Jim Moriarty - 27-06-14 11:40:45

Wygląd willi z zewnątrz
http://www.blueraydesignbuild.com/projects/3/20.jpg

Ferrari
http://www.blogcdn.com/www.autoblog.com/media/2013/02/viperacr2014.jpg

Jim Moriarty - 27-06-14 19:34:38

<Przyjeżdża pod nowo kupioną willę chwilę po samochodzie ciężarowym z meblami i jego rzeczami. Parkuje Ferrari w garażu i wysiada z auta, wygładzając swój biały T-shirt. Podchodzi do mężczyzny w uniformie typowym dla "wnosicieli mebli". Po chwili rozmowy, patrzy z wyraźną pogardą na dwóch mężczyzn, którzy rozpoczeli wnoszenie mebli. Bierze swoje torby z ubraniami w obydwie ręce i idzie do domu. Kładzie je w rozległym korytarzu i wraca po następne. Tak kilka razy. W końcu Moriarty nie ma tylko jednego garnituru... Gdy już wszystko jest wniesione do domu i mężczyźni domagają się zapłaty, Jim z trudem powstrzymuje chęć pogrożenia im. Płaci i gdy wychodzą, wzdycha z ulgą. W końcu spokój. Idzie ze swoimi torbami do sypialni i zaczyna je szybko rozpakowywać. Jednakże później wszystko równo wiesza na wieszakach i pakuje do komody. Cóż trzeba przyznać, że Moriarty od zawsze był perfekcjonistą. Po wszystkim przebiera się w czarny garnitur, wybiera krawat. Zawiązuje go i wygładza marynarkę. Po chwili idzie do łazienki i grzebieniem zaczesuje swoje wcześniej trochę rozczochrane włosy, do tyłu. Po krótkiej chwili wychodzi z domu, nie zapominając o paczce miętowych gum do żucia, które wrzucił do kieszeni wraz z telefonem.>'

Jim Moriarty - 29-06-14 21:15:58

<Po powrocie do domu od razu poszedł pod prysznic. Umył się, uczesał i napisał SMSa w związku z tym jak idzie sprawa z Sherlockiem. Czekał na odpowiedź kilkanaście minut lecz w końcu z rezygnacją wrzucił telefon do kieszeni czarnych spodni, które ubrał do białej koszulki. Po chwili poszedł do dużego salonu i stanął na samym jego środku. Nudziło mu się... A jak wszyscy dobrze wiedzą, Moriarty nienawidził nudy. Pod każdą postacią. Nienawidził nudnych ludzi, nudnych akcji, nudnych filmów, nudnej muzyki... Podszedł więc do pianina i raz przejechał dłonią po klawiszach od lewej do prawej. Po chwili się odwrócił i ujrzał gaśnicę w kącie. Nie wiedział jej wcześniej, ale to nieważne. Żwawym krokiem podszedł w jej stronę i z kieszeni wyjął czarne słuchawki. Rozplątał je i włożył do uszu. Podłączył je do telefonu i włączył piosenkę When you're evil. Mimowolnie się uśmiechnął słysząc tekst i pewnym ruchem podniósł gaśnicę z podłogi. Zaczął ruszać tanecznym krokiem w stronę szklanej gablotki z drogim obrazem. Zaczął tańczyć walca angielskiego w rytm piosenki. Zamknął oczy i mimowolnie się uśmiechnął, poruszając przy tym nieznacznie żuchwą, dlatego, że w tym czasie żył miętową gumę. Gdy już miał uderzać gaśnicą w szkło, coś go powstrzymało. Stwierdził, że zostawi to sobie na następny raz. Westchnął gdy piosenka się skończyła i odłożył sprzęt pod gablotkę. Popatrzył przez okno. Było jeszcze jasno. Spojrzał na zegarek. Uśmiechnął się lekko i sprawdził czy ma jakąś wiadomość na smartfonie. Nic. Stwierdził, że to mu nie zniszczy humoru. Nie zakładając nic na siebie poszedł do łazienki i popracował nad wyglądem tak by sprawiać pozory geja. Kto wie, może ktoś się nabierze na jego perfekcyjną grę aktorską? Opuścił trochę spodnie tak by było widać jego zielone, drogie bokserki. Uśmiechnął się szyderczo widząc efekt i pewnym krokiem wyszedł z domu.>

Jim Moriarty - 30-06-14 01:22:35

<Zaraz po przejściu przez próg drzwi, zaczął się śmiać. Oparł dłonie na kolanach, próbując powstrzymać wzbierający w nim śmiech. Moriarty dobrze zdawał sobie sprawę ze swoich umiejętności, ale tym razem czuł wiekszą satysfakcję niż zazwyczaj. Wykiwał łowcę... A łowca powinien być wyczulony na grę aktorską. Szczególnie demona. Gdy już przestał się śmiać, poszedł w głąb domu, wprost do swojej sypialni. Rozebrał się do bokserek, włożył inną koszulkę niż miał wcześniej i położył się w łóżku. Jeszcze długo nie mógł zasnąć lecz w końcu zamknął oczy i odpłynął.>

Jim Moriarty - 30-06-14 20:05:50

<Obudził się wcześnie i od razu gdy wstał poszedł do łazienki aby wziąć prysznic. Dzisiaj tak jak i wczoraj wyjątkowo nie ubrał garnituru. Później usiadł przy biurku i uruchomił laptopa. Przez jakiś czas włamywał się do różnych baz danych, lecz gdy mu się to znudziło, wyłączył laptopa i schował go do ochronnego futerału. Położył go na środku biurka i poszedł do salonu gdzie grać na pianinie i komponować. Nagle rozległ się dźwięk dzwonka telefonu Moriarty'ego. Westchnął i szybko wstał od pianina. Niespiesznie wyjął telefon z kieszeni i odebrał. Był cierpliwy. Tylko do czasu gdy osobnik po drugiej stronie nie poruszył tematu Sherlocka. Szybkim ruchem odjął telefon od ucha i ustawił na głośnomówiący. Szybko napisał SMSa przytakując co chwilę. Gdy usłyszał słowa Już nigdy nie zawiodę, obiecuję. uśmiechnął się szyderczo i wysłał wiadomość.> W to nie wątpię. <przytaknął i nagle usłyszał strzał w słuchawce. Strzał i dźwięk jaki wydaje człowiek krztuszący się własną krwią. Uśmiechnął się szerzej i się rozłączył. Wrzucił telefon do kieszeni i włożył do ust dwie tabletki gumy do żucia. Pewnym krokiem wyszedł z domu, narzucając na siebie tylko czarną, skórzaną kurtkę.>

Jim Moriarty - 01-07-14 03:20:12

<Po powrocie do domu od razu poszedł do swojej sypialni i w ubraniach rzucił się na łóżko, prawie momentalnie zasypiając. Przed snem nie wierzył, że gadał takie głupoty. Jakby mu na czymkolwiek zależało.A prawda była taka, że dziewczyna go pociągała. Może chciał z nią iść do łóżka, kto to wie... Ale nic więcej.>

Jim Moriarty - 01-07-14 13:38:09

<Obudził się około południa z lekkim kacem. Skrzywił się i wstał z łóżka od razu kierując się do lazienki. Kac przeszedł mu dosyć szybko, przez to, że Moriarty był demonem. Po wzięciu długiego prysznica ubrał czarną koszulkę i tak samo czarne spodnie. Zrezygnował z garnituru, ponieważ było za gorąco na chodzenie w marynarce i koszuli. No cóż, uroku lata. Westchnął spoglądając na ekran telefonu i wyszedł z domu.>

Jim Moriarty - 01-07-14 23:45:26

<Przed domem, Moriarty zaleca Mel zamknąć oczy. Otwiera jej drzwi jak typowy dżentelmen i wpuszcza ją do środka.>  Pozwalam ci już otworzyć oczy. <powiedział i otworzył barek.> Chcesz wypić coś mocnego? Mówiłaś, że lubisz wódkę. <przypomniał sobie i obrócił głowę w stronę Melanie.>

Melanie Kahn - 01-07-14 23:54:28

Och. Dobrze byłoby mieć mnie w swoich szponach. Pstryknięcie palcem i bierz co chcesz. <uśmiecha się figlarnie> Cholernie ekscytujące. Podoba mi się, Jim. <kiwa zdecydowanie głową idąc dalej. Na jego prośbę zamyka oczy i przytrzymuje się jego ramienia żeby się nigdzie nie potknąć> Chcesz mnie wywieźć do lasu? <zaciska wargi rozbawiona, aż otwiera oczy i rozgląda się z westchnieniem> Mieszkasz tu? <uśmiecha się lekko i wchodzi dalej spoglądając na niego; kiwa głową> Z lodem proszę. <rozgląda się i przygryza lekko wargę od środka> Ładnie tu masz, Jim. Jestem projektantką, więc przyjmij to jako spory komplement. <spogląda na niego znacząco, aż wchodzi za nim do kuchni i siada na stole, zakładając nogę na nogę>

Jim Moriarty - 02-07-14 00:01:08

Zapewne. <odwzajemnił figlarny uśmiech dziewczyny> Wywieźć? Wytłumaczysz mi jak miałbym cię gdziekolwiek wywieźć jeśli jestem pieszo? <zapytał i przewrócił oczami; W domu, słysząc jej słowa, mimowolnie się uśmiechną ł.> Szanuję twoją opinię. Jest dla mnie niezwykle cenna. Jak dla brytyjczyków pałac Buckingham lub królewskie atrybuty na Tower of London. Swoją drogą, bardzo dobrze się w nich prezentuję. <stwierdził i powoli nalał Mel wódki i dodał dwie kostki lodu. Sobie nalał szkocką i od razu upił kilka małych łyków trunku.>

Melanie Kahn - 02-07-14 00:04:19

Nie wiem. Może myślałam, że przerzucisz mnie przez ramię i wpakujesz do auta, które zaparkowałeś na poboczu? Muszę być ostrożna. <spogląda na niego znacząco, z rozbawieniem> Poważnie? Ależ.. szlacheckie porównania. Ty to jednak masz klasę. <uśmiecha się szeroko obserwując jak nalewa jej wódki. Odbiera od niego szklankę i skina głową> Dzięki. <mruczy i bierze oddech, aż opróżnia całą na raz i krzywi się otrząsając> Szybko poszło. <parska cichym śmiechem>

Jim Moriarty - 02-07-14 00:15:31

<Zaśmiał się melodyjnie słysząc jej pierwsze słowa.> Kobiet się tak nie traktuje. Chyba, że są one potencjalnymi ofiaramy lub chce się za nie okup... <zamyślił się i uśmiechnął ironicznie.> Ale ty nie jesteś potencjalną ofiarą. Jesteś za ładna by umrzeć młodo. <stwierdził i upił trochę swojego trunku. Widząc jak wypija wódkę za jednym zamachem, powstrzymał wybuch śmiechu, jednakże nie potrafił ukryć wyraźnego rozbawienia.> Woah, jeszcze nigdy nie widziałem by dziewczyna tak szybko wypiła wódkę. Teraz jeszcze bardziej potwierdzają się moje słowa, że jesteś niepowtarzalna.

Melanie Kahn - 02-07-14 00:19:45

<spogląda mu w oczy i unosi brew> Właśnie to miałam na myśli. przecież nie miałbyś mnie wpakowywać do auta tylko po to, żeby dowieźć mnie na drinka. <uśmiecha się pod nosem i kreci głową> Och, tak. Masz rację, byłoby szkoda. <śmieje się rozbawiona i siedząc tak na stole, przesuwa dłonią wzdłuż swojego uda, poprawiając po chwili obcisłą spódniczkę> Muszę nabierać wprawy. Poza tym, wychowałam się z facetem. To do czegoś zobowiązuje. <unosi kącik ust delikatnie> Pewnie dlatego jestem taka zadziorna. <przewraca oczami i wpada w cichy śmiech>

Jim Moriarty - 02-07-14 00:36:13

Chyba, że byłabyś tak pijana, że nie potrafiłabyś ustać na nogach. Ale wtedy znów nie zabrałbym cię za kolejnego drinka. <wzruszył ramionami i po chwili nie było już połowy szklanki ze szkocką. Palił go przełyk tak jakby w trunku była woda święcona. Skrzywił się i westchnął gdy ból przeszedł.> Cholernie wielka szkoda. <potwierdził z powagą, lecz po chwili na jego ustach zawitał uśmiech. Mimo wszystko lubił grać innego siebie. Mimo wszystko lubił to miasteczko, bo dawało mu ono pełne pokle do popisu swoich umiejętności aktorskich.> Ja wychowałem się w dziewiętnastym wieku. Jako człowiek też byłem taki jaki jestem teraz. W tym samym ciele. Dziwię się, że ci idioci nie zorientowali się, że 123 lata po śmierci niejakiego Jamesa Moriarty'ego, po ulicach tego samego miasta, Londynu, chodzi identyczny facet, z tym samym charakterem, pomysłami. Z takim samym imieniem, nazwiskiem i inteligencją. <powiedział i dopił do końca swój trunek.> Pieprzeni idioci. <dodał i nalał sobie drugi raz to samo, tym razem z lodem.> Chcesz jeszcze? Nie żebym chciał cię upić, pytam z uprzejmości. <zwrócił się do Mel.>

Melanie Kahn - 02-07-14 00:44:49

Nie sądzę. Nie upijam się, Jim. Ojciec mi zabraniał, a sam był niezłym łobuzem. Nie chcę wiedzieć ile lasek przewinęło się przez jego łóżko, ale był niezłym ciachem. Pewnie sama bym go bzyknęła, gdyby nie to że mnie przygarnął. <kręci głową rozbawiona i spogląda na niego> Faktycznie. Niezbyt inteligentni. Jak można zobaczyć jak takie ciacho chodzi im przed nosem? <wzdycha z szerokim uśmiechem> Nie do wiary. Może powinieneś dać im jakiś trop, coś do myślenia, a potem ich wykiwasz i zapędzisz w czarną dziurę? <wydyma niewinnie wargi i unosi kącik ust> Ostatniego. Po nim zwijam się do domu. Nie chcę siedzieć ci na głowie, robi się późno. <kiwa zdecydowanie głową i podaje mu swoją szklankę>

Jim Moriarty - 02-07-14 00:56:30

Wczoraj... Praktycznie przedwczoraj się upiłaś. Przynajmniej tak to wyglądało. <stwierdził powoli przesuwając językiem po dolnej wardze. Po chwili się cicho zaśmiał i oparł plecami o ścianę za sobą.> Londyńscy kretyni. <potwierdził> To dla mnie komplement, to, że tak sądzisz. <dodał upijając kilka sporych łyków alkoholu.> I to przemknęło mi kilka razy przez myśl. Kilka wersji zdarzeń, bardzo prawdopodobnych. Gdybyś wiedziała ile razy już wykiwałem tych debili... Oni są tak zwyczajni. Tak łatwie do pokonania. Nawet Sherlock Holmes. <powiedział nalewając do szklanki Mel, drugą porcję wódki z lodem.> Może i jest inteligentny, ale nadal myśli, że popełniłem samobójstwo. Tak jak wszyscy zresztą. Szczerze nie mogę się doczekać ich min gdy "zmartwychwstanę" w cudownych okolicznościach.<podał dziewczynie szklankę, patrząc przy tym prosto w jej oczy.> Jeśli musisz.<wzruszył "bezradnie" ramionami.> Nie będę cię przecież zatrzymywał.

