam czegoś w kieszeniach. Znajduję długopis - wiedziałam że gdzieś go miałam! - i podchodzę szybko do Isaaca.> Daj rękę. <mówię a kiedy mi ją podaje szybko zapisuję mu swój numer.> Adres też bym ci podała ale... <wzruszam ramionami odsuwając się.> Mieszkam z Alice. <wskazuję dziewczynę ruchem głowy i uśmiecham się do niego lekko po czym wracam na swoje łóżko.>

Isaac Lahey - 18-04-14 16:28:25

Jak romantycznie *rozesmial sie, patrząc na rękę, po czym wyprostował rękaw koszuli, by zakrył numer, nie zmywając go*
Cóż mam stosować zasadę trzech dni? *wybuchnal smiechem i znowu spojrzał na ekran*

Hazel Jackson - 18-04-14 16:32:19

<Prycham lekko kręcąc głową i patrzę na ekran.> Hmm... niekoniecznie. <przenoszę na chwilę wzrok na Isaaca uśmiechając się, ale zaraz znów spoglądam na ekran. Uśmiech znika z mojej twarzy kiedy patrzę na Sama. Zaciskam usta.> Okay, ten ekran mnie rozprasza. Da się to jakoś wyłączyć? <pytam i rozglądam się po tych którzy nie śpią>

Bram Evans - 18-04-14 16:57:48

Winchesterowi się w głowie pokręciło i tak wyszło. * wytknął język* Mogłem go wtedy udusić * powiedział smutno, a kiedy dostał poduszką, szybko rzucił nią w chłopaka. Później patrzył zaciekawiony na ekran.*


( Ej, a on ciągle jest w tym dziwnym krześle ? xD )

Hazel Jackson - 18-04-14 18:14:02

<Nie odzywam się przez chwilę, patrząc tylko na ekran i obserwując z uwagą to co się tam dzieje. Kiedy słyszę monolog Sama, jego słowa, czuję że w oczach zbierają mi się łzy. Naprawdę jestem aż taka nieczuła? Zapomniałabym o nim po kilku dniach? Ukrywam twarz w dłoniach i nie zwracając uwagi na nikogo obecnego na tej głupiej sali padam na łóżko, znów chowając twarz w poduszkę. Jestem beznadziejna...>


(chyba tak? :lol: )

Isaac Lahey - 18-04-14 19:39:06

Hazel wszystko.. *jednak nie dokończył, to nie był najlepszy moment, jesli chciała byc sama... Podszedł do niej i przykrył kocem, po czym uwolnił Brama*
Idziemy cos zjesc, stary?

Hazel Jackson - 18-04-14 20:46:15

<Czując jak ktoś przykrywa mnie kocem, podrywam głowę i uśmiecham się z wdzięcznością do Isaaca. Po chwili jednak odwracam wzrok i znów wtulam twarz w poduszkę starając się nie płakać. Dopiero po dłuższej chwili się uspokajam. Siadam na łóżku przez chwilę wpatrując się w swoje dłonie, i nagle przypominam sobie o czymś.> Pełnia. <mówię, kierując wzrok na Isaaca.>

Isaac Lahey - 18-04-14 20:52:58

*Nagle z zamyśleń wyrywa go głos dziewczyny, obraca się gwałtownie w jej stronę*
Nie wypuszczą nas... *powiedział, spoglądając wymownie w kierunku Brama, dzięki jej słowu zdał sobie sprawę z przyczyny jego głodu* Hazel wstawaj *polecił krótko*

Hazel Jackson - 18-04-14 20:55:16

<Bez słowa sprzeciwu wstaję.> Co masz zamiar zrobić? <pytam. Zaczynam się denerwować... kolejna przemiana, znów ból..>

Isaac Lahey - 18-04-14 20:57:53

Zobaczysz *powiedział krótko i wyszli z pomieszczenia, udając się do stołówki. Zatrzymał się dopiero w pobliży toalety i stanął za Hazel, szepcząc jej do ucha. Z daleka wyglądali jak zwyczajni nastolatkowie, więc nie wzbudzało to podejrzeń*
Wchodzimy do toalety, jest tam małe okienko, nim się prześlizgniemy na zewnątrz, zgoda? *uniósł prawą brew, cofając się o krok, nie chciał by ich bliskość jakoś ją zraziła, powoli podszedł do drzwi*

Hazel Jackson - 18-04-14 21:04:43

<Kiwam głową przygryzając delikatnie dolną wargę> Dobra. <zgadzam się i idę za nim do drzwi,.>

Isaac Lahey - 18-04-14 21:06:57

*Gdy dziewczyna jest w środku, rozgląda się dookoła a gdy nikogo nie widzi zamyka drzwi i zapala światło. Spogląda na okno i zwinnie wskakuje na parapet, otwierając okno, po czym wyciąga rękę w kierunku Hazel by jej pomóc*

Hazel Jackson - 18-04-14 21:09:38

<Chwytam jego wyciągniętą dłoń i z jego pomocą również wchodzę na parapet. Przez chwilę patrzę mu w oczy, jednak zaraz odwracam wzrok.>

Isaac Lahey - 18-04-14 21:10:49

Jesteś na mnie zła? *uniósł prawą brew, a uśmiech zniknął z jego twarzy, wskazał gestem głowy na otwarte okno* Kobiety mają pierwszeństwo

Hazel Jackson - 18-04-14 21:16:49

Nie, nie, jasne że nie. <zapewniam go szybko.> Jasne. <mamroczę wywracając oczami i szybko wyskakuję przez okno. Staję na nogach i chwieję się lekko.>

Isaac Lahey - 18-04-14 21:18:54

*Gdy Hazel znika mu przed oczami, bierze głęboki oddech i wychodzi przez okno stając koło niej* Oho.. zaczyna się.. *mówi gdy jego oczy stają się żółte*
Las? *rzuca krótko, krzywiąc się z bólu*

http://media.giphy.com/media/ehm7NihyakPhm/giphy.gif

Hazel Jackson - 18-04-14 21:20:18

<Spoglądam na niego i kiwam głową.> Tak. <odpowiadam i krzywię się lekko z bólu czując jak niektóre kostki w moim ciele zaczynają się łamać.>

Isaac Lahey - 18-04-14 21:22:00

*Uśmiecha się do niej, chcąc jej dodać otuchy i znika już przemieniony w wilka, ku jego nieszczęściu nie zdążył zdjąc ubrań*

Hazel Jackson - 18-04-14 21:25:09

<Widząc jak Isaac znika już przemieniony, krzywię się bo coraz większe kości mi się łamią i biegnę do lasu ile sił w nogach.>

Alice Cavercius - 18-04-14 21:34:26

<patrzy się na ekran tępym wzrokiem, oglądając co się dzieje. Dean zaprzedał duszę. Ma jeszcze miesiąc życia.  Oparła głowę o oparcie i zamknęła oczy. Czuła się tak strasznie oszukana. Nie powiedział jej o tym. Ile zamierzał zwlekać? Aż w końcu pewnego dnia zniknąłby bez pożegnania? Podkurczyła nogi i objęła je ramionami, opierając na nich głowę. Nie miała już nawet siły płakać. I w sumie nawet dobrze, bo gdyby już zaczęła, nie potrafiłaby skończyć. Nie zwraca uwagi na to, jak Hazel i Isaac wychodzą. Zamyka oczy i po dłuższej chwili zasypia>

Hazel Jackson - 18-04-14 22:20:40

<Przez resztę drogi milczę wpatrując się pod nogi. Kiedy dochodzimy pod budynek szpitala, zatrzymuję się i spoglądam na Isaaca.> Nie rozumiem o co ci chodzi. <burczę i wciskam dłonie do kieszeni.>

Isaac Lahey - 18-04-14 22:22:44

O nic mi nie chodzi *odpowiedział takim samym tonem i podszedł pod otwarte okno i oparł się o ścianę budynku. Spojrzał ziemie i po chwili sie odezwał* No dobra.. Przepraszam, byłem niemiły.

Bram Evans - 18-04-14 22:25:15

* Dzięki pomocy Isaac'a wyswobodził się z krzesła i przetarł swoje nadgarstki.* Jasne * odpowiedział, ale chłopak zaraz potem zniknął. Bram wszystko rozumiał. Przyjrzał się dziewczynie, a kiedy ta zasnęła odwrócił wzrok. Wypowiedział zaklęcie, dzięki czemu stał się niewidzialny i bez problemu wyszedł*

Hazel Jackson - 18-04-14 22:27:37

<Prycham patrząc na niego i krzyżuję ręce na piersi.> Wkurzyłeś się chociaż nie mam pojęcia z jakiego powodu. <kręcę głową i przez chwilę na niego patrzę, ale zaraz znów odwracam wzrok. Nigdy nie potrafiłam zbyt długo patrzeć ludziom w oczy.>

Isaac Lahey - 18-04-14 22:29:55

Bo irytuje mnie to że.. *nagle przerwał i objął się ramionami*
Po prostu nie ma dla mnie nadziei *wzruszył ramionami i wskazał głową na okno* wskakuj *poslal jej blady uśmiech, był juz zmeczony*

Hazel Jackson - 18-04-14 22:35:23

<Podnoszę wzrok znów na niego patrząc. Nie rozumiem o co chodzi w jego słowach o nadziei ale nie chcę pytać. Po prostu nie chcę. Bez słowa przechodzę koło niego i wchodzę przez okno do szpitalnej łazienki. Staję na podłodze i odwracam się czekając na Isaaca.>

Isaac Lahey - 18-04-14 22:38:46

*wskakuje przez okno do pomieszczenia i chwile patrzy jej w oczy, po czym wychodzi z łazienki i kieruje sie do sali, cały czas obserwując czy Hazel idzie za nim. Kładzie sie na swoim łóżku i patrzy chwile na nią po czym cicho mowi "dobranoc" i obraca sie na lewy bok i zasypia*

Hazel Jackson - 18-04-14 22:41:45

<Idę za chłopakiem, cały czas milcząc. Gdy jesteśmy już na sali siadam na swoim łóżku i również przez chwilę na niego patrzę.> Dobranoc. <odpowiadam i po chwili kładę się na łóżku przykrywając kocem. Przez kilka następnych godzin nie mogę zasnąć, za dużo myśli tłoczy mi się w głowie, jednak w końcu zapadam w niespokojny sen.>

Hazel Jackson - 19-04-14 08:20:55

<Wybudzam się powoli ze snu i przewracam na drugi bok. Przecieram oczy i mój wzrok pada na Isaaca. Przyglądam mu się przez dłuższy czas jak śpi, jednak kiedy orientuję się co robię, ganię się w myślach i przewracam na drugi bok. Podkurczam nogi pod siebie i zaciskam powieki. Nie wiem co się ze mną dzieje. Nie chcę wiedzieć.>

Isaac Lahey - 19-04-14 08:27:30

*Budzi się nas ranem wypoczęty. Mnie otwiera oczy jeszcze przez kilka minut. A gdy to robo, przeciąga się i opiera na łokciach. Widząc Hazel mówi niskim, nieco zachrypniętym głosem*
Dobrze spałaś?

Hazel Jackson - 19-04-14 08:32:03

<Słysząc głos chłopaka odwracam się znowu twarzą do niego.> Świetnie. <mamroczę, nie do końca zgodnie z prawdą.> A ty?

Isaac Lahey - 19-04-14 08:55:13

Jak niemowlę *odpowiedział szczerze z szerokim uśmiechem i zerknął na duży ekran, a gdy zobaczył ze nic sie nie dzieje na arenie znowu spojrzał na dziewczynę*
Kawa?

Hazel Jackson - 19-04-14 08:59:58

Yhym. <mamroczę i siadam na łóżku przeciągając się lekko.> Boże, jak ja nienawidzę szpitalnych łóżek. <mówię krzywiąc się lekko.>

Isaac Lahey - 19-04-14 09:33:01

Przynajmniej to wciąż są łóżka *powiedział z szerokim uśmiechem i poklepał łóżko prawą dłonią*
Mam nadzieje że dzisiaj juz wszyscy wrócą *powiedział jak byli w drodze do bufetu*

Hazel Jackson - 19-04-14 09:42:19

Ale niewygodne łóżka. <nie daję za wygraną kręcąc lekko głową.>
Ja też. <odpowiadam mu.> Mam dość szpitali. <dodaję i uśmiecham się krzywo.>

Isaac Lahey - 19-04-14 09:46:03

Hej! Przez długi czas musiałem spać na najcieńszym materacu i uwierz te łóżka są wygodniejsze *również nie chciał przegrać tej bezsensownej wymiany zdań, uśmiechnął się szeroko wskazując menu*
Wybieraj *powiedział z usmiechem i po chwili cicho zapytał*
Jakie masz plany po wyjściu? Ze szpitala?

Alice Cavercius - 19-04-14 09:54:54

<budzi się i pierwsze co to spogląda w ekran. Widząc, że jest w miarę spokojnie, wychodzi z sali i idzie do łazienki, gdzi przemywa twarz wodą. Wraca na salę, a widząc, że nikogo tam nie ma, marszczy brwi i siada na swoim miejscu, patrząc się w ścianę beznamiętnym wzrokiem>

Hazel Jackson - 19-04-14 10:41:33

Jestem pewna że ten materac był wygodniejszy <oponuję i uśmiecham się lekko. Spoglądam na menu i przez chwilę się zastanawiam.> Wezmę tylko Latte <odpowiadam. Słysząc następne jego pytanie wzdycham.> Chyba żadnych... znaczy, jeśli to się liczy będę musiała znaleźć sobie mieszkanie. <krzywię się.> Nie mogę dłużej korzystać z dobroci Alice. <wzruszam delikatnie ramionami.>

Isaac Lahey - 19-04-14 10:46:08

Nie raźniej Ci z nią? *Unosi prawą brew do gory i kupuje trzy Latte, jedną wręcza Hazel a dwie niesie w ręku i wracają do sali, druga kawe daje Alice a trzecią sam pije*
Ja wyjeżdżam do Francji na kilka dni *powiedział po chwili*

Hazel Jackson - 19-04-14 10:50:50

Niby tak, ale wiesz... <wzruszam ramionami.> Nie chcę się jej narzucać. <kiedy wracamy do salo, siadam na swoim niewygodnym łóżku.> Do Francji? <marszczę brwi.> Po co? Znaczy, jeśli mogę wiedzieć. <dodaję szybko.>

Isaac Lahey - 19-04-14 10:57:27

Jasne, że możesz *powiedział z szerokim uśmiechem i oparł się wygodnie o ścianę*
Dostałem pracę i jadę wykonać zlecenie *upił kolejny łyk kawy i spojrzał na ekran sceptycznie* nic się nie dzieje *burknął pod nosem*

Hazel Jackson - 19-04-14 11:00:51

Aha. <odpowiadam, nie dopytując bardziej. Upijam spory łyk kawy i również spoglądam na ekran.> Według mnie to dobrze że się nic nie dzieje. <kiwam głową.> Może uda im się dojść do tej góry i wygrają. <sama słyszę w swoim głosie nadzieję i krzywię się po czym wzdycham i upijam kolejnego łyka kawy.>

Isaac Lahey - 19-04-14 11:30:06

Ja tam bym bardzo chciał, żeby po drodze ktoś zginął *powiedział z szerokim uśmiechem*

Hazel Jackson - 19-04-14 11:40:23

<Prycham kręcąc głową.> Najlepiej w jakiś efektowny sposób, co? <spoglądam na niego kątem oka z uśmiechem. Za chwilę jednak znów przenoszę wzrok na ekran i przyglądam się akcji. Krzywię się lekko.> Dobra, czy ja zaczynam mieć jakąś paranoję, czy mój chłopak zaczyna czuć miętę do Avery? <wypalam zanim zdążę się powstrzymać i zaciskam usta wbijając wzrok w ekran.>

Isaac Lahey - 19-04-14 12:30:43

A żebyś wiedziała! Pościgi, wybuchy, terroryści *zaczął wymieniać z fascynacją, a słysząc jej kolejne słowa, mruknął*
Mam kolejny powód by obić mu twarzyczkę

Hazel Jackson - 19-04-14 12:36:08

<uśmiecham się krzywo.> Obejrzyj sibie jakiś film akcji <radzę i krzywię się lekko.> Jasne. Przykro mi, ale nie pozwolę mu zrobić krzywdy. <odpowiadam i podciągam kolana pod brodę kładąc na nich głowę, żeby nie patrzeć na ekran.>

Isaac Lahey - 19-04-14 12:37:21

Nie mam zamiaru pytać o pozwolenie *powiedział uśmiechając sie ironicznie i przeprosił je na chwilkę, po czym wyszedł ze szpitala tym samym sposobem co wczoraj z Hazel. Ruszył do domu*

Hazel Jackson - 19-04-14 13:11:01

<Odprowadzam go wzrokiem i wbijam wzrok w ekran czekając na jakąś akcję.>

Alice Cavercius - 19-04-14 13:33:13

<gdy wcześniej dostaje kawę od  Isaaca i mruczy coś pod nosem, co miało brzmieć jak podziękowanie.  Trzyma przez chwilę kubek w dłoniach a po chwili odstawia go na szafkę obok tego wczorajszego.   Przez dłuższy czas przysłuchuje się rozmowom Issaca i Hazel z obojętnością. Nie mówi nic. Nie ma ochoty na konwersację, jednak gdy Isaac poszedł i zrobiło się cicho, było to jeszcze gorsze od rozmowy. Przełyka ślinę i odwraca wzrok w stronę Hazel> Jak tam po przemianie? <zadaje pierwsze pytanie, jakie przychodzi jej do głowy i uśmiecha się nikle>

Hazel Jackson - 19-04-14 13:46:05

<Odwracam gwałtownie głowę w stronę Alice.> Normalnie <odpowiadam wzruszając ramionami. Wzrok mam nieobecny, myślami jestem daleko stąd.> Coraz mniej boli. <dodaję.>

Alice Cavercius - 19-04-14 14:06:16

Mówiłam, że będzie lepiej <powiedziała, zmuszając się do lekkiego uśmiechu i po chwili westchnęła> Z jednej strony cieszę się, że to tylko gra, ale z drugiej... to cholernie wszystko pokomplikowało, nie uważasz? <pokręciła lekko głową i po zastanowieniu napiła się jednak tej kawy>

Hazel Jackson - 19-04-14 14:18:02

<Kiwam wolno głową i znów spoglądam na ekran, na Sama.> Tak. Masz rację. To skomplikowało jeszcze bardziej sprawę. <mówię głucho. Sam myśli że nie żyję i widzę że coś się z nim dzieje, Isaac... nie. Stop. Nie powinnam o tym wszystkim myśleć. Przymykam oczy i padam na łóżko wbijając wzrok w sufit sali.>

Isaac Lahey - 19-04-14 14:25:00

*Wraca po pewnym czasie do szpitala i cicho wchodzi do sali, siada na swoim łóżku i nic nie mówi*

Alice Cavercius - 19-04-14 14:26:20

<odwraca wzrok w stronę Hazel> W najgorszym wypadku będziesz miała ich dwóch. Sama i Isaaca. To chyba nie tak tragicznie, prawda? <pyta i przełyka cicho ślinę. Przenosi spojrzenie na ekran i wzdycha> Ja za miesiąc nie będę miała nikogo.

Hazel Jackson - 19-04-14 14:33:39

Nie chcę nikogo skrzywdzić. <odpowiadam bardzo cicho i spuszczam wzrok. Kiedy wchodzi Isaac, zerkam na niego, ale prawie natychmiast odwracam wzrok i przenoszę go na Alice. Nie wiem co jej powiedzieć.> Na pewno.. jest jakiś sposób żeby.. go uratować. <mówię i także przenoszę spojrzenie na ekran.>

Alice Cavercius - 19-04-14 14:48:40

Nie sądzę. Takich umów nie da się złamać <zaciska usta w cienką linię i odwraca na chwilę wzrok. Najchętniej poszłaby do domu, ale chciała zaczekać, aż Dean się obudzi. Dopiero po chwili dostrzegła Isaaca> Witamy ponownie <uśmiechnęła się delikatnie> Słyszałam, że wybierasz się do Francji.

Hazel Jackson - 19-04-14 14:51:06

Ah. <odpowiadam. Nie umiem pocieszać ludzi, więc się zamykam i nie dodaję nic więcej. Odwracam wzrok i wbijam go w ekran. Naprawdę, mogłoby się zacząć coś dziać...>

Isaac Lahey - 19-04-14 14:54:30

A tak, cudownie prawda? A jak się uda to i do Australii, Włoch.. Wszędzie *powiedział z dumą, zerkając kątem oka na Hazel, po czym znowu spojrzał na Alice*
Towarzystwo pięknych kobiet, samochody, żyć- nie umierać *zazartował i roześmiał się głośno*

Alice Cavercius - 19-04-14 15:02:11

Robisz sobie taką wycieczkę dookoła świata czy masz jakiś konkretny powód? <spytała, spuszczając nogi na ziemię i zakładając jedną na drugą>

Isaac Lahey - 19-04-14 15:06:03

Praca *powiedział nieco zawstydzony, jednak szybko odzyskał humor*
Będę sprowadzał samochody i handlował bronią na nadnaturalnych *powiedział z szerokim uśmiechem*
No i codziennie trzeba chodzić w garniaku *dodał z krzywym uśmiechem*

Alice Cavercius - 19-04-14 15:15:34

Broń i samochody, nieźle się wkręciłeś <pokiwała głową i uśmiechnęła się> Ale wiesz... to się nawet dobrze składa bo szukam samochodu. W sumie to przymierzałam się już do kupna, ale cóż, RC nas porwało <skrzywiła się lekko i skierowała wzrok z powrotem na chłopaka> Zależałoby mi na Jaguarze f-type <powiedziała, odgarniając włosy za ucho> Czerwonym <dodała po chwili, przygryzając wargę>

Isaac Lahey - 19-04-14 15:23:13

*powtórzył w myślach jej słowa i pokiwał wolno glową* okej, jutro dam Ci znać czy dostałem prace, wtedy na sto procent możesz na mnie liczyć *uśmiechnął się szeroko*

Alice Cavercius - 19-04-14 15:30:44

No i super <uśmiechnęła się szeroko, na chwilę zapominając o wszystkim innym> Będę miała z głowy to całe jeżdżenie, osobisty odbiór i te wszystkie pytania na temat rzeczy, o których nie mam pojęcia <zaśmiała się pod nosem>

Hazel Jackson - 19-04-14 15:38:30

<Cały czas przysłuchuję się ich rozmowie, co jakiś czas zerkając na Isaaca, jednak szybko odwracając wzrok. Kiedy nagle dostrzegam że w symulacji coś się dzieje ożywiam się.> Isaac, chciałeś akcji. <odzywam się uśmiechając krzywo.>

Isaac Lahey - 19-04-14 15:51:43

*słysząc Hazel najpierw patrzy jej w oczy, po czym znowu zerka na ekran*
Jak myślicie? *pyta cicho*

Hazel Jackson - 19-04-14 15:55:07

Dean. <odpowiadam natychmiast, bez zastanowienia.> Znam Sama. Uratuje brata. <dodaję wzruszając ramionami, i kątem oka obserwuję Isaaca.>

Isaac Lahey - 19-04-14 16:02:11

I znowu masz rację *parsknął śmiechem i popatrzył jej w oczy*
Zabiorę Cię do kasyna i wygrasz dla mnie fortunę *puścił jej oczko*

Alice Cavercius - 19-04-14 16:03:40

<gdy widzi, że to wszysko dobiegło końca, podchodzi do Deana i kuca obok jego krzesła czekając, aż się obudzi>

Avery Saltzman - 19-04-14 16:05:02

<otwiera powieki i podnosi się gwałtownie na leżaku, zaczerpując powietrza... Wait. WHAT THE HELL IS GOING ON? Umarła... na tej całej pieprzonej wyspie. Rozgląda się oszołomiona po pomieszczeniu, zauważając Alice, Hazel oraz Isaac'a. Czując, że skórzane pasy uwierają ją niemiłosiernie w nadgarstki, próbuje się z nich wyswobodzić, jednakże na daremno> Gdzie ja jestem? I... jakim cudem ja żyję? O co chodzi? <pyta pośpiesznie, spoglądając to na siostrę, to na resztę. Nic nie rozumie, ma kompletną pustkę w głowie>

