JAMES MORIARTY

WIEK:150/27 lat
NADNATURALNOŚĆ: Demon

"And Honey, you should see me in a crown."

HISTORIA:
James Moriarty urodził się 15 stycznia 1864 roku w stolicy Irlandii, Dublinie. Można powiedzieć, że geniuszem był od zawsze. Pochodził z zamożnej rodziny. Przez całe życie dostawał wszystko czego chciał. Zawsze... Owszem, był rozpieszczony mimo tego, że miał jeszcze dwójkę rodzeństwa. Gdy osiągnął wiek dorosły wyjechał do Londynu i stał się... No cóż. Kryminalistą. I to nie byle jakim kryminalistom. Był geniuszem zła. Jednakże pewnego dnia... Postanowił zaryzykować złapanie się w ręce Londyńskich władz. Tak własnie się stało. Miał wtedy 27 lat. Uhm można powiedzieć, że wszystko poszło zgodnie z jego planem. Trzeba przyznać, że Jim nigdy nie lubił nudy. Zaryzykował i został skazany na karę śmierci przez swoje liczne przewinienia. No cóż. James nigdy nie był aniołkiem więc trafił do piekła. Reszta jest łatwa do domyślenia.

Wrócił z piekła w 1989 roku. Od razu postanowił opętać pewnego człowieka i zabić chłopca o imieniu Carl Powers. Ta sprawa... Ciągnęła się przez długie lata. Jim opętywał coraz to nowsze ciała. Lecz w końcu, w roku 2010 dzięki pewnej czarownicy wrócił do swego dawnego ciała. Od razu postanowił znów wznowić swoją działalność kryminalną. Lecz... W tamtym okresie w Londynie przebywał niejaki Sherlock Holmes. To własnie jego, postawił sobie na celowniku. Dostarczał mu spraw do rozwikłania. Gdy w końcu się spotkali, James chciał wysadzić Sherlocka i jego przyjaciela, doktora Johna Hamisha Watsona w powietrze. Jednak... Przeszkodził mu pewien telefon.

"Sorry... Wrong day to die!"

Ponownie Moriarty uaktywnił się kilka miesięcy później. Sprawił, że ludzie nigdy go nie zapomną. No bo kto zapomina złoczyńcę, który popełnił zbrodnię stulecia? Chcecie wiedzieć co zrobił James? Otóż to wybrał się na Tower of London w niepozornym przebraniu. Tam zaś... Ugh miał "współpracownika" w ochronie, który wszczął ewakuację. W tym samym czasie Moriarty włamał się także do Banku Anglii i więzienia Pentoville, łamiąc wszystkie tamtejsze zabezpieczenia. Gdy nikogo nie było w sali, w której znajdowały się królewskie atrybuty takie jak korona, berło, tron i płaszcz królewski, na zużytej gumie do żucia przykleił do gablotki mały diament. Na szkle napisał "Get Sherlock" i po chwili roztłukł szybę gaśnicą, sprawnie trafiając w diament. Po chwili usiadł na tronie, ubrał koronę i siedział tak, słuchając muzyki na słuchawkach i trzymając królewskie berło dopóki nie przyjechała policja. Znów dał się złapać. Było to częścią jego planu...

Trafił na salę sądową. Przed tym oczywiście szantażował osoby odpowiedzialne za jego wyrok. Nie miał niczego na obronę. Nie miał zamiaru kłamać i wytwarzać sobie sztucznego alibi jeśli i tak był złapany na gorącym uczynku. Specjalnie, bo specjalnie, ale nadal na gorącym uczynku. Po rozprawie został uniewinniony. Kilka dni później na nowo zaczął mieszać. Zaczął rozsyłać fałszywe informacje, że na prawdę nazywa się Richard Brook jest zawodowym aktorem, którego wynajął Sherlock do odegrania roli Moriarty'ego. Udało mu się to.Trzeba przyznać, że M. był tak genialnym aktorem jak kryminalistą. Tak więc powstał Richard Brook. Wytwór wyobraźni Jamesa. Wytwór, który wkrótce miał zmienić całe życie i Sherlockowi, i Jimowi.

W końcu miało nadejść ostateczne starcie. Moriarty wyznał Sherlockowi, że tak na prawdę nie chce go zabić. Albowiem James chciał by to Sherlock, sam popełnił samobójstwo. Typowe dla genialnego złoczyńcy. Zrobić wszystko by nie maczać palców w morderstwie słynnego detektywa. Tym bardziej jeśli zostało się właśnie oczyszczonym z zarzutów...Moriarty od samego początku miał genialny plan. Chciał sfalszować swoją śmierć. Zaraz po szczerej wymianie zdań ze swoim największym wrogiem, wyjął pistolet i strzelił nim sobie prosto w usta.

Był demonem, nie mógł umrzeć w taki sposób. Na plecach, pod marynarką umieścił jedną torebkę sztucznej krwi połączoną przewodem z przyciskiem, który miał przymocowany po wewnętrznej stronie marynarki. Do kołnierza prowadziły rurki, przez które później krew wydobyła się na zewnątrz. Gdy upadł na zimny beton, którym wylany był dach szpitala, M. automatycznie nacisnął guzik. Sherlock się nabrał. Skoczył. Przeżył, bo był tak samo sprytny jak Moriarty. Jednak, by utrzymać pozory, James musiał wyjechać z Londynu. Wybrał miasteczko w Stanach Zjednoczonych zwane Mystic Falls.

CHARAKTER:Moriarty nie należy do osób z łatwym charakterem. Nie dość, że jest inteligentny, ambitny, kreatywny, to w dodatku jest arogancki, wrogi, mściwy, pamiętliwy, sarkastyczny i przede wszystkim groźny. Nie chcę być jedną z tych osób, które zajdą mu za skórę... Trzeba także przyznać, że jest raczej samotnikiem. Czasem potrafi przesiedzieć w domu kilka dni, planując iście szatańskie plany. Ma bardzo rozległy umysł. Rozwinięty umysł. Czasem potrafi mieć tysiące planów na sekundę... Lecz czasem także ma pustkę w głowie. Jego plany zawsze są przemyślane w stu procentach od samego początku do końca. Jest sentymentalny. Potrafi mistrzowsko manipulować ludźmi. Często bywa zabawny.

DODATKOWE INFORMACJE:
~Jest leworęczny~
~Potrafi grać na pianinie~
~Na ramieniu ma znak dzięki któremu nie może być wyegzorcyzmowany~
~Dzięki pewnej czarownicy, może przebywać w swoim pierwotnym ciele~
~Bardzo dobrze zna się na matematyce, elektronice, bombach i hakerstwie~
~Kocha garnitury~
~Jego ulubioną piosenką jest Stayin' Alive, Bee Gees~

Wizerunku użycza: Andrew Scott