Melanie Kahn - 02-07-14 01:02:31

Sherlock? Brzmi jakoś.. Znajomo. <uśmiecha się powoli i spogląda na szklankę> Dzięki. <upija z niej niedużo i spogląda na niego> Nie upiłam się. Po prostu poprawił mi się humor. Rozumiesz? <zaciska wargi rozbawiona i po chwili jednak zsuwa się ze stołu, odkładając szklankę na bok> Dzięki za gościnę, jednak muszę już lecieć. Było na prawdę przyjemnie. Do zobaczenia, Jim? <unosi brew uśmiechając się uwodzicielsko. Przesuwa dłonią wzdłuż jego ramienia i kieruje się do wyjścia, ąz wychodzi>

Jim Moriarty - 02-07-14 01:11:25

Najsprytniejszy detektyw? <zapytał retorycznie by ją nakierować na właściwą drogę.> Rozumiem. <potwierdził z szerokim uśmiechem.> Owszem było przyjemnie. Do zobaczenia. <odparł i czując jak przesuwa palcem po jego ramieniu, odruchowo przymknął oczy, które otworzył dopiero gdy zaczęła odchodzić.Odprowadził ją wzrokiem i gdy wyszła, westchnął. Mógł zaliczyć ten wieczór do tych udanych. Nalał sobie jeszcze jedną porcję szkockiej i ze szklanką w dłoni poszedł do salonu gdzie usiadł przy pianinie i postawił pełną szklankę na nim. Po chwili zastanowienia zaczął grać i komponować. Tak zawsze mu się lepiej myślało.>

Jim Moriarty - 02-07-14 20:51:52

<około 6 nad ranem wstał od pianina i wypił do końca alkohol zawarty w szklance. Poszedł do sypialni, przebrał się w coś do spania i po dłuższej chwili zasnął.>
<Obudził się po południu i od razu poszedł do łazienki gdzie się umył i ubrał w garnitur. Na początku... Miał problem ze zdecydowaniem, który ze swoich licznych garniturów od Vivienne Westwood wybrać, lecz w końcu zdecydował ubrać grafitowy. Wieczorem wyszedł z domu.>

Jim Moriarty - 03-07-14 13:45:37

<Po powrocie do domu od razu poszedł pod prysznic, wyczyścił garnitur i przebrał się w białą koszulkę i czarne dżinsy. Włączył laptopa przeczesując wilgotne jeszcze włosy. Usnął z głową na klawiaturze około 6 nad ranem.>
<Przebudził się o trzynastej i od razu wyłączył laptopa. Nalał sobie trochę whisky do szklanki i od razu wypił alkohol. Po chwili wyszedł z domu, sprawdzając coś na telefonie i poprawiając koszulkę.>

Jim Moriarty - 04-07-14 01:03:08

<Wrócił do domu i od razu usiadł na fotelu w salonie, nie wypuszczając fioletowego pióra z dłoni. Postanowił tej nocy nie spać. Tylko myśleć...>

Jim Moriarty - 04-07-14 14:19:18

<Myślał przez całą noc. Dosyć szybko wywnioskował, że na piórze musi być zostawiona jakaś wiadomość. Wziął małą lupę i dokładnie sprawdził co jest napisane na piórze. Jak się okazało był tam numer do McGuinness. Uśmiechnął się drwiąco. Pomysłowe. Zapisał sobie numer dziewczyny w telefonie i podrzucił aparatem. Zwinnie złapał go lewą dłonią i zagwizdał cicho. Odłożył smartfona na stolik i poszedł do łazienki. Umył się i ubrał białą koszulę wraz z szarymi spodniami od garnituru. W kuchni przygotował porcelanowy zestaw i delikatnie położył go na blacie. Zdecydował, że nie będzie zaparzał herbaty, ponieważ nie miał pewności co do przyjścia czarownicy. Usiadł przy pianinie i przejechał palcami lewej dłoni po klawiszach tak, ze w całym domu rozległy się stopniowe dźwięki od najniższego do najwyższego. Rozprostował palce i po chwili zaczął grać jakąś swoją melodię.>

Miranda McGuinness - 04-07-14 20:24:06

< Miranda pojawiła się w drzwiach Moriartiego o wyznaczonej przez siebie porze. Zapukała trzy razy we framugę, uprzednio wsłuchując się w melodię płynącą z pianina. oblizała pomalowane na czerwono usta - była podekscytowana tym spotkaniem i nie mogła tego ukrywać. Poprawiła koszulę na swojej piersi, a palcami zaczeła stukać w drewno znany tylko dla niej rytm brytyjskiej piosenki dla dzieci >

Jim Moriarty - 04-07-14 20:32:40

<Dźwięki płynące z pianina skutecznie zagłuszały pukanie do drzwi. Niestety Moriarty usłyszał, że dziewczyna już jest. Westchnął z irytacją i przestał grać. Wstał od pianina i nałożył szarą marynarkę. Rozprostował ją i powoli poszedł do kuchni gdzie nastawił czajnik i zaparzył typową, brytyjską herbatę. Chciał przynajmniej sprawiać pozory uprzejmego. Co nie oznaczało, że zamierza szybko otworzyć drzwi McGuinness. Dopiero po zaniesieniu kompletu porcelany i herbaty do salonu i postawieniu go na stoliku skierował się w stronę drzwi, które otworzył po głębokim westchnieniu.> Jak już wspominałem, mam nadzieję, że nasze spotkanie warte jest mojego jakże cennego czasu. <powiedział dramatycznym głosem, wyćwiczonym przez lata aktorstwa.>

Miranda McGuinness - 04-07-14 20:42:39

< Miranda traciła powoli cierpliwość. Czuła, że mężczyzna wystawia ją na próbę, dlatego też musiała się uspokoić. Coś takiego nie jest w stanie wyprowadzić ją z równowagi. Zaczęła sobie w głowie powtarzać dokładnie to, nad czym pracowała większość czasu. Kiedy w końcu jej otworzył, uśmiechneła się sztucznie > Ciebie też jest miło zobaczyć, Moriarty. < nie czekając na zaproszenie, zwinnie wyminęła mężczyznę przy okazji dokładnie analizując jego wygląd. Czując zapach herbaty uśmiechnęła się pod nosem > Chyba nie zamierzasz mnie otruć, co?

Jim Moriarty - 04-07-14 20:48:19

<Słysząc jej słowa, uśmiechnął się sztucznie i przestał się uśmiechać od razu gdy go wyminęła i weszła do środka. Szybkim ruchem zamknął za nią drzwi i poszedł do salonu.> Od takich rzeczy mam specjalnych ludzi rozprzestrzenionych po całym Londynie. <powiedział stanowczym tonem głosu.> Po całej Anglii. <dodał i wziął z tacki jedną z filiżanek pełnych herbaty i podał ją dziewczynie. Gdy usiadła na fotelu, usiadł na przeciwko niej. Ze stojącego między nimi stolika wziął swoją filiżankę i obrócił ją uchem w lewo, by łatwiej mógł za nie złapać, lewą ręką. Upił trochę herbaty, nie spuszczając bacznego wzroku z McGuinness.> Co dla mnie masz? <spytał po chwili, odstawiając filiżankę na talerzyk, który trzymał w prawej dłoni.>

Miranda McGuinness - 04-07-14 20:55:37

< Miranda podziękowała skromnym skinieniem głowy za podaną herbatę.  Usiadła zgrabnie w fotelu, zakładając przy tym nogę na nogę eksponując je w stronę Jima. Upiła łyk i spoglądała na niego uważnie > Powinieneś wiedzieć jacy plotkarze są z twoich ludzi. < zaśmiała się pod nosem, ale zaraz potem odchrząknęła przyjmując prostą postawę. To nie był czas na żadne anegdotki > Jest sens aby przedstawiać ci, w jaki sposób połączyłam wszystkie fakty? Ludzie bardzo dużo mówią o twoim konflikcie z Holmesem. Problem w tym jak odróżnić prawdę od kłamstwa. Tutaj pomaga mi magia oczywiście, nie ma potrzeby by to ukrywać. < wzięła kolejny łyk i zrobiła chwilową przerwę > Nigdy jednak nie zaprzątałam sobie sprawy waszą sagą. Wspaniała relacja do serialu, jednak było w niej coś czym nie chciałam się zająć, aż do czasu kiedy cię spotkałam. < w oczach Mirandy dało się zauważyć lekki podziw >

Jim Moriarty - 04-07-14 21:04:19

Dobrze to wiem. Kilku już nie żyje, bo za dużo gadało. <stwierdził i ponownie upił kilka małych łyków kawy. Słuchał jej w ciszy, jednakże nie odrywał od czarownicy ani na sekundę.> Owszem, zawsze jest sens by przedstawić swój tok rozumowania. <powiedział z przekonaniem i powoli założył nogę na nogę.> Mógłbym wiedzieć co to takiego? Chciałbym wiedzieć zagłębiłaś się w tym dopiero po poznaniu mnie. To aż takie przerażające, że czarownica boi się tej historii? <zapytał nieznacznie ściągając brwi. Widząc podziw w jej oczach, powoli uniósł lewy kącik ust w uśmiechu z nutą ironii.>

Miranda McGuinness - 04-07-14 21:17:21

Możesz sobie chwilowo darować ironiczne uśmieszki, potem nastąpi czas na ocenienie mojej osoby < prychnęła z lekkim oburzeniem i wypiła kolejny łyk. Stuknęła filiżanką o spodeczek, a jej powieki na chwile opadły aby pozbierać myśli > Interesowało mnie jedno: czym się kierujesz popełniając te wszystkie przestępstwa? Długo myślałam, że chodzi o samą nudę, ale to mi nie pasowało do twojego charakteru. No i Sherlock nie zainteresował by się tobą z tego powodu... < pstryknęła palcami i znów spojrzała w jego oczy tym razem z widocznym rozbawieniem > Precyzja, nonszalancja, szaleństwo. Co w tym wszystkim daje ci taką satysfakcje, że pilnujesz każdego szczegółu? < Nachyniła się w jego stronę > Mogę się domyślać czym się kierujesz, ale wolę usłyszec to od ciebie.

Jim Moriarty - 04-07-14 21:33:04

Tu chodzi o nudę. <prychnął i przejechał lewym kciukiem po dolnej wardze, lekko zroszonej przez pojedyncze krople herbaty.> Sherlock był dla mnie najwłaściwszym przeciwnikiem. Myślałem, że nie był zwyczajny. Myliłem się. Był jak... mrówka w mrowisku. Może troszkę inteligentniejsza od reszty, ale nadal tylko mrówka, którą ktoś taki jak ja mógł z wielką łatwością zdeptać. Wystarczył jeden, szybki ruch <lekko tupnął lewym butem, pstryknął palcami, równocześnie odkładając filiżankę ze spodeczkiem na stolik.> i już go pokonałem. Za łatwo. Łatwiej niż się spodziewałem. <stwierdził z wyraźnym zawodem, przypominając sobie ten moment gdy dostrzegł jaki zwyczajny był i jest nadal, Sherlock. Wziął jeden herbatnik i ułamał kawałek. Zwinnym ruchem wrzucił go do ust.> http://31.media.tumblr.com/8456dcfe3bfcd1a02960a1024afbb187/tumblr_mwzctdsW4Z1rzik3go1_500.gif

Miranda McGuinness - 04-07-14 21:46:02

< Miranda uśmiechnęła się pod nosem > Jesteś tego pewien? < ułożyła się wygodnie w fotelu i zaczeła nonszalancko wymachiwać nogą. Przestudiowała każdy ruch Moriartiego względem Holmesa podczas jego pobytu w Londynie - co nie oznaczało, ze nagle znała go bardzo dobrze. To była tylko chłodna analiza. Przez chwilę czarownicy przyszło na myśl że ma nad nim jakąś przewagę. Bardzo szybko skrytykowała własne myśli. Poczęstowała się herbatnikiem z równoczesną gracją > Mam rozumieć, że jeśli przedstawiłam już wszystko to mam się zbierać do wyjścia? < podniosła pytająco brew. >

Jim Moriarty - 04-07-14 21:51:54

Owszem, jestem tego pewien. <powiedział z przekonaniem i wypił herbatę do końca, ponownie odkładając porcelanę na stolik.> A według Ciebie, czym mogłem się kierować? chciałbym wiedzieć co myślisz ty, panno McGuinness. <dodał wskazując pełnym gracji ruchem na dziewczynę siedzącą naprzeciwko niego.> Jeśli chcesz. <wzruszył ramionami i oparł się wygodnie o fotel, przymykając oczy. Jednakże po chwili wziął jedno jabłko i zaczął okręcać je sobie w lewej dłoni.>

Miranda McGuinness - 04-07-14 22:13:02

< Miranda zaczęła rytmicznie uderzać palcami w oparcie fotela. Wystukiwała jakże sztandarowe Hey Jude. Uniosła szare spojrzenie na mężczyznę > Niechętnie dzielę się swoimi myślami z ludźmi którzy mogą je wykorzystać przeciwko mnie < uśmiechnęła się leniwie. Bardzo podobała się jej rozmowa z Moriartim i nie zamierzała się stąd szybko ruszać. Wstała ze swojego miejsca i usiadła na oparciu fotela mężczyzny > Zostałabym dłużej jak można < mruknęła z lekkim rozbawieniem >

Jim Moriarty - 04-07-14 22:26:06

<Gdy zaczęła rytmicznie wystukiwać Hey Jude o oparcie fotela, westchnął najciszej jak potrafił.> Nie wykorzystam tego. Niby dlaczego? Wydajesz się bardzo bystra. Jestem pewien, że jeśli coś powiesz, to skłamiesz by się nie narażać. Lecz niestety... Nie radziłbym Ci robić sobie ze mnie wroga. W końcu mogę uznać Cię za niezwykłą i co będzie wtedy? Powtórka z historii? Na prawdę chciałabyś narazić rodzinę, przyjaciół...? <zapytał unosząc brwi i patrząc na nią uważnym wzrokiem, by nie przeoczyć żadnego ruchu.> Radzę Ci więc mówić prawdę. <dodał po chwili i uniósł kącik ust w lekko psychopatycznym uśmieszku. Wodził za nią wzrokiem gdy zaczęła iść w jego stronę i usiadła na oparciu jego fotela. Słysząc jej słowa prawie niezauważalnie przewrócił oczami.> Więc może zacznijmy od poznania imion. Ty znasz moje, ja nie znam twojego. Nie uważasz, że czas to zmienić? <zapytał lekko przymykając oczy. Nadal bacznie lustrował ją swoimi brązowymi oczami.>

Miranda McGuinness - 04-07-14 22:36:10

Nie lubię kłamać, nie widze w tym sensu. Poznałbyś gdybym zaczęła, poza tym zalezy mi na tym aby nasze relacje układały się pozytywnie < Miranda zdmuchneła pasemko włosów opadające na jej czoło i poprawiła pozycję na oparciu > Ale nie robię tego dlatego, bo boję się bycia twoim wrogiem. Nie miałbyś jak mi zagrozić, bo nie mam nic < uśmiechnęła się kwaśno. Ile było prawdy w tym stwierdzeniu... tak na prawdę w każdym momencie mogła wyjechać i nikt by nawet o niej nie wspomniał. Czarownica przygryzła wargę i nachyliła się nad jego uchem, otaczając go słodkawa wonia swoich perfum > Miranda.

Jim Moriarty - 04-07-14 22:49:20

<Prychnął słysząc jej słowa o tym, że nie ma nic.> Na pewno jest ktoś z twojej przeszłości, kto jest Ci drogi. Na pewno masz przyjaciół... Wystarczy spojrzeć głębiej. Tobie też radzę spojrzeć w głąb swojej duszy jeśli myślisz, że nic nie masz. Każdy coś ma. Jedni mniej, drudzy więcej... Tak to już jest. <słysząc jej imię i czując jak się przybliża owiewając go mgiełką przyjemnego zapachu damskich perfum, prawie niezauważalnie uniósł kąciki ust.> Miranda. <powtórzył zmysłowym głosem.> Miranda McGuinness...

Miranda McGuinness - 04-07-14 23:03:54

< Miranda spojrzała na niego chłodno. To był jedyny moment kiedy nie chciała przyznać mu jakiejkolwiek racji > Może dojdziesz do tego szybciej niż ja sama. Nie jestem dobra w utrzymywaniu przyjaźni. < dziewczyna podsumowała to bardzo prosto. Nie miała ochoty się nad tym rozwodzić bo mogła dojść do przykrych wniosków. Wolała niewygodne dla niej tematy zepchnąć w otchłanie swojego umysłu > Mam nadzieję, że zapamiętasz < uniosła leniwie kąciki ust w przypływie zadowolenia. Wpatrywała się w niego intetnsywnie - wystarczył jej tylko ten wzrok - dawał jej wystarczająco emocji pobudzających jej zmysły > Co byś zrobił, gdyby się okazało że to Holmes jest o krok dalej od ciebie ?

Jim Moriarty - 04-07-14 23:12:57

<wzruszył tylko ramionami i popatrzył przed siebie obojętnym wzrokiem.> Mam dobrą pamięć do imion. <stwierdził z udawaną skromnością i ponownie wzruszył ramionami, tym razem lżej i tak, że prawie nie mogła tego dostrzec.> To proste. Sherlock nie może być o krok przede mną. Nie wie, że żyję. To ja mam asa w zanadrzu, nie on. Może wydedukował to, że jestem za sprytny na samobójstwo, ale nie może być tego pewien. Sekcja moich zwłok wykazała co innego. <stwierdził z powagą i przekonaniem.> Holmes jest drobiazgowy, lecz na własne oczy widział jak <skierował dwa palce swojej lewej dłoni w stronę ust i udał, że kciukiem naciska spust.> Jestem pewien, że myśli iż jestem martwy. Zresztą... Na razie większość ludzi myśli, że nazywam się Richard Brook. Tak przynajmniej było jeszcze miesiąc temu. <dodał i położył dłoń na kolanie. Zaczął zwinnie wystukiwać kod, który niegdyś podał Sherlockowi, o materiał szarych spodni od garnituru na kolanie.>

Miranda McGuinness - 04-07-14 23:19:26

< Z twarzy Mirandy nie schodził szelmowski uśmieszek. Dokładnie sobie przypominała każdy jego ruch w Londynie, aż do tego słynnego samobójstwa > W jednym jest chyba lepszy.Nie byłeś w stanie go pokonać nie uciekając się do podstępu. Skorzystałeś z nadanturalności, to jest pójście na łatwiznę. Co powiesz na to, panie Moriarty ? < odrzuciła puszyste włosy na plecy. Wstała i zaczeła się przechadzać po pokoju oglądając różne drobiazgi zza gabloty > Misternie ułożony plan zakończony w słabym stylu.