Dean Winchester - 19-04-14 16:08:05

<Gwałtownie budzi się i rozgląda. Czy to piekło? Nie. Szpital.> O co chodzi? <wydusił w końcu, nieco zachrypniętym głosem. Spojrzał na Alice> Ty... żyjesz? <uniósł kącik ust. Poczuł, że jest czymś przymocowany do krzesła i spojrzał w dół, po chwili podnosząc wzrok na pozostałych. Hazel? Isaac? O co chodzi, do cholery?>

Hazel Jackson - 19-04-14 16:10:03

<Parskam śmiechem słysząc słowa Isaaca.> Połowa wygranej dla mnie! <odpowiadam mu i kiedy zauważam na ekranie, że to wszystko się kończy ignoruję wszystkich i zeskakuję z łóżka i podbiegam do Sama, czekając aż się obudzi.>

Alice Cavercius - 19-04-14 16:13:12

Wychodzi na to, że jednak tym razem mi się upiekło <uśmiecha się szeroko i odpina Deana od krzesła, a potem powoli wyciąga z jego nadgarstka igłę> To była tylko symulacja, sen <mówi, nie spuszczając z niego wzroku>

Sam Winchester - 19-04-14 16:14:18

<Nagle otwieram oczy i zaczerpuję powietrza. Scena rodem z Egzorcysty. Rozglądam się po sali.Widzę Isaaca, Avery, Hazel, Alice i Deana.>Dobra co tu do cholery jest grane?!<cedzę pytanie przez zęby. Zamykam oczy próbując poukładać fakty.  Jestem przymocowany do krzesła. Po chwili je otwieram i patrzę na Hazel.>Hazel... ty... umarłaś. Widziałem. To niebo czy piekło?<pytam wyraźnie zdezorientowany i oddycham nispokojnie.>Piekło lub niebo wyglądające jak szpital.<mruczę rozglądając się po wnętrzu.>

Isaac Lahey - 19-04-14 16:16:14

*widząc jak Sam się budzi, podchodzi do jego łóżka i spogląda na niego złowieszczo*
Wrzuciłeś moje ciało do krzaków! Okradłeś mnie! Co z tobą nie tak? *warknął wściekle*

Red Coat - 19-04-14 16:17:32

<widząc, że wszyscy się budzą, wstaje z krzesła i wychodzi do nich, otoczona jak zwykle ochronną bańką> Widzę, że reszta uciekła, ale nimi zajmę się później <mruknęła pod nosem i pokręciła głową, po czym zwraca się do Sama i Deana> Przeżyliście. W nagrodę każdy z was będzie miał ode mnie przysługę. Wykorzystajcie tą szansę mądrze <uśmiecha się szeroko> A co do pozostałych... pewnie spotkamy się w najbliższym czasie <mówi chłodno i znika>

Dean Winchester - 19-04-14 16:17:59

<syczy cicho przez zaciśnięte zęby, czując jak wyciąga mu igłę, masuje ścierpnięte nadgarstki> Czyli... przez te trzy dni spałem, przekonany, że to wszystko to prawda? <unosi brwi i przeciera twarz dłonią. Po chwili zaczyna się śmiać, bez krzty wesołości> To są chyba jakieś jaja... <pokręcił lekko głową i rozglądnął się po sali> Super. <mruknął sarkastycznie, usłyszawszy słowa RC>

Hazel Jackson - 19-04-14 16:18:13

To była tylko symulacja! <wyjaśniam pospiesznie Samowi gdy się budzi. Uśmiecham się szeroko> Nie umarłam, naprawdę. Nikt z nas nie umarł. To tylko symulacja. <powtarzam i szybko odpinam go od krzesła i wyciągam igłę z jego nadgarstka. Kiedy podchodzi do nas Isaac spoglądam na niego i zaciskam usta w cienką linię, ale nie odzywam się. Przenoszę tylko wzrok z powrotem na Sama. Słysząc RC nie patrzę na nią i tylko się wzdrygam słysząc jej słowa.>

Alice Cavercius - 19-04-14 16:28:37

Nie musisz mówić, to.. chore <wzdycha i wpija się w jego usta, odsuwając się po chwili delikatnie> Po prostu chodźmy stąd już, dobrze? <powiedziała dziwnie bezbarwnym głosem>

Sam Winchester - 19-04-14 16:30:47

<Patrzę na Hazel i wstaję na nogi. Przytulam ją do siebie.>Tak się bałem..<szepczę i nagle słyszę Isaaca. Puszczam Hazel i patrzę na niego wściekłym wzrokiem.>Gdybym nie ukrył cię w krzakach, zjedliby cię tubylcy!<podnoszę głos.>A gdybym nie wziął ci mapy, prawdopodobnie nikt by nie dotarł do końca!<kontynuuję tym samym wściekłym tonem. Dopiero teraz zauważam i zwracam uwagę na słowa RC. Jedna przysluga. Nie wiem czy mogę jej ufać. Ale też nie wiem czy mogę zaryzykować życzenie by odwołała pakt Deana.>

Isaac Lahey - 19-04-14 16:33:32

A tak! Wolałbym być zjedzony niż być.. W krzakach! Jak psa *splunął na ziemie i Zmrużył oczy*
Szkoda że jeszcze tam nie siedzisz, byłeś zabawniejszy *burknął wściekłe pod nosem*
Zero kultury!

Hazel Jackson - 19-04-14 16:34:24

<Kiedy Sam mnie przytula uśmiecham się z ulgą. W tej chwili nie pamiętam o niczym. O Avery, Isaacu... jestem tylko ja i on. Kiedy mnie puszcza cofam się o krok i słucham jego słów skierowanych do Isaaca a potem słów Isaaca skierowanych do Sama... Zaciskam usta i przełykam ślinę. Niepewnie spoglądam na jednego to drugiego.> Może.. nie kłóćcie się. Po prostu ... wyjdźmy stąd w końcu. <odzywam się cicho.>

Dean Winchester - 19-04-14 16:36:58

<odwzajemnia przeciągle pocałunek i podnosi się z krzesła; słysząc kłótnię Isaaca i Sama, kręci lekko głową z rezygnacją, jednak nie miesza się> Im szybciej tym lepiej... <mruknął i skierował się razem z Alice do wyjścia>

(dasz gdzieś posta? :> )

Sam Winchester - 19-04-14 16:44:51

<Prycham z irytacją i podchodzę do Avery. Uwalniam ją z krzesła i wyjmuję igłę.>To była tylko symulacja. Głupi sen.<mówię i uśmiecham się smutno.>

Isaac Lahey - 19-04-14 16:48:19

*skrzywił się, jednak nic nie zrobił tylko schował ręce do kieszeni. Spojrzał Hazel w oczy i otworzył usta by cos powiedzieć, po chwili jednak je zamknął.
Wyszedł bez słowa*

Hazel Jackson - 19-04-14 16:51:35

<Widząc jak Sam odchodzi do Avery czuję złość. Okay, nie powinnam przecież nic się nie dzieje.. ale jestem zła. Ugh.. Spoglądam Isaacowi w oczy i tym razem kiedy on także na mnie patrzy, nie odwracam wzroku. Czekam aż coś powie, ale kiedy jednak zamyka usta i wychodzi bez słowa czuję się zawiedziona. Spuszczam wzrok obejmując się ramionami i wbijam wzrok w swoje stopy. Zaczynam się w tym wszystkim gubić. Nie mam pojęcia co czuję, jestem zagubiona.>

Avery Saltzman - 19-04-14 16:52:18

<kiedy Sam uwalnia ją od natrętnych pasów, podnosi się na równe nogi i rozmasowuje obolałe nadgarstki; posyła mu nikły uśmiech> Dzięki. <odgarnia z twarzy kosmyk włosów, przesuwając koniuszkiem języka po dolnej wardze> Ja już chyba... pójdę. <kiwa pewnie głową, biorąc głęboki oddech> Cieszę się, że to była jedynie symulacja i wszyscy żyją. <przenosi wzrok po kolei to z Sama na Hazel, to z Hazel na Isaac'a; następnie opuszcza pokój, po czym ogólnie szpital>

Sam Winchester - 19-04-14 16:56:16

Też się z tego cieszę.<mówię do Avery i odprowadzam ją wzrokiem. Podchodzę do Hazel i patrzę jej w oczy.>Teskniłem za tobą.<mówię cicho i delikatnie ją całuję.>Masz przy sobie mój telefon?<pytam po chwili calowania.>No i masz rację. Chodźmy stąd.<dodaję z uśmiechem.>

Hazel Jackson - 19-04-14 16:58:44

Ja.. Ja za tobą też. <wyduszam z siebie podnosząc na niego wzrok. Kiedy mnie całuje przymykam powieki na chwilę i dopiero po dłuższej chwili odwzajemniam pocałunek. Czuję się źle. Cholernie źle.> Uhm.. nie, chyba nie. <odpowiadam i szukam po kieszeniach. Rzeczywiście, nie mam go przy sobie.>

Sam Winchester - 19-04-14 17:05:26

A wiesz może gdzie jest?<pytam unoszać brew. Wychodzimy z sali i wolnym krokiem idziemy po nim.>

Hazel Jackson - 19-04-14 17:08:54

chyba zostawiłam go u Alice. <odpowiadam patrząc przed siebie nieobecnym wzrokiem.>

Sam Winchester - 19-04-14 17:11:25

<Wzruszam ramionami.>Nieważne.I tak mam drugi na ten sam numer.<mówię przypominając sobie o awaryjnym. Wychodzimy ze szpitala szybkim krokiem.>

(Dasz posta u Winchesterów? :lol: )

Hazel Jackson - 21-04-14 23:02:19

<pod szpital podjeżdża karetka. Lekarze szybko wynoszą nieprzytomną Hazel z karetki i udają się z nią do środka szpitala. Robią jej jakieś tam badania, opatrują nadgarstki itp. A po wszystkim zostawiają ją w osobnej sali, wciąż nieprzytomną.>

(Teraz ja przepraszam że tak długo, ale nie wiedziałam wgl jak to napisać :lol:)

Alice Cavercius - 21-04-14 23:03:50

<przyjeżdża z Hazel do szpitala i gdy ratownicy zabierają dziewczynę do środka, Alice stoi przez chwilę, wciąż w szoku i otumaniona przez leki. Popatrzyła się na swoje ręce. Miała je całe czerwone od krwi. Wzdrygnęła się i szybkim krokiem, prawie biegnąc udała się do najbliższej łazienki, gdzie pod bieżącą wodą przez kilka minut starała się domyć ręce. To było dla niej za dużo jak na kilka dni. Powycierała drżące dłonie w ręcznik papierowy i poszła do recepcji. Okazało się, że lekarze zrobili już swoje i Hazel trafiła do jednej z sal, więc właśnie tam skierowała się Alice. Rzuciła tylko okiem na dziewczynę i usiadła pod ścianą. Wyciągnęła telefon. Powinna kogoś zawiadomić, prawda? Ale kogo? Sama? Isaaca? Do tego drugiego nie miała nawet numeru a Sam był bliski Hazel przez tak długi czas... napisała smsa do niego i odchyliła głowę do tyłu, opierając ją o ścianę i przymknęła oczy>

Sam Winchester - 21-04-14 23:56:14

<Szybkim krokiem wchodzę do szpitala. Nie daje po sobie poznać żadnych uczuć. Podchodzę do recepcji i pytam gdzie leży Hazel. Oczywiście recepcjonistka zadaje rutynowe pytania. Na każde z nich kłamię bez mrugnięcia okiem. W końcu dowiaduję się gdzie leży H. i idę w stronę sali z zaciśniętymi ustami w cienką linię. Gdy w końcu stoję przed drzwiami, widzę przez okno nieprzytomną brunetkę leżącą na szpitalnym łóżku. Przełykam coraz większą gulę w gardle i wchodzę na salę. Patrzę na Alice. i dopiero teraz zdaję sobie sprawę, że na policzkach mam ślady łez. Szybko je ocieram i bez słowa siadam przy łóżku mojej... muszę to w końcu przyznać... mojej byłej.>Dziękuję ci, Alice.<mówię cicho i patrzę na twarz Hazel obojętnym wzrokiem. Po chwili zdaję sobie sprawę z tego, że ktoś jeszcze powinien wiedzieć o tym co się stało. W końcu po części... może nawet tej większej... to też jego wina. Biorę z szafki jej telefon i szybko piszę SMSa do Isaaca. Wcześniej odczytuję wiadomość od niego i zaciskam zęby. To zazdrość. Której być nie powinno...>

Alice Cavercius - 22-04-14 00:11:30

<gdy przychodzi Sam, podniosła się z ziemi, a słysząc jego słowa, skinęła lekko głową> Nie ma za co, przecież nie dałabym jej umrzeć <powiedziała cicho, wzruszając ramionami> Ale zrób coś dla mnie i solidnie ją opieprz jak już się obudzi <uśmiecha się kątem ust i opuszcza salę, a następnie szpital>

Sam Winchester - 22-04-14 00:26:19

<Uśmiecham się smutno.>Zamierzam.<mówię i odprowadzam ją wzrokiem. Wracam spojrzeniem do jej nieprzytomnej twarzy i opieram się o krzesło. Przez cały czas ją obserwuję aż w końcu nad razem zasypiam.>

Sam Winchester - 22-04-14 08:06:40

<Budzę się o świcie i od razu wstaję z krzesła. Ten jej "nowy ukochany" ma ją w dupie. Nie wiem czemu go kocha..  Bo nie był przy niej prawie nigdy...? Bo ją pocieszył gdy byłem w symulacji...? To chore. Podchodzę do okna i zaczynam nerwowo spacerować. Obojętnym wzrokiem patrzę przez okno. Mam ochotę coś rozwalić... Kogoś mocno opieprzyć...Jestem wkurzony jak chyba jeszcze nigdy dotąd.>

Hazel Jackson - 22-04-14 08:43:06

<Wybudzam się powoli z tego dziwnego snu, najprawdopodobniej wywołanego mieszanką narkotyków i szpitalnych leków. Otwieram wolno oczy i rozglądam się. Szpital. Leżę na łóżku. Spoglądam na siebie marszcząc lekko brwi i dostrzegam na nadgarstkach bandaże. Przełykam ślinę i podnoszę wzrok na spacerującego Sama.> Alice mnie znalazła i cię poinformowała? <domyślam się. Słyszę że ton mojego głosu jest bezbarwny. Nie udało się. Znowu się nie udało.>

Sam Winchester - 22-04-14 08:58:53

Tak.<Mówię obojętnie i przystaję. Podchodzę do jej łóżka i siadam na krześle.>Co ty sobie myślałaś, co? Że jeśli znów spróbujesz to tym razem ci się uda?<pytam wściekłym tonem.>Jeśli tak myślałaś to jesteś głupia. Jesteś też taka dlatego, że zakochałaś się w psie, który może właśnie skończył się pieprzyć ze swoją laską w Paryżu...<mówię wsciekle gestykulując.>Z resztą... Mam to w dupie... Tak jak ty mnie i moje starania.<wstaję z krzesła i podchodzę do ściany. Opieram się o nią zamykając oczy. Nigdy nawet nie myślałem, że coś takiego do niej powiem, a jednak!>

Hazel Jackson - 22-04-14 09:03:52

<Wpatruję się w niego nie odzywając się ani słowem. Czy te slowa powinny mnie.. zranić? Bo nie czuję nic. Po prostu pustkę. Nie udało się., rozbrzmiewają słowa w mojej głowie. Tylko o tym myślę.> Wiedziałam że musisz mnie za to nienawidzić... <mamroczę cicho, właściwie do siebie i odwracam głowę zamykając oczy.>

Sam Winchester - 22-04-14 09:12:41

Za to, że wybrałaś psa na moje miejsce?<pytam podnosząc głos.>Owszem. Ale cię nie nienawidzę. Zwyczajnie jest mi przykro, że ktoś kogo kochałem tak mocno jak nigdy dotąd, wybrał psa, zamiast mnie.<mówię z wyraźnym smutkiem w głosie. Patrzę na nią obojętnym wzrokiem.>Nie wiem... Czegoś ci brakowało w naszym związku? Mialaś czułego, mądrego i jak sama twierdziłaś seksownego faceta... Co takiego ma Isaac, czego nie mam ja?<pytam z goryczą w głosie.>

Hazel Jackson - 22-04-14 09:17:27

<Zaciskam usta słuchając go i spoglądam na niego.> Źle to odbierasz. <odpowiadam spokojnie.> Miłość nie zostawia ci możliwości wyboru, wiesz? <kręcę lekko głową spoglądając na niego.> Myślisz że tego chciałam? Tego całego bałaganu? <odcham głowę do tyłu starając się oddychać równo. Proszę jednak coś zaczynam czuć. Złość.> I wiesz, że nazywając Isaaca .. "psem" <krzywię się delikatnie.> Obrażasz też mnie? <zaciskam usta.> O mnie też tak myślałeś gdy byliśmy razem? Jak o psie? <unoszę brew. Nie okazuję złości. Mój głos jest bezbarwny, twarz niewzruszona.>

Sam Winchester - 22-04-14 10:01:18

<Patrzę na nią obojętnie.>Zawsze jest jakiś wybór... Tylko trzeba być na tyle odważnym by go dokonać.<mówię zamyślony.>Nie, nie myślałem o tobie jak o psie. Nie wtedy gdy byliśmy razem.Ale teraz...? Myślę tak o każdym wilkołaku. Bez wyjątku.<mruczę i czuję jak oczy zachodzą mi łzami.>Wolisz jego... Rozumiem. Ale nie rozumiem dlaczego... Nie rozumiem... oświeć mnie...<mówię i czuję jak złość daje upust smutkowi. Samotna łza spływa po moim policzku.>

Hazel Jackson - 22-04-14 10:09:12

Więc twierdzisz że jestem tchórzem. <kiwam głową w zamyśleniu, w środku gotując się ze złości.> Dobrze wiedzieć. <dodaję> Bez wyjątku... więc teraz jestem dla ciebie zwykłym psem. <wykrzywiam usta w ironicznym uśmiechu.> Jaka ja byłam głupia, wiążąc się z łowcą... <kręcę głową i parskam chrapliwym śmiechem, pozbawionym wesołości.> Oświecić? Niby po co? Jesteś bliski znienawidzenia mnie. <przymykam oczy układając się wygodniej na łóżku.> Jakie to ma teraz znaczenie? <pytam retorycznie, wciąż udając opanowanie.>

Sam Winchester - 22-04-14 10:29:14

Jaki ja byłem głupi myśląc, że będziemy razem na zawsze...<mówię i czuję jak łzy spływają po moich policzkach. Wstaję i wychodzę z sali. Idę do łazienki. Staję przed lustrem. Patrzę w swoje odbicie. Brak demonicznej krwi daje się we znaki. Zamykam oczy i próbuję opanować oddech. Nagle wybucham i z całej siły uderzam pięścią w lustro... Straciłem ją bezpowrotnie. Łzy płyną po moich policzkach a ja nie potrafię ich opanować... Albo nie chcę .. Nie wiem. Nagle słyszę jak ktoś wchodzi do łazienki. Odwracam się i patrzę na kobietę. Uśmiecha się ironicznie. Wydaje się być zwykłą pielęgniarką, ale myślę, że tak nie jest.>Christo.<mówię pod nosem i nagle widzę jak jej oczy oblewa czerń. Blednę i przełykam ślinę. Znów uderzam w lustro. Tym razem rozbijam je na drobne kawałki. Biorę jeden z nich i szybko podchodzę do kobiery. Nacinam jej nadgarstek i przykładam go do ust. Gdy już wypijam odpowiednią ilość demonicznej krwi, egzorcyzmuję ją samą siłą woli. Po chwili wychodzę z łazienki nie zwracając uwagi na krew widniejącą na moich ustach i prawym policzku. Wracam do sali Hazel.>Przepraszam. Musiałem w końcu okazać swoją wściekłość. Niestety to na ciebie trafił moment kulminacyjny.<wyjaśniam szybko i oblizuję wargi.>

Isaac Lahey - 22-04-14 10:33:29

*Wchodzi powoli do szpitala i pyta w recepcji o salę Hazel, kobieta od razu wskazuje mu drogę. Isaac podchodzi pod drzwi i nim otworzy lekko puka do drzwi*

Hazel Jackson - 22-04-14 10:38:34

<Kiedy Sam wychodzi z sali prycham cicho pod nosem. Odwracam głowę w inną stronę przymykając oczy i próbując, standardowo, przestać myśleć. Przydałyby mi się jakieś prochy. Kiedy Sam wraca do sali i widzę resztki krwi na jego ustach, od razu wiem, że pił demoniczną. Wzdrygam się ledwo zauważalnie i otwieram usta żeby jakoś to skomentować kiedy słyszę pukanie. Marszczę lekko brwi.> Proszę.. <mówię spoglądając na drzwi. Kto inny oprócz Saka chciałby mnie w ogóle odwiedzić?>

Sam Winchester - 22-04-14 10:42:32

<Wycieram krew z policzka i ust. Podchodzę do okna wpatrując się obojetnie w punkt za nim.>

Isaac Lahey - 22-04-14 10:42:45

*Słysząc znajomy głos odczuwa ulgę. Naciska klamkę i wchodzi do środka, spoglądając na Hazel surowym a jednocześnie smutnym spojrzeniem. Podchodzi bez słowa i siada na krześle obok jej łóżka*
Radzę Ci się dobrze wytłmaczyć, Jackson *mruknął chłodno, jednak czuło się w jego głosie coś ciepłego*

Hazel Jackson - 22-04-14 10:48:18

<Widząc w drzwiach Isaaca, gwałtownie wciągam powietrze przez nos. A miałam nadzieję że się nie dowie.> Ja... <zacinam się, nie wiem co powiedzieć. Jak się wytłumaczyć? W końcu postanawiam nawet nie próbować.> Skąd wiedziałeś? <pytam tylko, choć już zaczynam się domyślać. Zaciskam dłonie w pięści.>

Isaac Lahey - 22-04-14 10:56:07

*Puszcza jej pytanie mimo uszu i kręci z rozbawieniem głową, po czym syczy przez zaciśnięte zęby*
O nienienie, nie tak szybko, moja droga. *powiedział gromiąc ją spojrzeniem, jego głos stawał się coraz głośniejszy*
Chciałaś się zabić tak? To było bardzo nieodpowiedzialne, skazałabyś mnie i tego idiotę na wieczne poczucie winy! Chcesz tego? Żebyśmy wiecznie się zamartwiali i byli smutni? Naprawde tego chcesz?
To już wolę sam się wykończyć *oddychał coraz ciężej, nie mógł ukryć wściekłości*
Byłem w pracy, Hazel, to było bardzo ważne.. A ty? Jaki miałaś powód? I te narkotyki, dziewczyno opanuj się!
*Isaac był cały czerwony na twarzy, ale był już spokojniejszy. Co miał jeszcze powiedzieć.. Podszedł do jej łóżka i przyklęknął przy niej, pytając cicho*
Jak sie czujesz?