Jim Moriarty - 04-07-14 23:33:32

Byłem w stanie. <stwierdził z pewnością siebie. Wstał z fotela i włożył prawą dłoń do kieszeni tymczasem lewą trzymając czerwone, idealnie wypolerowane jabłko. Spojrzał na nie i dostrzegł swoje odbicie. Zacięte spojrzenie i poważny wyraz twarzy.> Nie uważam by można było nazwać pójściem na łatwiznę plan dopracowany w każdym calu i pod każdym względem. Miałem wszystko dokładnie obliczone. To kiedy przyjdzie Sherlock, to kiedy skoczy... Wszystko było tak do przewidzenia. Za łatwe. <westchnął teatralnie i podszedł do dziewczyny. Zaczął się przechadzać obok czarownicy, wciąż patrząc na czerwone jabłko w swojej dłoni.> Złotko, nie chcesz wiedzieć jak misternie dopracowany powrót planuję. <powiedział aksamitnym głosem i uśmiechnął się drwiąco. Owszem, miał już plan. Miał już wszystko dokładnie wyliczone. Lecz nie planował tego planu wcielać w życie zaledwie miesiąc po swojej tragicznej śmierci. Po swoim samobójstwie na dachu szpitala Bart'sa.>

Miranda McGuinness - 04-07-14 23:45:40

Nie śmiem podważać żadnego z twoich słów. To co zrobiłeś jest pełne podziwu aczkolwiek < zaszła mu drogę i zabrała jabłko z dłoni. Sama zaczęła nim przewracać i wpatrywać we własne odbicie. Kątem oka obserwowała pierś mężczyzny jak faluje od regularnego oddechu > Uważam jednak, że to zakończenie było zbytnio melodramatyczne i mało prawdopodobne. Twój powrót zwróci uwagę niekoniecznie w taki sposób jaki byś chciał. Jest sięcej osób, które wiedza o nadnaturalnych... < Miranda z pełną pewnością siebie wgryzła się w idealny owoc pozwalając aby kropelki soku pozostały na jej wargach > Nikt nie jest niezwyciężony, zdajesz sobie z tego sprawę?

Jim Moriarty - 04-07-14 23:53:38

Zdajesz sobie sprawę z tego, że nie muszę ujawniać swojej nadnaturalności, prawda? <zapytał i cicho prychnął. Wziął sobie jabłko, tak samo idealnie wypolerowane jak poprzednie i zaczął się w nie wpatrywać swoimi brązowymi oczami. Z kieszeni wyjął scyzoryk i go rozłożył. Zaczął nacinać jabłko tak by wyglądały jak starannie wyżłobione litery układające się w William Sherlock Scott Holmes na całej powierzchni bocznej owocu. Po skończonej pracy, popatrzył na czarownicę i powoli wgryzł się w jabłko.> Jestem Napoleonem Zbrodni, zdajesz sobie z tego sprawę? <odpowiedział pytaniem na pytanie Mirandy.>

Miranda McGuinness - 05-07-14 00:27:40

Co nie zmienia faktu, że nie jesteś niepokonany < skończyła jabłko i zamyśliła się > Beę musiała się zbierać, ale było wyjątkowo miło... do zobaczenia < puściła mu oczko i znikneła, tak samo jak poprzedniego dnia >

(wybacz że tak łyso skończone ale musze się zwijać :C)

Jim Moriarty - 05-07-14 00:37:17

Twierdze inaczej. Nie pójdę na żaden kompromis, Mirando. <powiedział z przekonaniem i popatrzył na dziewczynę. Słysząc jej ostatnie słowa, uniósł lewy kącik ust w ironicznym uśmiechu i obojętnie patrzył jak dziewczyna znika, zmieniając się w fioletową mgłę. Po chwili zjadł do końca swoje jabłko, patrząc ze wściekłością na litery wyraźnie widniejące na owocu i po chwili wyrzucił ogryzek do kosza. Poszedł na górę, gdzie zdjął i perfekcyjnie odwiesił garnitur do wielkiej szafy w garderobie. Poszedł do łazienki gdzie wziął szybki prysznic i z rozczochranymi, wilgotnymi jeszcze włosami poszedł do sypialni. Położył się w łóżku i zasnął po dłuższym czasie spędzonym w bezruchu.>

(Nic się nie stało ^^)

Jim Moriarty - 05-07-14 12:46:24

<Obudził się o 8 rano i od razu włączył laptopa. Włączył zabezpieczenia adresu IP, aby nikt go nie zidentyfikował i odpalił program, który łączył się z podsłuchem biura starszego z braci Holmesów. Inaczej mówiąc Człowieka z Lodu, bo drugi to Prawiczek. Zaczął wsłuchiwać się w rozmowy telefoniczne Mycrofta. Zresztą nie tylko telefoniczne... Po kilku godzinach połączenie się zerwało. Ktoś musiał odkryć podsłuch założony niedawno przez ludzi Moriarty'ego.> Jasna cholera. <przeklął i nagle usłyszał sygnał SMS. Sięgnął po telefon i odczytał wiadomość, z lekkim zdziwieniem. Wstał i wyłączył laptopa. Poszedł do łazienki by wykonać typowe poranne czynności i ubrał się w ciemnogranatowy garnitur od Vivienne Westwood oczywiście. Wyszedł z domu, z telefonem w dłoni.>

Jim Moriarty - 08-07-14 10:54:52

<Po powrocie do domu wziął prysznic, przebrał się i bez zastanowienia poszedł spać.>

Jim Moriarty - 08-07-14 21:09:12

<Po przebudzeniu szybko się ogarnął, ubrał w czarne spodnie i tak samo czarny T-shirt i wyszedł z domu.>

Jim Moriarty - 10-07-14 00:15:22

<Materializował się w salonie i przymknął oczy. Zaczął po omacku iść w stronę sypialni i nagle wpadł na stolik do kawy. Wykrzyczał całą wiązankę przekleństw, adresowanych do stolika i dopiero gdy ochłonął ruszył dalej przed siebie, z rękoma w przodzie tak by tym razem na nic nie wpaść. Po dłuższej chwili dotarł do sypialni, skąd poszedł do łazienki. Tak wziął gorącą kąpiel i ubrał się w coś do spania. Poszedł do sypialni, przeczesując mokre, czarne włosy i położył się w łóżku, wcześniej otwierając okno na oścież. Zasnął prawie momentalnie, czego winą było nie tyle zmęczenie, co alkohol uderzający mu do głowy.>

Jim Moriarty - 10-07-14 17:09:39

<Po przebudzeniu, przez chwilę leżał rozmyślając. Dopiero po dłuższej chwili rozmyślań http://25.media.tumblr.com/472c7e8bae7416e690040d2a2d17887b/tumblr_meyepiIK3O1qhr20yo2_500.gif. Mimo iż spał półnagi, nie było mu zimno, ponieważ a) było lato oraz był demonem, a takowe stworzenia nadnaturalne nie odczuwają jakichkolwiek różnic w temperaturze. Jeszcze przez chwilę leżał w ciszy, lecz w końcu westchnął i przekręcił się tak, że leżał na plecach. Spojrzał pustym wzrokiem w sufit, próbując siłą woli zniwelować doskwierający mu ból głowy. Przetarł powieki palcami i się podniósł. Wstał z łóżka i poszedł do garderoby. Przez długą chwilę zastanawiał się czy przypadkiem nie ubrać któregoś z jego licznych garniturów, ale w końcu stwierdził, że ubierze coś typowego na lato. Nie chciał zwracać na siebie zbyt dużej uwagi, tym bardziej, że na zewnątrz było mniej więcej 30 stopni Celsjusza. Ubrał więc białą bokserkę i czarne spodnie. Uczesał się, lecz po chwili stwierdził, że do tego stroju nie pasuje aż tak poważna fryzura. Przeczesał włosy palcami i widząc efekt, mimowolnie uśmiechnął się ironicznie do swojego lustrzanego odbicia. Gotowy, zszedł na dół i poszedł do kuchni gdzie zrobił sobie brytyjską herbatę. Po wypiciu jej wyszedł z domu, wkładając do uszu słuchawki i podłączając je do telefonu.>

Jim Moriarty - 11-07-14 11:02:40

<W nocy zmaterializował się w salonie, zaraz obok włącznika światła. Zaświecił lampę i mimo alkoholu, który powoli przestawał brać nad nim pełną kontrolę, usiadł przy pianinie. Zaczął grać nie zwracając najmniejszej uwagi na ciszę nocną. Po kilku godzinach gry, około czwartej nad ranem wziął do rąk notatnik i zaczął sporządzać w nim notatki, plany. Gdy już obmyślił plan fałszywej zbrodni... Może oprócz jednego aspektu, przecież nadal był pod wpływem alkoholu, wykonał kilka ważnych telefonów. W kostnicy załatwił, szantażem oczywiście, ciało martwego faceta, najprawdopodobniej zabitego przez wampira. Powiedzmy, że facet ten był idealnym trupem do tej fałszywej zbrodni. Ale cóż, musiał jeszcze pomyśleć nad skutkiem śmierci. Chociaż... To nie było takie trudne. Sherlock napewno zainteresowalby się ciałem wyssanym z krwi. Odłożył notatki i wstał od pianina, pisząc SMSA do Mirandy, dopiero teraz go zauważył. Poszedł do łazienki gdzie wskoczył pod prysznic z nadmiernym entuzjazmem.>

Miranda McGuinness - 11-07-14 14:26:41

< Zapukała do drzwi i czekała na odpowiedź >

Jim Moriarty - 11-07-14 14:40:19

<Po prysznicu szybko się osuszył i ubrał czarne spodnie od garnituru i leniwie zapiął białą koszulę. Gdy usłyszał pukanie, akurat zawiązywał krawat. Wziął marynarkę z wieszaka i przewiesił ją sobie przez ramię. Przygładził idealnie zaczesane włosy i podszedł do drzwi, które bez zastanowienia otworzył i się lekko uśmiechnął.> Wchodź. <powiedział stanowczo odsuwając się tak by Miranda z łatwością mogła wejść do środka. Ubrał marynarkę i poprawił rękawy.> Mam nadzieję, że nie przeraża cię widok trupa, który za chwilę przyjedzie z prosektorium. <odparł z przekonaniem.>

Miranda McGuinness - 11-07-14 14:46:45

< Miranda uśmiechnęła się na przywitanie do swojego szefa > Widze, że przechodzimy od razu do formalności? < spoważniała na twarzy i wystrzelała kostki w palcach. Szła za Jimem, a stukot jej obcasów odbijał się od ścian domu > Nie mam z tym problemu, ale samej medycyny nie studiowałam < mruknęła pod nosem poprawiając sukienkę > Dobrze, że mam dyplom z chemii. Słyszałam o tym że takim samym osiągnięciem może się pochwalić nasz drogi Holmes < uśmiechnęła sie wrednie, nie spuszczając oczu z Moriartiego >

Jim Moriarty - 11-07-14 15:08:03

<prychnął cicho z wyraźnym rozbawieniem. Nawet ból głowy nie mógł zniszczyć mu dobrego humoru.>  Też nie studiowałem, ale posiadam sporą wiedzę. <stwierdził z przekonaniem i poszedł wgląb domu po dziennik z wszelkimi notatkami jakie zapisał dzisiaj w nocy.> Owszem... Ale wątpię byś mu w tej dziedzinie dorównała. Chociaż może kiedyś dzięki swojemu szefowi...Kto to wie. <odparł z przekonaniem i otworzył notatnik, uparcie szukając wszystkiego co napisał.> Może usiądziesz? <spytał uprzejmie i wskazał na fotel stojący blisko nich. Gdy w końcu odnalazł notatki, podał je Mirandzie, nie musiał na nie patrzeć, dobrze pamiętał co w nich umieścił.> Umiesz grać? <zapytał patrząc na dziewczynę.> Napewno umiesz. <sam sobie odpowiedział i lekko machnął dłonią.> Trup, który za chwilę powinien tutaj przybyć nazywa się Patrick Fray. Umarł zagryziony przez "dzikie zwierze". Oczywiście, nie miał w sobie ani kropli krwi. Ciekawe co na to powie Sherlock... Ty musisz tylko iść do Prawiczka i udawać zatroskaną dziewczynę, młodego Patricka. W rzeczywistości jego dziewczyna wyjechała i ślad po niej zaginął. Myślę, że się załamała i najprawdopodobniej popełniła samobójstwo. Typowe. <wzruszył ramionami. Wskazał palcem na plan działania, który zarysował na kartce papieru.> Powiesz Sherlockowi wszystko co wiesz o tym, że twój "chłopak" zginął. I powiesz także, że uważasz iż to nie był jakiś Kubuś Puchatek. Weź, nawet on zaciekawiłby się taką sprawą. No i...Najważniejsze. <uśmiechnął się sarkastycznie, a jego uśmiech charakteryzował go z szaleńcem, maniakiem... Pająkiem w środku przestępczej sieci.> Ciało zostało skradzione z prosektorium po zaledwie jednym dniu. Ciekawe kto to mógł zrobić... <przyłożył palec do lewej skroni, robiąc zamyśloną minę.> Ciałem zajmę się sam. Ty masz za zadanie iść do Sherlocka i przyprowadzić go w wyznaczone przeze mnie miejsce. Napiszę ci, jakie miejsce wybrałem. Wiem na pewno, że tam musi być jakiś stary, działający telewizor lub radio. To część mojego planu. Część tajemnicza, ta której nie zdradzę. <powiedział kiwając z przekonaniem głową.> To już będzie niespodzianka. <podsumował i wzruszył ramionami. Na pierwszy rzut oka można było dostrzec radość jaka w nim wzbierała.>

Miranda McGuinness - 11-07-14 15:44:19

< Miranda dotrzymywała mu kroki ze założonymi rękoma na piersi > Kiedyś tego dokonam, ale już teraz ze mnie nie kpij. Mogłabym cię otruć na parę sposobów zanim zdołałabyś się zoriętować < prychnęła sarkastycznie. Dostając wczoraj sms przez cały czas zastanawiała się jak zaczną działać. Dziewczyna usiadła na krańcu fotela tak aby nie pognieść swojej karmazynowej sukienki. Wzięła do ręki notatki i dokładnie je przejrzała. Całe szczęście że była po kursie szybkiego czytania > Dobrze, że nie musiałam odpowiadać na to pytanie < odpowiedziała z dumą jakby to było oczywiste, że potrafi. Nie unosiła jeszcze wzroku z kartek, co nie oznaczało ze nie chłonęła każdego jego słowa > Dla mieszkańców taka śmierć nie zadziwia, ale w Londynie nikt o tym nie słyszał - sama dobrze o tym wiem, tamtejsze wampiry dbają o anonimowość < mruknęła. Kiwała glową na jego plan. była gotowa zrobić wszystko co jej powie - w końcu to nic złego. Dobrze wiedziała o tym, że jej myśli są cyniczne > Tyle informacji mi wystarczy. Zacznę działać kiedy tylko chcesz. < założyła dłonie na kolanach i patrzyła na niego przeszywającym wzrokiem >

Jim Moriarty - 11-07-14 16:07:20

Jestem demonem, jedyne czym moglabyś mnie otruć to woda święcona, nie zapominaj. <powiedział poważnie lecz po chwili się zaśmiał melodyjnie.> To oczywiste, że umiesz. Każdy ma w sobie coś z kłamcy i aktora. <rzucił z przekonaniem.> Też o tym pomyślałem. I właśnie dlatego twierdzę, że Sherlock Holmes się zainteresuje. Lecz do zbadania tej sprawy potrzebować będzie zwłok. A zwłoki zostały skradzione tak samo jak zniknęły wszystkie papiery policyjne, akta... Wszystko. Ktoś taki jak Patrick Fray oficjalnie zmarł przez atak zwierzęcia lecz nikt oprócz lekarza od sekcji zwłok nie ma pojęcia o zniknięciu jego ciała. <Powiedział z szaleńczym uśmiechem.> Co za zbieg okoliczności. Trup bez jakichkolwiek akt. <wzruszył ramionami i słysząc jej dalsze słowa, radośnie klasnął w dłonie i z gracją podskoczył, a gdy wrócił na panele, charakterystycznie stuknął o nie obcasami swoich czarnych eleganckich butów ze skóry.> Cały płonę! W końcu nie jest nudno! <roześmiał się nie ukrywając radości.>

Miranda McGuinness - 11-07-14 17:30:34

Pamiętam te czasy kiedy nosiłam przy sobie dość sporą buteleczkę < zawtórowała mu równie dźwięcznym śmiechem. Ukradkiem pocierała dłonią o kolano - czuła jak chęć działanie w niej wzrastała > Co mogę więcej dodać - powiedziałeś wszystko co jest potrzebne. Nie bawmy się w zbędne słowa < czarownica wstała i ponownie przygładziła sukienkę na udach. Nachyliła się ku jego twarzy > Nie rozpalaj się tak, bo będziesz musisz na kimś rozładować swoje napięcie < uśmiechnęła się dwuznacznie > Kiedy zaczynamy?

Jim Moriarty - 11-07-14 17:50:14

Byłabyś zdolna otruć swojego szefa? <zapytał a po jego ustach zaczął błądzić drwiący uśmieszek.> Oby ten plan wypalił. Nie chciałbyś widzieć mnie gdy coś mi się nie udaje... <stwierdził z przekonaniem odzyskując powagę.> To mnie zgaś. Tam jest gaśnica. <pokazał ruchem dłoni gaśnicę w kącie i się zamyślił. Może to dlatego pocałował Melanie. Szczerze nie miał pojęcie co w niego wstąpiło... Czemu to zrobił? Wiedział, że to nie była wina alkoholu, bo prawdopodobnie teraz by tego nie pamiętał. To musiało być jeszcze coś oprócz spożytej whisky. Prawdopodobnie to tylko przez przypływ radości ze względu na to, że Sherlock jest w mieście. Westchnął i popatrzył na Mirandę. Wiedział, że coś mówiła, ale nie miał pojęcia co.> Coś mówiłaś? Pytałaś kiedy zaczynamy? <zapytał za wszelką cenę walcząc z bólem głowy. Siłą woli przywołał z kuchni aspirynę i ze stolika wziął szklankę z wodą. Zażył jedną tabletkę i popatrzył na mirandę, pytająco.>

Miranda McGuinness - 11-07-14 18:02:02

< Pomimo pytającego wzroku Moriartiego, dziewczyna sama zaczęła mu się przyglądać z ciekawością > Nad czym tak główkujesz? Takiej miny nie masz przy obmyślaniu szaleńszych planach < dziewczyna opuściła jedną rękę za zdziwieniem i zmarszczyła brwi > myślę że moje pytanie może poczekać... Czy ty masz kaca? < przyłożyła dłoń do ust aby nie parsknąć śmiechem. Jej to nie dotyczyło, zawsze miała swoją magię która pomagała jje przeżyć kolejny dzień bez kaca >

Jim Moriarty - 11-07-14 18:10:25

Co? Nie myślę nad niczym ważnym. <powiedział pewnie i odruchowo przejechał opuszką kciuka po dolnej wardze. Słysząc jej pytanie opuścił dłoń i przewrócił oczami.> Tak, mam kaca. Nawet demony takie jak ja, a takich jest mało, bo jestem jedyny w swoim rodzaju, czasem miewają kaca. <stwierdził z powagą, nie spuszczając wzroku z dziewczyny.> Wiesz, żałuję, że demony nie mają mocy niwelowania kaca... <prychnął i znów przewrócił oczami, chowając dłonie do kieszeni.>

Miranda McGuinness - 11-07-14 18:32:31

< Miranda założyła ręce na piersi i odchyli lekko korpus > Jednak jakaś inna sprawa zaprząta ci głowę. Nie wstydź się Moriarty, zwierz się swojej asystentce < przygryzła wargę. Musiała mocno się kontrolować aby nie wybuchnąć śmiechem > Jeszcze mi powiedz, ze zrobiłe,s coś nieodpowiedzialnego po pijaku to już na pewno zacznę się śmiać < prztrykneła palcami > Dlatego błogosławię magiczny dar oraz to, że mogę pić do woli bez przykrych konsekwencji

Jim Moriarty - 11-07-14 18:59:06

Nie sądzę, żeby asystentki były po to by się im zwierzać. Przykro mi, nie lubię mówić o moim życiu prywatnym. <widząc jak siłą powstrzymuje rozbawienie, westchnął.> Nie wstydź się. Wytrzymam twój śmiech. Ale wiedz, że mogę się jakoś zemścić. <przygryzł nieznacznie dolną wargę. Cały czas zachowywał powagę.> Nie zrobiłem nic głupiego. <odchrząknął. Nie kłamał. Ale nie chciał też mówić co zatruwa mu myśli. Oprócz Sherlocka oczywiście.> Zazdroszczę czarownicą. Mogą się upić i nawet nie mają kaca... <przewrócił oczami z rozdrażnieniem i irytacją. W samych jego oczach można było dostrzec, że pił i długo nie spał. W końcu nie zawsze geniusz zła ma przekrwione gałki oczne.>

Miranda McGuinness - 11-07-14 19:32:48

Nic nie szkodzi, może kiedyś uda nam się poplotkować < uśmiechnęła się zgryźliwie i pokreciła głową. Nie miała już ochoty na żadne żarty, tego mógł jej dostaczyć każdy, przypadkowy mężczyzna > Twoja sprawa co robiłeś, ale widac po tobie, że ciągle siedzi ci w myślach to COŚ < zaznaczyła w powietrzu cudzysłów. Zaczeła się przechadzać po pokoju ze stukiem szpilek > Jeśli będziesz grzeczny będę mogła coś na to poradzić < staneła tuż przed nim i położyła lodowatą dłoń na jego policzku. Wpatrywała się prosto w jego oczy > Słabo ci w przekrwionym spojrzeniu

Jim Moriarty - 11-07-14 19:37:39

<Westchnął z rezygnacją i przejechał dłonią po twarzy.> Będę grzeczny, czyli...? <zapytał po chwili.> Wiem mam lustra. <stwierdził i wzruszył ramionami. Dokładnie wysłuchiwał jakiegoś trąbienia z ulicy. Cholera, gdzie się podziewa ten idiota?!, pomyślał zirytowany i wyjrzał przez okno.>

Miranda McGuinness - 11-07-14 19:45:09

Czyli wszystko w twoich rękach i mojej prywatnej ocenie < wzruszyła ramionami i utkwiła wzrok w torebce. Bardzo szybko usłyszała wibrace i doskoczyła do niego. Widząc od kogo przyszedł sms włosy zjerzyły jej się na głowie. Czego chciała od niej własna matka... > Napisz kiedy będę potrzeba bo teraz... mam mały wypadek < mruknęła beznamietnie do siebie samej i znikneła >

(musze niestety się zwijać, bo czeka mnie zaraz nie mała podróż :C )

Jim Moriarty - 11-07-14 23:44:32

<Gdy wyszła tylko westchnął ciężko, z wyraźna irytacją. Wykonał telefon odwołujący całą akcję i przetarł twarz dłonią. Poluzował trochę krawat i zasiadł przed pianinem. Gra pochłonęła go tak, że nie myślał o niczym innym. Co prawda odpisał na kilka smsów od Melanie i wiedział, że prawdopodobnie się z nią jeszcze spotka, ale... Nie przestawał grać. Równo o północy wyszedł, dotrzymując słowa, że spotkają się jutro.>

Jim Moriarty - 12-07-14 01:24:09

<Po powrocie do domu, zamknął za sobą drzwi i zrezygnował z gry na pianinie na rzecz porządnego snu, którego tak mu brakowało. Poszedł na górę gdzie sięrozebrał i w samych bokserkach poszedł do łóżka. Położył się i wpatrując się monotonnie w sufit, zasnął.>

Miranda McGuinness - 12-07-14 11:36:35

< Miranda nie zaprzątała sobie głowy czekając przed domem. Od razu zmaterializowałą się w kuchni. Spokojnie i bardzo cicho zajęła się zaparzaniem kawy dla ich obojga. Jednocześnie myślami była w innym miejscu i z inną osobą.. >

Jim Moriarty - 12-07-14 11:46:23

<Po przebudzeniu się, od razu leniwie wstał z łóżka i przeczesując czarne włosy. http://media.tumblr.com/tumblr_m4lhw41xEw1qjt2my.gif Szedł do kuchni, praktycznie z zamkniętymi oczami i gdy je otworzył, zobaczył Mirandę. Popatrzył na nią z zaskoczeniem i spojrzał na siebie. Był w samych bokserkach.> Cholera, Miranda. Nie powiem ci, że się przestraszyłem, bo z natury się nie boję, ale wchodzenie do domu szefa bez pozwolenie jest niegrzeczne, nie wydaje ci się? <zapytał i przewrócił oczami. Po chwili wycofał się z kuchni i poszedł do gardedoby. Szybko ubrał się z grafitowy garnitur i poszedł do łazienki gdzie się starannie uczesał. Po chwili wrócił do Mirandy.>

Miranda McGuinness - 12-07-14 11:57:07

< Miranda dość szybko zaparzyła kawę i teraz tylko czekała. Własny parujący kubek trzymała w dłoniach, stojąc twarzą do drzwi aby pojawienie się Jima nie uszło jej uwadze > Być może, nie miałam dzisiaj ochoty na stanie na dworze < powiedziała beznamiętnym głosem. Na jej twarzy nadal malowało się zmęczenie szczególnie w podkrążonych oczach > Nie musiałes się przebierać, całkiem nieźle ci w samych bokserkach i specjalnie nie rozprasza to mojej uwagi < zaśmiała się sztucznie. Próbowała zrobić to naturalnie ale dzisiaj nie bylo jej do śmiechu > Co z naszym planem?

Jim Moriarty - 12-07-14 12:09:05

Okay, rozumiem. <powiedział; Podszedł do dziewczyny i chwycił swoją kawę.> Po twoim wyglądzie sugeruję, że najprawdopodobniej nie spałaś. Nie będę dopytywał, bo to byłoby niegrzeczne. Ale przynajmniej wyglądasz bardziej realistycznie. Twoja rola wymaga zmęczenia. <powiedział próbując rozładować trochę napięcie. Zastanowił się i westchnął.> Dobra, widzę, że cię coś gnębi. <popatrzył na dziewczynę i upił kilka dużych łyków kawy.> Tak, tak. Tylko muszę zadzwonić po naszego zaginionego trupa. <uśmiechnął się jak typowy psychopata i nagle spoważniał wyciągając telefon i dzwoniąc w sprawie Patricka Fraya.>

Miranda McGuinness - 12-07-14 12:15:45

Widzisz? Wszystko dla pracy, nawet z magii zrezygnuję < mruknęła pod nosem popijając brązowy napój. W sumie to co powiedział jest dobrą wymówką i powinna się tego trzymać. Ona myślała, że może się zainteresuje czemu tak wygląda? Ha, dziewczyny omal się nie roześmiała nad swoją głupotą > Gnębi? Nie w tym czasie, nie w tym miejscu, nie w tym życiu < stwierdziła pewnie i wyprostowała się. Czas zacząć racjonalnie myśleć > Oby szybko go sprowadzili.

Jim Moriarty - 12-07-14 12:26:21

<W głowie kłębiły mu się myśli o tym czemu Miranda tak wygląda. Mimo setek pomysłów, wolał nie pytać. Domyślał się, że jej rozdrażnienia winą jest wczorajszy SMS. Westchnął.> Oby. Daj mi chwilę. <powiedział i wypił kawę do końca, postawił kubek w zlewie i szybkim krokiem poszedł do sypialni. Wyjął z szafki kamerę i ustawił ją na stojaku. Włączył ją i zaczął się nagrywać, za nim było widać tylko ścianę. Gdy po kilkunastu minutach skończył, obejrzał efekt i z satysfakcją odpalił laptopa. Zgrał film na pendrive'a i, na kilka innych pendrive'ów zgrał obraz siebie, mówiącego Did you miss me? kilkoma tonacjami głosu, oczywiście odpowiednio zniekształconymi dla lepszego efektu. Wszystkie pendrive'y po chwili odłączył, spakował do futerału i wyłączył laptopa wraz z dobrej jakości kamerą. Zszedł na dół z wyraźną satysfakcją.> Teraz tylko trzeba czeka. Pamiętasz swoją rolę? <zapytał by się upewnić.>

Miranda McGuinness - 12-07-14 12:38:33

< Miranda skineła jedynie głową i sama dopiła swoją kawę. Kiedy Jim był na górze ona machnięciem dłoni umyła kubki, a potem schowała je na swoje miejsce. Wskoczyła na parapet i zaczeła pustym wzrokiem przyglądać się ogrodowi. Patrzyła co jakiś czas na telefon mając nadzieję, ze Pierre jej odpisze. > Oczywiście że pamietam < odpowiedziała na jego pytanie pewnym głosem. Zeskoczyła z parapetu i podeszła do niego. W kącikach oczu zbierały się łzy, a jej ręce drżały od stresu > Patrick był taki dobry... nie zasługiwał na taki los... a przecież mówiłam mu, aby nie ryzykował samotnym spacerem!

Jim Moriarty - 12-07-14 12:56:20

<Widząc jak w jej oczach zbierają się łzy, westchnął.> Okay, chcę wiedzieć co się dzieje. To może niegrzeczne, ale serio. Dobrze widzę, że coś jest nie tak i chcę być miły. <wzruszył ramionami. To co powiedział było dziwne nawet dla niego.> Co za lekkomyślność... <powiedział z przekonaniem z śmiertelną powagą.>

Miranda McGuinness - 12-07-14 13:04:11

< Miranda spojrzała na niego pytająco. Najwidocznie wszystko się pomieszało pomiędzy jej humorami, a tym jakie ma zadanie > Och, nie to nic takiego co miało by sens. Ludzkie sprawy, kojarzone z miłości.a wiesz? < uśmiechneła się sarkastycznie w ten sam sposób jak robiła to przy ich pierwszym spotkaniu > Wczuwam się w rolę z tymi łzami, chyba zbyt dobrze, nie chcę wyjśc na idiotkę < wytarła łzy i ponownie przeszła się po pokoju > Kiedy go spotkam? Sherlocka.

Jim Moriarty - 12-07-14 13:12:32

Aaa miłość. To nie dla mnie. <skrzywił się i westchnął.> Weź te łzy były bardzo realistyczne... Nawet ja się nabrałem. Dobra jesteś. <powiedział z przekonaniem i oparł się o ścianę, wkładając dłonie do kieszeni.> Dzisiaj oczywiście. Za jakieś... <popatrzył na zegarek i nagle usłyszał jak podjechał samochód. Uśmiechnął się drwiąco i spojrzał przez okno.> Teraz. <zarządził stanowczo i zaczął kierować się w stronę drzwi, jednocześnie dając jej znak by szła za nim.> Adres Holmesa to 221B Baker Street oczywiście. To dziwne, że jest aż tak przewidywalny, by specjalnie mieć taki sam adres jak w Londynie. On jest taki zwyczajny.<mruknął bardziej do siebie, ale był pewien, że go usłyszała.> I nie wychodź ze swojej roli, ani na sekundę. <powiedział tak samo stanowczo.>

Miranda McGuinness - 12-07-14 13:26:16

< Miranda kiwnęła głową. Wszystko było dla niej jasne i z rozumiałe > Zrobię wszystko o co mnie prosisz kiedy tylko przyjdzie na to pora. Wszystko będzie zgodnie z planem < uśmiechnęła sie zachęcająco. Czuła w sobie wzrastające podniecenie. Nie migła się doczekać, aż weźmie w tym czynny udział >

(muszę się teraz zbierać i będę dopiero za jakiś czas ok. 17)

Jim Moriarty - 12-07-14 13:47:55

To dobrze. Od początku wiedziałem, że nie nawalisz. <Powiedział z przekonaniem i ubrał na siebie czarny płaszcz.> Gra się rozpoczyna. Czas wrobić Sherlocka. <uśmiechnął się szyderczo ze sporą nutą ironii i wyszedł na zewnątrz. Podszedł do auta i otworzył bagażnik. Ujrzał martwego, około dwudziesto cztero letniego, faceta z orzechowymi włosami. Za życia musiał być przystojny, aczkolwiek teraz był trupem... Z ziemistą, zimną w dotyku skórą.> Mirando, twój chłopak był niegdyś przystojny... <stwierdził i popatrzył na nią z wyraźną powagą.> Widzimy się w opuszczonym pomieszczeniu monitoringu na stacji kolejowej. Najlepiej... Napomknij Sherlockowi o miejscu w którym może bycia chłopak. Powiedz, że miał wroga maszynistę czy coś w tym stylu. Wiesz o co chodzi. Jak coś pójdzie źle, pisz SMSa. Lub dzwoń. Relacjonuj wszystko. Do później. <uśmiechnął się sarkastycznie, zatrzasnął bagażnik i wsiadł do samochodu. Odjechał wraz z przekupionym przez siebie gościem.>

(Spoko *^* akurat wtedy powinna być Patka od Sherlocka xD)

Jim Moriarty - 13-07-14 23:12:19

<Wrócił do domu, skutecznie zasłaniając płaszczem plamę krwi na piersi. Trzasnął za sobą drzwiami i szybkim krokiem poszedł do łazienki. Tam się rozegrał i z ciężkim westchnieniem wyrzucił koszulę, wraz z garniturem. Wyrzucił z siebie salwę wszystkich przekleństw jakie zna, napisał dwa SMSy i poszedł pod prysznic. Po kilkunastu długich minutach wyszedł z kabiny zmęczony spotkaniem z Sherlockiem. Szybko ubrał bokserki i zszedł do kuchni. Zrobił sobie mocną kawę i szybko ją wypił. Przeczesał mokre włosy i zamknął oczy, opierając się o blat.>