Sam Winchester - 22-04-14 11:00:07

Nie jestem idiotą.<syczę przez zęby.> To nie pierwszy raz jak chciała się zabić. Dokładnie trzeci, w tym jeden raz umarła.<mówię i też siadam po drugiej stronie łóżka. Bacznie obserwuję Isaaca. Jestem wściekły . Nie wiem czy to wina tej krwi czy tej kłótni. Czy może.. zazdrości.>

Hazel Jackson - 22-04-14 11:05:58

<Zaciskam usta słuchając jego słów i po chwili odwracam wzrok. W pewnym sensie ma rację... Przełykam ślinę i znów na niego spoglądam. Nie komentuję jego wybuchu, nie mam już sił się kłócić. Słysząc pytanie, delikatnie wzruszam ramionami.> W tej chwili? Okropnie. <mówię. Słysząc słowa Sama, syczę cicho i odwracam wzrok w jego stronę.> Musiałeś mówić? <zaciskam usta i odchylam głowę wbijając wzrok w sufit, starając się nie patrzeć na żadnego z nich.>

Isaac Lahey - 22-04-14 11:10:41

Widzę, że pięknie się nią zajmowałeś skoro doprowadziłeś ją do trzech prób samobójczych *warczy przez zaciśnięte zęby i spoglada na niego jak na kogoś... nic nieznaczącego, po chwili przenosi wzrok na Hazel i bierze jej pocięty nadgarstek do prawej dłoni, kciukiem glaszcząc opatrunek*
Za chwilę powinno zniknąć dzięki tej wilkołaczej wyjątkowości *powiedział i uśmiechnął się do niej lekko, podwijając rękawy swojej białej koszuli*

Sam Winchester - 22-04-14 11:20:33

<Prycham i wstaję z krzesła. Podchodzę do Isaaca i ciągnę go za kołnierz tak, że musi wstać. Patrzę w jego twarz.>Niech spadnie jej choć włos z głowy, a cię zabiję. Zrozumiano?!<pytam podnosząc głos. Patrzę na niego jak na kogoś kogo nienawidzę. Dopiero po chwili zdaję sobie sprawę z tego, że naprawdę chciałbym go zabić. Nawet jeśli Hazel miałaby mnie znienawidzić do końca życia.>Radzę ci nie zadzierać z Winchesterami.<mówię wyraźnie i nagle ni z tego ni z owego uderzam go pięścią w twarz. Nie wiem co się ze mną dzieje... Najprawdopodobniej krew uaktywniła nienawiść i złość, która może doprowadzić do bójki z rywalem, w którym też zakochała się Hazel.>

Hazel Jackson - 22-04-14 11:26:07

<Kręcę lekko głową.> Możecie się nie kłócić? <pytam nie odrywając wzroku od sufitu. Kiedy czuję jak Isaac bierze moją rękę i gładzi opatrunek przełykam cicho ślinę.> Naprawdę? Liczyłam na parę blizn. <odpowiadam pół żartem uśmiechając się krzywo. Wzrok od sufitu odrywam dopiero kiedy słyszę słowa Sama. Siadam na łóżku patrząc szeroko otwartymi oczami na to co się dzieje. Dopiero kiedy Sam uderza Isaaca reaguję.> Przestań! <krzyczę do niego i odsuwam kołdrę wstając z łóżka. Rzucam się do nich i chwytam Sama za ramię.> Bójka niczego nie rozwiąże, Sam, proszę.. <mówię do niego próbując go uspokoić. Nie mogą się tu pobić.. nie mogą...>

Isaac Lahey - 22-04-14 11:31:23

*Otwiera usta by odpowiedzieć coś Hazel, gdy czuje na swojej szyi dłoń Sama, prostuje sie przed nim i oniemiały przykłada rękę do nosa, z ktorego zaczyna lecieć mu krew. Jego oczy mimowolnie robią się miedziane. Spoglada na niego spode łba i kopie z całej siły w brzuch, tak ze Sam znajduje sie na drugim końcu  pokoju*
Wydałem na ten garnitur wszystko co miałem, to Gucci koleś *warknął i zignorował słowa Hazel, którą podniosl w pasie i posadził na łóżku, po czym podszedł do Sama i uderzył go w twarz. I jeszcze az. I jeszcze jeden.*
Nie przypominam sobie bym z kimś zadzierał, to ty zacząłeś *wysyczał, miedzy uderzeniami*

Gossip Girl - 22-04-14 11:31:35

< Gossip zjawiła się tuż za Hazel. Na twarzy widniał jej ulubiony wredny uśmieszek i obdarzyła nim każdego obecnego w sali. Złapała dziewczynę za jej opatrunki i boleśnie wykręciła ręce do tyłu > I co suczko, będziesz szczekała głośniej? Ktoś tu chyba był niegrzeczny, nie ładnie jest mieszać chłopcom w główkach... < spojrzała pogardliwie na ich dwóch > Och Isaac, co słychać u Lydii? Dobrze, że jeszcze cię kocha, będę mogła się zabawić jej kosztem. < przygryzła wargę do krwi i pogłębiła zacisk na Hazel > A ty co Sammy? Może na moją krew też masz ochotę? Z wielką chęcią widziałabym cię jako krwiopijcę. Ale by było zabawnie! < zaśmiała się wrednie do ucha dziewczyny, a potem zaczęła jej szeptać > Taka naiwna... Będąc w Paryżu twój piesek już miał wkładać swój sprzęt z o wiele normalniejszą dziewczynę. Co mu po takiej ofierze losu jak ty?

Hazel Jackson - 22-04-14 11:39:21

<Kiedy Isaac bez problemu mnie sadza na łóżku, i tak wstaję.> Przestańcie! <krzyczę ponownie czując jak w oczach zbierają mi się łzy. Kiedy pojawia się GG i boleśnie wykręca mi ręce do tyłu z gardła wydobywa mi się stłumiony wrzask. Słyszę jej słowa, i każde kolejne mnie rani. O wiele normalniejszą... ofiara losu... Wiem to wszystko. Wiem że jestem ofiarą losu i wiem że nie potrafię radzić sobie z problemami. Przełykam ślinę, czując jak z oczu zaczyna mi wypływać coraz więcej łez. I jeszcze te bolące nadgarstki... Próbuję się wyrwać z uścisku, jednak na niewiele mi się to zdaje.>

Gossip Girl - 22-04-14 11:40:53

Głupia suczka < popchała ją z hukiem na ziemię i odwróciła się plecami > Macie szczęście że nie jestem RC. Ja wolę patrzeć jak sami się niszczycie. Oczekujcie na mój wpis na blogu. Mogę wam zapewnić, że po nim już nie będziecie chciali wyjść z domu < zaśmiała się głośno i zniknęła ze szpitala >

Sam Winchester - 22-04-14 11:42:27

<Ignoruję Hazel i. pod wpływem jego kopniaka upadam. Po jego kilku uderzeniach czuję jak z nosa leje mi się krew. Patrzę wściekłym wzrokiem na Isaaca i po chwili się ironicznie uśmiecham. Z całej siły uderzam go kopniakiem w czułe miejsce, a gdy upada, momentalnie wstaję i przygniatam go przedramieniem do podłogi.>Tylko ją skrzywdź... Tylko coś jej zrób... A cię zabiję. Będę torturował póki nie wykrwawisz się na śmierć. <Mówię i wtedy zauważam i słyszę GG. Patrzę na nią, a uśmiech satysfakcji widniejący wcześniej na mojej twarzy, blednie. Nie będę pijawką. Wszystko ale nie to..>

Isaac Lahey - 22-04-14 11:43:20

*Nieznajomy głos sprawia, że Isaac przestaje uderzać Sama i obraca sie w kierunku Plotkary. Widząc tę scenę gotuje się w nim. Stara znajoma... Najpierw Effy, potem Rose a teraz szantażuje Lydii i Hazel. Z jego ust wydobywa sie wilkołacze warknięcie* ani waż się jej tknąć *ryknął slyszac wzmiankę o Lydii i widząc ból na twarzy Hazel*
Po prostu ja puść *powiedział stanowczo, podchodząc do nich*

Hazel Jackson - 22-04-14 11:48:11

<Kiedy GG popycha mnie tak że upadam, kulę się na zimnej podłodze szpitala i nawet nie próbuję się podnieść. Przyciskam policzek do posadzki i czuję jak wstrząsają mną dreszcze. Zaciskam powieki, ignorując wszystko co teraz się dzieje. Oh, dlaczego Alice zdążyła mnie uratować... dlaczego po prostu nie wykrwawiłam się na śmierć...>

Sam Winchester - 22-04-14 11:53:07

<Widząc co się dzieje z Hazel, puszczam Isaaca i podbiegam do Hazel. Pomagam jej wstać i ją przytulam bez słowa.>

Isaac Lahey - 22-04-14 11:54:19

*Gdy Hazel upada na ziemię, sam ledwo się podnosi, ale podchodzi do niej i nic nie mówiąc podnosi ją z podłogi. Krew z jego nosa przestaje już lecieć, a rana powoli się goi. Spojrzał na Sama i powiedział szorstko*
Myślę, że powinieneś już iść *kładzie powoli Hazel na łóżku i masuje sobie obolałe ramie*

Isaac Lahey - 22-04-14 11:55:34

(Ustalmy kolejność bo ja nie nadążam a nie chce mi sie edytować xD )

Hazel Jackson - 22-04-14 11:59:40

<Kiedy Sam pomaga i wstać i przytula do siebie, odpycham go i cofam się chwiejnym krokiem.> Dam sobie radę. <mówię szorstko i siadam na łóżku patrząc niewidzącym wzrokiem w ścianę.>

(Dobra, uznajmy że najpierw Sam, potem Isaac, potem ja :lol:. I dajmy że tamtego posta nie było, bo ja aż nwm co robić :lol:)

Sam Winchester - 22-04-14 12:12:47

<Patrzę jak Hazel mnie odpycha i widzę jak krew skapuje mi.z nosa na podłogę. Szybko przykładam do niego dłoń.>Tylko ją skrzywdź.<mówię pod nosem i ostatni raz go popycham na przeciwległą ścianę. Wychodzę z sali a potem ze szpitala przykładając chusteczkę higieniczną do krwawiącego nosa.>

Isaac Lahey - 22-04-14 12:16:29

*Odprowadza Sama wzrokiem. Chce cos powiedzieć ale nie ma pomysłu, wiec siada na łóżku obok Hazel i ostrożnie dotyka jej dłoni*

Hazel Jackson - 22-04-14 12:18:50

<Nie ruszam się, ani nie odrywam wzroku od ściany kiedy Sam wychodzi. Nie reaguję nawet na dotyk Isaaca.> To prawda? Byłeś w Paryżu z.... Lydią? <pytam nagle.>

Isaac Lahey - 22-04-14 12:24:12

Oczywiście, ktoś musiał mi pomóc z garniturem *mówi cicho i palcem prawej reki przekręca jej podbródek tak, ze musiała na niego spojrzeć*
Posłuchaj, Hazel... Lydia nic do mnie nie czuje, okej? *mówi, przelykajac cicho sline*
Mowię naprawde. I nie mogłem sie z tym pogodzić dopóki nie poznałem ciebie

Hazel Jackson - 22-04-14 12:29:03

<Spoglądam na niego, chociaż wcale tego nie chcę. Najchętniej znów bym coś wzięła, i poszła spać, ale nic nie robię. Patrzę tylko na niego i słucham jego słów.> A co ja znaczę dla ciebie? <wypalam zanim zdążę się powstrzymać. Zaciskam lekko usta, czując jak serce zaczyna mi bić coraz szybciej.>

Isaac Lahey - 22-04-14 12:33:41

Jeśli myślisz, że przyjechałbym dla pierwszej-lepszej osoby w trakcie zwiedzania Paryża, tracąc przy tym mnóstwo kasy to grubo się mylisz *powiedział bez cienia uśmiechu i poklepał poduszkę*
Chcesz się przespać? *uniósł lekko prawą brew do gory*

Hazel Jackson - 22-04-14 12:40:50

<Jego słowa nie wyjaśniają mi wszystkiego ale nie dopytuję. Odwracam tylko wzrok.> Nie jestem zmęczona. <mamroczę, choć to nie jest prawda. Jestem zmęczona, ale wiem że nie dam rady zasnąć. Nie dzisiaj. Nie teraz.>

Isaac Lahey - 22-04-14 13:00:59

Mieliśmy iść na kawę *powiedział, widząc co się z nią dzieje. Wysilił się na lekki uśmiech i ponownie powiedział*
To przynajmniej się połóż, hm? Porozmawiamy o czymś przyjemnym

Hazel Jackson - 22-04-14 13:03:07

Kiedyś na pewno pójdziemy. <udaje mi się uśmiechnąć. Słysząc jego słowa kiwam głową i ponownie kładę się na łóżku i przykrywam kołdrą..>

Isaac Lahey - 22-04-14 13:08:40

Muszę tylko pamiętać by nigdy więcej nie napisać Ci smsa byś nie robiła niczego głupiego *powiedział z szerszym uśmiechem i usiadł wygodnie na krześle obok, zastanawiając się przez chwilę nad jakimś tematem*
Zanim dostarcze ten samochód Alice możemy... No wiesz *powiedział zabawnie ruszając brwiami i dodał*
Gdybyś widziała tylko jak załatwiłem tych gości *kręci z rozbawieniem i dumą głową*

Hazel Jackson - 22-04-14 13:14:19

<uśmiecham się krzywo> Te słowa zawsze na mnie dziwnie działały. <mówię, lekko przepraszającym tonem. Uśmiecham się szerzej na jego słowa i przygryzam wargę od wewnątrz.> Jestem pewna że byłeś niesamowity. <zapewniam go, kiwając lekko głową.>

Isaac Lahey - 22-04-14 13:47:27

Znałem kiedyś dziewczynę z podobnym problemem *powiedział, kręcąc z rozbawieniem głową i roześmiał się cicho*
A nie zaprzeczę, byłem. Cóż trzeba poczekać na wpis plotkary, jej wyobraźnia jest po prostu przerażająco zabawna *wywrocil teatralnie oczami*

Hazel Jackson - 22-04-14 13:51:23

<Uśmiecham się lekko spoglądając na niego. Wzdrygam się lekko słysząc o Plotkarze.> Nienawidzę jej. <mówię cicho i wbijam wzrok w sufit.> Jej i Red Coat. <dodaję zaciskając usta.>

Isaac Lahey - 22-04-14 13:56:03

Okej, okej miał być przyjemny temat *mruknął wciąż nieco rozbawiony*
Eee... Co powiesz o pogodzie? *spytał z szerokim uśmiechem i przeciągnął się, ziewając*
Na pewno nie chcesz spać?

Hazel Jackson - 22-04-14 14:02:17

<Uśmiecham się szeroko.> Pogoda to nudny temat. <kręcę głową i przyglądam mu się. Słysząc pytanie, już otwieram usta żeby znów odpowiedzieć "nie", ale rozmyślam się i wzdycham.> Okay, prześpię się. <odpowiadam i przez chwilę jeszcze na niego patrzę po czym przymykam powieki.>

Red Coat - 22-04-14 14:27:48

* przebrana za pielęgniarkę, nie do rozpoznania, wchodzi do sali Hazel i spogląda na faceta* Przepraszam, nie moze pan tu byc. * uniosla kpiaco brew i spojrzala na niego. Przeniosla wzrok na hzel i podeszla do niej. Siegnela po strzykawke z duza igla i wbila ja w jej zyle niedelikatnie * to tylko srodek na uspokojenie. Nie chcemy zeby znowu pani cos odbilo. * odsuwa sie i sprawdza jej temperature dlonia* Mmh.. *mruczy cos niezrozumialego i widzac ze chłopak wciaz stoi, patrzy na niego jak na debila * mowie niewyraznie? * podchodzi i wypycha go za drzwi. przenosi wzrok na hazel i zakłada rece z tylu * Przykro mi, ale nastapily komplikacje. Przez kilka głębszych ciec okazało sie, ze zerwala pani ważne wiazadla i nie będzie mogla pani ruszac reka do końca zycia. * patrzy na nia ze skrucha i w myślach sprawia, ze nie moze poruszać reka>

Hazel Jackson - 22-04-14 15:46:53

<Otwieram oczy słysząc jakiś głos i patrzę na ''pielęgniarkę''. Kiedy wbija mi igłę w żyłę syczę głośno i krzywię się. Słysząc jej słowa, rozchylam usta> Że co? <natychmiast próbuję ruszyć ręką, ale nie mogę. Patrzę na nią przez chwilę w osłupieniu, po czym przenoszę wzrok na ''pielęgniarkę''.>

Red Coat - 22-04-14 16:45:35

Za własne błędy należy płacić, kochanieńka. Mama ci nigdy nie mówiła? *unosi brew i przygląda się jej. Zajmuje miejsce obok łóżka i zakłada nogę na nogę* Zobaczymy co da się z tym zrobić. Czeka cię poważna operacja wiązania wiązadeł i musisz wyrazić na nie zgodę. Ryzyko jest takie, że.. *podsuwa jej teczkę z papierami i spogląda na nią* W najgorszym wypadku będzie trzeba amputować rękę, a w najlepszym wszystko pójdzie jak z płatka.

Isaac Lahey - 22-04-14 16:55:06

Co do... *warknął, słysząc pielęgniarkę. Nie zdążył dokończyć, bo został wypchnięty, chwilę później gdy nikt nie opuszczał pomieszczenia ponownie wszedł do niego i spojrzał na Hazel*
Wszystko w porządku? *spytal nieco zbity z tropu widząc co sie dzieje* pani wybaczy, ale ja ją zabieram do domu *burknął i spojrzał pytająco na Hazel, czy wyraża zgodę*

Hazel Jackson - 22-04-14 16:57:12

<Otwieram usta żeby odpowiedzieć pielęgniarce, ale wtedy wraca Isaac. Uśmiecham się z ulgą i patrzę na niego.> Nie jest w porządku. <odpowiadam szybko. Słysząc jego słowa kiwam energicznie głową. Nie chcę dalej być w szpitalu.>

Red Coat - 22-04-14 16:57:57

Uhm.. *wzdycha cicho i odbiera od niej teczkę, układając ją na szafce nocnej* Nie? Nie zaryzykuje pani? Ja wiem.. Że jest to ryzyko. Ale jeśli pani nie spróbuje, ręka nigdy nie będzie sprawna. Proszę tylko zobaczyć. *sięga po zapaloną świeczkę i wylewa wosk na jej chorą rękę* Nic nie czuć. Będzie.. zwisać jak wymiona. Obawiam się, że tak czy inaczej trzeba będzie ją amputować, ponieważ martwe komórki mogą zacząć się rozprzestrzeniać i zasiać jakąś zarazę w innym narządzie pani ciała. *spogląda jej w oczy krucho*

Red Coat - 22-04-14 16:58:46

Nigdzie jej nie zabierasz. *wstaje i ruchem ręki wyrzuca Isaaca w pokoju tworząc barierę, której nie może przejść*

Isaac Lahey - 22-04-14 16:58:47

*Podchodzi do dziewczyny i już chciał ją wziąć na ręce, gdy poczuł, że coś wypycha go na zewnątrz. Zaczal uderzać pięściami w barierę i kląć na cały głos. Usiadł pod salą i przeczesał włosy prawą dłonią, intensywnie myśląc. Po chwili ruszył wgłąb korytarza i wszedł do toalety. Szyldem wentylacyjnym udało mu sie przedostać do pokoju Hazel, wziął ją na ręce i wyszedł z nią przez okno*

(Aaah nie chciało sie zaktualizować wcześniej bo burza ;_;)

Red Coat - 22-04-14 17:11:48

Zostajesz tutaj. Do zobaczenia. *zabezpiecza pomieszczenie, aby NIKT nie mógł wejść, ani wyjść - znika*

Elva Awaken - 25-04-14 12:15:36

<Obudziła się w jednym z łóżek szpitalnych.> Uchh, to był naprawde głęboki sen <mruknęła cicho i otworzyła oczy. W pokoju nie było nikogo. Uniosła ręce chcąc się przeciągnąć, ale po chwili je opuściła czując ból w żebrach. Uniosła koszulkę i zobaczyła wielkiego purpurowego siniaka, a wokół niego kilka mniejszych.> Przynajmniej żyję <powiedziała i zaśmiała się cicho. Odrzuciła kołdrę na bok i wstała z łóżka. Zaczęła delikatnie badać swoje ciało, ale nie zauważyła poważniejszych ran. Głównie zadrapania i siniaki. Po chwili zauważyła, że przebrali ja w jakąś dziwną koszulę nocną. Rozejrzała się szybko za swoimi ubraniami, ale dostrzegła tylko inne, równie dziwne, załatwione przez szpital ciuchy. Westchnęła i założyła na siebie długie dżinsowe spodnie i jasnoniebieską flanelową koszulę.> Wyglądam obleśnie <skrzywiła się, po czym podeszła do dzwi i uchyliła je najciszej jak sie dało. O dziwno na korytarzu nie było nikogo. Może jakis poważny wypadek i wszyscy sa gdzies potrzebni? Uśmiechnęła się lekko i ruszyła w strone wyjścia. Nie mogło jednak pójśc za łatwo. Kątem oka zauważyła recepcjonistkę. W głowie Elvy zrodził się plan który mógł wypalić. Cofnęła się i ukryła za ścianą, związała włosy gumką, którą zawsze nosi na ręku, po czym szybkim ruchem oderwała rękawy koszuli, którą miała na sobie i odrzuciła e gdzies na bok. W końcu i tak zauważą, że uciekła, więc nie ma po co ukrywac dowodów. Na ramionach nie było widac żadnych siniaków. Elva uśmiechnęła się z satysfakcją, po czym przybrała na twarz neutralną minę. Wyłoniła się zza zakrętu i wyszła ze szpitala, pozdrawiając po drodze recepcjonistkę skinieniem głowy.>

Sam Winchester - 27-04-14 19:21:26

<Karetka ze mną i Deanem przy mnie, przyjeżdża pod szpital. Lekarze wynoszą mnie zwijającego się z bólu na noszach i zanoszą mnie do szpitala. Zabierają mnie na salę operacyjną. Przez cały czas jestem świadomy bólu i tego wszystkiego co dzieje się wokół mnie. Do czasu... Na sali operacyjnej dają mi mocne znieczulenie i momentalnie zasypiam twardym...snem? Nie wiem czy można to nazwać snem...>

Dean Winchester - 27-04-14 19:25:00

<Gdy przybywa do szpitala, ciągle idzie za lekarzami, którzy w pewnym momencie zamykają mu drzwi przed nosem. Drzwi na salę operacyjną. Dean wzdycha cicho i przeciera twarz dłonią. Siada na krześle pod pokojem, czekając na jakiekolwiek wiadomości od lekarza. Opiera łokcie na kolanach i czeka>

Sam Winchester - 27-04-14 20:30:43

<Po kilku godzinach z sali operacyjnej wychodzi sterylnie ubrany lekarz z kartą Sama. Prawie od razu zauważa Deana. Podchodzi do niego i siada obok przeglądając papiery.>Jest pan bratem Samuela Deanem, prawda?<pyta czytając coś w papierach.>Winchesterowie. Jak ta broń?<pyta i unosi nieznacznie brew spoglądając na Deana pytająco. Widząc jego minę rezygnuje z kontynuowania tematu ich nazwiska i znów spogląda w papiery.>Z Samem nie jest za ciekawie. Na szczęście udało nam się zatamować krwotok wewnętrzny, ale... Będzie musiał zostać w śpiączce przez kilka dni.<mówi krótko i znów widząc minę starszego Winchestera podaje mu kartę Sama. Jest tam wszystko napisane. To, że został dźgnięty w żołądek... Cudem jest to że jeszcze żyje.>Przewidujemy, że Sam obudzi się we wtorek w nocy, ewentualnie w środę rano. Proszę się nie martwić. Wyjdzie z tego. ma silny organizm... Tylko następnym razem proszę go uważniej pilnować, by nie brał udziału w jakiejś bójce.<mówi ostrzegawczo i po chwili się pogodnie uśmiecha.>Bo to była zwykła bójka prawda?<pyta i wstaje. Pokazuje Deanowi pokój do którego za dłuższą chwilę zostanie skierowany Sam.>Chce pan zostać z bratem? Chce pan powiadomić jakichś bliskich z jego telefonu?<pyta i przypomina sobie o telefonie Sama, który przedtem wsadził do kieszeni by przynieść go Deanowi. Podaje mu go. Po chwili odchodzi.>

Dean Winchester - 27-04-14 20:45:24

<Cały czas przysłuchuje się lekarzowi, z wypisanymi powyżej reakcjami. Bierze do ręki kartę i przegląda ją, marszcząc brwi. Podnosi wzrok na lekarza.> Pewnie, zwykła bójka. <mruczy pod nosem. Oddaje lekarzowi kartę i bierze telefon Sama, chowając go do kieszeni. Bez słowa wchodzi do sali, w której leży Sam. Przynajmniej jest pewność, że młody się z tego wyliże. Siada na krześle obok łóżka Sama i odchyla głowę do tyłu, oddychajac głęboko, co sprawia mu ból. Jebany psychol>

Dean Winchester - 27-04-14 22:55:38

<Rzuca okiem na brata i wyciąga z kieszeni jego telefon. Przegląda kontakty. Czy ktoś z jego znajomych powinien wiedzieć? Hazel? Nie... lepiej jej tu nie ściągać. Miranda. Tak, do niej napisze... chociaż... lepiej nie zawracać jej głowy. A może Clarisse? 'Przyjaciółka' Sama ze studiów. Decyduje się napisać do niej sms, przy okazji spisując jej numer na swoją komórkę - nigdy nie wiadomo.>
<Po jakimś czasie zasypia na krześle, w wyjątkowo niewygodnej pozycji>

Clarisse Woodley - 28-04-14 13:29:52

<Clarisse wpadła do szpitala jak burza. Dopadła do rejestracji i zażądała od kobiety siedzącej za biurkiem żeby powiedziała jej gdzie leży Sam. Z początku nie chciała, jednak wystarczył jeden mały ruch nadgarstkiem i cicha formułka, żeby kobieta od razu zmieniła nastawienie i powiedziała jej numer sali. Clare bez podziękowania ruszyła w stronę pokoju. Otworzyła drzwi i pierwsze co dostrzegła, to oczywiście Sam, leżący na łóżku szpitalnym. Nie zwracającnajmniejszej uwagi na faceta śpiącego na siedząco - zapewne Deana, brata Sama - podeszła do łóżka i usiadła po przeciwnej stronie na niewygodnym krześle. Wbiła wzrok w twarz nieprzytomnego chłopaka i zacisnęła usta.>

Dean Winchester - 28-04-14 17:30:26

<Budzi się z kolejnego koszmaru, który wyglądał mniej więcej tak, jak te poprzednie. Zaczerpnął powietrza, jednak od razu się skrzywił czując przeszywający ból. Przetarł oczy palcami i dopiero po chwili dostrzegł nieznajomą dziewczynę> Niech zgadnę. Clarisse. <uniósł brew, mierząc ją wzrokiem>

Clarisse Woodley - 28-04-14 17:41:23

<Podniosła tępy wzrok na mężczyznę i skinęła głową. Wzięła głęboki oddech i wysiliła się na uśmiech.> Tak. A ty jesteś Dean? <uniosła brew.>

Dean Winchester - 28-04-14 17:45:11

Jedyny i niepowtarzalny <zmusił się do uniesienia kącika ust w uśmiechu. Oparł łokcie na kolanach, nachylając się nieznacznie> Nie musisz się nim przejmować, powinien obudzić się jutro. <powiedział unosząc brwi i patrząc na nią pocieszająco>

Clarisse Woodley - 28-04-14 17:47:11

<Zmusiła się do uśmiechu słysząc jego słowa.> Tak... <mruknęła w zamyśleniu.> Mam nadzieję. <dodała ciszej.> Co mu się właściwie stało? <zmarszczyła brwi spoglądając na niego.>

Dean Winchester - 28-04-14 17:59:17

Dźgnięto go sztyletem. <odpowiedział lakonicznie> Ma draśnięty żołądek, czy jakoś tak. <wydął na moment usta>

Clarisse Woodley - 28-04-14 18:13:26

<Kiwnęła głową i zacisnęła usta w cienką linię.> Jak... jak do tego doszło? Gdzie? <zapytała i zaczęła wyłamywać sobie palce. Przeniosła wzrok na twarz nieprzytomnego Sama.>

Dean Winchester - 28-04-14 18:17:18

<uniósł brew> Jesteś wyjątkowo ciekawska. <ponownie odchylił się na krześle, krzyżując ręce na klatce piersiowej> Ale niech ci będzie. <przewrócił oczami> Jakiś psychol pojawił się w naszym domu i rzucił we mnie i Sama. Ja miałem trochę więcej szczęścia, niż młody. <wskazał głową na Sammy'ego>

Clarisse Woodley - 28-04-14 18:38:43

Ciekawość to mój największy grzech. <odpowiedziała spokojnie, z nikłym uśmiechem na ustach. Słysząc wyjaśnienie ponownie skinęła głową.> Okay... okay... <wymamrotała.>

Dean Winchester - 28-04-14 18:40:34

Więc... Znacie się z Samem ze studiów? <zapytał chcąc przerwać wyjątkowo niezręczną ciszę>

Clarisse Woodley - 28-04-14 18:42:16

Tak <potwierdziła i skinęła głową.> Byliśmy dobrymi przyjaciółmi. <dodała, wzruszając lekko ramionami.>

Dean Winchester - 28-04-14 18:52:46

<powoli kiwnął głową ze zrozumieniem, ponownie wbijając wzrok w Sama. Siedzi w milczeniu, co jakiś czas mrugając oczami, aby nie zasnąć>

Sam Winchester - 28-04-14 22:05:06

<Nagle się przebudzam, lecz leżę bez jakiegokolwiek ruchu tak jakbym nadal był w śpiączce po operacji. Mam zamknięte oczy. Wokół siebie słyszę... Ruch lekarzy i pielęgniarek na korytarzu. Nic więcej. Pewnie nikogo nie ma przy mnie, na tej sali. Nie chcę otwierać oczu by ujrzeć szarą rzeczywistość. Nie wiem czy aparatura zacznie pikać przez to, że się przebudziłem... Nie wiem czemu oddycham przez wąsy tlenowe... Albo jednak wiem, tylko nie chcę o tym myśleć? O tym, że otarłem się o śmierć i prawdopodobnie cudem przeżyłem? O tym, że wystarczył jeden niewłaściwy ruch... Jedna sekunda dłużej i byłbym martwy. Znowu... Kto mi uratował życie? Mam przebłyski, ale nie jestem tego do końca pewien. Nie pamiętam prawie nic od tego momentu kiedy upadłem na podłogę w kuchni... Kiedy zacząłem pluć i krztusić się własną krwią. Przechodzi mnie lekki dreszcz na samo wspomnienie tego bólu. Nawet teraz gdy powoli oddycham, czuję ból. Jakby ucisk w brzuchu, między przeponą a żołądkiem... Nad przeponą? W płucach? Nie wiem. Nie potrafię zlokalizować źródła mojego bólu. Na szczęście aparatura do której jestem podłączony nie daje żadnych znaków. Mogę spokojnie leżeć i udawać, że nadal jestem w śpiączce. Mogę wsłuchiwać się w szum na korytarzu. Kółka od wózków inwalidzkich, stolików i leniwe szuranie butów. Czasem coś szybszego, bieg lekarzy, piszczenie... Wzdycham lekko i znów odczuwam uporczywy ból. Czuję jak w moich żyłach płynie zawartość kroplówki do której jestem podłączony. Jestem słaby, ale mimo wszystko mam ochotę skakać z radości, że jednak nie umarłem.Myślę, że można mnie nazwać cudem medycyny... Po tak głębokim dźgnięciu sztyletem nie powinienem żyć... Ale jednak. Oddycham. Za pomogą butli z tlenem, która prawdopodobnie jest zaraz obok mojego szpitalnego i cholernie niewygodnego łóżka i wąsów tlenowych, ale oddycham. Nadal mam zamknięte oczy. Chcę udawać. Jeszcze przez chwilę zaznać błogiego spokoju... Prawdopodobnie gdybym otworzył oczy zaraz zaczęłyby się pytania lekarzy. " Jak to możliwe, że żyję"; "Jak myślę, ile zostało mi dni, bo na pewno po takim urazie nie zostało mi za wiele czasu?"Urazie czego? Nawet nie wiem. Żołądka? Przepony? Nie wiem gdzie trafił mnie tamten pierdzielony psychopata. Znów wzdycham. Tym razem głębiej. Znowu czuję ból, lecz staram się nie zacząć kaszleć, by nie zdradzić swojej obecności, nawet jeśli nikogo przy mnie nie ma.>

Clarisse Woodley - 28-04-14 22:38:35

<Przeniosła wzrok na twarz Sama i przez następne godziny przyglądała mu się co jakiś czas zerkając również na jego klatkę piersiową. W którymś momencie dostrzegła że Sam wziął głębszy oddech... ludzie w śpiączce oddychają spokojnie i równo. Czy to możliwe żeby już...? Automatycznie wyciągnęła rękę i splotła jego palce ze swoimi.> Sam... <mruknęła ledwo dosłyszalnie i wbiła wzrok w jego twarz, czekając na jakikolwiek ruch.>

Sam Winchester - 28-04-14 22:59:05

<Czując jak ktoś splata swoje palce z moimi, automatycznie przełykam ślinę. Powoli zwracam twarz w kierunku mojej dłoni . Przechodzi mnie przyjemny dreszcz czując ten znajomy, czuły dotyk. Powoli uchylam powieki i widząc Clarisse, uśmiecham się lekko. Znów zamykam oczy i powoli kiwam głową.>Clarisse ja...<mówię lecz nagle urywam. Znów otwieram oczy i rozglądam się po sali. Mój wzrok zatrzymuje się na przysypiającym Deanie. Uśmiecham się szerzej na tyle na ile pozwalają mi wąsy tlenowe.>Hej Dean.<mówię słabym głosem. Przez cały czas ściskam palce Clarisse, tak jakbym bał. się, że jest halucynacją i w każdej chwili może ulotnić się jak dym wędrujący wraz z ruchem wiatru. Przymykam powieki. Razi mnie światło lsmp nade mną.>Nienawidzę szpitali.<mruczę cicho i odchylam głowę do tyłu tak, że wcisksm ją głębiej w poduszkę. Wzdycham głęboko i znów czuję ten sam ból co wcześniej. Krzywię się w grymasie bólu, klecz gdy ustaje znów się smutno uśmiecham. Znów patrzę na Clare.>Skąd wiedziałaś, że tu jestem?<pytam jej i po chwili puszczam dłoń z jej uścisku uwalniając się przy tym odmiłego dreszczu przebiegającego po moim ciele pod wpływem dotyku jej dłoni.>

Dean Winchester - 28-04-14 23:35:31

<z pół-snu budzi go głos Sama. Szybko kręci głową i mruga oczami, chcąc odpędzić senność.> Hej, Sammy. <mówi, uśmiechając się kątem ust. Gdy zauważa splecione dłonie Clarisse i Sama, wzdycha cicho z poirytowaniem> Serio? <przewraca oczami> Napisałem do niej. <odpowiedział za C.>

Sam Winchester - 29-04-14 07:01:07

O co ci chodzi z tym Serio??<pytam zdezorientowany, spoglądając na brata. Przez chwilę próbuję usiąść, ale szybko się poddaję i opadam na poduszkę, wciskając głowę głęboko w nią.>Dean, ty też myślisz, że ten psychopata był pomocnikiem Red Coat? Albo Plotkary?<pytam po chwili. Zamykam oczy i zaczynam myśleć o wszystkim tylko nie o bólu.>Przydałby mi się mój laptop. Wziąłeś go, Dean?<pytam nie otwierając oczu. Resaerch ponad wszystko.>Albo tą książkę o aniołach?<dodaję z nikłym uśmiechem na ustach.>

Dean Winchester - 29-04-14 09:18:43

Nieważne. <powiedział z kąśliwym uśmieszkiem na ustach> Nie wiem, nie obchodzi mnie to. Ale przysięgam, że jeśli jeszcze raz go zobaczę, to zaliczy zgon zanim uderzy o ziemię. <skrzywił się lekko> Nie, nie wziąłem i nie licz na to, że ci go tu przyniosę. <powiedział,  jakby to było oczywiste>
("Research ponad wszystko" jaka obsesja :lol: )

Sam Winchester - 29-04-14 14:50:11

<Uśmiecham się słysząc jego słowa o tym, że gdy tylko spotka tego psychopatę, to go zabije.>Pomogę ci, Dean. Tylko tym razem nie atakuj go od razu z Coltem, bo ponownie może się okazać, że tylko stracisz kulkę, tak jak było w przypadku Gabriela.<mówię, a po chwili wzdycham.>Wcale na to nie liczę. Zwyczajnie zapytałem. No i miałem jakaąś cząstkę nadzieji na to, że pomyslisz też o tym, że muszę znaleźć jakiś inny sposób na twój powrót po śmierci.<odpowiadam i zaciskam usta w cienką linię.>

(Nawet w szpitalu xD :lol:)

Dean Winchester - 29-04-14 15:29:20

Bardzo śmieszne. <mruczy pod nosem, ściągając brwi. Przewrócił oczami słysząc jego kolejne słowa> Narazie lezysz w szpitalu i właśnie wybudziles się ze śpiączki. <pokręcił lekko głową z irytacją>

Sam Winchester - 29-04-14 15:33:55

Dla mnie to było bardzo śmieszne. Przecież cię ostrzegałem, że Coltem nie można zabić żadnego anioła... Tym bardziej archanioła.<mówię uśmiechając się szeroko.>Masz rację, właśnie wybudziłem się ze śpiączki, ale to ty masz gorzej. I jak dobrze wiesz, moim celem jest naprawienie twojego kategorycznego błędu jakim było zaprzedanie duszy.<dodaję już poważnie i patrzę na Deana z zaciśniętymi ustami.>

Dean Winchester - 29-04-14 17:47:25

<słysząc jego pierwsze słowa; http://24.media.tumblr.com/24c915fb969af4d151834fb4cd28134a/tumblr_mhj1jnRFnQ1s2xw7yo1_250.gif> Okey, możesz już się zamknąć. <mruczy sarkastycznie> Tak, tak, słyszę to nie pierwszy raz. Ale zrób sobie chwilę wolnego, co? <unosi brew, patrząc na niego wymownie. Później rzuca okiem na Clarissę> Zostawić was samych? <uśmiecha się kąśliwie kątem ust>

Sam Winchester - 29-04-14 17:54:58

<Widząc reakcję Deana, cicho parskam śmiechem lecz nagle przestaję czując ból. Zamykam oczy zagryzając dolną wargę do krwi. Słysząc jego pytanie otwieram oczy i się nikle uśmiecham. Wzruszam lekko ramionami.>Jak chcesz Dean.<mówię i uważnie obserwuję brata. To widać, że potrzebuje snu.>Wracaj do donu i się prześpij. Jak wrócisz wyspany to pamiętaj o laptopie i tej książce.<dodaję i się szerzej uśmiecham.>

Dean Winchester - 29-04-14 18:03:26

Skąd pewność, że wrócę? <uśmiechnął się szeroko> Spokojnie, młody. Tylko żartuję. <mówi, widząc jego minę. Po chwili obraca się na pięcie i już ma wychodzić z sali, jednak zatrzymuje się na progu> A! Wiem, że jest tu wyjątkowo dużo łóżek, ale postarajcie się pohamować. Mimo wszystko to miejsce publiczne. <mówi starając się nie roześmiać i po chwili opuszcza szpital>

Sam Winchester - 29-04-14 18:12:57

<Gdy mówi, że nie wróci robię mine skrzywdzonego pieska...Praktycznie przez przypadek. Po chwili oddycham z ulgą. Gdy się odwraca na pięcie patrzę na Clarisse z uroczym uśmiechem. Gdy słyszę jego słowa znów wracam wzrokiem do Deana.>Dean my jesteśmy przyjaciółmi! Przeliterować?<pytam ironicznie.>Po prostu już idź. To powinno być oczywiste, że nie uprawia się seksu w szpitalu, z przyjaciółką gdy ma się dziurę w żołądku.<mówię po sięgnięciu do karty wiszącej z przodu łóżka. Gdy wychodzi, cicho się śmieję. Patrzę z uśmiechem na Clarisse.>Cześć Speedy. Co tam?<pytam nie przestając się uśmiechać.>

Clarisse Woodley - 29-04-14 19:07:45

<Czarownica milczała przez całą ich rozmowę. Przy niektórych słowach uśmiechała się. Słysząc słowa Deana na odchodnym uśmiechnęła się szerzej niż dotychczas.> Cześć, łosiu <odpowiedziała Samowi.> Uhm, nic, a u ciebie? <wyszczerzyła się do niego.> No, oprócz tego że właśnie wybudziłeś się ze śpiączki i oddychasz przez wąsy tlenowe <kiwnęła głową z udawaną powagą.>

Sam Winchester - 29-04-14 19:14:56

<Uśmiecham się szerzej.>Jestem wyjątkiem. No bo powiedz, widziałaś kiedyś łosia z wąsami tlenowymi?<pytam ironicznie nie spuszczając z niej wzroku.>No wiesz... Tylko zaatakował mnie jakiś psychopata we własnym domu i miałem operację. A tak poza tym to nic.<mówię znów szczerząc zęby w szerokim uśmiechu.>

Clarisse Woodley - 29-04-14 19:18:52

A widziałam. <odpowiedziała całkowicie powaznie.> Właśnie na niego patrzę. <dodała po chwili i uśmiechnęła się szeroko.> Hm. No tak. Dzień jak codzień, Winchester, prawda? <uniosła brew i uśmiechnęła się szelmowsko.>

Sam Winchester - 29-04-14 19:33:26

Mi chodzi o takiego samca łosia... No wiesz inteligentnego i majestatycznego z tym wspaniałym porożem.<mówię i gestykuluję tak jakbym pokazywał rogi wyrastające z mojej głowy. Uśmiecham się idealnie i po chwili się śmieję.>Owszem, dzień jak codzień, Woodley.<mówię i zabawnie poruszam brwiami.>Tak swoją drogą, czemu przybyłaś na wezwanie Deana, hmm? Na tego smsa, że jestem w szpitalu czy co tam mój starszy brat ci napisał.<dodaję po chwili już poważnie.>

Clarisse Woodley - 29-04-14 19:37:16

<Machnęła ręką.> A co za różnica? <spytała rozbawiona i usiadła wygodniej na krześle.> A dlaczego by nie? <zmarszczyła brwi, spoglądając na niego.> Jesteś moim przyjacielem, Sam. <dodała wzruszając ramionami i uśmiechnęła się kącikami ust.> Przecież nie mogłam po prostu tego zignorować, nie? <uniosła brwi.> Potrzebujesz mnie, łośku. <dodała z pozoru żartobliwym tonem, ale gdzieś tam dźwięczała ciepła nuta.>

Sam Winchester - 29-04-14 19:59:33

<Zamykam oczy i uśmiecham się pogodnie.>Ty mnie też, Clare.<mówię i dopiero po chwili otwieram oczy. Spoglądam na nią i po chwili odpinam się od aparatury. No oprócz kroplówki. Wstaję z łóżka poprawiając niebieską szpitalną koszulkę i spodnie. Podchodzę do okna i je uchylam.>Ja pierdolę, tu tak duszno jak w lipcu...<mruczę pod nosem i dopiero po chwili orientuję się, że wszystko zaczęło piszczeć oznaczając, że... Uhm umarłem. Z trudem powstrzymuję śmiech i wracam do łóżka. Siadam na nim i patrzę prosto na Clare.>Przygotuj się na wizytę lekarzy u umarłego Winchestera.<mówię i znów się do wszystkiego podpinam. Sprzęty przestają piszczeć a ja leżę tak jakbym nadal był w śpiączce. Po chwili uchylam powieki i przykładam palec wskazującydo ust na znak by nic nie mówiła. Znów wracam do poprzedniej pozycji.>

Clarisse Woodley - 29-04-14 22:30:35

<Obserwowała to co robił z delikatnym uśmiechem na ustach. Pokręciła głową rozbawion i kiedy znowu się położył udając, prychnęła cicho i odchyliła się na krześle.>

Sam Winchester - 29-04-14 22:39:29

<Leżę nieruchomo.z zamkniętymi oczami, az słyszę szuranie butów lekarzy, ktorzy zbiegli się słysząc alarm. Zachowuję kamienny wyraz twarzy. Nie daję po sobie poznać rozbawienia. Jedna z pielęgniarek sprawdza mój puls, inna podpina moją klatkę piersiową do specjalnych urządzeń i zmienia mi opatrunek. >Fałszywy alarm.<mówi lekarz robiący coś na komputerze co wnioskuję po niskim męskim głosie i tym skąd dochodzi głos.Ignorują Clarisse i wychodzą z sali pewni, że nadal jestem w śpiączce. Wtedy otwieram oczy i wybucham śmiechem.>Tak właśnie się wrabia lekarzy, ucz się od mistrza.<mówię do Clare z szerokim uśmiechem na ustach.>

Malia O'Brien - 29-04-14 22:53:45

<podjeżdża pod szpital, parkując gdzieś na parkingu. Czyta kolejną odpowiedź Winchestera, przewracając odpowiedziami i wychodzi z samochodu, przez przypadek uderzając się obolałym barkiem; syczy cicho pod nosem, zaciskając wargi. Wchodzi do środka, od razu kierując się w stronę recepcji z zamiarem zapytania się, gdzie leży Sam. Kiedy recepcjonistka nie chce jej udzielić informacji, prycha pod nosem i oddala się kawałek. W pewnym momencie wychwytuje kawałek rozmowy lekarzy, rejestrując w głowie, w której sali leży łowca. Unosi zadowolona kąciki ust do góry, ruszając w tamtym kierunku; będąc już pod odpowiednimi drzwiami unosi dłoń i puka, czekając na odpowiedź>

Clarisse Woodley - 29-04-14 22:55:21

<Przyglądała się temu co tam robią lekarze itp. i zachowywała kamienny wyraz twarzy, żeby nie zdradzić Sama. Kiedy Sam otworzył oczy uśmiechnęła się tylko.> Tak. Nie mam pojęcia po co dalej udawałeś śpiączkę, ale okay. <przewróciła oczami.>

Sam Winchester - 29-04-14 23:10:05

Żeby ci idioci się tutaj nie kręcili. Wystarczy mi ta pieprzona aparatura.<mówię i unoszę kawałek góry od szpitalnej piżamy ukazując te takie przyczepione do mojego torsu przyczepki( nie wiem jak to się nazywa, never mind :lol:). Po chwili opuszczam bluzkę i poprawiam sobie poduszkę. Nagle słyszę pukanie.>Proszę.<mówię głośno i się uśmiecham, wygodnie opierając się na poprawionej już poduszce.>

Malia O'Brien - 29-04-14 23:17:05

<słysząc pozwolenie na wejście, uchyla drzwi i wystawia przez nie głowę, chcąc się upewnić, czy na pewno dobrze trafiła. Widząc jednak Sama i... jakąś dziewczynę, wchodzi do środka z lekkim uśmiechem na ustach> Jak się czujesz, uzdrowicielu? <unosi brew i podchodzi nieco bliżej szpitalnego łóżka. Zastanawia się jak zachować się w obecności Clarisse... czy się przedstawić, czy nie>

Clarisse Woodley - 29-04-14 23:22:23

<Spojrzała na wchodzącą dziewczynę i dopiero po chwili wymusiła uśmiech.> Zostawię cię z twoją... <zmierzyła wzrokiem Malię.> Znajomą. <skinęła głową zwracając się do Sama.> Będę na korytarzu. <poinformowała... właściwie tylko Sama, dziewczyny przecież nie znała. Wyszła na korytarz i usiadła na jednym z krzeseł, odchylając głowę do tyłu.>

Sam Winchester - 29-04-14 23:30:35

Hej Lia.<mówię i się uśmiecham szeroko.>Lepiej niż wczoraj, gorzej niż... kiedykolwiek oprócz ostatnich dwóch lub trzech dni.<mówię i po chwili patrzę na Clarisse.>Okay.<odpowiadam i gdy wychodzi wracam spojrzeniem do Lii.>Jak tam z twoim barkiem?<pytam .>No i pochwal się na kogo polowałaś w Bostonie.<mówię pytająco unosząc brwi.>

Malia O'Brien - 30-04-14 00:00:46

Cześć, Sam. <unosi wyżej kąciki ust> Za dobrze to Ty nie wyglądasz, muszę przyznać Ci rację. <marszczy stopniowo brwi, siadając na krzesełku obok łóżka> I oczywiście pytanie kto Cię tak urządził i... co tak właściwie zrobił. <przygryza lekko policzek od środka, spoglądając na niego z nutą zatroskania w spojrzeniu> Nie mogę narzekać, w końcu się zregeneruje. Jestem wilkołakiem, co prawda na osłabieniu przez codzienne wypijanie tojadu, ale jednak... Jeszcze kilka dni i wszystko będzie okay. <przeczesuje włosy palcami i bierze głębszy oddechów> Tropiłam watahę, do której należała moja matka. Niestety, nie zachowywali się w przyjemny sposób i zaatakowali mnie. W samoobronie zabiłam kilku z nich. <krzywi się nieznacznie na wspomnienie tamtego wieczoru>