Irene Adler - 13-07-14 23:41:00

< Podeszła pod dom Moriarty'ego, wciąż lekko się uśmiechając, sama do siebie. Stanęła przed drzwiami i uniosła dłoń, jednak po chwili ją opuściła. Damn it, po co będzie pukać? Więc popchnęła od razu drzwi, wparowując Jimowi do domu. Zdecydowanym krokiem ruszyła przed siebie, i automatycznie skierowała swoje kroki do kuchni. Stanęła w drzwiach uśmiechając się kątem ust i swobodnie oparła się o framugę drzwi, mierząc wzrokiem prawie nagiego Moriarty'ego. > Witam, panie Moriarty < uśmiechnęła się lekko i uniosła brwi. > Nieźle wyglądasz bez... ubrań < uśmiechnęła się szerzej. >

Jim Moriarty - 13-07-14 23:47:32

<Słysząc głos Irene, uśmiechnął się seksownie i widząc ją, okrytą płaszczem, momentalnie zaczął się zastanawiać czy ma cokolwiek pod nim. Znał ja na tyle dobrze, że domyślał się iż Dominatrix nic pod nim nie ma. Odepchnął się od blatu i zaczął iść w stronę Upadłem.> Oh well. <przewrócił oczami i powoli zdjął z niej płaszcz, jak to robią typowi dżentelmeni. Jak się okazało nie miała pod nim nic.> Ja w przeciwieństwie do Ciebie, panno Adler, mam bokserki. <powiedział zadziornie i zawiesił jej płaszcz na wieszaku. Wsadził dłonie do kieszeni szukając obiecanego pendrive'a.>

Irene Adler - 13-07-14 23:58:13

< uśmiechnęła się szerzej, gdy do niej podszedł i zdjął jej płaszcz, jak typowy dżentelmen. Odgarnęła włosy na ramię (tym razem ich nie spięła wysoko jak to miała w zwyczaju) i spojrzała spod rzęs na Jamesa. > To zawsze można zmienić, panie Moriarty. < odparowała, unosząc kąciki ust. Tanecznym krokiem ruszyła z miejsca i usiadła na jednym z krzeseł, zakładając nogę na nogę. >

Jim Moriarty - 14-07-14 00:08:50

<Uważnie śledził każdy jej ruch. Oblizał seksownie dolną wargę i dopiero po chwili spuścił z niej wzrok, gdy usiadła na fotelu. Zaczął dalej szukać, aż w końcu z satysfakcją wyjął czarnego pendrive'a z ważnymi dla niego informacjami. Poszedł z nim do swojego gabinetu i schował go w niewidocznym miejscu, które on na pewno zapamiętał. Gdy wrócił do Kobiety, usiadł przy pianinie, tyłem do klawiszy.> Nie śpieszmy się, panno Adler. Nie jestem skory na Twoje usługi. <stwierdził z powagą. Może w zwykły dzień byłby, ale teraz... Teraz stracił sporo krwi, co go niestety osłabiło.> Kawy, herbaty? <spytał po chwili uprzejmym i poważnym tonem.>

Irene Adler - 14-07-14 00:43:19

< Irene przyglądała mu się mrużąc lekko oczy z zadowoleniem. Odprowadziła go wzrokiem gdy poszedł do swojego gabinetu, a potem wrócił. > Wielka szkoda. < odpowiedziała pewnym
głosem. > Ale to również można zmienić, prawda, panie Moriarty? < uniosła brwi i uśmiechnęła się kątem ust. > Może być herbata. < odpowiedziała. >

Jim Moriarty - 14-07-14 00:47:13

Wybacz, panno Adler, ale straciłem dzisiaj dużo krwi. <rozłożył "bezradnie" ramiona, robiąc smutną minkę. W dłoni wciąż trzymał swojego smartfona. Słysząc o herbacie, tylko przytaknął ruchem głowy i wstał, by pójść do kuchni. Zagotował wodę i po kilku minutach zrobił herbatę w dwóch, tradycyjnych, czarnych kubkach. Wziął je do dłoni, uważając by jego telefon nie wypadł mu z dłoni. W salonie podał Irene jeden z nich a z drugiego upił łyka herbaty. Zmrużył oczy i westchnął słabo.>

Irene Adler - 14-07-14 00:55:43

< uniosła brwi. > Oh. < przechyliła głowę przyglądając mu się. > Co się stało? < spytała. Nie żeby ją to obchodziło, czy choćby ciekawiło... no okay, ciekawiło może troszkę. Odprowadziła
wzrokiem Jima gdy poszedł do kuchni. Potem zzaczęła przyglądać się pomieszczeniu. Z nudów. Kiedy wrócił i podał jej kubek, wzięła go i upiła łyczka herbaty. >

Jim Moriarty - 14-07-14 01:05:50

To jest ten moment, w którym zwierzam się nagiej Kobiecie siedzącej w fotelu naprzeciwko mnie? <zapytał unosząc brwi z wyraźnym zaskoczeniem.> Jeśli chcesz wiedzieć, musisz się postarać. <dodał śpiewnym głosem i spojrzał na ekran telefonu. Kolejna nowa wiadomość od Melanie. Uśmiechnął się niezauważalnie pod nosem i szybko odpisał.>

Irene Adler - 14-07-14 01:09:32

<  zmarszczyła brwi, udając że się zastanawia. > ... tak? < uniosła brwi z wyraźnym rozbawienem. > Postarać, okay. Jak? <zapytała, i nachyliła się w jego stronę, uśmiechając sięprzebiegle. Westchnęła lekko zirytowana. > Wiesz, że to trochę niegrzeczne? < wskazała ruchem głowy telefon w jego dłoniach. > Jestem za mało... interesująca? < uniosła brwi, i jednocześnie kąciki ust. >

Jim Moriarty - 14-07-14 01:22:20

To Jak? jest tylko twoją inwencją twórczą. Wykaż się kreatywnością, panno Adler. <uśmiechnął się seksownie.> Niegrzeczne? I tak nic się nie dzieje, oprócz picia herbaty. <mruknął i upił kilka małych łyczków wciąż gorącego napoju.> Jak już mówiłem, jeśli chcesz odciągnąć moją uwagę od pisania z pewną... <przełknął slinę spoglądając na ekran> kobietą <specjalnie wymówił to słowo seksownym głosem, nie podając imienia Melanie> to musisz wykazac się niemałą kreatywnością. <stwierdził z przekonaniem i znów spuścił wzrok na ekran, czekają na reakcję Kobiety.>

Irene Adler - 14-07-14 02:12:18

< przewróciła oczami. > Jestem bardzo kreatywna, panie Moriarty. < powiedziała z całyn przekonaniem. Upiła łyka herbaty i odstawiła kubek na stolik. > A powinno się dziać coś oprócz... tego? < przygryzła seksownie dopną wargę, spoglądając na niego. Zmrużyła oczy słuchając go i prychnęła cicho. > Jak już mówiłam, potrafię być bardzo kreatywna. < położyła nacisk na słowo "bardzo". Przechyliła głowę w jedną stronę przyglądając się z uwagą Jimowi. Po chwili wstała zgrabnie i ruszyła spacerownym krokiem w jego stronę. Spojrzała na niego z góry i uniosła kąciki ust. Usiadła mu na kolanach, całkowicie nieskrępowana i prawą ręką dotknęła jego ramienia przesuwając palcami w dół, aż do bokserek. Spoglądnęła w oczy Moriarty'emu uśmiechając się zadziornie. > Czy to wystarczająco skupia pańską uwagę, panie Moriarty? < mruknęła cicho mrużąc oczy. >

Jim Moriarty - 14-07-14 02:19:29

<Uważnie jej słuchał i obserwował każdy najmniejszy ruch, każde drgnięcie jakiegokolwiek mięśnia. Gdy usiadła mu na kolanach, uważnie obejrzał jej zgrabne ciało i powolnym, leniwym ruchem odłożył telefon na blat stolika do kawy. Uśmiechnął się zadziornie czując jak zjeżdża dłonią po jego ramieniu i dociera do bokserek. Oblizał dolną wargę seksownym ruchem i popatrzył jej głęboko w błękitne oczy. Położył dłoń na jej policzku.> Owszem, panno Adler. To skupia moją uwagę w sposób wyjątkowy. <stwierdził z pewnością i zbliżył usta do skóry jej szyi, zaczynając ją pięścić. Drugą dłoń umieścił na jej plecach, powolnym ruchem zsuwając ją w stronę kości ogonowej. Z szyi przeniósł pocałunki na jej obojczyk, a później w górę aż do linii jej szczęki. Po chwili złożył namiętniy i chciwy pocałunek na jej ustach.>

Irene Adler - 14-07-14 02:30:47

< w jej oczach zabłysły tyumfalne błyski gdy odłożył telefon na stolik. > Cieszy mnie to niezmiernie, panie Moriarty. < odpowiedziała lekko schrypniętym głosem. Czując usta Jima na szyi Irene przymknęła oczy odchylając lekko głowę do tyłu. Tam, gdzie ją dotykał, występowała gęsia skórka. Wiedziała, że przyjście tu nago się opłacało... Otworzyła oczy gdy pocałował ją chciwie w usta. Odwzajemniła pocałunek z równą gorliwością, po czym jakoś się od niego oderwała i wstała, pociągając go za sobą, po czym teleportowała ich do sypialni Jima. Tam popchnęła go lekko na łóżko i ponownie go pocałowała, chciwie i namiętnie. Po chwili przeniosła pocałunki na jego tors, potem brzuch, jednocześnie powoli zsuwając jego bokserki. >

Jim Moriarty - 14-07-14 02:41:18

Mnie jeszcze bardziej. <mruknął seksownym głosem z wyraźną aprobatą i przeniósł obydwie ręce na jej pośladki; Gdy Irene ich przeteleportowała i lekko popchnęła go na łóżko, uderzył się wewnętrzną stroną kolan(nie pamiętam nazwy, noc jest) i mimowolnie się ugiął, opadając wygodnie na miękkie poduszki, ułożone idealnie prosto. Już wkrótce miało się to zmienić. Oddał wszystkie pocałunki z taką samą siłą, a gdy zaczęła pieścić jego mięśnie brzucha, uśmiechnął. się zadziornie i westchnął cicho. Gdy zaczęła się dobierać do jego bokserek, pomógł jej je ściągnąć i odrzucił je gdzieś na bok. To że była całkiem naga tylko ułatwiało sprawę. Przeturlał ich w ten sposób, że teraz on pochylał się nad nią i zaczął lekko językiem pieścić jej piersi, jednocześnie dpalcami lewej dłoni dotykając jej czułego miejsca.>

Irene Adler - 14-07-14 02:53:13

< westchnęła cicho gdy J. przeturlał ich tak że to on był na górze. Szczerze to nawet jej to odpowiadało. Wygięła się w łuk gdy Moriarty zaczął pieścić językiem piersi Irene. Ułożyla dłonie na jego ramionach i lekko wbiła w nie paznokcie gdy poczuła palce Jima muskające jej czułe miejsce. Powoli czuła że robi się wilgotna. Ni to jęknęła, ni to westchnęła po czym przeturlała ich tak że to znów Irene była na górze. Ponownie zaczęła muskać ustami jego tors i brzuch aż dotarła ustami do jego męskości, którą leniwie zaczęła pieścić językiem. >

Jim Moriarty - 14-07-14 03:07:54

<Czując jak leniwie zaczęła pieścić jego męskość, uśmiechnął się błogo i zacisnął swoje dłonie na jej ramionach, delikatnie je masując. Po chwili jednak znów nakierował ją na swoje usta i ją zachłannie pocałował. Wciąż leżała na nim, więc położył swoje dłonie na jej pośladkiach i ścisnął je mocno. Czując bliskość ich ciał uśmiechnął się z widoczną satysfakcją i znów przeturlał ich na łóżku, tak, że znalazł się na niej. Szybkim ruchem rozchylił jej nogi i językiem przejechał po wewnętrznej stronie jej obydwóch ud. Zaczął czubkiem nosa jeździć kółka wokół jej czułego miejsca a po chwili, na nią popatrzył, wychwytując jej spojrzenie i zaczął całować jej podbrzusze idąc w górę do piersi. Zaczął zataczać kółka językiem wokół jej obydwóch piersi jednocześnie stopniowo się w nią wsuwając.>

Irene Adler - 14-07-14 03:17:49

< odwzajemniła pocałunek równie zachłannie jak on, i przygryzła lekko jego dolną wargę, delikatnie za nią ciągnąc. Kiedy ponownie ich przeturlał, Irene uśmiechnęła się, prawie niewidocznie. Z jej ust dobyło się głośne westchnienie gdy Jim rozsunął jej nogi i przejechał językiem po wewnętrznych stronach ud. Zacisnęła mocno dłonie na pościeli gdy
czubkiem nosa zaczął drażnić jej kobiecość. Oddech jej lekko przyspieszył. Odchyliła głowę kiedy demon zaczął całować jej podbrzusze a potem coraz wyżej, aż do piersi. Przygryzła od środka wargę gdy stopnowo w nią wchodził, lecz i tak z jej ust wydobył się cichy jęk. Ponownie ułożyła dłonie na jego ramionach i znowu lekko wbiła w nie paznokcie. Pewnie zostaną po tym lekki ślady, ale co tam. >

Jim Moriarty - 14-07-14 03:27:36

<Słysząc jej ciche jęki, westchnął. Lubił mieć kontrolę w łóżku... Kochał mieć kontrolę. Prawdopodobnie było to skutkiem jego władczości, ale szczerze? To lepiej. Nie mógł się dawać kobietom, nawet takim jak słynna Irene Adler. Gdy wszedł w nią całkowicie jego oddech przyspieszył jeszcze bardziej niż wcześniej. Zaczął się w niej szybko poruszać, przechodząc z pocałunkami na jej obojczyki. Znów zwolnił składając głęboki, namiętny i gorący pocałunek na jej ustach..Po chwili wolniejszego poruszania się, ponownie przyspieszył i zamknął oczy, mocno zaciskając dłonie na jej jędrnych pośladkach. Jego oddech był szybki i mimo zmęczenia dawał z siebie wszystko. Dyszał i co jakiś czas z jego ust wydobywały się ciche jęki.>

Irene Adler - 14-07-14 03:34:40

< oh, Irene także lubiła mieć kontrolę. Szczególnie w łóżku. Ale taka władczość Jamesa Moriarty'ego jej pasowała. Nawet bardzo. Kiedy wszedł w nią całkowicie i zaczął się poruszać, Irene dostosowała się do jego tempa, co jakiś czas wzdychając. Odwzajemniła pocałunek, nawet go pogłębiając i gdy znów przyspieszył, wbiła mu głębiej paznokcie w ramiona. >

Jim Moriarty - 14-07-14 03:45:23

<Przez cały czas, Moriarty na zmianę poruszał się szybko i wolniej, dając Irene swobodę by opletła go nogami w pasie. W końcu była pod nim, to on miał kontrolę. Po intensywnym, namiętnym etc. seksie, Jim w końcu się zatrzymał Unosząc się na rozłożonych rękach, które oparł obok ramion Kobiety. Jednakże mimo wszystko z niej nie wyszedł. Pochylił się w stronę jej prawego ucha.> To było bardzo przyjemne doświadczenie, panno Adler. <wyszeptał seksownym i lekko zachrypniętym głosem.> Jestem pewien, że Sherlock byłby zazdrosny. <dodał takim samym tonem i mimowolnie dotknął lewą dłonią miejsca w które Holmes go postrzelił.>

Irene Adler - 14-07-14 04:01:53

< dostosowana do jego tempa rzeczywiście opletła go nogami w pasie. Miała przymknięte oczy przez cały czas, więc gdy Jim się zatrzymał, Irene uchyliła powieki spoglądając na niego. > Przyjemni było także dla mnie, Mr Moriarty. < odpowiedziała cichym, również lekko zachrypniętym głosem. Wciąż miała przyspieszony oddech, uśmiechała się lekko. Na wzmiankę o Sherlocku, wciąż zachowała lekki uśmiech, jakby kompletnie jej to nie ruszyło. Nawet uśmiehnęła się szerzej. > Oh, w to wcale nie wątpię. James Moriarty jest najwspanialszym mężczyzną... prawda? < oczy lekko jej rozbłysły. Paznokciem pzejechała lekko po jego klatce piersiowej i zatrzymała dłoń dokładnie w tym miejscu, którego demon odruchowo dotknął. >

Jim Moriarty - 14-07-14 04:07:06

Owszem. <powiedział z zadziornym uśmiechem wychodząc z niej. Opadł na porozrzucane poduszki, dysząc ciężko i przykrył ich, choć wcale tego nie potrzebowali. Wkrótce oboje zasnęli.>

Irene Adler - 14-07-14 10:01:23

< rano Irene obudziła się z jednych z tych snów, których potem za cholerę nie można sobie przypomnieć. Przekręciła się na bok i spojrzała spod wpół przymkniętych powiek na wciąż śpiącego Jima. Uśmiechnęła się sama do siebie z niemałą satysfakcją, po czym podniosła się z łóżka. Przygładziła włosy, by nie wyglądały tak okropnie, po czym skierowała się do kuchni gdzie zabrała swój płaszcz. Ubrała go, po czym teleportowała się do swojego domu. >