Sam Winchester - 30-04-14 07:15:51

W Falls wszystko jest możliwe. No wiesz, dużo tu psychopatów którzy pojawiają ci się nagle w domu i dźgają cię w żołądek podczas rozmowy ze starszym bratem.<mówię i krzywię się na wspomnienie tamtej akcji. Przechodzi przeze mnie nieprzyjemny dreszcz. Słuchając jej opowieści zaciskam zęby na dolnej wardze.>Nieprzyjazne wilkołaki są najgorsze... Pamiętam jak...<chcę powiedzieć o tym jak okazało się, że Madison atakuje niewinnych ludzi... Przełykam ślinę.>Nieważne.<mówię i silę się na smutny uśmiech.>Wczoraj obudziłem się ze śpiączki, ale to chyba nie przez śpiączkę wyglądam jak trup.<mówię nie spuszczając z niej wzroku.>

Malia O'Brien - 30-04-14 16:30:24

<słucha go uważnie, następnie robiąc minę typu wtf> Uhm... Ciekawie się robi, nie powiem. Dobra, teraz w stu procentach wiem, że w Falls może się wszystko wydarzyć. <ściąga z ramion swoją kurtkę, przewieszając ją przez oparcie krzesełka> Zgadzam się z tym, one są najgorsze. <kiwa pewnie głową, przygryzając wargę od wewnątrz. Kiedy chłopak zaczyna coś mówić, ale nie kończy, unosi tylko brew, postanawiając jednak nie drążyć tematu> Byłeś w śpiączce... Ugh, no nieźle. Mam nadzieję, że teraz już będzie tylko i wyłącznie lepiej, huh? <uśmiecha się lekko, obracając kluczyki od samochodu na palcu>

Sam Winchester - 30-04-14 18:37:42

<Wzdrygam się na myśl co RC, GG i ten idiota, który nas zaatakował jeszcze wymyślą. Widząc minę Lii, uśmiecham się szeroko i biorę głęboki oddech.>Jak aniołowie i archaniołowie, którzy mają wybujałą wyobraźnię.<mówię i wzruszam ramionami.>Moja druga śpiączka w życiu.<odpowiadam i znów się szeroko uśmiecham. Nie na wspomnienie Ruby czy poprzedniego razu... Przez to, że mogę powiedzieć, że praktycznie umarłem trzy razy i wróciłem za każdym razem. Jestem jak karaluch...>A ty byłaś kiedyś w szpitalu w śpiączce? Albo przynajmniej przez kilka dni?<pytam unosząc brew.>

(Już jestem, już jestem :D)

Malia O'Brien - 30-04-14 21:27:06

<zauważając uśmiech Sama na jej minę, parska śmiechem i kręci głową> W normalnych warunkach oberwałbyś ode mnie poduszką po głowie, ale zważając na to, że leżysz w szpitalu... Podaruję Ci tym razem. <zaczesuje włosy do tyłu, kiedy opadają jej na oczy i uporczywie przeszkadzają> Dobra, z nimi jeszcze nie miałam do czynienia, także nie wiem czy się z Tobą zgodzić... Chociaż nie, spotkałam jednego anioła. Ale on chyba nie miał wybujałej wyobraźni, tylko normalną. <marszczy nos w dosyć zabawny sposób, wyciągając nogi przed siebie i krzyżując je w kostkach> Druga? Boże, Winchester, weź się zacznij oszczędzać. <szturcha go delikatnie w bark tak, żeby nic się nie stało> Nie, w śpiączce jeszcze nigdy nie byłam. I ani razu jeszcze nie leżałam w szpitalu dłużej, niż jeden dzień. Później dostawałam bzika i uciekałam. <rozkłada bezradnie ręce z cisnącym się na usta uśmiechem>

Sam Winchester - 30-04-14 21:37:42

<Śmieję się cicho słysząc jej słowa i odchylam głowę do tyłu tak, że bez problemu patrzę w sufit.>Teoretycznie on...no zwiał gdy zaatakował i torturował mnie Gabriel. Kojarzysz? Wiesz Archanioł Gabriel, w sandałach objawił się Maryi i w ogóle.<mówię i wzruszam ramionami.>Chciał się zemścić na Deanie, bo mój starszy brat usiłował go zabić gdy porywał ludzi wyimaginowanymi ufoludkami. Nieważne.<dodaję i się uśmiecham.>A gdy Dean dowiedział się o tym co Gabriel mi zrobił, to chciał go zabić Coltem co... Nie było zbyt rozsądne. Nie dość, że stracił kulkę to jeszcze ucierpiała Impala.<robię smutną minkę lecz po chwili znów się uśmiecham słysząc jej słowa.>Oszczędzanie się to przeciwieństwo bycia łowcą. Takie uroki bycia Winchesterem.<mówię i wzruszam ramionami i czując jak lekko szturcha mnie w bark, oddaję z taką samą siłą.>Ja... Chyba tylko w tym miasteczku jestem częstym gościem w szpitalu... To znaczy nie częstym. Byłem tutaj tylko dwa razy, jeśli chodzi o to, że tu leżałem. Gdybym miał policzyć ile razy tu byłem nie ze swojego powodu...<wzdycham cicho.>

Malia O'Brien - 30-04-14 22:04:40

( Nie ma to jak Sarisse, Salia, Savery i Samira :lol: :heart: )

<słucha go w ciszy, nadal mając minę typu wtf i próbując ogarnąć czy przypadkiem nie podali mu kokainy, zamiast odpowiednich lekarstw> Nie sądziłam, że masz aż tak ciekawy życiorys. <kiwa z zdumieniem głową, próbując się nie roześmiać> I odpowiadając na Twoje pytanie... Tak, kojarzę Gabriela. Znam to jego objawienie się Maryi. <splątuje ręce na wysokości klatki piersiowej i przechyla lekko głowę w bok, wykrzywiając usta w uśmiechu> Stracił kulkę w Colcie i ucierpiała jego Impala? Błagam, przecież to jest okropne! <uchyla wargi, chcąc powiedzieć coś jeszcze, jednakże w ostateczności je zamyka i kręci głową, pocierając palcami powieki> Wiem, że to totalne przeciwieństwo, no ale... Czasami trzeba znać umiar, żeby nie umrzeć przed trzydziestką. <marszczy brew, wybuchając cichym oraz krótkim śmiechem, kiedy oddaje jej szturchnięcie> Nie możecie narzekać. Znam mnóstwo dziewczyn, które mają na Was obsesję. Nie wiem, czy Johny Deep ma tyle napalonych fanek, co Wy (:D). <wzdycha teatralnie, następnie uśmiechając się szeroko i spoglądając na jego twarz> Dwa razy z przyczyn... naturalnych. A reszta dlatego, że ktoś bliski tutaj leżał? <przygryza lekko policzek od środka, przyglądając mu się>

Sam Winchester - 30-04-14 22:19:49

Mam o wiele ciekawszy.<mówię cicho poważniejąc.>Ta... Gabriel w rzeczywistości jest całkiem inny niż był przedstawiony w Biblii. Jest kobieciarzem i lubi robić chamskie i często śmiertelne kawały ludziom.<tłumaczę krótko i się smutno uśmiecham.>Wiesz ja... Jestem cholernie skłonny do poświęceń. To jest dar jak i przekleństwo, że mam taki charakter.<mówię i zaciskam usta w cienką linię.>Tak, trzevba znać umiar... Chyba, że jest się Deanem lub mną. Ja... Nie potrafię patrzeć na cierpienie bliskich lub kogoś kogo uratowanie postawiłem sobie na cel.<dodaję po chwili. Słysząc jej dalsze słowa, patrzę na nią ze zdziwieniem.>Wait, what? Ale...Skąd mogą nas znać, dajmy na to, jakieś adoratorki? Chyba, że im pomagaliśmy to wtedy nie wnikam.<mówię i bezradnie wzruszam ramionami.>Napalone fanki, hmm? Proszę nie mów mi, że przewidziałem to, że jakiś idiota pisze o nas książki, dzięki, lub przrz które mamy teraz na głowach tłumy napalonych lasek.<mówię i niewinnie przecieram dłonią kark.>Tak, dwa razy... Nie licząc tej chorej symulacji Red Coat, w której umieściła mnie, Deana, dziewczynę Deana i moją byłą. Było tam jeszcze kilka osób.Siostra dziewczyny mojego brata i w ogóle... Ale tak. Bywałem tu często ze względu na kilka osób. Ale teraz?<unoszę brew>Teraz mam tylko Deana, więc nie będę tutaj często.<mówię i mimo wszystko się uśmiecham >

Malia O'Brien - 30-04-14 22:58:16

W to nie wątpię ani trochę. <unosi dłonie w obronnym geście, jednakże opuszcza je na widok nieco bardziej poważnej miny Sama; w pewnym momencie unosi wysoko brew zdziwiona> Archanioł Gabriel jest kobieciarzem, robiącym ludziom chamskie i nawet śmiertelne żarty? Myślałam, że jest... no wiesz... przykładny. <marszczy brwi i przykłada dłoń do barku, zaczynając go rozmasowywać> Nie martw się, doskonale to rozumiem. Też tak często mam i później się zastanawiam, czy ta chęć ratowania wszystkich nie pochodzi z piekła. <wzdryga się lekko, zaciskając wargi> Winchesterowie mają ciężkie życie, huh? <mówi cicho, unosząc na niego spojrzenie swoich wielkich, brązowych tęczówek> Jesteście świetnymi łowcami, ale wiele w życiu wycierpieliście. <bierze głęboki oddech, następnie wypuszczając powoli powietrze przez nos> Osobiście Was na pewno nie znają, ale krąży wiele opowieści. Nawet łowczynie mogą być napalone, wiesz? <przygryza dolną wargę, żeby się nie roześmiać i patrzy na niego z rozbawieniem wymalowanym na twarzy> Nie, póki co nikt nie wpadł na genialny pomysł napisania książki o Tobie i Deanie, ale pewnie za niedługo się znajdzie jakiś śmiałek, który chętnie się tego podejmie i ułatwi waszym fankom dostęp do informacji o was. <wzrusza bezradnie ramionami, śmiejąc się. Zamiera, słysząc jego kolejne słowa i posyła mu spojrzenie typu what the hell?> Chora symulacja, w której byłeś Ty i jeszcze kilka innych osób... Red Coat mnie coraz bardziej przeraża, mam nadzieję, że zapomni o moim istnieniu i nie złoży mi swojej pierwszej wizyty. <przełyka cicho ślinę, zastanawiając się nad czymś> Powiedziałabym, że nigdy nic nie wiadomo i życie potrafi płatać różne figle, ale wątpię, żeby Dean się dał zaciągnąć do szpitala. <zakłada kosmyk włosów za ucho, rozglądając się chwilę po sali, aż wraca wzrokiem do chłopaka>

Sam Winchester - 30-04-14 23:14:51

Gabriel?<pytam i się uśmiecham.>Nie...On jest całkowitym przeciwieństwem przykładności. Lia, on stworzył UFO, które porwało studenta, prowadziło na nim badania z wziernikiem i później z nim tańczyło.<mówię i powstrzymuję śmiech.>Akurat w moim przypadku może to mieć jakiś związek z piekłem.<wzdrygam się na samą myśl tego co mnie jeszcze czeka przez Azazela.>Można powiedzieć, że właśnie dużo przeszliśmy. No i ja na przykład kiedyś nie chciałem być łowcą, a teraz nie wiem jak bym bez tego żył. Nie potrafię wyobrazić sobie siebie jako prawnika, tak jak miało być gdyby ojciec nie zaginął.<mówię i znów poważnieję.>Pewnie tak. Napalone łowczynie też się zdarzają.<mówię ze smutnym uśmiechem.>O mój Boże... Kupię całą serię, by przypomnieć sobie co przeżyłem.<uśmiecham się szerzej i po chwili się cicho śmieję.>Ta... Symulacja w której tylko dwie osoby mogły wygrać.Resztą umarła w wyobraźni automatycznie budząc się w szpitalu. Ja i Dean wygraliśmy i... Obudziliśmy się jako ostatni.<tłumaczę krótko i z powagą.>Oby zapomniała, bo ta suka ma niezłe pomysły. Gorsze niż Gabe. O wiele gorsze...<dodaję po chwili.>Też w to wątpię...Ale i tak już sam siebie skazał na śmierć.<nie myślę nad tym co mówię... Zwyczajnie wygadałem połowę tego czego nie powinienem. Momentalnie czuję gorąco na policzkach i zaciskam usta.>Nie wiem czemu to powiedziałem. Nieważne.

Malia O'Brien - 30-04-14 23:43:46

Właśnie słyszę, że jest totalnym przeciwieństwem. <mruczy pod nosem i przeciera twarz dłonią> Sammy, czy Ty przypadkiem czegoś nie brałeś? Rozumiem, że Gabriel jest szurnięty, ale... żeby aż tak? <kręci głową z rozbawieniem, parskając śmiechem> Wait... What? Teraz się nie wymigasz od odpowiedzi, jestem uparta jak osioł. Opowiadaj dlaczego ma to powiązanie z piekłem. <unosi brwi, prostując plecy> Sam Winchester jako prawnik? Żartujesz sobie ze mnie, prawda? <zaciska mocno wargi, żeby nie wybuchnąć niekontrolowanym śmiechem, co przychodzi jej z trudem> Oczywiście muszę zaznaczyć, że ja do ich grona nie należę. <kręci palcem, próbując go tym rozśmieszyć> Chyba pierwszy raz chcę podkreślić, że jestem również wilkołakiem. <przesuwa koniuszkiem języka po dolnej wardze, zwilżając ją w ten sposób> Mogę Ci ją kupić jako prezent, dla mnie to żaden problem. <rozkłada ręce, śmiejąc się przy tym> Okay... Opowiastkę o tej symulacji mogliśmy zostawić na inny raz, podejrzewam, że gdybyś ją ciekawie rozwinął, zajęłaby cały dzień. <krzywi się nieco, czując przeciągły ból w nadwyrężonym barku, jednakże ignoruje to z grubsza> Cóż, trzymaj za mnie kciuki i módl się o to, żeby mnie nie odwiedziła. <nabiera powietrza do ust, wplątując dłoń we włosy; przeczesuje je. Słysząc jego następne słowa, zamiera i przenosi na niego spojrzenie> Dean skazał się na śmierć? <mówi powoli, w udawany spokojny sposób>

Sam Winchester - 01-05-14 00:06:17

Nic nie brałem. Chyba, że coś jest w kroplówce.<mówię z rozbawieniem.>U mnie wszystko ma zwiazek z piekłem. Nawet teraz będąc w szpitalu.<mówię i przypominam sobie o krwi... Lepiej bym się jej napił... Chyba, że operacja w jakiś sposób zniwelowała uzależnienie...?>Czemu wy wszyscy wątpicie w moje zdolności charyzmatyczne i prawnicze?<pytam udając rozczarowanie> No i co z tego, że jesteś wilkołakiem? Co prawda mam do dwóch żal, ale ogólnie wilkołaki nie są złe.Chyba, że zabijają... Lub przemieniają... Albo atakują łowców. Gdybym miał to wymieniać zajęłoby to mi coś koło dwudziestu czterech godzin.<mówię z przekonaniem i się uśmiecham.>Gdybym miał opisywać ze szczegółami zajęłobymi to prawdopodobnie dwa dni. W porywach trzy.<odpowiadam i słysząc jej dalsze słowa wbijam wzrok w sufit.>Umrze jakoś za dwa tygodnie. Sprzedał za mnie duszę... A ja teraz za wszelką cenę muszę go uratować.<mówię już poważnie.>Jak nie ja to kto?<pytam retorycznie i przygryzam dolną wargę.>

Malia O'Brien - 01-05-14 11:32:35

Szczerze? Nie zdziwiłabym się, gdyby dodali coś do tej kroplówki... Żeby pacjenci podczas leżenia nie dostali jakieś depresji, czy czegoś.
<http://25.media.tumblr.com/68dda1682e0c010b99b7dd4c0d43c381/tumblr_mil1zecjZE1s3d171o1_r1_500.gif; parska śmiechem, zakrywając usta dłonią> Jakim cudem możesz mieć powiązanie z piekłem, kiedy leżysz w szpitalu? <unosi brew, spoglądając na niego> Chyba, że któryś z lekarzy jest demonem...? <odwraca się do tyłu, żeby sprawdzić, czy za drzwiami nikogo nie ma; po upewnieniu się, bierze oddech i z powrotem obraca się w stronę Sama> Ja w nie wątpię, po prostu nie potrafię wyobrazić sobie Ciebie jako prawnika w sądzie... To dosyć komiczne, wybacz. <przewraca oczami z rozbawieniem wymalowanym na twarzy i przygryza lekko wargę> To, że nie załapuję się do ludzkich, napalonych fanek Ciebie i Twojego brata. <rozkłada ręce, starając się nie roześmiać. Po chwili poważnieje, pocierając palcami powieki> Zgadzam się z tym. Ale wątpię, żebyś wymieniał powodu, dlaczego wilkołaki są złe, przez cały dzień. Nie obrażaj, aż tak mojej rasy... Co z tego, że sama próbuję się jej wyrzec. <odwraca na chwilę wzrok, wpatrując się w kartę Winchestera, która była przyczepiona z przodu szpitalnego łóżka> Czyli musiało być bardzo ciekawie, huh? <zaciska wargi i powraca do niego spojrzeniem z słabo uniesionymi kącikami ust, które następnie opadają> Zaprzedał duszę? <mając uchylone wargi, stara się wymyślić co sensownego mogłaby jeszcze powiedzieć> Jesteście Winchesterowie, dacie radę. Wierzę w was i jestem tego pewna, że uda Ci się uratować Deana. <kiwa pewnie głową>

Sam Winchester - 01-05-14 12:05:45

Bardzo śmieszne.<mówię i gdy parska śmiechem, próbuję się nie zacząć śmiać i zaciakam usta.>Byłem związany z piekłem mając zaledwie sześć mięsięcy. <Odpowiadam ale nie chcę jej mówić o krwi...>Jedna z pielęgniarek była demonem.<mówię przypominają lc sobie jak ją zaatakowałem i wyegzorcyzmowałem siłą woli. Wzdrygam się prawie niezauważalnie.>Nadawałbym się na prawnika. Jestem charyzmatyczny, mam spore ambicje... Co z tego, że nie miałem okazji iść do szkoły prawniczej po Stanford...<mruczę cicho myśląc o przeszłości.>Przecież nie obrażam.<mówię z lekkim uśmiechem na ustach.>Zwyczajnie moja była jest wilkołakiem i znudziłem się jej po czym poszła do innego wilkołaka. Dlatego ich zacząłem nie lubić. Ty jesteś wyjątkiem.<odpowiadam obronnym tonem.>Było. ciekawie. Nawet bardzo... Kanibale zjedli serce takiej jednej Jessice... Trzy metrowy komar ugryzł Deana, który później się wszystkiego bał...<wspominam próbując nie wybuchnąć śmiechem na wspomnienie bojaźliwego Deana.> Zaprzedał duszę.<potwierdzam i spuszczam wzrok na igłę wbitą mi w wewnętrzną stronę zgięcia łokcia.>Też w to wierzę. Muszę wierzyć, że mi się uda wyciągnąć go z tego bagna w jakie wpakował się przeze mnie...<mówię cicho zachowując poważny wyraz twarzy.>

Malia O'Brien - 01-05-14 13:28:48

A żebyś wiedział, że bardzo śmieszne. Chyba zaraz się tutaj sama położę, przekonam się na własnej skórze, czy podają wam narkotyki w tych kroplówkach. <przybiera dość niewinny wyraz twarzy, starając się zachować spokój i nie wybuchnąć śmiechem> Zaledwie sześć miesięcy... To nie za ciekawie, można rzec, że wręcz tragiczne. <posyła mu smutny uśmiech, opuszkami palców dotykając jego dłoni, jednakże szybko cofa swoją> Coraz bardziej podoba mi się ten szpital, wiesz? <marszczy brwi, zaciskając wargi> Może i byś się nadawał, ale uważam, że jako łowca jesteś jeszcze bardziej potrzebny temu światu. Prawnicy nie pozbywają się niebezpiecznych istot, prawda? <zwilża wargi koniuszkiem języka i unosi nikle kąciki ust> Nie broń się już, nie broń, Winchester. <cmoka z śmiechem> Uhm... rozumiem dlaczego nie lubisz wilkołaków. To pewnie musi być dla Ciebie... przygnębiające? Czy może udało Ci się już pozbierać z żałoby po stracie ukochanej? <przygryza delikatnie policzek od środka, skupiając swój wzrok na jego oczach> I dzięki, że jestem wyjątkiem. <uśmiecha się do niego. Słucha go z nieco uchylonymi ustami, zastanawiając się czy na pewno nie jest na prochach> Uhm... trudno mi w to uwierzyć, ale skoro to była symulacja Coat to... okay. <unosi dłonie w obronnym geście, siląc się na to, żeby się nie roześmiać. Przymyka na chwilę powieki, zastanawiając się co powiedzieć i jak go pocieszyć> Sam, nadzieja umiera ostatnia, right? Poza tym Dean jest naprawdę silnym człowiekiem i... nie podda się ani Ty tego nie zrobisz, mam rację? <ujmuje jego dłoń w dwie swoje i przechyla lekko głowę w bok, przyglądając mu się>

Sam Winchester - 01-05-14 13:49:46

<wybucham cichym śmiechem.>Te pieprzone kroplówi... Nigdy nie wiadomo co w nich jest.<mówię uśmiechając się szeroko.>Niezbyt ciekawie... Tym bardziej, że przyszłość nie była nigdy moim wyborem. Los... chyba nigdy mi nie sprzyjał.<mówię i zagryzam dolną wargę od środka. Czując jak Lia delikatnie dotyka mojej dłoni, zamykam oczy i po chwili je otwieram, patrząc wprost na nią.>Czemu ci się tu podoba? Nie mówiłabyś tego na moim miejscu. Te łóżka, to istna tragedia.<mówię ze smutnym uśmiechem.>Ale prawnicy... Poddaję się. Nie mam siły na wojnę na argumenty.<mruczę cicho nie spuszczając z niej wzroku. >Nie... Tak... Nie wiem. Może minimalnie...<odpowiadam.>Jak już mówiłam, RC jest za bardzo kreatywna.<wzruszam ramionami.>Nadzieja jest też matką głupich. To moje motto.<mówię siląc się na nikły uśmiech.>Masz rację. Jeśli w sprawę wchodzi Dean, zrobię wszystko by go uratować. Nawet jeśli nie będzie już nadziei.<mówię i się uśmiecham trochę szerzej czując jej dotyk na swojej dłoni.>

Malia O'Brien - 01-05-14 19:16:29

Ja bym tam się cieszyła, gdyby mi do kroplówki dorzucili narkotyków... Na serio, byłoby cudownie. <rozkłada ręce z bezradnym geście, nie kryjąc błądzącego po ustach uśmiechu> Wiesz co, Sam? Myślę, że skoro tyle się już wycierpiałeś w swoim życiu... los się odwróci i nagle zaskoczy Cię szczęście. <posyła mu pokrzepiający uśmiech, nie spuszczając wzroku z jego tęczówek> A ja powiedziałam to z ukrytym sarkazmem, nie wyczułeś go? <śmieje się cicho w ten swój melodyjny sposób. Może i jest łowczynią, ale zachowuje nutę kobiecości> Nie masz siły, huh? Może powinnam... pójść i dać Ci odpocząć? <marszczy brwi, spoglądając na niego> W końcu jesteś w szpitalu, po wybudzeniu się z śpiączki... <przygryza delikatnie wargę od środka> Jesteś silnym facetem, tak? Dasz sobie radę, okay? Wiem, że... Nie znamy się za długo, ale wierzę w Ciebie. Podniesiesz się z dołka po stracie dziewczyny. Chyba, że już to zrobiłeś, ale tego nie dostrzegasz? <unosi słabo kąciki ust do góry> Tak, właśnie widzę. Jestem ciekawa od jakiego dealera bierze prochy. <przeciera palcami powieki, następnie zakładając za ucho kosmyk włosów> Osobiście wolę to, co powiedziałam, ale z tym czasami jestem zmuszona się zgodzić. <kiwa niepewnie głową, przełykając cicho ślinę>  Wiem. Wiem to. <pociera kciukiem delikatnie jego dłoń, skupiając spojrzenie swoich brązowych tęczówek na jego twarzy; po chwili cofa dłonie, czując wibracje komórki w kieszeni spodni> Przepraszam na chwilkę. <uśmiecha się przepraszająco, wstaje z krzesełka i przesuwa bardziej w kąt sali, wyciągając telefon; odbiera> Żartujesz sobie ze mnie, prawda? Przecież... to niemożliwe, miał nie żyć. <mówi szeptem, przykładając jedną dłoń do czoła> Dobra, przyjadę. <mamrocze pod nosem, rozłączając się i wracając na swoje miejsce> Na czym skończyliśmy? <przesuwa koniuszkiem języka po wargach, siląc się na uśmiech>