Jim Moriarty - 14-07-14 11:56:30

<Po przebudzeniu, cicho westchnął i powoli się uśmiechnął. Otworzył oczy i zorientował się, że Irene nie ma obok niego. Typowe dla Dominatrix. Powoli wstał z łóżka i poszedł do łazienki. Tam wziął długi prysznic. Gdy już wyszedł z kabiny szybko się wytarł i ubrał Wykonał podstawowe poranne czynności i zszedł na dół, chowając po drodze pendrive'a do sejfu. Nie miał pojęcia, że może być przez kogoś obserwowany. Napisał dwa SMSy i nagle spostrzegł, że drzwi do domu są otwarte. Ściągnął brwi, podszedł do nich i zaczął uważnie oglądać zamek, który ktoś potraktował wytrychem. Nagle usłyszał szum za sobą. Odwrócił się. Jakiś nieznajomy mężczyzna celował do niego z pistoletu. Moriarty przewrócił oczami. Na pierwszy rzut oka zauważył, że facet jest aniołem. Pewnie ścigającym Irene, a jeśli tak to... Będzie chciał się pozbyć jego ze swojej drogi, bo miał ją ochraniać. James westchnął zirytowany i gotowy na atak. Zanim jednak mężczyzna cokolwiek zrobił, Jim zwinnym ruchem wyrwał mu pistolet, celując w niego. Tamten tylko się cwanie uśmiechnął. Jim ściągnął brwi, nadal nic nie mówiąc i poczuł jak kula ociera mu się o skórę na brzuchu i przebija się przez nią. Syknął z bólu. Nabój był nasączony woda święconą, bo palił jak jasna cholera. Zaczął się uważnie rozglądać, lecz nikogo oprócz nieznajomego nie zauważył. Albo ktoś się ukrywał, albo nie było go tutaj... Ale kto był tak dobry by trafnie wycelować mu kulkę w brzuch, przebijając się przez. Upuścił pistolet i powoli zaczął się cofać. Oparł się o zamknięte drzwi czując jak kulka wypala mu wnętrzności przez wodę święconą. Zamknął oczy. Wystarczyła chwila nieuwagi by rozległo się jeszcze 5 strzałów. Trafnych strzałów. Moriarty bezwładnie osunął się po drzwiach, lecz resztkami sił zdołał napisać SMSa i przeturlać się od drzwi. Czuł jak krew zaczyna zalewać jego koszulkę, ale nie mógł nic zrobić. ie miał siły wyjąć sześciu kul, które tkwiły w jego ciele. Dwie w lewym barku, jedna w prawej piersi a reszta w brzuchu. Zamknął oczy i czekał. Tylko to mu zostawało. Miał nadzieję, że pomoc nadejdzie w miarę szybko... Cóż... Anioły rozpyliły w jego domu wodę święconą, to pewne. Paliła jego skórę, lecz gdy w końcu woda w postaci pary się rozpierzchła, Moriarty choć trochę wrócił do siebie. Przynajmniej z wyglądu... W środku nadal czuł niezmierny ból. Próbował wyjąć kulki z ciała, lecz bez skutku. Tkwiły za głęboko i go osłabiły. Po chwili zasłabł, opierając się o ścianę i pochylając głowę do przodu.>

Melanie Kahn - 14-07-14 12:06:06

<podchodzi pod dom zakładając kosmyk włosów za ucho i puka kołysząc się powoli na stopach. kiedy nikt nie otwiera, naciska klamkę i powoli wchodzi do środka> James? <woła, aż zamyka za sobą i kieruje się dalej i niemal zamiera widząc go w tej dziwnej pozycji pół żywego.> Jim? <rozchyla lekko wargi nie wiedząc co powiedzieć i podchodzi bliżej lustrując wzrokiem jego okrwawioną koszulkę> Co się stało? <kręci głową i chwyta go w pasie, przerzucając jego ramię przez swoje dwa, po czym niemal na zgietych nogach od jego ciężaru, kładzie go na kanapie w salonie i bez pozwolenia unosi jego koszulkę w górę> O boże <krzywi się automatycznie odwracając głowę w bok>

Jim Moriarty - 14-07-14 12:17:28

<Odzyskał częściowo przytomność dopiero gdy poczuł jak ktoś pomaga mu wstać i kładzie na kanapie. Westchnął ciężko i skrzywił się z bólu.> Melanie? <zapytał nie otwierając jeszcze oczu. Otworzył je dopiero po dłuższej chwili, lecz od razu orientując się, że miał mroczki przed oczami z powrotem je zamknął.> Jeśli chodzi o to co się stało, to sam do końca nie wiem... Wiem tylko tyle, że był tu taki anioł. I drugi, ten który zrobił sobie ze mnie cel strzelecki, prawdopodobnie też tu był, ale się ukrył i... No i jestem ranny. <powiedział cicho i słabym głosem.> Nienawidzę aniołów. <burknął i powoli zaczął się podnosić.>

Melanie Kahn - 14-07-14 12:25:20

Ugh. <krzywi się i chwyta go za ramię> Leż powiedziałam. <prostuje się i przesuwa dłońmi w powietrzu, tworząc niewidoczną barierę ochronną wokół domu. Kolejno idzie do łazienki błądząc oczywiście, aż zabiera wilgotny ręcznik, miseczkę i apteczkę. Wraca, siada na skraju kanapy i rozdziela jego koszulkę zaciskając wargi> To było konieczne. Wolisz abym zrobiła to magicznie, czy szczypcami? <przesuwa opuszkami palców pod jedną z jego ran i sięga po ręcznik obmywając je ze względną delikatnością>

Jim Moriarty - 14-07-14 12:34:08

Ugh, czuję się jak ser z dziurami. Albo... Kartki z segregatora. Te wiesz... z dziurami. <rzucił, ale nawet nie miał siły się uśmiechnąć.> Jak wolisz. Zniosę wszystko. <zadeklarował powoli poruszając klatką piersiową, co było naturalne przy głębokim oddychaniu. Sprawiało mu to ból, ale cóż. Musiał oddychać, choćby dla zasady.>

Melanie Kahn - 14-07-14 12:43:33

<spogląda na jego twarz i uśmiecha się lekko> Jesteś stuknięty. Nie wierć się, teraz zaboli. <układa dłoń kilka centymentów nad jedną z ran i szepcze łacińskie słowa, dzięki którym nabój porusza się w ranie zmierzając ku wyjściu, prawdopodobnie sprawiając mu tym jeszcze większy ból niż przy postrzale. W końcu całkiem wyskakuje, aż M. chwyta go i wrzuca do miseczki i to samo robi z każdym innym nabojem. Kiedy kończy, wypuszcza powietrze czując jak z nerwów pocą się jej dłonie i przeciera całą krew, kolejno sięgając po nić i igłę, oczywiście tą specjalną, którą Jim musiał mieć> Mam to zszyć, czy samo się zagoi? <spogląda na jego twarz uważnie>

Jim Moriarty - 14-07-14 13:10:21

Ta, wiem. Nie od dzisiaj. <zdołał się uśmiechnąć z lekką ironią. Gdy zaczęła szeptać łacińskie słówka, poczuł ból większy niż wcześniej. Zacisnął zęby i powieki, byleby tylko nie krzyknąć. Musiał nad sobą panować. Tylko syknął z bólu gdy kula wychodziła z jego ciała. Ta za każdym razem. Gdy już było po wszystkim otworzył oczy, które oblała czerń, lecz szybko nad tym zapanował i wróciły do normalności.> Przepraszam, w takich sytuacjach nie panuję nad moimi oczami. <stwierdził i uniósł w górę lewy kącik ust w sarkastycznym uśmiechu. Może i był słaby, ale przynajmniej czuł jak rany postrzałowe zaczynają się goić.> Nie, nie sam zdołam się zregenerować. <powiedział i powoli się podniósł. Westchnął z ulgą.> Dzięki. Serio. Za wszystko. <powiedział z powagą i popatrzył na nią.> Uhm... Powinienem się ubrać. <stwierdził po chwili i wstał. Wstając o własnych siłach, prawie stracił równowagę ale na szczęście w ostatniej chwili złapał za stolik, lekko się schylając.> Nic mi nie jest. Nic mi... nie jest. <zamknął oczy i przekrzywił głowę w lewą stronę by rozprostować trochę kark. Uśmiechnął się z lekkim sarkazmem i powoli zaczął iść w stronę łazienki. Przy drzwiach się odwrócił w stronę Melanie i popatrzył na nią.> Poczekasz? Przy okazji pogadamy. Nadal bardzo chciałbym się dowiedzieć, po czym wywnioskowałaś, że jesteś zdolny by coś czuć i że mam... ah tak kompleksy. <odparł, kładąc lewą dłoń na drzwiach.>

Melanie Kahn - 14-07-14 13:17:13

<spogląda na jego oczy i kręci głową> Nieistotne, nie przerażają mnie. <mruczy i odkłada wszystko śledząc go wzrokiem> Ni.. <chwyta go kiedy się chwieje i bierze oddech po chwili dając mu stanąć samemu> Nie ma za co. <mruży oczy i uśmiecha się lekko> Możesz spróbować mnie przekonać do tej rozmowy. Nie sądzę aby wystarczyło ci cierpliwości. <posyła mu znaczące spojrzenie i zabiera wszystkie rzeczy, kierując się z nim do łazienki. W pewnej chwili się zatrzymuje i widząc zadrapania na jego plecach, marszczy brwi> Kot cię.. <po chwili unosi swoją dłoń i spogląda na nią, a potem na jego rany i kiedy zdaje sobie sprawę skąd pochodzą te zadrapania, rozchyla lekko wargi> Oo..ch. <zaciska usta i odwraca wzrok> Poczekaj, tylko to odniosę. <mija go i będąc już w łazience, odkłada apteczkę, wrzuca ręcznik do prania, pozbywa się naboi i takie inne. Po chwili myje ręce i wyciera je, zwalniając mu łazienkę i kierując się do salonu, aż zanim siada spogląda na drzwi zastanawiając się nad tym czy nie wyjść, bo przecież jego kochanka w każdej chwili mogła zejść z góry. W najgorszym wypadku nago, o ile wciąż tam była.>

Jim Moriarty - 14-07-14 13:36:16

Jestem wystarczająco cierpliwy. Serio. <Słysząc jej uwagę, wyraźnie się zmieszał. Bez słowa wyszedł do łazienki, gdy Melanie z niej wyszła. Pochylił się nad umywalką, zamykając oczy. Cholera... Przetarł twarz dłońmi zamoczonymi w lodowatej wodzie. Spojrzał w lustro. Po śladach postrzałowych nie było już ran, lecz zostały małe blizny, które najprawdopodobniej jutro zniknął. Westchnął z rezygnacją. Umowa z Irene była błędem, dopiero teraz dostrzegł jak dużym. I w dodatku Melanie myśli, że ma kochankę. Shit. Przeczesał włosy i je przygładził. Szybko zmył z siebie pozostałości po krwi i ubrał czarną koszulkę. Westchnął z rezygnacją mieszającą się z wyraźną irytacją i wyszedł z łazienki. Wolnym krokiem skierował się w stronę salonu i usiadł na fotelu, patrząc na Melanie. Wiedział, że teraz będzie inaczej na niego patrzeć.> Nikogo tu nie ma, serio. Te ślady są stare. <gładko skłamał. Tylko część z jego słów była prawdą. Na szczęście ślady po zadrapaniach na prawdę wydawały się takie jakby były stare, bo zdążyły się już w większości zagoić. Na całe szczęście, wyglądały tak jakby miał je od tygodnia lub dłużej. Były to tylko małe ślady po wbitych paznokciach. Nic wielkiego. Takie same zostałyby gdyby ślady miały więcej niż tydzień. Równie dobrze mógł powiedzieć, że to ślady jeszcze z Londynu. Skutecznie zablokował swój umysł, tak na wszelki wypadek gdyby Melanie chciała czytać mu w myślach. Na szczęście miał tą umiejętność opanowaną do perfekcji. Zaczął wpatrywać się pustym wzrokiem w drzewo za oknem.> Więc... Powiesz mi po czym to wydedukowałaś? <zapytał specjalnie używając słowa dedukcjia.>

Melanie Kahn - 14-07-14 14:07:47

<unosi na niego obojętny wzrok i uśmiecha się kpiąco> Uleczasz się, Jim. Nie mogą być starsze niż z dzisiejszej nocy. <kręci głową rozglądając się po pomieszczeniu, choć praktycznie uciekała od niego wzrokiem> Wydedukowałam.. co takiego? To że bzykasz jakąś panienkę? <spogląda na schody jakby właśnie miała ją spotkać i wzrusza ramionami> Myślałam że to logiczne. <postukuje powoli palcami o podłokietnik fotela i po chwili wzdycha cicho czując potrzebę nikotyny>

Jim Moriarty - 14-07-14 14:21:14

Blizny często zostają. Po kulach też zapewne zostaną, a znikną dopiero po dłuższym czasie. <wzruszył ramionami. Mówił prawdę. Czasem ślady zostawały na dłużej, czasem na krócej, zależało od głębokości rany i tego ile ma się energii. Westchnął zirytowany i przetarł twarz dłonią.> Nie, nie chodzi mi o to. Jak wydedukowałaś to, że niby mogę mieć uczucia. O to mi chodzi. <powiedział poważnym tonem i widząc, że prawdopodobnie doskwiera jej głód nikotynowy, wyjął z szafki obok paczkę dobrych i drogich papierosów i podał ją Mel, sam wyjął z paczki jednego i go zapalił siłą woli. Zaciągnął się dymem, który wypuścił z siebie dopiero po dłuższej chwili.>

Melanie Kahn - 14-07-14 14:25:19

To nie blizny, tylko ranki. Zresztą. <prycha unosząc ręce> Nie obchodzi mnie to z kim sypiasz i czemu to robisz. Nie mój interes, nie jestem twoją matką żebyś mi się spowiadał. <opuszcza ręce i kręci głową spoglądając na niego; milknie na chwilę myśląc nad tym> Każdy ma uczucia. Czy tego się chce, czy nie. Po prostu.. tak jest. Jesteś w połowie człowiekiem, a w połowie demonem. Dlatego czujesz. I dlatego na przykład bzykasz jakieś laski. To się nazywa popęd seksualny. A popęd, to uczucie. Uczucie to dusza. Chyba rozumiesz co mam na myśli? <unosi brew i spogląda na papierosy ignorując je> Nie, dzięki. <oświadcza sucho i zakłada kosmyk włosów za ucho>

Jim Moriarty - 14-07-14 14:38:50

<Słuchał jej w ciszy.> Wiem jak to się nazywa. Nie jestem dzieckiem. <powiedział i popatrzył na nią. Gdy odmówiła papierosów tylko wzruszył ramionami i schował paczkę do szuflady szafki. Popatrzył się na równoległą ścianę.> Więc od teraz będziesz patrzeć na mnie jak na faceta, przez którego łóżko co noc przelatuje inna panna. ale tak nie jest, jeśli chcesz wiedzieć. <powiedział z powagą i zacisnął usta w cienką linię. Po chwili jednak wstał i dał znak Melanie, ruchem dłoni żeby dała mu chwilę. Szybkim, lecz słabym krokiem poszedł do sejfu. Otworzył go i zobaczył w nim pendrive'a. Zaczął się nerwowo śmiać i z całej siły uderzył pięścią w metal. Bez powodu. Syknął z bólu, dosyć głośno i wrócił do salonu próbując powstrzymać wściekłość. Był zły na Adler... Oczywiście. Usiadł na swoim poprzednim miejscu i zamknął oczy obliczając sobie w myślach prawdopodobieństwo tego co zaszło.>

Melanie Kahn - 14-07-14 14:42:42

Więc to twoja dziewczyna? Nie wspominałeś, że taką masz. Ani też nie mówiłeś nic o stałej kochance. Właściwie nie zwierzamy się sobie, więc nawet nie było powodu dla którego musiałbyś mi to mówić. <kiwa głową patrząc w jakiś punkt. Odprowadza go wzrokiem i kiedy wraca, przez moment przygląda mu się uważnie> Powinnam już iść. <mówi ciszej i wstaje zbierając swój telefon, który gdzieś tam położyła> Odpoczywaj. Przekaż jej, aby robiła ci okłady. I bandaże.