Sam Winchester - 01-05-14 19:32:16

<Wybucham cichym śmiechem.>Tak myślisz? mnie się wydaje że już do końca życia będę mieć przerąbane.mówię pesymistycznie i zaciskam usta w cienką linię, w rezultacie robiąc BitchFace>Co? Nie no co ty. Nawet nie jestem śpiący. Wydaje mi się, że w tej kroplówce była kofeina.<mówię przekonująco kiwając głową.>Jestem. Fizycznie jak i psychicznie... Już się podniosłem. Po prostu mam do niej żal o to co zrobiła...<mówię i smutno unoszę kąciki ust w delikatnym uśmiechu.>Wisi mnie i Deanowi przysługę za to że wygraliśmy jej chore Igrzyska Śmierci. W każdej chwili mogę spróbować wydobyć z niej adres i dane personalne tego dilera u którego kupuje dragi.<odpowiadam już z rozbawieniem.>Ja już nie wiem co wolę. Chcę tylko żeby żył.<mówię i czuję jak od dłoni, której dotyka po moim ramieniu przechodzi przyjemny ciepły dreszcz. Przez chwilę słucha uważnie jej rozmowy lecz gdy się rozłącza od razu patrzę na nią z lekkim niepokojem.>Co się stało?<pytam lekko zdezorientowany.> No wiesz, mnie możesz powiedzieć. Chętnie pomogę zaraz po wyjściu ze szpitala.<dodaję i się szerzej uśmiecham.>

Dean Winchester - 01-05-14 20:27:18

<Parkuje Impale pod szpitalem i wsiada z samochodu>
<Po wejściu do szpitala i przeprowadzeniu krótkiej rozmowy z recepcjonistką, kieruje się do sali, w której leży Sam. Wchodzi bez pukania> Hej, Sammy. <mówi, po czym jego wzrok wędruje do brunetki> Hej, Lia <unosi nieznacznie kącik ust i siada na krześle przy łóżku Sama> Jak się czujesz? Nie wiesz, kiedy cię wypuszczą? <unosi brew>

Malia O'Brien - 01-05-14 20:42:08

Oj no, nie bądź już takim pesymistą. Jestem wręcz przekonana, że los się jeszcze do Ciebie uśmiechnie. <unosi kąciki ust w pokrzepiającym, przyjacielskim uśmiechu> A może to po prostu przez naszą rozmowę? <unosi brew, po chwili ściągając je> Czy tylko mi to zabrzmiało choć odrobinę dziwnie? <parska śmiechem, kręcąc głową> Okay... łapię. Żal po takich sytuacjach... bardzo często niesamowicie długo się trzyma, ale przy pomocy odpowiednich osób i rzeczy można go zniweczyć. <przesuwa opuszką kciuka po swojej dolnej wardze> Przysługę? Przynajmniej... Macie jakieś plusy z tego, że wygraliście. Przysługa u Coat musi być czymś... nie spotykanym, mam rację? <kątem oka zerka na szafeczkę obok łóżka Sama i widząc na niej opakowanie leków przeciwbólowych, przygryza mocno policzek od środka - tak, bark nadal ją bolał> Wait. What? <uśmiecha się szerzej, odwracając w jego kierunku głowę> Błagam, wyciągnij jego adres. <śmieje się cicho, odrzucając włosy do tyłu na plecy> Będzie żył. Na pewno będzie żył, zobaczysz. <kiwa głową z przekonaniem i unosi słabo kąciki ust> Co? <marszczy nos, nieco zdezorientowana w pierwszej sekundzie> Nie... to nic takiego, naprawdę. Po prostu podczas mojego pobytu w Bostonie natrafiłam na wyjątkowo uporczywą hybrydę. Myślałam, że moim znajomym udało się... jej pozbyć, ale niestety nie dali rady. Prosili mnie o to, to wszystko. <splątuje dłonie na kolanach, zaciskając mocno wargi> Nie, Sam... Co dopiero byś wyszedł z szpitala, nie chcę Cię narażać na niebezpieczeństwo. <wysila się na nikły uśmiech, po czym słysząc inny, męski głos, przenosi wzrok na starszego Winchestera> Hej, Dean. Dawno się nie widzieliśmy. <unosi kąciki ust, następnie wstając z krzesełka ponownie> Może mam wyjść? Chcecie może porozmawiać w dwójkę? <spogląda to na jednego, to na drugiego>

Sam Winchester - 01-05-14 20:53:45

Oby.<mówię cicho pod nosem. Wzrusz ramionami słysząc jej kolejne słowa.> Nie wiem. Jest taka możliwość., śmieję się cicho i przecieram twarz dłonią.>Masz rację... Wystarczy tylko wpaść w wir polowań i już się zapomina o tym całym gównie.<mówię i się uśmiecham.>Ta, tylko mamy jeden problem. Kompletnie nie wiemy jak ją ściągnąć.<mówię i krzywię nieznacznie nos.>Tak masz rację. To rzadkie by mieć jakąkolwiek przysługę u Red Coat.<dodaję i słysząc jej kolejne słowa te o tej hybrydzie od razu rzednie mi mina.>Co z tego? Jak już mówiłem tylko polowania mi pomogą zapomnieć.<mówię szybko tak by mi nie przerwała.>Jadę z tobą. Nie zabronisz mi. Brakuje mi polowań poza Falls.<dodaję po chwili i wtedy widzę jak do pokoju wchodzi Dean., Uśmiecha się i na niego patrzę.> Hej, Dean. Prawdopodobnie jutro mnie już wpuszczą. Taką mam przynajmniej nadzieję.<mówię i po chwili się rozglądam co chwilę zatrzymując wzrok to na Lii to na Deanie.>Nie Lia możesz zostać.<odpowiadam na jej pytanie.>A tak poza tym który dzisiaj jest?<pytam po dłuższej chwili.>

Dean Winchester - 01-05-14 21:09:32

Nie, możesz zostać. <mówi równocześnie z Samem, po czym przenosi wzrok na brata> Pierwszy. Jutro kończysz 25 lat. <uniósł lekko kącik ust> Sorry, że wczoraj nie wpadłem. <wzruszył lekko ramionami> Poznałem w barze taką jedną nadnaturalną. Dam głowę, że pijawka albo mieszaniec. Zabiła jakąś laskę, swoją drogą całkiem ładną. <skrzywił się lekko i westchnął z rezygnacją> Chyba mam nowego wroga. <uśmiechnął się krzywo, spoglądając kątem oka to na Lię, to na Sama>

Rashel Keller - 01-05-14 21:13:22

<parkuje pod szpitalem i wychodzi z samochodu. Wchodzi do środka i podchodzi do recepcji, hipnotyzując siedzącą tam kobietę, żeby wskazała jej miejsce, w którym szpital składuje krew. Gdy dostaje odpowiedź uśmiecha się pod nosem i nic nie odpowiadając kieruje się w tamtą stronę nie zwracając uwagi na ludzi siedzących na korytarzu. Weszła do odpowiedniej sali i zaczęła pakować do torby woreczki z krwią>

Sam Winchester - 01-05-14 21:55:53

<Patrzę zdziwiony na Deana.>Już pierwszy? O kurna. Czyli jutro mam urodziny z czego nawet nie zdawałem sobie sprawy.<mówię i kręcę głową.>Nie ma sprawy.<słysząc jego słowa chcę już coś powiedzieć, ale w rezultacie zamykam usta z rezygnacją machając dłonią.>Mam rozumieć, że tak po prostu zaatakowała i zabiła tamtą laskę? To jest dziwne nawet jak na pijawkę lub mieszanca. No bo nawet one nie zabijają publicznie, by wszyscy to widzieli...<mruczę składając sobie fakty.>Nieważne. Desn pójdziesz po lekarza, żeby zrobił mi te rutynowe badania i odłączył od tej pieprzonej aparatury?<pytam patrząc na brata.>

Dean Winchester - 01-05-14 22:05:50

Nie wnikaj. <machnął ręką, słysząc jego prośbę, przewrócił oczami z irytacją> Pewnie. <mruknął, wstał z krzesła i wyszedł z sali. Idąc korytarzem, zauważył znajomą sylwetkę, wchodzącą do jakiegoś pokoju. Rozglądnął się i bez namysłu wszedł za nią. Zaraz po przekroczeniu progu, zamknął za sobą drzwi, jednocześnie rozglądając się. No tak, składzik z krwią> Keller. <mówi chłodno na 'przywitanie', opierając się o framugę drzwi i krzyżując ręce na piersi> Kradniesz krew ze szpitala? To takie... orginalne. <kiwnął głową z udaną powagą>

Rashel Keller - 01-05-14 22:33:30

Oh, Dean, cześć <uśmiechnęła się szeroko, nieszczerze> Jak tam wczorajszy pogrzeb?  Zakopałeś tą laskę w jakimś ładnym miejscu? <przekrzywiła lekki głowę i skończyła pakować woreczki do torb. Zaplotła ramiona na wysokości piersi> Rozumiem że mam... hmm... kłopoty? <uniosła brew i uniosła kąciki ust do góry> Oryginalnie czy nie, wolę mieć zapas <puściła mu oczko>

Malia O'Brien - 01-05-14 22:42:08

<przysłuchuje się rozmowie braciom w ciszy, po czym odprowadza Deana wzrokiem, gdy ten na prośbę Sama wychodzi z sali. Po chwili przenosi wzrok z powrotem na młodszego Winchestera, siadając na krzesełku i uśmiechając się szeroko> Czyli Ty również masz urodziny w maju, huh? <kręci głową, przygryzając przy tym delikatnie dolną wargę. Po chwili namysłu nachyla się do niego> Może dasz mi się namówić na urodzinowe whisky jutro? <szepcze mu na ucho z coraz szerszym uśmiechem na ustach>

Dean Winchester - 01-05-14 22:42:43

Zależy, czy las jest dla ciebie ładnym miejscem. <wzruszył obojętnie ramionami> Wiesz, ta twoja zawyżona pewność siebie momentami jest wręcz urocza. <powiedział z kpiącym uśmieszkiem na twarzy> Zrobiłaś już coś 'pożytecznego' z moim sygnetem? <uniósł brew, sięgając do wewnętrznej kieszeni kurtki po swój 'magiczny' nóż. Zaczął szybko i sprawnie obracać nim w dłoni>

Sam Winchester - 01-05-14 22:54:30

<Odprowadzam Deana wzrokiem i gdy wychodzi podnoszę się do pozycji siedzącej i patrzę prosto w oczy Malii. Uśmiecham się lekko pod nosem.>Ty też masz w maju? Którego?<pytam po chwili i gdy się nachyla, przełykamgulę w gardle.>Z chęcią pójdę z tobą na whisky.<mówię z uśmiechem i zbliżam swoje usta do jej. Po chwili delikatnie muskam jej wargi swoimi Po kilku sekundach pogłębiam pocałunek.>

Rashel Keller - 01-05-14 23:10:42

Nie jestem urocza <pokręciła rozbawiona głową i zsunęła torbę z ramienia, kładąc ją delikatnie na ziemi> Odłóż tą wykałaczkę, bo jeszcze się pokaleczysz <prychnęła pod nosem, nie spuszczając z niego wzroku>

Dean Winchester - 01-05-14 23:17:27

Skąd wiedziałem, że to powiesz? <pokręcił lekko głową z rozbawieniem. Po chwili 'odbił się' od framugi i wyprostował się. Szybko się przy niej znalazł, popchnął ją na ścianę. Przedramieniem przycisnął jej ramiona, krępując jej wszelkie ruchy rękami, a koniec ostrza przyłożył do jej piersi.> Wiesz, co jest irytujące? Ciągle spotykamy się w miejscach publicznych. <skrzywił się nieznacznie>

Malia O'Brien - 01-05-14 23:17:58

<czując na sobie jego spojrzenie, momentalnie przenosi również wzrok na jego oczu i unosi lekko kąciki ust> 18 maja 1992 na świat przyszła jedyna córka Peter'a i Evy O'Brien, czyli ja. Malia Shannon O'Brien. <nieznacznie spuszcza wzrok w dół, na jego usta> Tak? W takim razie bardzo się cieszę z tego powodu. <mówi cicho, przed tym jak całuje ją delikatnie; z początku zdziwiona nie odwzajemnia, jednak po chwili oddaje pocałunek, układając jedną dłoń na jego karku>

Sam Winchester - 01-05-14 23:24:59

<Uśmiecham się nikle nie przestając jej całować. Po chwili ujmuję jej twarz w dłonie, nie zaprzestając namiętniych pocałunków. Delikatnie przeczesuję dłońmi jej puszyste, lekkie i miękkie w dotyku, brązowe włosy i po chwili przestaję ją całować. Przejeżdżam czubkiem nosa po jej policzku. Na moich ustach maluje się szczery uśmiech.>Będę mógł jechać z Tobą na to polowanie, hmm?<szepczę jej do ucha i po chwili znów ją delikatnie całuję.>

Rashel Keller - 01-05-14 23:29:19

A ja myślę, że teraz jesteśmy tu sami <wymruczała mu do ucha, uśmiechając się lekko. Podniosła nogę i kolanem mocno uderzyła go w brzuch tam, gdzie miał ranę. Gdy ją puścił, wykręciła mu rękę i w mgnieniu oka odebrała mu nóż. Odeszła kilka kroków, oglądając nóż> Muszę ci wiecznie zabierać twoje rzeczy? Walcz o swoje, człowieku, będzie zabawniej.

Dean Winchester - 01-05-14 23:44:00

<Zgiął się w pół i na krótką chwilę stracił oddech, kiedy dziewczyna go kopnęła. Położył dłoń na miejsce, gdzie znajdowała się rana, a usta wykrzywił mu grymas złości i bólu. Szybko się wyprstował, starając się zignorować przeszywający ból. Znalazł się przy niej równie szybko, co poprzednio; popchnął ją tak, aby upadła na podłogę. Następnie usiadł na niej okrakiem, chwytając ją za nadgarstki, które przygwoździł do ziemi. Wyszarpał jej z dłoni swój nóż, po czym przeniósł jej ręce nad jej głowę, łapiąc prawą ręką jej nadgarstki, które z łatwością zmieściły się w jego dłoni. Lewą rękę ze sztyletem uniósł nieznacznie nad jej klatkę piersiową> Zabicie cię teraz było by zbyt proste. <pokręcił lekko głową, śmiejąc się ponuro pod nosem>

Rashel Keller - 02-05-14 00:02:44

Mmm jaki władczy <zaśmiała się pod nosem> Jeśli jesteś taki sam w łóżku, to zaczynam zazdrościć twojej dziewczynie <przygryzła lekko wargę, a słysząc jego słowa, prychnęła i pokręciła rozbawiona głową> Czy ty tego nie widzisz, Dean? Bawię się z tobą. Ani razu dzisiaj nie miałeś kontroli nad sytuacją <westchnęła i szybkim ruchem zrzuciła go z siebie, siadając na nim i unieruchamiając mu ręce kolanami. Ponownie odebrała mu nóż i przejechała po swoim nadgarstku, przecinając go i przykładając go do jego ust tak, żeby napił się jej krwi> Masz. Może dzięki temu następnym razem będziesz większym wyzwaniem <puściła mu oczko i wstała. Na koniec z całej siły stanęła mu na nodze, łamiąc mu piszczel> A to, żebyś za mną nie lazł <uśmiechnęła się, schowała do kurtki jego nóż, zarzuciła torbę z krwią na ramię i opuściła szpital>
<wsiadła do samochodu, kładąc torbę na fotel pasażera i odjechała>

Malia O'Brien - 02-05-14 00:08:22

<z każdą kolejną chwilą odwzajemnia coraz gorliwiej pocałunki i układa również drugą dłoń na jego karku, opuszkami palców gładząc go delikatnie. Czując jego dłonie na swojej twarzy, unosi wyżej kąciki ust. Kiedy przeczesuje palcami jej włosy, przez ciało dziewczyny przebiera przyjemny dreszczyk, rozlewając po nich ciepło. Poszerza jeszcze bardziej swój uśmiech, gdy przejeżdża koniuszkiem nosa po jej policzku> Nie mam serca odmówić, ale nie chcę Cię narażać na niebezpieczeństwo. <mruczy cicho w odpowiedzi, następnie oddając delikatnie pocałunek>

Sam Winchester - 02-05-14 00:16:03

<Czując jak jej opuszki palców pieszczą mój kark, przyjemny dreszcz przechodzi po moim ciele. Powoli wychodzę spod kołdry i siadam na łóżku na przeciwko niej. Z jej włosów zjeżdżam dłońmi przez jej kark do pleców. Przez cały czas pogłębiam pocalunki i je gorliwie oddaję. Czuję jak moje serce szybko bije, a krew dudni mi w całym ciele. Mimo tego, że boli mnie zszyta rana na brzuchu, nie odczuwam bólu. Nie chcę go odczuwać. Nie teraz...>Ale ja chcę się narazić...<mruczę cicho i gładzę ją po włosach, przybliżając ją do siebie. Znów dotykam jej warg swoimi. Próbuję oddychać spokojnie... Bez większego rezultatu.>

Dean Winchester - 02-05-14 00:19:22

<prychnął pod nosem z irytacją, słysząc jej pierwszye słowa. Chwilę, później, gdy stracił kontrolę i dostał dawkę wampirzej krwi, skrzywił się, za wszelką cenę starając się nie połknąć płynu, jednak bezskutecznie. Chwilę później poczuł ostry ból w piszczelu i syknął przez zaciśnięte zęby. Odprowadził ją spojrzeniem, jak oddala się z jego nożem. Przeklął siarczyście pod nosem. Ale po dłuższej chwili, uświadomił sobie, że dzięki jej krwi, kość szybko się zrośnie, a rana zadana sztyletem tego psychola się zregeneruje. Oparł się plecami o ścianę, czekając aż ból przeminie i mając nadzieję, że nikt tu nie wejdzie. W ogóle, co się z nim ostatnio działo? Jak mógł pozwolić odebrać sobie nóż od Ruby i zabić jakąś niewinną laskę z baru? Może to przez piekło, koszmary... Nevermind.>
<Pod dłuższym czasie, gdy obrażenia już się zregenerowały, wyszedł z pokoju, jak gdyby nic nigdy się nie wydarzyło. Kieruje się do sali, w której znajduje się Sam, a widząc go z Malią, krzywi się z niesmakiem> Zaraz się zrzygam <pokręcił lekko glową. Po chwili stwierdził, że nie będzie im przeszkadzał, więc bezszelestnie wyszedł z pokoju i ze sxpotala>
<wsiadł w Impale i odjechał>

Malia O'Brien - 02-05-14 10:48:14

<za każdym razem, kiedy pogłębia pocałunki, zapiera jej dech w piersiach i odbiera trzeźwe myślenie. Jego dotyk działa na nią niesamowicie kojąco, dzięki niemu zapomina, że zabiła resztki swojej rodziny - dziadków i wujostwo od strony matki. Była morderczynią, jak każdy łowca. Jednakże, czy to ją upoważniało do zabójstwa krewnych? Rzucili się na nią, gdy byli przemienieni... Ugh, stop. Oddaje coraz bardziej żarliwie pocałunki, dłonią przesuwając po jego karku> Wiesz, że jeśli coś Ci się stanie, to będę się obwiniać? <mówi szeptem, następnie gwałtownie się odsuwając, kiedy słyszy głos starszego z braci. Wyraźnie odczuwając niezręczność, opiera się o ramę krzesła i wygląda przez okno, nerwowo bawiąc się palcami>

Sam Winchester - 02-05-14 11:07:57

Nic mi się nie stanie...<mówię szeptem i gdy słyszę Deana momentalnie się odsuwam i kładę w łóżku. Obserwuję Deana próbując rozszyfrować co się stało, lecz gdy już mam coś powiedzieć wychodzi, a ja przewracam oczami z irytacją. Patrzę na Lię.>Przepraszam, ja...<przerywam słysząc jak ktoś wchodzi do sali. Pielęgniarka. Wzdycham zrezygnowany gdy odpina ode mnie cały ten sprzęt. Później zabiera mnie na badania (nie będę opisywać bo mi się nie chce xD Liv leń <3 :lol:)później wracam do pokoju ubrany w swoje ciuchy z dobrą nowiną. Lekarze po badaniach stwierdzili, że mogę wrócić do domu... W końcu. Uśmiecham się do Malii.>Wyjście z tego szpitala to chyba najmilszy prezent na urodziny jaki mogłem dostać.<mówię. opierając się plecami o ścianę.>

Malia O'Brien - 02-05-14 20:02:40

<podczas badań Sama, kręci się nerwowo po sali i praktycznie co kilka sekund przeczesując palcami włosy, wygląda przez okno. Słysząc za sobą głos Sama, podskakuje i odwraca się w jego stronę, przygryzając wargę od wewnątrz> Wypisali Cię już? <splątuje ręce ma klatce piersiowej, uśmiechając się lekko do chłopaka; dyskretnie lustruje go wzrokiem. Nie czekając na (oczywistą)odpowiedź, mówi> W takim razie urodzinowe whisky jest nadal aktualne? <unosi brew, podchodząc do niego powoli i poruszając zabawnie brwiami>

Sam Winchester - 02-05-14 20:16:10

Dwa razy tak.<mówię i się uroczo uśmiecham. Po chwili głaskam jej policzek zewnętrzną stroną dłoni. Po chwili cofam ją i wkładam do kieszeni.>Tylko...Muszę na chwilę wpaść do domu i się przebrać.<mówię i pokazuję na koszulkę. Po chwili zapinam koszulę i na nią spoglądam. Po chwili delikatnie dotykam jej dłoni, ale później już pewniej splatam jej palce ze swoimi i wychodzę z sali wraz z Lią. Na korytarzu rozglądam się czy przypadkiem nie ma tu Clarisse. Gdy jej nie zauważam wzruszam nikle ramionami i wychodzę wraz z Lią ze szpitala. Wsiadamy do auta(bo Lia jest autem, right? :lol:) i odjeżdżamy.>

Red Coat - 06-05-14 17:54:07

<pojawia się z Samem na tyłach szpitala i odrzuca go od siebie. Podnosi rękę i robi kilka zamaszystych ruchów, co oddziałuje na chłopaka, który po kolei z impetem wpada na ściany i obija się o metalowe kosze na śmieci. Gdy jest już mocno poturbowany, dziewczyna w czerwonym płaszczu wpada do szpitala i sprowadza na miejsce wypadku sanitariuszy. Zabierają Sama na oddział. Lekarze opatrują mu rany i kładą do jednego ze szpitalnych łóżek. Gdy nikogo nie ma w pobliżu, ponownie wkracza RC. Podchodzi do chłopaka tym razem ubrana w śnieżnobiały szpitalny fartuch. Bierze do ręki jego kartę i szybko przelatuje po niej wzrokiem. Unosi kąciki ust i wykreśla z niej jakieś ważne badania, a zamiast tego wpisuje "zmiana płci"> Nie wykonałeś zadania, które ci przydzieliłam, więc teraz za to zapłacisz. Skoro jesteś taką mażącą się przy byle okazji ciotą, to czemu tego nie pokazać? <mówi z pogardą i kiwa głową. Dołącza idealnie podrobiony podpis lekarza i wychodzi, śmiejąc się.
Po kilkunastu minutach przychodzą lekarze, wprowadzają Sama w narkozę i zabierają na salę operacyjną. Podają znieczulenie i zaczynają operować. Umiejętnie docinają kilka rzeczy na dole, pozbywając się męskiego przyrodzenia i zmieniając jego resztki na żeńskie partie ciała. Potem zajmują się górą. Robią nacięcia w miejscach piersi i wprowadzają pod skórę silikony, zaszywają wszystko i bandażują. Podają mu także dużą dawkę hormonów żeńskich, które w najbliższym czasie sprawią, że wypadnie my zarost, a sylwetka będzie przybierać kobiece kształty. Po wszystkim przewożą go na salę>