Jim Moriarty - 14-07-14 14:51:15

Nie mam żadnej dziewczyny, Melanie. Nie mam nikogo. <powiedział i popatrzył na nią. Słysząc jej słowa automatycznie wstał za nią. Nawet nie wiedział czemu to zrobił.> Poczekaj, Melanie. <spojrzał jej w oczy i po chwili spuścił wzrok z cichym westchnieniem.> Przepraszam. <powiedział cicho jakby nie chciał tego przyznać. Nie chciał by wiedziała o I. co także było dziwne jak na niego.> Lubię Cię. Jesteś jedyną osobą, którą znam i szczerze lubię. <wyrzucił z siebie cicho i zacisnął usta w cienką linię.>

Melanie Kahn - 14-07-14 14:55:28

Nieistotne. Mówiłam, że mam to gdzieś. <kręci głową i śledzi go wzrokiem powoli wycofując się do drzwi> Nie musisz mnie odprowadzać, znajdę drogę. <chwyta za klamkę, ale słysząc że ma poczekać, po chwili wahania odwraca się w jego kierunku i spogląda mu w oczy> Za co mnie przepraszasz, Jim? <unosi brew przyglądając mu się i przez moment opierając plecami o drzwi>

Jim Moriarty - 14-07-14 15:14:47

Za to jakim jestem dupkiem. Ale cóż, taki już jestem. <powiedział i wzniósł wzrok ku górze.> Ale i tak przepraszam. Nie chciałem żebyś... <przerwał i wskazał na nią ruchem dłoni. To co mówił było dziwne nawet jak na niego, ale mówił to szczerze.> Szczerze wolałbym gdybyśmy gadali w trochę innych okolicznościach. <stwierdził i przejechał opuszką kciuka po swoich wargach. Spuścił wzrok, zastanawiając się nad czymś.>

Melanie Kahn - 14-07-14 15:21:06

<przygląda mu się uważnie i kręci głową, odwracając wzrok. Przez chwilę milczy, aż powoli podchodzi bliżej i przełyka cicho ślinę. Po momencie zawahania, przytula się do niego lekko, aby nie zrobić mu krzywdy i układa wygodnie policzek na jego ramieniu nic nie mówiąc i obejmując go w pasie> Teraz okoliczności wydają się lepsze?

Jim Moriarty - 14-07-14 15:32:50

<Gdy go przytuliła popatrzył na nią zaskoczony szukając słów.> Bez pośpiechu. Nie jestem dziwką. <stwierdził z rozbawieniem i sarkastycznym uśmiechem, lecz gdy chciał się zaśmiać zaczął go boleć brzuch w miejscach gdzie został postrzelony. Westchnął zrezygnowany i przejechał dłonią po twarzy.> Dzisiaj odpuszczam sobie żarty i śmiech. <stwierdził z przekonaniem i głęboko odetchnął.> Tak, teraz są lepsze okoliczności do takiej rozmowy. <odparł po chwili, patrząc na dziewczynę.>

Melanie Kahn - 14-07-14 15:40:28

Jesteś głupi. <mruczy odsuwając się po chwili, tym bardziej że chłopak nie odwzajemnił uścisku i zakłada ręce na piersiach spoglądając na jego twarz> To było jednorazowe i więcej się nie powtórzy. Zapamiętaj te słowa. <celuje w niego palcem i spogląda na jego koszulkę. Jednym spojrzeniem sprawia, że bolesne ślady chłopaka znikają, po czym chwyta za klamkę otwierając drzwi i bez słowa opuszcza dom>

Jim Moriarty - 14-07-14 15:52:14

<Widząc jak opuszcza dom, przełyka ślinę.> Melanie poczekaj! <zawołał za nią, lecz było już za późno. Zatrzasnął z wściekłością drzwi i uderzył w nie z całej siły pięścią, zamykając oczy, by się uspokoić. Czuł jak ogarnia go agresja. Po chwili oczy oblały mu się czernią i uderzył otwartą dłonią w ścianę z dużą siłą. Oparł się o nią prawym barkiem i zamknął oczy, które nadal były czarne. Po chwili oderwał się od ściany i poszedł do kuchni. Nalał sobie whisky i od razu upił ze szklanki sporego łyka trunku. Poszedł z całą butelką do salonu. Nie zmieniając "barwy" swoich oczu na normalną, usiadł przy pianinie i zaczął grać jakąś melodię, nawet jej nie znał. Grał to co mu w duszy siedziało. Co jakiś czas popijał bursztynowy trunek.>

Jim Moriarty - 14-07-14 17:22:36

<Po jakimś czasie dopił alkohol i odszedł od pianina zostawiając szklankę i butelkę whisky na nim. Poszedł na górę, do garderoby gdzie przebrał się w garnitur i po chwili wyszedł z domu z poważną miną i rękami w kieszeniach.>

Sherlock Holmes - 14-07-14 19:58:29

< Podszedł do wyznaczonych drzwi. Nie zdziwił go ogrom willi. Był pewien, że Moriarty mieszka w czymś efektownym. Nacisnął klamkę, która, ku jego zaskoczeniu, ustąpiła jego naporowi. Drzwi otworzyły się. Wszedł do środka rozejrzał się, po czym upewniwszy się, że nie jest obserwowany, ani przez człowieka, ni przez kamerę zrobił kilka kroków do przodu. Znajdował się w ogromnym holu. Drzwi na prawo prowadziły do salonu niewiele mniejszego niż sala balowa. Przez okna sięgające od podłogi do sufitu wpadało mnóstwo światła. Większość mebli była ze szkła, > Dziwne, że ich jeszcze nie pozbijał... < a inne z ciemnego drewna. Przy ścianie stał mały barek z ogromem szklanek i trunków. Po lewej znajdowała się nowoczesna kuchnia, a drzwi przed nim prowadziły do łazienki. Upewniwszy się, że nikogo nie ma na parterze wszedł na piętro. "Zwiedzanie" zaczął od strony lewej. Pierwszym pomieszczeniem była łazienka, uporządkowana tak jak reszta mieszkania. Przyjrzał się jej dokładnie po czym wyszedł i przeszedł przez kolejne drzwi, za którymi była sypialnia. Sprawiała wrażenie jakby ktoś niedawno uprawiał to seks. Pościel leżała w bezładzie na podłodze, a poduszki walały się po całym pokoju. Uśmiechnął się pod nosem. Wszedł i podniósł jedną z nich. Był zaskoczony, gdy wyczuł perfumy używane prze Irene Adler. Rzucił jaśkiem na łóżko i wyszedł. Ostatnie drzwi, znajdujące się po przeciwnej stronie korytarza, były na wpół otwarte. Ucieszył się gdyż znalazł to czego szukał. Gabinet. Od razu podszedł do biurka. Mocował się z zamkniętymi szafkami, które udało mu się w końcu otworzyć. Przeglądał wszystkie dokumenty i karteczki jakie znalazł. Głównie znajdowały się tam fałszywe tożsamości, paszporty oraz prawa jazdy. Plany dotychczasowych zbrodni i ich szczegóły. Wziął kilka papierów i wsunął do kieszeni. Gdy doszedł do ostatniej, największej szafki znalazł w niej sejf. Bardzo łatwo odgadł hasło. Najczęściej używane liczby zawsze były trochę starte. Znalazł w nim tylko jedną rzecz. Czarnego pendrive'a. Schował go do marynarki. Opuścił gabinet i postanowił poczekać na Jima w salonie. Zrobił sobie herbatę, po czym usiadł wygodnie na kanapie wśród mnóstwa kolorowych poduszek i zaczął przeglądać skradzione dokumenty czekając na Moriarty'ego.

Jim Moriarty - 15-07-14 00:12:37

<Po powrocie do domu nie pamiętał już prawie niczego. Film urwał mu się po tym jak spotkał Melanie i na tym koniec. Po wejściu do domu, od razu elegancko odwiesił płaszcz na wieszak i poprawił krawat, który wcześniej poluzował. Niczego się nie domyślając wszedł do kuchni i nalał sobie wody do szklanki, wygrzebał z szafki aspirynę i ją szybko połknął. Na raz wypił całą szklankę zimnej, wprost lodowatej, wody. Nalał sobie drugą porcję i poszedł w stronę salonu. Od razu zauważył Sherlocka, którego się tutaj szczerze nie spodziewał.> Nie uczyli cię w szkole, że nie można włamywać się do domów swoich najwybitniejszych wrogów? <zapytał przewracając oczami. Usiadł za pianinem i upił kilka małych łyków wody.> Wiesz co się stanie, jeśli nie zostawisz mnie w spokoju, Sherlocku? <odwrócił twarz w stronę Holmesa i popatrzył na niego lekko nieobecnym wzrokiem. Po chwili jednak się odwrócił w stronę pianina i zaczął grać. Co? Oczywiście Partitę numer 1 Jana Sebastiana Bacha. Był prawie pewien, że Sherlock od razu rozpozna tą melodię. Choć za pierwszym razem nie był aż tak bystry jak zwykle i nie odgadł, że kod wystukiwany przez Moriarty'ego nie jest kodem a właśnie tą melodią mistrza Bacha. Grał z zamkniętymi oczami i błogim uśmiechem. Rozpływał się w dźwiękach jakie wydobywały się z instrumentu. Co jakiś czas spokojnie poruszał głową. Nadal miał zamknięte oczy. Nie zamierzał ich otwierać czy co najgorsze wyrwać się z transu w jaki wpadł. Nie potrzebował patrzeć na klawisze. Znal je już tak dobrze... Rozmieszczenie ich miał w najmniejszym palcu lewej dłoni.>

Sherlock Holmes - 15-07-14 11:28:59

<Dalej czytał notatki nie zwracając uwagi na Jamesa. > To nie jest włamanie, jeśli zostawiasz otwarte drzwi. < Uśmiechnął się pod nosem. > Piękna melodia! < Wykrzyknął z podziwu. > Oraz niesamowita zbrodnia. < Przyznał ciszej. > Co jeszcze tu mamy... Zamach na wieże World Trade Center? Nie < Pokiwał przecząco głową z uśmiechem. > Nie możliwe. Nie sądziłem, że to byłeś ty. Żaden trop by do ciebie nie doprowadził. Może jesteś odpowiedzialny za wszystkie wielkie zbrodnie w przeciągu 150 lat? < Spojrzał na grającego wroga po czym wrócił do dokumentów. > Widziałem twój akt urodzenia. 15 stycznia 1864 roku... Dobrze się maskujesz. Ile miałeś już operacji plastycznych? < Powiedział wpatrując się w plecy wroga. > Może Kuba Rozpruwacz to też twoja robota? < Podniósł filiżankę, aby się napić, niestety nic nie zostało. > Byłbyś tak dobrym gospodarzem i zrobił mi herbatę?

Jim Moriarty - 15-07-14 12:12:01

Niesamowita zbrodnia? Niestety nie wiem o którą ci chodzi. <powiedział gdy skończył grę na pianinie. Odwrócił się twarzą do wroga i uśmiechnął ironicznie.> Bo nie moja. Mój był tylko plan i pomysł. Resztą zajęła się Alkaida. <wzruszył ramionami z udawaną skromnoscią oczywiście.> Nie jestem odpowiedzialny za wszystkie zbrodnie. Tylko za te większe. <lekko oblizał dolną wargę, skutecznie ukrywając przed Sherlockiem to jak bolała go głowa.> Jestem demony. One się nie stażeją. No i zmieniają swoje ciała co jakiś czas. Pamiętasz jak nie mogłeś znaleźć zabójcy tego chłopca... Carla Powersa? Bo niewłaściwie szukałeś. Szukałeś mnie. Ale czy to byłem ja...? <zapytał retorycznie i uśmiechnął się szyderczo.> Tak więc w przeciągu Stu Dwudziestu Trzech lat, bo tyle jestem demonem... Liczę w tym też lata spędzone w piekle, miałem kilka ciał w tym przyjaciela Carla, którego nikt nigdy nie podejrzewał. Jedynego szczerego przyjaciela szczerze mówiąc. Jak to brzmi... Przyjaciół trzymaj blisko, a wrogów jeszcze bliżej. <powiedział oczywiście z perfekcyjnym irlandzkim akcentem,bo jakże inaczej.> To ciało, które mam aktualnie.... Jest moim prawdziwym ciałem. Sentymenty. <teatralnie przewrócił oczami.> Naah. Kuba Rozpruwacz to nie mój typ zbrodni. Na pierwszy rzut oka widać, że zbrodnia ta nie była tak wybitna jak inne moje zbrodnie. Nie rozumiem jak mogłeś tak pomyśleć, Sherlocku. <pokiwał głową z niedowierzaniem.>  Myślę, że mnie także przyda się herbata. <wstał i poszedł do kuchni. Wrócił z niej z zaparzoną herbatą i dwoma pełnymi filiżankami. Wziął jedną z nich, obrócił na spodeczku tak by ucho było po lewej stronie i upił lyka, biorąc ją do lewej ręki i zakładając nogę na nogę.>

Sherlock Holmes - 15-07-14 12:49:37

< Słuchał wszystkiego z neutralną miną, lecz naprawdę był trochę zadziwiony historią wroga. Gdy James wrócił z herbatą napił się, po czym skrzywił się i odłożył filiżankę na spodek. > Zapomniałeś o dwóch łyżeczkach cukru. < Dosypał go i zamieszał łyżeczką w filiżance. > Pytasz dlaczego pomyślałem akurat o nim? Irene dobrze się u ciebie bawiła wczorajszej nocy? < Uśmiechnął się mimowolnie. > Ostatnio zwracasz zbytnią uwagę na kobiece wdzięki, Jimmy. < Pokiwał głową z rozczarowaniem. > Poza tym na garniturze masz długi, brązowy włos. Zaczynam czuć się zazdrosny przez Twoje zmniejszające się zainteresowanie mną... <Napił się i rozparł się na kanapie >

Jim Moriarty - 15-07-14 13:06:23

Stwierdziłem, że możesz to uznać za usiln. próbę popełnienia zbrodni. <powiedział monotonnym tonem głosu. W pewien sposób znudzonym tonem. Upił kilka małych łyków herbaty. Na szczęście ją posłodził.> Oj tak. Dobra zabawa była obustronna, dziękuję. <powiedział z sarkastycznym uśmiechem.> To przynajmniej dowodzi, że nie jestem aseksualny. <popatrzył na niego z niezauważalną pogardą, zamaskowaną przez powagę malującą się na twarzy Moriarty'ego. Gdy usłyszał uwagę o włosie, szybko go odnalazł, wziął w dwa palce i popatrzył na niego z uwagą. Po chwili strącił go na podłogę.> Jestem jak otwarta księga. Nic ze mnie nie wydedukujesz? <cmoknął kilka razy z rozczarowaniem.> Rdzewiejesz, Holmes. <powiedział, kiwając powoli głową. Ta uwaga nie mogła wytrącić Sherlocka z równowagi, ale był pewien, że Holmes przez nią się popisze i użyje metody dedukcji.>

Sherlock Holmes - 15-07-14 13:51:10

Hah, nie wiem czy to dobrze. Ja mam przynajmniej czysty umysł. One cię rozpraszają. Ulegasz swoim pokusom tracąc panowanie nas sobą. < Mówi cichym barytonem. Wbił wzrok w Jamesa i zniżył głos jeszcze bardziej. > Jak już mi powiedziałeś jesteś demonem, masz kaca co wnioskuję po tym, że masz zaczerwienione oczy i lekko nieobecny wzrok. To dopiero paczątkowa faza bo nie reagujesz na dźwięki robót drogowych na zewnątrz.Twój garnitur jest wyprasowany idealnie, oprócz jednego miejsca po lewej stronie tuż pod klatką piersiową. Obok znalazłeś już wspomniany brązowy włos. Musiała się przewrócić i cię złapać, wtedy go tam zostawiła. <Wstał i podszedł do Jamesa. Zbliżył się na tyle, że wyczuł jego perfumy. > Zapach ten co zawsze... < Uśmiechnął się. > ... miesza się z innym... Jestem pewien, że już kiedyś się z nim spotkałem... < Przeniósł wzrok na jego buty. > Byłeś w centrum wnioskując po glebie pod twoim butem, która występuje tylko w tamtej okolicy. Niedawno zwiedzałem to miasto. W tym obrębie jest tylko jeden bar. Mystic Grill? < Obszedł go dookoła ręce trzymając za plecami po czym ponownie usiadł na to samo miejsce, na przeciwko Jima. Spojrzał mu w twarz. > Poza tym poluzowany krawat... Kilka razy próbowałeś go poprawić, lecz ci się nie udało, nie potrafisz zmusić swoich palców do czynu, co ponownie wskazuje na upojenie alkoholowe.  Dobrze się bawiłeś? < Zapytał z uśmiechem. > Hmm... może na początku, ale ewidentnie jesteś trochę zawiedziony. < Skończył i napił się herbaty. > Te perfumy... coś mi mówią... Melanie Kahn! <spojrzał z triumfem na wroga> Mylę się?

Jim Moriarty - 15-07-14 14:10:42

Nie tracę panowania nad sobą. Nigdy. Zapamiętaj to sobie, Sherlocku. <stwierdził z powagą i zamknął oczy. Raziło go światło wpadające przez okna. Po chwili uchylił powieki i upił herbatę, czując jak oczy zaczynają mu łzawić. Po chwili, jeszcze przed dedukcją Sherlocka, wstał z fotela i rozłożył rolety w całym pokoju. Wrócił na swoje miejsce i znów upił kilka małych łyków herbaty. Słuchał wroga z uwagą, śledząc każdy jego ruch. Gdy w końcu Holmes powrócił na swoje miejsce, tylko uśmiechnął się sarkastycznie.> Woah, więc jednak nadal jesteś w formie. Jeszcze nie zardzewiałeś tak by nie dedukować i nie popisywać się swoimi zdolnościami obserwacji. <powiedział z lekką satysfakcją i ze stolika wziął jedno jabłko.> Nie mylisz się. Cóżto by była za dedukcja gdybyś się pomylił, Sherlocku? <zapytał spoglądając na niego pod kątem dziewięćdziesięciu stopni. Zaczął obracać jabłkiem w lewej dłoni, przenosząc na nie wzrok> Pamiętasz moją ostatnią sztuczkę z jabłkiem, Holmes? <zapytał nie patrząc na swojego wroga.> Zachowałeś je na pamiątkę? <spytał i wyjął scyzoryk. Naciął jabłko i zwinnym ruchem wygrawerował w owocu wielką literę J. Uśmiechnął się z nieznaczną satysfakcją i włożył do ust wycięty kawałek jabłka.>

Sherlock Holmes - 15-07-14 16:17:59

< Uśmiechał się z satysfakcją gdy James utwierdził go w przekonaniu, że jego dedukcja jest w pełni prawidłowa. Od zawsze był łasy na pochwały, szczególnie dotyczące jego intelektu. > Sztuczkę? < Przewrócił oczami. > Po prostu wyryłeś napis w jabłku. < Powrócił do poważnego wyrazu twarzy. > Będziesz wiecznie wspominał stare dzieje? Nie zaplanujesz czegoś nowego? < Przygląda się uważnie temu co robi Jim. Znak, który wygrawerował w owocu, jasno dał mu do zrozumienia jak bardzo Moriarty jest zakochany w sobie. > Po co ci ukochana gdy masz siebie? < Uśmiechnął się pod nosem i złożył ręce jak do modlitwy jednocześnie zakładając nogę na nogę. > Powiedz, nie brakuje Ci naszej gry? The Great Game... Przynajmniej nie było nudno. < Oparł się z filiżanką herbaty w dłoni. Zrobił kilka łyków i uśmiechnął się na wspomnienie tamtych zagadek. >

Jim Moriarty - 15-07-14 17:12:39

<Nic nie odpowiadał na jego pierwsze pytania. Zajął się drugą częścią jego inicjału. Litera M była trudniejsza, musiał to przyznać, ale cóż zabawa z jabłkiem i scyzorykiem należała do tych łatwiejszych w jego życiu.> Oh nie. Z wielką chęcią zaplanuję coś większego... Ale csii. To będzie niespodzianka. <powiedział przykładając palec wskazujący do ust na znak tego, że będzie cicho i nie powie ani słowa o swoich kreatywnych planach. Planach, które krążą mu po głowie, lecz których jeszcze do końca nie określił.> Czemu sugerujesz jakąś ukochaną? Wszystko co kocham i podziwiam mam tutaj. <powiedział wskazując na siebie ruchem dłoni z pokorną miną.> Nie domyśliłeś się tego wcześniej? Tego jaki jestem zapatrzony w siebie? Myślisz, że kto mnie nazwał Panem Seksownym, jak nie ja? <spytał kpiąco unosząc lewą brew. Prychnął z irytacją i przetarł powieki. Zacisnął usta w cienką linię i dalej kontynuować pracę nad literą M.>

Sherlock Holmes - 15-07-14 17:45:12

< Słuchał go uważnie. > Mam nadzieję, że postarasz się lepiej niż poprzednim razem. Coś przy czym naprawdę będę musiał się nagłowić. < Odkłada pustą filiżankę. > Ukochana? To chyba oczywiste. Już to z ciebie wydedukowałem. Zależy Ci na niej, prawda? < Uśmiechnął się delikatnie. > To dlatego te ślady rozczarowania na Twojej twarzy? Nie udało Ci się jej zaciągnąć do łóżka? < Na powrót przywrócił poważny wyraz twarzy. > Wszystko co kochasz i podziwiasz masz tutaj... < Powtarza za mężczyzną. > O mnie mówisz?
http://th02.deviantart.net/fs71/300W/f/2013/210/5/7/sherlock_x_little_reader__a_new_perspective_part_1_by_the_false_fantard-d6frnf2.png

Jim Moriarty - 15-07-14 17:59:23

Daj mi tylko trochę czasu. Niestety, ale obmyślanie czegoś co będzie trudne dla Ciebie, nie jest łatwe, ale ja oczywiście temu podołam, bo... <teatralnie westchnął. wycięty kawałek jabłka przyłożył do ust.> http://fc00.deviantart.net/fs71/f/2012/339/7/8/gif_sherlock_by_youpokedmysternum-d5n6rbt.gif <uśmiechnął się ironicznie i włożył owoc do ust.> Nie zależy mi na nikim. <powiedział pewnym głosem i upił kilka łyków herbaty. Gdy usłyszał jego uwagę, uniósł brwi z niedowierzaniem i prychnął z udawanym rozbawieniem.> Jesteś śmieszny, Sherlocku. Mówiłem o sobie. <rzekł i znów upił trochę herbaty.> Twój kurwik w oczach na mnie nie działa. Przykro mi. <zrobił udawaną smutną minę, lecz po chwili zaśmiał się oschle i ponownie spoważniał, bawiąc się jabłkiem.>

Sherlock Holmes - 15-07-14 18:35:16

Nie oszukujmy się, nie ma rzeczy której byś nie podołał. < Puszcza mimo uszu jego argument. > Gdyby ci na niej nie zależało nie szedłbyś tam. Nie narażałbyś się na bycie pod wpływem alkoholu w miejscu publicznym bez broni. Założę się, że masz kilka nieprzyjaznych Ci osób, które wiedzą czym jesteś. < Pokiwał przecząco głową słysząc uwagę o tym, że Moriarty jest samowystarczalny. > Mamy tę rozmowę już dawno za sobą. Każdy złoczyńca potrzebuje księcia, który będzie z nim walczył. Beze mnie jesteś nikim. < Skrzywił się słysząc wzmiankę o swoim spojrzeniu. > Każdy, drogi Jamesie, widzi to, co widzieć chce. < Sięgnął po owoc, lecz przypomniał sobie, że jadł dwa dni temu i więcej nie potrzebuje, więc odłożył pożywienie na swoje miejsce ponowie skupiając wzrok na Jimie. >

Jim Moriarty - 15-07-14 19:05:21

<Uśmiechnął się słysząc jego uwagę. Cóż zawsze był mile usatysfakcjonowany słysząc komplementy. Pod tym względem Sherlock i James byli tacy sami.> I tu się mylisz. Nikt... Absolutnie nikt do niedawna włącznie z Tobą, nie ma pojęcia o mojej nadnaturalności. Ci idioci myślą, że jestem zwyczajny. <prychnął z rozbawieniem i teatralnie westchnął.> Och i tu masz rację. Lecz nie zgodzę się z tym, że bez Ciebie jestem nikim... To niestety nie jest prawda. Nawet bez Ciebie jestem kimś wielkim. Sklejam naszą bajkę do kupy. Co to byłaby za bajka bez złoczyńcy? <http://24.media.tumblr.com/tumblr_mbupfqxrBv1ro3tldo1_500.gif> http://24.media.tumblr.com/tumblr_mbmtizVwUW1rvg8j5o1_500.gif <wzniósł wzrok ku górze i powoli uniósł kąciki ust w wyraźnym, jakże sarkastycznym uśmiechu. Słysząc jego uwagę o tym, że ludzie widzą to co chcą widzieć tylko drwiąco prychnął.> Nie sugeruj niemożliwego, Sherlocku. <powiedział i pokręcił głową z udawanym rozbawieniem.> Wiesz, gdybyś miał rację widziałbym teraz twój upadek. <rzekł z przekonaniem> Lub ogólnie rzecz ujmując, Twoje samobójstwo, Sherlocku. Samobójstwo fałszywego geniusza. Pamiętam te nagłówki gazet... <uniósł rozmarzony wzrok ku górze.>

Sherlock Holmes - 15-07-14 19:43:04

A co to byłaby za bajka bez bohatera? < Gdy wymawia ostatnie słowo wskazuje otwartą dłonią na siebie lekko dotykając koszuli i wygładzając ją przy okazji. > Sugeruję to do czego sam tworzysz aluzje.  Powtarzasz się. W kółko o tym samym. Upadek... Jestem Ci to winien... < Naśladuje głos wroga. >
  http://media0.giphy.com/media/xwtnF7qVyujQc/200_s.gif
<Uśmiechnął się na wspomnienie nagłówków gazet. > Taaak... Przekształciłbym to na "Fałszywe samobójstwo geniusza". Nie sądzisz, że lepsze? < Momentalnie spoważniał. > Aż się dziwię, że jeszcze mnie nie otrułeś. < Powiedział znużony. > Ale rozumiem, że musi to być coś spektakularnego < Nachylił się i otworzył szeroko oczy wymawiając ostatni wyraz. >

Jim Moriarty - 15-07-14 19:49:12

<prychnął.> Tylko przypominam. Nie możesz zapomnieć o tak istotnej sprawie. <stwierdził patrząc na wroga.> O wiele lepsze. Bardziej... Realne i prawdziwe. Ale co poradzisz... Ludzie są głupi, więc myśleli, że ty też taki będziesz. Myśleli, że jesteś naiwny i popełnisz samobójstwo przy pierwszej lepszej okazji. <rozłożył ręce i wzruszył ramionami.> A co to byłaby za bajka bez bohatera? <zapytał naśladując jego głos i uśmiechnął się krótko, ale bardzo ironicznie.> Owszem, to będzie spektakularne jeśli chcesz wiedzieć. To nie będzie pierwsza lepsza słaba gierka z rzędu. To będzie coś dużego. <popatrzył na wroga lekko znudzonym spojrzeniem i dopił herbatę do końca.>

Sherlock Holmes - 15-07-14 20:05:32

A więc nie mogę się doczekać < Kilka sekund patrzył Jamesowi prosto w oczy. Spojrzał na zegarek po czym oświadczył: > Popołudniowa herbatka nieco się przedłużyła. <Wstał i podał mu rękę. > Liczę na rychłe ponowne spotkanie. < Odwrócił się i podszedł do drzwi nadal trzymając w kieszeni marynarki kilka dokumentów wroga. >

Jim Moriarty - 15-07-14 20:10:00

Nieco. <stwierdził z powagą i także wstał podając dłoń Sherlockowi. Gdy zaczął iść do drzwi, Moriarty dotrzymał mu kroku i gdy Sherlock już miał wychodzić, odchrząknął.> Chyba masz coś mojego. <powiedział i podszedł do Holmesa, patrząc na uwypuklenie w jego marynarce. Miejsce w którym trzymał jego dokumenty.> Raczyłbyś mi je oddać, Sherlocku? <zapytał z pozoru uprzejmie, lecz w środku się w nim gotowało.>

Sherlock Holmes - 15-07-14 20:12:56

Och, oczywiście, zapomniałem o nich. <Sięgnął do kieszeni i wolnych ruchem wyjął papiery. Były złożone, więc je rozprostował i podał Jamesowi do ręki. > Proszę. < Powiedział z uśmiechem po czym wyszedł i zamknął za sobą drzwi. >
http://caitlinliveblogs.files.wordpress.com/2014/07/sarcasm-sherlock.gif

Jim Moriarty - 15-07-14 21:18:26

<Gdy Sherlock podał mu papiery, wprost wyrwał je mu z ręki. Patrzył jak Holmes wychodzi i gdy już został sam, zamknął oczy i odetchnął spokojnie. Musiał zacząć intensywnie myśleć nad wymyśleniem dla detektywa jakiejś sprawy... Nie mógł się skompromitować. A najlepiej mu się myślało... No cóż. Grając na pianinie. Lecz dzisiaj postanowił to sobie odpuścić. Bolała go głowa i to cholernie. Poszedł do kuchni gdzie połknął kolejną aspirynę i oparł się tyłem o blat. Przejechał dłońmi po twarzy i westchnął. Wspomnienia z wczorajszego spotkania w Grillu pamiętał jak przez mgłę. Praktycznie... Praktycznie wcale ich nie pamiętał. Nie wiedział czemu ma zmiętą koszulę, nie wiedział o co chodziło Sherlockowi z tym, że na jego twarzy widać zawód. Nie był tego świadomy. Westchnął i wypił kolejną dużą szklankę zimnej wody. Już wiedział co sprawi, że będzie mu się lepiej myśleć. Odepchnął się od blatu i poszedł do salonu, gdzie od razu spojrzał w kąt z gaśnicą. Wziął ją i ułożył wygodnie na rękach. Zszedł do piwnicy i położył ją pod ścianą. Wyjął z kieszeni paczkę miętowych gum do żucia i włożył do ust dwie pastylki na raz. Przez chwilę je żuł po czym przykleił do szyby gabloty z tronem, koroną, płaszczem i berłem. Wszystko to było zrobione na zamówienie, z materiałów takich jak autentyczne. Na gumie przykleił mały diament. Zdecydował się włożyć słuchawki do uszu. Zaryzykował. Podłączył je do telefonu i włączył Stayin' Alive. http://38.media.tumblr.com/tumblr_lyb9gzAqrQ1r7wr9oo1_250.gifhttp://38.media.tumblr.com/tumblr_lyb9gzAqrQ1r7wr9oo2_250.gifhttp://37.media.tumblr.com/tumblr_lyb9gzAqrQ1r7wr9oo3_250.gifhttp://31.media.tumblr.com/tumblr_lyb9gzAqrQ1r7wr9oo4_250.gif Gdy podszedł do ściany, energicznym ruchem ją podniósł i tanecznym krokiem zaczął iść w stronę gabloty. Zaraz przed nią się zatrzymał i z impetem uderzył w nią gaśnicą. Szyba z hukiem rozprysła się na miliony kawałeczków. Moriarty mimowolnie się odsunął i zamknął oczy. Miał wrażenie jakby głowa za chwilę miała mu pęknąć od powstałego w wyniku uderzenia hałasu. Gdy całe szkło opadło, odetchnął z ulgą. Wszedł na podest i usiadł na tronie królewskim. Na głowę nałożył koronę, na plecy królewski płaszcz i w dłoń ujął berło. Uśmiechnął się błogo. Nadal miał w uszach słuchawki. http://static.tumblr.com/8bxcgus/P2Jm1tpqu/the-man2.gif> Long live the king. <wyszeptał i się zaśmiał szyderczo i jakże oschle. Zamknął oczy i zaczął myśleć nad zbrodnią doskonałą.>

Jim Moriarty - 16-07-14 18:52:30

<Po kilku godzinach myślenia, w końcu poszedł do sypialni, rozebrał się do bokserek i poszedł spać.>
<Obudził się dosyć późno i od razu po wstaniu poszedł do łazienki. Wziął długi prysznic etc. i zszedł na dół. Mimowolnie poszedł do kuchni i zrobił sobie coś do jedzenia. Jako demon nie musiał jeść, ale czasem jadł coś choćby dla zasady. Rzadko, ale jednak. Po zjedzeniu prowizorycznego śniadania poszedł do salonu pograć. Po jakimś narzucił czarny płaszcz na swoją szarą koszulkę(nie ubrał garnituru, a to już jakaś nowość) i wyszedł z domu ze słuchawkami w uszach.>

Jim Moriarty - 18-07-14 11:43:21

<Wrócił do domu, wziął prysznic i poszedł spać.>

Jim Moriarty - 18-07-14 22:49:18

<Obudził się i praktycznie od razu wstał z łóżka. Pościelił dokładnie posłanie i poszedł do łazienki. Tam wziął prysznic etc. Gdy się całkowicie wysuszył i elegancko uczesał zszedł wolnym krokiem na dół. Napisał dwa, krótkie SMSy i po drodze do salonu zajrzał do gabinetu w którym nie był od wizyty Sherlocka. Gdy zobaczył, że sejf jest otwarty, przejechał dłonią po twarzy z wyraźną złością. Pozornie spokojnym krokiem podszedł do sejfu i wypuścił ze świstem powietrze z płuc. Nie było tam pendrive'a.  Cholera... Pierwsze co przyszło mu do głowy to to, że Sherlock na pewno był tutaj przed tym gdy Moriarty wrócił do domu. Zamknął oczy i w myślach policzył do dziesięciu. Nie, nie, nie... To nie mogła być prawda, ten pen drive musiał gdzieś tutaj być. Jim w przypływie furii zaczął przetrząsać całe pomieszczenie, każdy choćby najmniejszy zakamarek. Ani śladu. Ze złością uderzył w ścianę i zamknął oczy oddychając najspokojniej jak tylko mógł. Wychodząc ze swojego gabinetu ze złością trzasnął drzwiami. Wyszedł z domu zapalając papierosa. Tempo jego kroku było przyśpieszone i wyraźnie niespokojne.>

Jim Moriarty - 21-07-14 21:23:19

<Po kilku dniach wrócił do domu. miał kilka spraw do załatwienia w Anglii. Po powrocie do domu zaparkował samochód i od razu poszedł do łazienki. Wziął długi prysznic, przebrał się i ponownie wyszedł odczytując wcześniej SMSa od Mirandy.>

www.dragonballrpg.pun.pl www.aerosmith.pun.pl www.skilene.pun.pl www.lilental.pun.pl www.bikefans.pun.pl