Dean Winchester - 06-05-14 18:44:54

<Zaparkował pod szpitalem, wyłączył muzykę i wraz z Alice wysiadł z samochodu. Weszli do środka, Dean od razu rozglądnął się po szpitalu, lekko zdezorientowan. Mimo, że szpital był jednym z miejsc, w których ostatnio przebywał wyjątkowo często, nie miał pojęcia co robić. Podrapał się ze zdenerwowaniem po głowie i zerknął na dziewczynę> Więc, jakieś pomysły? <zapytał z nerwowym uśmiechem na ustach>

Sam Winchester - 06-05-14 19:05:02

<wybudzam się z narkozy i od razu orientuję się, że coś jest nie tak. Jestem kobietą. Shit. Przełykam ślinę i zamykam oczy. To sprawka RC...>Red Coat, proszę...<szepczę.>Mam u ciebie przysługę, pamiętasz?<pytam trochę głośniej z nadzieją, że w jakiś sposób to usłyszy.>

Alice Cavercius - 06-05-14 19:07:48

Nie <uśmiechnęła się i pokręciła głową. Złapała go za rękę i weszli do szpitala, kierując się na recepcję. Po krótkiej rozmowie i radach kobiety, która tam siedziała, dziewczyna dostała skierowanie na usg, więc poszli do odpowiedniej części szpitala. Alice została przyjęta prawie od razu. Lekarz kazał się jej położyć na specjalnym stole i podwinąć koszulkę do góry. Po chwili posmarował jej wypukły już brzuszek specjalnym żelem i zaczął po nim jeździć urządzeniem, patrząc się cały czas na monitor. Na ekranie widać było już zarys dziecka, któremu towarzyszyły objaśnienia lekarza, który tłumaczył, gdzie widać poszczególne części ciała i małe, bijące serduszko>

Red Coat - 06-05-14 19:12:00

<pojawiła się obok chłopaka, opierając się niedbale o ścianę i zaplatając ramiona na piersi. Zlustrowała go wzrokiem, nie powstrzymując się od śmiechu> Co jest, Sammy? Nie podoba ci się nowe ciało? Teraz w końcu pasuje do twojej osobowości <pokiwała powoli głową, przyglądając się swoim czerwonym paznokciom>

Dean Winchester - 06-05-14 19:18:03

Alice Cavercius napisał:

Nie <uśmiechnęła się i pokręciła głową. Złapała go za rękę i weszli do szpitala, kierując się na recepcję. Po krótkiej rozmowie i radach kobiety, która tam siedziała, dziewczyna dostała skierowanie na usg, więc poszli do odpowiedniej części szpitala. Alice została przyjęta prawie od razu. Lekarz kazał się jej położyć na specjalnym stole i podwinąć koszulkę do góry. Po chwili posmarował jej wypukły już brzuszek specjalnym żelem i zaczął po nim jeździć urządzeniem, patrząc się cały czas na monitor. Na ekranie widać było już zarys dziecka, któremu towarzyszyły objaśnienia lekarza, który tłumaczył, gdzie widać poszczególne części ciała i małe, bijące serduszko>

<Cały czas towarzyszył Alice, kiedy weszli do gabinetu lekarza, usiadł tuż obok niej, trzymając ją za dłoń i również patrząc w ekran. Mimowolnie uśmiechnął się, widząc swoje dziecko i przeniósł wzrok na Alice> To takie... <pokręcił lekko głową, nie mając pojęcia co powiedzieć> Jak się czujesz? <zapytał po chwili, nie przestając na nią patrzeć>

Sam Winchester - 06-05-14 19:19:41

<Nagle zauważam, że Czerwona się pojawiła. Lustruję ją wzrokiem, z nieugiętym wyrazem twarzy. Słysząc jej słowa prycham cicho.>Nie, nie podoba.<mówię i patrzę na swoje dłonie które są teraz mniejsze... Kobiece.>Mam u ciebie przysługę.<powtarzam nie spuszczając wzroku ze swoich damskich teraz, dłoni. Czuję się... Ugh... Strasznie. Cholernie źle. Shit...Jestem laską. A Lia? Co się stało z Malią?>Co zrobiłaś z Malią?<pytam po chwili podnosząc wzrok i wpatrują c się pusto w ścianę.>

Red Coat - 06-05-14 19:31:52

Tak, masz. Więc czego chcesz? Tylko musisz się określić bardzo dokładnie, bo wszystko będę brała dosłownie <uśmiechnęła się szeroko, dopiero teraz podnosząc na niego swój wzrok> Malia? Ta suka z hotelu? Jest w dobrych rękach <powiedziała i ponownie parsknęła śmiechem>

Alice Cavercius - 06-05-14 19:32:03

Dean Winchester napisał:

Alice Cavercius napisał:

Nie <uśmiechnęła się i pokręciła głową. Złapała go za rękę i weszli do szpitala, kierując się na recepcję. Po krótkiej rozmowie i radach kobiety, która tam siedziała, dziewczyna dostała skierowanie na usg, więc poszli do odpowiedniej części szpitala. Alice została przyjęta prawie od razu. Lekarz kazał się jej położyć na specjalnym stole i podwinąć koszulkę do góry. Po chwili posmarował jej wypukły już brzuszek specjalnym żelem i zaczął po nim jeździć urządzeniem, patrząc się cały czas na monitor. Na ekranie widać było już zarys dziecka, któremu towarzyszyły objaśnienia lekarza, który tłumaczył, gdzie widać poszczególne części ciała i małe, bijące serduszko>

<Cały czas towarzyszył Alice, kiedy weszli do gabinetu lekarza, usiadł tuż obok niej, trzymając ją za dłoń i również patrząc w ekran. Mimowolnie uśmiechnął się, widząc swoje dziecko i przeniósł wzrok na Alice> To takie... <pokręcił lekko głową, nie mając pojęcia co powiedzieć> Jak się czujesz? <zapytał po chwili, nie przestając na nią patrzeć>

<uśmiechnęła się szeroko, zerkając co chwilę na Deana i patrząc na jego reakcję> Dobrze <odpowiedziała, kiwając lekko głową. Odwróciła głowę w stronę lekarza, nadal go słuchając. Gdy spytał, czy chcą wydruk zdjęcia, Alice od razu o nie poprosiła. Wtedy mężczyzna pozwolił się jej ubrać i przepisał jej odpowiednie witaminy na wzmocnienie. Poinstruował ją też w kwestii tego, co może robić a czego nie i tak dalej i po wszystkim ona i Dean wyszli na korytarz>

Dean Winchester - 06-05-14 19:41:57

Alice Cavercius napisał:

Dean Winchester napisał:

Alice Cavercius napisał:

Nie <uśmiechnęła się i pokręciła głową. Złapała go za rękę i weszli do szpitala, kierując się na recepcję. Po krótkiej rozmowie i radach kobiety, która tam siedziała, dziewczyna dostała skierowanie na usg, więc poszli do odpowiedniej części szpitala. Alice została przyjęta prawie od razu. Lekarz kazał się jej położyć na specjalnym stole i podwinąć koszulkę do góry. Po chwili posmarował jej wypukły już brzuszek specjalnym żelem i zaczął po nim jeździć urządzeniem, patrząc się cały czas na monitor. Na ekranie widać było już zarys dziecka, któremu towarzyszyły objaśnienia lekarza, który tłumaczył, gdzie widać poszczególne części ciała i małe, bijące serduszko>

<Cały czas towarzyszył Alice, kiedy weszli do gabinetu lekarza, usiadł tuż obok niej, trzymając ją za dłoń i również patrząc w ekran. Mimowolnie uśmiechnął się, widząc swoje dziecko i przeniósł wzrok na Alice> To takie... <pokręcił lekko głową, nie mając pojęcia co powiedzieć> Jak się czujesz? <zapytał po chwili, nie przestając na nią patrzeć>

<uśmiechnęła się szeroko, zerkając co chwilę na Deana i patrząc na jego reakcję> Dobrze <odpowiedziała, kiwając lekko głową. Odwróciła głowę w stronę lekarza, nadal go słuchając. Gdy spytał, czy chcą wydruk zdjęcia, Alice od razu o nie poprosiła. Wtedy mężczyzna pozwolił się jej ubrać i przepisał jej odpowiednie witaminy na wzmocnienie. Poinstruował ją też w kwestii tego, co może robić a czego nie i tak dalej i po wszystkim ona i Dean wyszli na korytarz>

Rany... Wciąż nie mogę uwierzyć, że ty i ja mamy...dziecko. <pokręcił lekko głową, patrząc na nią z uśmiechem na ustach> Chcesz już wracać do domu? <zapytał po dłuższej chwili>

Sam Winchester - 06-05-14 19:54:45

Red Coat napisał:

Tak, masz. Więc czego chcesz? Tylko musisz się określić bardzo dokładnie, bo wszystko będę brała dosłownie <uśmiechnęła się szeroko, dopiero teraz podnosząc na niego swój wzrok> Malia? Ta suka z hotelu? Jest w dobrych rękach <powiedziała i ponownie parsknęła śmiechem>

Ugh... Chcę być znowu facetem. Chcę żebyś doszczętnie usunęła wszystkie damskie hormony z mojego organizmu. Chcę nie mieć kobiecych kształtów, silikonowych piersi, ani narządów żeńskich.<mówię i przełykam ślinę.>Chcę z powrotem mieć zarost, męskie rysy twarzy, męski głos, psychikę...Genitalia takie jak wcześniej. Ekhem. Jądra produkujące...<przez chwilę się waham.>plemniki... Wszystko takie jakie było przed tym.<wskazuję na swoje ciało i dodaję.>Chcę mieć znowu mięśnie, tors taki jak wcześniej.I chcę jeszcze...Mieć w przyszłości dzieci. Rodzinę, dzieci...Chcę żeby wszystko było takie jak wcześniej.<mówię ze smutkiem w głosie, który jest wyższy i damski. >I Lia nie jest suką.<mówię ciszej zaczynając się martwić.>To jak? Zrobisz ze mnie faceta ... łowcę takiego jakim byłem wcześniej? <pytam.>

Alice Cavercius - 06-05-14 19:56:46

Dean Winchester napisał:

Alice Cavercius napisał:

Dean Winchester napisał:


<Cały czas towarzyszył Alice, kiedy weszli do gabinetu lekarza, usiadł tuż obok niej, trzymając ją za dłoń i również patrząc w ekran. Mimowolnie uśmiechnął się, widząc swoje dziecko i przeniósł wzrok na Alice> To takie... <pokręcił lekko głową, nie mając pojęcia co powiedzieć> Jak się czujesz? <zapytał po chwili, nie przestając na nią patrzeć>

<uśmiechnęła się szeroko, zerkając co chwilę na Deana i patrząc na jego reakcję> Dobrze <odpowiedziała, kiwając lekko głową. Odwróciła głowę w stronę lekarza, nadal go słuchając. Gdy spytał, czy chcą wydruk zdjęcia, Alice od razu o nie poprosiła. Wtedy mężczyzna pozwolił się jej ubrać i przepisał jej odpowiednie witaminy na wzmocnienie. Poinstruował ją też w kwestii tego, co może robić a czego nie i tak dalej i po wszystkim ona i Dean wyszli na korytarz>

Rany... Wciąż nie mogę uwierzyć, że ty i ja mamy...dziecko. <pokręcił lekko głową, patrząc na nią z uśmiechem na ustach> Chcesz już wracać do domu? <zapytał po dłuższej chwili>

A do mnie to powoli dociera. Teraz, kiesy zobaczyłam to na własne oczy <uśmiechnęła się lekko i po chwili westchnęła> Wiesz, cieszę się, że coś mi po tobie zostanie, jak ty... no wiesz <przygryzła lekko dolną wargę, spuszczając głowę w dół. Słowo "umrzesz" czy "pójdziesz do piekła" nie chciało jej przejść przez gardło. Popatrzyła się na niego smutno i po chwili coś sobie przypomniała> Przepraszam cię, muszę się jeszcze o coś spytać lekarza <rzuciła w ramach wyjaśnienia> To zajmie tylko chwilę <dodała i zniknęła za drzwiami gabinetu. Musiała się dowiedzieć, czy Vicodin można bezpiecznie stosować w jej stanie, czy jest to raczej szkodliwe, bo niestety tej wiadomości nie znalazła w internecie, a coraz bardziej ciągnęło ją do tych tabletek. Nie brała ich od dość dawna i czuła się okropnie, nie mogła wyrzucić ich z pamięci. Gdy dowiedziała się, że nie wolno jej zażywać tego typu leków przygryzła mocno wargę, nie mówiąc nic. Przeczesała nerwowo włosy i wyszła z sali, mrucząc pod nosem jakieś słowa podziękowania> Możemy wracać <powiedziała do Deana, odpowiadając na jego wcześniejsze pytanie i zmusiła się do lekkiego uśmiechu>

Red Coat - 06-05-14 20:02:57

To chyba więcej niż jedno żądanie, jak na moje oko <uniosła brew, przyglądając się mu> Ale okej, rozumiem <uniosła ręce w obronnym geście, a z jej twarzy nie schodził ironiczny uśmiech. Pstryknęła palcami, a czas cofnął się tylko dla Sama, cofając wszystkie jego przemiany aż do momentu, w którym trafił na oddział poturbowany przez nią samą pod szpitalem. Został z licznymi zadrapaniami i siniakami> Teraz nie jestem już ci nic winna <wzruszyła ramionami i zniknęła>

Dean Winchester - 06-05-14 20:07:32

<słysząc jej pierwsze słowa, kiwnął powoli głową, nie odzywając się. Dopiero po chwili uchylił lekko usta, chcąc coś powiedziać, ale wtedy z kolei odezwała się Alice i zniknęłą za drzwiami gabitnetu. Dean oparł się o ścianę, wkładając dłonie do kieszeni spodni. Kiedy dziewczyna wyszła z gabitnetu, 'odbił się' od ściany> Okay. <powiedział tylko i razem z Alice wyszli ze szpitala. Skierowali się do Impali i odjechali>

Sam Winchester - 06-05-14 20:15:51

<Gdy RC znika zaraz po tym gdy cofa mnie w czasie. Patrzę w szybę. Widzę siebie. Nie jakąś kobietę. Siebie. Uśmiecham się szeroko i się cicho śmieję. Co prawda wszystko mnie boli, ale rany są opatrzone więc... Szybko wstaję i mimo bólu podchodzę do okna. Jestem tylko w spodniach... Tia... Ubieram szpitalną bluzkę która leży na łóżku i wychylam się za okno. Jest tu nisko, jakieś dwa i pół metra. Okay. Ostrożnie staję na parapecie i nie dając nic po sobie poznać skaczę. Syczę z bólu i po chwili wyjmuję portfel z kieszeni spodni. Liczę ile mam kasy i idę.w stronę przystanku autobusowego.>
<Wsiadam w ten do Nowego Orleanu nie przejmując się wzrokiem laski siedzącej za mną.>

Alice Cavercius - 24-05-14 23:11:42

<przyjeżdża pod szpital i wysiada z samochodu, kierując się do środka. Bolało coraz bardziej. Przygryzła mocno wargę i zgłosiła się do recepcji. Kolejne wydarzenia pamięta jak przez mgłę. Została położona na szpitalnym łóżku, obok niej biegali lekarze, mówiąc coś niezrozumiale. Wyłapała jedno słowo, to kluczowe. "Zagrożone". Jej maleństwo było w niebezpieczeństwie? Ze wszystkich sił starała się skupić, ale bez skutku. Była słaba, zmęczona ostatnimi tygodniami. Do tego ten ból...
Wszystko było rozmazane: aparatura, ściany, odziani na zielono ludzie. Tak bardzo chciało jej się spać... ale nie mogła. Jeszcze nie.
Jedziemy na salę operacyjną. Doktorze, proszę się przygotować do cięcia.
I pojechała. Pojedyncze światła na korytarzu zlały się w jedno długie pasmo. Pokonuje kolejne drzwi i po chwili jedna z pielęgniarek położyła jej na klatce piersiowej parawan. Poczuła, jak po ciele rozchodzi się znieczulenie. W pomieszczeniu było tak wiele osób, było głośno...
Co się tam działo? Przez parawan nie widziała nic, a jednocześnie coś czuła. To było dziwne, ale o dziwo nie bolało wcale tak bardzo. A może to przez to otępienie... chciała do domu. Bała się bardziej niż kiedy padła ofiarą tego psychopatycznego łowcy. Ale nie mogła o tym teraz myśleć. Były ważniejsze rzeczy.
Nagle powietrze przeszył gniewny krzyk, przebijający się przez całe to zamieszanie. Rozejrzała się szybko. Chciała zobaczyć swoje maleństwo. I po chwili tak się stało. Ma pani synka, pani Cavercius, powiedziała lekarka, podając jej dziecko owinięte w błękitny kocyk. Jej maleństwo. Jej Toby. Trzymała go delikatnie, nie mogąc oderwać od niego wzroku. Oczka miał zamknięte, po prostu spał. To najpiękniejszy widok na świecie. Tak piękny, że dziewczyna zaczęła cicho szlochać. Szkoda, że Deana tu nie było...
Po chwili zabrali jej synka. Och nie, czemu? Chciała zapytać, ale nie mogła. Nie zapomniała o swoim zmęczeniu. Wystarczyło, że zamknęła oczy a już odpłynęła.
Lekarze przewieźli ją i jej synka ja jedną z sal. Chłopiec leżał niczego nie świadomy w specjalnym, małym łóżeczku obok łóżka swojej mamy. Oboje mieli zamknięte oczy. Oboje spali>

Alice Cavercius - 25-05-14 12:33:13

<otwiera oczy patrząc się w śnieżnobiały sufit. Wszystko ją bolało, ale nie przejmowała się tym Gdy tylko wróci do domu wyleczy się za pomocą swojej krwi, którą spuściła, gdy była jeszcze wampirem. Właśnie na takie przypadki.
Podniosła się z łóżka i usiadła na skraju, przodem do małego łóżeczka, w którym leżał jej synek Oparła się rękami o brzeg, patrząc się na niego i nie mogąc pohamować uśmiechu> Hej <powiedziała łagodnie, przeciągając samogłoskę i pogłaskała maleństwo po główce. Dziecko otworzyło oczka i spojrzało na nią z ciekawością, ale zaraz po chwili jego buzię wykrzywił grymas. Zanosiło się na płacz>
Och, nie, nie, cii <powiedziała cicho Alice i wstała z łóżka, delikatnie biorąc Tobiego na ręce. Był taki malutki i delikatny. Taki ciepły. Doskonale dopasowany do jej ramion. Usiadła na skraju łóżka tuląc go do siebie i śpiewając cicho francuską kołysankę. Taką samą, jaką jej mama śpiewała jej. I podziałało. Malec uspokoił się, zanim jeszcze zdążył się dobrze rozpłakać. Znów wglądał tak spokojnie...
Al ostrożnie położyła maleństwo na swoim łóżku i położyła się obok niego. Okryła go szczelniej błękitnym kocykiem i leżała z nim przez dłuższą chwilę, nie mogąc oderwać wzroku>

Alice Cavercius - 25-05-14 19:08:54

<po jakimś czasie, gdy lekarze po badaniach stwierdzają, że wszystko jest w porządku i z nią i z Tobym, opuszcza szpital>

Hazel Jackson - 16-06-14 15:01:08

(specjalna zmiana czasu i osoby....)

<podjechała pod szpital, czując coraz większy ból. Jakoś udało jej się wysiąść z samochodu, rzeczy jednak zostawiła tam. Teraz najważniejsze było dziecko. W recepcji nawet nie musiała nic mówić - na pierwszy rzut oka widać było że rodzi. Położono ją na szpitalnym łóżku, wokół biegali lekarze, mówili coś. Nic nie rozumiała, oprócz tego że boli.
Rodziła dłuższy czas, a kiedy w końcu to wszystko się skończyło, była wyczerpana. Ledwo udało jej się wyszeptać jedno słowo:> Jej imię.. to... Juliette. <na szczęście jeden z lekarzy ją usłyszał. Mieli nadać dziecku imię Cassie, ale ... Hannah miała na drugie Juliette. A Hazel była jej coś winna. Po wyszeptaniu tych paru słów, nie miała na nic więcej siły. Zemdlała. Lekarze cały czas biegali i krzyczeli. Nie dało się odratować dziewczyny; zmarła.>

Sam Winchester - 16-06-14 15:31:03

<Gdy przybywam do szpitala, Hazel jest już na sali. Przez dłuższy czas siedzę na korytarzu.Jestem zdenerwowany i się cieszę. Gdy już mam ochotę wtargnąć do tej sali w której jest Haz, wychodzi lekarz. Zrywam się z miejsca i do niego podchodzę wyraźnie podekscytowany. Zadaję mu kilka pytań o córeczkę i o Haz, lecz unika odpowiedzi na te o mojej ukochanej. Zaczynam być wściekły. Przyciskam go do ściany.>Co jest z Hazel?!<pytam a gdy ten po dłuższej chwili odpowiada, zamieram i go puszczsm. Opadam na krzesło. Nie wierzę... On żartuje. Cholera... Gdyby żartował to nie w ten sposób.>Przykro mi.<mówi z wyraźnym współczuciem a ja chowam twarz w dłoniach. Nie, nie, nie, nie...  Nienienienienie! To nie może być prawda... Przeczesuję włosy dłonią i słucham jak lekarz dalej mówi. O tym, co powiedziała Hazel w swoich ostatnich chwilach, o tym, że moja córeczka urodziła się zdrowa, o tym, że... Nie... Czuję jak łzy coraz szybciej napływają do moich oczu. Czuję jak spływają po moich policzkach. Czemu ona? Ona musi żyć. Sam sobie nie poradzę... Dopiero po długiej chwili podnoszę wzrok na mężczyznę w kitlu.>Mogę zobaczyć moją córeczkę?<pytam a głos załamuje mi się na ostatnim słowie. Córeczkę... Nie Hazel. Hazel umarła.Wymieniła swoje życie na życie naszej córki. Lekarz cicho przytakuje i prowadzi mnie do sali, gdzie leży nasza córeczka.Powoli podchodzę do jej łóżeczka i przez kilkanaście minut patrzę jak spokojnie śpi. Przez cały ten czas po moich policzkach płyną łzy. Cały czas... Mam wrażenie, że nigdy już nie przestanę płakać. Nigdy nie zapomnę... Gdy mała otwiera oczka, uśmiecham się przrz łzy i powoli ją biorę na ręce. Widzę jak ciekawie się przygląda. Uśmiecham się coraz szerzej!, a moje łzy powoli skapują na jej poście w łóżeczku. Delikatnie ją do siebie przytulam i całuję w czółko.>Hej... Juliette.<mówię a mój głos ponownie się załamuje. Juliette... Julia. Julie. Jedna z trzech dwóch żywych osób, które kocham.>

Gabriel Queen - 16-06-14 16:10:01

<Pojawiam się w jednej z pustych sal. Już mam wyjść przez drzwi na korytarz, kiedy do głowy przychodzi mi pewien pomysł. Pstrykam palcami i jestem ubrany jak zawodowy doktor. Wychodzę na korytarz. Pytam uroczej pielęgniarki gdzie znajduje się Hazel Jackson. Po uzyskaniu informacji udaję się wcześniej do sali z noworodkami. Znajduję w niej Sama.> No i jak tam nasz mały demonek? <Pytam z rozbawieniem.> Widzę, że jeszcze żyje, więc chyba nie aż tak źle. <Przyglądam się dziecku.> A jak tam mamusia? <Pytam Sama po chwili tylko dlatego, że tak chyba wypada.>

Sam Winchester - 16-06-14 16:35:41

<Cały czas próbuję otrzeć łzy, lecz nie potrafię. Hazel nie żyje. Nie mam pojęcia jak ja sobie poradzę... Cholera! Przecież ja za okrągły tydzień idę do piekła. Oddycham spokojnie... Jednakże słysząc znajomy głos podnoszę wzrok znad mojej córeczki. Patrzę wprost na Gabriela w stroju lekarskim. Krzywię twarz w grymasie nienawiści.>Uhm... mówisz o sobie? Nie wiedziałem, że jesteś demonem.<mówię starając się brzmieć chociaż trochę ironicznie. Niestety w efekcie brzmię raczej ta jak powinienem brzmieć. Jak ktoś kto cholernie cierpi z powodu tak dużej straty jaką odniosłem dzisiejszego dnia.>Jaja sobie robisz?! Spier...<przerywam zerkając na Julię, która zamknęła oczy i oddycha miarowo i spokojnie, tak jakby nie miała pojęcia o tym, że jest półsierotą. Tak jakby czuła się bezpiecznie w moich ramionach. Czuję jak spokojnie bije jej serduszko. Serduszko, które nigdy nie zabije już dla Hazel. Którego Hazel nigdy nie usłyszy...>Spierdalaj sukinsynu.<mówię siląc się na spokój, który przychodzi mi z niemałym trudem.>

Gabriel Queen - 16-06-14 16:42:15

<Słysząc rozpacz w jego głosie lekko się krzywię.>Coś się stało?<Pytam trochę obojętnie.> Nie powinieneś teraz skakać z radości, że masz dziecko, a nie rozpaczać?

Sam Winchester - 16-06-14 17:02:24

Uhm. Sam przewidziałeś to co się stanie więc... Nie powinieneś się dziwić, że jestem zrozpaczony.<mówię i się sztucznie uśmiecham. Wzdycham i powoli odkładam Julię do łóżeczka.>Pamiętasz jak mówiłeś, że moje dziecko zabije Hazel? Pamiętasz idioto?!<niemal krzyczę. Po moich policzkach ciekną łzy.>Ożywisz Hazel. Chyba, że wolisz skończyć martwy.<leniwym krokiem podchodzę do archanioła i wysuwam prowokacyjnie szczękę.>

Gabriel Queen - 16-06-14 17:09:56

<Unoszę brew gdy mówi, że coś przewidziałem. Potem wszystko staje się jasne. Patrzę na niego i wzruszam ramionami.> Wtedy tylko żartowałem. Nie spodziewałem się tego... <Wzdycham> Mogę spróbować, ale nic nie obiecuję. <Mówię po chwili.>

Sam Winchester - 16-06-14 18:11:01

To nie żartuj następnym razem. Zaraz... Nie będzie następnego razu, bo Hazel już nie żyje!<czuję jak wściekłość bierze nade mną górę.>Przynajmniej spróbuj.<mówię z nadzieję w głosie i zaciskam pięści by nie wybuchnąć. Nabieram powietrza w płuca i wypuszczam je ze świstem. Powoli znowu podchodzę do łóżeczka Julii i ją podnoszę. Słodko śpi. Jestem pewien że Hazel byłaby bardzo szczęśliwa widząc nasza małą córeczkę... A tymczasem... Tymczasem nie żyje. Umarła. Odeszła zostawiając nas samych... A ja mogłem temu zaradzić... mogłem ale nic nie zrobiłem. Przełykam ślinę i siadam na najbliższym łóżku. Nienawidzę szpitali... Tym bardziej teraz gdy to tutaj zmarła Hazel.>Spraw, żebym już był z Juliette w domu.<mówię swoim oficjalnym tonem używając pełnego imienia małej.>Albo chociaż... Wyczaruj nosidełko i ubrania żebym mógł ją przewieźć samochodem.<dodaję i przełykam ślinę patrząc na J. i delikatnie głaszcząc ją po główce.>

Gabriel Queen - 16-06-14 18:30:51

<Jedyne co robię to wzdycham. Później pstrykam palcami i razem z Samem i jego dzieckiem znajdujemy się w kostnicy. Hazel leży przykryta na stole na środku pokoju. Odkrywam jej twarz.> No to do roboty. <Mówię i dotykam jej czoła. Ale nic się nie dzieje. Zabieram rękę i spoglądam na Sama, który stoi z małą na rękach.> Sorry młody, ale chyba już za późno. <Wzruszam lekko ramionami.> Nie dam rady jej ożywić.

Sam Winchester - 16-06-14 18:37:59

Zabawne. Archaniol nie może ożywić mojej...*urywam w połowie zdania. Nie potrafię nic więcej powiedzieć. Łzy znów napływają mi do oczu i spływają po policzkach.>Pstryknij palcami i spraw że będę miał jak wyjść z małą ze szpitala.*mówię stanowczo nie powstrzymując łez. Nie ma już nadziei... Żadnej.>

Gabriel Queen - 16-06-14 18:45:14

To  już nie moja wina. Mnie też to dziwi. <Mówię po chwili.> Specjalnie dla ciebie, nie pstryknę. <Mówię i obok sama pojawia się nosidełko z kocykiem.> Idźcie już ja załatwię resztę z lekarzami. < Mówię po czym znikam. Rozmawiam z różnymi lekarzami w szpitalu i oni wypisują Juliette ze szpitala. >

Sam Winchester - 16-06-14 18:47:20

<Uważnie go obserwuję i wkładam małą do nosidełka. Po chwili szybkim krokiem wychodzę ze szpitala. Gdy docieram do auta przymocowuję nosidełko do siedzenia pasażera i ostrożnie odjeżdżam w stronę domu.>

Red Coat - 30-06-14 20:27:56

<pojawia się wciąż nieprzytomną Alice niedaleko szpitala i sadza ją na jednej z ławek. Wyciąga z kieszeni płaszcza dwie strzykawki i zawartość obu z nich aplikuje dziewczynie. Była w nich morfina. Dziewczyna dostała dawkę, która mogła ją zabić, jeśli lekarze szybko nie zainterweniują. Czerwona uśmiechnęła się szeroko i po chwili zmieniła się w siostrę dziewczyny - Avery. Położyła sobie ramię nieprzytomnej na karku i podniosła ją, zmierzając w stronę szpitala. Gdy tylko przekroczyła próg, podniosła alarm> Pomocy! Moja siostra. Pomóżcie jej, chciała się zabić! <wykrzyczała z paniką w głosie, aż lekarze zaczęli do nich podbiegać> Połknęła te tabletki <powiedziała do jednego z lekarzy, wciskając mu do ręki puste opakowanie po vicodinie. Gdy lekarze zabrali Alice na salę i wykonali wszystkie działania mające na celu uratowanie jej życia, fałszywa Avery czekała spokojnie na korytarzu. Weszła dopiero, gdy nikogo nie było w sali a stan dziewczyny był stabilny. Wzięła kartę pacjenta i w adnotacjach lekarzy napisała: "Próba samobójcza.Wszystkie leki podawać pod ścisłą kontrolą lekarzy". Po wszystkim przybrała swój dawny wygląd i zniknęła>

Alice Cavercius - 01-07-14 22:23:55

<uchyla delikatnie powieki i od razu zamyka je od rażącego światła lamp. Jęknęła cicho. Nic nie widziała, więc skupiła się na słuchu. Denerwujące pikanie, rozmowy gdzieś w oddali. Nie to nie mógł być... otworzyła oczy i rozejrzała się z paniką. Szpital, ale... jak? Zmarszczyła brwi i potarła oczy palcami. Czuła się okropnie, jak na największym kacu. Co się w ogóle stało? Kłótnia z Deanem... nie, to było wcześniej, potem był bar, Toby... chwila, gdzie jest Toby? Zaczęła szybciej oddychać, co nie uszło uwadze aparatury, która zwiększyła tempo pikania. Do sali wszedł lekarz. Dziewczyna przeniosła na niego zamglony wzrok. Powiedział jej o wszystkim. Próba samobójcza? Przecież ona w życiu nie chciałaby się zabić. Chciała stąd wyjść i to jak najszybciej, ale nie pozwolili jej. Dali jej jedynie jej telefon, więc skorzystała z niego. Przeczytała zaległy sms i odpisała na niego. Przez chwilę myślała też o napisaniu do Deana, ale nie wiedziała, czy to dobry pomysł. Może później. Najpierw musi przypomnieć sobie co się właściwie stało>

Pierre Floyd - 01-07-14 23:12:18

Wchodzi do szpitala i pyta o Alice. Gdy wskazują mu jej salę Pierre stad przed drzwiami i ostrożnie do nich puka. Po drodze kupił jakąś czekoladę z truskawkami.

Alice Cavercius - 01-07-14 23:24:47

<odpisuje na wszystkie smsy i odkłada telefon. Gdy po dłuższej chwili słyszy pukanie do drzwi, uśmiecha się lekko> Proszę <mówi, jednak słabo jej to wychodzi. Ma strasznie sucho w gardle. Przełyka ślinę i próbuje jeszcze raz. Tak teraz wchodzi jej to lepiej. Przetarła twarz dłonią i zmarszczyła lekko brwi, gdy jej palce natrafiły na coś w okolicy nosa. Wąsy tlenowe? Matko, w co ona się wpakowała. Westchnęła, kładąc ręce wzdłuż ciała. Wciąż nie wiedziała co z Tobym, co strasznie ją denerwowało i zajmowało wszystkie jej myśli>

Pierre Floyd - 01-07-14 23:28:58

Otwiera ostrożnie drzwi i szybko je zamyka, podchodząc do niej. Siada na stołku obok jej łóżka, a widząc jej zdziwienie odchrząka i podaje jej truskawki.
Mała zamiana zaszła
Uśmiecha się szczerze i sam zjada jeden owoc.

Alice Cavercius - 01-07-14 23:50:34

Zmiana? <pyta, marszcząc brwi. Już miała zapytać, kim jest chłopak i co on tu robi, ale w porę coś ją tknęło> Pierre? <otworzyła szerzej oczy ze zdziwienia> Ale... jak? Myślałam, że nie wiesz magii i wszystkich tych nadnaturalnych rzeczach.

Pierre Floyd - 01-07-14 23:57:05

- Bo nie wiem.. Domyślałem się, ale nadal nie wiem.
Wyjaśnił i wsruszyła lekko ramionami, napinając mięśnie i pokazując jej ramię.
- Może teraz prynajmniej bede dla Ciebie atrakcyjny
Roześmiał się głośno. Pierre był zadowolony, że Santiago pozwolił mu na tę rozmowę. Uśmiechnął się i spytał ją jak się ma, zachęcając do jedzenia.

Alice Cavercius - 02-07-14 00:11:28

Wygląd to nie wszystko <puściła mu oczko i wzruszyła lekko ramionami. Po chwili namysłu wzięła jedną truskawkę> Czuję się... dziwnie. Taka słaba i bezużyteczna. Jestem przykuta do łóżka, gdy Toby może być w niebezpieczeństwie <przełknęła ślinę i ponownie usłyszała, jak pikanie aparatów przyspieszyło. Zmierzyła maszyny pełnym irytacji spojrzeniem i wróciła nim do Pierre> Jak to się stało, że wyglądasz... tak. Co się stało z twoim poprzednim ciałem?

Pierre Floyd - 02-07-14 14:31:38

-Potraktuj to, jakbym po prostu poszedł do fryzjera
Powiedział z lekkim uśmiechem, nie kryjąc, że nie chce odpowiadać na te pytania. Pokiwał ze zrozumieniem głową i poklepał ją po ramieniu.
- Potraktuj to jak wakacje, na pewno temu dzieciakowi nic się nie stanie

Alice Cavercius - 02-07-14 16:17:49

Raczej u chirurgia plastycznego <uśmiechnęła się nikle, wbijając wzrok w sufit> Łatwo mówić. Nienawidzę szpitali. Są strasznie przygnębiające <zamknęła na chwilę oczy i wzięła głęboki oddech> Mam wielką nadzieję, że tak jest. Bo co ze mnie za matka, skoro zgubiłam dziecko? <przygryzła mocno wargę. Może powinna wysłać smsa, do Deana? On zawsze wiedział co robić. Chociaż ostatnio był zły za ten areszt...> Myślisz, że Dean chciałby wiedzieć? Ostatnio się trochę pokłóciliśmy <otworzyła powoli oczy i popatrzyła się na chłopaka. Właściwie to strasznie chciało jej się spać>

Pierre Floyd - 02-07-14 17:57:08

Roześmiał się cicho. Spojrzał na Alice, a widząc wyraz jej twarzy uśmiech zniknął z jego twarzy.
- Myślę, że powinnaś.. Chcesz bym to zrobił za Ciebie?
Unosi lekko prawą brew do góry i nie czekając na odpowiedź wyciąga dłoń po telefon.

Alice Cavercius - 02-07-14 18:24:14

Chcesz zadzwonić po Deana? Ty? <uniosła brew, patrząc się na niego przez chwilę, ale gdy doszła do wniosku, że jednak nie żartuje, wzruszyła tylko ramionami> Jak chcesz <powiedziała cicho i położyła się na boku, wkładając rękę pod poduszkę> Mam nadzieję, że nie będziesz miał mi za złe, jak zasnę, co? Jestem strasznie padnięta, nawet nie wiem od czego <westchnęła cicho, przymykając powieki>

Pierre Floyd - 02-07-14 18:34:09

Jej pytania sprawiły, że wywrócił teatralnie oczami. Wkurzenie tego byczka sprawiłoby mu ogromną frajdę i tego nie ukrywał. Pokiwał głową.
-Jasne, śpij Alicjo. Jak tylko ten twój fagas przyjdzie to sobie pójdę. Daj mi tylko jego numer.
Puścił jej oczko.

Alice Cavercius - 02-07-14 18:37:59

Numer jest w mojej komórce <powiedziała, wskazując wzrokiem na szafkę obok łóżka> I nie nazywaj go tak <westchnęła, zamykając oczy i po chwili zasnęła>

Pierre Floyd - 02-07-14 18:49:44

- Śpij dobrze Alicjo
Puszcza jej oczko, a gdy dziewczyna zasypia spisuje z jej telefonu numer i pisze smsa, po czym wwychodzi na szpitalny korytarz.

Dean Winchester - 02-07-14 21:02:50

<Zaparkował pod budynkiem i wysiadł z samochodu. Wszedł do szpitala i szedł już szybkim krokiem w głąb korytarza, gdy uświadomił sobie, że nie wie nawet w którym pokoju leży Alice. Zawrócił do recepcji i dowiedział się, w którą stronę ma iść. Gdy na drziwach zauważył numer na którego poszukiwał, ściągnął brwi widząc że pod salą jest jakiś facet, który w ogóle nie wygląda znajomo> Hej, ty <pstryknął palcami i wskazał na niego palcem> Jesteś znajomym Alice, tak? <uniósł pytająco brwi. Może pomylił kierunki, czy coś...?>

Pierre Floyd - 02-07-14 22:35:33

Widząc idącego Deana wzniósł oczy ku górze. Akurat siedział na krześle i nie miał zamiaru wstawać. Rodzaj buntu, nonszalacji? Z pewnością.
Przeniósł na niego wzrok i również pstryknął palcami i wskazał palcami.
-Hej, Ty. Tak jestem.
Włożył ręce do kieszeni i spojrzał z krzywym uśmiechem w sufit.

Dean Winchester - 02-07-14 22:44:39

Super. <mruknął zaciskając na moment wargi. Już miał nacisnąć klamkę, jednak zanim to zrobił spojrzał jeszcze raz na faceta, marszcząc brwi> Pierre? <zapytał. Nie tak go zapamiętał, ale to w końcu on napisał smsa w imieniu Alice>

Pierre Floyd - 02-07-14 22:49:21

- Taaa... Można tak powiedzieć
Odparł nieco się krzywiąc i wreszcie wstał z krzesła. Ruszył wzdłuż korytarza, kiedy nagle się zatrzymał i krzyknął, by pozdrowił Alicję. Gdy znowu był odwrócony do niego plecami uniosl  prawą dłoń do góry w geście pożegnania, po czym wyszedł.

Dean Winchester - 02-07-14 23:16:16

<Rzucił coś na pożegnanie i położył dłoń na klamce. Wziął oddech, a wypuszczając powietrze nacisnął powoli klamkę. Uchylił drzwi, a widząc że Alice śpi, westchnął cicho z ulgą. Nie miał pojęcia co jej powiedzieć. Zamknął cicho drzwi i przysunął sobie krzesło obok jej łóżka i usiadł na nim, pochylając się lekko do przodu i opierając łokcie na kolanach. Czekał aż się obudzi>

Alice Cavercius - 02-07-14 23:33:08

<miała sen. W sumie bardziej coś jak deja vu, ostatnie chwile przed tym, jak straciła przytomność. To trwało tylko kilka sekund. Była w barze, przed nią pojawiła się blondynka w czerwonym  płaszczu, a potem koniec.
Nabrała powietrza do płuc, budząc się. Cholerna RC. Już wiedziała, jak się tu znalazła. Zamrugała powiekami, żeby przyzwyczaić je do światła i pierwsze, na co jej wzrok natrafił, to Dean> Hej <powiedziała lekko zachrypniętym głosem. Nadal miała sucho w gardle. Ech, jak ona nie znosiła tego miejsca> Co ty ze mną masz. Albo musisz odbierać mnie z aresztu albo odwiedzać w szpitalu <pokręciła głową z niedowierzaniem>

Dean Winchester - 02-07-14 23:39:23

Co się stało? <zapytał niemalże od razu, patrząc na nią uważnie> Co się dzieje? <poprawił. Wiedział, że dziewczyna jest zmęczona etc. ale musiał się dowiedzieć. Nie mógł tak tego zostawić> Co ci strzeliło do głowy, żeby zostawiać mnie i Toby'ego? <zapytał z lekkim wyrzutem, lustrując jej twarz wzrokiem>

Alice Cavercius - 03-07-14 00:11:11

Ja... <zaczęła, nie do końca wiedząc, co powiedzieć. Gdy usłyszała pytanie, zmarszczyła brwi zastanawiając się o co mu chodzi> Proszę? Przecież ja w życiu cię nie zostawiłam, a tym bardziej Tobiego! Zrobiliśmy sobie przerwę, pamiętasz? <uniosła brew i przetarła powieki palcami. A już myślała, że wszystko powoli zaczynało układać się w logiczną całość>

Dean Winchester - 03-07-14 00:23:34

Tak. A później zostawiłaś Toby'ego z listem, że zostawiasz nas i nie będziesz mi się więcej pokazywać na oczy. <uniósł pytająco brwi> A teraz leżysz w szpitalu, wciąż nie wiem z jakiego powodu, z Pierre w innym ciele pod drzwiami.  <potrząsnął lekko głową, ściągając brwi> To jest trochę bardziej skomplikowane niż zabijanie pijawek. <dodał z ponurym uśmieszkiem na ustach, przecierając twarz dłonią>

Alice Cavercius - 03-07-14 00:43:56

Czyli masz Tobiego  <powiedziała bardziej do siebie z dosłyszalną ulgą w głosie. Westchnęła, zamykając na chwilę oczy> Nie byłam u nas w domu odkąd wyszłam z tamtąd po naszej kłótni <przygryzła lekko wargę, przenosząc na niego wzrok> Ale myślę, że RC była. I to ona mnie tu wsadziła <dodała cicho, kiwając głową> W jednej minucie byłam w barze a potem obudziłam się tu. Lekarze powiedzieli, że prawie przedawkowałam vicodin, ale to nie prawda <jej głos stawał się coraz cieńszy, mówiła coraz szybciej. W jej oczach pojawiły się łzy> nigdy nie chciałam się zabić czy zostawić ciebie i Tobiego, musisz mi uwierzyć <przełknęła ślinę, patrząc się na niego wyczekująco. A co jeśli będzie tak jak z tym cholernym duchem? Przecież nie była jakąś samobójczynią>

Dean Winchester - 03-07-14 00:58:49

<słuchał jej ze wzrokiem wbitym w podłogę. No tak... RC. Dlaczego od razu na to nie wpadł? Al przecież nie zostawiła by ich...> Przedawkowałaś vicodin? <zapytał, gwałtownie podrywając głowę. Pokręcił lekko głową i wzniósł oczy ku górze> Wierzę ci. <powiedział po dłuższej chwili, wracając do niej spojrzeniem> Nie zabiłabyś się. <powiedział, jakby to było oczywiste. Bo było> Chociaż ostatnio bywasz dość nieprzewidywalna. <dodał pół żartem, pół serio>

Alice Cavercius - 03-07-14 01:19:57

No dzięki <mruknęła, przemykając powieki. Po chwili otworzyła je, coś sobie uświadamiając. Rozejrzała się uważnie po sali, ale nigdzie go nie dostrzegła> On zniknął. Ten duch <powiedziała cicho, jakby nie mogąc w to uwierzyć. W końcu się od niego uwolniła. Popatrzyła się na Deana, unosząc kąciki ust w uśmiechu, który po chwili trochę zmalał> Jak mogłeś pomyśleć, że mogłabym cię zostawić? A nawet jeśli tak by się stało, to zrobiłabym to osobiście, a nie odeszła bez pożegnania. I na pewno wzięłabym ze sobą Tobiego <powiedziała, żartując oczywiście, bo nie chciała zrobić niczego takiego. Pokiwała głową, uśmiechając się lekko. Po chwili westchnęła> Jak to teraz między nami będzie, co?

Dean Winchester - 03-07-14 01:38:06

<odwzajemnił jej uśmiech, po chwili również poważniejąc. Wzruszył ramionami> Mimo wszystko, gdy usłyszałem Zróbmy sobie przerwę... myślałem, że zbliżamy się do końca. Zawsze tak jest. <ostatnie zdanie powiedział z przekonaniem> Ale w tym liście się pożegnałaś.. <powiedział, wydymając na moment usta> Wszystko było zbyt wiarygodne... No, może oprócz Toby'ego <przyzbał i zaśmiał się krótko pod nosem> Al, odkąd odeszłaś nie robiłem nic innego, tylko siedziałem w barze i piłem. <nachylił się do niej i złapał ją za dłoń, składając na jej wierzchu czuły pocałunek> Po prostu wróć do mnie, okay? <popatrzył jej w oczy>

Alice Cavercius - 03-07-14 01:49:54

Okay <kiwnęła głową, uśmiechając się szeroko. Złapała go za rękę i delikatnie przyciągnęła do siebie tak, żeby móc złożyć na jego ustach pocałunek. Zamknęła oczy, splatając palce swojej dłoni z jego> Myślisz, że mogę już stąd wyjść? Ja naprawdę nie lubię szpitali <wydęła usta, patrząc się na niego z nadzieją>

Dean Winchester - 03-07-14 13:37:07

<odwzajemnił pocałunek, uśmiechając się lekko w jego trakcie> Da się załatwić. <odpowiedział, odsuwając się od niej. Wstał i na dłuższą chwilę zniknął za drzwiami, zamieniając z lekarzem parę słów. Wrócił do dziewczyny ze wcześniej wspomnianym lekarzem, który odłączył ją od aparatury itd.>

Alice Cavercius - 03-07-14 17:02:38

<uśmiechnęła się szeroko, gdy Dean poszedł załatwić jej wyjście. Gdy wrócił z lekarzem, współpracowała przy jej odłączaniu, byleby tylko jak najszybciej stąd wyjść. Gdy lekarz opuścił salę rozebrała się bez skrępowania ze szpitalnych ciuchów i ubrała swoje własne> Gotowa. Chodźmy stąd <pokiwała głową, nie zwracając uwagi na tępy ból w jej środku. Był znośny, więc uśmiechnęła się, maskując to>

Dean Winchester - 03-07-14 18:05:52

<wyszli ze szpitala, wsiedli do Impali i odjechali>

www.narucio.pun.pl www.opelwloclawek.pun.pl www.dukanowebanitki.pun.pl www.arenasp.pun.pl www.pokemon-unova.pun.pl